Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

[ Drzewo ] · Standardowy · Linearny+

> Tylko Dla Ciebie [zak], NT/RL, z HPiKP w tle

Darkness and Shadow
post 15.05.2006 16:56
Post #1 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 77
Dołączył: 12.12.2005
Skąd: z dziury zabitej dechami ;)

Płeć: Kobieta



No cóż. Mam ostatnio doła, więc przerywając sobie pracę nad "Darkness" i paroma miniaturkami postanowiłam napisać kilkuczęściowe opowiadanie o nieszczęśliwej miłości Tonks do Lupina z Księciem Półkrwi w tle.

Będzie miało osiem części:
I – Deszcz
II – Choroba
III – Rada Molly
IV – Odcięci od świata
V – Samotne święta
VI – Nieoczekiwane spotkanie
VII – „Zmień zdanie...”
VIII – I jak potoczy się los?

Jednak tytuły mogą się jeszcze zmienić tak samo jak treść.

A o to i część pierwsza:


I – Deszcz

Deszcz jak siwe łodygi, szary szum,
a u okien smutek i konanie.
Taki deszcz kocham, taki szelest strun,
deszcz - życiu zmiłowanie.
Dalekie pociągi jeszcze jadą dalej
bez ciebie. Cóż? Bez ciebie. Cóż?
w ogrody wód, w jeziora żalu,
w liście, w aleje szklanych róż.
I czekasz jeszcze? Jeszcze czekasz?
Deszcz jest jak litość - wszystko zetrze:
i krew z bojowisk, i człowieka,
i skamieniałe z trwóg powietrze.
(...)I to, że miłość, a nie taka,
i to, że nie dość cios bolesny,
a tylko ciemny jak krzyk ptaka,
i to, że płacz, a tak cielesny.
I to, że winy niepowrotne,
a jedna drugą coraz woła,
i to, jakbyś u wrót kościoła
widzenie miał jak sen samotne.
I stojąc tak w szeleście szklanym,
czuję, jak ląd odpływa w poszum.
Odejdą wszyscy ukochani,
po jednym wszyscy - krzyże niosąc,
a jeszcze innych deszcz oddali,
a jeszcze inni w mroku zginą,
staną za szkłem, co jak ze stali,
i nie doznani miną, miną.
(...) Nie pokochany, nie zabity,
nie napełniony, niedorzeczny,
poczuję deszcz czy płacz serdeczny,
że wszystko Bogu nadaremno.
Zostanę sam. Ja sam i ciemność.
I tylko krople, deszcze, deszcze
coraz to cichsze, bezbolesne.

„Deszcze” Krzysztof Kamil Baczyński (fragmenty)



Dwoje czarodziejów stało naprzeciw siebie. Nie zważali na deszcz, który obmywał ich twarze. Ona spojrzała mu głęboko w oczy i spytała cicho:
- Dlaczego? Dlaczego mnie zostawiasz? - patrzyła na niego ze smutkiem. Mokre od wody, mysie włosy przylepiały się do jej trójkątnej, bladej twarzy.
On spuścił głowę. Wpatrywał się w kałużę tuż obok jej stóp. Jego oczy, zazwyczaj radosne mimo zmęczenia, teraz były zamglone tak, jakby pojawiła się nagle szara mgła i przysłoniła część jego osoby. Nie odpowiadał, choć wiedział, że takie pytanie padnie. Wcześniej miał gotową odpowiedź, lecz teraz nie miał odwagi, by jej użyć.
- Kocham cię – szepnęła.
- Ale ja naprawdę nie mogę... - odparł, lecz ona szybko mu przerwała.
- Remusie, nie wydurniaj się! Ile razy mam ci powtarzać, że mnie to nie obchodzi?! - w jej oczach widać było zdenerwowanie.
- Ale Tonks, zrozum...
- Co mam zrozumieć? To, że na drodze naszej miłości staje twoje wilkołactwo?! Mnie nie to nie przeszkadza! - wykrzyknęła. Jej głos niósł echo po opustoszałym parku.
- Ale mnie tak – odrzekł podnosząc wzrok, który spoczął na jej drżących, bladych jak u trupa rękach. - Nie wybaczyłbym sobie przecież jakby coś ci się stało i to z mojej winy.
Tonks westchnęła ciężko. Czuła, że nie wpłynie na jego decyzję. Nagle coś ją zainteresowało:
- Czy ty chcesz się mnie pozbyć, bo kochasz mnie aż tak, że nie chcesz mojej krzywdy, czy wymawiasz się wilkołactwem, bo przestałeś mnie kochać, a może w ogóle mnie nie kochałeś? - spojrzała na niego, oczekując odpowiedzi. Remus milczał.
- Więc rozumiem. Nie kochałeś mnie – odwróciła się i odeszła w strugi deszczu.
- Tonks, zaczekaj! - zawołał. Zatrzymała się i obejrzała za siebie. Szedł do niej nie zważając na kałuże, po których przechodził mocząc sobie nogawki. Stanął naprzeciw niej i powiedział:
- Kocham cię i robię to wyłącznie dla twojego dobra. Nie wybaczyłbym sobie jeśli po którejś pełni zobaczyłbym obok siebie twoje zmasakrowane ciało. Prędzej sam bym się zabił, niż pozwolił żebyś zginęła! - krzyknął.
Popatrzyła na niego swymi zamglonymi oczami. Na jej twarzy malowała się powaga. Jeżeli byłaby tą dawną Tonks, na pewno roześmiałaby się i wtrąciła jakiś żarcik w stylu: „No dobra. Niech co będzie, ale żebyś później nie wył za mną”. Jednak teraz w pełni rozumiała wagę tej sytuacji. Z resztą nie była już taka jak kiedyś. Wiele się zmieniło...
- Remusie, pracuję jako auror, więc wiem jak łatwo jest stracić życie i jak trudno jest je utrzymać. Jeżeli nie chcesz bym zginęła, musiałbyś zabronić mi pracy w Ministerstwie i bycia członkiem Zakonu. Tam też mogę stracić życie, czyż nie?
Jej usta lekko wygięły się do nikłego uśmiechu. Natomiast on spuścił głowę. Rozumiał, że ona ma rację. Tam też mogłoby się coś jej stać.
- Sama umiem się obronić. Nieraz musiałam użyć czarów i siły wobec wilkołaków i co? Jeszcze żyję i nie jestem zarażona!
- Ale...
- Nie rozumiem. Ty jeszcze masz jakieś „ale”. Ja sądzę, że sprawa jest jasna!
- Dla mnie nie jest. Możesz próbować wpłynąć na moją decyzję, lecz ja jej nie zmienię. Kocham cię i robię to wyłącznie dla twojego dobra.
- Ty jesteś moim dobrem. Żadnego innego dobra nie widzę. Kocham cię.
- Kogo ty kochasz? Kogo? Wilkołaka, biedaka i starca. Mogłabyś mieć młodego, przystojnego i bogatego faceta, który zapewniłby ci wspaniałą przyszłość, a ty wolisz kogoś takiego jak ja! Nie jestem dla ciebie dobrą osobą. Kocham cię i chcę tylko dla ciebie dobrze.
Nie chciała dłużej ciągnąć tej rozmowy. Wiedziała, że i tak nic nie wskóra. Może zmieni decyzję po jakimś czasie. Postanowiła się wycofać.
- Niedługo idę do roboty. Muszę jeszcze wrócić do mieszkania. Proszę, zastanów się jeszcze. Nie rezygnuj ze swojej miłości tylko dlatego, że jesteś, cytuję: „wilkołakiem, biedakiem i starcem”. Pamiętaj, że ja będę cię zawsze kochać.
Popatrzyła na niego ze smutkiem. Wiedziała, że być może widzi go po raz ostatni. W pracy aurora nigdy nie wiadomo co się może zdarzyć. W końcu teraz trwała druga wojna. Nikt nie wiedział jak długo może pożyć. Szczególnie auror.
- Przez jakiś czas mogę być nieosiągalna. Nie martw się wtedy. Tak będzie musiało być – powiedziała i wolnym krokiem odeszła w zamglony, zalewany deszczem park. Już wtedy wiedziała, że będzie musiała wkrótce wyjechać do Hoegsmade.

<<<~\__/~^~\__/~^~\__/~^~\__/~^~\__/~^~\__/~^~\__/~^~\__/~>>>

Usiadł na ławce. Nie zważał na to, że jest mokra. Nie patrzył na to, że miał przesiąknięte wodą ubranie, a sam zaczynał kaszleć. Po prostu nie miał siły iść za nią. Nawet nie miał zamiaru jej zatrzymywać.
Niech idzie. Ona jest ważniejsza ode mnie i jej zdrowie bardziej się liczy – pomyślał splatając dłonie i kładąc je na udach. Zaczął prowadzić wewnętrzny monolog:
Masz rację, Ninny. W Ministerstwie i Zakonie też może cię spotkać wiele nieszczęść, ale ty chyba o tym wiesz. Mogłaś przecież iść na inny kierunek studiów, nie przyjąć propozycji włączenia się do Zakonu. Jednak postąpiłaś inaczej. Lubisz walczyć o swoje tak, jak i walczysz teraz. Nie wyrzekasz się swojej miłości do mnie...
Pragniesz jedynie bycia ze mną, lecz ja nie mogę ci tego dać. Wiesz kim jestem. Wilkołakiem – marginesem społeczności. Po za tym jestem zbyt biedny i za stary dla ciebie. Nie jestem godzien miłości takiego anioła, jakim jesteś ty.
Nadałaś mojemu życiu sens. Wreszcie mam dla kogo żyć, cierpieć w czasie pełni... ale nie mogę żyć z tobą. Tak, historia godna pióra Szekspira. Współcześni „Romeo i Julia”. To nie rody są przeszkodą, to różnica wieku, moje wilkołactwo i ubóstwo. Zrozum, chcę jedynie twego dobra, a byłaby nim wspaniała rodzina: kochający, młody, przystojny i bogaty mąż, wspaniałe dzieci... A ty czego chcesz? Wilkołaka, a zarazem biedaka za męża? Nie mogę się na to zgodzić. Zasługujesz na lepszy los.
Dałaś mi czas do zastanowienia, lecz powinnaś i tak wiedzieć, że moja decyzja się nie zmieni. Nic nie wpłynie na moje zdanie co do tej sprawy. Będę cię kochał, lecz nie ugnę się. Zobaczysz, będziesz szczęśliwa bez mojej zapchlonej wilkołaczej miłości. Po co ci ona? Możesz mieć inną, wspanialszą. Z twoim temperamentem i urodą szybko sobie znajdziesz jakiegoś porządnego chłopa – moje przeciwieństwo.

W czasie prowadzenia wewnętrznego monologu nie zauważył nawet, że po jego twarzy zaczęły płynąć łzy, które mieszały się z deszczem. Czuł, że to powinien być już koniec siedzenia na ławce. Wstał, poprawił płaszcz i odszedł w zamglony park.

Ten post był edytowany przez Darkness and Shadow: 23.07.2006 20:50


--------------------
Forever, your eyes will hold the memory.
I saw your heart as it overtook me.
We tried so hard to understand and reason
But in that one moment, I gave my heart away.


Wróciłam. Tak jakby.

Moje forum. Przystań obłąkańców.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
 
Reply to this topicStart new topicStart Poll
Odpowiedzi
Darkness and Shadow
post 18.05.2006 00:09
Post #2 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 77
Dołączył: 12.12.2005
Skąd: z dziury zabitej dechami ;)

Płeć: Kobieta



Nie myślałam, że tak szybko uda mi się coś napisać.


IV – Odcięci od świata.

Och, czy może coś bardziej wybuchnąć
niż granat?
Tysiącem czarnego śrutu,
gejzerem posoki
wysączonej z ust,
ciemną limfą cierpkości,
toksyną
dzikiego bzu?
Chyba tylko samotność.
Tak porażająca
i nagła,
że dać ją poznać po sobie
to jakby
w ręce własnych dzieci
włożyć odbezpieczony owoc
granatu,
wyszarpnąć zawleczkę ich snu.

„Samotność” - Leszek Żuliński


Tonks przebiegła wzrokiem po stłoczonych przy powozach uczniach. Hermiona – jest, Ron – jest, Ginny – jest, Neville – jest. Zaraz, zaraz. Harry.
Przyjrzała się jeszcze dokładniej grupce przyjaciół. Brakowało Harry'ego. Cholera. Chyba nie umknąłby mi. O k****. Został w pociągu.
Zeskoczyła ze schodów. Podbiegła do Savage'a, który z ogromnym zainteresowaniem przysłuchiwał się rozmowie dwóch kobiet, które czekały na swój pociąg. Szturchnęła go mocno łokciem.
- Ała! Coś ty, zwariowała?! - wykrzyknął, płosząc przy tym kobiety.
- Jeszcze dobrze się czuję, ale muszę sprawdzić jeszcze coś w pociągu.
- Co, idziesz poromansować z kolejarzem? - Savage uśmiechnął się złośliwie. Tonks skomentowała to jedynie westchnieniem.
- Przygotuj się na skopanie tyłka w Kwaterze – dodała, odbiegając w stronę wagonu.
Wskoczyła na stopień i wkroczyła do środka. Na korytarzu było pusto. Pociąg szarpnął, więc przetrzymała się uchylonego okna. Zaczęła po kolei sprawdzać przedziały. Wszystkie drzwi były zamknięte, więc zainteresował ją przedział, gdzie zasłony zaciągnięto. Weszła tam i rozejrzała się po wnętrzu. Tak, to tam - spojrzała w stronę kawałka buta pod oknem. Schyliła się i namacała w powietrzu gładki materiał peleryny-niewidki. Zerwała go i jej oczom ukazał się szokujący widok.
Harry leżał na brzuchu i zapewne był potraktowany Drętwotą, ponieważ gdyby mógł, to na pewno już by skoczył na równe nogi.
- Enervate – mruknęła. Jego ciało odtajało. Dopiero teraz zauważyła, że cała jego twarz była posiniaczona.
- Lepiej się stąd wynośmy. Chodź, wyskoczymy – oznajmiła, pomagając mu wstać i wybiegając na korytarz. Co chwilę odwracała głowę, by sprawdzić czy aby podąża za nią.
Otworzyła drzwi i przeskoczyli na platformę. Stali na stacji w Hoegsmade.
- Kto to zrobił? - spytała, podając mu pelerynę.
- Draco Malfoy. Dzięki za... cóż...
- Nie ma sprawy – odparła, patrząc na ciemnogranatowe niebo, lecz po chwili jej wzrok wrócił na chłopaka, a konkretnie na jego nos. Rzekła:
- Mogę ci naprawić nos, nie ruszaj się.
Machnęła różdżką i szepnęła:
- Episkey.
Harry pomacał nos, by sprawdzić czy jest dobry.
- Wielkie dzięki – zawołał.
- Lepiej włóż z powrotem tą pelerynę, musimy iść do szkoły.
Zerknęła w bok, patrząc czy wykonał jej polecenie i jakby mając większą pewność, że nie zobaczy, co robi, machnęła różdżka, szepcąc:
- Expecto Patronum.
Z różdżki wytrysnął patronus, przybierający postać wilkołaka. Jakby wiedząc, że czarownicy zależy, by był u celu szybko, pobiegł w stronę Hogwartu.
- Czy to był patronus? - spytał głos gdzieś obok niej.
- Tak, wysłałam informację do szkoły, że cię znalazłam, żeby się nie martwili. Chodź, lepiej się nie ociągajmy.
Ruszyli powoli drogą, którą zwykle pokonywały powozy zaprzężone w testrale.

<<<~\__/~^~\__/~^~\__/~^~\__/~^~\__/~^~\__/~^~\__/~^~\__/~>>>

Odeszła od bramy Hogwartu wściekła na cały świat. Zabiję kiedyś tego węża! - przysięgła sobie w duchu. Że też musiał poruszyć temat mojego patronusa. Hagrida też zabiję. Mógł otrzymać tą cholerną wiadomość. Teraz cały Hogwart będzie pewnie huczał o mnie. No i o moim problemie.
Spojrzała na księżyc tonący za chmurami.
Niedługo pełnia. Biedny Remus. Zaś to samo cierpienie, co przeżywa co miesiąc.
Wraz z silniejszym, a zarazem chłodniejszym powiewem wiatru naciągnęła mocniej płaszcz na ramiona. Kopnęła pierwszy lepszy kamyk jaki napatoczył jej się pod stopy. Nie mogła się teleportować z powodu blokady założonej przez Dumbledore'a. Musiała iść do Hoegsmade pieszo, a przynajmniej do jakiegoś miejsca.
Remus, dlaczego dalej się upierasz przy swoim? Dlaczego nie chcesz poczuć smaku prawdziwej miłości? Dlaczego? Żebyś wiedział jak ja cię kocham... Szkoda, że tak długo nie będziemy się widzieć. Nawet w czasie zebrań tak mało rozmawiamy. A tak mogłoby być pięknie...
Znów spojrzała w stronę księżyca. Uśmiechnęła się blado w jego stronę.
Wiele razy, kiedy ostatnio spoglądała w lustro widziała tą zszarzałą czuprynę, bladą skórę i zmęczone, podkrążone oczy. Ileż to już nocy zarwała płacząc w poduszkę lub rozmyślając o nim! Nie mogła tego tak po prostu zmienić. Robiła to odruchowo. Co chwilę myśli wracały do jego oblicza. Chciała to zmienić, bo jak długo wytrzymałaby przy takim trybie życia?
Uśmiechnęła się w duchu. Niewiele -odpowiedziała sobie w myślach. Czas zacząć inne życie. Smutne, żałobne, ale przynajmniej inne. Nadchodzi nowa era, a wraz z nią nowa wojna. Może Remus ma rację? Może rzeczywiście nie pasujemy do siebie? Może powinniśmy jednak od siebie uciekać, bo gdybyśmy byli razem doprowadziłoby to do kłopotów?
Odwróciła wzrok od księżyca. Szła teraz kopiąc każdy kamień, jaki znajdował się przed jej stopami.

<<<~\__/~^~\__/~^~\__/~^~\__/~^~\__/~^~\__/~^~\__/~^~\__/~>>>

Usiadła w oknie pokoju. Czuła jakąś satysfakcję po skopaniu Savage'a. Wyładowała wreszcie złość, którą czuła od bramy Hogwartu. Patrzyła na zamek z obojętnością. Spędziła tam siedem lat i choć wtedy był to jej drugi dom, teraz czuła wobec niego tylko sympatię. Nie kochała go, bo znajdował się typek nr 1 do wyeliminowania, czyli innymi słowy: Snape.
Od początku była wobec niego niechętna, ale nie wyrażała tego. Później bardziej mu zaufała, bo Dumbledore też go darzył zaufaniem. Wierzyła temu zacnemu staruszkowi. Tym razem Snape przegiął – stwierdziła. Przegiął totalnie.
Oparła plecy o futrynę, a nogi spuściła na dół. Jedną na zewnątrz, drugą wewnątrz. Często siedziała tak w oknie. Mogła tak przez całą noc. Patrzeć w jeden punkt myśląc o wszystkim i o niczym. Jest to możliwe? Jest. Uwolnić całkowicie umysł od zmartwień, duszę oddzielić na chwilę od ciała, pozwolić jej wędrować po bezkresach świata. Właśnie to robiła. Spuściła swą duszę ze smyczy ciała i dała jej zgodę na spacer po tafli jeziora, które odbijało w swym lustrze miliony gwiazd.

<<<~\__/~^~\__/~^~\__/~^~\__/~^~\__/~^~\__/~^~\__/~^~\__/~>>>

- Tonks, ty zaś nie spałaś? Wyglądasz jak trup – zaśmiał się Proudfoot, spijając piankę z powierzchni kremowego piwa.
- Bardzo śmieszne – Nimfadora posłała mu mordercze spojrzenie, które sprawiło, że Auror zakrztusił się trunkiem, a Dawlish musiał go poklepać po plecach. Aurorka uśmiechnęła się blado.
- No, bardzo śmieszne – skomentował to nadal czerwony po wyczerpującym kaszlu, Proudfoot.
- No żebyś wiedział. Takie śmieszne, ze boki zrywać. Ach, nie boki i nie zrywać, tylko krztusić się kremowym piwem – odbiła piłeczkę bez cienia satysfakcji.
- Oż ty... - wychrypiał Auror, ale Dawlish w porę go przytrzymał, by nie wydrapał oczu dziewczynie.
- Coś ciekawego dla mnie? - zwróciła się Tonks do Savage'a, który przeglądał kopie tygodniowych grafików.
- No... - odparł bez zastanowienia, podając jej kartkę z tabelą, na której widniały rozkłady patroli i wart na najbliższy tydzień.
- No nieźle – skomentowała to, zerkając do grafiku. - Czyli zabieram sprzęt i od razu idę na patrol.
Wstała od stołu, wsuwając do kieszeni spodni kartkę. Przechodząc obok Proudfoota poklepała go plecach.
- Przecież nie zakrztusiłem się – warknął obrażony.
- To na wszelki wypadek – oznajmiła Aurorka, patrząc na niego groźnie.
Kiedy znalazła się za drzwiami stołówki, usłyszała głośny kaszel Proudfoota. Uśmiechnęła się niemrawo i ruszyła w stronę swojego pokoju.
Jako jedyna kobieta w tej małej grupce aurorów przydzielonych na ochronę Hoegsmade miała przywilej posiadania oddzielnego pokoju. Kiedy dawano jej klucze zażartowano:
- Uważaj, bo jak sobie kogoś przyprowadzisz, to my nie odpowiadamy za twój stan rano.
Kiedy byłaby dawną Tonks, na pewno roześmiałaby się i rzuciła jakiś żarcik odnośnie tego, ale nie w jej obecnym stanie. Skwitowała to jedynie zimnym spojrzeniem i przejęciem pałeczki:
- Wy też uważajcie, bo ja nie odpowiadam za sen reszty grupki i za bijatyki po i w czasie nocki z jakąś lalunią.
Wiedziała, że męska część grupki dzieli jeden pokój.


--------------------
Forever, your eyes will hold the memory.
I saw your heart as it overtook me.
We tried so hard to understand and reason
But in that one moment, I gave my heart away.


Wróciłam. Tak jakby.

Moje forum. Przystań obłąkańców.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Posts in this topic
Darkness and Shadow   Tylko Dla Ciebie [zak]   15.05.2006 16:56
em   Zacznę od pochwał: masz ładny styl, ciekawie dobie...   15.05.2006 17:18
Darkness and Shadow   Em, dzięki ci za wskazanie plusów i minusów. Posta...   15.05.2006 22:49
DoMuŚ   No no no...niezłe. Jedna z moich ulubionych par (w...   16.05.2006 15:58
Kara   A mi się właśnie ta sentymentalność podoba... Bard...   16.05.2006 16:45
Darkness and Shadow   Ogromne dzięki za komenty, a teraz lecimy dalej. ...   17.05.2006 22:25
Darkness and Shadow   Nie myślałam, że tak szybko uda mi się coś napisać...   18.05.2006 00:09
DoMuŚ   O, ja też nie spodziewałam się ,że następne części...   20.05.2006 19:22
Darkness and Shadow   V – Samotne święta. Tonks weszła do pok...   20.05.2006 22:40
DoMuŚ   'Barman postawił przed nią kufel kremowego piw...   21.05.2006 12:03
Darkness and Shadow   Wiem, wiem. Pomyliło mi się, bo słabo już widziała...   21.05.2006 15:27
DoMuŚ   :D A kiedy możemy się spodziewać następnej części?   22.05.2006 17:41
Darkness and Shadow   Nowa część będzie jutro lub w środę. Wszystko zale...   22.05.2006 19:39
DoMuŚ   No wytrzymam,wytrzymam najpóźniej do piątku. :D Po...   23.05.2006 12:47
Darkness and Shadow   No, doczekaliście się. Następny part - nie wiem ki...   23.05.2006 21:38
DoMuŚ   Doczekałam się! :D Znalazłam kilka błędów: ...   24.05.2006 14:06
Darkness and Shadow   Dzięki za wytknięcie błędów. Poprawiłam na razie t...   24.05.2006 18:37
DoMuŚ   Oj ciężkie, ciężkie...Mnie to się jeszcze marzy że...   24.05.2006 18:44
Darkness and Shadow   Cholercia. Wszystko mi się wali... Występ wyszed...   30.05.2006 19:03
Darkness and Shadow   Wreszcie! Nowy part nadchodzi. Złapałam trochę...   06.06.2006 23:28
WeEkEnD   Dobra, czas ocenić. Naturalnie zaczynam od błędów ...   07.06.2006 14:05
DoMuŚ   Wreszcie nowy part...jak zwykle świetny,właśnie cz...   07.06.2006 17:42
Darkness and Shadow   Niestety... Znów wszystko zaczęło mi się walić... ...   22.06.2006 14:10
DoMuŚ   Yyyy....mam nadzieję że przypuszczenia nauczycielk...   24.06.2006 12:04
Dino   Nigdy nie komentuje ficów... Czytałem kiedyś to o...   11.07.2006 00:33
Darkness and Shadow   Ufff... Wreszcie od kilku dni nieobecności dostała...   12.07.2006 10:25
DoMuŚ   Czuje sie wyrozniona =P Obiecuje,ze wiernie poczek...   19.07.2006 21:49
Darkness and Shadow   VIII – I jak potoczy się los? [b]Miłość ...   23.07.2006 20:49
DoMuŚ   Ach,ach...wzruszylam sie niezmiernie. Niech zyja o...   23.07.2006 21:08
Sova   Sliczne opowiadanie, bardzo Ci za nie dziekuje :) ...   04.08.2006 23:59
Marta Potter   Fajne opowiadonko ! troche mi zal ze juz nie s...   06.08.2006 23:45
Annik Black   Ojoj... Fajne opowaidanko, tylko że ja zawsze znaj...   11.08.2006 11:34


Reply to this topicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 21.06.2024 12:21