Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

[ Drzewo ] · Standardowy · Linearny+

> Tylko Dla Ciebie [zak], NT/RL, z HPiKP w tle

Darkness and Shadow
post 15.05.2006 16:56
Post #1 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 77
Dołączył: 12.12.2005
Skąd: z dziury zabitej dechami ;)

Płeć: Kobieta



No cóż. Mam ostatnio doła, więc przerywając sobie pracę nad "Darkness" i paroma miniaturkami postanowiłam napisać kilkuczęściowe opowiadanie o nieszczęśliwej miłości Tonks do Lupina z Księciem Półkrwi w tle.

Będzie miało osiem części:
I – Deszcz
II – Choroba
III – Rada Molly
IV – Odcięci od świata
V – Samotne święta
VI – Nieoczekiwane spotkanie
VII – „Zmień zdanie...”
VIII – I jak potoczy się los?

Jednak tytuły mogą się jeszcze zmienić tak samo jak treść.

A o to i część pierwsza:


I – Deszcz

Deszcz jak siwe łodygi, szary szum,
a u okien smutek i konanie.
Taki deszcz kocham, taki szelest strun,
deszcz - życiu zmiłowanie.
Dalekie pociągi jeszcze jadą dalej
bez ciebie. Cóż? Bez ciebie. Cóż?
w ogrody wód, w jeziora żalu,
w liście, w aleje szklanych róż.
I czekasz jeszcze? Jeszcze czekasz?
Deszcz jest jak litość - wszystko zetrze:
i krew z bojowisk, i człowieka,
i skamieniałe z trwóg powietrze.
(...)I to, że miłość, a nie taka,
i to, że nie dość cios bolesny,
a tylko ciemny jak krzyk ptaka,
i to, że płacz, a tak cielesny.
I to, że winy niepowrotne,
a jedna drugą coraz woła,
i to, jakbyś u wrót kościoła
widzenie miał jak sen samotne.
I stojąc tak w szeleście szklanym,
czuję, jak ląd odpływa w poszum.
Odejdą wszyscy ukochani,
po jednym wszyscy - krzyże niosąc,
a jeszcze innych deszcz oddali,
a jeszcze inni w mroku zginą,
staną za szkłem, co jak ze stali,
i nie doznani miną, miną.
(...) Nie pokochany, nie zabity,
nie napełniony, niedorzeczny,
poczuję deszcz czy płacz serdeczny,
że wszystko Bogu nadaremno.
Zostanę sam. Ja sam i ciemność.
I tylko krople, deszcze, deszcze
coraz to cichsze, bezbolesne.

„Deszcze” Krzysztof Kamil Baczyński (fragmenty)



Dwoje czarodziejów stało naprzeciw siebie. Nie zważali na deszcz, który obmywał ich twarze. Ona spojrzała mu głęboko w oczy i spytała cicho:
- Dlaczego? Dlaczego mnie zostawiasz? - patrzyła na niego ze smutkiem. Mokre od wody, mysie włosy przylepiały się do jej trójkątnej, bladej twarzy.
On spuścił głowę. Wpatrywał się w kałużę tuż obok jej stóp. Jego oczy, zazwyczaj radosne mimo zmęczenia, teraz były zamglone tak, jakby pojawiła się nagle szara mgła i przysłoniła część jego osoby. Nie odpowiadał, choć wiedział, że takie pytanie padnie. Wcześniej miał gotową odpowiedź, lecz teraz nie miał odwagi, by jej użyć.
- Kocham cię – szepnęła.
- Ale ja naprawdę nie mogę... - odparł, lecz ona szybko mu przerwała.
- Remusie, nie wydurniaj się! Ile razy mam ci powtarzać, że mnie to nie obchodzi?! - w jej oczach widać było zdenerwowanie.
- Ale Tonks, zrozum...
- Co mam zrozumieć? To, że na drodze naszej miłości staje twoje wilkołactwo?! Mnie nie to nie przeszkadza! - wykrzyknęła. Jej głos niósł echo po opustoszałym parku.
- Ale mnie tak – odrzekł podnosząc wzrok, który spoczął na jej drżących, bladych jak u trupa rękach. - Nie wybaczyłbym sobie przecież jakby coś ci się stało i to z mojej winy.
Tonks westchnęła ciężko. Czuła, że nie wpłynie na jego decyzję. Nagle coś ją zainteresowało:
- Czy ty chcesz się mnie pozbyć, bo kochasz mnie aż tak, że nie chcesz mojej krzywdy, czy wymawiasz się wilkołactwem, bo przestałeś mnie kochać, a może w ogóle mnie nie kochałeś? - spojrzała na niego, oczekując odpowiedzi. Remus milczał.
- Więc rozumiem. Nie kochałeś mnie – odwróciła się i odeszła w strugi deszczu.
- Tonks, zaczekaj! - zawołał. Zatrzymała się i obejrzała za siebie. Szedł do niej nie zważając na kałuże, po których przechodził mocząc sobie nogawki. Stanął naprzeciw niej i powiedział:
- Kocham cię i robię to wyłącznie dla twojego dobra. Nie wybaczyłbym sobie jeśli po którejś pełni zobaczyłbym obok siebie twoje zmasakrowane ciało. Prędzej sam bym się zabił, niż pozwolił żebyś zginęła! - krzyknął.
Popatrzyła na niego swymi zamglonymi oczami. Na jej twarzy malowała się powaga. Jeżeli byłaby tą dawną Tonks, na pewno roześmiałaby się i wtrąciła jakiś żarcik w stylu: „No dobra. Niech co będzie, ale żebyś później nie wył za mną”. Jednak teraz w pełni rozumiała wagę tej sytuacji. Z resztą nie była już taka jak kiedyś. Wiele się zmieniło...
- Remusie, pracuję jako auror, więc wiem jak łatwo jest stracić życie i jak trudno jest je utrzymać. Jeżeli nie chcesz bym zginęła, musiałbyś zabronić mi pracy w Ministerstwie i bycia członkiem Zakonu. Tam też mogę stracić życie, czyż nie?
Jej usta lekko wygięły się do nikłego uśmiechu. Natomiast on spuścił głowę. Rozumiał, że ona ma rację. Tam też mogłoby się coś jej stać.
- Sama umiem się obronić. Nieraz musiałam użyć czarów i siły wobec wilkołaków i co? Jeszcze żyję i nie jestem zarażona!
- Ale...
- Nie rozumiem. Ty jeszcze masz jakieś „ale”. Ja sądzę, że sprawa jest jasna!
- Dla mnie nie jest. Możesz próbować wpłynąć na moją decyzję, lecz ja jej nie zmienię. Kocham cię i robię to wyłącznie dla twojego dobra.
- Ty jesteś moim dobrem. Żadnego innego dobra nie widzę. Kocham cię.
- Kogo ty kochasz? Kogo? Wilkołaka, biedaka i starca. Mogłabyś mieć młodego, przystojnego i bogatego faceta, który zapewniłby ci wspaniałą przyszłość, a ty wolisz kogoś takiego jak ja! Nie jestem dla ciebie dobrą osobą. Kocham cię i chcę tylko dla ciebie dobrze.
Nie chciała dłużej ciągnąć tej rozmowy. Wiedziała, że i tak nic nie wskóra. Może zmieni decyzję po jakimś czasie. Postanowiła się wycofać.
- Niedługo idę do roboty. Muszę jeszcze wrócić do mieszkania. Proszę, zastanów się jeszcze. Nie rezygnuj ze swojej miłości tylko dlatego, że jesteś, cytuję: „wilkołakiem, biedakiem i starcem”. Pamiętaj, że ja będę cię zawsze kochać.
Popatrzyła na niego ze smutkiem. Wiedziała, że być może widzi go po raz ostatni. W pracy aurora nigdy nie wiadomo co się może zdarzyć. W końcu teraz trwała druga wojna. Nikt nie wiedział jak długo może pożyć. Szczególnie auror.
- Przez jakiś czas mogę być nieosiągalna. Nie martw się wtedy. Tak będzie musiało być – powiedziała i wolnym krokiem odeszła w zamglony, zalewany deszczem park. Już wtedy wiedziała, że będzie musiała wkrótce wyjechać do Hoegsmade.

<<<~\__/~^~\__/~^~\__/~^~\__/~^~\__/~^~\__/~^~\__/~^~\__/~>>>

Usiadł na ławce. Nie zważał na to, że jest mokra. Nie patrzył na to, że miał przesiąknięte wodą ubranie, a sam zaczynał kaszleć. Po prostu nie miał siły iść za nią. Nawet nie miał zamiaru jej zatrzymywać.
Niech idzie. Ona jest ważniejsza ode mnie i jej zdrowie bardziej się liczy – pomyślał splatając dłonie i kładąc je na udach. Zaczął prowadzić wewnętrzny monolog:
Masz rację, Ninny. W Ministerstwie i Zakonie też może cię spotkać wiele nieszczęść, ale ty chyba o tym wiesz. Mogłaś przecież iść na inny kierunek studiów, nie przyjąć propozycji włączenia się do Zakonu. Jednak postąpiłaś inaczej. Lubisz walczyć o swoje tak, jak i walczysz teraz. Nie wyrzekasz się swojej miłości do mnie...
Pragniesz jedynie bycia ze mną, lecz ja nie mogę ci tego dać. Wiesz kim jestem. Wilkołakiem – marginesem społeczności. Po za tym jestem zbyt biedny i za stary dla ciebie. Nie jestem godzien miłości takiego anioła, jakim jesteś ty.
Nadałaś mojemu życiu sens. Wreszcie mam dla kogo żyć, cierpieć w czasie pełni... ale nie mogę żyć z tobą. Tak, historia godna pióra Szekspira. Współcześni „Romeo i Julia”. To nie rody są przeszkodą, to różnica wieku, moje wilkołactwo i ubóstwo. Zrozum, chcę jedynie twego dobra, a byłaby nim wspaniała rodzina: kochający, młody, przystojny i bogaty mąż, wspaniałe dzieci... A ty czego chcesz? Wilkołaka, a zarazem biedaka za męża? Nie mogę się na to zgodzić. Zasługujesz na lepszy los.
Dałaś mi czas do zastanowienia, lecz powinnaś i tak wiedzieć, że moja decyzja się nie zmieni. Nic nie wpłynie na moje zdanie co do tej sprawy. Będę cię kochał, lecz nie ugnę się. Zobaczysz, będziesz szczęśliwa bez mojej zapchlonej wilkołaczej miłości. Po co ci ona? Możesz mieć inną, wspanialszą. Z twoim temperamentem i urodą szybko sobie znajdziesz jakiegoś porządnego chłopa – moje przeciwieństwo.

W czasie prowadzenia wewnętrznego monologu nie zauważył nawet, że po jego twarzy zaczęły płynąć łzy, które mieszały się z deszczem. Czuł, że to powinien być już koniec siedzenia na ławce. Wstał, poprawił płaszcz i odszedł w zamglony park.

Ten post był edytowany przez Darkness and Shadow: 23.07.2006 20:50


--------------------
Forever, your eyes will hold the memory.
I saw your heart as it overtook me.
We tried so hard to understand and reason
But in that one moment, I gave my heart away.


Wróciłam. Tak jakby.

Moje forum. Przystań obłąkańców.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
 
Reply to this topicStart new topicStart Poll
Odpowiedzi
Darkness and Shadow
post 23.05.2006 21:38
Post #2 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 77
Dołączył: 12.12.2005
Skąd: z dziury zabitej dechami ;)

Płeć: Kobieta



No, doczekaliście się. Następny part - nie wiem kiedy. Wszystko się teraz kumuluje. Jutro lub pojutrze sprawdzian z ok. 20-30 stron w książce. Za dwa tygodnie - przedstawienie, gdzie jestem narratorem. W piątek - występ, a muszę jeszcze nauczyć się tekstów piosenek. Belfrowie wzięli się ostro za pytanie i kartkówki, a ja jeszcze muszę nadrabiać tydzień nieobecności. Dobra - koniec ględzenia. Wklejam part VI.



VI – Niespodziewane spotkanie.

III
Twój cień w jej oczach
to mój cień

jej głos pełen niepokoju
to mój głos

gdy ona cofa się z lękiem
ja powracam
pamiętaj

na każde twoje słowo
zbyt ostre

na każdy gest
nie dość szczery
ja powracam
pamiętaj

Rafał Wojaczek (fragment)


- Tonks, idziesz na patrol? - zapytał Proudfoot, smarując bułkę masłem. Odpowiedziało mu mruknięcie:
- No...
- To później zajrzyj do Trzech Mioteł i coś przynieś – Auror zrobił słodkie oczka do dziewczyny, która prychnęła i wstając od stołu rzekła:
- Co ja was będę rozpijać? Dojdziecie chyba te dziesięć metrów, co?
- Ty, a słyszałaś o tym, że Greyback kogoś ugryzł? - odezwał się Dawlish z drugiego końca stołu.
Aurorka zbladła, a ręce zaczęły jej lekko drżeć. Starała się ukryć zdenerwowanie. Jednak nie mogła uspokoić natarczywych myśli:
A jeżeli to Remus? Nie, nie możesz dopuszczać nawet takiej myśli. Nie możesz. Nie masz prawa. Jemu na pewno nic nie jest – myślała, wychodząc ze stołówki i próbując zachować pozory, że wiadomość jej nie poruszyła.
Ruszyła w stronę swojego pokoju. Tuż przed drzwiami naszła ją kolejna fala obaw.
A jeżeli to prawda? Jak to właśnie Remus został zaatakowany? Dlaczego? Dlaczego tak musiało się stać.
Jej druga połówka duszy odezwała się:
To nie on. To nie był Remus. Dawlish powiedział, że ktoś. W podziemiach jest wiele wilkołaków. Każdy z nich mógł być przecież ofiarą.
Kiedy otwierała drzwi część będąca za jego wypadkiem, kontratakowała:
A jeśli właśnie on jest ukryty za tym „ktosiem”? Może Greyback wyczuł już jego zdradę i postanowił go ukarać. Tyle przecież ryzykował stawiając się w podziemiu jako jeden ze stojących po Ciemnej Stronie. Ale co wtedy z nami? Co ze mną? Co ja zrobię, jak się okaże, że... on nawet nie żyje?
Wzięła wszystko, co należało do podstawowego wyposażenia Aurora idącego na patrol i wybiegła z kwatery po drodze meldując się u dowódcy. Nie chciała dopuścić jakiejkolwiek myśli o jego śmierci, a nawet o cierpieniu i ranach.
Świeże powietrze od razu podziałało na jej umysł. Kotłujące się nachodzące na siebie teorie znikły tak, jakby wiatr rozwiał je na zawsze. Szła uliczką. Wokół biegali w roztargnieniu uczniowie, którzy za chwilę mieli zdać egzamin z teleportacji. Potykali się o własne nogi, przypadkiem szturchali swoich przyjaciół, potrącali obcych. Inni trzymali się egzaminatorów i chodzili za nimi gdzie popadnie.
Dziewczyna skręciła w boczną uliczkę. Tutaj było mniej czarodziejów, ale u jej końca widoczne były tłumy z głównej ulicy. Gdzieś wśród nich mignęła burza brązowych włosów i ruda czupryna. Hermiona i Ron zdają pewnie teleportację - przemknęło jej przez głowę, kiedy wyciągała z kieszeni grafik, by zajrzeć kto będzie miał po niej patrol. Jak byk siedziało tam nazwisko „Dawlish”. Westchnęła i schowała kartkę.
Weszła w główną ulicę. Miała iść nią do końca, a później skręcić w alejkę i obejść później wioskę dookoła szczególnie uważnie sprawdzając tereny zapleczy barów i sklepów. Tam najczęściej siedziały podejrzane typy. Minęła Trzy Miotły, a zaraz i Świński Łeb.
Tłum się przerzedził. Rzadko kto z turystów zapuszczał się w te okolice. Było to niedaleko Wrzeszczącej Chaty, więc ludzie unikali tych uliczek i zaułków. Jedynie odważni lub twierdzący, że duchy w chacie to bujda, spokojnie spacerowali po tej części miasteczka.

<<<~\__/~^~\__/~^~\__/~^~\__/~^~\__/~^~\__/~^~\__/~^~\__/~>>>

- Gdzie nasz „szaraczek”? - zapytał żartobliwie Proudfoot, otwierając butelkę Ognistej Whisky. Męska część grupki siedziała w swoim wspólnym pokoju popijając alkohol.
- Nie wróciła jeszcze z patrolu – odpowiedział lekko zaniepokojony Dawlish. - Jeżeli nie przyjdzie do... - zerknął na zegarek – szesnastej, to idziemy zgłosić zaginięcie.
- No cóż, chyba nie będziecie musieli – odezwał się ochrypły głos za nimi.
- Tonks... - mruknął Proudfoot nawet nie odwracając się.
- Gdzieś ty się szwendała?! - wybuchnął Savage, odstawiając z hukiem butelkę Ostrej Wódki.
- Wszędzie i nigdzie. Chcieliście coś mocniejszego, co nie? - zdjęła plecak i wyjęła z niego dwie butelki Miętowego Likieru, trzy Wybuchowego Koniaku, jedną Ognistej Whisky oraz kremowe piwo. Flaszki ustawiła na stole przed Aurorami, lecz wzięła z niego tylko jedną – piwo.
- Reszta dla was – oznajmiła.
- Tonks, jesteś naszym aniołem! - zawołał Proudfoot, chwytając już Wybuchowy Koniak.
- Wybaczam ci spóźnienie! - ryknął Savage.
- Dobra, dobra, ale jutro nie narzekajcie na kaca. Aha. Dawlish, ty masz patrol, ale sądząc po twoim stanie, lepiej będzie jak ja go za ciebie zrobię – zmierzyła go wzrokiem od stóp do głów i ruszyła w stronę swojego pokoju.
- Anioł, nie kobieta – szepnął Proudfoot kiedy zniknęła w korytarzu.

<<<~\__/~^~\__/~^~\__/~^~\__/~^~\__/~^~\__/~^~\__/~^~\__/~>>>

- Pijaczyny – mruknęła dziewczyna, opuszczając pokój „męski”. Ruszyła do drzwi obok. Otworzyła je i zamknęła za sobą. Zdjęła buty, a płaszcz rzuciła na krzesło. Wszystkie eliksiry czy też jakieś inne rzeczy potrzebne aurorowi na służbie rzuciła na stolik. Nie chowała ich, bo za kilka godzin miała iść za Dawlisha na obchód. Rzuciła się na łóżko.
Jak mogłam się tak rozkleić przy Harry'm? Teraz pewnie zacznie mnie obwiniać za śmierć Syriusza! Przecież gdybym sprzątnęła Bellatrix, Łapa żyłby jeszcze. Ech, ale co to za życie, kiedy siedzisz samotny w opuszczonym majątku Blacków i czekasz aż ktoś z Zakonu przyjdzie i z tobą porozmawia. Jednak byłby przynajmniej wśród żywych.
Nie, dziewczyno. Nie możesz znów rozpatrywać tej sprawy. Odszedł, nie ma go, nie wróci. Koniec tematu. Dobra. Teraz przejdźmy do tego, co trzeba.
Oparła głowę o poduszkę i zapatrzyła się w ścianę.
Dziwne, że Dumbledore ostatnio tak często wyjeżdża. Ilekroć jest mi potrzebny, nie ma go. A tutaj chodzi o nie tylko życie Remusa, ale też i moje. Jeżeli on... to chyba serce pęknie mi z żalu. Drugi zgon natychmiastowy.
Nie mogłabym żyć z świadomością, że on też stracił życie. Za bardzo go kocham. Dopóki wiem, że nic mu nie jest, to jestem spokojniejsza, ale kiedy coś złego zaczyna się dziać, od razu mam obawy o niego. W zasadzie nie chodzi raczej o mnie, ale właśnie o Remusa.
Dla kogoś takiego jak ja, życie wilkołaka jest ważniejsze od jej samej. Szczególnie jeżeli ta bestia jest jedyną osobą, którą pokochała w życiu prawdziwą, bezinteresowną miłością i choć później była odrzucana, dalej kochała. Nie... Cała ja. On mnie odrzucił, a ja dalej kochałam.
Czy wilkołak to też nie jest człowiek? Trochę odmienny od reszty, ale ma cechy ludzkie. Traci je jedynie na czas pełni. No, wyjątkiem jest Greyback. On ma odruchy likantropijne nawet codziennie, ale Remus? Ktoś obcy pomyślałby, że jest on zwyczajnym człowiekiem, który prowadzi swój niezbyt ciekawy tryb życia w lekkim odosobnieniu od innych. „Jest samotnikiem” - powiedziałby, ale nie zauważyłby nic związanego z likantropią.
Więc dlaczego mnie odrzucasz? Bo wiem kim naprawdę jesteś? Myślisz może, że nikt nie może pokochać bestii. Nie słyszałeś takiej mugolskiej bajki? Ma tytuł „Piękna i Bestia”. Znam nawet jedną piosenkę o tym tytule*. Tyle, że tam to Bestia chce, by Piękna go kochała, a tutaj jest odwrotnie. Ja chcę twej miłości, a ty się wzbraniasz przed nią. Twierdzisz, że nie jesteś jej godzien. Ja ci powiem: każdy zasługuje na miłość, każdy może kochać i być kochanym – musi tylko chcieć tego.
Chcesz wciąż ukrywać się przed światem ze swoim obliczem? Uciekać przez lata przede mną? Miłość i tak cię dopadnie. Przed nią nie ma ucieczki. Nasz związek nie zmieniłby twojej likantropii, ale otwarłby przed tobą krainę, gdzie mógłbyś oderwać myśli od liczenia dni do pełni. Mógłbyś zacząć cieszyć się życiem. Ono nie ogranicza się przecież do czasu przed i po pełni. To błędne koło. Nigdy nie ma czasu przed i po. Zawsze jest i przed, i po. Podzieliłbyś swoje całe życie na dzień bólu i okres szczęścia. Dlaczego nie chcesz tego?
Co ci szkodzi przynajmniej spróbować nowego życia? Tylko próba. Jak zechcesz – pójdziemy dalej drogą naszych losów. Jak nie – to trudno. Nasze ścieżki się rozejdą, ale pamiętaj – zawsze będziesz w moim sercu jako pierwsza i prawdopodobnie ostatnia miłość. Jedyne rozjaśnienie w całym moim żywocie jest właśnie tym czasem, kiedy byliśmy razem. Reszta do szare deszcze obowiązków i zajęć, jakie towarzyszą pracy Aurora.

Obróciła się na plecy i zapatrzyła w sufit. Był biały, niewinny jak dusza małego dziecka. Zamknęła powieki, czując jak ciemność zaślepia jej oczy. Mrok koił zmęczony wzrok i dawał mu siłę do dalszej pracy. Starała się uwolnić umysł od myśli. Oczyścić go z obaw i zdenerwowania. Dać mu chwilę wytchnienia i przygotować do ciężkiej pracy, jaka go czekała.
Leżąc tak nie zauważyła jak minęło pięć godzin. Była już prawie dwudziesta. Wstała i po raz kolejny zabrała wszystko, co trzeba na patrol. Zamierzała wkrótce znów złożyć wizytę dyrektorowi Hogwartu. Już niedługo.

*Chodzi mi o piosenkę Beauty & The Beast zespołu Nightwish. O niej właśnie sobie pomyślałam.

<<<~\__/~^~\__/~^~\__/~^~\__/~^~\__/~^~\__/~^~\__/~^~\__/~>>>

- Musujące laseczki – powiedziała przy wejściu do gabinetu dyrektora. Pojawiło się przejście i weszła po schodach pod drzwi. Zapukała lekko i usłyszała miły głos staruszka:
- Proszę.
Nacisnęła klamkę i wślizgnęła się do środka.
- Witaj Nimfadoro. Co cię sprowadza? - zapytał Albus, siedzący za biurkiem. Za nim stał... Remus!
Poczuła jak robi się jej gorąco. Jednak żyje! Miała ochotę rzucić mu się na szyję, ale powstrzymała się nie chcąc robić widowiska przed Dumbledore'm.
- Dzień dobry. Ja... - starała się szybko wymyślić jakąś wymówkę – chciałam spytać o datę najbliższego zebrania, bo na ostatnie nie mogłam przyjść... Miałam patrol – powiedziała zgodnie z prawdą.
- Nikt ci nie mówił? - staruszek uśmiechnął się i spojrzał na nią zza swoich okularów-połówek.
Oops. On chyba się domyśla, że coś kręcę.
- Nikt – odpowiedziała, starając się nie spoglądać za profesora. Nie chciała się spotkać ze wzrokiem Remusa.
- Dziwne... - westchnął. - Zebranie jest jutro o siedemnastej.
- Zobaczę czy będę mogła. O ile Proudfoot, Dawlish i Savage zaś się nie upiją, to będę.
- A jak się upiją?
- To będę musiała robotę odwalać za nich. Dziękuję za informację – cofnęła się trochę w stronę drzwi.
- Och, nie idź jeszcze – zaprotestował Dumbledore. - Dawno się nie widzieliśmy, a z resztą powinienem ci przekazać wszystko, co omawialiśmy na zebraniu.
- Nie. Ja naprawdę powinnam iść. Jestem prosto z patrolu, więc lepiej będzie jak już pójdę. Do widzenia – rzekła szybko i wyszła.
Stojąc już na dole, odetchnęła z ulgą.
Żyje! On żyje! - chciała skakać z radości. Miała ochotę tańczyć, lecz wiedząc, że jeszcze znajduje się na terenie Hogwartu, nie zrobiła tego.

<<<~\__/~^~\__/~^~\__/~^~\__/~^~\__/~^~\__/~^~\__/~^~\__/~>>>

- Wiesz może, Remusie, co jej jest? - zapytał Dumbledore, patrząc jak drzwi zamykają się za Aurorką.
Lupin milczał. Wiedział doskonale, ale bał się przyznać.
- Remusie? - profesor spojrzał na niego karcąco.
- Ona jest taka od śmierci Syriusza – odpowiedział wymijająco.
- To chyba nie wszystko, co? - staruszek jakby odgadł prawdę.
- Powiedziałem jej, że nie powinna być ze mną, bo jestem wilkołakiem i że ogólnie nie jestem jej wart – przyznał się.
- No, Remusie. Nie sądziłem, że nieszczęśliwa miłość potrafi tyle zrobić. Ona naprawdę musi cię kochać i to bezinteresownie, skoro aż tak zmarkotniała.
- Tłumaczę jej to od dawna, ale ona nie chce mnie słuchać.
- I dobrze robi. Radzę ci - zmień zdanie, a zaoszczędzisz nerwów i sobie, i jej.
Lupin nie odpowiedział na ten komentarz dyrektora, a znów ten, jakby wiedział, że mężczyzna nie chce kontynuować tematu, rzekł:
- To mówiliśmy o Greybacku, czyż nie?

Ten post był edytowany przez Darkness and Shadow: 24.05.2006 18:29


--------------------
Forever, your eyes will hold the memory.
I saw your heart as it overtook me.
We tried so hard to understand and reason
But in that one moment, I gave my heart away.


Wróciłam. Tak jakby.

Moje forum. Przystań obłąkańców.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Posts in this topic
Darkness and Shadow   Tylko Dla Ciebie [zak]   15.05.2006 16:56
em   Zacznę od pochwał: masz ładny styl, ciekawie dobie...   15.05.2006 17:18
Darkness and Shadow   Em, dzięki ci za wskazanie plusów i minusów. Posta...   15.05.2006 22:49
DoMuŚ   No no no...niezłe. Jedna z moich ulubionych par (w...   16.05.2006 15:58
Kara   A mi się właśnie ta sentymentalność podoba... Bard...   16.05.2006 16:45
Darkness and Shadow   Ogromne dzięki za komenty, a teraz lecimy dalej. ...   17.05.2006 22:25
Darkness and Shadow   Nie myślałam, że tak szybko uda mi się coś napisać...   18.05.2006 00:09
DoMuŚ   O, ja też nie spodziewałam się ,że następne części...   20.05.2006 19:22
Darkness and Shadow   V – Samotne święta. Tonks weszła do pok...   20.05.2006 22:40
DoMuŚ   'Barman postawił przed nią kufel kremowego piw...   21.05.2006 12:03
Darkness and Shadow   Wiem, wiem. Pomyliło mi się, bo słabo już widziała...   21.05.2006 15:27
DoMuŚ   :D A kiedy możemy się spodziewać następnej części?   22.05.2006 17:41
Darkness and Shadow   Nowa część będzie jutro lub w środę. Wszystko zale...   22.05.2006 19:39
DoMuŚ   No wytrzymam,wytrzymam najpóźniej do piątku. :D Po...   23.05.2006 12:47
Darkness and Shadow   No, doczekaliście się. Następny part - nie wiem ki...   23.05.2006 21:38
DoMuŚ   Doczekałam się! :D Znalazłam kilka błędów: ...   24.05.2006 14:06
Darkness and Shadow   Dzięki za wytknięcie błędów. Poprawiłam na razie t...   24.05.2006 18:37
DoMuŚ   Oj ciężkie, ciężkie...Mnie to się jeszcze marzy że...   24.05.2006 18:44
Darkness and Shadow   Cholercia. Wszystko mi się wali... Występ wyszed...   30.05.2006 19:03
Darkness and Shadow   Wreszcie! Nowy part nadchodzi. Złapałam trochę...   06.06.2006 23:28
WeEkEnD   Dobra, czas ocenić. Naturalnie zaczynam od błędów ...   07.06.2006 14:05
DoMuŚ   Wreszcie nowy part...jak zwykle świetny,właśnie cz...   07.06.2006 17:42
Darkness and Shadow   Niestety... Znów wszystko zaczęło mi się walić... ...   22.06.2006 14:10
DoMuŚ   Yyyy....mam nadzieję że przypuszczenia nauczycielk...   24.06.2006 12:04
Dino   Nigdy nie komentuje ficów... Czytałem kiedyś to o...   11.07.2006 00:33
Darkness and Shadow   Ufff... Wreszcie od kilku dni nieobecności dostała...   12.07.2006 10:25
DoMuŚ   Czuje sie wyrozniona =P Obiecuje,ze wiernie poczek...   19.07.2006 21:49
Darkness and Shadow   VIII – I jak potoczy się los? [b]Miłość ...   23.07.2006 20:49
DoMuŚ   Ach,ach...wzruszylam sie niezmiernie. Niech zyja o...   23.07.2006 21:08
Sova   Sliczne opowiadanie, bardzo Ci za nie dziekuje :) ...   04.08.2006 23:59
Marta Potter   Fajne opowiadonko ! troche mi zal ze juz nie s...   06.08.2006 23:45
Annik Black   Ojoj... Fajne opowaidanko, tylko że ja zawsze znaj...   11.08.2006 11:34


Reply to this topicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 21.06.2024 18:51