Kamienny Stół I Inne Wiersze..., wiersze o czymś ważnym...
oferta kolonii Harry Potter Kolonie dla dzieci Travelkids | Szybki i bezpieczny 24h | ![]() ![]() ![]() ![]() |
Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
Kamienny Stół I Inne Wiersze..., wiersze o czymś ważnym...
Lothario |
![]()
Post
#1
|
![]() Kafel Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 10 Dołączył: 06.07.2005 Skąd: ziemia niczyja ![]() |
Jest to mój pierwszy wiersz zamieszczony na forum. Nie jest on płytki, przynajmniej moim zdaniem, bo ma w sobie parę istotnych alegorii. Wskazówką do zrozumienia jego treści są ptaki...
Treść poddaję waszej ocenie. Kamienny Stół Jaka nicość ogarnia dusze ludzkie, gdy modląc się do Boga Sądzą, iż złapali Go za nogi. Jakie nieczystości skrywają ich serca, Mroczne zakamarki ludzkiego sumienia. Mgłą zasnute serca, dusze… Zaślepieni, zakażeni Lecą boskie ptaki do nieba, niosąc ludzkie pragnienia. Wznoszą się już ponad chmury i uderzają w niewidzialne mury Spadają martwe, oblewając ziemię szkarłatnym odzieniem Boże, czemu na to spoglądasz? Czy już nie widzisz w nas swego stworzenia? Twój wzrok surowy, taki Tobie nie podobny. Gdzie Twoja dobroć się podziała, miłość i wiara? W górę aniołowie, wznoście się nad ciałami ptaków niebiańskich Uciekajcie, nie pozwólcie upaść skrzydłom waszym Na tej Ziemi nie ma już istnienia… Nie patrzcie na nagie skały, wstydliwe i splamione. Nie oglądajcie się za siebie, tam nic nie znajdziecie… Został już tylko Kamienny Stół… KONIEC Drugi mój wiersz, do którego napisania nakłonili mnie ONI^^ Jakby z papieru… Ich skrzydła jakby z papieru stworzone, Lekkie, nietrwałe, szybko palone. Unoszą ich ciała lekko w górę, do radości, Do czegoś pozbawionego zazdrości. Lecą powoli, ku Twej woli, By dzieła Twego dopilnować roli. Z dnia na dzień pracują chętnie, Oddając Ci owoce swej pracy sumiennie. Dbają byś człowiecze miał na Ziemi dostatek, Byś na wieczne szczęście miał zadatek. Chętnie cię w nieszczęściu wspierają, Do ucha piękne pieśni śpiewają. Wszelką dziedziną zawiadują, Twoją wenę twórczą pielęgnują. Pod ich nadzorem piękne dzieła powstają, Takie, co wiele radości dają. Oni tobie również pomagają, Na twoje pytana starannie odpowiadają. Nie znajdziesz ich na naszym Świecie, Nie łudź się dobry człowiecze. Oni swą siedzibę mają w Niebie, By móc widzieć dokładnie ciebie. Nie zarzucaj im, więc, że Świat zostawili, I daj mi szansę by znów do nas powrócili… KONIEC Ten post był edytowany przez Lothario: 15.04.2006 18:42 -------------------- Człowiek nie jest ani aniołem, ani bydlęciem, nieszczęście w tym, iż kto chce być aniołem bywa bydlęciem.
Balise Pascal |
![]() ![]() ![]() |
Lothario |
![]()
Post
#2
|
![]() Kafel Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 10 Dołączył: 06.07.2005 Skąd: ziemia niczyja ![]() |
Kolejny wiersz... wiem, że obiecałam napisać trochę inny, ale mam teraz chyba nie odpowiedni nastrój do tego. Przed wami wiersz trochę dziwny, bo opisujący z pozoru jakieś straszne rzeczy, można by powiedzieć, że Apokalipsę. Jednak nie... Wiersz ten jest o cierpieniu jednego z wielu upadłych aniołów - Abbadony. Tak sobie czytałam "Mistrza i Małgorzatę" i tam również on się pojawił. Zaintrygowało mnie to i chlast napisałam wiersz opisujący jego cierpienie i żal za to, że opuścił Boga.
No, więc pozostaje mi oddać go w wasze ręce... P.S. Nie zmaltretujcie mi proszę biednego Abbadony^^ ![]() Abbadona Kiedyś było światło, teraz zostały ciemności Osnute me dłonie ciemną nicią nieszczęść i utrapień Pustka we mnie, pustka wszędzie I jak mam nie chwalić świata mego W godzinie śmierci i odejścia życia wszelkiego Słyszeć pragnę twój głos wołający mnie zza morza I czując jak zarasta w piersi dziura Która już od dawien dawna była nie zagojona I znów mnie witasz z otwartymi ramionami Widzisz me cierpienie, ale boisz się podejść Bo dostrzegasz w mych czarnych oczach otchłań bez dna Zapełnianą przez wieki, lecz na nic mój trud Bo kiedy jestem już blisko wszystko zaczyna się na nowo Wielka siła nie pozwala mi na to I spycha do mej siedziby i każe dalej czekać Więc czekam i snuję się po matczynej Ziemi Żywiąc się strachem, lękiem i zwątpieniem A kiedy zejdziesz pod ziemię i przekroczysz moje progi Ujrzysz widok straszny i okropny W mojej twierdzy nie doszukasz się szczęścia Swoją osobą również go nie przywołasz Ono stąd odeszło już wieki temu Zanim jeszcze pierwsze gwiazdy rozbłysły na szerokim nieboskłonie W tedy były to dobre czasy wypełnione przechadzkami po pustkowiu Wypełnianie przestrzeni własnymi myślami Powiadam ci jam jest Abbadona, Pan Śmierci i Pustkowia Upadły i Powstały, Pierwszy w Kręgu Rosnę w siłę, kiedy mrok zapuszcza się w dusze ludzkie Kiedy ich cienie groźnie się wydłużają A w tedy jedno me spojrzenie wystarczy By zmiażdżyć złodziei podłych I powrócić mi moją własność, Moją miłość i nienawiść Moje kochane pustkowie Ten post był edytowany przez Lothario: 15.06.2006 20:54 -------------------- Człowiek nie jest ani aniołem, ani bydlęciem, nieszczęście w tym, iż kto chce być aniołem bywa bydlęciem.
Balise Pascal |
![]() ![]() ![]() |
Kontakt · Lekka wersja | Time is now: 14.05.2025 18:01 |