Spotkanie, slash, yaoi, gay etc etc..
oferta kolonii Harry Potter Kolonie dla dzieci Travelkids | Szybki i bezpieczny 24h | ![]() ![]() ![]() ![]() |
Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
Spotkanie, slash, yaoi, gay etc etc..
pollon |
![]()
Post
#1
|
![]() Kafel Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 21 Dołączył: 10.04.2006 Skąd: Londyn Płeć: Kobieta ![]() |
dom!harry i sub!draco.
rozdzialy beda dluzsze. to taki przedsmak troszke. i od razu prosze- jesli nie podoba sie wam sposob w jaki pisze- jak przedstawiam charaktery poszczegolnych postaci- to nie komentujcie nic. konstruktywna krytyka i hymny pochwalne jak najmilej widziane. im a feedback bitch soo piszcie! przepraszam z gory za bledy i inne takie- pisze z ang windowsa soo brak polskich znakow i musze znecac moja siostre zeby mi je poprawila.. czasem jej sie nie udaje- biedne dziecko.. enjoy: - Potter! Zatrzymałem się słysząc swoje imię. Nie odwracając się, znudzonym głosem rzuciłem przez ramie: - Czego chcesz Malfoy?- spodziewałem się, że w końcu musi dojść do konfrontacji. Malfoy na pewno coś planował. Od początku naszego 7 roku, 3 miesiące temu, najgorsza obelga jaka padła z jego ust to ‘ Uważaj gdzie chodzisz kretynie.’ Coś się działo, i Merlin mi świadkiem, że wreszcie dowiem się co. Malfoy rozejrzał się wokół i upewniwszy się, że jesteśmy sami w korytarzu, podszedł do mnie szybkim krokiem. Tak szybkim, że zaplatał się w swoje szaty, potknał i byłby upadł. Odruchowo złapałem go za łokieć, pomagajac utrzymać równowagę - ja i moje bohaterskie odruchy. Owionął mnie zapach mięty i wanili. Na pewno jego szampon - wart tryliony galeonow. Na końcu języka miałem już złośliwą uwagę, jednak zapomniałem o nim, jak tylko spojrzałem w twarz Malfoya. Miał zamknietę oczy i zdawał się... smakować chwilę?! Że co?! Co jest z tym człowiekiem. Odsunałem się trochę i przez twarz Malfoya przemknął jakby smutek. Aż mrugnąłem powiekami z zaskoczenia. Co to było przed chwilą? Smutek..? Co tu się, do jasnej cholery, dzieje?! - Malfoy co ty..? - Zamknij się Potter!- bardziej z ciekawości, niż ze strachu, zastosowałem się do jego rozkazu. Przez chwilę stał cicho, wpatrzony w czubki swoich butow. Widziałem, że jest zdenerwowany. Przestepował z nogi na noge, zastanawiając się jak zaczać. Muszę się przyznać, że uwielbiałem go w takim stanie - niepewny w mojej obecności, jakby obawiał się mojej reakcji i tego co zrobię. Właściwie... zdałem sobie sprawię, że przez ostatnie parę miesięcy, był taki strasznie często... Ooook co się dzieje?! Już otwierałem usta żeby coś powiedzieć, kiedy Malfoy mnie ubiegł: - Spotkajsiezemnawwiezyodziewiatej... Aż mrugnałem z zaskoczenia. Co on powiedział? - Malfoy, co ty powiedziałeś? Nic nie zrozumiałem… Znów zamruczał coś do siebie niezrozumiale. To się zaczynało robić irytujące. Poza tym, teraz na pewno spóźnimy się na Eliksiry. Co się dzieje z tym człowiekiem? Gadaj! - Malfoy, nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak bardzo, baaardzo chciałbym wiedzieć o czym ty mówisz, jednak jako że upierasz się na używaniu mowy znanej chyba tylko sobie, nic z tego nie będzie. Spadam... Jezu jak ten facet mnie irytuje, to sobie nie zdaje nawet sprawy. Mam ochotę go złapać i potrząsnąć i rozczochrać mu te jego blond włosy i… - Potter!! Znów przystanąłem. A gdybym się tak teraz odrwrócił i uderzył go w te jego irytującą gębę? Hmm... nie ma nikogo w okolicy, nikt by się nie dowiedział. Mógłbym powiedzieć, że Malfoy wpadł na ścianę. Ślepota ruska… - Spotkaj się ze mną w wiezy. O 21. No teraz to on chyba żartuje. - No teraz to ty chyba żartujesz Malfoy! Co to jest - ukryta kamera?! Nigdy z życiu!- Ruszyłem dalej korytarzem, kiedy jedno słowo - zatrzymało mnie w miejscu. Jakby ktoś posmarował podłogę klejem i ja akurat musiałem w to wdepnąć. Typowe... - Proszę. Potrząsnąłem głowa. On mnie prosi? - Prosisz mnie Malfoy? Oooo słodki dzień! Czemu wcześniej tego nie zauważyłem? Słońce świeci tak wysoko i jasno. Czy to skowronek śpiewa w oddali, czyżbym słyszał jakieś dźwięki.. jakby piszczałki. O ornitolodzy.. O! Spokojnie Potter. - Hmm zastanówmy się więc... Chcesz - błagasz mnie nawet, co jest niesamowcie zabawne - żebym spotkał się z tobą sam na sam, po zmroku w wieży astronomicznej? A czemu, jeśli mogę zapytać, mam się zgodzić? Najprawdopodobniej jest to pułapka, w która chcesz mnie zwabić i znów to ja oberwę, a ty będziesz się śmiał za moimi plecami. Albo twój wspaniały ojciec będzie czekał na nas, gotów oddać mnie w ręce Voldemorta i nagrodzić cię za sumienne wykonanie swojego zadania - może jakiś tatuaż w nagrodę, co Malfoy? Czekaj pozwól, że się zastanowię nad twoją prośbą...- nie parzyłem na drugiego mężczyznę, ale wydawało mi się, że coś jakby szloch dobiegł moich uszu. Mało prawdopodobne nieprawdaż? Nie zwróciłem na to uwagi.-... o juz wiem. NIE! Naprawdę sądziłeś, że się zgodzę? Jezu Malfoy, czasem uda ci się mnie zadziwić.. twoja głupota nadal mnie zaskakuje - po tylu latach Malfoy... Wreszcie na niego spojrzałem. Obserwowałem jak powoli jego twarz się zmienia. Jakby ktoś właśnie zdeptał coś dla niego ważnego. I oczywiscie żadnych łez. Na twarzy jakby wilgoć, ale to chyba pot. Strasznie tu gorąco - to słońce tak świeci mocno dzisiaj… Gotowy odejść, odwróciłem się do niego plecami. Dziwnie się czułem prawdę powiedziawszy. Chyba coś mi siedziało na żołądku - ostatnio jadłem jak świnia. Prawda, że urosłem i całe te treningi wyczerpywały mnie fizycznie, ale muszę uważać na linię. I na dobre samopoczucie... Może jakaś dieta... - Zaczekaj Potter. Nawet się nie odwróciłem. Mam już dosyć tej rozmowy - zaszkodziło mi nawet. Nie będę słuchał więcej, nie będę, nie będę.. Zostaw mnie w spokoju, proszę.. - Harry!! Po raz drugi tego dnia wdepnąłem w klej. Czy ktoś mógły być bardziej ostrożny w tej cholernej szkole?! Co za chlew… - Ty wyznacz miejsce, godzinę, datę.. a ja przyjdę. O co mu chodzi? I dlaczego ma taki głos.. taki złamany głos. Denerwuje mnie to. Nie wiem co mam zrobić z takim Malfoyem. Wiec zrobiłem coś, co zrobił bym ze zwykłym. Odwróciłem się i i złapałem go za szatę. Podniosłem do góry - czy on zawsze był taki lekki - i pchnąłem na ścianę. Malfoy zaskomlał cicho, ale nie bronił się. Prawda, że gdyby dane nam bylo się szarpać, on nie miałby żadnych szans. Już w 6 roku przerosłem go o głowę i byłem zdecydowanie bardziej umięśniony. Malfoy czasem przypominał mi kobietę z tym jego mlecznym ciałem, całym gładkim i miękkim. Trzymawszy go teraz tak blisko siebie - poczułem, że coś poruszyło siś lekko w moich spodniach. No jeszcze tego mi brakowało. Wiedziałem, że Malfoy jest w moim typie, ale nigdy wcześniej nie czułem nic na jego widok. Ani ja, ani mój mały przyjaciel. Na pewno chodzi o tą nagłą bliskość teraz. Mam w końcu 17 lat i jest zupełnie naturalne, że będąc blisko atrakcyjnej osoby odczuwam podniecenie. I Malfoy patrzy na mnie spod wpół- zamkniętych powiek. Usta ma otwarte i… dlaczego on oddycha tak ciężko? I policzki ma zarumienione, jakby dopiero skończył biec. Widziałem, że chce coś powiedzieć. Nie mogłem przestać na niego patrzeć i nie odzywałem się, pozwalając mu dojść do głosu. Różowy język wysunął się spomiędzy jego warg i zwilżył spierzchnięte usta. Przełknął ślinę ciężko i zdławionym głosem wyszeptał: - Prosze Harry.. Nie będę miał teraz orgazmu! Nie będę, nie będę, nie będę.. Mówię że NIEEEEEEEEE! Ok już troszkę lepiej. Muszę się od niego odsunąć. Puściłem poły jego szaty i Malfoy zsunął się na podłogę jak szmaciana lalka. Nawet nie próbował wstać. Siedział pod ścianą wpatrzony we własne buty i zupełnie nieświadomy stanu do jakiego właśnie mnie doprowadził. Nadal nic nie mówiłem i on odebrłl to chyba jak pozwolenie na kontynuację. - Powiedz gdzie i kiedy i jak przyjdę. Będę sam i nie musisz się niczego obawiać. Muszę z tobą porozmawiać. Naprawdę muszę.- mówił tak szybko jakby obawiał się że mu przerwę. Bałem się, że za chwilę skończy mu się powietrze i zemdleje.- Przysięgam że to nie jest żaden podstęp. Wiem że mi nie ufasz i masz do tego pełne prawo. Ja wiem.. ja.. Proszę Harry- już trzeci raz powiedział moje imię. Co tu się dzieje?- Weź moją rożdżkę! Weź ją teraz i kiedy się spotkamy, musimy się spotkać Harry - czwarty raz - ja nie będę mógł nic ci zrobić. I bedziesz pewien... bardziej niż teraz. Trochę mi zaufasz.. chociaż odrobinę – wyciągnął dłoń w moją stronę. Spoczywała na niej jego rożdżka. Nawet nie zauważyłem kiedy zdążył wyjąć ją z kieszeni. Spojrzał mi w oczy - po raz pierwszy od kiedy zaczęliśmy rozmawiać. I te oczy… jego oczy. Chyba dawno w nie nie patrzyłem, ponieważ nie były takie jakie pamiętam. Nie były zimne i wyrachowane. Nie były stalowo szare i nie było w nich ani cienia ironii czy arogancji. Były za to puste. Jakby ktoś wymazał z nich wszystko i zapomniał zapełnić je na nowo. Czy ja to zrobiłem? Czy to moja wina? Nie spuszczając wzroku przyjąłem ofiarowywaną mi różdżkę i momentalnie jego oczy zapaliły się na nowo. I wiedziałem że to ja… - Jutro o 22 w wieży obserwacyjnej. I nie spóźnij się. Nie odezwał się tylko skinał głową i odwrócił się by odjeść. - Malfoy. Przystanął, czekajac na to co chciałem mu powiedzieć. - Jeśli to jakaś twoja sztuczka, to przysięgam że pożałujesz. Rozumiesz mnie Malfoy? Widziałem jak drgnął na ton mojego głosu. Zachowywałem się jak ostatni sukinsyn, ale nie mogłem pozwolić żeby znów wygrał. Widziałem jak mocno zaciska pieści i wbija paznokcie w miękkie mięso dłoni. Powoli skinął głową i nie odwracając się zaczął biec. Byle dalej ode mnie… -Biegnij Draco. I tak nie uda ci się uciec.. Czy to ja powiedziałem?! Ten post był edytowany przez pollon: 11.04.2006 00:20 |
![]() ![]() ![]() |
pollon |
![]()
Post
#2
|
![]() Kafel Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 21 Dołączył: 10.04.2006 Skąd: Londyn Płeć: Kobieta ![]() |
oook i oto jest!! beta mnie zameczyla i sie w koncu zdecydowalam rozbic to na 2 czesci. wiec teraz jedna a next week mam nadzieje ze nastepna...
Co. To. k..... Było?! Zatrzasnąłem drzwi do sypialni, ucinając tym samym głos Hermiony, domagający się szczegółowej relacji z ‘randki’. Jedyne co teraz słyszałem, to mój przyspieszony oddech i gwałtowne bicie serca. Roznosiło się echem po całym pokoju. Chciałem pomyśleć, MUSIAŁEM pomyśleć do jasnej cholery, o tym co się stało przed chwilą, jednak moj mózg uparcie odmawiał współpracy i tkwił w dziwnym stanie zawieszenia – gdzieś pomiędzy seksem, a Malfoyem deklarującym swoją miłość do mnie, chyba zgubiłem wątek. Bezsilnie zacisnąłem pięści i miarowo zacząłem uderzać głową w drzwi odgradzające mnie od pokoju wspólnego. Działaj, działaj, działaj.. Nie wiem ile czasu minęło, kiedy ktoś nagle, płynnym ruchem wsunął dłoń pomiędzy moje czoło i twarde drewno. Nie odsuwałem się przez chwilę, pozwalając sobie na tą odrobinę komfortu i sympatii. - k..... Słowo wyszło z moich ust, zanim zdałem sobie z tego sprawę. - Powiedział ci? Odwróciłem głowę i spojrzałem prosto w oczy Nevilla. Chciałem zapytać skad wiedzial, chcialem zadać mu tak wiele pytań, ale coś mnie powstrzymało. Odsunął rękę, jakby z niepewnością i spuścił wzrok, nagle onieśmielony, niepewny czy kontynuować... Po chwili jednak zaczął mówić dalej, jak gdyby nosił w sobie zbyt wiele informacji, przez zbyt długi czas i wreszcie zaczęły się one przelewać przez brzegi. - Malfoy, prawda? Draco.. On już od dawna tak.. nie może oderwać od ciebie wzroku. Jak to mówią Mugole - jak ciele w malowane wrota, tak...?! Wiedzialem, ze dzisiaj bedzie probowal ci powiedziec, a raczej, wiedzialem, ze cos szykuje... ‘ Skad wiedziales?’ Chcialem zapytac, ale w ostatniej chwili ugryzlem sie w jezyk. Czekalem. Przerwał na chwilę, zeby pozbierac mysli i zaczal znow. - Do niedawna wydawało mi się, że tak jak wszyscy wokół, chciałby się z tobą przespać- jestes w koncu najlepsza partia w szkole- slawny, piekny, bogaty... Teraz wiem jednak, chociaż nie powiedział mi tego wprost, że cię kocha... Nie zwrócił uwagi na dźwięk, który mimowolnie wydostał się z moich ust. I ty też Nevill?! - Daj mi skonczyc, zanim cokolwiek powiesz Harry. Wiedzialem, ze kiedys do tego dojdzie, ze bedziemy musieli porozmawiac, lub jesli wolisz, ze bedziesz musial mnie wysluchac... Skad byles tego taki pewien, do jasnej cholery?! - Jest strasznie zazdrosny o ciebie, wiesz? Ilekroć zaczynasz spotykać się z kimś nowym, jeśli tylko spojrzysz w czyjąś stronę, zaciska szczęki tak mocno, że wydaje mi się, że za chwilę popękają mu wszystkie zęby. Chodzi naburmuszony przez kilka dni, warcząc na wszystkich wokół i tylko próbuje złapać cię wzrokiem. I znów, jeśli jesteś z kimś, w jego oczach przez chwilę miesza się cała masa emocji – zranienie, smutek, zazdrość, nienawiść, żądza. Ukrywa to absolutnie, w życiu nikt niczego by się nie domyślił... - Zupełnie inna sprawa jednak, kiedy uda mu się wypatrzyć cię sam na sam. Wydaje mi się, żę traktuje cię jak swojego rodzaju sztukę- potrafi patrzeć godzinami, obserwować i uczyć się na pamięć, odkładając i przechowujac na później. Jakby odkladal cos na czarna godzine... Zupełnie się wtedy zmienia, kiedy wydaje mu się, że nikt nie widzi. Maska spada na ziemię- twarz mu się rozpogadza, oczy zaczynają błyszczeć jak u małego dziecka i wygląda tak beztrosko i swobodnie jak każdy z nas. Czasem uśmiecha się mimowolnie, kiedy zrobisz coś głupiego, a czasem ma ochotę podbiec i wydaje mi się, zaciągnąć cię w jakieś krzaki i.. hm.. sam wiesz co. I widzę jak z tym walczy, chociaż najchętniej poddałby się bez walkowerem. Naprawdę zastanawia mnie, jak to możliwe, że nikt niczego się nie domyślił. Możliwe, że nikt po prostu nie dopuścił do siebie myśli, że Draco Malfoy mógłby zakochać się w Harrym Potterze – ironiczne nie sądzisz?! I zabawne.. Zaśmiał się cicho, ale w jego głosie nie było śladu rozbawienia. Gorycz raczej, z odrobina smutku i rezygnacji... - Jeśli chcesz znać moją opinię.. Przerwałem mu wtedy. Wiem, że Nevill zmienił się podczas tych wakacji – każdy z nas zdaje się, zostawił coś za sobą tego lata i wrócił do szkoły, będąc zupełnie nową osobą. Ale to już lekka przesada! - Nevill, naprawdę nie chcę wiedzieć skąd wiesz te wszystkie rzeczy. Ale zupełnie się mylisz! Malfoy nie może mnie kochać, to najbardziej absurdalny i nieprawdopodobny pomysł jaki w życiu słyszałem!! To jego całe ‘zakochanie’, to jeszcze jeden z pomysłów na upokorzenie mnie przed całą szkołą! Nie pozwolę, żeby do tego doszło, nikt nigdy więcej nie będzie ze mnie robił idioty. Nie wiem jak mogles uwierzyc w te brednie... Odstawil male przedstawienie, a ty, bedac soba, uwierzyles mu! - Harry... - Albo jeszcze lepiej, lub gorzej – zależy jak na to patrzysz, Malfoy najchętniej wymyślił to wszystko, żeby mnie otumanić swoimi pięknymi słówkami, szczenięcym spojrzeniem i seksem, a potem zaprowadzić do Voldemorta, jak spętanego cielaka. Dobrze spełnione zadanie! Dużo prostsze niż walka ze mną, nie sądzisz- w koncu jestem teraz dosc potezny?! Beda smiac sie razem i naigrywac- głupi, naiwny Potter! - Harry, posłuchaj mnie.. Nie pozwolilem mu dojsc do slowa. Jeszcze nie skonczylem! Skad to sie wszystko wzielo we mnie?! - Poza tym, jak Malfoy mógłby się we mnie zakochać?! Mówimy tu o Malfoyu, na Merlina! Wkurwiającym, małym gnojku. Nawet się nie lubimy!! Zawsze obraża mnie, moich przyjaciół i właściwie to wszystkich, którzy chodzą i oddychają tym samym powietrzem co on, ponieważ jego zdaniem, oni nie są tego powietrza warci, pieprzony rasista!! Ale zalozmy, ze to prawda- ze to ty masz racje, a ja sie myle, ale nawet jeśli Malfoy naprawdę mnie kocha, czego on ode mnie oczekuje, po tym wszystkim co było między nami?! To ON zawsze zaczyna wszystkie nasze słowne potyczki, bójki, nasyła na mnie i bliskie mi osoby, tych swoich osiłków... - HARRY! Umilkłem. Co za pojebany dzien... - Nie zapytałeś nawet skąd wiem to wszystko o Draco.. Nie chcesz wiedzieć.. Nie interesuje cię to?! Nie odpowiedziałem. - I tak zresztą ci powiem.. Oczywiście, że mi powiesz Nevill! Z jakiegoś pieprzonego powodu, strasznie zależy ci na tym, żebym ujrzał prawdę i przejrzał w końcu na oczy – byłem taki ślepy! – w końcu Malfoy to, zaraz po Jezusie i Papieżu może, najlepszy człowiek pod słońcem! Zbawca narodów.. nie zaraz... to ja. Wybawiciel uciśnionych... nie... to też ja. - Od początku tego roku, Draco regularnie udzielał mi korepetycji z eliksirów. Że co?! - CO??? - Nikt niczego nie podejrzewał. Pamiętam, po którejś lekcji na początku września, kiedy po razy kolejny zrobilem z siebie kompletnego idiote i Snape po raz kolejny upokorzyl mnie przed wszystkimi, podszedł do mnie i zaofiarował się jako mój korepetytor. Tak po prostu. Robiliśmy wtedy serum prawdy i za żadne skarby nie mogłem dojść, jak wymieszać te wszystkie składniki i w jakiej kolejności je dodawać, i w ogóle chyba o niczym nie miałem pojęcia i do tego Snape tak mnie przerażał, że nawet kiedy umiałem wszystko- w jego obecności, miałem całkowitą pustkę w głowie. Teraz już jest dużo lepiej, ale to też dzięki Draco. Historie jakie mi opowiedzial... Na przykład, kiedyś podczas oficjalnej kolacji w domu jego rodziców, Snape był zaproszony, oczywiście, jeden z podchmielonych gości zapytał go, czy to te wszystkie mikstury, czy też jego wrodzone lenistwo sprawiają, że jego włosy wyglądają, jakby właśnie wpadł do gara z olejem. Nie doczekał się odpowiedzi ma się rozumieć. Jedna z zaproszonych dam, w stanie również dalekim od trzeźwości, postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce i zaczarować jego włosy, ale nie wszystko poszło po jej myśli i Snape skończył z afro rodem z The Jackson 5. Teraz ilekroć zaczynam się denerwować na jego lekcji, myślę o tym i od razu mi przechodzi... Dlaczego mi to mówisz, do cholery!? - Raz pamiętam, próbowałem pod nadzorem Draco, uwarzyć napój na poprawienie pamięci. Byliśmy w tej malutkiej komnacie na trzecim piętrze, tej z widokiem na jezioro. Bardzo starałem się, żeby wszystko poszło jak najlepiej. Nie chciałem nadużywać cierpliwości Draco – wtedy nadal nie byłem pewien jego motywów. Właśnie skończyłem dodawać jakiś składnik i nie mogłem sobie przypomnieć, co powinno być następne. Spojrzałem na Draco i już otworzyłem usta żeby zapytać, kiedy mnie zamurowało. Stał tam, wpatrzony w jakiś punkt poza oknem i uśmiechał się. Nigdy wcześniej nie widziałem, żeby ktoś, nie mówiąc już o Malfoyu, tak się uśmiechał – jakby właśnie coś, lub ktoś uczynili go najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Jakby w tym dokładnie momencie, miał wszystko czego mu potrzeba... Nie wiem czy wiesz już, ale Draco, kiedy się uśmiechnie, jest jedną z najpiękniejszych istot na świecie. Nie wiesz?! - Zobaczysz. - Spojrzałem w kierunku, w którym on patrzył i chyba domyślasz się, kogo zobaczyłem? Pływałeś w jeziorze. Byłeś sam i chyba doskonale się bawiłeś, bo teraz, kiedy się wsłuchałem, mogłem usłyszeć twój śmiech wpadający przez okno. Draco chyba tez go uslyszal, bo usmiechnal sie jeszcze szerzej i mimowolnie, pochylil sie do przodu- jakby chcial wyskoczyc przez okno i dolaczyc do ciebie. A potem wyszedles na brzeg. Zlapales lezacy na ziemi recznik i zaczales energicznie wycierac skore. Potrzasnales glowa jak pies, kiedy probuje pozbyc sie nadmiaru wody. Wiem, ze zdajesz sobie sprawe, ze jestes przystojny i ze masz piekne cialo. Cala szkola zdaje sobie z tego sprawe. I uwierz mi, kiedy mowie, ze Draco rowniez o tym wiedzial. Ten szczesliwy wyraz jego twarzy zostal w jednym momencie zastapiony przez inny- bezwarunkowe oblizywanie warg, lekki rumieniec na policzkach, oczy szeroko otwarte, jakby bal sie przegapic najmniejszy szczegol. Pragnal cie! Zaczal przestepowac z nogi na noge i w pewnym momencie nawet, jeknal cicho. Absolutnie zdawal sie zapomniec o mojej obecnosci i nie wykonujac najmniejszego ruchu, bojac sie nawet oddychac, obserwowalem, jak powoli, przez material szaty, zaczyna pocierac przod swoich spodni. Wczesniej powiedzialem, ze usmiechniety Draco, to piekny widok. Podniecony Draco, to widok zapierajacy dech w piersiach. Widziales? Widzialem, Nevill... - Oczywiście, musiałem wszystko zepsuć – fiolka wypadła mi z ręki, rozbiła się na podłodze i czar prysł. Na Merlina, jaki on był wtedy cudownie zawstydzony – cały czerwony! Ale od tamtej pory, zacząłem go uważnie obserwować. Nie był to zresztą ani trudne, ani nie wymagało specjalnego poświęcenia. W końcu, kiedy zaczynasz się w kimś zakochiwać, nie możesz nic na to poradzić. Zaczęła mnie boleć głowa. Czy nie dość już tego wszystkiego na dzisiaj? Nevill jest zakochany w Malfoyu?! Jak, kiedy...?! Czy Malfoy odwzajemnia te uczucia?! Czy są para, czy byli!? Czy to z nim Malfoy...?! Dlaczego mnie to obchodzi?! - Nic między nami nie było i nigdy nie będzie. Raz kiedyś, wypiliśmy tak dużo whisky, że ledwo widziałem na oczy. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się i nie mogłem się powstrzymać – pocałowałem go wtedy... Giiiiiiiiiń! - Nie odtrącił mnie. I było niesamowicie, naprawdę niesamowicie. Ale na pewno wiesz, że nikt nie lubi w takich sytuacjach, usłyszeć imienia innej osoby. A ona wypowiedział twoje imię Harry. Boże, Nevill.. - Całując mnie i tak było dobrze, i myślałem, że może.. że może on.. Czekałem. - Musisz mu dać szansę Harry... - Nevill! - ... on nie chce podążać śladami swojego ojca. Kiedyś dostał od niego list, domagający się spotkania, twarzą w twarz, w Hogsmead. Draco poszedł i kiedy wrócił, był cały roztrzęsiony. Zazwyczaj tak doskonale wszystko ukrywał, ale tamtego wieczoru pękł jak struna. Jego ojciec chciał, żeby przyjął znak podczas grudniowej przerwy. Przedstawił go V..- Vol...- Voldemortowi. Skurwysyn! - Draco wrócił do zamku. Płakał całą noc, nie mogłem go uspokoić – chciał ciebie.. wciąż powtarzał twoje imię, jak mantrę. Następnego dnia nie poszedł nawet na zajęcia. Harry musisz coś zrobić, on nie może tak dłużej... - Nevill... - Musisz mu jakoś pomóc, nawet jeśli nie chcesz z nim być, musisz mu pomóc przeciwstawić się jego ojcu. Harry musisz... - Muszę iść, Nevill. Popatrzył na mnie bez słowa. Skinął lekko głową, a potem szybko osunął się od drzwi i przeszedł na drugi koniec komnaty. Słyszałem jak bierze głęboki oddech i doszło mnie ledwo słyszalne. -Idź, Harry. Poszedłem. Musialem z nim porozmawiac. |
![]() ![]() ![]() |
Kontakt · Lekka wersja | Time is now: 17.06.2025 22:09 |