Avada Kedavra, Kto może zabić, a kto nie?
Projektowanie stron internetowych General Informatics, oferta kolonii Harry Potter Kolonie dla dzieci Travelkids | Szybki i bezpieczny 24h | ![]() ![]() ![]() ![]() |
Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
Avada Kedavra, Kto może zabić, a kto nie?
Gem |
![]()
Post
#1
|
![]() Magik Grupa: Prefekci Postów: 749 Dołączył: 24.07.2005 Skąd: z oślizłego lochu >:] Płeć: Kobieta ![]() |
Ok. Na to wpadłam przypadkowo w temacie o feniksie i żeby nie robić bałaganu pomyślałam, że warto założyć na to osobny temat. Zastanawia mnie jedno. Aby użyć zaklęcia niewybaczalnego, nie wystarczy sama nienawiść, trzeba naprawdę tego chcieć. (wniosek na podstawie wyjaśnień Bellatrix HPiZF, jeżeli dobrze pamiętam. Jak coś pokiepściłam to poprawcie mnie, niestety chwilowo bez źródeł jestem... ) I teraz tak. Jeżeli Snape nie zdradził Dumbledore'a, to dlaczego jego Avada Kedavra doszła do skutku? (jeżeli doszła) Jak Snape zdołał go zabić skoro nie nienawidził go, zakładając, że dalej działał w porozumieniu z nim? Czy może nie w tym rzecz. Może to nie jest kwestia nienawiści, tylko samych umiejętności czarodzieja, albo jego wyrachowania, a może oba naraz. Mnie się wydaje, że to jest zależne od umiejętności odcięcia się od pewnych uczuć, lub ich braku. Jeżeli ktoś miał wątpliwości, to nie był w stanie użyć zaklęcia niewybaczalnego. Harry będąc w Ministerstwie był wściekły i na pewno chciał zadać Belli ból, jednak nie zabił jej. Ale dlaczego? Można by powiedzieć, że dotychczas uznawane "kryteria" zostały spełnione. Znał zaklęcie, chciał bardzo go użyć i nienawidził tej osoby z całego serca. Ale znowu zobaczmy na Glizdogona. Zabił Cedrika mimo tego, że nie znał go wcale, dlatego nie mógł odczuwać nienawiści wobec niego. Petter nie wahał się wypełnić rozkazu swojego pana. Obawiając się o własne życie, chłopiec stał mu się obojętny, a bynajmniej cenił własne życie, nad jego, był poplecznikiem Voldemorta tylko ze strachu. Albo nawet lekcja OPCM z Moodym. Co prawda obiektem był pajączek, ale to również istota żywa. Z kolei jeszcze jedno jest zastanawiające. We wszystkich akcjach aurorów, czy nawet walkach pomiędzy, nazwijm to dobrem a złem, ta dobra strona nigdy nie używa ZN. Skoro śmierciożercy sypią jak z rękawa Curcio, Imperiusami i Avadą, to dlaczego aurorzy nie stosują metody zwalczania ognia, ogniem? Nie chodzi nawet o kwestie moralne. Śmierciożercy to seryjni zabójcy, a za to i tak dostaliby dożywocie, czy buziaka od Dementorka, więc w ostateczności mogliby użyć takich zaklęć przeciwko nim, a jednak tego nie robią. Co o tym myślicie? -------------------- ![]() |
![]() ![]() ![]() |
Shmanii |
![]()
Post
#2
|
![]() Kandydat na Maga Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 80 Dołączył: 28.05.2006 Skąd: Avalon ![]() |
No cóż zgadzam się z Pszczolą praktycznie w 100%.
Odnośnie samego zabijania, to zastanawiam się, jakim to sposobem Harry ma zabić Voldemorta, skoro jako człowiek Dumbledora nie powinien używać zaklęć niewybaczalnych? Czy zabije go samą miłością?? A może zabije go, myśląc o tych których on zabił i o miłości do jego ofiar, oraz o tych których jeszcze zabije? Myślę, ze takie wytłumaczenie ma jakiś sens. Co do rzucania na Bellę Avady, to on przecież nie rzucał na nią Avady, tylko Cruciatusa!!! W każdym bądź razie, jest p[ewna różnica miedzy Cruciem rzucanym przez śmierciożerców, a cruciem Harry'ego czy bodajrze aurorów. Inna jest poprostu motywacja. Śmierciojady rzucają z samej chęci widzenia czyjegoś bólu. A Harry z nienawiści, ale myślę, że ważne jest też, dlaczego nienawidził? A przecież nienawidził, z miłości (jakkolwiek by to dziwnie brzmiało) do Syriusza. Ktoś wcześniej napisał, że Harry i Voldemort mieli podobne dzieciństwo - z tym sie zgodzę, podobnie trafili do świata magii - to tez prawda. zastanawia więc, czemu poszli inną drogą? Moze od początku. Przeciez Voldi już w sierocińcu znęcał sie nad innymi. Nad Harrym raczej się znecano i może dla tego wiedział jak to jest, gdy sie cierpi? No i Harry trafił do domu w którym szanuje sie przyjaźń i odwagę, lojalność. A w Domu naszego Tomusia raczej spryt i chronienie własnego tyłka, że tak się wyrażę. No i można by rzec, że harry został zrodzony z miłości ^^ A Voldziu raczej nie, (jego matka podoawała ojcu eliksir miłosny - co każdy pewnie wie) No odbiegłam zupełnie od tematu, ale jakoś mnie zainteresował yen wywód czyjś na tym forum o ich podobieństwie. Wracając do ZN to myślę, że zależy to od nastawienia psychicznego danej osoby, a od mocy dopiero potem. No bo przecież Glizdogon nie miał jakiejś takiej wielkiej mocy a jakos zaklęcia rzucał bez mrugnięcia okiem. To by było na tyle Pozdrawiam -------------------- "Trzeba wiele lat, by znaleźć przyjaciela
wystarczy chwila, by go stracić" (Stanisław Lec) |
![]() ![]() ![]() |
Kontakt · Lekka wersja | Time is now: 23.06.2024 08:38 |