Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

[ Drzewo ] · Standardowy · Linearny+

> Malfoy Pogrążył Się Przez Nią... A.a.l Ta Jedyna.., Mój pierwszy ff o... L. Malfoyu

HelenkA
post 28.10.2006 20:32
Post #1 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 6
Dołączył: 28.10.2006
Skąd: Rawa Mazowiecka

Płeć: Kobieta



Witam. Zdecydowałam się umieścić TUTAJ moje opowiadanie, by więcej osób miało do niego dostęp. Głównie piszę na blogu: http://malfoy-pograzyl-sie-przez-nia.blog.onet.pl - Zapraszam. Jest to moje pierwsze opowiadanie tego typu i chyba nie jest takie złe blink.gif
A teraz czytajcie:




Postać w kapturze
(Rozdział I)


Do Wielkiej Sali w Hogwarcie właśnie wkroczył tłum pierwszoroczniaków. Za kilka minut miała się odbyć ceremonia przydzielania do domów: Gryfindoru, Slytherinu, Huflepuffu i Ravenclavu. Reszta uczniów już posłusznie siedziała przy stołach i czakała na kolację. Wszyscy byli przemoczeni do suchej nitki, na dworzu szalała burza i to było przyczyną. Uczniów pierwszej klasy prowadziła Profesor Deends. Szła na czale za przemoczonymi dzieciakami. Przy nich odrazu powinni iść ci, co zostali przeniesieni do Hogwartu. Czasami są to osoby, które się przeniosły do Anglii, czasami osoby, których rodzice zostali w kraju ojczystym a dzieci przymusowo posłali do tej szkoły...

- No patrz Bellatrix, w tym roku żadna szlama nie przyszła do nas do szkoły... Oby tak dalej - rzekł Lucjusz Malfoy z satysfakcją.

- Hm... Dziwne... Ja słyszałam, że jednak ktoś ma przyjść, no ale coż pewnie się przesłyszałam. Ale patrz...- odparła Bellatrix

Dzwi od Wielkiej Sali nagle się cicho otworzyły... Większość uczniów nie zwróciła na to uwagi. Byli zajęci witaniem się z przyjaciółmi i opowiadaniem o minonych wakacjach. Weszła zakapturzona postać, ubrana w kruczoczarny płaszcz do kolan. Widać było tylko skurzane kozaki na małym obcasie. Profesor Deends odrwróciła się i spojrzała na nowoprzybyłą.

- Och kochanie jeszcze o tobie zapomnieliśmy. Choć tu szybko. Pamięć mi ostatnio szwankuje. Ehh...

Coraz więcej osób zaczeło się oglądać. Dziewczyna zaczeła powoli się zbliżać do pierwszoroczniaków ustawionych w dwuszeregu. W półdrogi zdjeła kaptur i wszystkim ukazała się 16-letnia dziewczyna. Miała kasztanowe włosy sięgające do ramion, śniadą karnację i błękitne oczy. Teraz już każdy bezczelnie się na nią gapił. Wreszcie doszła do rzędu. Profesor Deends zaczeła wyczytywać po kolei imiona i nazwiska. Rudowłosa dziewczynka razem z chłopcem o włosach czarnych jak węgiel trafiła do Ravenclavu. Ze stołu tego domu słychać było wiwaty. Następne trzy osoby powędrowały do Gryfindoru... w końcu przyszła czas na szesnastoletnią, nową dziewczynę.

- Ekhm... Anette Angelica yyyy... Lisners - wyczytała nauczycielka, trochę zmieszana widząc nietypowe nazwisko.

Anette podeszła do stołka gdzie leżała magiczna tiara, jakby nigdy nic usiadła zakładając ją na głowe. Tiara w zwyczajny sposób krzykneła - Slytherin. Ze stołu Slytherinu zaczeły dobiegać oklaski. Były one jedynie spontaniczne wywołane samym faktem, że ktoś doszedł do Slytherinu. Równie szybko ucichły gdy owa nieznajoma podchodziła do stołu. Wszystkie Ślizgonki już patrzyły z niechęcią na nią, niby bojąc się, że odrazu zabierze im chłopaków. Chłopcy zaś byli olśnieni jej nadprzeciętną urodą...

- A to co za jedna... słyszałeś ona dochodzi do nas! Do szóstej klasy... - jęknela cicho Narcyza do Bellatrix - Kurcze myśli, że jak jest taka piękna to jest lepsza od nas? Patrz jak się parszywie uśmiecha do Averego !! Pożałuje jędza...

- I no zobacz jak sie wozi przeraźliwie... co ona sobię myśli, że ta szkoła jest jej ?? Lucjusz czy... Lucjusz? - Bellatrix spojrzała na Malfoya. Na jego twarzy widać było widać zmieszanie. Ni to złość ni zadowolenie...

- Kurczę, ta nowa jakaś dziwna jest... Za bardzo to mi ona nie pasuję... Ale ważne tylko by była czystej krwi... No cóż jak do nas doszła to trzeba ją przyjąć... Ehh pójdę ją przywitać i zaprosić do nas, niech nie siedzi z maluchami.. - odparł.

- Niee!! - rzuciły jednocześnie Narcyza i Bellatrix, ale Lucjusz był już daleko i nie usłyszał. Powoli zaczął podchodzić do nowej. Nagle niespodziewanie Anette wstała i nawet nie spojrzawszy na niego zaczeła iść do dormitorium... Usłyszawszy śmiechy dziewczyn z towarzystwa Malfoya, których bardzo ucieszył fakt, że tak poprostu olała Lucjusza, odwróciła się, krótko spojrzała na niego potem na dziewczyny i znowu na niego. By nie pozostać bierny Malfoy chcąc spodobać się Anette luzacko poprawił szatę i przyczesał swoje blond włosy. Lisners, co jeszcze bardziej wywołało atak śmiechu u przyjaciółek, parskneła osobliwie i nie zwracając na nic uwagi wrociła do wędrowki do dormitorium.

Szmata. Stwierdził w duchu Lucjusz i z nietęgą miną poszedł do swojego miejsca, zabierając rzeczy (Narcyza i Bellatrix oczywiście bardzo zadowolone) postanowił dogonić dziewczynę i skierował się w stronę dormitorium oczywiście...

Pech chciał, że Ona już dawno była w swoim pokoju, a Malfoy bardzo zdenerwowany tym, że niez dążył jej dogonić i porozmawiać z nią, wyładowując złość na mniejszych, wręcz biegł do swojego apartamentu...




Współlokatorka
(Rozdział II)



Anette weszła do pokoju wspólnego Ślizgonów. Wszędzie dominowała zieleń i srebrne wykończenia (główne kolory Slytherinu). W kominku trzeszczał niedawno rozpalony ogień. Pokuj był dość duży, na środku stał stół, jakiś antyk pewnie, wokół niego postawione zostały również zielone fotele. Czuć było wszędzie zapach parafiny i wosku świec. Pomieszczenie umieszczone zostało w lochach więc siłą rzeczy trzeba było rozstawić ich więcej, by zapewnić odpowiednią ilość światła.

Anette podeszła do jakieś Ślizgonki przechodzącej obok, bodajże z czwartego roku i spytała się o drogę do dormitorium dziewcząt. Gdy doszła okazało się, że ma mieszkać z trzema innymi osobami z szóstego roku. Jak najszybciej poszła do swojego pokoju, bo już wcześniej zauważyła, że szedł za nią blondyn, ten sam, który tak szpanował w Wielkiej Sali przy stole. Nie chciała już z nikim rozmawiać, więc jak najszybciej znikneła mu z oczu.

Jej pokój oczywiście nie był tak wielki jak pokój główny, No ale cóż. To nie jest już mój dom i nie mój pokuj, więc czego więcej mam się spodziewać po tej ruinie? Pomyślała z niechęcią. Stały tam 4 łóżka. Na jednym z nich Anette zauwarzyła swoje torby. Na nich leżała nowa szata szkolna.

- Heh, no nikt mi nie powiedział, że mam się przebrać w pociągu - mrukneła do siebie. Zdjeła stynowy płaszcz i położyła na pobliskim krześle. Dopiero teraz zobaczyła rzeczy swoich współlokatorek na pozostałych trzech łóżkach. Nie przejeła się zbytnio i zaczeła rozpakowywać swoje bagaże...

- Ciekawe, do którego pokoju ją przydzielili...

- No wiesz Bella, u nas jest jedno wolne łóżko, więc wszystko jest możliwe.

- Chyba śnisz. Ona miałaby dojśc do nas?? Do NASZEGO pokoju!?! Odrazu wygoniłabym zdzirę..

- Jak też nie byłabym zadowolona z tego... Na szczęście...

W tej chwili Bellatrix, Narcyza i ich cicha koleżanka Dolores weszły do pokoju. Sytłacja była dość komiczna. Dziewczyny od razu zauważyły Anette, a ona bez entuzjazmu odwróciła się do nich. Doskonale słyszała ich rozmowę, bo jak można było ich nie słyszeć... Bellatrix i Narcyzie zrobiło się trochę głupio, ale tylko trochę. Popatrzyły na siebie, na Anette i znow na siebie. Dolores spokojnie przeszła koło wszystkich i doszła do swojego miejsca przy łóżku. Anette nie usłyszawszy żadnych słów z ich strony wróciła do pakowania.

- Jak mus to mus... - wyrwało jej się.

- Ekhm... Coś mówiłaś? Czasami ci nie odpowiada MÓJ pokuj? A może coś jeszcze? - spytała się Bellatrix dość głośno akcentując ostatnie trzy słowa.

- Nie - odparła stanowczo Anette - Wszystko wporządku - odwróciła się do niej.

Dopiero teraz wszystkie zwróciły uwage na to jak "nowa" wygląda. Anette była dość niską dziewczyną, szczupłą o wyćwiczonej figurze. Miała na sobie, co bardzo zdziwiło pozostałe, letnią, jasną sukienkę do kolan z czarnymi wykończeniami i czerwonym smokiem na piersiach. Do tego skurzane kozaki do łydek.

- My tutaj w Hogwarcie nie lubimy jak ktoś się bardzo wybija z tłumu. A tym bardziej odstaje od naszej paczki. Więc zważ na to co mówię i przemyśl... - zakpiła Bellatrix

- No ale jeżeli już jesteś razem z nami powinnyśmy się zapoznać. Ja jestem Narcyza, to Bellatrix - skineła na Bellę i Dolores. Ty jak już słyszałyśmy jesteś Anette. Więc... hm... Opowiesz nam coś o sobie?

- Narcy, co ty do diabła robisz!? To wróg!! - sykneła jej w ucho Bella. Narcyza w odpowiedzi tylko szturchneła ją mocno, dając do zrozumienia, by się nie odzywała. Anette nie przestając się rozpakowywać i nawet nie odwróciwszy się mrukneła niezrozumiałe <cześć>. Po chwili w końcu się odwróciła i ze słodkim, a zarazem nienawistnym uśmiechem zaczeła się witać.

- Hm.. więc gdzie wcześniej chodziłaś do szkoły?? Mam nadzieję, że do jakiejś znanej no wiesz nie wypada by... W jakim kraju... Gdzie teraz mieszkasz... Czemu się do nas przeniosłaś... - nagle zasypano ją lawiną pytań...

- Sorry a jestem zmęczona a muszę jeszcze coś załatwić, dajcie mi odpocząć, jutro pogadamy. - rzuciła krótko i zwyczajnie wyszła totalnie olewając dziewczyny. Ta sytłacja dokońca je zszokowała... ale Anette już wybiegła z pokoju wraz z torbą zarzuconą na ramię...

- Co ona wyprawia, myśli, że jest niewiadomo kim i tak zwyczajnie może nas olać? Krzyż na drogę... - wykrzyczała Bellatrix

- Kurczę.. dziwna jakaś jest ta nowa. A ty Dolores co o niej myślisz?

- Normalnie, mi pasi... - odparła zaczytując się w spisie lektur.

- Tobie to zawsze wszystko pasi... No kit z tym. Moje miłe opowiadajcie jak tam wakację... Słyszałam, że...







- Czegoś Ci brakuje Anette?

- Chyba nie... ale... no tak, nie mam podręcznika do transmutacji z tego roku i rękawic ze smoczej skóry na zielarstwo.

- No to postaram się ci to załatwić... Jeszcze coś?

- Tak profesorze... hm... kto wybierał mi lokatorki?? Jak znajdę to udusze... One jakieś takie nierozgarniete i wredne są...

- No Anette to już nie moja wina, nie ja za to odpowiadam. Musisz się przyzwyczaić, jak będzie bardzo źle to postaram się o przeniesienie. Polubisz je kiedyś. Choć swoją drogą to bardzo dziwne, że nietrafiłaś do Huflepuffu... Tam byś bardzo pasowała... No ale trudno... Zbieraj się powoli, zaraz idź spać, jutro masz zajęcia i musisz byc wypoczęta..

- Już idę profesorze, dobranoc - Anette wyszła cicho zamykając dzwi do pracowni eliksirów.


User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
 
Reply to this topicStart new topicStart Poll
Odpowiedzi
HelenkA
post 30.11.2006 20:35
Post #2 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 6
Dołączył: 28.10.2006
Skąd: Rawa Mazowiecka

Płeć: Kobieta



Rozdział V - Upokorzenia

Nie wiadomo jakim cudem tak szybko minęły pierwsze dwa tygodnie. Dni nadal te same, ciepłe, słońce świeciło, wszystko idealnie tak samo jak pierwsze dni września...

Grupa Gryfonów podążała korytarzem na lekcje transmutacji. Na czele szli jedni z największych w szkole łamaczy dziewczęcych serc: Syriusz Black i James Potter. Syriusz wysoki brunet o łobuzerskim spojrzeniu miał tłumy fanek szwendające się za nim wszędzie. Jedynie jego własny pokój i sale lekcyjne były ostoją spokoju dla niego. James nie miał o wiele mniejszego powodzenia, lecz jego serce było już zajęte dla tej jedynej... Dzisiaj transmutacje mieli ze Ślizgonami. Jak wiadomo Slytherin z Gryfindorem nie żyli w przyjaznych warunkach i tak również pozostało. W szóstych klasach ciągle toczyła się walka między Malfoyem i jego kolegami a Huncwotami. Szczególnie Malfoy nienawidził właśnie Syriusza Blacka, Jamesa Pottera i tej „szlamy” jak to określał Lily Evans. Taak...to byli zacięci wrogowie. Lucjusz pochodzący z wielopokoleniowej rodziny czarodziejów czystej krwi serdecznie życzył śmierci wszystkim osobom nie magicznym lub osobom w których rodzinie nie ma ani jednego czarodzieja a one i tak trafiły do Hogwartu. Ta niechęć przechodziła z pokolenia na pokolenie. Syriusz też pochodził z rodziny czystej krwi lecz był tak zwaną „czarną owcą”, która zadawała się ze szlamowatymi. Rodzice go wydziedziczyli a Narcyza i Bellartix nie uważają go za rodzinę... Ślizgoni byli już w sali gdy Gryfoni właśnie weszli.

Lekcja już się rozpoczęła, nadal jednak brakowało kilku osób. Spóźnionymi okazały się Lily i Dorcas. Ze względu, że wszystkie ławki były zajęte musiały usiąść same w ostatniej ławce. Do klasy weszła jeszcze jedna spóźniona osoba. Anette widząc, że większość miejsc jest zajęta nie miała większego wyboru niż usiąść z Lily i jej przyjaciółką. Dziewczęta nie zauważyły jeszcze przybysza, bez zastanowienia odpowiedziały „tak” gdy Anette spytała się czy może usiąść. Dopiero po chwili zdały sobie sprawę, że przysiadła się do nich Ślizgonka...

- Eee... cześć – pierwsza, niepewnym głosem odezwała się Evans – Nazywam się Lily, a to moja przyjaciółka Dorcas. Jesteśmy z Gryfindoru... yhh... pewnie o tym wiesz, nasze stroje... i inne... eee... - Lily nie wiedząć co dalej powiedzieć zaczęła się zacinać i mylić. Anette szybko sie rozpakowała. Książki ułożyła pożądnie na krawędzi ławki, torbę zawiesiła na oparciu krzesła. Wyciągneła swój notes kładąc go przed sobą. Czekało już na nią czarne pióro leżące przy podręcznikach. Sięgnęła po nie by zacząć pisać temat. Można było zauwarzyć wypielęgnowane dłonie i paznokcie pomalowane na perłowy kolor. Na palcach nie miała żadnych ozdób.

- Cześć wam, ja jestem Anette – Anette odwróciła się do zdziwionych przyjaciółek. Na jej twarzy malował się przyjazny, znudzony uśmiech.
- Tak wiem, że jesteście z Gryfindoru, no po coś chyba dali nam te różniące się szaty... co nieco bym w nich zmieniła no ale aż takiej władzy nie mam. – uśmiechnęła się szeroko. Lekkie zdziwienie nie zchodziło z twarzy Lily i Dorcas. Obydwie zadawały sobię to samo jedno pytanie... Czemu dziewczyna z Slytherinu przysiadła się do nich? Jakaś płapka czy co? Może chce wyciągnąć jakieś informacje o huncwotach... A jednak wydaje się taka miła... Anette zauwarzyła to zmieszanie. Oczywiście nie zamierzała pozostać na to obojętna... - Można wiedzieć o co chodzi.. jakoś wyglądacie tak jak byście były bardzo e... zdziwione... ?coś nie tak? Chodzi o mnie, ja może coś złego zrobiłam... no nie wiem... jak coś to mówcie...

- Nic złego nie zrobiłaś tylko no widzisz... nigdy nikt ze Slytherinu nie przysiadał się do kogoś z Gryfindoru... raczej nasze domy nie są w dobrych stosunkach, więc zdziwiłyśmy się gdy się przysiadłaś... no oczywiście nic nie mamy przeciwko...
- A więc chodzi o ta „legendę” ah... no tak. Pokłócone domy, zero przyjaźni... A ja myślałam że to tylko bzdura... - żachnęła się Anette.
- Nie to raczej nie jest bzdura... - uśmiechneła się Lily... - Nasze stosunki z osobami z twojego domu są, jakby to najlepiej ująć, bardzo napięte.
- Tak szczerze to od was ludzie są strasznymi snobami, myślą, że są najwarzniejsi i.. - Dorcas po tych słowach uświadomiła sobię co najlepszego mówi – oczywiście nie mówię tu o wszystkich no wiesz... Troche głupio wyszło...
- Ej no spoko, ja się nie obrażę... Ale nawet dobrze to ujęłaś. Poznałam już kilka osób z mojego domu i szczerze to myślałam, że będzie lepiej... Heh... Narzykład tam – Anette wskazała na pierwszą ławkę – Ci ludzie mnie czasami rozbrajają... Ten tleniony myśli, że jest panem tej szkoły? Te dwie dziewuchy koło niego to jeszcze większa masakra...

- Poznałaś już Malfoya, Narcyzę i Bellę... współczuje Ci na serio..- odezwała się Lily.- Malfoy jest przystojny ale nic poza tym. To egoista jakiego jeszcze w życiu nie widziałaś. Ta obok czarnowłosa to Bella... ale to pewnie już wiesz. Jej też się nie da nie zauwarzyć. Jest wredna jak mało kto, wiele osób woli z nią nie zaczynać. To podstępna mała żmija. Ale my się jej nie boimy co Dorc? - Lily uśmiechnęła się - A tam ta wysoka blondynka to ostatnia – Narcyza Black... współczuje ci Dorcas, że to rodzina twojego chłopaka. Syriusz jest w ogóle do niej niepodobny. A własnie powinnam Cię przedsawić naszym kolegom. Ehh.. zadaleko usiedli ale jak będziemy wychodzić to ci ich pokażę. No to dalej o Narcyzie... Ona wydaje się być najporządniejsza z tej trójki, ale wiesz jak to jest. Pozory czasami mylą a w jej przypadku to aż za bardzo. Może się z tobą zaprzyjaźnić, pomóc ci w lekcjach ale za kilka dni każdy ze szkoły będzie wiedział, że przespałaś się z tym i tym, że twoja matka jest alkoholiczką a twój ojciec rozwozi dziewczęta na pobliskie ulice... eh.. wiele dziewczyn z naszego dormitorium miało u niej przerąbane. Ona, tak jak pozostali toleruje tylko ludzi „czystej krwi” wszystkich innych traktuje jak niżą rasę jak jakieś psy... Strasznie się wywyższa. Sama nie wiem co Malfoy w niej widzi. Są parą od jakiegoś czasu ale każdy drugiego w tym związku zdradza, ale to nie jest najgorsze. Najgorsze jest to, że oni o tym wiedzą – Lily z niesmakiem popatrzyła w stronę Lucjusza – nie mają żadnych wartości – zakończyła.
- Hm... a ja mam takie szczęście, że jestem z tymi dziewczynami w pokoju. - Lily i Dorcas wytrzeszczyly oczy ze ździwienia. - Nie rozmawiamy ze sobą wogóle i jest narazie spokojnie ale czuć, że atmosfera się potroszku zagęszcza. Ja tam się nimi nie przejmuję. Takie małe gówniary a dupę tylko mi zawracają. Mnie to bardziej wkurwia ten blondas. Już się na mnie napalił i myśli, ze jestem pierwszą lepszą.... - Anette powiedziała to nieodrywając wzroku od Malfoya.
- Ej no to musisz być strasznie odważna i pewna siebię jak tak mówisz. Niewiele osób by tak stwierdziło... - Z niedowierzaniem Dorcas spojrzała na Anette. Zastanawiały się czemu taka "miła" osoba jak Anette trafiła do Slytherinu. Ta jednak była spokojna jak mało kto. Spisywała formuły z tablicy i nawet nie zwróciła uwagi na to, że lekcja powoli się kończy. Lily i Dorcas zajęte rozmową nie zauwarzyły, że prawie nic nie przepisały. Ostro wzięły się do roboty i skończyły tuż przed dzwonkiem. Większość osób już wyszło z klasy. Anette właśnie zaczeła się pakować. Niestety skleroza Lily się ujawniła i całkiem zapomniała o tym, że ma jej przedstawić Pottera i Blacka. Gdy podnosiła się z krzesła torba została wyrwana z jej rąk i rzucona na ziemię a książki brutalnie strącone z ławki.
- Ej co do kur... - już miała zabluźnić gdy jej uczom ukazał się sympatyczny widoczek. Przed nią z uniesioną głową stał Lucjusz Malfoy. Obok na ramieniu uwieszona była Narcyza a z drugiej strony Bellatrix. Za nimi stało jeszcze kilku gorylów z niecierpliwością czekających na Malfoya - Coś wam się czasami nie pomyliło?? Co wy wyprawiacie?
- Niedość, że przyszłaś do nas. Niedość, że pewnie jakaś szlama. Niedość, że jeszcze zadaje się ze szlamami z Gryfidoru to jeszcze ma czelność się odzywać. - powiedział Lucjusz a na jego twarzy zagościł bezczelny smirk. Anette była rozwścieczona. Zaczeła zbierać książki z podłogi i wkładać je do torby. Była w niezręcznej sytłacji.
- No chłopcy przynieście tu jakąś szmatę to może jeszcze nam pozmywa podłogi - rzucił Malfoy i wybuchł smiech. Widać, że Lucjuszowi bardzo spodobał się ten wredny kawał i przy wstawaniu pchnął Anette a ta dotkliwie obiła sobie kolana o zimną posadzkę z marmuru.
- Nie, nie musicie przynościć żadnej szmaty. Wystarczy już ta jedna co leży na podłodze - rzuciła Narcyza. Wokół zrobiło się strasznie cicho. Do każdego dotarł sens tych słów i każdy czekał na reakcje Anette. Narcyza już nie czuła się tak pewnie, wiedziała, że przesadziła. Utwierdził ją też w tym Malfoy obrzucając ją wzrokiem pełnym pogardy. Anette podniosła się i jakby nigdy nic założyła torbę na ramię.
- Coś jeszcze masz do powiedzienia? - Spytała się Narcyzy.- rozbawiłaś swoich kolegów? A ty Malfoy też masz już dość czy jeszcze jakoś mnie wyzwiesz lub znów uderzysz? Bardzo lubicie zabawiać publikę? Zatrudnić was w cyrku powinni... - Anette z kamienną twarzą wyszła powoli z klasy. Ani jedna łza z jej oczu niepoleciała... jedynie krew z jej rozbitego kolana. Widać, że była dumna i niedała po sobie poznać, że coś ją boli. A jednak... Była rozwcieczona jak mało kto. Takiej osoby jak Anette w tej chwili nikt nie chciałby mieć na swojej drodze. Połowa Ślizgonów już wyszła z sali. Malfoy jednak został Bellatrix i Narcyza też już powoli zebrały się do wyjścia.

- Narcyzo zostań. - dał się słyszeć lodowaty głos Lucjusza. Narcyza wiedziała już co ją czeka. Bellatrix też się zatrzymała. - Bella wynocha! Ciebię nie prosiłem byś została.
- Ale...
- Won Bellatrix

Malfoy krzyknął do Belli. Bella z miną zbitego psa wybiegła z sali. Narcyza podeszła powoli do najbliższej ławki i wierzchem dłoni przejechała po blacie. Lucjusz niby spokojny oparł się o jedną ze środkowych i wpatrywał się w sufit
- Chodź tu. - rozkazał głosem niecierpiącym zwłoki. Dziewczyna posluchała. Wiedziała, że zaraz dostanie za to co powiedziała. Twarz Malfoya niewyrażała żadnych uczuć. Nadal wpatrzony był w sufit. Nastała niezręczna cisza. Narcyza bała się nawet ruszyć. Ta cisza przerażała ją jeszcze bardziej niż stojący przed nią kolega. Było przed południem i już pewnie wszyscy byli na innych lekcjach a oni nadal stali w klasie. Było ciepło aż duszno... Cisza nadal trwała. Blondynka już niemogła wytrzymać, powoli zaczynała się nudzić.
- Malfoy jeżeli nie masz mi nic do pow... - chlast. Narcyza upadła na ziemię z sinym jednym policzkiem. Łzy leciały jej po jednym i po dłoni, którą trzymała na drugim. Była w szoku. Pierwszy raz ją Lucjusz uderzył i to w taki sposób. Malfoy już nie stał spokojnie tak jak przed chwilą. Był wściekły.
- Jak śmiałaś tak ją potraktować!?! Kto ci pozwolił tak ją potraktować!!!?! Wiesz na jakim poziomie są te twoje tekściki?? Bardzo niskim Narcyzo, bardzo! - zaczął się wydzierać. - Ja mam prawo ale Ty nie!!
- Lucjusz - już miała zamiar coś powiedzieć gdy ten znów ja spoliczkował
- Zamilcz jak mówię, zrozumiałaś!

Narcyza leżała nadal na ziemi. Wkońcu się podniosła i stanęła na chwiejacych się nogach. Chciała jak najszybciej wyjść, lecz takie działanie na nic by się stało w obecności Malfoya.
- Potraktowałam ją tak jak Ty! Zasłużyła sobie na to. Zasłużyła od samego początku. Nie musiała się zadawać ze szlamami!! - Teraz to Narcyza krzyczała. Malfoy odwrócił się do niej. Podszedł i spojrzał jej w oczy...
- Nigdy już tak nie rób. Co do tej dziewuchy mam inne plany. Sam ją załatwię i ty masz się nie wtrącać zrozumiałaś? Nie waż mi się jej tknąć choć opuszkiem twojego arystokratycznego paluszka. - powiedział już spokojnie ale nadal wyniośle. Narcyza tylko kiwnęła nieznacznie głową. - Chodź. Spóźnimy się na kolejną lekcję... Tylko się uspokuj. Niekt nie możę Cię widzieć w takim - tu spojrzał z pogardą - stanie. Nie chciałem cię uderzyć ale mnie wyprowadziłaś z równowagi... - Narcyza trochę spokojniejsza lecz i upokorzona nic już nie odpowiedziała. Malfoy chwycił jej dłoń i jakby nigdy nic razem wyszli z klasy.



Anette nikt już nie widział na lekcjach. Nie zjawiła się także w swoim pokoju za to wszystkie jej rzeczy osobiste znikły. Okazało się, że przeniosła się na własne życzenie do osobnego pokoju...

Ten post był edytowany przez HelenkA: 01.12.2006 19:16
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Posts in this topic
HelenkA   Malfoy Pogrążył Się Przez Nią... A.a.l Ta Jedyna..   28.10.2006 20:32
HelenkA   [size=7]Całkiem "miłe" przywitanie [i](R...   28.10.2006 20:37
WeEkEnD   Hm... Zacznę od błędów. "skurzane kozaki...   28.10.2006 21:38
Tajemnicza   Ekhem, ekhem... Jesli chodzi o sam temat to mnie s...   28.10.2006 22:02
EnIgMa   Nawet jeśli tekst jest tym przysłowiowym brzydkim ...   29.10.2006 19:11
HelenkA   Naprawdę dziękuję za te słowa krytyki. Postaram si...   31.10.2006 21:45
Somei   Podoba mi się styl w jakim przedstawiłaś główną bo...   10.11.2006 17:34
dorist92   Pomysł nawet spoko, ale.... radzę zajrzeć do słown...   21.11.2006 19:22
Eva   A Ty nie wiesz co to 'edycja posta'?   21.11.2006 19:38
dorist92   Nie bardzo rozumiem Twoje pytanie? Owszem, wiem c...   21.11.2006 20:45
Child   kto pisał powyzszego posta? styl i słownictwo wyra...   21.11.2006 21:12
Wiewióreczka   Tya... zgadzam się z Dorist Ff fajny i gratuluję o...   23.11.2006 16:49
Eva   Osobiscie polecam odniesienie sie do slownika i sk...   23.11.2006 17:10
Wiewióreczka   Akurat mam w kompie zainstalowany słownik który po...   23.11.2006 18:44
Child   co ma nieumiejętność edycji postów do poprawnosci...   23.11.2006 19:24
Eva   Milo ze doceniasz moj wyrafinowany styl ale wydaje...   23.11.2006 22:49
Cat   http://img209.imageshack.us/img209/7686/14sz7.gif   24.11.2006 01:11
Wiewióreczka   Sorrki z tym stwierdzeniem że to ty powinnaś zadba...   24.11.2006 07:11
dorist92   Elvaralinde co do moich technicznych umiejętności ...   25.11.2006 21:35
Eva   Widzisz, wlasnie o to chodzi ze nie mam 'zonka...   27.11.2006 23:13
Wiewióreczka   No właśnie "MODERATOR"....to taka lekka ...   29.11.2006 07:57
HelenkA   Rozdział IV - Krew - Witam wszystkich, mam nadzie...   30.11.2006 20:26
HelenkA   Rozdział V - Upokorzenia Nie wiadomo jakim cudem ...   30.11.2006 20:35
HelenkA   Rozdział VI - List - Konieczne było przeniesieni...   30.11.2006 20:43
solve   Na początek kilka błedów ortograficznych, bo grama...   01.12.2006 01:47
escalate_of_scence   Przepraszam, ale dla mnie to nudy :sleep:   15.06.2009 17:40
WeEkEnD   O, nowe party :x Zabierzmy się od razu do rzeczy: ...   01.12.2006 11:07
dodo   a mi sie bardzo podoba.... fakt troche błędów jest...   07.12.2006 17:32
Josephine   Błedów sporo, zdania niektóre totalnie bez sensu a...   15.12.2006 21:14
azerate   Ach, mój BoShE! Jakież to oryginalne! Bied...   25.07.2007 17:43
zucchini   Pomysł mi się podoba. Jeszcze nie czytałam takiego...   09.08.2007 15:56
NimfadoraTonks   podoba mi się bardzo ale są drobne błędy, których ...   15.06.2009 13:21
Miętówka   Patrzymy na datę ostatniego postu! Opowiadanie...   15.06.2009 15:16


Reply to this topicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 18.06.2024 03:46