Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

[ Drzewo ] · Standardowy · Linearny+

> Magia Miłości [cdn], to nie romans!

Twoja opinia o opowiadaniu
 
Dobre - zostawić [ 13 ] ** [86.67%]
Słabe - wyrzucić [ 2 ] ** [13.33%]
Zakazane - zgłoś moderatorowi [ 0 ] ** [0.00%]
Suma głosów: 15
Goście nie mogą głosować 
Zakohana w książkach
post 29.04.2007 15:00
Post #1 

Szukający


Grupa: Prefekci
Postów: 473
Dołączył: 27.03.2007
Skąd: Kraków

Płeć: Kobieta



Na wstępie piszę, że "Magia Miłości" nie będzie żadnym łzawym romansidłem, ani romansidłem wogóle. Jak napisałam w opisie tematu, jest to mój pierwszy fanfick, więc proszę o wyrozumiałość i wzięcie pod uwagę, że jest to owoc wybujałej wyobraźni dwunastoletniej dziewczynki. A więc:


Rozdział 1
Dzień pełen niespodzianek



W swoim domu w Dolinie Godryka siedzący na łóżku czarnowłosy mężczyzna namiętnie przerabiał na konfetti zapisany pergamin. Dwie godziny temu Harry Potter drżącymi z przejęcia rękoma otwierał kopertę z Ministerstwa pewny, że właśnie przeżywa jedną z najcudowniejszych chwil w swoim życiu. Wyraz jego twarzy zmieniał się stopniowo, od radosnego podniecenia, przez rozczarowanie aż do bezgranicznej furii.
Szanowny panie Potter
Z przykrością zawiadamiam pana, iż nie możemy przyjąć pana na staż, gdyż było kilku odpowiedniejszych od pana kandydatów. Prosimy spróbować ponownie za trzy lata.
Z wyrazami szacunku
Gawain Robards
szef Biura Aurorów


- Tylko ciekaw jestem, czy którykolwiek z tych „odpowiedniejszych kandydatów” wyszedłby cało ze spotkana z Voldemortem!- krzyknął i ze złością kopnął szafkę nocną.
A teraz siedział w sypialni pogrążony w myślach, dając upust swojemu zdenerwowaniu i drąc list na drobniutkie kawałeczki. Dumbledore został zamordowany już osiem lat temu, Tom Marvolo Riddle wciąż chodzi po świecie, zbiera coraz więcej popleczników i zabija mnóstwo ludzi, a on, Wybraniec, Chłopiec, Który Przeżył, czy jak go tam jeszcze nazywali, jeszcze go nie znalazł i nie zabił. Zniszczył już wszystkie poza dwoma horkruksy. Kilka razy dostał cynk o miejscu pobytu Lorda Voldemorta i Nagini, ale za każdym razem zdążyli się zmyć, zanim tam dotarł. „To naprawdę irytujące” pomyślał Harry i usłyszał głuchy odgłos uderzenia. Z pośpiechem wstał i otworzył okno, by brązowa płomykówka mogła wlecieć do pokoju. Sowa rzuciła list na łóżko i usiadła na parapecie. Wziął kopertę do ręki i obejrzał. Zobaczył pieczęć Hogwartu i zaintrygowany przeczytał następującą treść:
Drogi Harry!
Wiem, że starasz się o pracę Aurora, ale proszę, rozpatrz moją propozycję. Hogwart potrzebuje nauczyciela Obrony przed Czarną Magią, a ja nie widzę lepszego od Ciebie kandydata na tę posadę. Gdybyś mógł, odeślij odpowiedź tą sową wraz z listą podręczników, jeśli się zgodzisz. Proszę o jak najszybszą odpowiedź
Minerwa McGonagall

P.S
Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin.


Z niedowierzaniem wpatrywał się w dopisek. McGonagall przesyła mu życzenia urodzinowe!? To chyba naprawdę wyjątkowa sytuacja. Nauczyciel Obrony przed Czarną Magią, mm… w wieku piętnastu lat zdołał nauczyć kilku kolegów dość sporo rzeczy, dlaczego teraz miałoby mu się nie udać dokonać tego z większą liczbą osób, ale też z większym wśród nich autorytetem? Spojrzał na swoje dłonie. Na prawej wicia widniał blady zarys zdania „Nie będę opowiadać kłamstw”. Nie był pewny, czy da sobie radę, ale zbyt dobrze pamiętał piekło, które urządziła w Hogwarcie Umbridge. Szybko naskrobał odpowiedź i listę podręczników, a po chwili znów został sam w tym ponurym domu, czekając na życzenia urodzinowe od przyjaciół. Hedwigę wysłał kilka dni temu do Rona i Hermiony, którzy, przynajmniej według jego informacji, byli teraz w Polsce na miesiącu miodowym. Położył się i zaczął przypominać sobie, z czym członkowie GD mieli najwięcej problemów. Taak, na początek trzeba będzie sprawdzić umiejętności rozbrajania przeciwnika, a u starszych również jak im idzie zaklęcie Tarczy. Z zamyślenia wyrwało go pukanie do drzwi. Powlókł się niechętnie do drzwi, przysięgając sobie w duchu, że wywiesi kartkę z napisem „Akwizytorom dziękujemy” oraz „Nie chcę twoich gazet, nie chcę twoich ulotek, nie chcę twoich śmieci, pod moimi drzwiami”. Otworzył drzwi i nie mógł uwierzyć swoim oczom.
- R-Ron… H-Hermiona… Co wy tu… ale jak… dlaczego mi nic nie powiedzieliście?!
Patrzył właśnie na dwójkę swoich najlepszych przyjaciół, opalonych, uśmiechniętych i z ogromnymi paczkami opakowanymi kolorowym papierem w ramionach.
- Jakbyśmy ci powiedzieli, to nie byłoby żadnej niespodzianki. Ale wpuścisz nas, czy mamy tu tak stać do wieczora, hę?- zapytał Ron szczerząc do niego zęby. Harry cofnął się pod ścianę, a oni weszli z trudem mieszcząc pakunki w drzwiach.
- W Błędnym Rycerzu spotkaliśmy Kingsley’a. – odezwała się Hermiona – Powiedział nam, że…
- Że według szefa Biura Aurorów nie jestem najlepszym kandydatem do tego zawodu? – wpadł jej w słowo.
- Tak, właśnie… Harry, naprawdę mi przykro. Wiesz już, co będziesz robił po wakacjach… czym się zajmiesz… poza szukaniem Voldemorta, rzecz jasna.
- Też się nad tym zastanawiałem, ale mniej-więcej pół godziny temu McGonagall rozwiązała mój problem. Właśnie rozmawiacie z aktualnym nauczycielem Obrony przed Czarną Magią.
- Obron przed Czarna Magią, no, no, Harry, wracasz do zawodu!! – rzekł Ron klepiąc go po plecach.
- Co masz na myśli mówiąc, że „wracam do zawodu”?? Chyba nie myślisz o Gwardii, co?
- A niby o czym? Jeśli uczniów nauczysz tyle, co nas na spotkaniach GD, to to będzie najlepiej przystosowane do obrony przed czarna magią pokolenie!!
- Może i masz rację, ale dość o mnie. Jak tam wasz miesiąc miodowy? Dobrze się bawiliście? I dlaczego, na Merlina, wróciliście wcześniej?
- Och, było cudownie!! – krzyknęła radośnie Hermiona – Pogoda była boska, dwa tygodnie dwudziestopięciostopniowych upałów, woda miała osiemnaście stopni. Ponoć na Bałtyk to wyjątkowo dużo. Byliśmy na Helu…
- Mówię ci, stary, niezłe miasto, ten Hel! – przerwał jej mąż – Mieszkaliśmy u pani Róży, nad „Laguną”. Do plaży mieliśmy piętnaście minut, do portu pięć, do stacji kolejowej dwadzieścia i do muzeum Rybołówstwa też dwadzieścia. Kiedyś natknęliśmy się na lekko wstawionego gościa, a on zapytał się nas, czy wiemy, jak nazywa się najdłuższa rzeka na Helu.
- Eee… a jak nazywa się najdłuższa rzeka na Helu? – zapytał nieśmiało gospodarz.
-Kałuża! – wrzasnął jego przyjaciel – Z jednaj strony Helu wejdziesz, a z drugiej wyjdziesz!
I cała trójka wybuchła śmiechem.
- Ale nie odpowiedzieliście na moje ostatnie pytanie. – powiedział Harry, gdy się już uspokoili. – Dlaczego wróciliście wcześniej?
- Hel to bardzo małe miasto, nie było tam co robić, a siedzenia na plaży i kąpieli w morzu mam dosyć na najbliższe dwa lata. Poza tym, stęskniliśmy się za tobą, Harry. Za tobą, za Lupinem, za Tonks, za resztą rodziny, za Anglią. – odpowiedziała Hermiona – Harry, a jak idą ci poszukiwania? Masz już jakieś wieści o miejscu pobytu Voldemorta?
- Czy naprawdę musimy o tym teraz mówić, Hermiono? – zapytali przyjaciele jednocześnie.
- Ja osobiście wolałbym się dowiedzieć, co macie w tych paczkach. – wyszczerzył zęby Harry.
- O jej! Całkiem zapomnieliśmy, Ron! Przecież przyszliśmy zrobić ci imprezę, bo ty oczywiście nie raczyłeś nikogo zaprosić. Za kwadrans będzie tu cała rodzina Weasley ’ów i jedna czwarta Zakonu, więc może zamiast wytrzeszczać na mnie oczy i otwierać usta wziąłbyś się za dekorowanie domu, co?
- Ron, powiedz, że ona żartuje.
- Niestety nie, stary, i radzę ci się wziąć do roboty, bo ona potrafi być bardzo nieprzyjemna.


* * *


W obskurnym budynku domu dziecka, wewnątrz małego pokoiku na pierwszym piętrze przebywała z pozoru najzwyczajniejsza pod słońcem, jedenasto-, może dwunastoletnia dziewczynka. Siedziała na łóżku z brodą opartą na kolanach obejmując podkurczone nogi ramionami i wpatrując się w obraz. Pokoik był urządzony skromnie: proste łóżko, sfatygowana szafa i równie zniszczony stolik, na którym stała stara lampka. Ściany kiedyś były zapewne błękitne, ale teraz ich kolor bardziej przypominał szary. W ogóle cały pokój zdawał się być szary: szarawa podłoga ze sklejki, wypłowiała szara pościel, nawet sukienka z lnu, którą miała na sobie dziewczynka była szara. Jedyną rzeczą, która nie pasowała do tego pokoju, był obraz. Przedstawiał on wróżkę siedzącą w kielichu liliowego kwiatka. W tle było widać las i inne postaci, ale były one zbyt zamazane, by można było je rozpoznać. Dziewczyna spędzała całe dnie patrząc w ten obraz i wyobrażając sobie jakby było w takim świecie, pełnym magicznych stworzeń i czarodziejów. „Alicja, zejdź na dół i pobaw się z dziećmi, zamiast wciąż gapić się w ten bohomaz!” ile razy przełożona wymawiała to zdanie, trudno było policzyć. Właściwie wypowiadała je zawsze, kiedy weszła do jej pokoju. Kilka razy zagroziła, że spali obraz i zawsze kiedy Ala poszła na obiad próbowała zdjąć go ze ściany, ale nigdy się jej to nie udało. Wiedziała, ze nie może go spalić, ponieważ jest on własnością dziewczynki, podobnie jak wiecznie zamknięta walizka pełna ubrań stojąca w szafie. Alicja zawsze chodziła w sukience z lnu, którą dostała każda dziewczynka w sierocińcu i od kiedy przybyła tu dwa lata temu ani razu nie otworzyła swojej torby, mówiła mało, na pytania odpowiadała najczęściej „Nie, proszę pani”, „Tak, proszę pani”, „Już idę, proszę pani” lub „Nie wiem, proszę pani”. Ale najczęściej całe dnie spędzała w swoim pokoju, schodząc tylko na posiłki, siedząc tak jak teraz i patrząc w obraz. Nieśmiałe pukanie do drzwi zakłóciło ciszę w pomieszczeniu. Kobieta weszła nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź i powiedziała łagodnym głosem:
- Alicjo, masz gościa. Czy mam wpuścić tę panią?
Dziewczyna kiwnęła głową, nie patrząc ani na opiekunkę ani na wysoką kobietę, która weszła właśnie do pokoju. Zamykane drzwi cicho stuknęły, a pani, która do niej przyszła przysiadła na brzegu łóżka.
- Nazywasz się Alicja? To bardzo ładne imię.- powiedziała. Ton jej głosu zdradzał, że nie za bardzo wie, jak powinna się zachować i że czuje się bardzo niezręcznie.
- Dziękuję.- odpowiedziała cicho dziewczyna nadal wpatrując się w obraz. Zapadła cisza, w czasie której kobieta przyjrzała się dokładnie mieszkance pokoiku. Zza okularów w rogowych oprawkach osadzonych na garbatym nosie wyglądały duże, szare oczy okalane długimi rzęsami. Szarość oczu była łudząco podobna do koloru nieba podczas deszczu, ich kąciki były zaczerwienione, jakby ich właścicielka niedawno płakała, a na całej twarzy było dobrze widoczne piętno bólu i smutku. Na jej plecy spływały niczym złota fala długie blond włosy, w których słońce tańczyło mamiąc wzrok obserwatora. To nie było określony odcień blondu: obok platynowego pasma można było dostrzec tak ciemne, że niemal brązowe.
- Nazywam się Minerwa McGonagall. – dziewczynka zwróciła głowę w jej kierunku, patrząc z niedowierzaniem na kobietę – Jestem dyrektorem Hogwartu, szkoły dla…
- Dla czarownic i czarodziejów. – wpadła jej w słowo Alicja, siadając teraz w klęczki przodem do pani profesor – Wiem, co to jest Hogwart. Mama mi kiedyś opowiadała o szkole w której uczy się magii, o Voldemorcie, o Harrym Potterze i Albusie Dumbledore. Mówiła, że to tylko bajka, legenda, którą powtarza się u nas w rodzinie od kilku pokoleń. Ale ja wolałam w to wierzyć, że ta opowieść jest prawdą. – wyraźnie posmutniała, na wspomnienie o matce. McGonagall myślała przez chwilę, że dziewczyna zacznie płakać, gdyż jej oczy się zaszkliły a głos zaczął drżeć. Jednak Alicja wiedziała, że łzy nie pomogą. Gdy płacze się z powodu rozbitego kolana czy łokcia, ból nie ustępuje, przeciwnie, jest jeszcze gorzej, bo do bólu stłuczonego miejsca dochodzą nudności, zawroty głowy i pieczenie oczu. Kiedy płakała z tęsknoty za rodziną, rosła ona jeszcze bardziej, gdyż za każdym razem nawiedzała ją myśl, że gdyby jej rodzie żyli to zaczęli by ją pocieszać. Więc nauczyła się ukrywać uczucia i dławić w sobie płacz. Nikt nie wiedział, co dzieje się w jej środku, wszyscy mogli oglądać jedynie powłokę, którą ona dowolnie zmieniała.
- Proszę pani… Czy… Czy ja jestem czarownicą? – zapytała niepewnie. McGonagall uśmiechnęła się wyrozumiale. Mogła się tego spodziewać.
- Nie wierzysz w to, prawda? Nie wierzysz, że jesteś niezwykła, taka, jaka zawsze chciałaś być, magiczna.
- Szczerze mówiąc, to tak, nie wierzę w to. To jest za piękne, by mogło być prawdziwe.
Kobieta znów się uśmiechnęła. Wyjęła różdżkę, machnęła nią krótko i zamiast książki leżącej na łóżku znajdował się tam teraz mały, czarny kotek z białymi skarpetami. Dziewczynka zeskoczyła na podłogę, wydając z siebie zduszony okrzyk.
- Za tydzień kogoś po ciebie przyślemy. Zabierze cię na Pokątną, żebyś mogła zrobić zakupy. Spakuj się do tego czasu, resztę wakacji spędzisz w Dziurawym Kotle.
- Pani profesor, ale skąd ja na to wszystko wezmę pieniądze?
- Rodzice przepisali na ciebie wszystko co mieli. Uzbierała się z tego całkiem pokaźna sumka. Poza tym, to dziwne, ale na twoje nazwisko jest skrytka w banku Gringotta. A z tego co mi wiadomo, nosisz kluczyk do niej na szyi. – Ala wyjęła złoty łańcuszek spod sukienki. Wisiał na nim mały złoty kluczyk. Mama zawsze mówiła jej, że dostała to od jej znajomej na chrzcie i że ta znajoma prosiła, by nigdy go nie zdejmowała z szyi. Podobno, gdy ta kobieta wracała do domu, miała wypadek samochodowy, zapadła w śpiączkę i po tygodniu zmarła. Mama uznała, że należy wypełnić ostatnią wolę przyjaciółki, więc jej córka zawsze chodziła z kluczykiem na szyi.
- Jeszcze coś chcesz wiedzieć? Za tydzień spodziewaj się kogoś od nas.
- Hagrida?
- Och, wątpię, czy wypuścili by cię stąd w jego towarzystwie.
- Pani profesor, czy mogę panią o coś prosić? Czy… Czy to mógłby nie być pan Kingsley Shacklebolt?
- Dlaczego nie Kingsley? Przecież to bardzo miły człowiek a na dodatek doskonały Auror.
- Bo, widzi pani, on mnie przesłuchiwał, w moje dziewiąte urodziny. Jest jedyną poza mną osobą, która zna wszystkie szczegóły tego, co się wtedy wydarzyło. Boję się, że zacznie o tym mówić…
- Dobrze, wyślę kogoś innego. – przerwała jej profesor – Do zobaczenia w Hogwarcie.
- Do widzenia, pani profesor.


Proszę o komenty. Rozdziały nie będą pojawiać się zbyt często, a rozdział drugi będzie dopiero po długim weekendzie.

Ten post był edytowany przez Zakohana w książkach: 01.01.2008 14:16


--------------------
Sunny Support Group!

user posted image

I was raised by this town
To believe the words they put inside me...
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
 
Reply to this topicStart new topicStart Poll
Odpowiedzi
Zakohana w książkach
post 09.05.2007 17:15
Post #2 

Szukający


Grupa: Prefekci
Postów: 473
Dołączył: 27.03.2007
Skąd: Kraków

Płeć: Kobieta



Czemu nikt nie pisze komentów?? Zatkało was bo beznadziejne czy dobre? Błagam o komenty!
Wracając do fanficka: trzeci rozdział również krótki, za co zganiła mnie moja koleżanka. Powstał w połowie podczas długiego weekendu a w polowie w ciągu ostatnich kilku godzin. Życze miłego czytania i jeszcze raz bałagam o komenty.

Rozdział 3
Historia i tajemnice


Harry siedział w Dziurawym Kotle popijając kawę w towarzystwie Ginny. Spotkał ją u Madame Maklin i niezmiernie się z tego cieszył. Ostatni raz widział ją w czerwcu, na ślubie Rona i Hermiony. Oboje jednogłośnie porzucili swoje plany i udali się do Dziurawego Kotła na kawę. Opowiadali sobie wszystko, co się wydarzyło, Harry przyjął kolejne gratulacje z powodu posady a Ginny wytłumaczyła swoją nieobecność na urodzinach ukochanego. Od kilku minut milczeli, każde pogrążone w tych samych myślach. Kiedy oni zaproszą Rona i Hermionę na swój ślub? Kiedy będą mogli być razem? Kiedy to udawanie i ukrywanie się w końcu nie będzie konieczne? Oboje doskonale wiedzieli, że odpowiedź na te wszystkie pytania brzmi: kiedy Lord Voldemort będzie martwy.
- Co będziesz teraz robił? Do pierwszego września zostały jeszcze trzy tygodnie. – Przerwała milczenie kobieta
- Zostanę tu do końca wakacji. Kupię podręczniki, pomoce szkolne, nowe szaty i takie tam rzeczy. A ty? Co teraz będziesz robić?
- Ja…
- Ginny! Hej Ginny! – Przerwał rozmowę kobiecy głos. Rudowłosa utkwiła niedowierzające spojrzenie gdzieś nad ramieniem bruneta.
- Harry! Ty też tutaj?! – teraz mężczyzna także się odwrócił.
- Tonks? – wykrztusili oboje – A- ale… przecież miałaś wykonywać jakąś misję dla Zak… - Harry przerwał w pół słowa, gdyż za Tonks z tłumu wynurzyła się jakaś dziewczyna. Wyraźnie była z nią, bo nieśmiało stanęła za kobietą i starała się zapaść pod ziemię.
- A kto ci powiedział, że nie wykonuję? – wskazała oczyma na dziewczynę – Harry, to jest Alicja Donnel, Alicja, to jest Harry Potter. Harry będzie cię uczył…
- Obrony przed Czarną Magią, tak? – wpadła jej w słowo Alicja. Teraz przyglądała się mu z nieukrywaną ciekawością. Jej wzrok przemknął od różdżki w tylnej kieszeni jeansów przez dłonie złożone na stoliku do twarzy. Przebiegła spojrzeniem po jego rozczochranych jak zwykle włosach, policzkach, ustach, okrągłych okularach i czole, przesmyknął się po jego bliźnie w kształcie błyskawicy. Harry przywykł do tego, że ludzie mu się przyglądają, ale zwykle ich wzrok zawieszał się na jego znamieniu, więc nie krył zdziwienia, kiedy ta mała potraktowała je jak zwykły pieg. I w tym momencie ich wzrok się spotkał. Obojgiem wstrząsnął dziwny dreszcz, oboje poczuli, że już kiedyś patrzyli w te oczy. To wszystko trwało nie dłużej niż sekundę, ale im wydawało się wiecznością.
- Tak, Obrony przed Czarną Magią. Może mi powiesz co jeszcze wiesz, zanim znów się wygłupię tłumacząc ci to? – Tonks nie zauważyła tej całej sceny
- Wcale nie wiem o was tak dużo. – mruknęła Ala spuszczając wzrok. – Właściwie, to znam tylko historię wydarzeń w Hogwarcie. A raczej tylko bardzo ogólny ich zarys. Była tam mowa o tym, że na tej posadzie nikt nie wytrzymał dłużej niż rok. A poza tym, to czego innego Ha… to znaczy pan profesor, mógłby uczyć? – w ostatnim zdaniu była dobrze wyczuwalna drwina.
- Masz rację, z niczego innego nie byłem zbyt dobry. I możesz do mnie mówić Harry, może przynajmniej przy tobie nie będę się czuć jak podstarzały sztywniak… - odpowiedział jej Harry smętnym tonem, a dziewczyna gorączkowo starała się ukryć atak szaleńczego chichotu.
- Alicja, to jest Ginny Weasley, najlepsza przyjaciółka Harry ‘ego. – Ala rzuciła wdzięczne spojrzenie towarzyszce i odwróciła się do Ginny, która uśmiechnęła się do niej.
- Cześć. – powiedziała ciepło – Do mnie też możesz mówić po imieniu.
- Dzięki. – dziewczyna odetchnęła z ulgą, nadal próbując zdusić śmiech. Świeżo poznany profesor dostrzegł to i zaczął robić głupie miny. Efekt był natychmiastowy. Jedenastolatka wybuchła salwą śmiechu, usiadła na wolnym krześle skręcając się i usiłując złapać oddech a z jej oczu pociekły łzy. Jej zachowanie, podobnie jak w Błędnym Rycerzu, udzieliło się najpierw towarzyszom a potem całej reszcie klientów baru, który trząsł się w podstawach.
Alicja uspokajała się powoli, a wraz z nią cały budynek.
- Już dobrze… tylko… Harry, błagam cię nie rób tak więcej!
- Dobra, koniec spotkania. – powiedziała Tonks – Musimy załatwić jeszcze sporo rzeczy. Idź na zaplecze, a ja ci załatwię pokój.
Podchodziła do lady, kiedy Harry ją dogonił i złapał za ramię.
- Mówiłaś że jak ta mała się nazywa?
- Donnel. To Alicja Donnel.
- TA Donnel? O Donnelach było głośno dwa lata temu. Voldemort wymordował wszystkich osobiście, a ich córka przeżyła. A w tej rodzinie od sześćdziesięciu pięciu pokoleń, jeśli nie dłużej, nie było czarodzieja.
- Tak, to ta Donnel. Ale, Harry, naprawdę się spieszę, a poza tym, to nie jest najlepsze miejsce do rozmów na ten temat… – szepnęła Tonks.
- Zostanę tu do końca wakacji, jadę ekspresem Londyn-Hogwart. Mam pokój numer piętnaście, wpadnij, jak będziesz mieć chwilę.

* * *
- Więc co chcesz wiedzieć?
- Wszystko.
Harry i Tonks siedzieli w pokoju nad Dziurawym Kotłem. Księżyc wisiał już wysoko na niebie w otoczeniu gwiazd, a odbicie w lustrze chrapało miarowo.
- Dwa lata temu, dwudziestego ósmego lipca na ulicy Holly Angel aportowało się dwudziestu pięciu śmierciorzerców w towarzystwie Voldemorta. Każdy zrobił rozróbę w innym domu, a Voldemort wybrał właśnie dom Donnelów, w którym trwało przyjęcie. Zamordował wszystkich, poza dziesięcioletnią dziewczynką. Taki opis wydarzeń zna każdy czarodziej, który dostał w ręce jakąś gazetę. Ale szczegóły tego zajścia znają tylko trzy osoby.
- Kto? – zapytał Potter nie zważając na umęczoną minę siedzącej obok kobiety.
- Alicja i Kingsley Shacklebolt.
- To tylko dwie osoby. Kim jest trzecia? – pytał nadal mężczyzna
- Właśnie na nią patrzysz. – odpowiedziała smętnie Tonks. – Kiedy McGonagall powiedziała mi, że mam po nią iść, poszłam do Kingsley’a i poprosiłam go, żeby mi powiedział co się tam wtedy wydarzyło. Zrobił to, a ja bardzo żałuję, że go o to prosiłam. To były jej urodziny. Była na nich cała jej żyjąca rodzina, wszyscy przyjaciele i znajomi. To miał być najpiękniejszy dzień w jej życiu, a przemienił się w piekło. Tuż przed aportacją Voldemorta zdmuchiwała świeczki. Pomyślała życzenie: żebym spotkała prawdziwego czarodzieja. I to życzenie się spełniło. Pięć minut później do domu wpadł Voldemort, zamordował jej rodziców, przyjaciół, nawet psa. Wszystkich, poza nią. Gdy wszedł, ujawniła się je moc. Mówiła, że nie mogła wydać z siebie żadnego odgłosu, nie mogła odepchnąć z linii zaklęcia cioci, zasłoniła ciałem przyjaciółkę, ale śmiercionośne zaklęcie przeszło przez jej serce, nie czyniąc najmniejszej krzywdy, a jej koleżanka padła martwa. To dla dziewięciolatki musiało być okropne przeżycie. Już nigdy nie zapomni tego prezentu od Voldemorta. Ale najgorsze jest to, że obwinia siebie o te wydarzenia.
- Dlaczego? Obwinia się o to, że przeżyła?
- Czy ty mnie nie słuchałeś? Ona chciała spotkać prawdziwego czarodzieja, pomyślała to życzenie zdmuch..ąc świeczki, a pół godziny później leżała zwinięta w kłębek na środku pokoju pełnego trupów i to z winy czarodzieja! Straciła wszystkich, którzy coś dla niej w życiu znaczyli kosztem spełnienia się jej urodzinowego życzenia. Teraz ją rozumiesz?
- Nawet nie wiesz jak dobrze. Boże… stracić całą rodzinę i wszystkich przyjaciół w pół godziny… życie tej małej musi być dla niej okropną udręką… - powiedział Harry nieobecnym głosem, patrząc gdzieś w dal.
- Słuchaj, Tonks. – powiedział nagle już normalnym głosem – Ona... Jakby to… Ona wydaje mi się trochę… dziwna. Chodzi mi oto, że… Dzisiaj, na dole, spojrzeliśmy sobie w oczy i ja… ja miałem wrażenie, że już kiedyś patrzyłem w te oczy. Mówię ci, Tonks, to nie jest zwykła dziewczyna.
Zapadła cisza, podczas której każde rozmyślało. Harry zastanawiał się nad tym dziwnym uczuciem, które nim wstrząsnęło podczas spotkania z dziewczynką. Był pewien, że już kiedyś widział te oczy, że w nie patrzył, tylko nie mógł sobie przypomnieć gdzie i kiedy.
- Wiesz, masz rację. – przerwała nagle ciszę Tonks zamyślonym głosem – Że ona jest zwykłą dziewczyną. – dodała widząc pytające spojrzenie przyjaciela – Mam wrażenie, że ona wie o nas wszystko. O nas i o całym świecie czarodziejów. A ciebie zna lepiej niż ty sam.
- Co masz na myśli?
- Ona o nic nie pytała. Każde normalne dziecko, które nigdy nie widziało świata czarodziejów i dowiedziało się o wszystkim kiedy dostało list, po dostaniu się na Pokątną zaczyna pytać o wszystko co widzi! A ona nic, kompletnie nic… wiedziała nawet co to jest Quidditch.
- McGonagall mówiła, że matka opowiadała jej o tym wszystkim…
- Wiem, Harry, ale to nie to… - przerwała mu niecierpliwie – To wszystko jest co najmniej dziwne. I na dodatek wie o Zakonie Feniksa.
- Jak to?
- Jak otworzyliśmy jej skrytkę w banku Gringotta, to poza mnóstwem złota znalazłyśmy tam dwa czyste pergaminy i z pięć peleryn niewidek. Wręczyła mi cztery ze słowami „Wam przydadzą się bardziej niż mnie.” Rozumiesz Harry? Nie powiedziała „Tobie” tylko „Wam”, i daję sobie głowę uciąć, że miała na myśli Zakon.
- Może i masz rację… a te pergaminy? Na pewno nic na nich nie ma?
- Jeden to plan Hogwartu. Doskonalszy chyba nawet od mapy Huncwotów. Żeby się ujawnił po prostu go pogładziła w zamyśleniu dłonią mówiąc: „Coś mi to przypomina”. Drugi mam ze sobą, nie da się go w żaden sposób odczytać, ale jest zaczarowany. – powiedziała, wyciągając z kieszeni pożółkły pergamin. Wziął go i od razu wyczuł silną magię. Westchną cicho. Jakie to wszystko skomplikowane. Kim do diabła jest ta dziewczyna, którą zobaczył dzisiaj pierwszy raz i miał wrażenie, jakby znał ją od dawna. Co ona ma z nim wspólnego?
- Co miałaś na myśli mówiąc, że zna mnie lepiej niż ja sam?
- Ja nie wiem… rozmawiałyśmy o tobie podczas zakupów, i ona mówiła o tobie, jakby cię doskonale znała. Każdy zakamarek twojej duszy. Powiedziałam, że Ginny jest twoją najlepszą przyjaciółką. Kiedy mówiła „najlepsza przyjaciółka” miała dziwny głos i miałam wrażenie, że ona dobrze wie, iż Ginny jest dla ciebie kimś więcej.
- Kiedyś się tego na pewno dowiemy, ale równe pewne jest to, że nie dzisiaj. – dodał, gdyż Tonks usiłowała zamaskować potężne ziewnięcie. – Idź już spać. Coś mi się widzi, że nasze życie będzie jeszcze bardziej skomplikowane, chociaż trudno to sobie wyobrazić.


--------------------
Sunny Support Group!

user posted image

I was raised by this town
To believe the words they put inside me...
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Posts in this topic
Zakohana w książkach   Magia Miłości [cdn]   29.04.2007 15:00
marek   nie przeczytałem całości... jednak z tego co widzę...   04.05.2007 16:07
Zakohana w książkach   obiecałam drugi rozdział i jest. trochę krótszy, a...   06.05.2007 13:07
Zakohana w książkach   Czemu nikt nie pisze komentów?? Zatkało was bo bez...   09.05.2007 17:15
czarownica88   śliczne:) jedyną wadą jest to że fragmenty są krót...   09.05.2007 20:48
Zakohana w książkach   Następne rozdziały będą już dłuższe. W sumie to 2 ...   11.05.2007 07:10
kruszynka85   FF jest swietny. Calkiem inny niz poprzednie ktore...   20.05.2007 13:58
Zakohana w książkach   Ekhem, ekhem... no więc macie dwa rozdziały, i to ...   21.05.2007 21:50
kruszynka85   Niemoglam sie doczekac dalszego ciagu tego opowiad...   21.05.2007 23:26
Ines   Rzadko spotykam się z opowiadaniem, które mnie zac...   22.05.2007 10:45
Zakohana w książkach   Szósty rozdział będzie długi. Bardzo długi. Przele...   25.05.2007 14:50
Ines   Cudo ;) Zakochałam się w tym opowiadaniu. Kurczę n...   25.05.2007 16:41
kruszynka85   Kochana Twoje opowiadanie robi sie coraz lepsze i ...   25.05.2007 22:52
Abaska   Uuu widzę, że jestem póki co jedyną osobą, która m...   28.05.2007 20:42
Zakohana w książkach   Na wstępie chciałam podziękować pewnej użytkownicz...   05.06.2007 21:44
Abaska   Okay, rozpisałaś swą ripostę w punktach, więc spró...   08.06.2007 10:32
kruszynka85   kiedy bedzie nowy rozdzial? nie moge sie doczekac   21.06.2007 01:05
Zakohana w książkach   Na kolejny rozdział trochę sobie jeszcze poczekaci...   30.06.2007 13:25
Zakohana w książkach   Udało mi się wyrwać wcześniej. Proszę: Rozdział 7...   18.07.2007 11:00
Zakohana w książkach   Wszyscy, którzy czytali mojego ficka wyjechali na ...   12.08.2007 15:19
Tarjei   Eee... przyznam się bez bicia, że musiałam się zmu...   25.08.2007 11:38
Zakohana w książkach   Rozdział 9 Rąbek tajemnicy Mijał dzień po dniu. W...   25.08.2007 16:32
sinner   Podoba mi się twoje opowiadanie... Jak mało które....   02.09.2007 20:48
Tarjei   no dobra wróciłam... ale dlaczego w tekście brakuj...   07.09.2007 18:11
Zakohana w książkach   Tarjei, dzieciom najczęściej wapja się, że ludzie ...   07.09.2007 18:55
Tarjei   Widzisz chyba mamy inne doświadczenia... Ja jak dz...   08.09.2007 20:07
sinner   Potwierdzam... Nierealistyczna ta dziewczynka......   09.09.2007 16:13
solve   Tyle, że to jest dziewczynka FIKCYJNA, a nie realn...   09.09.2007 18:09
Zakohana w książkach   slove, muszę przynać ci rację co do tego, że wiele...   10.09.2007 17:29
Lakshmi   Jak to? czytałąm tylko kilka fików, w których był...   10.09.2007 17:33
Zakohana w książkach   Rozdział 10 Odwiedziny Nie mógł namówić dwojga j...   12.09.2007 19:15
sareczka   Naszła mnie ochota na skomentowanie tego opowiadan...   25.09.2007 22:30
Zakohana w książkach   Dobra... Po pierwsze, dziękuję sareczce za bardzo ...   26.09.2007 08:10
Zakochana w fantastyce   Ala jest bardzo fajna dla mnie. :milka: :milka: ...   01.10.2007 17:08
Zakohana w książkach   Dobra... Zajęłam się idealnością... I brakiem stra...   24.10.2007 22:07
Zakohana w książkach   Udało się! Przebrnęłam przeż "Krzyżaków...   19.11.2007 21:58
Claudia_Black   Czemu to takie krótkie?   19.11.2007 22:06
Zakohana w książkach   Ehh... pechowy numerek. Mam nadzieję, że nie wysze...   01.12.2007 18:12
aurorka_gryfonka   Twoje opowiadanie jest super! Czytałam wszystk...   09.12.2007 18:41
Zakohana w książkach   Z lekkim poślizgiem, ale jakoś mi z głowy wyleciał...   01.01.2008 14:55
Tomak   Zarąbisty fanfick muszę Ci powiedzieć :D Bardzo mi...   06.01.2008 00:12
Zakohana w książkach   [size=7]Rozdział 15 Uderzenie zegara Spokojna ci...   26.01.2008 01:00
Zakohana w książkach   [size=5][color=red]Uwaga!! Rozdział zawier...   16.02.2008 22:13
Zakohana w książkach   [size=7]Rozdział 17 Fantastyczna Czwórka List. K...   24.03.2008 19:29
czarownica88   Nikt nie komentuje i nie ma następnego rozdziału, ...   11.04.2008 21:29
klakla999   Czytam twoje opowiadanie i bardzo mi się ono podob...   13.04.2008 13:48
Anula93   Ja tam uważam że to opowiadanie jest całkiem cieka...   11.06.2008 16:51
Saphira Shadow   Jestem bardzo zdziwiona, ale pozytywnie!!B...   01.02.2009 16:52


Reply to this topicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 30.05.2024 06:38