Między Piórem A Obiektywem, Zakończone!
oferta kolonii Harry Potter Kolonie dla dzieci Travelkids | Szybki i bezpieczny 24h | ![]() ![]() ![]() ![]() |
Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
Między Piórem A Obiektywem, Zakończone!
joenne |
![]()
Post
#1
|
Kafel Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 17 Dołączył: 03.05.2006 Płeć: Kobieta ![]() |
Na początku chciałam zaznaczyć, że fanką żadnego z moich bohaterów nie jestem, wolę ich ff lub książkowe odpowiedniki. Samo opowiadanie powstało pod wpływem wypowiedzi kilku fanek SS i DM, kieliszka wina oraz opowiadania "Kryptonim Zielona Kaczuszka".
W opowiadaniu mogą pojawić się błędy za co serdecznie przepraszam. Mam nadzieje, że wam się spodoba. Życzę miłej lektury I Znów na szczycie! Młoda, zaledwie dwudziestoośmioletnia autorka bestsellerów miłosnych A.J.J. Maxwell po raz kolejny zajęła pierwsze miejsce na liście najliczniej kupowanych książek na świecie! Jej najnowsza powieść „Szpieg” pobiła rekord sprzedaży, który w 2006 roku należał do J.K Rowling i jej słynnej sagi o Harrym Potterze. Z nieoficjalnych źródeł wiemy, że „Szpieg” ma być sfilmowany jeszcze w tym roku. Podobno autorem scenariusza jest sama A.J.J.Maxwell. Fani spekulują czy ich ulubiona pisarka będzie obecna na planie filmowym podczas kręcenia zdjęć. Zapaleńcy liczą na odkrycie sekretu tajemniczej A.J.J... Pierwszy klaps! Za dwa dni na planie filmowym „Szpiega” padnie pierwszy klaps! Już wiadomo, że autorka nie będzie obecna podczas kręcenia filmu. Zamiast niej na planie pojawi się jej asystentka Anne Marolow, która będzie czuwać nad scenariuszem i w przypadku jakiś niejasności i wątpliwości wyjaśniać to z A.J.J. W filmie zagrają takie sławy jak Alan Rickman, Tom Felton, Emma Watson a także... Miał już dość. W swoim przeszło dwudziestodziewięcioletnim życiu miał niezły dorobek filmowy, ale ciągle był kojarzony z jednym filmem i z jedna postacią - Draconem Malfoy. Jednak lata pracy w telewizji i kinie nauczyły go skrywać każde, a szczególnie te negatywne emocje. Uśmiechnął się do piszczącej nastolatki, wymach..ącej jego zdjęciem w stroju do Quidditcha z ostatniej części sagi o Harrym Potterze, kolejnej dał autograf. Kiedy wreszcie wydostał się z tłumu rozszalałych hormonalnie kobiet i zniknął zza drzwiami hotelu pozwolił sobie na mały grymas. - No, no, widzę, że nasz Dracuś ma dzisiaj zły humor, co? – Alan Rickman spoglądał na niego spod ironicznie podniesionej brwi – czyżbyś miał już dosyć? - Tak, ty przerośnięty nietoperzu – odpowiedział kwaśno – nie każdy lubi tłumy rozwrzeszczanych nastolatek wszędzie tam gdzie się poruszy, profesorze Snape. - Jak mniemam ty należysz do tej kategorii? – klepnął go przyjacielsko w plecy i nacisnął guzik windy – Nie wiem, czym się tak przejmujesz... Drzwi do winy rozsunęły się i weszli do środka. Prawie się zamykały, gdy nagle z impetem wpadła do środka drobna, jasnowłosa postać odziana w czerń i wylądowała w ramionach Toma Feltona. - Przepraszam – odezwał się “czarny pocisk” i poprawił na nosie okulary – proszę na piąte – uśmiechnęła się do Alana. Dopiero po chwili do niej dotarło, z kim jest w windzie – Sev... Znaczy się pan Rickman... – spojrzała na Toma – i eee... pan Felton... – na jej policzkach pojawiły się czerwone rumieńce. Alan uśmiechnął się do niej rozbrajająco. - Tak, kochanie? Upuściła trzymane papiery. Tom schylił się, aby je podnieść. Niestety dziewczyna wybrała ten sam moment i zderzyli się głowami. - Ała – Tom wyprostował się masując obolałą głowę i patrzył na pochylającą się dziewczynę – mogłaś powiedzieć kotku, że na mnie lecisz... Dziewczyna natychmiast wyprostowała się jak struna, trzymając przed sobą jak tarczę zebrane dokumenty i zmierzyła go zimnym spojrzeniem. - Na ciebie? – zza grubych i już niemodnych oprawek okularów spoglądały na niego niebieskie oczy, w których pojawiła się ironia – Wybaczy pan, panie Felton, ale ja wolę bardziej dojrzałych... – ty znacząco spojrzała na Alana – i doświadczonych mężczyzn. Mali chłopcy mnie nie pociągają... W tej chwili drzwi windy się rozsunęły i dziewczyna wymaszerowała zostawiając ich samych. Dopiero, kiedy winda ruszyła odtwórca roli Snape’a odezwał się do Toma. - To nieźle ci dogadała – w jego głosie można było wyczuć rozbawienie – no, no, chyba jednak nie każda na ciebie leci, Draconie... Młody mężczyzna zgrzytnął tylko zębami. *** - Wrrrr, grrr...!!! - Coś się stało? - Stało?! – prawie krzyknęła do słuchawki – a pewnie, że się stało! Spotkałam Rickmana i Feltona, tego...tego... - Łiii...!!! – rozległ się pisk Sonji – Mojego Dracusia? I co? I co? – usłyszała dźwięki krótkiej szarpaniny i rozległ się teraz głos Anabel – Opowiadaj, co z moim Severuskiem... Westchnęła. - Co z Dracusiem? – Sonja znów dorwała się do słuchawki – opowiadaj. - To... wredny, nieokrzesany typ, który uważa ze każda kobieta na niego leci. Niewychowany... - Mój Draco... - Na Merlina! Jak tak dalej pójdzie to nigdy nie znajdziemy sobie chłopa... – ściągnęła z siebie sukienkę i odrzuciła w stronę fotelu, zostając jedynie w czarnej bluzeczce i skąpych majteczkach z podobizną małego Severusa bawiącego się z wężem – musimy wreszcie zacząć żyć w realnym świecie... – rzuciła ją na pobliski fotel, przy okazji zwaliła otwarte opakowanie cukierków, które rozsypały się po podłodze. - Łe tam, przesadzasz – rozległ się głos Emily – a z resztą, na co nam chłop... wystarczy, że mamy Severusa... No, a Sonja Swojego Dracusia.... - Taak jassne – weszła pod biurko w poszukiwaniu rozsypanych słodyczy. Usłyszała pukanie – proszę wejść! – odkrzyknęła, zapominając, że nie ma na sobie całej garderoby – To jest chore, że seks kojarzy nam się tylko z niezliczoną ilością czarnych guziczków, mrocznym spojrzeniem czarnych oczu i wielgachnym nochalem... - Wiesz, co mówią o dużych nosach... – nad nią rozległ się głos prześladujący wszystkie snaperki ze szklanego ekranu. Z wrażenia aż podskoczyła i walnęła głową w blat.. - Ała – wymamrotała, wychodząc spod biurka i dopiero teraz uświadamiając sobie, że nie ma na sobie sukienki. Zarumieniła się. - Ktoś przyszedł? – spytała po drugiej stronie Emily. - Tak, właśnie obiekt naszych seksualnych fantazji zmaterializował się przede mną... – w słuchawce rozległ się pisk – Jest nagi, nie licząc srebrno-zielonego krawata – Alan uniósł ironicznie brew – i pary czarnych skarpetek. Na Merlina – westchnęła do słuchawki, posyłając Rickmanowi psotny uśmiech – ależ on ma wielkiego... – jego brew znalazła się jeszcze wyżej – A do tego jeszcze pyta się czy nie mam ochoty na mały grupowy... O boże, zaraz chyba.... - Alan wyciągnął z jej rąk telefon –Halo? – odezwał się swoim zmysłowym głosem – A więc, przyjeżdżacie? Usłyszał podwójne westchnienie i cichy pisk dochodzący z dala „Dracusia! Dajcie mi Dracusia!” - Dla ciebie zawsze profesorze... - A więc, panno... – zawiesił znacząco głos. - Anabel. - A więc panno Anabel? Mamy czekać, czy znaleźć sobie kogoś innego do wspólnej zabawy... - O Boże... o boże... teraz? No, nie mogę... ale... - No cóż... a więc żegnaj Anabel... – rozłączył się i podał półnagiej dziewczynie telefon. Zapadła długa cisza. Anne chcąc ukryć, choć trochę swój brak garderoby wzięła do ręki kilka teczek. On ciągle się do niej bezczelnie uśmiechał. - Snaperka? – znacząco spojrzał na jej majteczki. - Ehmmm.... no tego... – zarumieniła się jak piwonia, zasłaniając teczką małego Severusa – Mam nadzieje, że nie czuje się pan... zdegustowany. To są po prostu... eeee... nasze takie wygłupy – jeśli byłoby to możliwe to zapewne rumieniec na jej twarzy przybrałby ciemniejszą barwę – wiernych fanek profesora Snape. - I Dracona? – w jego oczach zapaliły się przekorne iskierki. - I jednej fanki Dracona – podkreśliła. Spojrzeli sobie w oczy i po chwili oboje wybuchnęli śmiechem. Rickman przybrał jedną ze słynnych min Mistrza Eliksirów. - A więc panno Marolow... Kiedy umawiamy się na mały grupowy? – wziął jeden z cukierków leżących na blacie i włożył do ust. *** „Mała Czarna” ciągle tłukła mu się po głowie. Czuł się trochę urażony jej uwagą na temat jego niedojrzałości i niedoświadczenia... - Profesor Snape – mruknął pod nosem wychodząc z pokoju i udając się w stronę pokoju scenarzysty. Pewnie jest kolejną niewyżytą seksualnie fanką Nietoperza pomyślał idąc korytarzem. Noce mijają jej na erotycznych fantazjach na temat Postrachu Hogwartu, a na komputerze zapewne ma masę jego zdjęć i podobizn.... Stanął pod drzwiami pokoju 514, który zajmował scenarzysta (a właściwie scenarzystka). Były lekko uchylone. Pchnął je. Do jego uszu dotarł głos Alana mówiący: A więc panno Marolow... Kiedy umawiamy się na mały grupowy?, a jego oczom ukazał się zadziwiający widok. „ Mała Czarna” jak nazwał kobietę z windy stała przed Rickmanem w samej zaledwie bluzce i majteczkach, przyciskając do siebie stertę teczek. Odchrząknął i spojrzał na nich znacząco. - Szybka jesteś kotku – posłał jej smirka, bezczelnie taksując ją wzrokiem – widzę, że... już planujecie najbliższe tygodnie. Czyżby mała orgietka? Alan posłał mu swój zabójczy uśmiech. - Oczywiście – wyciągnął z rąk zawstydzonej, półnagiej scenarzystki teczki i odnalazł tą ze swoim nazwiskiem, odkładając resztę na stojące obok biurko – wiesz, Tom mam jakieś obowiązki w związku z byciem Severusem Snape – wyminął młodego mężczyznę i wyszedł zostawiając ich samych. Felton dokładnie zlustrował sylwetkę dziewczyny. Niezła. Zaokrąglona tam gdzie trzeba, nie chuda, ani nie gruba. Trochę taki mikrusek pomyślał złośliwie, oceniając jej wzrost na nie więcej niż metr siedemdziesiąt. No i może gdyby nie te okulary... - Napatrzyłeś się? – z rozmyślań wyrwał go głos ociekający jadem – jeśli tak to byłbyś łaskawy... oświecić mnie, co cię tu sprowadza i pójść sobie? – niezważać na swój wybrakowany strój usiadła na biurku zakładając nogę na nogę - mam... ważne sprawy do załatwienia. - Jeszcze nie – odpowiedział złośliwie, podchodząc do niej. Ściągnął jej okulary z nosa, muskając jej policzek swoim i zbliżając wargi to jej ucha. - Jeśli tylko będziesz chciała pokażę ci jak może być przyjemny jeden na jeden – wyszeptał, opisując dokładnie, co może zrobić jej tutaj, na tym biurku. Jej oczy rozszerzyły się ze zdziwienia i niedowierzania. Na koniec lekko przygryzł płatek jej ucha i wyszedł cicho uśmiechając się pod nosem. Ten post był edytowany przez joenne: 27.07.2007 00:10 |
![]() ![]() ![]() |
joenne |
![]()
Post
#2
|
Kafel Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 17 Dołączył: 03.05.2006 Płeć: Kobieta ![]() |
O to dalszy fragment poprzedniego rozdziału. Następny ukaże się niebawem (jestem w trakcie jego przepisywania) i będzie to zarazem rozdział ostatni nie licząc epilogu.
Życzę miłe lektury i jeszcze raz proszę o komentarze. Naprawdę chciałabym poznać waszą opinię. *** Nawet jeśli So i Bell były zdziwione tym, że Zoe wyjechała wcześnie rano (zwykle jak tylko miała okazję spała do późnych godzin popołudniowych) to nie pokazały tego po sobie. Anne była jak zwykle jeszcze „nie do życia”, gdyż cztery godziny snu to jednak za mało, zwłaszcza, gdy nie spało się tak jak powinno prawie tydzień. I nic, poza tym, że dziewczyny dzisiaj wyjeżdżają do niej nie docierało. Nawet dosyć dziwne zachowania Blacka i Feltona. Dopiero następnego dnia, gdy jej „wsparcie” wyjechało, a ona sama przespała bite osiem godzin zauważyła, że zarówno Tom jak i Black zachowują się chłopcy, którym zabrano zabawki i kazano stać w koncie. Znowu. Powoli zaczynała żałować, że została scenarzystką na planie „Szpiega”. Spojrzała groźnie na Blacka, potem przeniosła swoje spojrzenie na Toma mrużąc oczy i taksując go groźnym wzrokiem. Dźgnęła widelcem leżącego na talerzu pomidora. Dzień wcale nie zapowiadał się wesoło. *** Zniknięcie, bez słowa Zoe było jak policzek dla męskiej dumy Blacka. Nie mógł się pogodzić z tym, że dziewczyna po wspólnie spedzonej nocy zniknęła bez słowa. Zostawiając jedynie jakąś bzdurną notke, że było cudownie i jak kiedyś będzie w pobliżu to zadzwoni. Miał chęć coś rozwalić, zniszczyć, rozerwać na strzępy. Spojrzał na siedzącą w kącie Anne z kubkiem kawy w ręce i scenariuszem. Wydawała się pogrążona w lekturze i to co działo się dookoła zdawało się do niej nie docierać. Przymknął oczy. Wspomnienia z upojnej nocy z Zoe znów powróciły. Smak jej ust, zapach i dotyk aksamitnej skóry... Już samo to sprawiało, że czuł jak wzbiera w nim pożądanie. Przeklął w myślach i próbował odgonić niechciane myśli. Szlag by to! *** Dzień nie zapowiadał się wesoło. Rano zaspała, stłukła sobie palec wychodząc z łazienki, a jej ulubiona bluzeczka była poplamiona czerwonym winem, które wczoraj wieczorem piła. Zdecydowanie wszystko zapowiadało katastrofę. No, ewentualnie kolejną awanturę na planie. Bomba wybuchła przy obiedzie, wraz z przyniesioną prasą brukową. Wielki nagłówek na głównej stronie „Życia Gwiazd” mówił za sam za siebie... „Zabójcza przeszłość skromnej scenarzystki!” Jak doniósł nam anonimowy informator panna Anne Marolow w czasie studiów na wydziale elektroniki i mikrosystemów pracowała jako... striptizerka w jednej z knajpek w Oxfordzie. Występowała wtedy pod jakże uroczym pseudonimem Nancy, występując na scenie wraz z dwiema innymi dziewczynami. Jak donosi tajemniczy informator panna Marolow znakomicie znała się na swojej robocie i podobno po odejściu z klubu złamała serca niejednego ze swoich fanów. Wielu ciekawi w jaki sposób nieznana nikomu dziewczyna z przedmieścia dostała posadę scenarzystki na planie filmowym przy boku tak wymagającego reżysera jakim jest Joshua Black... Anne zgniotła stronę i rzuciła gniewne spojrzenie na siedzące przy stole osoby. W tym momencie stwierdziła, że ma dosyć. Praca, pracą, ale wtrącanie się w jej prywatne sprawy to lekka przesada. Zgrzytnęła zębami i odwracając się na pięcie wymaszerowała z jadalni, głośno trzaskając drzwiami. Jako pierwszy ocknął się Tom i podnosząc z podłogi pognieciony papier rozwinął go. - No cóż – stwierdził, uśmiechając się ironicznie – jak widać nasza Panna Niedotykalska wcale nie jest taka niewinna jakby się nam wydawało – spojrzał Blackowi w oczy – kto by pomyślał Anne striptizerką... Efektownie wstał, wycierając serwetką usta i wyszedł nonszalanckim krokiem dziewiętnastowiecznego libertyna. Tak. Tom Felton był znakomitym aktorem. Zwłaszcza, że sam miał ochotę wszystkich zgromić wzrokiem i zażądać od niej stosownych wyjaśnień. *** Annabell nie mogła dłużej odwlekać decyzji i musiała zadzwonić do tego, jak go określiła, wrednego i apodyktycznego arystokraty. Zwłaszcza, że pani dyrektor właściwie wymówiła jej pracę. Bell zgrzytnęła zębami i wykręciła numer. Po trzech sygnałach w słuchawce rozległ się znudzony głos: - Posiadłość państwa Lomfay, czym mogę służyć? - Dzień dobry, mówi nauczycielka Nickolasa. Mogę rozmawiać z panem Lomfay? - Proszę chwilę poczekać. Sprawdzę czy jest dostępny. Po, zdecydowanie jak dla niej, długiej chwili w słuchawce rozległ się głos ojca małego rozrabiaki. - Cieszę się, że w końcu się pani zdecydowała – jego znudzony głos działał jej na nerwy – co pani powie na to, aby zacząć trochę wcześniej. Może w połowie sierpnia... - Skąd u pana pewność, że dzwonię, aby powiedzieć, że przyjęłam pana propozycję? - spytała słodko, przy okazji krzywiąc się do słuchawki. - Mnie się nie odmawia – stwierdził wyrachowanie – proponuję, aby pani odwiedziła nas w najbliższą sobotę. Omówimy podczas kolacji wszelkie niezbędne formalności. O szóstej. Proszę się nie spóźnić. Zapewne, gdyby nie fakt, że jest on na drugim końcu miasta, daleko od niej, z wielką przyjemnością udusiłaby go gołymi rękami. - Oczywiście, panie Lomfay. A więc do zobaczenia w sobotę. Żegnam. - Do widzenia, pani Paterson. Obyś się smażył w piekle Drake’u Lomfay!, pomyślała odkładając z trzaskiem słuchawkę. *** Nie miała odwagi wyjść z pokoju i spojrzeć w oczy ekipy jak gdyby nigdy nic się nie stało. To było już dla nie za dużo. Właśnie dlatego wybrała pisanie pod pseudonimem i nie ujawnianie swojego nazwiska i twarzy – nienawidziła mieszania się innych do jej prywatnych spraw, grzebania w przeszłości i rozdmuchiwania spraw, o których tak naprawdę tylko ona miała prawdziwe pojęcie. Upiła kolejny łyk z stojącej na szafce butelki whisky i wrzuciła leżące na łóżku ubrania do walizki. Musiała stąd uciec. Zaszyć się daleko stąd w jakimś spokojnym miejscu dopóki sensacje na jej temat nie ucichną i znów nie będzie mogła stać się cichą i spokojną Anne Marolow, nic nieznaczącą szarą myszką. Usiadła na walizce próbując ją upchać i zamknąć, ale jakoś nie bardzo jej się to udawało. Zła i wściekła na wszystko walnęła kilka razy pięścią i zeszła omało się nie wywracając z powodu ilości wypitego wcześniej alkoholu. - Pieprzeni łowcy sensacji – warknęła zwalając walizę na podłogę i kładąc się na łóżku. Sięgnęła po butelkę stojącą obok i upiła solidny łyk, prawie się krztusząc. Alkohol wprawił ją w oszołomienie i pozwalał nie roztrząsać treści artykułu. Rozległo się natarczywe pukanie do drzwi, którego nie sposób było zignorować. Zgramoliła się z łóżka i poszła otworzyć. Na progu stał Tom. - Czego? – warknęła, gromiąc go wzrokiem – chcesz się sam przekonać, że to co wypisują to prawda? Nie wierzysz, że taka szara myszka... - Annie – przerwał jej, wchodząc i zamykając za sobą drzwi. Zamilkł na widok spakowanej walizki – chcesz wyjechać? – złapał ja za ramiona i mocno potrząsnął – Odpowiedz, do diabła! Wzruszyła ramionami. - Nie twoja sprawa Felton, co robię. Żyjemy w wolnym kraju – chyba sama nie zdając sobie sprawy z tego co robi przytulła się do niego mocno obejmując go w pasie – chodźmy do łóźka - wymruczała, ocierając się o niego. - Anne – próbował ją od siebie odkleić, ale dziewczyna naprawdę mocno do niego przywarła – jesteś pijana, nie sądzę... – dopiero po chwili zauważył, że... zasnęła. Uśmiechnął się czule odgarniając niesforny kosmyk z jej twarzy – żebyś zawsze była taka bezpośrednia malutka – wyszeptał biorąc ją na ręce i zmierzając w stronę łóżka. |
zle_imie |
![]()
Post
#3
|
![]() Mugol Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 8 Dołączył: 17.03.2007 Skąd: Taka wajna wioska Trójmiasto Płeć: Kobieta ![]() |
mówiąc krótko, to jest boooskie...
Piszesz, tak, ze ja nawet na błędy nie zwracam uwagi... Mam nadzieje, że juz niedługo wstawisz dalszą "cześć"... ![]() -------------------- A moze w Ravenclawie
Zamieszkać wam wypadnie Tam płonie lampa wiedzy, Tam mędrcem będziesz snadnie. |
![]() ![]() ![]() |
Kontakt · Lekka wersja | Time is now: 17.06.2025 23:29 |