Czego Nie Było W VII Tomie, czyli niewyjaśnione wątki i teorie
oferta kolonii Harry Potter Kolonie dla dzieci Travelkids | Szybki i bezpieczny 24h | Pomoc Szukaj Użytkownicy Kalendarz |
Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
Czego Nie Było W VII Tomie, czyli niewyjaśnione wątki i teorie
Pszczola |
23.07.2007 17:54
Post
#1
|
Mistrz Różdżki Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 1243 Dołączył: 30.08.2004 Skąd: Sto(L)ica |
VII część za nami, wszystkie tajemnice odkryte, ale czegoś wciąż brakuje.
Pytanie brzmi: co spodziewaliście się przeczytać w ostatnim tomie, a czego w nim nie było? Na pierwszy rzut (bo jest takich wątków i zagadnień wiele): Bill a natura wilkołaka. Wygląda na to, że Bill odniósł w VI części ciężkie rany dla ran samych w sobie. Wielu czytelników spodziewało się dramatu, niekontrolowanych przemian w wilka, wybuchów agresji, może kolaboracji z przeciwnikiem. Po coś przecież akurat Greyback go tak urządził? Tymczasem widzimy Fleur i Billa, szczęśliwe małżeństwo, w którym je się dużo tatara. Może pani Rowlnig zdecydowała, że zbyt wiele dramatów nie wyjdzie książce na dobre. Cóż, nie możemy wytknąć autorce, że pieściła się ze swoimi bohaterami. W pewnym momncie przestałam liczyć ile osób zginęło. Druga rzecz: magiczne przedmioty czterech założycieli Hogwartu. Jakie są właściwości miecza Gryffindora z grubsza wiemy, dowiedzieliśmy się też, jaką funkcję spełniał diadem Ravenclow. Spodziewałam się jednak, że Harry po pozbyciu się kolejnych Horcruxów, będzie mógł korzystać w podróży z magicznych właściwości medalionu Slytherina czy kielicha Hufflepuff. Tymczasem nie dowiedzieliśmy się nawet dlaczego przedmioty te były tak cenne, ani dlaczego warto je mieć. Cóż, akcja skupiła się na Hallowsach, ale po co w takim razie wprowadzać tak ważne przedmioty, skoro praktycznie nie zaistiały one w fabule? Uważam, że podłe samopoczucie trio, kiedy nosili medalion na szyi, wynikało bardziej ze złego wpływu Horcruxa, niż z właściwościu przedmiotu samego w sobie. Co tam jeszcze? Czego wam brakowało w VII części? -------------------- “so far from God and so near to Russia”
|
Zwodnik |
28.07.2007 20:05
Post
#2
|
Prefekt Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 341 Dołączył: 05.04.2003 |
QUOTE(hazel @ 28.07.2007 16:14) Dlatego szkoda, że nikt z domu Salazara Slytherina nie został w Hogwarcie podczas ostatniej bitwy(...) A szkoda, bo Rowling dobrze by zrobiła, gdyby pokazała, że w Slytherinie była chociaż jedna osoba, która jednoznacznie opowiedziała się po stronie dobrych. Na osłodę masz Slughorna. Mimo swojego tchórzostwa i wygodnictwa zostaje i walczy. Ba, pojedynkuje się z samym Voldemortem. Między innymi dlatego byłem niemal pewien, że Slughorn nie okaże się finalnie jakimś podstępnym czarnym charakterem. To by zbyt dobitnie potwierdzało, że wszyscy ślizgoni są do niczego. Co do pozostałych...cóż, wydaje mi się, że to była logiczna konsekwencja cech, jakie przypisywane są ślizgonom (dom - "wylęgania śmierciożerców" nie wyczerpuje tematu). Ślizgoni zawsze dbają przede wszystkim o własny biznes i własną skórę. A że nie wierzyli w zwycięstwo ? Cóż, biorąc pod uwagę atmosferę w domu wężą trudno się dziwić. P.S. No i Snape... -------------------- AMOR PATRIAE NOSTRA LEX...
|
Kontakt · Lekka wersja | Time is now: 01.11.2024 01:19 |