[edit] Wywar Miłosny, czyli jak Snape...
oferta kolonii Harry Potter Kolonie dla dzieci Travelkids | Szybki i bezpieczny 24h | ![]() ![]() ![]() ![]() |
Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
[edit] Wywar Miłosny, czyli jak Snape...
Nesta |
![]()
Post
#1
|
![]() Kandydat na Maga Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 89 Dołączył: 20.10.2006 Skąd: Lublin Płeć: Kobieta ![]() |
Przy okazji dodaję pierwszy rozdział mojego nowego opowiadania.
![]() ![]() Całą historię dedykuję mojej przyjaciółce. Za wszystko. * Czy zastanawialiście się kiedyś, co by się stało, gdyby niebo runęło na ziemię? Gdyby słońce zamieniło się w wielką kulę lodu? Gdyby całe ciepło świata zamieniło się w zimny podmuch wiatru? Gdyby wszystkie bijące gorącem serca nagle stanęły? Bo ona nie. Była zwykłą dziewczyną, ale jakimś cudem niezwykłą. Może to jej czekoladowe oczy, wspaniale komponujące się z brązowymi, bujnymi włosami, dawały jej tą niezwykłość? Może to ciepły głos, albo każdy krok, który stawiała, gładko stąpając po ziemi? A może fakt, że była czarownicą? - Ginny! Gdzie znowu podziałaś mój sweter?! - krzyknęła z lekkim zdenerwowaniem. Szykowała się na spotkanie. Z ukochanym. Draco Malfoy. Piękny arystokrata pochodzący z bogatej rodziny. Poza nim świata nie widziała. Kochała go całym sercem, całą duszą. Całą sobą. Oddałaby za niego życie, jeśli zaszłaby taka potrzeba. Czy można chcieć więcej od życia, aniżeli namiętna miłość? Rudowłosa dziewczyna podała koleżance jej zgubę, uśmiechając się przy tym. - Dzięki, wiesz, że cię kocham? - zapytała na odchodnym, ubierając na siebie ciemnozielony golf. Na ręce nałożyła czarne rękawiczki, odziała buty i szalik. I wyszła. Wyszła przez dziurę pod portretem Grubej Damy. - Hej - przywitała się z chlopakiem i dała mu całusa w policzek. Na jego ustach pojawił się typowy dla niego uśmiech, gdy Gryfonka przytuliła się do jego torsu, ciągle na niego patrząc. DRRRRRRRRRRRRR! Hermiona obudziła się, słysząc denerwujące dzwonienie budzika. Jednym ruchem ręki, zrzuciła go za pomocą poduszki z nocnego stolika. - Co ty robisz, do cholery?! - nerwowo zapytała jedna ze współlokatorek sypialni. - Ratuję wam życie przez natrętnym panem - lepiej - wstawaj - odburknęła brązowowłosa i ruszyła w kierunku łazienki. Szybki prysznic i była gotowa. Zeszła po schodach do Pokoju Wspólnego, spotykając Harry'ego i Rona. - Cześć. - Cześć - odpowiedzieli równocześnie. W Wielkiej Sali, jak zwykle, panował tłok. Uczniowie czterech domów przemieszczali się z miejsca na miejsce. Jedni wychodzili, drudzy znowu wchodzili, a trzeci robili sto innych ruchów. Jeden przystojny Slizgon tylko stał i patrzył się na stado dzikich zwierząt, przeszywając każde z osobna swoim ironicznym spojrzeniem. - Proszę, proszę. Kogo my tu mamy? Szlama Granger, bliznowaty Potter i Weasley! - zagadnął do "Swiętej Trójcy". Chłopcy nie zwracając najmniejszej uwagi na to, co mówi, poszli dalej. Tylko Hermiona zatrzymała się, lustrując dokładkie każdy cal jego ciała, gorączkowo myśląc; 'Czy to był tylko sen?' Ten post był edytowany przez Nesta: 10.08.2007 14:52 -------------------- "Najpiękniejszy uśmiech ma osoba, która najwięcej przecierpiała."
|
![]() ![]() ![]() |
Nesta |
![]()
Post
#2
|
![]() Kandydat na Maga Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 89 Dołączył: 20.10.2006 Skąd: Lublin Płeć: Kobieta ![]() |
Czytając to, z perspektywy czasu (choć krótkiego czasu), dziwię się, że to przeczytaliście i jeszcze potem mieliście siły na wytknięcie błędów.
Chyba jeszcze długa droga mnie czeka, żeby nie popełniać tak dużej ilości pomyłek. Ale będę ćwiczyła i próbowała. Wiem, że wszystko, co pisałam i robiłam, do tej pory było bardzo chaotyczne. Od dzisiaj postaram się to nieco zmienić. ![]() Tego opowiadania nie dokończę, ale dodam miniaturkę. Mam nadzieję, że jest choć minimalnie lepsza od poprzednich opowiadań. * Wywar miłosny - czyli jak Snape uciekał przed Granger Spokojnym krokiem przemierzał ponury korytarz, oświetlony znikomym światłem wielkiego księżyca. Ta noc była wyjątkowo zimna. Szczelnie opatulony czarną szatą rozglądał się w koło. Kończymy obchód, Severusie - pomyślał. Gdy ostatecznie miał skręcać w stronę lochów, zobaczył Granger. Podszedł bliżej, wytężając słuch. - Zamknij się, Malfoy! - Ostrzega... - nie zdążył dokończyć, bo za plecami Gryfonki stał Snape. Hermiona uśmiechnęła się drwiąco. - Dobry piesek - rzuciła, robiąc krok do przodu. Tyle, że nie przesunęła się choćby o milimetr w zamierzonym kierunku. Najgorsze było to, że coś ją... trzymało! - AAAAAAAA! Zaczęła rzucać się na wszystkie strony, krzyczeć, jakby ujrzała ducha i wymachiwać rękami. - Ucisz.się.Granger - spokojnie powiedział Nietoperz. Jak na komendę przestała piszczeć i spojrzała zdziwiona na profesora. Na jej policzkach wykwitły czerwone rumieńce. O nie, o nie... - w jej głowie włączyła się pomarańczowa lampeczka, oznaczająca, że jest źle. - Szlaban. Ty i ty - wysyczał, wskazując na ich obojga - oraz gratisowo minus dwadzieścia punktów od obu domów. Jutro widzę was w lochach o osiemnastej - dodał na odchodnym. Malfoy spojrzał na Gryfonkę purpurowy ze złości. Rzuciła się biegiem w stronę schodów, niemal zabijając się o własne nogi. Gdy była pod portretem Grubej Damy, oparła się o chłodną ścianę i wzięła wielki haust powietrza. Severus Snape był mocno zdenerwowany całym zajściem. Jednak najbardziej zaniepokoiło go to, że... Krzyczała, jakbym ją co najmniej gwałcił! – pomyślał. Odsuwając od siebie tą myśl, sięgnął po szklaneczkę i butelkę Ognistej Whisky. Nalał sobie połowę i wypił jednym łykiem. Poszedł do łazienki i spojrzał w lustro. Jeszcze niezbyt tłuste włosy opadały lekko na jego ramiona. Usta wykrzywione w ironicznym uśmiechu, drgały lekko na wspomnienie miny własnego chrześniaka. Jego pierwsza lekcja odbywała się z drugoklasistami. Kolejne dwie czekały go z Gryffindorem i Slytherinem siódmego roku. Gdy przyszedł pod drzwi od sali, wszyscy stali równo ustawieni w parach, co go niezmiernie zdziwiło. Pewnie sobie robią ze mnie żarty, niedouczone dzieci Hogwartu! - Wejść – powiedział sucho. Na lekcji jednak się okazało, że żartów sobie nie robią. Snape podszedł do tablicy i za jednym machnięciem różdżki, na tablicy pojawił się skład Eliksiru Miłości. - Macie dwie godziny na sporządzenie tego „cuda” – rzekł z lekką ironią. – Dziesięć minut przed końcem macie je zażyć, a flakoniki z pozostałością położyć na biurku. Miłej pracy życzę – i wyszedł na zaplecze. Wszyscy uczniowie zabrali się za tworzenie wywaru. Skupiona Hermiona, spojrzała w sufit, czekając chwilę, by składnik dobrze się rozpuścił. W tymże momencie Ron ukradkiem podszedł do jej stolika z wielką łyżką (którą zresztą nalewa się zupę) i zaczął powoli wybierać go z kociołka. Draco Malfoy podniósł się z krzesła i przeszedł wzdłuż klasy, potykając się o wystające nogi Ronalda Weasleya, który zamachnął się łychą i wylał jej zawartość na twarz Ślizgona. Cała klasa ryknęła niepohamowanym śmiechem, co sprowadziło nauczyciela do pomieszczenia. - Cisza! – wrzasnął, spoglądając na Dracona. Chcąc – nie chcąc, na jego twarz wpęzł lekki uśmiech rozbawienia. Dracze miał świński nosek i uszka. - Bywa – szepnął, tak by tylko on mógł to usłyszeć. Jednym zaklęciem oczyścił podłogę, Malfoya Juniora skierował do Skrzydła Szpitalnego, a reszcie nakazał dalszą pracę. - Ach, zapomniałbym!– żachnął się. – Odejmuję czterdzieści punktów panu Weasley’owi. - Aż czterdzieści?! – zajęczał rudzielec. - Pięćdziesiąt. Pod koniec lekcji Hermiona, jako pierwsza, wypiła trzy łyczki eliksiru. W jej ślady poszła większa część Gryfonów, a nawet Ślizgoni. Severus Snape siedząc za biurkiem nauczyciela, wyczytywał imię i nazwisko ucznia do oddania probówki zatkanej małym kurkiem. - Pansy Parkinson. Podeszła do niego dziewczyna... Zaraz, zaraz! Dziewczyna zamieniona w chłopaka! Podeszła, więc, z miną zbitego psa i spojrzała załzawionymi oczami na profesora. - Źle. Skutki uboczne przestaną działać najpóźniej za trzy dni. Troll. Pora na Harry’ego. - Hmm, zadziwiające, Potter, jak szybko można się nauczyć robić wywar miłosny – skomentował, widząc śliniącego się Gryfona do jednej z dziewczyn. - Granger. Brązowowłosa podleciała jak na skrzydłach. Zwykle normalne, brązowe oczy, zamieniły się w wielkie oczęta. Otwarte usta i ręce złożone, jak do modlitwy oznaczały chyba coś niepokojącego. - Kocham cię, Severusie! – krzyknęła na całą klasę. Złożyła usta w „dzióbek” i poczęła zbliżać się do nauczyciela. Zdruzgotany Snape wybiegł z sali, uciekając przed natrętną uczennicą. - Minus dwadzieścia punktów! – krzyczał, wciąż biegnąc. - ALEŻ JA CIĘ NAPRAWDĘ KOCHAM! - Sto! -------------------- "Najpiękniejszy uśmiech ma osoba, która najwięcej przecierpiała."
|
sinner |
![]()
Post
#3
|
![]() Kafel Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 10 Dołączył: 29.08.2007 Skąd: hell Płeć: Kobieta ![]() |
Hehehe.... Ten wywar miłosny jest spoko, przynajmniej się trochę pośmiałam i do końca dnai miałam świetny humorek
![]() ![]() -------------------- "Pretending that we see doesn't give us the sight
Pretending that we live doesn't make us alive." ~ SOAD <33 |
![]() ![]() ![]() |
Kontakt · Lekka wersja | Time is now: 15.05.2025 05:03 |