Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

[ Drzewo ] · Standardowy · Linearny+

> Historia Siostr Black, pamiętniczek

Co sądzicie o tym opowiadaniu?
 
Dobre - zostawić [ 4 ] ** [80.00%]
Gniot - wyrzucić [ 1 ] ** [20.00%]
Zakazane - zgłoś do moderatora [ 0 ] ** [0.00%]
Suma głosów: 5
Goście nie mogą głosować 
Alicja Caren Black
post 01.09.2007 19:10
Post #1 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 38
Dołączył: 28.08.2007
Skąd: Kraków

Płeć: Kobieta



Witam wszystkich! To moj pierwszy post na tym forum, wiąc pozwoliłam sobie powiedzieć "dzień dobry".
Wracając do tematu:
Będę tutaj umieszczać opowiadanie pisane przez dwie osoby. Główne bohaterki mają 14 lat i są siostrami. Akcja dzieje się w roku 1993 (WA).
UWAGA!
Prawdopodobnie (raczej napewno) zmienimy kilka faktów z kasiążki.

Historia sióstr Black

25 lipca


Siedziałam na parapecie w swoim pokoju i nawijałam na palec kosmyk kruczoczarnych włosów, wpatrując się w odbicie moich (aktualnie zielonych) oczu. Lipiec był ciepły, chociaż deszczowy. Tęskniłam za przyjaciółmi. Za pisaniem esejów z różnych przedmiotów, za wygłupianiem się z Weasley’ami, za Hogwartem. Za dormitorium, za Wielką Salą, za przygodami. Pisałam do przyjaciół, a oni do mnie. Nie mogłam się doczekać roku szkolnego. Z marzeń wyrwało mnie pukanie do drzwi:
-Claudia, wujek cię woła na obiad! – zawołała Alicja, moja siostra (bliźniaczka, żeby było ciekawiej).
-Idę.. Już idę..
W kuchni było czuć naleśnikami. Mężczyzna z miodowo-brązowymi włosami stał przy oknie. Gdy weszłyśmy do kuchni, odwrócił się i uśmiechnął do nas.
-Siadajcie, siadajcie. – powiedział Remus Lupin – Claudia, co ty taka smutna jesteś?
-Co..Ja? Nie.. Wydaje ci się. – odpowiedziałam zamyślona – Naprawdę..
-Coś się dzieje? –zapytał wujek – Mi możesz powiedzieć.
-Nic się nie dzieje. Serio. I nie musisz wysyłać Alicji na zwiady, czy jeszcze żyję.
-Eh.. No dobrze, załóżmy, że ci wierzę. Ale jak coś, to po prostu mów.
-Dobrze.
Po chwili wszyscy zaczęli jeść. Po skończonym obiedzie, odezwała się Alicja.
-Wujku, mogłabym wyjść?
-Wyjść? A na przykład gdzie? – zapytał Lupin
-Na spacer, a gdzie ja mogłabym wyjść?
-Do swoich kochanych przyjaciół, których rodzice są śmierciożercami. – odpowiedziałam na pytanie Alicji.
-Jak ty się wtrącisz, to już nic nie można zrobić!
-Wiem, siostrzyczko.
-Dziewczęta, spokój! – krzyknął Remus – Alicjo, możesz wyjść, Claudia, zostań jeszcze na chwilkę w kuchni.
Alicja wyszła, a ja usiadłam sobie z powrotem na krześle.
-Tak? – zapytałam.
-Wiesz, że się o ciebie martwię.
-Nic nowego – mruknęłam.
-Czytałaś Proroka. Morderca jest na wolności. Nie chcę was narażać. – kontynuował Lupin, jakbym mu w ogóle nie przerywała.
-A co ten Black ma wspólnego z nami? Tylko podobne nazwisko. – odpowiedziałam.
-Ee.. Dowiesz się więcej w swoim czasie. A teraz, muszę coś zrobić. Możesz wrócić do pokoju.
Po tych słowach wyszłam z kuchni, wróciłam do pokoju i usiadłam ponownie na parapecie.

***
- Gryfonka od siedmiu boleści! – warczałam sama do siebie, idąc ulicą. Chyba nigdy nie zapomnę jej przerażonego spojrzenia, kiedy Tiara przydzieliła mnie do Domu Węża. I tego szczęścia, kiedy usiadła wśród Gryfonów.
- Kiedy do niej dojdzie, że ja nie przyjaźnię się z tymi śmieciożercami, tylko ich dziećmi?! I że „jestem ślizgonką” nie jest równoznaczne z „popieram Czarnego Pana”?!
Moją rozmowę z samą sobą przerwał jakiś bezczelny osobnik płci niewiadomej, który śmiał na mnie wpaść. Oj, źle trafił.
- Patrz jak leziesz, ciamajdo. – warknęłam, nie podnosząc głowy. On zrobił to samo, w tym samym momencie. Głos wydał mi się znajomy, więc podniosłam głowę.

***
Zeszłam z parapetu. Wzięłam pierwszą książkę z brzegu i rzuciłam nią o ścianę.
"Pieprzona ślizgonka!" - pomyślałam.
"Ale to twoja siostra!" - odezwał się głos w moje głowie.
"Czy ja wariuję?! Słyszę głosy!"
"Nie wariujesz."
Wzięłam następną książkę, i tym razem rzuciłam nią o podłogę. Do pokoju wbiegł wujek.
-Claudia, co ty robisz? - zapytał.
-Próbuję się uspokoić. - odpowiedziałam
-Coś się dzieje! Dlaczego mi nic nie mówisz?
-NIC SIĘ NIE DZIEJE! - krzyknęłam. - NIC OPRÓCZ TEGO, ŻE MOJA SIOSTRA ZADAJE SIĘ ZE ŚMIERCIOŻERCAMI!
-Claudia, nie krzycz! - powiedział nieco głośniej - To nic nie znaczy, żebyś rzucała książkami!
-Po prostu.. - usiadłam na łóżku – Po prostu mnie to wkurza. Jak siedzę z przyjaciółmi na korytarzu widzę ten jej uśmieszek. Myśli, że jest lepsza, bo trafiła do Slytherinu. Bez sensu... Zaczęła się zadawać z Malfoyem. Idiota z niego. Prawdziwy ślizgon. I ciągle się kłócimy. To nie jest ta Alicja, którą znam..
-Przejdzie jej. Zobaczysz. - pocieszył mnie wujek.
-Nie. Jest na to za bardzo uparta. Straciłam siostrę...
-Nie mów tak.. Ignoruj te wszystkie jej zaczepki. Przejdzie jej... - powiedział i przytulił mnie.

***

Mleczna cera, włosy blond dużo jaśniejsze od moich, oczy szare jak dzisiejsze niebo. Młody Malfoy.
- Cześć, Draco. – humor stanowczo mi się poprawił. Może chłopak był nieco arogancki, ale od czasu do czasu dawało się z nim normalnie pogadać.
- A, to ty. – odpowiedział.
- Co sprowadza panicza Malfoya do najbardziej mugolskiej dzielnicy Londynu? – spytałam złośliwie, siadając na pobliskiej ławce.
- Nie najbardziej. Mieszkają tu dwie czarownice. – wyszczerzył się i usiadł obok mnie. Ciekawe, czy gdybym była na jego roku, też by mnie tak traktował…
- Chciałem się czegoś od ciebie dowiedzieć, Caren. – tylko on mnie tak nazywał. Swoją drogą, ciekawe dlaczego?
- Jeśli chcesz, żebym napisała ci zadanie z eliksirów, to zapomnij.
- Nie o to chodzi. Ten Black, który uciekł z Azkabanu. Masz z nim coś wspólnego?
- Poza nazwiskiem i kolorem oczu? – zaśmiałam się – Co ci odbija, Draco? Myślisz, że jest moim ojcem?
- No… - zarumienił się – Przemknęło mi to przez głowę.
- Więc przyswój i zapamiętaj informację, że ja i Claudia nie mamy żadnej rodziny poza wujkiem. A raczej ojcem chrzestnym. Dobra, chyba muszę wracać. I tak przez najbliższe kilka godzin moja kochana bliźniaczka, która nie jest do mnie podobna, będzie mi wmawiać, że byłam na zebraniu zwolenników Sam-Wiesz-Kogo.
Weszłam do domu. Pomyśleć, że muszę użerać się z Claudią przez kolejny miesiąc. Mogliby w końcu przysłać listę podręczników, przynajmniej zaczęłoby się coś dziać. Wyjazd na Pokątną, spotkania ze znajomymi i ogromne lody u pana Fortescue. Ale teraz czekało mnie ciężkie zadanie: nie wygadać się przed siostrą, że spotkałam Malfoya. Remusowi można powiedzieć. On rozumie, że mam swoich przyjaciół i mogę czasami chcieć z nimi pogadać. Ale ona? Zazwyczaj zaczyna wyzywać mnie od piesków Czarnego Pana.
- Wróciłam!! – wydarłam się tak, żeby usłyszeli mnie też sąsiedzi. Poszłam zrobić sobie herbatę, w kuchni siedział wujek. Wyglądał na zmartwionego.
- Ej, Remus. – często zwracałam się do niego po imieniu kiedy nie było Claudii. Nie wiem dlaczego, ale przy niej imię chrzestnego nie chciało mi przejść przez gardło. Położyłam mu rękę na ramieniu – Co się dzieje?
- Claudia. – odpowiedział krótko.
- To ja może zaparzę herbaty. – wyczułam, że zanosiło się na kazanie. „Wiem, że jesteście teraz w trudnym okresie dojrzewania, ale spróbuj być milsza dla swojej siostry. Ona się o ciebie martwi…” znam ten tekst na pamięć. Co roku jest to samo. Moja nadwrażliwa siostrunia chce ze mnie zrobić gryfonkę.
- Nie wiem, co się z nią dzieje. Cały czas mówi, że stajesz się śmierciożerczynią, może nie wprost, ale o to jej chodzi.
- Możesz konkretniej? – coś mi tu śmierdzi. To nie wygląda na kazanie.
- Jeśli twoja siostra tak twierdzi, musisz dawać jej do tego podstawy.
- No nie!! – wściekłość zalała mnie ogromną falą – Ty też sądzisz, że Ślizgonom pierwszego dnia odciskają Mroczny Znak na przedramieniu?! Proszę, zobacz, upewnij się, czy na pewno go nie mam! – podciągnęłam lewy rękaw za łokieć. Z oczu pociekły mi łzy.
- Alicja, uspokój się. – podszedł do mnie i otoczył ramieniem.
- NIE DOTYKAJ MNIE!! – wrzasnęłam wyplątując się z jego uścisku i stając po drugiej stronie pomieszczenia – PRZECIEŻ JESTEM SPOKOJNA!!
Z mojej piersi wydobył się cichy szloch. Oparłam się o ścianę i bezsilnie zsunęłam na podłogę.
- Już, cicho. Nie płacz… - znów mnie przytulił, tym razem jednak go nie odepchnęłam
- Rozumiem, że…
- Nie, ty nic nie rozumiesz. – przerwałam mu – Nie wiesz, jak to jest, kiedy trzy czwarte szkoły cię nienawidzi jedynie za to, że masz godło Slytherinu na szacie. I w dodatku dziewięćdziesiąt dziewięć procent z nich nawet nie wie, jak się nazywasz. Dlaczego wszyscy tak taktują Ślizgonów? – spojrzałam na niego rozpaczliwie. Z jego oczu wyczytałam, że nie wie. Spuściłam głowę – Ty też ich nienawidziłeś. Byłeś w Gryffindorze.
Wyrwałam mu się i pobiegłam do pokoju.

27 lipca

Powoli otwierałam oczy. Odgarnęłam kila kosmyków z twarzy i odwróciłam się na plecy, badając wzrokiem strukturę sufitu. Odwróciłam głowę w stronę okna i jęknęłam cicho. Oczywiście, kolejny dzień deszczu i duchoty. I to mają być wakacje? Stanowczo odmawiam współpracy z taką pogodą! Zostaję w łóżku i nie wyjdę z niego, dopóki nie zaświeci słońce. Nie… nie mogę tego zrobić Remusowi. Usłyszałam szum wody z prysznica. No tak, pewnie Claudia już wstała. Zostaję w łóżku jeszcze dwadzieścia minut, potem idę do łazienki. Najwyżej zrobię jej awanturę pod drzwiami…

***

Po cudownie orzeźwiającym prysznicu udałam się do kuchni. Wujek już tam był. Siedział przy stole i jakby nad czymś myślał.
-Dzień dobry - przywitałam się.
-O już wstałaś. Alicja jeszcze śpi? – zapytał
-Pewnie tak.. – odpowiedziałam i wzięłam się za jedzenie tosta. Za chwilę przyszła moja kochana siostrzyczka. Widać, że była jeszcze zaspana.
-Dzieeń doobryy – powiedziała ziewając.
-Cześć – mruknęłam.
-Dziewczynki, mam do was prośbę. Mogłybyście iść do sklepu? Ja jakoś nie dam rady.
-Ja mogę iść – powiedziałam – Ale jak ona pójdzie, to mogę zostać.
-Nie, pójdziecie obydwie. Jedna się z wszystkim nie zabierze. – powiedział przemęczonym głosem.
-No dobra – powiedziała Alicja wstając od stołu.
-To ja idę po torbę. – mruknęłam do niej.
Za chwilę wróciłam z torbą i parasolem w ręku. Alicja już czekała przy drzwiach.
-Chodź. Wujek dał mi listę.
-Uwierz mi, naprawdę nie sprawia mi przyjemności to pójście z tobą do tego sklepu.
-Mi też.
Wyszłyśmy z domu i skierowałyśmy się w stronę sklepu.

***

Szłam z Claudią chodnikiem. Ramię w ramię. Ale by było, jakby ktoś nas zobaczył. Panny Black razem i na dodatek nie bijące się… no, byłyśmy raczej rzadkim widokiem.
- Ciekawe, dlaczego wujek tak wygląda. Jakby był chory…
- Cały czas wyglądasz przez to swoje okno i nie zauważyłaś, że była pełnia? – prychnęłam.
- Dlaczego nie powiedziałaś mi, że umówiłaś się ze swoim Malfoyem? Chętnie poszłabym drugą stroną ulicy. – odwarknęła do mnie, patrząc z obrzydzeniem na jakiś punkt w parku. Podążyłam za jej wzrokiem i zobaczyłam Draco.
„Co mu odbija, był tu przedwczoraj.” Pomyślałam. Odwróciłam głowę i szłyśmy dalej, w milczeniu.

***

„Gdybym mogła tylko jakoś się od niej uwolnić..” – pomyślałam
„Ale nie możesz” –
„Kurcze, znowu ten głos! Ja wariuję!”
Z myślenia wyrwał mnie krzyk. Raczej nawoływanie. Odwróciłam się. To był oczywiście Malfoy.. O i Alicja do niego podeszła. Czyli mogę iść sama do tego sklepu. Ehh, niestety. Wraca do mnie. Hej! Zaraz! Ten ulizany szczur idzie z nią! Jeśli myśli, że będę przebywać w pobliżu tego gnojka, to się przeliczyła.
- Ja z nim nie idę. – powiedziałam szybko.
- Podejrzewam, że nie masz wyboru. – odpowiedziała chłodno – Chyba, że tu zostaniesz i poczekasz.
- Niby dlaczego nie miałabym wrócić do domu?
- Możesz. Ale wtedy wujkowi zrobi się przykro, a Draco będzie musiał odprowadzić mnie pod drzwi. Te zakupy naprawdę będą ciężkie.
Przez chwilę biłam się z myślami. Mogłabym zostać, usiąść sobie na ławeczce i nie oglądać szpetnej gęby Malfoya.
„Ale wtedy Alicja zostanie z nim sama”
„No i co?”
„Zastanów się, co mogą robić…”
„Głosie, nie wiem czym jesteś, ale tym razem masz rację.”
- Idę z wami.

***

A już myślałam, że uda mi się iść bez niej. No cóż, życie to nie bajka, nie można mieć wszystkiego. Że też do tego sklepu musi być tak daleko!
- Idziemy przez park? Będzie bliżej. – zaproponowałam. Draco wzruszył ramionami.
- Możemy iść przez park. – mruknęła Claudia
Skręciłam w alejkę. Po mojej prawej stronie szedł Malfoy, po lewej szła Claudia.
- No więc? – zwróciłam się do blondyna – Masz jakiś specjalny powód do przebywania tutaj?
- Nie można się już ciekawić, co u ciebie?
- Draco, wydaje mi się, że masz sowę. Poza tym, byłeś tu przedwczoraj…
- Co? – oczywiście, musiała o sobie przypomnieć – To dlatego tak chciałaś wyjść! Umówiłaś się z nim!
- Merlinie, ta dalej swoje! Kiedy do ciebie dojdzie, że ja się wcale w nim nie bujam?
- Uważaj, bo ci uwierzę! Cały czas z nim łazisz po Hogwarcie…
- Ty też wszędzie łazisz z Potterem! – nie wytrzymałam, musiałam jej przerwać – I mogłabyś zauważyć, iż ja wcale nie twierdzę, że jest twoim chłopakiem!
- Eee… Caren? – spytał niepewnie Draco.
- Nie wtrącaj się. – warknęłyśmy jednocześnie.
- A kto przez sen mruczał "Draco... Draaco." Co?
- Ty… - poczułam, że się czerwienię – To nieprawda!
- To dlaczego strzeliłaś buraka, hę?
- Bo jest mi wstyd, że moja siostra prowadzi jakieś bzdurne insynuacje! I to jeszcze w obecności chłopaka, którego dotyczą!
- Caren, mogę co… - spróbował znowu Malfoy.
- „Caren”?! – przerwała mu Claudia – Od kiedy to jesteś Caren? Kiedy wujek cię tak nazywał, zawsze zwracałaś mu uwagę, że masz na imię Alicja!
- To było w pierwszej klasie! Wtedy nie lubiłam tego imienia!
- A teraz je lubisz?
- Tak.
Wyjście z parku zmusiło nas do zaprzestania „rozmowy”. Pod osłoną drzew nie zauważyliśmy, że zaczęło padać. Claudia rozłożyła parasolkę i zaklęła cicho.
- Wzięłam ten najmniejszy. Nie zmieścimy się pod nim we dwie, o tym gnojku nawet nie wspominając.
- Nie obrażaj go. – warknęłam tak, żeby tylko ona dosłyszała.
- Nie szkodzi, mam swój. – powiedział Draco rozkładając parasol i oferując mi ramię. Aha, będzie teraz zgrywał gentelmana i utwierdzał moją siostrę w przekonaniu, że ze sobą chodzimy. Czy on naprawdę nic nie rozumie? Chociaż… jeśli pójdę z nim pod rękę Claudia będzie wściekła a prawdopodobieństwo mojego zmoknięcia znacznie się zmniejszy. No i będziemy mogli w spokoju pogadać. A docinki siostry jakoś zniosę.

***

Pięknie. Moja rodzona siostra idzie z tym gumochłonem pod ramię. I cały czas coś sobie szepczą do ucha i chichoczą. Wrr.
„Jesteś zazdrosna”
„Nieprawda!”
„Jesteś”
„O Merlinie, rozmawiam z własną głową. A kysz, ty złośliwy głosie! Ostatnio miałeś rację, ale teraz się mylisz.”
Przynajmniej są w takiej odległości ode mnie, że trudno się domyślić, że idziemy razem. O, już widać sklep. Całe szczęście.
Dzwonek przy drzwiach cicho zabrzęczał, kiedy je otworzyłam.
- Dzień dobry. – powiedziałyśmy jednocześnie. Malfoy oczywiście nic nie powiedział. Kompletny brak manier. Alicja wręczyła Rosie, ekspedientce, listę zakupów, poczym wróciła do rozmowy z tym idiotą. Oparła się tyłem o ladę i „niedbałym” ruchem odgarnęła z twarzy „niesforny” kosmyk.
„Cholerna kokietka” pomyślałam.
„Jesteś zazdrosna” znów ten głos
„Jak przyznam ci rację, to przestaniesz?”
„Nie.”
„To się zamknij”
Zaczęłam byle jak wpychać rzeczy do torby.
- W ten sposób nigdy się nie zmieścimy. Dwaj to. – powiedziała moja siostra i zaczęła układać towary. W międzyczasie wyciągnęłam z kieszeni pieniądze i zapłaciłam. Kiedy odwróciłam się, aby wziąć jedno ucho torby, myślałam, że mam omamy wzrokowe. Ten zidiociały gumochłon brał zakupy. Więcej, brał zakupy nie zważając na stanowcze sprzeciwy mojej bliźniaczki.
„Przynajmniej raz się na coś przyda”

***

- Draco, sam tego nie uniesiesz. Dawaj jedno ucho.
- Nie. Jesteś dziewczyną, nie będziesz tego niosła.
- Twierdzisz, że jestem słaba? – zwęziłam oczy.
- N-nie… skąd.
- To dawaj jedno ucho! – wyrwałam mu jedno z uszu torby –Teraz możemy iść.
Wyszliśmy ze sklepu. Claudia szła przodem. Okazało się, że już nie pada. Wręcz przeciwnie: wyszło słońce! Wreszcie! Oh, żeby tak zostało do końca wakacji… Wracaliśmy także przez park, tym razem jednak weszliśmy w inną alejkę. Z drzew co chwila spadały krople, mieniąc się cudownie w słońcu. Przeszliśmy park w milczeniu. Alejka kończyła się na rogu naszego ogrodzenia. Pod drzwiami Draco oddał mi też drugie ucho. Claudia weszła pierwsza.
- Już jesteśmy! – krzyknęła, i zaczęła ściągać buty. Wstawiłam torbę do przedpokoju, rzuciłam krótkie „cześć” chłopakowi i chciałam drzwi, blondyn jej jednak przytrzymał.
- Caren, co jutro robisz?
- Jeszcze nie wiem, a co? – chwila, co jest? On chyba nie… O MATKO! On chce się ze mną umówić! Marzyciel…
- Może… może gdzieś byśmy razem poszli?
Już otwierałam usta, żeby go delikatnie zbyć, kiedy usłyszałam chłodny głos mojej siostry:
- Ona nigdzie z tobą nie pójdzie, Malfoy.
No nie! Jak ona śmie za mnie decydować?!
- Nie przypominam sobie, żebym coś do ciebie mówił, Black. – Draco zdecydowanie przestał być miły.
- Chwila, do której to było? – co ja robię? Bronię siostry? Na to wygląda…
- Do tej gryfonki, która, jak sama twierdzisz, jest twoją siostrą.
- Masz coś do mnie, padalcu?
- Wiele. Ale w tym momencie jedynie mi tu wadzisz.
Zanim zdążyłam zareagować Claudia wstała, odepchnęła mnie na bok i dała mu w twarz. Mocno. A potem odwróciła się i poszła do kuchni.
- Draco, przepraszam cię. – powiedziałam szybko – A jutro idziemy gdzieś z wujkiem. Nie wiem gdzie, to jakaś niespodzianka.
Zamknęłam drzwi.

***

Usiadłam na krześle i się nie odzywałam. Alicja weszła do kuchni i od razu się na mnie wydarła (nic nowego..):
-Czemu mu przyłożyłaś? – zapytała
-Bo się wkurzyłam . – odpowiedziałam łagodnie.
-To trzymaj nerwy na wodzy!
-Próbowałam! Ale wiesz, że czasami się nie mogę opanować!
-Zauważyłam!
-On jest idiotą!
-Wcale nie!
-Tak, broń go!
-TY WREDNA, MAŁA...
-Ej, jestem od ciebie trzy minuty starsza!
-... PERFIDNA, NIEWYCHOWANA, ZASDRONA KRZYŻÓWKO KAMELEONA Z CZŁOWIEKIEM!
-Uważaj, bo się zdenerwuję na całego!
Wzięłam szklankę i zrzuciłam ją ze stołu.
-JAK ŚMIAŁAŚ DECYDOWAĆ ZA MNIE?
Rzuciła talerzem. Roztrzaskał się o podłogę na drobny mak..
-MIAŁAM CI POZWOLIĆ IŚĆ NA RANDKĘ Z TYM PATAFIANEM?!
Rzuciłam drugą szklanką.
-MYŚLISZ, ŻE UPADŁAM TAK NISKO, ŻEBY UMAWIAĆ SIĘ Z BYLE MAŁOLATEM?!
-TAK! A POZA TYM, PODOBNO JESTEŚCIE RAZEM!
Wzięłam następną szklankę i znowu nią rzuciłam o podłogę.
-NIEPRAWDA!
Wzięła drugi talerz i rzuciła nim podłogę.
-A CO WIDZIAŁAM PRZED CHWILĄ?! MOŻE TO BYŁ TYLKO JAKIŚ GŁUPI SEN?!
- CLAUDIA, ZNAM MALFOYA OD DWÓCH LAT!! PEWNIE ZAŁORZYŁ SIĘ ZE SWOIMI GŁUPIMI KOLEGAMI, ŻE WYCIĄGNIE PANNĘ BLACK NA RANDKĘ!
Wzięła trzeci talerz i kolejny raz rzuciła nim o podłogę.
-MOŻLIWE, ALE CHYBA MU SIĘ TO UDAŁO, PRAWDA?!
Tym razem rzuciłam talerzem. Nie wiedziałam, że mamy aż tyle talerzy i szklanek…
- NIE, NIE UDAŁO MU SIĘ! Powiedziałam, że jutro wujek nas gdzieś zabiera... Ale ty tego oczywiście nie słyszałaś.
I przestałyśmy się drzeć. Siedziałyśmy przez chwilę cicho, gdy nagle Alicja się odezwała:
- Ciekawe gdzie jest wujek...
- Miał ciężką noc. Pewnie odsypia. – odpowiedziałam.
-I nic nie słyszał? – zapytała
-Może... - odpowiedziałam po raz kolejny. I wzięłam się za sprzątanie talerzy i szklanek.
-Daj spokój, pomogę ci. – rzuciła siostrunia.
-Nie trzeba, poradzę sobie – odpowiedziałam.
-Ale ja też nimi rzucałam. – odparła.
I zaczęłyśmy sprzątać.

***

- Nie podoba mi się to… - mruknęłam.
- Co znowu? – spytała Claudia, odstawiając jeden z talerzy na miejsce (kilka razy poszło w ruch reparo, ale o tym nikt nie musi wiedzieć…)
- Darłyśmy się na siebie dobre kilka minut. Więcej, rzucałyśmy talerzami i szklankami. Zastanów się, kiedyś był u sąsiadów i nas usłyszał. A byłyśmy przynajmniej połowę ciszej niż teraz.
- Taak. Ale wiesz, może bardzo mocno śpi.
- No nie wiem… Idę sprawdzić, czy u niego na pewno wszystko w porządku.
Cichutko weszłam do pokoju Remusa. Leżał na łóżku w swoim ubraniu. Claudia miała rację: spał. Ale jakim cudem nas nie usłyszał? Na podłodze leżała książka. No tak, pewnie zasnął przy czytaniu. Cały wujek. Ruszyłam by odłożyć książkę na szafkę. Zesztywniałam, kiedy przewrócił się na bok i zwinął w kłębek. Pewnie mu zimno. Dziś było dość chłodno, a słońce świeciło zbyt krótko by ogrzać ziemię. Delikatnie okryłam go kocem i dostrzegłam przyczynę braku jego reakcji na naszą kłótnię. Remus włożył sobie do uszu najzwyklejsze, mugolskim stopery. Widocznie domyślił się, że będziemy się wydzierać… no, właściwie nie było to takie trudne.

***



Siedziałam sobie w kuchni, gdy Alicja poszła zobaczyć co z wujkiem. Przyglądałam się troszkę swojemu odbiciu w łyżeczce do herbaty. Jakoś mnie wzięło na zmianę koloru włosów.
„Niebieskie?” – pomyślałam
„Może raczej nie” – odpowiedział mój głos w głowie.
„No to, fioletowe?” – zapytałam się w myślach.
„Jeszcze gorsze” – parsknął głos
„Tęcza, i koniec!” – krzyknęłam do siebie w duchu.
„Ok., ale to już nie moja wina, jak wujek cię wyrzuci z domu”
„Oh, zamknij się w końcu!” – pomyślałam. Zacisnęłam powieki i pomyślałam. Po chwili moje włosy były tęczowe. Zobaczyłam się w łyżeczce. „Jest okej!” powiedziałam do siebie. Usłyszałam, że siostra schodzi ze schodów. Stanęła na stopniu przed wejściem do kuchni i krzyknęła:
-Na rogogony węgierskie, coś ty zrobiła z włosami?!
-Coś ci nie pasuje?
-Merlinie, zmień ten oczojebny kolor!
-Który? Bo jak widzisz, mam ich dużo!
-Natychmiast wróć do jakiejś normalnej barwy, albo się do ciebie nie przyznaję!
-Ty już się do mnie nie przyznajesz, siostrzyczko.
-Nie, to ty nie przyznajesz się do mnie.
-Ty też.
-A kto namówił bliźniaków, żeby mówili do mnie "panno Malfoy"?
-Nie ja.
-Ciebie wszyscy ślizgoni znają jako moją siostrę!
-Naprawdę? Myślałam, że jako niezrównoważoną idiotkę..
-No... moją siostrę, niezrównoważoną idiotkę. – powiedziała - Zmień ten kolor!
-Może zmienię, może nie..
-CLAUDIA!! Bo ci nie powiem, co z wujkiem!
-Okej, okej. – to powiedziawszy zmieniłam kolor tęczy na brąz z pasemkami (Ale tak czy inaczej później wrócę to tęczowych włosów)
-Teraz lepiej. – powiedziała. -A nasz sprytny wujo zatkał sobie uszy i zasnął.
-Serio? – zapytałam – On to ma pomysły..

***

Była druga popołudniu, Remus nadal spał a my siedziałyśmy w salonie wpatrując się w telewizor. Od porannego rzucania talerzami (jakimś cudem) się nie pokłóciłyśmy. Oglądałyśmy niezwykle zajmujący teleturniej, którego uczestnicy mieli niewątpliwie mózgi trolli, kiedy rozległo się pukanie do drzwi.
- Ciekawe kto to… - mruknęła Claudia. Już miałam powiedzieć, żeby poszła się przekonać, zmieniłam jednak zdanie widząc jej fryzurę. Włosy do ramion w kolorze świeżej krwi z czarnymi pasemkami.
- Eee… to ja otworzę. – powiedziałam i przeskoczyłam przez oparcie kanapy – A ty zrób coś z włosami.
Zatrzymałam się na chwilę przed lustrem w przedpokoju i poprawiłam bluzkę. Otworzyłam drzwi i…
- Robisz się natrętny.
- Caren, proszę. – o Merlinie! Proszący Malfoy! Dajcie mi kamerę! Albo chociaż dyktafon! – Chcę tylko pogadać.
- O czym? – wyszłam na dwór, przymykając za sobą drzwi. Spojrzał na drzewa w parku, ukazując niebieski siniak na lewym policzku (dzieło mojej kochanej siostrzyczki).
- No… nie wiem. O niczym. – odpowiedział.
- Draco, co ty kombinujesz? – spojrzałam mu w oczy – Dlaczego ciągle się tu kręcisz? Rodzice nie pozwalają ci siedzieć w Malfoy Manor? A może uciekłeś z domu?
- Dwa pudła.
- Więc dlaczego panicz Malfoy większość swojego czasu spędza w parku przy Perevellys Alley?! - zaczynałam się wnerwiać. Jeśli się we mnie kocha, to ma problem. Ale mógłby się przyznać.
- Odpowiedz! – łał, ale władczy ton. Nie wiedziałam, że umiem tak mówić… trzeba wypróbować na Claudii.
- Nie mogę ci powiedzieć!
- Dlaczego?!
- Bo… ehh, bo to jest żałosne. – opuścił ramiona, przybierając wygląd szczeniaka, na którego ktoś nakrzyczał. Zaraz. To prawda. On jest szczeniakiem, a ja na niego nawrzeszczałam…
- Ty też jesteś w tej chwili żałosny. Więc?
- Parkinsonowie okupują mój dom a ty jesteś jedyną osobą, której adresu nie zna mój ojciec i z którą da się pogadać. – wyrzucił z siebie jednym tchem.
-Aha. – byłam lekko zaskoczona. Myślałam, że Draco lubi Parkinson – Czyli, mówiąc prościej: chowasz się przed Pansy?
Pokiwał głową. Ekstra. Czy na naszych drzwiach jest tabliczka z napisem „przechowalnia”?
- Eee… a jak twoi rodzice zareagowali na ten siniec? Co im powiedziałeś?
- Że przystawiałem się do dziewczyny, której siostra dała mi w twarz, zaczynając jej przede mną bronić.
- Taa… ale wiesz, Claudia jest z Gryffindoru, chronienie innych jest częścią jej cholernego kodu genetycznego.
Alicja, myśl. Jeśli go tu zostawisz, wyjdziesz na nieczułe lodowe serduszko. Jeśli wpuścisz go do środka, twoja kochana siostrzyczka przywróci symetrię barwom jego twarzy.
- Jak myślisz, kiedy ta „okupacja” się skończy?
Wzruszył ramionami.
- Za godzinę.
Trochę długo. Dobra, najwyżej zamknę Claudię w łazience.
- Wchodź.

***

Bawiłam się włosami, które po wyjściu Alicji przybrały kolor pomarańczy i błękitu. Coś długo jej nie było. Ale to nawet dobrze. Po chwili zobaczyłam ją z Malfoyem. Ten padalec u nas w domu? Nie! Nie zgadzam się!
-Co ten patafian tu robi? - zapytałam
-Stoi. Jakbyś nie zauważyła - odpowiedziała
-To zauważyłam! Ale co on robi TUTAJ! - naciskałam
-A co cię to obchodzi, Black? - odpowiedział Malfoy
-Wiele, bo jakbyś raczył zauważyć, to ja tu mieszkam!
-Domyśliłem się. Mogłabyś nas zostawić?
-Chciałbyś! To, że przyszedłeś nie znaczy, że mam się wynieść z domu!
-Przynajmniej mogłabyś wyjść do drugiego pokoju! - rzuciła siostrunia
-To idźcie do ciebie! - Merlinie, po co ja to powiedziałam! - Ja nie zamierzam nigdzie iść!
Alicja popatrzyła na mnie swoim idiotycznym, ślizgońskim wzrokiem. Po chwili powiedziała:
-Przykro mi, ale będziemy musieli znosić jej towarzystwo.
Uśmiechnęłam się władczo. Nawet nie zauważyłam, że z tego wszystkiego zmieniłam kolor włosów na granatowy.
-Caren, czy twoja siostra wariuje? - zapytał Malfoy - Zmienił jej się kolor włosów.
-Hahaha! - zaśmiałam się - Coś masz niedokształconego tego chłopaka, siostrzyczko. - powiedziałam do Alicji - Jestem metamorfomagiem, pacanie! - rzuciłam do Malfoy'a
I wróciłam do poprzedniego koloru (mówiąc jasniej, to do pomarańczu z błękitem). Jak ona może się z kimś takim zadawać? Idiotka..
-A więc, o czym chciałeś gadać, Draco - zapytała go to bezguście nazywające się moją siostrą.
-Nie będę mówić przy niej - i wskazał na mnie. To będą musieli milczeć
Ktoś zapukał do drzwi. Wstałam i poszłam sprawdzić kto to.
-Alekss? Co ty tutaj robisz? - zapytałam zdziwiona
-Przyszłam cię wyciągnąć na spacer. Idziesz? - odpowiedziała
-Hmm.. Nie wiem. - powiedziałam -Ale mogę się wyrwać, bo nie zniosę tego towarzystwa, które siedzi właśnie w kuchni - dodałam.
-To idziemy. Zabieraj kurtkę i chodź.
-Czekaj, powiem wujkowi. Albo zostawię mu kartkę.
I pobiegłam na górę. Wujek już nie spał. Leżał na łóżku i czytał książkę.
-O, już nie śpisz. Ja wychodzę z Alekss. Alicja siedzi na dole z tym idiotą Malfoy 'em. Będę jakoś za godzinkę. Pa! - Rzuciłam i zbiegłam po schodach na dół.
-Gdzie się wybierasz? - Zapytała siostra
-Co cię to obchodzi? - odpowiedziałam i wyszłam na dwór.

***

Kiedy trzasnęły drzwi skoczyłam do okna w salonie. Ehh, to tylko Alekss, jej koleżanka z roku. A już myślałam, że się zrewanżuję… Z cichym westchnieniem usiadłam na kanapie, wskazując blondynowi by zrobił to samo. Rozejrzałam się za pilotem i włączyłam telewizor. Teleturniej wciąż trwał… a może to inny? W sumie wszystkie są do siebie podobne.
- Co będziemy robić? – zapytał chłopak.
- Nie chciałeś o niczym gadać. Prosiłeś jedynie o przechowanie. Więc zapoznaj się z mugolską rozrywką. Widzisz, mugole, kiedy im się nudzi, siadają na kanapie tak jak my teraz i wpatrują się w pudło które wyświetla obraz, zwane telewizorem. – kurcze, nigdy nie myślałam, że będę musiała komuś wyjaśniać jak działa telewizor. I że będzie to takie trudne.
- Caren, co ci ludzie właściwie robią? I po co to robią?
- To jest teleturniej. Taki konkurs. Ten ciągle uśmiechnięty facet w garniturze zadaje im pytania, a oni muszą na nie odpowiadać. Kiedy ktoś odpowie źle trzy razy, odpada. Ten, kto zostanie w grze najdłużej, wygrywa pieniądze. Rozumiesz?
- Tak. Ale nadal nie wiem, po co mugole to robią.
- Chyba chcą sprawdzić swoją wiedzę. – wzruszyłam ramionami – Albo żeby wszyscy w kraju mieli okazję ich zobaczyć.

Ten post był edytowany przez Alicja Caren Black: 01.09.2007 19:12
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
 
Reply to this topicStart new topicStart Poll
Odpowiedzi
Alicja Caren Black
post 14.09.2007 19:33
Post #2 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 38
Dołączył: 28.08.2007
Skąd: Kraków

Płeć: Kobieta



11 sierpnia

Rano, zauważyłam sowę siedzącą na moim parapecie. Zdziwiłam się, gdy zobaczyłam pismo siostry. Wzięłam list. Aha, Alicja jest bardzo wkurzona, bo mi wyjca wysłała. Ciekawe, po co.. Otworzyłam list i..:
” CLAUDIA!!
JAK ŚMIAŁAŚ KAZAĆ TEMU GRYFONOWI PISAĆ DO DRACONA?! NA DODATEK ON MU GROZI!!
NIE WIESZ O CO CHODZI?! TO SŁUCHAJ!!:
„Sz. .P.Wielki Debil Draco Malfoy, któremu odwaliła palma.

Witaj śmieciarzu! !Mam nadzieje, że miałeś dobry dzień, i że ten list ci go zepsuje. Jak ci się nudzi, to pisz do swojej "Caren", czy jak ja tam nazywasz i do innych ślizgonów, a odwal się od gryfonów, bo popamiętasz.
Nie pozdrawiam..
Ghasty Xad.”
I JAK MI TO TERAZ WYTŁUMACZYSZ?! MASZ DO NIEGO NAPISAĆ, ŻEBY PRZEPROSIŁ DRACONA! I TO W TEJ CHWILI!! ”

-Ciekawe, dlaczego mam do niego pisać, żeby przeprosił tego idiotę?! – powiedziałam na głos. Ghasty miał dobry pomysł z tym listem. Napiszę do niego, owszem, ale nie żeby przeprosił tego gumochłona! Raczej mu pogratuluję. Hahaha.. Ja sama nie wymyśliłabym czegoś takiego.. Myślę, że bliźniaki zajmują się nią dobrze.. Ehh.. Chyba napiszę ten list do Ghasty’ego. :

„Ghasty,
Miałeś super pomysł z tym listem! Gratulacje! Siostra kazała mi napisać do ciebie, żebyś go przeprosił.. NIE RÓB TEGO POD ŻADNYM POZOREM! Napiszę jeszcze do Freda i George’a, aby się nią zaopiekowali.. Hehe..
Pozdrawiam,
Claudia Black”

Gdy napisałam list do Ghasty’ego wzięłam się za pisanie do bliźniaków. Co by im tu napisać…? Aha. Może to:
”Chłopaki!
Mam nadzieję, że u was jest wszystko dobrze, i że „opiekujecie” się moją siostrzyczką. Pozwalam wam na robienie jej kawałów. Dowiedziałam się, że odwiedza ją Malfoy.. Zajmijcie się tym tak, żeby te odwiedziny były „przyjemne” dla was. Róbcie co chcecie.
Pozdrawiam.
Claudia Black”
Wzięłam listy i przywiązałam do nóżki sowy.
-No leć do Freda i George’a . No i Ghasty’ego. -Ahh.. Jak Alicja się dowie będzie wściekła.. –pomyślałam. Ale to i dobrze! O to mi chodziło.
Gdy sowa wyleciała, ja poszłam do kuchni na śniadanie...
Siedziałam na łóżku wertując z nudów podręczniki. Czy pisanie naprawdę zajmuje chłopakom aż tyle czasu? A może sowa zabłądziła?
- Claudia, obiad! – usłyszałam krzyk wujka. Co, już obiad?
Obiad przemilczałam. Co się ze mną dzieje? Ja się nie odzywam! No, może to przez Alicję? Tak! Przez nią! Na nią zawszę mogę zwalić wszystko! Przecież jest młodsza, nie?
"ale tylko o trzy minuty!" – nie no, znowu ten głos!
”Ah.. zamknij się w końcu!”
Siedziałam na łóżku w swoim kochanym pokoju. Czytałam list, który właśnie przyniosła brązowa płomykówka. Był to list od Ghasty’ego..
„Cześć!
Wiem, ja zawsze mam super pomysły! Byłaś już na Pokątnej? Nie chce mi się iść samemu.. Proooszę smile.gif . Nie martw się, nie napisałem do tego Malfoy’a. No, chyba, że nie licząc kolejnego listu z pogróżkami… Ale to szczegół.
No więc czekam na odpowiedź.
Wielce Inteligentny Ghasty Xad”
Szybko nabazgrałam odpowiedź na odwrocie. Nudziło mi się, i nie miałam nic innego do roboty. Poszłam do wujka i zapytałam się, czy mogę iść.. Na szczęście się zgodził. Ehh.. Dalej mnie męczą pytania, dlaczego to ja nie mogłam zostać w Dziurawym Kotle.. Przecież ja nic bym nie zrobiła!
”Oczywiście…” – Nie, no! Czy ten głos mógłby się choć na chwilę zamknąć?!
”Oczywiście, co?!” – krzyknęłam sama do siebie.. W duchu, rzecz jasna.
”Że ty nigdy nic nie robisz! A gdyby wujek się dowiedział, jaki chaos panuje w Hogwarcie dzięki tobie i Weasley’om?” – Bezczelny głos!
”Nie dowie się!” – powiedziałam do siebie. Zauważyłam Ghasty’ego idącego w stronę domu. Wzięłam bluzę i pobiegłam na dół, żeby otworzyć drzwi.
-Cześć – powiedział
-Cześć – odpowiedziałam. – No to co? Idziemy?
-No, chodź. Muszę sobie kupić parę rzeczy… - odpowiedział
-Ja na szczęście już po zakupach.. – dodałam.
Szliśmy przez ulice zatłoczonego Londynu. Dziurawy Kocioł był już widoczny. W pubie było tylko kilka osób. Przeszliśmy przez bar i wyszliśmy na „zaplecze”. Stuknęłam w wyznaczone cegły i przejście otworzyło się.
Pokątna jak zwykle była strasznie zatłoczona. Wszędzie byli uczniowie Hogwartu, pełnoletni czarodzieje, a nawet gobliny i skrzaty domowe. Gdy przejście zamknęło się, Ghasty powiedział:
-No to, gdzie… O! Kogo ja tu widzę! Panna Malfoy z chłopakiem! – powiedział. Odwróciłam się i zauważyłam Alicję z tym patafianem – Malfoy’em.
-Z patafianem – Malfoy’em - dodałam. Jak zwykle. Muszę coś dodać od siebie! Ale to i dobrze..
-Ej, nie przezywaj go! – dopowiedziała Alicja
-Bo co?! – powiedział Ghasty. – Zabronisz mi?
-Tak! Zabronię! – odpowiedziała z nutką groźby.
-Ale się boję! Naprawdę! AA!! Boję się! – Ghasty zaczął udawać. Przy tych ostatnich słowach – zaczęliśmy się śmiać.. No, ja i Ghasty, bo Alicja i Malfoy w ogóle poczucia humoru nie mają!
-Odwal się, Xad! – warknął Szanowny pan Debil-Draco Malfoy.
-Boje się! – zwijaliśmy się ze śmiechu! Haha!
Nawet się nie obejrzeliśmy, a Malfoy wyciągnął różdżkę. Skierował ją wprost na Ghasty’ego. Lecz zanim zdążył coś powiedzieć, zza rogu wyłonili się Fred i George. Na szczęście!
-Ooo! Pan jestem-czystej-krwi-Malfoy grozi naszej przyjaciółce! – powiedział George
-Tak, i jej kumplowi! – dodał Fred
-Oj, nie ładnie, panie Malfoy, nie ładnie. – dodał od siebie George – Dobrze wiesz, że nie lubimy, jak się grozi naszym przyjaciołom, prawda?
-Zamknijcie się i spadajcie stąd! – warknął na nich bezczelny Malfoy
-A bo co? – zapytał Fred
-Bo…
-Draco! Draco! – usłyszeliśmy nawoływanie! Haha!
-A teraz przed państwem następna dziewczyna śmieciarza Malfoya – Pansy Parkinson! – powiedział Ghasty
-Zamknij się, Xad! – prawie wrzasnął ulizaniec.
-Oh, uciekaj, Draco – zapiszczał George.
–Twoja dziewczyna może cię odnaleźć w naszym towarzystwie, i co wtedy będzie? – dodał Fred
-Zamknijcie się w końcu! – wrzasnęła „Caren”.

***

- Zamknijcie się w końcu! – wrzasnęłam. Nie wytrzymałam. Tak jest zawsze. ZAWSZE. Od prawie trzech lat za każdym razem wygląda to tak samo: oni zaczepiają mnie, albo Draco zaczepia ich. A potem obie strony zaczynają się zachowywać jak dzieci, wymyślając przeróżne obraźliwe określenia. Claudia zaczerpnęła tchu, zapewne żeby powiedzieć coś w stylu „Bo co?” albo „Uwaga, uwaga, panna Malfoy się wnerwiła.”.
- Mam już was dość! – nie pozwoliłam jej dojść do słowa – Mam już was wszystkich dość! WSZYSTKICH! – powtórzyłam z naciskiem, dostrzegając otwierającego usta Dracona. Odwróciłam się na pięcie i zaczęłam biec, po kilku krokach wpadłam jednak na Freda. Próbował mnie przytrzymać, ale warknęłam tylko:
- Nie dotykaj mnie! – i ruszyłam dalej. Usłyszałam wściekłe „I co żeście narobili?!” Malfoya, który zaraz potem zaczął mnie wołać, ale nie miałam zamiaru się zatrzymywać. Potrzebowałam odrobiny spokoju, kilku minut w ciszy sam na sam ze sobą.
Nie wiem jakim cudem dostałam się do mojego pokoju nad Dziurawym Kotłem. Nie wiem też, kiedy zaczęłam płakać. Wiem jedynie, że siedziałam na łóżku szlochając spazmatycznie i głaszcząc Kiarę drżącą ręką. Czułam się tak samo jak wtedy, kiedy to wszystko się zaczęło. Samotna, niezrozumiana skrzywdzona. Tylko że wtedy pocieszył mnie Draco (wbrew mojej woli zresztą), a teraz raczej nie zanosiło się na żadne pocieszenie. I pomyśleć, że kiedy byłam w pierwszej klasie się z nimi przyjaźniłam. Ja, Fred, Claudia i George – najzabawniejszy (na swój sposób, oczywiście) kwartet Hogwartu, najwięksi wrogowie Filcha, zmora nauczycieli. A potem, po wakacjach, do szkoły przyszli Potter i Malfoy. Najzagorzalszy wróg Ślizgonów i naczelny nieprzyjaciel Gryfonów, nienawidzący ich od pierwszego wejrzenia. Harry zaprzyjaźnił się z bliźniakami i, co za tym idzie, Claudią. Już pierwszego dnia lekcji pokłóciłam się najpierw z siostrą, a potem z Weasley’ami. Nie pamiętam już nawet o co poszło, ale już się nie pogodziliśmy. Siedziałam w środku nocy w moim ulubionym fotelu naprzeciw kominka i najzwyczajniej w świecie wypłakiwałam swoje żale w poduszkę, kiedy Draco wszedł do pokoju wspólnego. Obserwowałam go wcześniej i wydawał mi się arogancki, antypatyczny i niezdolny do uczuć wyższych, dlatego nieźle się zdziwiłam, kiedy usłyszałam „Dlaczego płaczesz?”. „To wolny kraj.” Odpowiedziałam szorstko „ Mam prawo płakać gdzie chcę i z jakiego powodu chcę.”. Ale on wcale się nie zraził (i nie dał mi spokoju, na który liczyłam), wyciągnął do mnie rękę i powiedział „ Jestem Dracon Lucjusz Malfoy. Ale mów mi Draco.”, a ja uścisnęłam jego dłoń ze słowami: „ Alicja Caren Black. Mów mi jak chcesz.”. I wtedy właśnie stałam się Caren, przyjaciółką Draco Malfoya, wrogiem numer dwa Harry’ego Pottera. I to tylko ze względu na mój dom i mojego przyjaciela. I kto tu jest rasistą?
- Caren! Caren, otwórz! – z zamyślenia wyrwało mnie pukanie (a raczej walenie) do drzwi oraz wrzask Dracona. Skupiając całą wolę na tym, by mój głos nie drżał, odpowiedziałam chłodno:
- Daj sobie spokój, Draco. Nie mam ochoty z nikim rozmawiać.
Jeszcze przez chwilę zakłócał krzykiem i waleniem w drewno ciszę w pomieszczeniu, ale w końcu dał za wygraną i odszedł. Udało mi się zatamować łzy, kiedy rozległo się nieśmiałe, ledwo dosłyszalne stukanie w drzwi. „Aha, zmienił taktykę.” Zaświtało mi w głowie.
- Mówiłam, żebyś dał sobie spokój.
- Alicja… otwórz, proszę… to ja, Fred.
Podeszłam niepewnie do drzwi i powoli je otwarłam.
- Czego chcesz? – zapytałam lodowato, ale kiedy zobaczyłam jego twarz od razu przeszła mi ochota na używanie tego tonu. Rudzielec spojrzał na mnie smutnym, jakby zawiedzionym wzrokiem.
- Wpuścisz mnie?
Skinęłam tylko głową, nie ufając głosowi. Miałam wrażenie, że zaraz znowu się rozpłaczę.
Wskazałam chłopakowi, by usiadł na łóżku. Chwilę potem zrobiłam to samo. W pomieszczeniu zapadła niezręczna cisza, przerywana pociąganiem przeze mnie nosem. Unikałam patrzenia na Freda udając, że w najbliższym kącie pokoju jest coś niezmiernie interesującego. Czułam nieznośne pieczenie pod powiekami. „Nie! Nie będziesz teraz płakać! Ślizgoni nie płaczą… a przynajmniej nie robią tego w obecności przedstawicieli innych domów, Gryffindoru zwłaszcza.” Zganiłam się w myślach.
- Przepraszam… - głos Weasleya był ledwo dosłyszalny.
- Przepraszasz? – prychnęłam – Za co? Akurat ty nie masz mnie za co przepraszać.
- Przepraszam cię za nich. – postanowiłam na niego spojrzeć. On jednak kontemplował niezwykły wzór, które tworzyły słoje.
- Dlaczego sami mnie nie przeproszą? To w końcu moja siostra, jej przyjaciel, twój brat oraz mój kumpel.
- Malfoy chciał cię przeprosić. Minąłem się z nim na schodach. Mruczał coś o… czekaj, jak to szło… „gryfońskiej upartości hańbiącej ślizgońską duszę”, więc chyba go nie wpuściłaś.
- Nie chyba, tylko nie wpuściłam. – mruknęłam w odpowiedzi. Znów zapadła to denerwująca cisza… Nie, żeby mi brak głośnych dźwięków przeszkadzał, wręcz przeciwnie, ale cisza ma kilka okropnie stresujących rodzajów. To był jeden z nich.
- Fred, co się stało? – wyszeptałam ledwo dosłyszalnie.
- Z czym?
- Z tym wszystkim. – rzuciłam mu zrozpaczone spojrzenie - Z tym, co było trzy lata temu, a potem nagle się zawaliło. Co się właściwie z tym stało?
- Nie wiem. – szepnął. Westchnęłam smutno, po czym opadłam bezwładnie na plecy i zaczęłam wpatrywać się w sufit. Przy Malfoyu pewnie nigdy bym się tak nie zachowała, ale obecność Freda w ogóle mnie nie krępowała. Kiedyś nawet bliźniacy pomagali mnie i Claudii przebrać się, żeby zrobić kawał Percy… „Właśnie” pomyślałam gorzko „kiedyś”… Poczułam, że coś gorącego spływa mi po twarzy. Chwila, czy ja płaczę? Nie! Nie mogę płakać, nie powinnam… trzeba coś z tym natychmiast zrobić!
- Alicja… - usłyszałam niepewny głos Weasleya – Czy ty płaczesz?
„Za późno…” jęknęłam w duchu. Chociaż, zawsze można spróbować…
- N-nie… - ale mi się udało, nie ma co! Teraz to na pewno się zorientował… W takiej sytuacji nie ma sensu się wysilać i dalej kłamać.
- Tak. – usiadłam z powrotem, obejmując podkurczone nogi ramionami. Zaczęłam przygotowywać się psychicznie na typowy w takich sytuacjach wywiad, rozpoczynany pytaniem: „Dlaczego?”. Ale rudzielec nic nie powiedział. Nawet nie rzucił mi pytającego spojrzenia. Po prostu objął mnie pocieszająco. Bezwiednie wtuliłam twarz w jego ramię. A potem przytuliłam się do niego, zupełnie jakby był ogromnym, mięciutkim pluszowym miśkiem, zupełnie ignorując to, że cały zesztywniał kiedy go objęłam. Po chwili widocznie otrząsnął się z zaskoczenia, bo uścisnął mnie mocniej
- Nie płacz. Wszystko będzie dobrze…
- Które wszystko? – zapytałam.
- Co?
- Które wszystko będzie dobrze; to, w którym jesteś moim przyjacielem, czy to, gdzie jest nim Malfoy?
Zmilkł na chwilę.
- Oba. Zobaczysz. – odpowiedział w końcu. Odsunęłam się od niego gwałtownie.
- To akurat jest niemożliwe. – mruknęłam smętnie.
- Naprawdę?
- Dobrze wiesz, że tak! Pomyśl przez chwilę: Draco nie trawi was, a wy nie trawicie Dracona. Pogodzenie przyjaźni z wami i z nim jest niemożliwe!
Nie wiem ile minęło czasu do momentu, kiedy otwarłam drzwi, żeby go wypuścić.
- Dziękuję. – wyszeptałam.
- Nie ma za co. To drobnostka… mam trzy lata młodszą siostrę, ona też czasem potrzebuje pocieszenia. – uśmiechnął się i mrugnął do mnie.
- I tak dziękuję. – wspięłam się na palce i cmoknęłam go w policzek. Spiekł strasznego raka i miałam okropną ochotę zachichotać, jednak mina mi zrzedła, gdy dostrzegłam postać stojącą w drugim końcu korytarza.

***

-Chyba przesadziliśmy – powiedziałam
-Daj spokój, Claudia! – powiedział Ghasty – Nic jej nie będzie. Po prostu się wkurzyła – dodał, gdy szliśmy już alejką na Perevelllys Alley.
-Coś mi się wydaje, że jednak przesadziliśmy - powiedziałam z dziwnym uczuciem w duchu
-Claudia, co z tobą? Nigdy cię przecież nie interesowało, co się z nią dzieje, jak jej dokuczaliśmy!
-Nie wiem.. Po prostu.. Eh.. Sama nie wiem, co się ze mną dzieje. Od kilku miesięcy dziwnie się czuję. Prawie ciągle mi zimno. Dziwnie się czuję, gdy wychodzę gdzieś.. Tak.. Tak jakbym.. Jakbym skądś uciekła i jakby mnie szukali. Boję się wyjść gdziekolwiek!
-Mówiłaś o tym wujkowi? – zapytał
-Nie.. Nie chcę go martwić. On ma dużo rzeczy na głowie.. To zdołuje go jeszcze bardziej..
-Powinnaś mu to powiedzieć – naciskał. Czy on musi być taki uparty?!
-Nie powiem mu, i koniec! – powiedziałam mu. – Dzięki za wypad. No, to cześć – dodałam
-Cześć.. – powiedział, po czym weszłam do domu.
-Witam pannę Claudię. Widzę, że raczyła się pani wrócić do domu – powiedział wujek. Aj… Nie zauważyłam, że jest już w pół do dziewiątej.
-Przepraszam, straciłam poczucie czasu.. – powiedziałam jak zwykle zamyślona.. Tym razem poważnie
-Na pewno nic się nie stało? – zapytał
-Nie.. Ja idę już do siebie.. Chyba źle się czuję…
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Posts in this topic
Alicja Caren Black   Historia Siostr Black   01.09.2007 19:10
Alicja Caren Black   Przepraszam, ucięło kawałek: *** -Dzięki, że mni...   01.09.2007 19:33
Katarn90   kiepskie. Fatalne dialogi, płaskie postacie, dziwn...   02.09.2007 10:12
Avadakedaver   a mi się nawet podoba, ma cośw sobie i chętnie prz...   02.09.2007 11:56
Skierka   Faktycznie. Dziwny Draco, z pierwowzorem ma raczej...   02.09.2007 15:37
Golden Phoenix   Póki co wstrzymam się od jednoznacznego komentarza...   02.09.2007 18:31
Alicja Caren Black   Dziękuję za wszystkie komentarze. I muszę podkreśl...   02.09.2007 19:12
Golden Phoenix   Daję wam duuużego plusa za podejście do komentarzy...   02.09.2007 19:17
Skierka   Dobra, teraz jestem pewna ;) Naprawdę będą z was l...   02.09.2007 19:42
Alicja Caren Black   Na wstępie dziękuję (w imieniu swoim i Claudii) Sk...   03.09.2007 15:17
Skierka   Cieszę się, że mogłam w czymś pomóc ;) A teraz tak...   03.09.2007 17:47
Alicja Caren Black   8 sierpnia Przedzierałam się przez tłum ludzi za...   08.09.2007 18:19
Skierka   Jest… lepiej… A nawet dobrze^^ Chociaż...   08.09.2007 22:49
Alicja Caren Black   11 sierpnia Rano, zauważyłam sowę siedzącą na mo...   14.09.2007 19:33
Alicja Caren Black   13 sierpnia - Pytam jeszcze raz: co to miało być?...   21.09.2007 17:25
Alicja Caren Black   19 sierpnia Siedziałam na górze już od dobrych...   11.10.2007 16:13
Alicja Caren Black   1 września Szłam z wujkiem na peron. Gdy przes...   07.11.2007 22:16
Alicja Caren Black   4 września To był mój najgorszy pierwszy tydzień...   16.11.2007 19:13
Alicja Caren Black   Ehh... i znów post pod postem. 8 września Był...   24.11.2007 22:39
Ness   Ala!! Jak ty możesz to tak zaniedbywać (cz...   25.02.2008 18:27


Reply to this topicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 25.06.2024 16:41