Katon, racjonalizm, irracjonalizm, wiara, nauka
oferta kolonii Harry Potter Kolonie dla dzieci Travelkids | Szybki i bezpieczny 24h | ![]() ![]() ![]() ![]() |
Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
Katon, racjonalizm, irracjonalizm, wiara, nauka
Katon |
![]()
Post
#1
|
YOU WON!! Grupa: czysta krew.. Postów: 7024 Dołączył: 08.04.2003 Skąd: z króliczej dupy. Płeć: tata muminka ![]() |
Ja jestem jednak przesądny w kilku sprawach jak przychodzi co do czego. I na myśl, że mam nosić coś co może się przydać kiedy zginę odpowiada mi tylko jedna myśl - to jak kuszenie, żebym zginął. Nie wiem czy nadążacie. Napewno potępicie i słusznie.
|
![]() ![]() ![]() |
Katon |
![]()
Post
#2
|
YOU WON!! Grupa: czysta krew.. Postów: 7024 Dołączył: 08.04.2003 Skąd: z króliczej dupy. Płeć: tata muminka ![]() |
Racjonalizm polega na wyciąganiu wniosków z przesłanek w sposób zgodny z prawidłowym wnioskowaniem. Podstawowe przesłanki metafizyczne będą zawsze w jakimś stopniu ukryte. Vide, wiara w Boga albo niewiara w Niego mogą cechować racjonalistę tak czy inaczej. Racjonalizm to nie światopogląd ani sposób na życie, to chciałbym ustalić na początku dyskusji. Racjonalizm to metoda. Platon był racjonalistą i Arystoteles był racjonalistą i Kartezjusz był racjonalistą. Przesąd wg. tej definicji też sam z siebie nie jest jak widzę czymś nieracjonalnym. To wiara w 'tajemnicze związki między zjawiskami'. Otóż posiadam taką wiarę. A raczej nie-wiarę w brak takich związków między niektórymi zjawiskami. Do drabiny nic to nie ma. Do strachu przed śmiercą też. Wyobraź sobie, że sobie ściągam ten druczek o organach, bo nie będę się stawał ofiarą Twojej psychoanalizy. Skuszę licho, jak umrę będziesz rozmyślał o tajemniczych związkach między zjawiskami. Hyhy.
Dowody i badania znajdę. Nie jestem typem szperacza internetowego, ale poszukam, tylko że zapewne trochę mi zajmię. Polecam jakieś opracowania o stopniu wiary w najróżniejsze przesądy w społeczeństwach Europy zachodniej. Odsetek deklarujący wiarę w Boga jest niższy od odsetka wierzącego w najróżniejsze dziwy. Ale to oczywiście za mało. Poszukam jakichś artykułów. Jeszcze raz powtarzam, wiara w przepływ energii zapewne jest nienaukowa i prawdopodobnie o kant dupy rozbić, ale nie wydaje mi się nieracjonalna sama z siebie jakoś szczególnie. Nieracjonalne jest uważanie, że jeśli mam pięć jabłek to mam ich cztery, albo że jeśli moja ręka dotyka grzejnika to grzejnik nie dotyka mojej ręki. Albo, że jeśli jest jasno to jest ciemno. Nie róbmy z tego cepa pojęciowego. Ja naprawdę nie uważam, że ktoś wyznający 'światopogląd naukowy' jest kretynem, ale po co używać terminu 'racjonalizm' w oświeceniowym znaczeniu? To jest zaburzenie pojęć. Ok, zapytam inaczej (nie musisz odpowiadać, było nie było pytanie będzie w pewnym sensie prywatne) - na jakiej podstawie opierasz wiarę w wolną wolę, odpowiedzialność za czyny i wartość jednostkowego życia. W tym pytaniu nie ma haczyka, złośliwości ani erystyki. Naprawdę jestem ciekaw. Co do następnego akapitu, poniekąd ponawiam. Jeśli mamy się okładać racjonalnością - ja nie widzę tego momentu we wnioskowaniu, który pozowli się logicznie zatrzymać pomiędzy niewiarą w Boga, boga, lub Logos, lub Postawową Zasadę, a niewiarą w wolną wolę, wartość człowieczeństwa i sens istnienia. Nie neguję, że da się ją mieć nadal intuicyjnie i niejako z pobudek agnostycznych i wcale mnie to nie bulwersuje ani nie bawi. Mogę wierzyć w Ozyrysa. Uważam za prawdopodobne istnienie biblijnego Baala jako jednego z demonów, ale nie przywiązuję się do tego przekonania. W Ozyrysa napewno wierzę, jako w jedno z intuicyjnych, mitologicznych odbić prawdy o boskości. Bo ja w ogóle cenię sobie pogaństwo dość wysoko, uważam tylko, że chrześcijaństwo odpowiedziało na wszystkie pogańskie zagadnienia (to zupełnie inna dyskusja i inny temat). Prawdę mówiąc mogę też uwierzyć w Ozyrysa jako jednego z jakichś pośrednich, potężnych duchów. Nie mogę go tylko czcić. Apokatastaza nie stoi w sprzeczności z Ewangelią, ale to oczywiście temat na jeszcze większą dyskusję i naprawdę nie tutaj. O inkarnacji wiem nieco za mało, żeby się odnieść do tego co mógłbym o niej sądzić. Ale jeśli chodzi o reinkarnację to fakt - nie mogę. Ale Ty też raczej średnio, więc nie masz tu punktu. No chyba, ze się mylę. Wróżki? Myślałem raczej o Faerie, wybacz nieścisłość terminologiczną. Generalnie zawsze lubiłem wierzyć w Faerie i myślę, że przy tym zostanę. Na nieco niespójności w życiu trzeba sobie pozwolić. Co do takich starych bab z kartami - zauważa, że skoro zajmowanie się wróżbiarstwem jest uważane przez Kościół za niebezpieczne, to raczej sugeruje jego ostrożny, podszyty niepokojem agnostycyzm w tej materii. Gdyby to była zabawa to raczej nie byłoby sprawy. Tak więc mogę sobie spokojnie wierzyć, że wróżki z kimś się tam kontaktują. Kościół twierdzi tylko, że raczej napewno nie jest to Pan Bóg ani święci aniołowie zastępów, więc lepiej dać sobie spokój. Nie działam na podstawie irracjonalnych lęków. Raczej, zastanawiając się nad przyczyną mojej niechęci do deklaracja w temacie organów uświadomiłem sobie, że stoi za tym jakiś zakorzeniony lęk. Nie zakorzeniła mi go religia, bo nigdy nie byłem specjalnie mistyczny, jeśli wiesz o czym mówię. Może filmy, morze fantastyki jakie przeczytałem, etc. Dotarłem do podświadomej przyczyny, nie zaś podjąłem motywowaną przesądem, swiadomą decyzję (zważ, że przy wierze w przesąd taka decyzja byłaby RACJONALNA - 'boję się, że to sprowadzi na mnie śmierć, więc tego nie robię'). Teraz świadomie (i dlatego, że jestem chrześcijaninem i mało to męskie i cnotliwe) podejmę decyzję wbrew tym zakorzenionym lękom. Logika niewiele ma do kwestii starchu przed śmiercią. Obawiam się, że jest bardziej fundamentalny niż logika. Nie znasz nikogo kto miałby wiarę 99%. Gdyby ktoś miał 70% przenosiłby góry. Ha! Chrystus sugeruje, że do przenoszenia wystarczy wiara jak ziarnko gorczycy. 5%? Apostołowie coś nie mieli. Potem uzdrawiali i robili mnóstwo dziwnych rzeczy. Pewnie ich wiara wzrosła może nawet do 20%. Ja mam pewnie 0,02% zaokrąglając bardzo w górę. Myślę, że rozumiesz co mam na myśli. Nawet wierzący, którzy wg. Tracycji i mnie zetknęli się z Bogiem niemal bezpośrednio (choćby ojciec Pio) mieli jakieś lęki, walki i wątpliwości. Taki nasz los tutaj. Boję się śmierci. Jestem młody, mam mnóstwo planów i przeraża mnie pustka, którą w mojej swiadomości odrzucam, ale której wizja jest we mnie i czasem nie daje spokoju. Szukasz czynnika, który przeważy. Zakładasz, że jak ktoś powie przd sobą 'wierzę' strach przed pustką zniknie, albo deklaracja była nieszczera. Otóż tak po prostu nie jest. Poza tym boję się też sądu, boje się rozłąki, wielu rzeczy. Widzisz, wierzę w apokatastazę poniekąd, ale staram się unikać zuchwałej pewności, że nie grozi mi zostanie jedynym w historii potępionym. To przekonanie akurat nie paraliżuje. Jest jak strach bohatera filmu przed otchłanią. Ma w sobie coś z przygody nawet. Lubię rzeczywistość wiary, bo jest jak wyprawa, a na końcu czeka złote runo albo śmierć w paszczy potwora. I to jest opowieść o mnie, na tym małym wycinku. Ja jestem Jazonem i gdybym do końca wiedział, że nie ma pustki lub piekła - cóż to za przygoda , zero emocji. Gdybym jednak zwątpił kompletnie w złote runo - cóż to za przygoda...? Szanuję świat stoików i świat buddyjski, ale tam tego nie znajduję. Boję się pomimo, że wierzę i najprawdopodobniej w dużym stopniu wierzę, bo się boję. W świecie przezyć wewnętrznych takie rzeczy się nie wykluczają. Boję sie, że używasz logiki: "Jak możesz kłamać Ewie, że kochasz ją całym sercem, skoro kochasz też rodziców, vide jaki procent stanowi miłość do nich?" - musisz przecież wiedzieć, że to tak nie działa. Twoja teza na temat mojej wiary zapewne jest słuszna. Nie wydaje mi się jednak, żeby moja była niesłuszna. Ten post był edytowany przez Katon: 01.12.2007 16:50 |
![]() ![]() ![]() |
Kontakt · Lekka wersja | Time is now: 15.05.2025 04:59 |