Praca, Bez Moralności, to chyba brzmi dwuznacznie
oferta kolonii Harry Potter Kolonie dla dzieci Travelkids | Szybki i bezpieczny 24h | ![]() ![]() ![]() ![]() |
Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
Praca, Bez Moralności, to chyba brzmi dwuznacznie
em |
![]()
Post
#1
|
![]() ultimate ginger Grupa: czysta krew.. Postów: 4676 Dołączył: 21.12.2004 Skąd: *kṛ'k Płeć: buka ![]() |
Tymon jedzie na Wyspy, Przem zmywa czekoladę z talerzy, ja czytam grafomańskie książki o historii lokalnej piłki nożnej
jakieś inne pomysły na zarobienie trochę grosza? -------------------- |
![]() ![]() ![]() |
Ludwisarz |
![]()
Post
#2
|
![]() Roland Deschain Grupa: czysta krew.. Postów: 2511 Dołączył: 06.04.2003 Skąd: wastelands Płeć: Mężczyzna ![]() |
Skończyłem pracować.
Jak pewnie wiecie - była to praca w wesołym miasteczku. Lecz nie zawsze było tak wesoło. Najtrudniejsza dla mnie była praca stricte fizyczna, gdzie momentami z bezsilności prawie płakać mi się chciało. Nie jestem strongmenem, a takiej pracy odemnie wymagano. Ponaciągane mięśnie, stłuczona kostka, dziesiątki zadrapań, skaleczeń i ubrań albo rozprutych albo niemiłosiernie zapaskudzonych smarami i węglem. Ostatnie 5 dni były jednak najcięższe, bo stwierdziwszy, że nie chcę wydawać 10 funtów na bilet w obie strony, wstawać 5:40 by w pracy być na 9 i wracać do domu chwilę przed północą (sprawdziłem jak to jest - męczy) - postanowiłem zostać z nimi i zamieszkać w wesołym miasteczku. Początkowo dostałem pomieszczenie w przyczepie kempingowej 2 m x 2 m z 2 piętrowymi łóżkami. Zamykane drzwi, żarówka - bomba. Następnego dnia przyjechała rodzina z Somalii i to oni tam zamieszkali - ja musiałem zamieszkać na pozostałe 3 dni w kabinie kierowcy w ciężarówce. Gdyby nie stała ona koło ruchliwej ulicy i miała zamknięte okna (jedno uchylone w 1/4) - byłoby miło. Ale uwierzcie mi - przez 2 długie dni rozstawialiśmy miasteczko, co jest ciężką, fizyczną pracą. W deszczu. Nie, że deszcz padał to czekaliśmy aż przestanie. Pracowaliśmy w deszczu. Dwa dni. Do cna przemoczone buty nie miały jak wyschnąć, toteż każdego kolejnego dnia po włożeniu świeżych skarpetek - musiałem wsunąć stopy do.. kompletnie mokrych butów o nienajlepszym aromacie. Teraz może trochę pozytywów dla odmiany. Pięniądze nie takie złe, szczególnie dobre było to, że na czarno - żadnych rejestracji, podatków etc. - przez to jednak pracowałem poniżej minimalnej krajowej 7 dni w tygodniu średnio od 10 rano do 20 wieczorem. Carter's Steam Fair, bo takoż się zowie moje miejsce pracy, to naprawdę przepiękne wesołe miasteczko w stylu vintage, które praktycznie od marca do listopada co weekend odwiedza inny zakątek wielkiej brytanii. Atrakcje są naprawdę stare (100letnie silniki parowe zasilające np. karuzele czy konie tamże datowane n 60-70 lat) i piękne, bo właściciele naprawdę się przykładają i WSZYSTKO jest ręcznie malowane - a mają oni talent. Sami mieszkają w starych przyczepach, również vintage, które naprawdę w środku są ekstrawaganckie i po prostu klimatyczne. Carnivale, jednym słowem. Ludzie. Pracownicy mojej części miasteczka to mieszanka kulturowa. Zaczynając od Irlandczyka ("Siemanko piknie" "Wanna vodka?"), przez londynskie murzynki z Jamajki, siwego anglika palącego co 3 minuty, reprezentację Republiki Południowej Afryki (w tym jeden niesamowity człowiek, z którym mam nadzieję jeszcze długo utrzymywać kontakt), myspace'owe british chikcs, afgańczyku-nietalibie, Bułgarze studiującym na Ukrainie, Angliku, który za tydzień ma ślub i również lubi żarty o Twojej Starej; na jamajczyku, który mnie nie lubił, a którego żoną jest Polka (nigdy nie odpowiedziała na moje "Dzień dobry"). A pośród nich Tim from Poland. Cheeky, always smiling weirdo. W pierwszych dniach posądzany nawet o homoseksualizm, co ja później się okazało - było wynikiem nadmiaru mojej energii (taniec z dziecięcą parasolką w deszczu w rytm rock'n'rolla) oraz nieudolnych prób naśladowania brytyjskiego akcentu. Dodam tylko, że w innej części wesołego miasteczka można było trafić na śladowe ilości Pakistanu czy jednego z afrykańskich krajów, gdzie językiem jest zestaw dźwięków podobnych do chrząknięcia, kasłania czy mlaskania. Nie wszyscy jednak dobrze traktują foreignerów. Trzeba o tym pamiętać. Często padało pytanie po kilku minutach niezaobowiązującej rozmowy z klientami "So where are you from?" "Poland" - i teraz albo "Aha..." i jakoś rozmowa się urywała, albo rzadziej pracują-dla-mnie-polacy-dobrze-pracują lub "Lech Wałęsa!" tudzież "Cracow!", raz "Zielona Gora!". All in all - skończyłem, teraz chwila odpoczynku, jakieś małe zwiedzanko i do domciu. Jest baaardzo dużo do opowiadania, ale komu by się chciało to czytać? :) -------------------- CODE srimi (20:20) ale jestem pacan.. kto normalny trzyma dezodorant obok myszki ze wskazaniem na upadek na talerz niezjedzonego zimnego budyniu? Gryffindor Let's shake some dust, people. |
![]() ![]() ![]() |
Kontakt · Lekka wersja | Time is now: 15.05.2025 03:35 |