Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

[ Drzewo ] · Standardowy · Linearny+

> Light Eyes, miniatura

Cherlai
post 04.08.2009 20:44
Post #1 

Iluzjonista


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 133
Dołączył: 29.07.2009

Płeć: niebo pełne F16



Witam!
Chciałam podzielić się swoim Fickiem, nie pierwszym w życiu – dla jasności.
Przyznaję bez bicia – niektóre elementy zaczerpnięte z filmu „Z górki”, ale tylko niektóre. wink2.gif
Ach, i żebyście się nie pomylili, a później rozczarowali, dodam na wstępie, że nie występuje tu postać Harry'ego Pottera. I jeszcze – to do tych, co czytali IŚ – zapomnijcie, że istnieje coś takiego jak wyjątki od prawa Gampa dotyczące elementarnej transmutacji.
Enjoy.

Szła kamiennym chodnikiem, który nosił ślady wielokrotnego użytku. Wiatr rozwiewał bajecznie długie włosy koloru ciepłego brązu tak, że nachodziły jej na twarz. Poły płaszcza szamotały się niespokojnie i szarpały do tyłu bezbronną dziewczynę, walczącą jak samotny żagiel z wichurą. Ziemia usypana była jesiennymi liśćmi, promienie słoneczne delikatnie prześlizgiwały się przez te, które jeszcze utrzymały się na ogołoconych drzewach, tworząc ciepłe refleksy na policzkach nielicznych przechodniów. Drogę, którą przemierzała dziewczyna można by było nazwać niemalże malowniczą, gdyby nie ten wiatr dmuchający w oczy i uniemożliwiający podziwianie czegokolwiek.
I że też ta przeklęta ciotka musiała ją wysłać po zakupy do mugolskiego sklepu w taką wichurę! Co ją to obchodzi, że wystarczy jeden ruch różdżką i będzie miała te swoje cholerne mleko?! Jeden ruch różdżką i będzie miała tę swoją śmierdzącą żelatynę! Jeden ruch różdżką, a żadna z roślin nie będzie potrzebowała tego pieprzonego nawozu!
„Żadnej magii w domu, moja panno – taka była umowa!”
Oczywiście, teoretycznie mogła schować się za winklem, wyczarować co trzeba i odczekać chwilę czasu, ale nie wchodziło to w grę, kiedy dała słowo.
Była honorowa.

Pewien młodzieniec siedział w dziecięcym samochodziku, takim, co to wystawia się przed sklepami i na promenadach, by zabawić dzieci. Całą twarz miał pooraną łzami, z nosa ciekły mu strużki krwi. Samochodzik bujał się w rytm wesołej muzyczki, jakby z niego szydząc, nabijając się z jego cierpienia. Twarz chłopaka zniekształcona była grymasem bólu i upokorzenia, wyrażała cichą agonię. Wyglądał jak skatowany życiem człowiek. Matki, które zamierzały wejść do sklepu przyciskały do siebie dzieci i okrążały delikwenta tak, by znaleźć się od niego jak najdalej.
Nie myślał już nawet o tym, co go spotkało. Nie myślał o dziewczynie, która go zdradziła. Nie myślał o kolegach jej nowego wybranka, którzy rzucili się na niego nazywając śmieciem i pedałem. Nie myślał o policjantach, którzy w miarę szybko zainterweniowali. Została mu pustka, biała plama na tle wcześniejszych wydarzeń. Jednak mimo tego, że część jego przeżyć została odsunięta na dno świadomości, ból pozostał w nim – tak samo cielesny, tak samo nieznośny. Jego siła była tak wielka, że dawała o sobie znać fizycznie. Chłopakowi zdawało się, że czuje skurcze serca.


Minęła zakręt i jej oczom ukazał się niecodzienny widok. W kolorowym samochodziku przed sklepem siedział chłopak. Jego mina przyprawiała o dreszcze klientów. Z nieznanych bliżej przyczyn musiał bardzo cierpieć. Jednak najdziwniejsze dla Katie było to, że zobaczyła w nim samą siebie. Nie dosłownie, oczywiście. Ujrzała człowieka, który nie wytrzymał presji, bo przecież nie mógł wytrzymać. Nie wiadomo dla czego i nie wiadomo za co pokarał go los. Dziewczyna ujrzała w nim siebie – w przyszłości. Tak samo styraną i zniekształconą bólem osobę. Życie obdarzyło ją czymś nadzwyczaj okropnym – monotonią, powtarzalnością każdego dnia.
Sama nie wiedząc kiedy, znalazła się tuż obok niego.

„Co mi szkodzi, przecież to tylko mugol”

Niech podejdzie. Przecież to tylko mugolka.

Sama nie wiedziała do końca co robi. To był instynkt, poczucie, że właśnie tak musi postąpić - jakby coś nią kierowało.
Podeszła do niego najbliżej jak mogła i ujęła w dłonie jego twarz. Podniósł oczy. Bynajmniej, nie był zdziwiony. Jego mina wyrażała zaciekawienie. Otworzył szeroko oczy wpatrując się w dziewczynę. To było niesamowite uczucie widzieć, jak jego nefrytowe oczy powoli się rozjaśniają.

Uśmiechała się. Tak pięknego uśmiechu nie widział nigdy. Tak serdecznie i szczerze nie uśmiechała się nawet Ruby, a wcześniej zdawało się to być niemożliwe. Wokół jej oczu utworzyły się małe zmarszczki. Trudno było stwierdzić jaki kolor mają te przymrużone oczy, choć oczywiste było, że są ciemne. Miała przepiękne równiusieńkie zęby.
Była taka drobniutka! Czuł, że mógłby ją zgnieść w dłoni.


Zrozumieli się od razu. Jakby każde z nich wybitnie znało sztukę legilimencji. Widzieli w swoich oczach wszystko – wszystko to, co przeżyli, wszystko to, co tak cholernie bolało. Widzieli to oboje.

Nawet nie zauważył, kiedy znalazł się przy jej boku.

Nawet nie zauważyła, gdy zajął miejsce przy niej.

Nie wiedząc do końca co robią, ujęli się za ręce. Odwrócili głowy do siebie.

„Przecież ona ma tak jasne, bursztynowe oczy!”

„Te oczy… Takie… Seledynowe…”

Podnieśli głowy do góry. W blokowisku, między dwoma budynkami rozciągała się łąka. Słońce przenikało przez płatki kwiatów zwilżone rosą. Łąka była nieokrzesana, nieharmonijna, zbuntowana, wolna. Tak jak oni. Jak Katie mogła tego wcześniej nie zauważyć?

Łąka. Zboża kołysane podmuchami zefiru. Zefiru, nie wichury. Rozciągała się za blokami wpadając gdzieś na końcu w las. Pierwsze, co zauważył to ta dzikość, nieład, orzeźwienie. Ta łąka wyrwała się z codzienności, przestała być przegniatana przez tę okoliczną szarość. Była wolna. Tak jak oni. Jak mógł jej wcześniej nie zauważyć?

I pobiegli. Śmiejąc się jak dzieci. Ciesząc się wszystkim i niczym, swoją obecnością i tym powietrzem. Oboje oddychali teraz pełną piersią, napawając się kwiatową wonią. Biegli gdzieś w stronę lasu, by rozpłynąć się w powietrzu zanim do niego dotarli. W towarzystwie śmiechów – tak szczęśliwych i tak serdecznych.

KONIEC

Proszę o konstruktywne komentarze.

Ten post był edytowany przez Cherlai: 04.08.2009 20:51
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
 
Reply to this topicStart new topicStart Poll
Odpowiedzi
sillita
post 05.08.2009 10:49
Post #2 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 13
Dołączył: 28.07.2009
Skąd: spod lasu :)

Płeć: Kobieta



Nie wiem. Chyba mi się nie do końca podobało.

Piszesz bardzo obrazowo, masz rozbudowane opisy. To właściwie dobrze. Z tym, że chwilami to już jest zbyt obrazowe, fabuła się w tym rozmywa. Lekki przerost formy nad treścią. W dodatku niektóre zdania zahaczają o za wyskokie c, całość jest trochę patetyczna i przekombinowana. Chodnik, który
QUOTE
nosił ślady wielokrotnego użytku
brzmi dość niezręcznie- i to nie jedyny moment, w którym opisy brzmią niezręcznie, są przesadzone, albo banalne. Zamiast budować romantyczną, wzruszającą atmosferę, śmieszą.

Plus teksty w stylu
QUOTE
bajecznie długie włosy koloru ciepłego brązu
, albo
QUOTE
nefrytowe oczy
zalatują mi marysuizmem. Co prawda ciężko ocenić, czy postacie, które przedstawiłaś naprawdę są marysuistyczne, bo to dość krótka miniaturka, ale z całą pewnościa właśnie tak się zapowiadają.

W dodatku fabuła- niezbyt skomplikowana. Gdyby okroić ją z tych rozbudowanych opisów, zostałoby szła do sklepu- zobaczyła faceta- zakochali się. Niezupełnie oryginalne.

Ogólnie rzecz biorąc, mam nadzieję, że będziesz pisać dalej i ćwiczyć warsztat- sama mam problemy z rzeczami, które wymieniłam wyżej, ale uparcie wierzę, że to wszystko da się poprawić wink2.gif Ale ta konkretna miniaturka jakoś do mnie nie przemówiła.

Ten post był edytowany przez sillita: 05.08.2009 10:52


--------------------
"Kosmito, chcesz podbić Ziemię? Zniszcz kawę."(Mlekopijca, Życie codzienne w Torchwood Cardiff, albo burza w szklanej kuli)

lj
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Posts in this topic


Reply to this topicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 15.05.2025 06:01