Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

[ Drzewo ] · Standardowy · Linearny+

> Miłość Jest Niedaleka Nienawiści..., Kto się czubi ten się lubi, czyli HG/DM

!# Rahel #!
post 05.04.2010 00:57
Post #1 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 35
Dołączył: 19.08.2008
Skąd: Z wyobraźni.

Płeć: włóczykij



Witam! Na wejściu piszę, że mam nieskończone dwanaście lat. Będę tu pisać o Hermionie i Draco, tak że uczulonych od razu ostrzegam. Będzie tu też inny wątek, chociaż może nie? Chwilowo nie wiem. Dobra nie przynudzam, tylko piszę.

PROLOG
Dziewczyna z z Beauxbatons


Gryfonka z burzą brązowych loków na głowie szukała wolnego przedziału, jednak wszystkie były już zajęte. Hermiona już miała się poddać, gdy na samym końcu znalazła przedział, w którym siedziała tylko jakaś nieznana dotąd pannie Granger dziewczyna. Brązowowłosa rozsunęła drzwi, wetknęła za nie głowę i zapytała:
- Mogę się tu przysiąść? Wszędzie jest pełno… - spojrzała błagalnie na nieznajomą.
- Jasne! Christelle La’ Manche, dla przyjaciół i znajomych Stelle i Christelle. Przeniosłam się tu z Beauxbatons - nowa dziewczyna powiedziała to wszystko na jednym wydechu, więc zaczerpnęła głęboko powietrza i uśmiechnęła się do Gryfonki, po czym wstała i wyciągnęła rękę w kierunku szatynki. Dopiero teraz panna Granger zobaczyła Stelle… w hmmm… całej okazałości.
Panna La’ Manche była delikatnie zbudowana, wyglądała na jakieś sto osiemdziesiąt centymetrów, posiadała brzoskwiniową karnację, miała długie, proste włosy z grzywką, koloru ciemny blond, intensywnie szafirowe oczy i truskawkowe usta.
Brązowowłosa uścisnęła dłoń blondynki i przedstawiła się.
- Hermiona Granger, dla przyjaciół i znajomych Miona i Hermiona. W Hogwarcie uczę się już od pierwszego roku - szatynka uśmiechnęła się do Christelle, siadła i z pomocą magii władowała ciężki kufer na półkę dla bagaży.

Po chwili do przedziału wparowali Harry, Ron i Ginny, witając się zarówno z brązowowłosą jak i z panną La’ Manche. Po chwili wszyscy już śmiali się i dowcipkowali, a Ginny powiedziała, że chłopcy to buraki, w przedziale z nimi siedzą trzy “laski”, a oni nawet komplementu. Ruda naprawdę wyładniała, i mimo swoich metra sześćdziesiąt pięć to owijanie chłopaków wokół palca było jej specjalnością. Hermiona natomiast nabrała kształtów i zaczęła ubierać trochę inne ciuchy, modniejsze i bardziej… kobiece, ale nie wyzywające (wciąż była tą samą Granger, grzeczną Gryfonką, prefektem, a w tym roku - panią prefekt naczelną). Z makijażu zrezygnowała (chyba, że na jakąś wyjątkową okazję), jak również odpuściła sobie układanie włosów na gładko - po prostu rozczesywała je i albo rozpuszczała, albo zaczesywała w wysokiego kucyka, a bardzo rzadko związywała niesforne loki w warkocz. Harry i Ron po stwierdzeniu Weasleyówny zaczerwienili się i bąknęli coś o tym, że “dziewczyny są tak ładne, że nie trzeba im o tym przypominać”, na co dziewczyny roześmiały się, a Christelle powiedziała “komplementów dla kobiet nigdy nie za wiele”.

Niestety w pewnym momencie dobry nastrój prysł jak za machnięciem różdżki. Konkretniej gdy drzwi do przedziału otworzyły, a stał w nich nie kto inny, jak Draco Malfoy i jego goryle, razem z Pansy Parkinson.
- Święta Trójca i jakaś nowa… - zwrócił się do Stelle i dodał (a Harryemu i Ronowi przypomniała się sytuacja sprzed sześciu lat) - wierz mi, są czarodzieje lepsi i gorsi, a ta szlama Granger, Potter - Grzmotter i Weasleyowie to hołota - mówiąc to wyciągnął do blondynki dłoń, a ona ku zdumieniu Hermiony, Harrego, Ginny i Rona przyjęła ją, ale po chwili Gryfoni skręcali się ze śmiechu, bo nowa dziewczyna wykręciła Malfoyowi rękę, przygniotła go do podłogi, kucnęła i różdżką dotykając karku blondyna wysyczała:
- Nigdy, ale to nigdy więcej nie nazywaj tak Hermiony, Ginny, Harrego czy Rona, bo następnym razem nie skończy się na groźbach, a dojdzie do… różdżko i ręko czynów - gdy już to powiedziała podniosła się i dosłownie wykopała chłopaka z przedziału i zatrzasnęła drzwi.
- Bubek - warknęła i siadła na swoim miejscu.
- No, to żeś ładnie załatwiła Malfoya! Mamy święty spokój do końca podróży! - krzyknęła ucieszona ruda. Panna La’ Manche uśmiechnęła się, ale brązowowłosa zerwała się nagle z miejsca i wrzasnęła przerażona.
- Ron! Zebranie prefektów! - Gryfonka szybko pobiegła do przedziału prefektów, a Ron, gdy dotarł do niego sens słów panny Granger również pognał za nią.
Reszta, która została w przedziale zaśmiała się głośno z Ginny na czele. Gdy tylko się uspokoili Stelle powiedziała, że musi coś zerknąć do książek, Potter mruknął tylko “druga Hermiona” i zaczął z Weasleyówną dyskutować o taktyce na najbliższy mecz Quidditcha.


- Panno Granger, panie Weasley, co ta za spóźnianie! Macie szczęście, że czekamy jeszcze na Slytherin - profesor Mcgonagall ofuknęła nowo przybyłych już na wejściu.
- Przepraszamy pani profesor, to się więcej nie powtórzy, my po prostu siedzimy w przedziale z tą dziewczyną z Beauxbatons i… - Hermiona zaczęła tłumaczyć, ale profesor przerwała jej.
- Ach, znacie już pannę La’ Manche! W takim wypadku nie wyciągnę konsekwencji, ale macie się nie spóźniać. - McGonagall uśmiechnęła się do Gryfonki, co ta odwzajemniła ze zdumieniem, ale w końcu uśmiechająca się nauczycielka transmutacji to z deka… niecodzienny widok.
- Oczywiście, pani profesor, zapewni… - urwała, bo drzwi otworzyły się i stanęli w nich Malfoy i Mops, powiedzieli
“dzień dobry” i usiedli na swoich miejscach, a reszta przedziału wstrzymała oddech.
- Co to ma być! Malfoy, Parkinson za zaniedbanie obowiązków prefekta minus 20 punktów dla Slytherinu i szlaban. Omówię go z wami po najbliższej transmutacji. Cóż za bezczelność! Spóźniliście się ponad 10 minut i ani przepraszam, ani żadnego wytłumaczenia! - McGonagall była wyraźnie oburzona. - No dobrze, to teraz sprawy organizacyjne. Po pierwsze, w tym roku jest czterech prefektów naczelnych - z Gryffindoru panna Granger, z Ravenclavu panna Patil, z Hufflepuffu - pan Macmillan. Co do Slytherinu, to z tego, co mi mówił profesor Snape, to zdecydował nie dawać tej funkcji panu Malfoyowi, lecz panu Blaisowi Zabiniemu, który jego zdaniem będzie odpowiedzialniejszy… zresztą moim zdaniem też. O ile się nie mylę pan Zabini czeka przed drzwiami. Panno Patil, proszę go wywołać - profesorka spojrzała na Padmę wyczekująco, a ta niechętnie wstała, szarpnęła drzwi i, wystawiając za nie głowę powiedziała, a raczej warknęła:
- Blais Zabini proszony do przedziału - po czym usiadła na swoim miejscu. Po chwili do przedziału wszedł wysoki poczochrany brunet o bystrych, niebieskich oczach. Większość dziewczyn w Hogwarcie się w nim podkochiwała, ale chłopak nawet żadnej nie zaszczycił chociażby jednym spojrzeniem. Zawsze kulturalny, nie rzucał na prawo i lewo szlamami ani zdrajcami krwi. Nikt nie wiedział, czemu mówiono na niego Diabeł. McGonagall wręczyła mu odznakę prefekta naczelnego.
- Panie Zabini proszę usiąść tu, obok panny Patil. Proszę o wyjście wszystkich, za wyjątkiem Granger, Patil, Macmillana i Zabiniego. Macie tu wrócić za dwadzieścia minut. Weasley, zawołaj mi tu tylko La’ Manche - McGonagall zerknęła na Rona.
- Dobrze - powiedział i wyszedł, za drzwiami oddychając z ulgą i ruszył do przedziału.
- Pani profesor McGonagall? - zapytał nieśmiało Ernie. - Po co my tu zostaliśmy?
- Zostaliście tu, ponieważ ojciec panny La’ Manche życzył sobie, aby została ona przydzielona w pociągu. Panna La’ Manche, Christelle La’ Manche przeniosła się tu z Beauxbatons, a jej rodzice chcieli, żeby przydział odbył się jak najszybciej, a do ceremonii przydziału potrzebni są świadkowie. Wystarczy, że będziecie obecni. O, panna La’ Manche już idzie - i rzeczywiście, Christelle weszła do przedziału, powiedziała “dzień dobry” i usiadła.
- La’ Manche, czy wiesz po co tu przyszłaś? - zapytała profesorka.
- Nie mam pojęcia - blondynka wyglądała na zdziwioną, ale wzruszyła ramionami.
- Panno La’ Manche, jesteś tu, ponieważ twoi rodzice nalegali na wcześniejszy przydział, i z tego względu zostaniesz przydzielona jeszcze w pociągu - McGonagall machnęła różdżką i już po chwili w jej ręku znajdowała się tiara przydziału.
- Aha, to dobrze, bo tak to człowiek się stresuje bardziej, niż gdyby miał mieć przydział bez świadków.
- Ale przy przydziale muszą być koniecznie świadkowie. Dobrze, nie przedłużajmy już. Panno La’ Manche, proszę założyć tiarę przydziału - mówiąc to podała stary kapelusz Stelle.

Blondynka założyła kapelusz i usłyszała w głowie cichy głosik:
Hmmm… wielkie pokłady odwagi… bardzo wierna przyjaciołom… och, pragniesz się sprawdzić… na Boga, jeszcze jaka zdolna…
Przydzielisz mnie czy nie? Strasznie się stresuję!
- nastolatka była strasznie spięta.
Oj, nie niecierpliw się tak… ale skoro chcesz tak szybko być przydzielona…
GRYFFINDOR! - ostatnie słowo tiara wykrzyczała już na cały przedział. Christelle z ulgą zdjęła kapelusz.
- W takim razie nie widzę przeszkód. Zostajesz nowym prefektem Gryffindoru, ponieważ panna Granger jest już prefekt naczelną. Chciałabym, żebyś poszła po pana Weasleya. Panie Zabini, proszę przyprowadzić pana Malfoya, pannę Parkinson i pannę Maggie Wilson. Panno Patil, teraz mają przyjść pan Boot i panna Lovegood. Macmillan, panna Abbott i Dave Prett. Panno Granger, proszę zostać.
Kiedy wszyscy już wyszli, Profesor McGonagall odezwała się do Gryfonki.
- Panno Granger, chciałabym zapytać się, czy wiesz kto jest ojcem panny La’ Manche? - spojrzała na Hermionę pytająco.
- Kojarzę nazwisko, ale nie wiem czemu… - Hermiona wzruszyła ramionami.
- Pan La’ Manche jest słynnym magicznym architektem. Mieszka w Paryżu, ale ma znajomości również w Londynie. Jeżeliby pociągnąłby za odpowiednie sznurki, Hogwart zostałby całkowicie odnowiony, ale razem z uczniami i nauczycielami. Panno Granger, ja nie martwię się o własną posadę, tylko o uczniów. Chciałabym, żeby była pani miła dla panny La’ Manche. Po pierwsze - jej ojciec, po drugie wygląda na miłą, ale beż przyjaciół nie da rady… a więc jak? - nauczycielka transmutacji wpatrywała się w brązowowłosą.
- Ależ oczywiście, pani profesor! I nawet bez tego bym się nią zaprzyjaźniła. Polubiłam ją od razu! -
dziewczyna uśmiechnęła się promiennie. A myślała, że chodzi o to, że używała czarów poza szkołą. No, ale jest przecież pełnoletnia! Jej rozmyślania przerwało przybycie reszty uczniów.
- Jesteśmy, pani profesor - powiedzieli wszyscy chórem.
- To dobrze, najpierw Parkinson i Wilson. Ja i profesor Snape stwierdziliśmy, że panna Parkinson nie nadaje się na prefekta, więc postanowiliśmy, że od tej pory będzie nim panna Wilson. Proszę - mówiąc to wręczyła odznakę Maggie. - Pan Malfoy pozostaje prefektem.
- A-a-ale jak to? - zapytała zdumiona Mopsica.
- Nie pojawiasz się na patrolach, nie działasz gdy widzisz, że starsi uczniowie robią coś tym młodszym. Co prawda pan Malfoy też - tu zerknęła z irytacją na blondyna - ale on stawia się na patrole, a z resztą profesor Snape mówił, że się poprawi. Ale ty, Parkinson… po prostu nie nadajesz się do tej funkcji, więc do widzenia - profesorka wskazała jej drzwi, ale Mopsica nie zamierzała się tak łatwo poddać.
- Wcale, że nie! A ona wykazała się czymś? - wskazała ruchem głowy na pannę Wilson. - Ja zasługuję na stanowisko prefekta!
- Panno Parkinson, minus pięć punktów dla Slytherinu i miesięczny szlaban, proszę zgłosić się jutro po śniadaniu do pana Filcha. Proszę natychmiast wyjść z przedziału prefektów! - McGonagall była wściekła bezczelnością Pansy, która wybiegła z przedziału z łzami w oczach.
- Eh, denerwujące… No dobrze. Jako, że teraz mamy czworo prefektów naczelnych, z których trójka była zwykłymi prefektami. Na miejsce panny Granger weszła już panna La’ Manche. W Ravenclavie jest to jedyna w tegorocznym składzie szóstoklasistka - Luna Lovegood i Terry Boot. W Hufflepuffie pan Dave Prett i Hanna Abbott. Slytherin - Maggie Wilson i Draco Malfoy. Gryffindor - Christelle La’ Manche i Ronald Weasley. Prefekci naczelni: z Gryffindoru Hermiona Granger, z Ravenclavu Padma Patil, ze Slytherinu Blais Zabini, a z Hufflepuffu Ernie Macmillan. Dziękuję, to już wszystko. Do zobaczenia na uczcie, a teraz wracajcie już do swoich przedziałów - McGonagall ewidentnie nie życzyła sobie żeby zostali w przedziale, więc wszyscy powoli wyszli.

W przedziale Hermiona usnęła, jak również Ginny i Christelle. Harry i Ron zagrali w magiczne szachy. Nim się obejrzeli, minęła im cała podróż do Hogwartu. Już po chwili zaspane dziewczyny i chłopcy wyszli z pociągu i wsiedli do najbliższego powozu. Przed ucztą okazało się jednak, iż McGonagall zapomniała im powiedzieć o tym, że mają prywatne dormitoria. Christelle poprosiła Hermionę, żeby zapytała się, czy mogą mieć razem pokój. Mogły, tylko profesor musiała coś zrobić i powiedziała, że zaraz przyjdą opiekunowie pozostałych domów i pokażą im ich dormitoria, a sama McGonagall poszła z Ronem, Stelle i Hermioną na górę. Dziewczyny miały sypialnię za obrazem szalonej czarownicy, tuż obok portretu Grubej Damy. Natomiast Ron miał pokój za obrazem przedstawiającym czarodzieja z Wittaner, nieco dalej. McGonagall podała im hasła (do pokoju rudzielca “głupi rycerz“, a do pokoju dziewczyn “eksperymenty”) i zasugerowała, żeby poszli na ucztę, a dormitoria obejrzeli później, na co wszyscy z chęcią przystali. Gdy weszli do Wielkiej Sali wszyscy na nich zerknęli, w końcu spóźnili się na ucztę, a to prefekci, ale gdy po chwili wpadli jeszcze inni prefekci, profesor Sprout, profesor Flitwick i Snape, stwierdzono, że chodziło o jakieś obowiązki prefektów. Filch wynosił właśnie tiarę przydziału, i gdy tylko wszyscy usiedli wstał dyrektor, zaczynając przemowę.
- Moi drodzy! To już kolejny rok przed nami, dla niektórych ostatni, dla niektórych pierwszy, a dla niektórych ani ten, ani ten! Chciałbym, żebyście powitali nową nauczycielkę od Obrony Przed Czarną Magią, panią profesor Angelinę Johnson!
Wielu uczniów zaczęło bić brawo, jednocześnie wytrzeszczając oczy, a szczególnie z klas szóstych i siódmych, w których wszyscy znali Angelinę jeszcze jako uczennicę. Sama zainteresowana stała ze spuszczoną głową, ale gdy ją podniosła, to uśmiechnęła się szeroko. Wszyscy klaskali długo, aż w końcu Dumbledore uciszył ich podniesieniem ręki. Nauczycielka usiadła, a dyrektor dodał jeszcze:
- Przypominam, że, jak sama nazwa mówi, wstęp do Zakazanego Lasu jest zakazany. Pan Filch prosił mnie też, abym przypomniał, że nie można na teren szkoły wnosić nic z Magicznych Dowcipów Weasleyów, jak i wielu innych przedmiotów, których lista znajduje się na dole, w gabinecie pana Filcha. To już wszystko. Wcinajcie! - krzyknął i nagle półmiski i wszelkie naczynia powypełniały się po same brzegi pysznymi potrawami.
Wszyscy niemożliwie się najedli, gdy pojawiły się desery, i kiedy każdy najadł się słodkości dyrektor wstał i powiedziała tylko:
- Dobranoc! - po tych słowach wszyscy zaczęli wstawać i szurać krzesłami.
- Ron - krzyknęła Hermiona. - Sam zaprowadzisz pierwszoroczniaków do pokoi. Ja i Stelle się za bardzo przeżarłyśmy! - i nie czekając na odpowiedz pobiegła na siódme piętro razem z Christelle, przed portretem szalonej czarownicy powiedziała “eksperymenty” i już po chwili były w środku. McGonagall już wszystko załatwiła, bo w pokoju były trzy pary drzwi, właściwie cztery - jedne na balkon, dwie pary do sypialni i jedne do pokoju, który okazał się biblioteczką.
Po chwili weszły do swojego tak jakby salonu, ogromnego pokoju urządzonego, tak samo jak sypialnie i biblioteka w kolorach złoto - czerwonych. W sypialni znalazły także drzwi do ogromnych łazienek, urządzonych na biało - złoto, z czerwonymi dodatkami, jak też ręcznikami i złoto - czerwonymi lampionami. Wanną był mały basen, z niemożliwą do zliczenia ilością kurków. Obie nastolatki miały identyczne łazienki. Szybko rozpakowały się w ogromnych sypialniach i wróciły do salonu, siadły w fotelach przed kominkiem i zaczęły podziwiać prawie apartament. Stelle stwierdziła, że u niej taki pokój miała madame Maxime. Bogato urządzony, z dębową podłogą, dębowymi meblami i takimi samymi drzwiami. Gdy już zmęczyły się nawet rozmową, poszły do swoich pokoi, blondynka jak to ona określiła “żeby wrzucić się na prędkości do wanny i BACH!!! na to bycze łóżko”. Hermiona natomiast wzięła długą relaksującą kąpiel, powoli ubrała się w koszulę nocną, położyła się na łóżku i rozmyślając nad jutrzejszymi zajęciami usnęła.

Ten post był edytowany przez !# Rahel #!: 09.07.2010 11:28


--------------------
1. Uśmiechnij się, jutro będzie gorzej.
2. Doświadczenie to coś, co zdobywasz tuż po chwili w której go potrzebowałeś.
3. Wszystkie sprawy szlag trafia jednocześnie.
4. To czego szukasz, znajdziesz w ostatnim spośród możliwych miejsc.
5. Wniosek to punkt, w którym nie masz już siły dalej myśleć.

user posted image
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
 
Reply to this topicStart new topicStart Poll
Odpowiedzi
!# Rahel #!
post 02.05.2010 01:30
Post #2 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 35
Dołączył: 19.08.2008
Skąd: Z wyobraźni.

Płeć: włóczykij



QUOTE
Na samym początku rzuciło mi się w oczy zjawisko tzw. marysuizmu, czyli tworzenie bohaterki idealnej. Młoda Francuzka jest bardzo szczegółow opisana - brzoskwiniowa karnacja, truskawkowe usta, szafirowe oczy. Nie, nie, nie. Tak perfekcyjne osoby nie są rzeczywiste, nie budzą sympatii. Zwłaszcza po tym, jak bez trudu obezwładniła i wyrzuciła Malfoya z przedzialu. Zbyt przesłodzone, zbyt dużo tej wspaniałości u bohaterki. Piękna, dzielna, a to dopiero początek. Nawet McGonagall przestaje się irytować na Rona i Hermionę za spóźnienie, gdy dowiaduje się, że byli oni z panną La' Manche. Jako nie wyobrażam sobie wicedyrektorki dającej komukolwiek fory tylko latego, że ma sławnego ojca, który wiele może. W dodatku przyznaje się do tego Hermionie.


Hmmm... rzeczywiście przegięłam z tym marysuizmem, ale muszę zwrócić uwagę na: po pierwsze - nie zwróciłaś uwagi, że Malfoy został wzięty z zaskoczenia, co ułatwiło obezwładnienie go. Po drugie, McGonagall po prostu troszczy się o uczniów, a mówi o wszystkim Hermionie, bo to uczennica inteligentna, że tak napiszę zaufana, wiadomo, że nikomu nic nie powie.


QUOTE
Niepotrzebnie też opisujesz dokładnie, kto gdzie mieszkał i jak wyglądały apartamenty dziewczyn. Tzn. mozna to opisywać, ale w nieco inny sposób. U Ciebie mam wrażenie, jakby te opisy nie były w zasadzie do niczego potrzebne - niewiele wnoszą, nie tworzą klimatu.


Ok, następnym razem jeżeli będzie coś takiego zapamiętam, żeby się jakoś specjalnie nie rozpisywać, a jeżeli robić opis pomieszczeń, to w inny sposób.


QUOTE
Rzuciło mi się też w oczy zrobienie z Angeliny Johnson nauczycielki od obrony. To mało prawdopodobne, Angelina była niewiele starsza od Harry'ego i spółki (o ile dobrze pamiętam, trzy lata, bo kiedy Harry ukończył czwarty rok, Angelina ukończyła Hogwart). Nie podejrzewam, aby dziewczyna, która nie wyrózniała się specjalnie wybitnymi umiejętnościami w zakresie obrony (była rewelacyjnym graczem w Quidditcha) byłą w stanie po najwyżej 2 latach od ukończenia nauki zostać profesorem.


Nie, aczkolwiek Angelina miała już 17 lat w czwartej części ponieważ zgłaszała się na Turniej Trójmagiczny - szkołę skończyła gdy Harry i reszta byli w klasie piątej, bo przecież była kapitanem Quidditcha. Jednak Rowling nigdy nie opisywała dokładniej Angeliny - wiadomo było tylko, że gra w Quidditcha, a z OPCM-u mogła mieć same Wybitne - o tym nikt nie wspominał. Z resztą było bardzo mało chętnych na stanowisko profesora od Obrony Przed Czarną Magia, a Dumbledore wolałby raczej zatrudnić Angelinę niż żeby znowu z ministerstwa Scrimgeour wysłał kogoś typu Umbridge.

QUOTE
Drobne potknięcie - Hermiona, która mówi, że uczy się w Hogwarcie od pierwszego roku. To dośćoczywiste, że zaczęła od pierwszego roku. http://online.freeware.info.pl/travian.html


Czy ja wiem, czy dla panny La' Manche to takie oczywiste? Przecież ona sama się przeniosła, skąd mogła wiedzieć czy Hermiona też się nie przeniosła skądś rok wcześniej, albo nawet w tym samym roku z np. Drumstrangu? Christelle mimo mojego wyidealizowania nie jest wszechwiedząca.


Obiecuję przestać idealizować pannę La' Manche.

Rahel.

Ten post był edytowany przez vampirka: 04.02.2019 16:41


--------------------
1. Uśmiechnij się, jutro będzie gorzej.
2. Doświadczenie to coś, co zdobywasz tuż po chwili w której go potrzebowałeś.
3. Wszystkie sprawy szlag trafia jednocześnie.
4. To czego szukasz, znajdziesz w ostatnim spośród możliwych miejsc.
5. Wniosek to punkt, w którym nie masz już siły dalej myśleć.

user posted image
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Posts in this topic
!# Rahel #!   Miłość Jest Niedaleka Nienawiści...   05.04.2010 00:57
Zoe   Powiem szczerze, że niektóre pairingi, takie jak w...   20.04.2010 12:25
!# Rahel #!   Hmmm... rzeczywiście przegięłam z tym marysuizme...   02.05.2010 01:30
White Tiger   Hmmm... Całkowicie zgadzam się z Zoe w każdym pun...   04.06.2010 23:08
!# Rahel #!   I oto pojawiam się z nową notką... Postanowiłam ro...   26.06.2010 01:53
White Tiger   Hmmm... Ogólnie, biorąc pod uwagę, że masz 11 lat,...   07.07.2010 00:28
Cherlai   Z góry mówię, że nie czytałam komentarzy powyżej, ...   07.07.2010 09:36
!# Rahel #!   Cherlai: owszem powtarzasz się - temat marysuizmu...   08.07.2010 23:55
Cherlai   *she's finally breathing calmly* nie zamier...   09.07.2010 00:38
!# Rahel #!   She is you? Hmmm... Ufasz wikipedii? Tam jest w...   09.07.2010 01:01
Cherlai   Is she you? miałaś na myśli. Nie bierz wszystkiego...   09.07.2010 01:11
!# Rahel #!   A i owszem, miałam na myśli "Is she you?...   09.07.2010 11:09
Cherlai   Na pewno więcej. Lecz po co się bawić w takie rzec...   09.07.2010 12:03
!# Rahel #!   Bo jestem straszliwie ciekawa, Cherlai... Cóż, moż...   09.07.2010 15:09
!# Rahel #!   Jeśli ktokolwiek to czyta - wiem, że rzadko wkleja...   07.12.2010 01:30
katbest   Nie obrazisz się, co nie? Na mnie nie można się ob...   11.12.2010 21:32
!# Rahel #!   Droga Katbest, nie obrażam się. Ja nie oczekuję że...   11.12.2010 23:27
katbest   Przepraszam, ale nie mam aż tak silnej woli, żeby ...   12.12.2010 17:26
!# Rahel #!   [b]ROZDZIAŁ 3 Zajęcia dodatkowe Po zielarstwie H...   24.01.2011 03:55


Reply to this topicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 15.05.2025 06:56