Zakład (prawie) Idealny., Erotyczne romansidło. ;) HG/DM.
oferta kolonii Harry Potter Kolonie dla dzieci Travelkids | Szybki i bezpieczny 24h | Pomoc Szukaj Użytkownicy Kalendarz |
Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
Zakład (prawie) Idealny., Erotyczne romansidło. ;) HG/DM.
Nefretini |
30.01.2009 23:08
Post
#1
|
Tłuczek Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 43 Dołączył: 26.12.2008 Skąd: Wrocław. Płeć: Kobieta |
Od razu ostrzegam, że parring: Draco/Hermiona. W większości przewijać się będzie wątek erotyczny, ale nie zabraknie również humoru i paru "załamań". Jest to mój pierwszy fick, więc proszę o lekką wyrozumiałość oraz komentarze.
Pozdrawiam. Rozdział I. Genialny pomysł Malfoy'a. Hermiona Granger w pośpiechu przemierzała Hogwarcki korytarz. Jak tylko Go znajdę, to przysięgam- wykastruję tępym narzędziem! Przyspieszyła kroku, rzucając tym samym, biednym pierwszoroczniakom mordercze spojrzenia. Na jej lewej piersi, światło zachodzącego Słońca, odbijała odznaka Prefekta. Swego czasu dziewczyna była bardzo z niej zadowolona, aż do dzisiejszego dnia. Kłótni z Ronem Weasley’em. Wyszła bowiem do łazienki, a w materiał szlafroka wbita była złota plakietka. - Nie możesz chociaż chwilę przestać puszyć się jak paw?!- zapytał wówczas Ron. Dotknięta do żywego Hermiona, odparowała: - Jesteś zazdrosny, bo Ty jej nie masz?! - Mi nie zależy na podlizywaniu się każdemu nauczycielowi, Omnibusie- warknął, wychodząc z Pokoju Wspólnego. O tak. Słowa jej przyjaciela bardzo ją wtedy uraziły. Dlatego też, teraz, gdy zobaczyła odbijane światło na posadzce, szybko schowała odznakę do kieszeni szaty, spuszczając na chwilę wzrok z korytarza. - Jak łazisz Granger?! Wpadła z impetem na kogoś. Po chwili poznała ten, nasączony obrzydzeniem głos. No k... mać! Musiałam wpaść akurat na tego zoofila?! - Moja wina, że nie patrzysz na drogę, Malfoy?!- warknęła, zbierając się z podłogi. Stanęła z nim twarzą w twarz i od razu to zobaczyła. Wielki Pogromca Szlam wydoroślał. Hmm... No tak, dwa miesiące zostawiły na jego wypindrzonej buźce ślad. Rysy twarzy mu się wyostrzyły, kości policzkowe wyraźniej zarysowały. Pod nosem dostrzegła lekki zarost. Ale jego oczy nadal emanowały tym samym chłodem, sprawiając tym samym, że zrobiło jej się zimno. Paranoja. Weź się w garść. To tylko tęczówki... - A o czym TY myślałaś, co?! O swoim Weasley’ku? Mizdrzy się tam za rogiem, z tą Brown, czy jak ona się nazywa. Kto by pomyślał, że tak się wyrobił...- uśmiechnął się ironicznie. Korzystając z jej zaniemówienia, zlustrował ją wzrokiem. Praktycznie nic się nie zmieniła... Może tylko te drobne piegi, na nosie i lekki makijaż sprawiły, że pomyślał iż wyładniała. Bo dla niego Granger nigdy nie była brzydka... Owszem, nie należała do piękności, ale miała w sobie to coś... I nagle go olśniło. Przefarbowała się! Zamiast burzy, czekoladowych loków, miała teraz idealnie proste, czarne niczym oczy kruka pasma. - Zamknij się. To nie jest MÓJ Weasley’ek. I nie wciskaj swojego, arystokratycznego nosa, gdzie nie trzeba!- zdołała wykrztusić. - Granger... Czy TY mi grozisz?- zapytał z pobłażającym uśmiechem- MI? No proszę Cię... Wiem, że jestem pociągający i w ogóle i rozumiem, że możesz mieć jakieś fantazje... W końcu Weasley nie może być w TYM dobry... Zapewne grozisz mi wspólną nocą, tak?- jego ociekający ironią głos, rozniósł się głuchym echem po korytarzu. - Jak śmiesz, Ty...- zaczęła z purpurowymi plamami na policzkach, ale nie zdążyła, bo o to nadchodził nie kto inny, jak Harry Potter. Czyli ten, którego szukała od godziny. - Wszystko okey, Hermi?- zapytał, podchodząc do kipiącej ze złości i upokorzenia dziewczyny.- Zrobił Ci coś? Nie była jednak w stanie wykrztusić nawet słowa. Wpatrywała się otępiała w Malfoy’a, błagając w myślach by nie kontynuował ich rozmowy. - Tak Potter. Przeleciałem, zgwałciłem i zamordowałem Twoją... Hermi.- ostatnie słowo wypluł na posadzkę- A teraz wybaczcie mi, ale mam lepsze towarzystwo.- uniósł brwi, po czym oddalił się do lochów. Chłopiec-Który-Przeżył wpatrywał się w przyjaciółkę. - Co jest? Odwróciła się do niego i wrzasnęła: - Nic k... nie jest! Po prostu szukałam Cię od godziny, żeby zakomunikować, że McGonagall odwołała jutrzejszy mecz Qudditcha, a na nieszczęście wpadłam na tego zwyrodnialca!- po czym wydała z siebie bliżej nieokreślony dźwięk i ruszyła do Pokoju Wspólnego. Harry podążył za nią w bezpiecznej odległości, zastanawiając się dlaczego v-ce dyrektorka odwołała tak ważne dla wszystkich spotkanie. *** Następnego dnia Hermiona zapomniała swojej odznaki, przez co naraziła się Snape’owi. A dlaczego właśnie jemu? Otóż nietoperzowaty nauczyciel wymyślił sobie, że każdy uczeń, który takową posiada musi mu odowodnić, że nań zasługuje. Kazał więc uwarzyć jej Wywar Żywej Śmierci i z lubością przyglądał się, jak pod palącym spojrzeniem, popełnia coraz to więcej błędów. - ...Tak więc Gryffindor traci dwadzieścia punktów i radzę się przygotować na następną lekcję i nie zapomnieć plakietki- zakończył swój monolog, z uroczym, ironicznym uśmiechem, po czym kontynuował zajęcia. - Nie martw się Miona...- szepnął brunet, podczas gdy Ron nadal wypominał kłótnię w PW. Spojrzała na niego załzawionymi oczyma i odparła: - Och, przymknij się Harry, okey? Westchnął tylko i zabrał się za krojenie korzonków, mrucząc pod nosem obelgi w stronę McGonagall. - Ej, Granger! - Co chcesz, palancie?- warknęła, nie odwracając głowy od swojego kociołka. - To prawda, że na wakacje chodziłaś z Weasley’em? Spłonęła rumieńcem i schowała się za kociołkiem, z zawziętością wpatrując się w dziurę na blacie. - Pssst! Granger! - Odwal się Malfoy!- powiedziała trochę za głośno, bo Snape w mgnieniu oka znalazł się obok niej. Rzucił okiem na jej miksturę i wyszeptał: - Widzę, że jest Pani rozkojarzona... A to dlaczego? Czyżby jakieś... Ważniejsze sprawy, zaprzątały pani umysł? - Owszem.- odparła, nadal ucząc się na pamięć dziury w ławce- A między innymi wyczerpujące obowiązki Prefekta oraz nieznośny... Kolega. Snape już chciał coś powiedzieć, ale nie zdążył, gdyż lekcja dobiegła końca. W pośpiechu spakowała swoje rzeczy do torby i jako pierwsza wyszła z sali. Nienawidzę Malfoy’a... Pieprzony arystokrata... *** Draco umówił się z Zabinim o dziewiętnastej na picie, w swoim Dormitorium. Usiadł więc na krześle i powoli palił papierosa. Po dziesięciu minutach wparował Blaise, z dwiema butelkami ognistej w ręku. - Siema Smoku!- rzucił na wstępie, po czym usiadł na łóżku i spojrzał na kumpla. - Nie krępuj się- mruknął, dopalając LM’a. Wstał, rozlał im po szklance i powrotem zajął swoje miejsce. - Wiesz co? Myślę, że Granger jest erotycznie doskonała. Diabeł zakrztusił się trunkiem. - Coś ty powiedział? Szlamcia?- popukał się teatralnie w czoło- Piłeś zanim przyszedłem, tak? - Zabini, weź się w garść!- powiedział poirytowany- Chodzi mi o to, że ma wszystko czego potrzeba i zamierzam to wykorzystać. Spokojnie, nie podoba mi się jako dziewczyna, tylko po prostu myślę, że może być dobra w łóżku.- stwierdził „nie owijając w bawełnę”. Nalał sobie kolejną szklankę i po namyśle rzekł: - Wiesz co, Malfoy... Masz rację, ale nie zapominaj, że to Granger. Nie odda Ci się... Przynajmniej nie od razu.- w jego głosie zabrzmiała nutka powątpiewania, czy w ogóle pozwoli mu się do siebie zbliżyć. - Wiem.- machnął ręką- I zastanawiam się jak ją omamić... - W Twój wdzięk nie wątpię.- zaśmiał się, poruszając znacząco brwiami- Wiesz... Jeszcze nie zapomniałem naszej wspólnej nocy... - Blaise, niewyżyty homoseksualisto!- zarechotał.- Ale wiesz, co... Mogę jej podać jakiś eliksir, czy coś... - No co Ty? To zbyt banalne i głupie... Może się z nią załóż?- podsunął. Draco przez chwilę się zastanawiał i rzekł: - Dobre! Wymyślę coś i będzie moja...- uśmiechnął się zadowolony. - Tylko żebyś nie przegrał- mrugnął do Niego- Bo będziesz wkopany... Ale Malfoy już go nie słuchał. Otworzył mu na oścież drzwi, po czym bez ceremonialnie poszedł do łazienki. W głowie wyobrażał sobie już wspólną noc z Granger. Jestem geniuszem! Ten post był edytowany przez Nefretini: 31.01.2009 11:37 -------------------- "Puszczała się dziewczyna, puszczała z miłości,
Puszczała dla pieniędzy, puszczała z litości, Aż taką masę razy upadła moralnie, Ze całkiem się skurwiła – i wpadła fatalnie, Albowiem w ciążę zaszła od jednego z gości: Tak powstał SKURWYSYNDYK MASY UPADŁOŚCI." |
Nefretini |
06.09.2010 20:24
Post
#2
|
Tłuczek Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 43 Dołączył: 26.12.2008 Skąd: Wrocław. Płeć: Kobieta |
No wiem, wiem. Straciłam chwilowo serce do tego opowiadania, ale jak się zmotywuję, to będzie kontynuacja. Tylko ostrzegam, zmieniłam troszkę pomysł. Pierwsze rozdziały zostaną, ale główny wątek będzie inny. Zakład? Oklepane to jest przecież, jak cholera.
-------------------- "Puszczała się dziewczyna, puszczała z miłości,
Puszczała dla pieniędzy, puszczała z litości, Aż taką masę razy upadła moralnie, Ze całkiem się skurwiła – i wpadła fatalnie, Albowiem w ciążę zaszła od jednego z gości: Tak powstał SKURWYSYNDYK MASY UPADŁOŚCI." |
Lady_Gosha |
24.09.2010 23:06
Post
#3
|
Tłuczek Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 36 Dołączył: 03.03.2010 Skąd: Biała Podlaska Płeć: Kobieta |
QUOTE(Nefretini @ 06.09.2010 19:24) No wiem, wiem. Straciłam chwilowo serce do tego opowiadania, ale jak się zmotywuję, to będzie kontynuacja. Tylko ostrzegam, zmieniłam troszkę pomysł. Pierwsze rozdziały zostaną, ale główny wątek będzie inny. Zakład? Oklepane to jest przecież, jak cholera. Nefffie proszę ,nie trzymaj nas już w niepewności. \to są wręcz tortury kochana. Pisz nam szybciutko i wstawiaj. Ave LG. -------------------- To ja jestem wagą zbrodni...i mieczem kary.... I hate this part,I hate this part,just that.
Nie ufam nikomu,nikomu się nie zwierzam i nie widzę takiej potrzeby,jedyną mą towarzyszką : śmierć ...czasem też pragnienie... ''Od grzechu zaczął się Mój świat, a że Bóg Mnie stworzył, a Szatan opętał - Jestem więc odtąd po dziś dzień raz grzeszna, a raz święta" To będzie szybkie... może nawet bezbolesne... nie wiem... nigdy nie umierałam... |
Kontakt · Lekka wersja | Time is now: 01.11.2024 01:05 |