Młodość :), ZAKOŃCZONE
oferta kolonii Harry Potter Kolonie dla dzieci Travelkids | Szybki i bezpieczny 24h | ![]() ![]() ![]() ![]() |
Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
Młodość :), ZAKOŃCZONE
Pensy Nocard |
![]()
Post
#1
|
![]() Tłuczek Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 35 Dołączył: 06.04.2003 Skąd: z Warszawy ![]() |
Młodość. Cz.1
Harry leżał w lochach. Wciąż czuł ból po zaklęciu Cruciatus, jakie rzucił na niego Voldemort. Na szczęście w samą porę do lochów wpadł Dumbledore. Lordowi udało się jakimś cudem uciec. Nie był z tego powodu bardzo zmartwiony. Wyglądało to tak jakby specjalnie czekał na Dumbledorea. Jakby chciał go wywabić z gabinetu, odwrócić jego uwagę. - Co to znaczy? - spytał Harry, wskazując zielonkawy napis na ścianie, który pojawił się wcześniej za sprawą Voldemorta. - To chyba jakieś zaklęcie. Wypowiedział je a nam zapisał byśmy wiedzieli co zrobił. - Ale teraz łatwiej będzie znaleźć przeciwzaklęcie. - powiedziała Hermiona wchodząc wraz z Ronem do lochu. - Racja. - powiedział Dumbledore - Może chce nam udowodnić, że nawet teraz go nie pokonamy. Ma bardzo wysokie mniemanie o sobie. - Ale co to za zaklęcie? - spytał Ron - Nie wiem nie znam go. - odpowiedział zamyślony Dumbledore. Wspomnienia mają nawet najstarsi Wiedzą ile w młodości byli warci Niektórzy jednak zapominają Jakie młodzi głupstwa poczynają Na starość się ich wypiera każdy Czy sławny, czy mało ważny Pamięć im czasem szwankuje Kolejne pokolenia oszukuje Niech sobie przypomną właśnie teraz Jak szalali w młodości nie raz. - O Jezu! - Co się stało Hermiono? - spytał dyrektor - Znasz to zaklęcie? - Profesor Flitwick o tym mówił. Ten wierszyk opisuje zaklęcie Dermisis. Zaklęcie, które wybrane osoby cofa do wieku młodości. - Kogo on cofnął? - spytał zaskoczony Harry - Przecież uczniowie są młodzi! - Ale nauczyciele nie. - powiedział Dumbledore. - I duchy. - powiedziała w zamyśleniu Hermiona - To zaklęcie może z nich uczynić młodych, żywych ludzi! - O Jezu... Irytek! - jęknął dyrektor - Chodźcie zobaczymy co tam się dzieje. Wyszli z lochów. Harry nie był zbyt ciężko ranny, tylko trochę poobijany. Szedł więc spokojnie bez niczyjej pomocy. Nagle z jednego z korytarzy po bokach wyszła młoda dziewczyna. Na oko miała z piętnaście, szesnaście lat. Miała długie do ramion ciemnoblond włosy i ciemno brązowe oczy. Hermiona jęknęła cicho. Poznała ją po prostokątnych okularach, ale trudno było jej sobie wyobrazić, że profesor McGonagall ma piętnaście lat i chodzi w niebieskich dżinsach i fioletowej bluzeczce. - Minerva? - spytał zaskoczony dyrektor - Panie profesorze! - ucieszyła się Minerva - Może mi pan wyjaśnić, co tu się stało? Dlaczego nie ma nikogo, kogo bym znała? I kim są oni? Nie znam ich nawet z widzenia! - Profesor McGonagall? - prawie krzyknął zszokowany Ron. - Profesor? - Minerva McGonagall była równie zaskoczona - Panie profesorze, o co chodzi? - jęknęła - Minervo idź pod mój gabinet. Zaraz tam przyjdziemy z resztą tobie podobnych. Na razie niech Ci wystarczy, że jesteśmy w przyszłości. - Fakt, posiwiał pan. - rzekła Minerva z uśmiechem i pobiegła w kierunku gabinetu. - Mam do was prośbę - odezwał się znów Dumbledore - Idźcie i znajdźcie wszystkich, którzy nie są z czasów obecnych. - Dobrze. - powiedziała Hermiona i już miała ruszyć gdy nagle Ron zaczął się śmiać. Padł na podłogę i bijąc pięścią w podłogę śmiał się coraz głośniej. - Ron dobrze się czujesz? - spytała Hermiona patrząc na niego z politowaniem - Wręcz świetnie. - wysapał Ron. - Więc o co chodzi panie Weasley? - spytał zaskoczony dyrektor. - Po prostu już nie mogę się doczekać kiedy spotkamy Snapea! - O tak, tego obawiam się najbardziej. - rzekł dyrektor, a cała trójka wbiła w niego ciekawe spojrzenie. Jednak ten nic już nie powiedział tylko ruszył do sowiarni. Posłać po zastępstwa. Cdn. Młodość cz. 2 Hermiona i jej przyjaciele sprowadzili pod gabinet sporą grupkę osób. Nie było trudno ich znaleźć, ale mimo to zmęczyli się, bo musieli przeszukać cały Hogwart. Ich "nauczyciele" patrzyli zdziwieni po sobie, niektórzy odnaleźli znajomych i teraz rozmawiali z nimi wesoło. Dyrektor stał po środku i patrzył na swych uczniów. - Cisza! - zawołał- Chodźmy do gabinetu. Puścił przodem "nauczycieli" i został z tyłu wraz z trójką przyjaciół. - Czy wśród nich jest Snape? - spytał Ron z ciekawością - Nie ma i to mnie najbardziej przeraża, choć brakuje jeszcze kilku nauczycieli. - Czemu? Był złym uczniem? - spytał Harry z nadzieją Dumbledore westchnął tylko i nic nie powiedział. Weszli do gabinetu gdzie po kątach poustawiali się byli nauczyciele. Tylko jeden siedział. Na fotelu Dumbledorea i głaskał Fawkes'a, który siedział mu na kolanie. - Co tu robisz? - spytał dyrektor, a chłopak spojrzał na niego zaskoczony. - Siedzę. - odpowiedział spokojnie - Zejdź z mojego fotela. I skąd znałeś hasło? - Zgadłem. - powiedział wstając z wyraźną niechęcią. Dumbledore wyczarował małe drewniane krzesła i na nich usiedli nauczyciele, Ron, Hermiona i Harry. Ten nauczyciel zza biurka przyglądał się Harry'emu uważnie. Zresztą Harry jemu też. Zastanawiał się, którym z brakujących nauczycieli jest chłopak. Miał on krótkie, czarne włosy, stojące do góry i czarne jak węgiel oczy. Gdy Dumbledore usiadł chłopak spojrzał na niego i podniósł rękę do góry. - O co chodzi? - spytał zrezygnowany dyrektor - Czy ten mały... - Obecnie jak wszyscy tu obecni jesteś w jego wieku. - Ale jest niższy. - Dobrze, o co chodzi? - Czy on jest synem Śmottera? - James Potter jest jego ojcem, jeśli o to pytałeś. - odpowiedział z naciskiem ktoś z tyłu. Harry poznał głos swojego ojca chrzestnego, który nauczał obrony przed czarną magią. - Black! Coś tak się na końcu schował? Boisz się? No chodź nie mam kogo wkurzać. - Odwal się. - Oj Blackie! Do nogi! - Severus ! Syriusz! Spokój! - wrzasnął dyrektor. Gdy zapadła cisza chciał już zacząć mówić ręka Snapea ponownie wystrzeliła w górę. - O co chodzi? - spytał dyrektor siląc się na spokój. - Dlaczego syn, sądząc po czuprynie, Molly zrobił minę jak Black na widok chodzącej kości? - Severusie! - Chciałem powiedzieć zaskoczoną. - Bo zdziwił się, że jego nauczyciel eliksirów zachowuje się jak zwykły cham. - Syriusz uczy eliksirów? - TY UCZYSZ!!! - wrzasnął Dumbledore - CO??? - wrzasnął Snape - Ja????? - Syriusz chichotał z tyłu - Jasne, a niby Sybilla uczy wróżbiarstwa. - Profesor Trelavney uczy wróżbiarstwa. - powiedziała Hermiona z uśmiechem. Snape spojrzał na nią zaskoczony. - Żartujesz? - Hermiona pokręciła z rozbawieniem głową. - Ta szkoła schodzi na psy. - Severusie. - Przepraszam Black. Cdn. 3 Hermiona, Ron i Harry chodzili po Hogwarcie w poszukiwaniu osób z listy, którą sporządził Dumbledore. Była to lista uczniów, którzy jako jedyni mieli być wtajemniczeni w to, co się dokładnie stało. Ktoś musiał w końcu pomagać dyrektorowi. Na resztę postanowił rzucić specjalne zaklęcie, by zmodyfikować ich pamięć. Kazał im mianowicie wierzyć, że ci nowi uczniowie, których nie znają przyjechali do Hogwartu w ramach wymiany studentów z innej szkoły, niejakiej Franglifton. Zaklęcie zmuszało ich również do myślenia iż nowi nauczyciele są tu już od dawna i każdego z nich uczą od pierwszej klasy. Na szczęście profesorowie na zastępstwo przybyli już następnego dnia rano i od poniedziałku mogli rozpocząć lekcje. Każdy z nich zdawał sobie sprawę z powagi sytuacji i dlatego przybył najszybciej jak potrafił. Jednak Dumbledore chciał mieć też kilku "swoich" uczniów, by lepiej pilnować odmłodniałych nauczycieli. W tym celu sporządził ową listę. Po godzinie do sali od historii magii sprowadzono wybranych uczniów. Siedzieli tam już młodzi nauczyciele i szczerze mówiąc nie wszystkim się to podobało. Tak, więc gdy wreszcie pojawiło się jakieś urozmaicenie w postaci wybranych uczniów wszyscy znudzeni się ocknęli i ożywili. Dumbledore siedział na fotelu i poprosił przybył aby usiedli na krzesłach. Usiedli ciekawie patrząc na nieznanych im ludzi. Przynajmniej tak sądzili. Dyrektor wybrał po czwórce z każdego domu, a z Gryffindoru piątkę, gdyż najwięcej nauczycieli było z tego domu. I tak Slytherin: Draco Malfoy (prefekt domu i zarazem prefekt naczelny klasa 5), Pansy Parkinson (klasa 5), Milicjenta Bulstrode (klasa 5) i Jacklin Tomson (klasa 7); Hufflepuff: Hanna Abbot (klasa 5), Justin Finch-Fletchley (klasa 5 prefekt domu), Kornelia Bigness (klasa piąta) i Bill Frotford (klasa siódma); Revanclev Cho Chang (klasa 6 prefekt domu), Terry Boot (klasa 5), Mandy Brocklehurst (klasa 5) i Dana Freedgull (klasa 7); Gryffindor: Hermiona Granger (klasa 5, prefekt domu i prefekt naczelny), Harry Potter (zaskakujące, również 5 klasa!), Ron Weasley (kolejna niespodzianka, 5 klasa!) oraz (gwódź programu) Fred i George Weasley (klasa siódma). Cała siedemnastka siedziała sztywno na krzesłach i zastanawiała się czego chce od nich dyrektor. Prawie cała. Fred i George wpatrywali się z otwartymi ustami w "profesora" Snapea. - Moi drodzy Ci ludzie, których tu widzicie będą przez jakiś czas uczniami Hogwartu. - Ale czad. - Siedź cicho! - powiedział dyrektor, a Severus Snape posłusznie zamilkł. - Wierzcie albo nie, ale są to cofnięci przez Voldemorta do wieku piętnastu lat, wasi nauczyciele.... - ON JEST NAUCZYCIELEM ???!!! - wrzasnęli jednocześnie bliźniacy, pokazując na ex mistrza eliksirów. - Widzi pan? A wszyscy się na mnie głupio patrzyli jak nie chciałem w to uwierzyć! - Skąd go znacie? - spytał zaskoczony dyrektor bliźniaków. - Czytaliśmy kroniki szkolne, bo układaliśmy je w porządku chronologicznym na jakimś szlabanie... - Już ich lubię! - powiedział Snape z uśmiechem - ... i znaleźliśmy tam jego opis i zdjęcie. - Podpis był zamazany, więc nie wiemy kto to, ale... -... ale po opisie wątpię, żeby go pan zatrudnił. - Też w to wątpię. - rzekł Snape. - A nawiasem mówiąc ciekawe, kto zamazał podpis. - powiedział Snape, patrząc na Łapę. - Wiem, że całej waszej trójce będzie w to trudno uwierzyć, ale Severus bardzo się zmienił od czasów szkolnych. - SEVERUS?????? - wrzasnęli bliźniacy, a wraz z nimi większość zebranych. - Na gorsze, czy na lepsze? - spytał Severus. - Według twojego sposobu rozumowania? Na gorsze. - To on ma w ogóle jakiś sposób rozumowania? Myślałem, że go jeszcze nie odkrył... - Oj zamknij się Łapa. Ja przynajmniej mam szansę go odkryć. - Spokój!!! - krzyknął Dumbledore. - Dobrze drodzy uczniowie, to jest profesor Snape. A teraz zapoznam was z moim planem, w którym weźmiecie udział... Dyrektor zaczął opisywać swój plan spokojnym głosem, odpowiadał na wszystkie pytania bardzo szczegółowo. Mówił jednym tonem w równym rytmie... Severus zasnął, położywszy głowę na ławce. Miał wprawę, jakby nie było, to sala od Historii Magii. Syriusz po raz pierwszy się z nim zgodził i po chwili chrapali razem, na szczęście na tyle cicho, że nie zagłuszali dyrektora. 4 Severus Snape otworzył jedno oko, budząc się z drzemki. Jednak to, co zobaczył zaskoczyło go całkowicie. Otworzył drugie oko dla porównania obrazu. Nadal był święcie przekonany, że miejsce, w którym się znajduje z całą pewnością nie jest salą lekcyjną. A tym bardziej salą, w której zasnął. Budzenie się w zupełnie odmiennym miejscu od miejsca zaśnięcia nie było dla Severusa czymś nowym. To, że nie pamiętał co się z nim działo i jak tu trafił też. Jednak zdziwiło go, to że nie pamiętał, by coś pił. To już było dziwne. Spojrzał w sufit i na odsłonięte kotary łóżka, w którym leżał. -Gdzie ja do diabła jestem? - zapytał dość głośno. -W łóżku. - padła odkrywcza odpowiedź. -Czyim? -No wiesz Sev? - zaśmiał się Łapa z sąsiedniego łóżka -Inaczej. Gdzie to łóżko stoi? -Szczerze mówiąc nie wiem dopiero co się obudziłem, ale... zaraz, to moje dormitorium!!! Tylko zgodnie z tym co gadał dyrektor ładnych parę lat później. Sev rozejrzał się. -Skoro tak twierdzisz. Nie wiem nigdy nie widziałem chłopięcego dormitorium Gryffindoru. -A żeńskie widziałeś?- zarechotał Black. -Przelotnie. -Hę? Jak to "Przelotnie"? -Nie skupiałem się na wystroju wnętrza. Gdy Łapa miał już o coś zapytać do pokoju wpadli Ron i Harry. -Obudziliście się! - zawołał Ron wyjątkowo jak na niego spostrzegawczo -Nie Weasley. Jesteśmy iluzją wywołaną przez to co nazywasz własnym mózgiem, na skutek silnego przemęczenia tegoż organu spowodowanego zbyt wieloma nieudanymi próbami myślenia. -E, co? -On z ciebie kpił Ron. - olśnił rudzielca Syriusz - Ale masz rację obudziliśmy się. Co teraz? -Co chcecie jest sobota. - powiedział Harry, a na twarzy Snapea odmalował się dziwny uśmieszek. -Co chcemy? - spytał, by potwierdzić swoje domyślenia. -No... tak. - powiedział Ron, a gdy uśmieszek się poszerzył dodał szybko - Ale wy dwaj macie być szczególnie pilnowani i nie dopuszczani do możliwości łamania regulaminu. - wyrecytował formułkę wbitą mu do głowy przez Dumbledorea. -Eeeee nuda. - podsumował Severus. -Niekoniecznie. - oczy Łapy zabłysły złowrogo - Czy nie mogliby nas pilnować ci rudzi bliźniacy? -Właściwie... - zaczął Harry -MOGLIBY!!! - wrzasnęli bliźniacy stając w drzwiach. Snape i Syriusz uśmiechnęli się w charakterystyczny dla ich szczeniackich lat uśmiech. Na widok tego uśmiechu i błysku w oczach wszyscy im podobni cieszyli się i chcieli imprezować, a pani Noris mało nie odstawała zawału. Była bardzo wrażliwą kotką. Cdn. 5 Szkolnymi korytarzami zmierzała czwórka uczniów. Na twarzy każdego z nich malował się mściwy uśmieszek. Byli to Fred, George, Severus i Syriusz. Byli bardzo dumni ze swego "przywitania" z panią Noris i Argusem Filchem. Ten ostatni jeszcze nie dowiedział się o prezencie powitalnym i tylko to uchroniło szkołę od wysłuchiwania jego przekleństw. Już dawno ściany tego zamku nie słyszały go w takim nasileniu. Odkąd Huncwoci i paczka Snapea skończyli szkołę. Właśnie pogrążeni w rozmowie łobuziacy szli szerokim szkolnym korytarzem, gdy zza jakiś drzwi doszedł ich podniesiony głos dyrektora. Dumbledore rzadko podnosił głos, nawet na nich. Wzbudziło, więc to zainteresowanie rozbawionej młodzieży. Przyjrzeli się uważniej drzwiom obok, których przeszli. To był pokój nauczycielski. Spojrzeli na siebie i zrozumieli się bez słów. Podeszli na palcach do drzwi i przytknęli uszy. -Powtarzam ci Alastorze, że wiem o tym, że coś trzeba zrobić! - powiedział podniesionym głosem Dumbledore.- Tylko nie wiem, co. -dodał już cicho i jakoś tak dziwnie. Jak na niego bardzo dziwnie. Jakoś tak smutno, jakby się bał. To z kolei przestraszyło stojących pod drzwiami chłopców. -Chyba ktoś bardzo chce się dowiedzieć o czym mówimy. - powiedział szalonooki Moody w tym samym momencie otwierając gwałtownie drzwi. Do pomieszczenia wpadła czwórka uczniów i wylądowała w niezbyt wygodnych pozycjach na podłodze. -Złazić ze mnie! Czyja to noga? -AAAA! Moja kretynie! A masz! -Ała! To nie jego! -Sorry Fred. -George. -Jeden pies. -Dobrze powiedziane Black. -CISZA!!! - przerwał wciągającą debatę na temat właścicieli poszczególnych części ciała, Moody. -Czego tu chcieliście? - spytał dyrektor - Czemu podsłuchiwaliście? - mówił tym samym smutnym głosem. Przestraszonym, w którym pobrzmiewała nuta zmęczenia. -My? Podsłuchiwaliśmy? -Snape. -No dobrze, ale podsłuchiwaliśmy przez pana... -Co? -No bo pan krzyczał, a że pan nigdy nie krzyczy, to rozbudził pan naszą ciekawość! - wytłumaczył Black. Zapadła niezręczna cisza. Dyrektor nie wiedział co powiedzieć, chyba po raz pierwszy w swojej karierze. Pewnie ta sytuacja trwała by dłużej gdyby nie krzyk, który dopiero co podniesionych chłopców znów o mało nie powalił na ziemię. -CO ONI CI ZROBILI?????????????? ZABIJĘ TYCH DRANI!!!!!!! Dumbledore spojrzał znacząco na stojących przed nim uczniów. Oni nagle zainteresowali się obrazkami na ścianach i widokiem za oknem. -Każdy z was traci po 20 punktów dla swojego domu. -Za co, panie profesorze? - spytał z niewinną minką Severus. -Za podsłuchiwanie. Za to co zrobiliście woźnemu oberwiecie później. -Ale pan nie ma dowodów, że to my. -Syriuszu, a niby kto? -Potter. -Severusie, to Harry, a nie James.- powiedział z iskierką rozbawienia dyrektor. -Ale winę zwalić i tak można. - odparł szybko uczeń. -To nie był Potter panie profesorze. - odezwał się Fred (George?) smutnym głosem i ze wzrokiem wbitym w podłogę. - My widzieliśmy kto to zrobił, ale nie chcieliśmy go wydać, bo Severus mógłby mieć problemy. -Zwalasz na mnie? - spytał zaskoczony Snape, a Syriusz zarechotał. -Nie. - odparł przemawiający bliźniak, po czym kontynuował.- To był Malfoy, ale my nie chcieliśmy, żeby ślizgoni znienawidzili Severusa od razu na początku... -Całkiem nieźle Fred. - powiedział Moody -Ale? -Ale i tak nie uwierzymy, że odżałowaliby sobie przywitanie z Argusem. - dokończył wypowiedź kolegi dyrektor. - A teraz już idźcie. Macie obiad. Czwórce aniołków (z różkami) nie trzeba było tego dwa razy powtarzać. W ułamku sekundy wypadli z komnaty. Szli wesoło korytarzem. Śmiali się i żartowali, ale coś nie dawało im spokoju. Ten ton dyrektora. Przeraził ich bardziej niż gdyby zobaczyli Voldemorta na własne oczy. Jeśli bał się dyrektor sprawa musiała być bardzo poważna. Nawet oni, którzy nie przejmowali się niczym za bardzo teraz to odczuli. Wiedzieli, że czekają ich poważne kłopoty. Już niedługo. Bali się Voldemorta i jego ludzi, ale zza rogu wyłoniło się o wiele bliższe zagrożenie i w tej chwili z pewnością o wiele bardziej wściekłe. - Co zrobiliście mojej kotce?!?! - wydarł się na nich. Winowajcy spojrzeli po sobie i wyrwali biegiem jak najdalej od Filcha i jego kotki wymalowanej w kwiatki odblaskową farbą. Ona też nie była zbyt mile nastawiona. Ona i jej pazury. -------------------- Pink it was love at first sight
Pink when I turn out the light, and Pink gets me high as a kite And I think everything is going to be all right No matter what we do tonight AEROSMITH :-) |
![]() ![]() ![]() |
Pensy Nocard |
![]()
Post
#2
|
![]() Tłuczek Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 35 Dołączył: 06.04.2003 Skąd: z Warszawy ![]() |
Cz. 18 (chyba) (to całkiem możliwe) (oj,
załóżmy, że osiemnasta)
Powolne ruchy człowieka, który za wszelką cenę stara się pozostać nie zauważony. Wszyscy oprócz niego śpią. Panuje absolutna cisza. Nikt go nie usłyszy. Nie mają szans, bo on jest cichutko. Jego ofiara na pewno się nie obudzi... Syriusz Black delikatnym i idealnie cichym ruchem sięgnął w kierunku czegoś, co wyglądało, jak album. I na czym spał Severus Snape. Właściwie wyglądało tak, jakby Ślizgon ułożył sobie posłanie z tych "albumów" i zasnął na nich. Pewnie chciał się zabezpieczyć przed kradzieżą. Na daremnie. Syriusz był już pewien zwycięstwa. Opuszkami palców dotknął okładki najłatwiejszego do zdobycia albumu. - GRRRRR Syriusz odskoczył i stanął prawie, że na baczność, przed łóżkiem swojego przyjaciela, który niewątpliwie miał otwarte oczy, i niewątpliwie przed chwilą warknął. - Cześć Sev! Nie śpisz? - spytał z uśmiechem wyjątkowo szerokim, nawet jak na niego. - Wyobraź sssobie - warknął (syknął?) Snape. - Czemu dobierałeś się do moich albumów? - A... Czemu warczałeś? - wykręcił się od odpowiedzi Black - Myślałem, że we własnym języku lepiej zrozumiesz. A teraz sssspadaj. - Sss Khem Khem Znaczy Sev, ty chyba coś nie tak? - Jaśśśniej? - Przeciągasz "s" a czasem "ś" - Jassssne... - Wiesz Sev, ja też lubię Jubilera... - Co?! - No... "Władcę Pierścieni" , czy bransoletek? Nie ważne! Ale nie musisz się od razu tak upodabniać do bohaterów Sever. - Nie czytałem Władcy Pierścieni... Sssrozumiano? - Nie teraz, to już przesadziłeś. Mówi się Zzzzzrozumiano! - A co mucha jestem? - Tak, bzykajmy razem... - CO?! - Idę po Molly, ona ci przemówi do rozzzzumu. - Nie przedrzeźniaj mnie. - Jakżebym śśśśmiał... Po krótkiej naradzie w pokoju dziewczęcym (w którym zaskoczony Black znalazł zaspanego Iryta) Molly wyszła do Severusa Snape'a, który wciąż okupował łóżko i układał na nim albumy z taką miną i wzrokiem, że Molly poczuła się zazdrosna. Jednak opanowała pierwotne instynkty porwania rywali na strzępy i usiadła na łóżku Ślizgona tak, żeby nie naruszyć żadnego ze ssssskarbów. - Severus, zapytam wprost. - Proszszszę. - Jest źle - powiedziała cicho przyszła Weasley. - Czy jesteś albumofilem? - CO?! - Snape oderwał się na chwilę od pieszczenia znalezisk. - Bo innego wyjścia nie widzę... - BO NIE WIESZ CO, TO JEST!!!!!!!!! - wydarł się Snape tak, jak nawet żaden Potter nigdy nie słyszał. - NO TO MI POWIEDZ, JEŁOPIE!!!!!!!!!!!!!! ; - jednak mimo usilnych wysiłków, wciąż nie dorastał Molly do pięt. - No to patrz! Z tymi słowami otworzył jeden z albumów, w którym znajdowały się jakieś stare gazety. W każdym albumie z jednego roku, choć często były przerwy na kilka lat albo były wyjątkowe lata, które mieściły się w kilku. Molly patrzyła, jak urzeczona. - Przecież to SKARB!!! Skąd ty, to masz??? - No pięknie, on syczy, a ona gada inną czcionką! - Mam plan. - oznajmił Severus. - Plan wspaniały i genialny! - SEVERUS!!! Nie zasyczałeś. - Syriusz był bliski ekstazy z wrażenia, że kłopoty się ssskończyły. Khem, khem skończyły ![]() - No i? - Jaki ten plan?! - krzyknęły dziewczyny, bo Sybilla dołączyła już do nich wraz z Samuelem. - Stworzymy obecny rok. Jakby nie było mamy wprawę. - Eee... Sev, ja nie jarzę - przyznał się Black. - IDIOTO, SŁCUHAJ JAK DO CIEBIE MÓWIĘ! - wrzasnął Snape. - To są wszystkie powstałe numery "G.U.M.I.Ś" - "G.U.M.I.Ś"?!?!?!?!?!?!?! - oczy Syriusza zalśniły niezdrowym blaskiem, jak oczy większości facetów na widok "gazet dla panów". Tylko, że to była gazeta uczniowska. Wszyscy obsiedli łóżko Snape'a, jak muchy g... znaczy śmieci. I zaczęli wspominać. - Te tajemne spotkania... - Ściśle tajny bal maskowy na koniec roku... - Kryptonimy... - Te artykuły! Ich czytanie i... pisanie! - Ta walka z nauczycielami! - I Filchem! - I uczniami też trochę. - Po prostu zdrowy humor... - Karykatury... - Wierszyki! - Piosenki... - I te wszystkie fanki naszej twórczości... - Tyle wrażeń zapewniał tylko "G.U.M.I.Ś"!!! - Tak. Raz musiałam pisać egzamin poprawkowy, bo zamiast się uczyć, czy chodzić na randki, to wprowadzałam korekty do ostatniego numeru w tym roku. - Numery jubileuszowe... Kolejka jaka właśnie się toczyła ze wspomnieniami zatrzymała się na Blacku, który stracił chwilowo wątek i z oczami pełnymi łez wzruszenia wydusił tylko. - Cóż... po prostu "Głos Uczniów Mądrych i Innych Świrów" - Dokładnie!!! - poparli go wszyscy zebrani i zaczęli ocierać łzy spływające po policzkach rękawami... niekoniecznie swoimi. Gdy wreszcie się opanowali, co zajęło im trochę czasu. (Nie tak znowu dużo, ze dwie godziny. No, ale takie wzruszenie! Wszystkie numery "G.U.M.I.Ś"... chlip...przepraszam... chlip dop.aut.) Postanowili omówić pomysł Severusa. Oczywiście każdy był za. - Musimy ściągnąć nowych członków... Bez skojarzeń proszę! - oznajmiła Molly - I zmienić sobie ksywki, bo nas poznają - dodała konspiracyjnym szeptem Sybilla. - A co będzie, jak nas zabraknie? Znaczy już będziemy starzy znowu? - zapytał Syriusz, a wszyscy zamilkli. - No... Wciągniemy bliźniaków, a oni później awansują na szefów! - rozwiązał Severus, a po chwili ciężkiego myślenia reszta zaaprobowała pomysł. - Ej, a można będzie ze starej kadry się nabijać? - spytała Sybilla. - Znaczy z naszej? - spytał Severus. - Nie, dopóki nie będziemy znów starzy, bo przecież większość uczniów nie pamięta nas obecnie, jako swoich nauczycieli. - No fakt - przyznała Sybil. - Jutro zaczynamy! - oznajmił Severus, który w niejasnych okolicznościach zrobił się prezesem (a raczej głównym redaktorem). - Najpierw bierzemy tylko bliźniaków. Potem będą się zgłaszać, jak zawsze. - OK. - Sev? - Co Black?! - Mogę obejrzeć nasze roczniki??? - JA TEŻ! - I ja. - I jeszcze ja! - Dobra, dobra spokój. Są tu. Severus podał im około sześciu albumów i razem zaczęli przeglądać różne numery gazety. Śmiali się przy karykaturze Wilkensa, na której oprócz normalnego ciała miał zamiast głowy kociołek, a w ręku chochlę. Podpisane było Sukinkocioł ze strzałką wskazującą na mistrza eliksirów. Autorem był nie jaki ESES. Zresztą, jak większości karykatur. Następnie zatrzymali się przy karykaturze idealnie odwzorowującej idącego na czworaka Syriusza Blacka, który w swych (LUDZKICH!) ustach niósł pokaźną kość. Podpis ESES był aż nazbyt oczywisty. Kolejna przedstawiała Lily Evans, całującą się z jakimś chłopakiem, a tuż obok Pottera seniora z jelenimi rogami na głowie. Podpis Rogacz rozbawił Molly do łez. A za podpis ESES, autor zarobił w łeb. Następny w kolejności był Remus Lupin. Przedstawiony w pozycji, parodiującej psi siad (PSI SIAD , a nie PRZYSIAD) z głową uniesioną do góry i ustami ułożonymi tak, że widać było, jak wyje do narysowanego wyżej księżyca w pełni. Na szczęście nikt nie wziąć inwencji twórczej ESESa na poważnie. Peter Petigrew siedział skulony, gryząc ogromny ser żółty. Dalej były narysowane same, ogromne buty z dopiskiem "Więcej Hagrida się nie zmieściło" Były też wierszyki i piosenki, które odwzorowywały charaktery uczniów i nauczycieli Hogwartu. Czasem i Filcha. Była strona, na której dedykowano piosenki (zarówno mugolskie, jak i magiczne) poszczególnym osobom. Oczywiście z właściwym gazecie, złośliwym humorem. Np. "I belive I can Fly" dla pani Hooch*, piosenka zespołu Fatalne Jędze "Pogłaszcz psa, weź na kolana smoka" dla Hagrida; "A ja mam już dość" - wszystkim uczniom w trakcie OWTM-ów i SUM-ów; "Angel" - wszystkim Ślizgonom; "Escape" - wszystkim uczniom na szlabanach; "Help" - wszystkim uczniom, którzy jutro mają sprawdzian z eliksirów. Itd. Itp. Po raz kolejny łzy wzruszenia zagościły w ich oczach. I łzy śmiechu, bo nie wszystkie artykuły ze swych lat już znali. Jakby nie było ich wiedza i pamięć kończyła się w wieku lat piętnastu. Ale i tak było cudownie :-) *To pochodzi z jednej z Potterowskich stron. Niestety nie posiadam jej adresu, byłam tam raz albo dwa i teraz mi się przypomniało. Pozostałe tytuły są moje. To znaczy dopasowanie moje. A i jeszcze jedno. Wiem, że tytuły nie pasują latami do czasu kiedy oni byli młodzi. Przynajmniej większość, no ale to czarodzieje, więc mogli poznać, to już wcześniej. Za pomocą zaklęcia Trelum Pollelum. Prawda? No, to nie czepiać się ![]() ![]() ![]() A i jeszcze jedno (prawie bym zapomniała): CDN. I sorry, że znów kiepski odcinek. Część według wszelkich praw matemtyczno-fizyczno-przyrodniczo-filozoficznych 19 Ten oto odcinek zostanie w większej części, poświęcony opisaniu pierwszego numeru reanimowanego czasopisma "G.U.M.I.Ś.", które zdołało się po raz kolejny podnieść z upadku i braku czytelników. Pisma, które jako jedyne w całym istnieniu czarodziejskiego i mugolskiego świata tyle razy się odradzało i na nowo umierało. Jak feniks. Przynosiło radość i pocieszenie w cierpieniach. Podnosiło na duchu i leczyło z kompleksów. A teraz odrodziło się ponownie z własnych popiołów, aby dalej cieszyć, wzruszać i irytować. Aby nieść przesłanie, że zawsze należy się śmiać, nie ważne, kiedy, jak, z kim i z czego (kogo). Obudziło się by trwać i nieść na dzieję na lepsze dni i noce... chlip... chlip.... chlip... chlip... przepraszam... chlip... chlip... wzruszyłam się. Autorka w pośpiechu, ocierająca łzy. Na okładce tego cudownego numeru pierwszego kolejnego wydania "G.U.M.I.Ś" - a widniał piękny rysunek (autor n.n. czyt. Nikomu nieznany) feniksa i tekst <<"G.U.M.I.Ś" SIĘ ODRODZIŁ!!!>> Na pierwszej stronie był zgrabny i wzruszający artykuł, który mówił odrobinę o historii gazety oraz o jej reaktywacji (nadmiar Matrixa na redaktora naczelnego jednak źle wpływał). Wspominał także, że aby opublikować coś w magazynie wystarcz: 1. Zdobyć w miarę inteligentną sowę. 2. Nakłonić ją, żeby stała przez chwilę w spokoju. 3. Przywiązać jej do nóżki kopertę z napisem <<do G.U.M.I.Ś. - a>>, w której będzie jeden próbny artykuł kandydata (tudzież karykatura, wierszyk, dedykacje piosenek itd.) 4. Jeśli kandydat nie posiada takiego czegoś, to niech puści sowę wolno idzie w ustronne miejsce i napisze (narysuje, namaluje, naszkicuje itd. Itp.) 5. Gdy już to zrobi, niech włoży to coś do koperty z napisem << do G.U.M.I.Ś. - a>> i poszuka innej inteligentnej sowy, bo tamta się już pewnie obraziła. 6. Zdobędzie tą sowę i nakłoni ją do siedzenie przez chwilę w spokoju. 7. Wyśle tą że sowę. UWAGA!!! PODCZAS "NAKŁANIANIA" SOWY DO SIEDZENIA W SPOKOJU, ZWIERZĄTKU NIE MOŻE STAĆ SIĘ KRZYWDA!!! A JEŚLI SIĘ STANIE, TO PROSZĘ JĄ ODNIEŚĆ OD RAZU DO PROF. WILKENSA, TO CHOCIAŻ ON BĘDZIE MIAŁ Z NIEJ POŻYTEK I NOWE SKŁADNIKI DO ELIKSIRÓW. Kolejne strony poświęcone były na trzy artykuły dla uczniów różnych autorów. 1. "Jak poderwać nauczyciela?" aut. Snakiego (litościwa autorka doda, że taką nową xywkę przyjął niejaki dawny ESES, czyli Severus Snape dop.aut.) Fragment artykułu: "... Mitem jest, że nie da rady poderwać nauczyciela. Da radę. Ambitnym dziewczętom polecamy profesorów od eliksirów, którzy z natury muszą udawać zimnych, jak lód. Trzeba ich tylko roztopić..." 2. "Jak oszukiwać przy grze w rozbieranego pokera?" aut. Pani Tarota (czyli Sybilli, jakby ktoś się nie domyślił dop. aut) Fragment artykułu: "... Rady dla obu płci. Po pierwsze - zaklinaj się, że nie umiesz w to grać, nigdy na oczy nie widziałeś (-łaś) kart i w ogóle zawstydza cię ta gra. Po drugie - nie daj nic po sobie poznać Po trzecie - uśmiech triumfu niech zagości dopiero przy bieliźnie. Rady szczegółowe..." 3. "Dlaczego profesor Wilkens chodzi takim zamaszystym krokiem?" aut. Szarika ( w sensie Łapy Dop. Aut.) Fragment artykułu: "... Moim zdaniem główny problem polega na nieodpowiedniej bieliźnie..." Dalej, jak w każdym numerze był jeden artykuł dla nauczycieli (bo wbrew ogólnej opinii, to oni też czytali "G.U.M.I.Ś - a") (oczywiście tylko po to, żeby próbować rozszyfrować, kto takie bzdury pisze... oczywiście ^^) Artykuł napisał Snaki , bo już wczuł się w temat: "Jak poderwać uczennicę?" "... Mitem jest, że nie da rady poderwać uczennicy (ucznia). Da radę. Ambitnym profesorom polecamy fanów wszelakiej nauki, a w szczególności Waszych przedmiotów. I pamiętajcie tekst >>Panie (Pani) profesor(ze) ja chyba potrzebuję dodatkowych lekcji<< to tylko pretekst dla ucznia, a dla Was zachęta. Podobnie, jak tekst >>Ja nic z tego nie rozumiem<< Zawsze się coś rozumie. Longbottom jest wyjątkiem, potwierdzającym regułę..." Dział z karykaturami był bodaj najgrubszy, bo Snakiego naszło natchnienie. a) Cała masa wijących się brązowych kresek, a pośrodku dwie dłonie, trzymające książkę. Podpis : Hermiona Granger ![]() c) Idealny portret pani Norris i podpis: Tak naprawdę, to pani Filch. d) Wielki żółty drops z cienkimi rączkami i nóżkami, oraz brodą : Przyszłość Albusa Dumbledore'a. e) Czarny Pan, kierujący różdżkę na lustro, przed którym stoi i dymek: Ostatni mugolak i świat będzie czysty.... W dziale porady dla nauczycieli i uczniów: 1. Jak sprawdzić, czy to wilk, a nie wilkołak? a) zrób mu zdjęcie ![]() c) zrób zdjęcie profesorowi Lupinowi d) porównaj 2. Jak sprawdzić, czy ktoś opisał cię w jakiejś książce? a) poszukaj biblioteki ![]() c) Znajdź Hermionę Granger d) Zapytaj ją 3. Jak namówić uczniów do dzikiej radości? a) Na pierwszej lekcji każ im przepisać cały rozdział z książki, a potem go sprawdź odejmując punkty za najmniejsze błędy ( "t" powinno mieć dłuższy daszek itd.) ![]() c) Obrażaj ich na tyle subtelnie, żeby nie mogli się nikomu poskarżyć i na tyle dosłownie by zrozumieli. d) Odejdź z pracy - dzika radość gwarantowana. e) Jeśli jesteś profesorem Wilkensem, to wykonaj tylko punkt d) W dziale z wierszykami był tylko jeden napisany przez Sybillę całkowicie talentu pozbawioną, ale za to w kuli zobaczyła inny wymiar, gdzie postacią książkową tylko była. Wzięła się, więc do roboty i spłodziła te głupoty: Harry Potter dziwna księga Piękna, cudna no i wielka! Ile tam postaci występuje I każdy z każdym flirtuje I tak jest Snape boski Który ratuje swe włoski Od szamponu wrednego Z powodu urazu dziecięcego Dalej jest długowłosy Black Co zwiał z więzieni ot tak Snepe'a nienawidzi I się tego bynajmniej nie wstydzi Jest też Lupin ubrany w łach Ale bogina rozprawi raz ciach Jest kumplem Syriusza Blacka I ma naturę wilkołaka Jest jeszcze jeden facet wielki Fajny, zabawny, choć nie piękny Wszystkie zwierzaczki przyjmie w mig A jego imię to Hagrid Jest też jeden kujon wielki Który czyta druk wszelki Granger Hermiona się nazywa A Draco ją od Szlam wyzywa Draco Malfoy to jest gość Pan wszelakich ziem i włość Wielka szycha w Slytherinie Co ze swego ojca słynie Lucjusz jego ojcem jest Zginiesz jeśli tego nie wiesz Lucek ładny jest i bogaty Rolę spełnia wpływowego taty Wielką sławą nas oślepia Ten co w nas gały zielone wlepia Sławnego Harry'ego poznasz w mig Bo ma na czole paskudny sznyt Pozostały jeszcze rudzielce Których jest mnogo wielce pan Weasley Artur zaczyna niech was nie zwiedzie niewinna mina To konstruktor wynalazca Latającego samochodu sprawca Jego żoną jest Molly Co na dzieci krzyczeć woli Niż gotować im warzywa Do tego sztucznych różdżek używa Dalej jest ich fajny syn Długowłosy, piękny Bill A tuż za nim grzecznie stoi Charlie, co się smoków nie boi Potem kujon - pracocholik dumny Percy, co by go Fred wsadził do urny Fred i George są bliźniakami Co się specjalizują żartami Grają też w quidditcha często I tłuczka odbijają gęsto Potem jest już tylko Ron Przyjacielem Potter'a jest on Sławę chce zdobyć wielką Najlepiej łatwą i piękną Najmłodsza zaś jest Ginny Rodzice postęp poczynili Jest to ich córeczka pierwsza Co Potterowi nie poskąpi wiersza Możnaby długo jeszcze wymieniać I kolejnych ludzi tymi wersami wpieniać Jednak ja tylko o jednym powiem uporcie O nie jakim Lordzie Voldmorcie Jest to już łysawy stary dziadek Którym straszy się czarodziejski dziatek Bo choć sklerotyk i fajtłapa z niego To ma niejednego kolegę fajnego Śmierciożercą potocznie zwanym I przez aurów skutecznie wybijanym. To już koniec jest wierszyka A autorka szybko znika Bo się Voldzio, Potter połączyli I plan genialny ułożyli Chcą potwory poszczuć na nią By zobaczyć jak ją zjadają Jednak ona się nie boi Bo wie kto twardo za nią stoi Atakującym zrzednie mina Jak zobaczą miecz Wiedźmina...*** Dział z piosenkami i dedykacjami też był pełen.... MALCHIK-GEY ( TATU) - dla Harry'ego Pottera i Erica Samilsa KISS YOUR PAST GOOD-BYE (AEROSMITH) - Dla wszystkich dementorów i ich ofiar HAVE YOU REALLY LOVE A (WO)MAN (trochę zmieniony przez nawias BRIAN ADAMS) - dla wszystkich mężczyzn w Hogwarcie I DON'T WANT MISS A THING (AEROSMITH) - dla notującej wszystko uważnie Hermiony Granger JA NIE LUBIĘ NIKOGO (ŁZY) - dla profesora Wilkensa DZIŚ BĘDZIESZ MÓJ (ŁZY) - Potter do pucharu quidditcha CRAZY (AEROSMITH) - dla redakcji gazety OSIEM (SMOCZYCH) SERC (ŁZY zmienione przez nawias) - dla fanów eliksirów OPOWIEM WAM JEJ HISTORIĘ (ŁZY) - dla profesor Smith (nowa od historii magii) NARCYZ (ŁZY) - dla Gilderoy'a Lockharta POWIEDZ (ICH3) - dla uczniów przy odpowiedzi Magazyn kończył się pozdrowieniami od redakcji i życzeniami utrzymania humoru przez najbliższe dni aż do następnego numeru, który wyjdzie, jak będzie. No i oczywiście zaproszeniem do pisania i rysowania dla gazety. ~^~^~^~^~^~^~^~^~^~^~^~^~^~^~^~^~^~^~^~^~^~^~^~^ W pokoju nauczycielskim, przy kominku i resztkach promieni zachodzącego słońca, wpadających przez okno, Remus Lupin czytał najnowszy numer "G.U.M.I.Ś - a" i wbrew nakazanej zawodowej powadze śmiał się, jak głupi. Czyli normalka. Stojący pod drzwiami tegoż nauczycielskiego przybytku, Severus i Syriusz mieli powód by być z siebie dumni. _)(__)(__)(__)(__)(__)(__)(__)(_ *** Wierszyk został kiedyś napisany przeze mnie w napadzie głupawki i niepoczytalności umysłowej (spokojnie daruję Wam inne, acz podobne ![]() Mam nadzieję, że taki odcinek, choć na jakiś czas Was zaspokoi, bo ostatnio mam pełno kartkówek i nie mam czasu, humoru i chęci do pisania. Wiem, że chwilami humor jest okropny, ale cóż.... nie będę kłamać, że odcinek jest trochę wymuszony. No, ale chyba z raz się uśmiechnęliście, co??? (jak nie, to mi się nawet nie warzyć tego pisać ![]() No i komentować, bo pisać nie będę (ale szantaż = =") -------------------- Pink it was love at first sight
Pink when I turn out the light, and Pink gets me high as a kite And I think everything is going to be all right No matter what we do tonight AEROSMITH :-) |
![]() ![]() ![]() |
Kontakt · Lekka wersja | Time is now: 15.05.2025 05:51 |