Pamiętnik Draco [zak?]
oferta kolonii Harry Potter Kolonie dla dzieci Travelkids | Szybki i bezpieczny 24h | ![]() ![]() ![]() ![]() |
Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
Pamiętnik Draco [zak?]
Caroline |
![]()
Post
#1
|
![]() Kafel Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 18 Dołączył: 17.11.2003 Skąd: Mielec ![]() |
Hey! Jestem tu nowa i postanowiłam umieścić i moje ff:
1.09 PONIEDZIAŁEK - m o j e dormitorium Hm...zacznijmy od tego, że nazywam się Draco. Draco Malfoy. Ten M a l f o y. Jestem dobrze zbudowanym, przystojnym blondynem ze zniewalający błyskiem w stalowoniebieskich oczętach. Ten pamiętnik dostałem dzisiaj od starego Dumbla. Po uczcie zatrzymał mnie i powiedziałem że pisanie pomoże mi odreagować stresy i takie tam - bla…bla…bla… - wiecie, takie duperele podstarzałego świrusa. No więc zaczynam! 2.09 WTOREK wieczór NIE! NIE! BŁAGAM! TYLKO NIE TO! Stałem się obiektem pożądania tej idiotki - Granger Łopatozębnej. Podeszła do mnie na przerwie i powiedziała, że chce porozmawiać. Nie chciałem nie być dżentelmenem, więc kulturalnie poradziłem jej, żeby spadała na Pottera. Akurat przechodził obok, więc machnąłem ręką w jego kierunek, a ta zarzuciła mi ręce na szyję, zawołała na cały korytarz: "Tak, Dracuś! Ja ciebie też!" i mnie pocałowała (ble…ble…fuj…fuj…fuj… - przecież moje wrażliwe ząbki mogły się zarazić - może szlam jest jak próchnica?)!! Piszę te słowa o 2:25 w nocy pod kołdrą z latarką, bo od tego zdarzenia aż wstyd się było pokazać w pokoju wspólnym! 3.09 ŚRODA popołudnie No comments... 4.09 CZWARTEK historia magii Przez ostatnie 2 dni było t r a g i c z n i e ! Nawet Snape spytał mnie, czy nie chcę się przenieść do Gryffindoru, skoro mam tam dziewczynę. I Ty, Severusie, przeciwko mnie?! 5.09 PIĄTEK - wreszcie weekendu początek Pierwszy tydzień nauki (nauki-tylko dla kogo? He...he...) a już McGonagall nam dowaliła. Chyba wydam wszystkie oszczędności dla kogoś, kto mi napisze te dyrdymały. Z drugiej strony nie wiem, dlaczego mam za to płacić?! W końcu pisać zadanie DLA MNIE to zaszczyt. Nie rozumiem, dlaczego inni tego nie rozumieją. Dziwne... Wypadł mi dzisiaj ten najjaśniejszy włosek, który rósł z lewej strony przedziałka. Trochę psuł kompozycję całej fryzury, ale zarazem dodawał jej odrobinę nonszalancji i frywolności (wyczytałem to w zadaniu Goyl'a kiedy pisał o sklątkach tylnowybuchowych). Chyba powinienem rozjaśnić sobie jakiś, żeby uzyskać podobny efekt. Muszę się nad tym poważnie zastanowić. Chyba skonsultuję to z moim psychologiem. 6.09 SOBOTA - błonia Mam problem: szampon koloryzujący, farba, czy może rozjaśniacz? Nie mogę przecież pozwolić na to, by jakieś bliżej nie znane mi chemikalia zniszczyły delikatną strukturę mojego włoska! A gdyby uszkodziła się cebulka? 7.09 NIEDZIELA - łazienka m o j e g o domu Prosiłem Snape'a o radę. Powiedział, żebym poszedł do psychiatry, bo on nie widzi lekarstwa na samo uwielbienie. O co chodzi? Dodał, że i tak podobam się dziewczynom, po czym pokazał dwa przednie (nawiasem mówiąc żółte, i to bardzo, hi hi) zębiska, dając mi do zrozumienia, że chodzi o Garnger. Wkurzyłem się. Powiedziałem, że żółty kolor nie pasuje do stylu metala. Nie zrozumiał aluzji. Chyba opary z eliksirów zbytnio rzuciły mu się na mózg! 8.09 PONIEDZIAŁEK Katastrofy ze szlamą ciąg dalszy. Na OeNeMeSie (Opiece Nad Magicznymi Stworzeniami) mieliśmy o sowach. Ten mutant człowieka (Hagrid, rzecz jasna...) przyniósł sowy, żebyśmy się z nimi zapoznali. Jakbym nie wiedział co to jest! Wrrr... Garnger chyba było to na rękę i przysłała mi list. Chce się spotkać dziś wieczorem w Hogsmeade, żeby "omówić pewien delikatny temat, którego zrealizowanie przyniesie obustronne korzyści" Iść, czy nie iść? Później OK, idę. Ale pod warunkiem, że ona płaci za piwo! -------------------- Boże, daj mi cierpliwość, bym pogodził się z tym,
Czego nie jestem w stanie zmienić. Daj mi siłę, bym zmienił to, co zmienić mogę. I daj mi mądrość, bym odróżnił jedno od drugiego" - Marek Aureliusz - |
![]() ![]() ![]() |
Caroline |
![]()
Post
#2
|
![]() Kafel Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 18 Dołączył: 17.11.2003 Skąd: Mielec ![]() |
Jeeeeeej, aż sie zarumieniłam z tych pochwał... W nagrodę mam ndla Was next parta:
09.11 PIĄTEK po południu Qźwa, qźwa, qźwa, qźwa! No i sam nie wiem, co mam zrobić! Z Hermioną się nie wiedziałem od wczorajszej nocy i naprawdę nie pamiętam, czy się w końcu pocałowaliśmy, czy to był tylko sen. Głupio mi tak do niej iść, bo jak tak, to tak bez sensu... No... w sumie mi się to podobało i było przyjemne, ale pod warunkiem, że ten pocałunek to tylko sen! W realu w życiu bym nie chciał! Im dłużej nad tym myślę, tym bardziej niczego nie jestem pewien. To znaczy jestem pewien, że mi na niej nie zależy jako na dziewczynie, tylko na przyjaciółce. Ten pocałunek mógłby wszystko zepsuć. Ale jak się przekonać, czy to był sen, czy nie? Chyba pasuje do niej iść... Wieczorem Uffffffff... ulżyło mi tak w 90 % No bo jak do niej poszedłem, to była jakaś taka... normalna. I nic nie sugerowała, tak, że chyba zaczynam miewać erotyczne sny... Pokazała mi też album ze zdjęciami jej rodziny. Była tam też Jeanette. Nie pisze już do mnie. Chyba już zapomniała... Ale właśnie te baby takie są przewrotne! Nagada, nagada, a później tylko cię serce boli. I żaden kardiolog ci nie pomoże... 10.11 SOBOTA po śniadaniu Chyba będę wróżką! To znaczy wróżkiem! Yyyyy... wróżbiarzem, no w każdym razie sens jest zrozumiały ![]() "Jeanette can't you see I'm in misery We made a start now were apart There's nothing left for me Love has flown all alone I sit and wonder why-yi-yi-yi Why, you left me oh Jeanette Oh Jeanette baby someday when high-yi school is done Somehow, someway, our two worlds will be one In heaven, forever and ever we will be Oh please say you'll stay oh Jeanette Jenette my darling you hurt me real bad You know it's true but baby you gotta believe me When I say I'm helpless without you Love has flown all alone I sit, I wonder why-yi-yi-yi Why, you left me oh Jeanette Jeanette, Jeanette, why-yi-yi-yi-yi Oh Jeanette..." * Powinno jej to dać do myślenia. Oczywiście, jeśli sobie przetłumaczy ![]() 11.11 NIEDZIELA po południu Ale dzisiaj fajna data: same jedynki. Tylko żebym pały nie dostał przez ten dzień... Hermiona już wyszła ze skrzydła szpitalnego i wzięła się ostro do roboty. Tak więc wysmarowała mi piękne i długaśne zadanie na transmutację. Jak tak dalej pójdzie, to chyba zaczną patrzeć na mnie jak na jakiegoś kujona. To znaczy już się chyba zaczęło, bo coś ostatnio McGongall tak na mnie dziwnie zerka, ale nic nie mówi, tylko wstawia za każdą pracę "znakomicie". Jak to się można ustawić w życiu he... he... 12.11 PONIEDZIAŁEK po lekcjach No nie mogę! Co za chamstwo w tej szkole! Dzisiaj na transmutacji ta głupia McGonagall oskarżyła mnie że nie piszę samodzielnie prac domowych! No jak tak można! M n i e , Dracona Malfoy'a posądzać o takie oszustwo. A było to tak: - Pani profesor, chciałbym oddać tą dodatkową pracę domową - powiedziałem i wręczyłem jej m o j e (bo jak z wielkim poświęceniem i trudem zdobyte) zadanie. - Hm... panie Malfoy. Zauważyłam, że oprócz panny Granger tylko pan oddaje dodatkowe wypracowania - popatrzyła na mnie zza okularów. - Czyżby to ona miała na to jakiś wpływ? - Cóż, pani profesor, przebywając z nią dłużej zrozumiałem, jak ważna jest nauka, więc postanowiłem, że poprawię trochę oceny i zacząłem się starać - sama prawda spływała gładko z moich pięknie wykrojonych usteczek. - Tak, panie Malfoy, zauważyłam... Ale czy mogę panu ufać, że te w s z y s t k i e prace zostały zrobione s a m o d z i e l n i e ? - Oczywiście, pani profesor! - No... tu naprawdę była prawda. Wypracowania zostały napisane samodzielnie przez Hermionę ![]() - Mam nadzieję, że rozumiemy się dobrze. Samodzielnie przez p a n a , panie Malfoy - ona umie czytać w myślach? - Yyy... tak, pani profesor. Sądzę, że rozumiemy się yyy... doskonale. No i wreszcie dała mi spokój. Ale nie wiem, czy uwierzyła. Ale jak ona się domyśliła? Plan był przecież idealny! Nawet Hermiona zaczarowała swoje pióro tak, że pisało moim charakterem pisma. Oj, coś czuję, że ktoś tu maczał w tym paluchy. Ale ja, jakem jest Draco Malfoy, dowiem się kto! 13.11 WTOREK wieczorem No i sprawa się wyjaśniła. Straciłem jedynego sojusznika w tej głupiej szkole! Po lekcjach wezwał mnie do siebie Snape. Wszedłem do jego komnaty, jak do wielkiej, ciemnej i śmierdzącej stęchlizną jaskini. I Snape powiedział: - Draco, chciałbym z tobą porozmawiać - ups... czyżbym coś przeskrobał? Ale gdzie tam! Ja? - Oczywiście, sorze. - Yyy... może byśmy wyskoczyli tak na godzinkę na piwko? - Wytrzeszczyłem oczy tak bardzo, że aż spuścił wzrok. Chyba ze zmieszania. - Hm... sorze, ale wie sor dobrze, że w niewyznaczonym czasie n i e w o l n o wychodzić do Hogsmeade - ach... jak cudownie było prawić mu kazania takim mentorskim (nowe słówko w moim słowniku - Hermiona powiedziała, że prawie zawsze tak mówię) tonem. Snape aż się skulił, jak to usłyszał. - Draco, nikt się nie dowie. Znam takie jedno malutkie tajne przejście... - widać, że mu bardzo zależy. Ciekawe, o co mu chodzi? - No dobrze, a gdyby tak 20 punktów dla Slytherinu? - Interes przede wszystkim. - Co, Draco, interes przede wszystkim? - Czy wszyscy nauczyciele muszą mówić to, o czym ja akurat myślę? Mam nadzieję, że nie wie tego, że uważam, że wygląda jak nastroszona wrona z tymi nażelowanymi końcówkami włosów. - To nie tak, sorze. Po prostu powinienem mieć jakąś rekompensatę za łamanie regulaminu. - No dobrze. - Hm... wypad do Hogsmeade to jednak dość ryzykowne. 30? - 25. - 27? - 26. - 25,5? - Ma się tę żyłkę biznesmana! - No dobrze! Dostaniecie 30 punktów! I przestań się targować! - Ok., umowa stoi. A teraz zastanówmy się, z którego paragrafu... - Draco... - Snape pokazał mi zaciśnięte zęby. A tak przy okazji - żółte ma. Nie to, co ja... - Pomyślmy... może za nadzwyczajną działalność na rzecz szkoły? Nie, nie, Dumbel mógłby się ciskać o co chodzi. - Ukhm, ukhm... - chrząknał. Ale mu fajnie grać na nerwach ![]() - Albo... za pomoc słabszym? - Wrrr... - Ha... ha... ha... ha... zacisnął pięści. Może... CO???? Zacisnął pięści?! Już po mnie!! - DOSTANIECIE PUNKTY Z KTÓREGO PARAGRAFU CHCESZ, ALE CHODŹMY JUŻ! - Chyba ja też zostanę psychologiem. Umiem wyczuć, co nadchodzi... - Jaaasne sorze - już wolałem się z niczym nie wyrywać. No bo ja mam fenomenalne wyczucie sytuacji, ja po prostu czuję chwilę, co powinienem mówić, a co nie. No i poszliśmy do Hogsmeade. A tam, czego się dowiedziałem! Ale napiszę o tym jutro. Jestem tak, przygnębiony rozwojem sytuacji, że nie mam na nic siły. Nawet mi się czesać nie chce. Dobranoc mój pamiętniczku! Jeeeeeezu, wcześniejsze zdanie jest skreślone! Jak ja mogłem coś takiego napisać?! ----------------------------------- * Kto wie, jaka to jest piosenka? ![]() -------------------- Boże, daj mi cierpliwość, bym pogodził się z tym,
Czego nie jestem w stanie zmienić. Daj mi siłę, bym zmienił to, co zmienić mogę. I daj mi mądrość, bym odróżnił jedno od drugiego" - Marek Aureliusz - |