"kiedy Się Kogoś Kocha" Dm/hp, jednopartówka :)
oferta kolonii Harry Potter Kolonie dla dzieci Travelkids | Szybki i bezpieczny 24h | Pomoc Szukaj Użytkownicy Kalendarz |
Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
"kiedy Się Kogoś Kocha" Dm/hp, jednopartówka :)
MariettaGordon |
31.08.2012 13:56
Post
#1
|
Tłuczek Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 37 Dołączył: 31.08.2012 Skąd: Lestrange Manor Płeć: Kobieta |
To nie jest moje pierwsze opowiadanie, również nie pierwszy mój slash, ale bardzo je lubię, dlatego wrzucam je tutaj jako pierwsze Nie jestem profesjonalistką, ale się staram
Chcę również dodać, że jest to one shot, więc nie ma co liczyć na kolejne rozdziały. Bardzo lubię jednopartówki, co nie znaczy, że nie będę pisać czegoś dłuższego, kilku a nawet kilkunastu (nie mówię kilkudziesięciu, bo popieram przysłowie "mierz siły na zamiary" ) rozdziałów Dodam też, że będą się pojawiać ficki o głównym parringu hetero - wielbię slashe, ale inne też będą (uwielbiam Dramione!). Mam nadzieję, że wam się spodoba, liczę również na wasze opinie - krytyka mile widziana, aczkolwiek wyłącznie konstruktywna Enjoy! "Kiedy się kogoś kocha" Pochodnie zdobiące ściany hogwarckich korytarzy rzucały blask na jasne włosy wysokiego chłopaka spacerującego w lekkim półmroku od dobrej godziny. Prefekt naczelny Slytherinu, Draco Malfoy, spełniał swój obowiązek prefekta patrolując korytarze. Smukła, wyprostowana sylwetka, czupryna platynowych włosów, hipnotyzujące oczy i przede wszystkim niesamowicie przystojna twarz przyciągała spojrzenia młodych dam na obrazach, które chichotały, szeptały między sobą i rzucały mu przeciągłe spojrzenia, machając rzęsami. Mimo zalotów uśmiechniętych dziewcząt, Draco nawet nie patrzył w ich stronę, zimne spojrzenie miał utkwione w przestrzeń przed sobą, a wyraz twarzy nieodgadniony. On sam był nieodgadniony, nikt tak naprawdę go nie znał. Jednyna osoba, której pozwoliłby się poznać, poznać go nie chciała i to go niezmiernie bolało. Jego uwagę przyciągnęły podniesione głosy tuż za rogiem. Czyżby jakieś pierwszoroczniaki postanowiły się pojedynkować, jak on i Potter sześć lat temu? Uśmiechnął się pod nosem na to wspomnienie. Skręcił w lewo i zamarł. Poczuł się jakby dostał Drętwotą, nie mógł się ruszyć ani nic powiedzieć. Po kilku sekundach stan szoku zamienił się w rozwścieczenie, które ogarnęło go całego. Miał ochotę bić, kopać, klnąć, rzucać Cruciatusem w tych dwóch drani, którzy ośmielali nazywać się jego przyjaciółmi. Nie mógł się zgodzić na takie rzeczy. Nie mógł się zgodzić na widok Goyle'a stojącego za Potterem i wykręcającego mu ręce, a tym bardziej na widok Crabbe'a zdzierającego ubranie z Gryfona. Brunet początkowo szarpał się, wyrywał z uścisku Goyle'a, wyklinał ich, ale zaprzestał, nic nie wskórając. Teraz milczał z wzrokiem utkwionym w ziemię, starając się powstrzymać łzy boleśnie palące jego oczy, niemo zgadzając się na poniżenie, jakie serwowali mu Ślizgoni i nieświadomie wzrygając się od dotyku spoconych dłoni Crabbe'a. - Zabierać łapska i spierdalać w podskokach. - powiedział Draco opanowanym, mimo wściekłości głosem. - O, Draco. - odezwał się Goyle. - Chcesz się z nim zabawić? Możemy ci ustąpić pierszeństwa, mimo, że to my go upolowaliśmy. - wydał z siebie złośliwy chichot. Draco zacisnął zęby, a poprzednie rozwścieczenie, przy aktualnym uczuciu wydawało się lekką irytacją. - Czy nie wyraziłem się jasno? - odezwał się cicho, ale doskonale wyraźnie Malfoy. - Won! - wrzasnął nagle, dając upust swojej wściekłości, a jego głos przeciął nocną ciszę jak ostry miecz. ''Przyjaciele'' spojrzeli na niego, jak na uciekiniera z psychiatryka, ale puścili Gryfona, popychając go na ziemię i posłusznie oddalili się. Draco stał w miejscu, wpatrując się w bruneta i dopiero, gdy kroki ucichły, podszedł bliżej. Ukucnął przy Potterze, leżącym twarzą do ziemii. Lekkie drżenie ramion świadczyło o wciąż intensywnym strachu i chłopak wzdrygnął się, gdy poczuł ciepłą dłoń na swoich obnażonych plecach. Dotyk okazał się nad wyraz delikatny i przyjemny, ale mimo tego nie wyzbył panicznego strachu z Harry'ego i brunet wciąż był spięty. - Spokojnie, Potter, już nikt nie zrobi ci nic złego. - powiedział cicho blondyn ostrożnie gładząc drżące plecy. Te słowa podziałały na Gryfona jak otwarcie jakiejś wewnętrznej blokady i chłopak wybuchnął płaczem. Malfoy patrzył przerażony na nagie ramiona wstrząsane spazmami szlochu. - Potter... - wymamrotał Draco chwytając mocno te ramiona i unosząc go lekko. - Harry... - szepnął, obejmując go ramionami, a brunet przylgnął do niego ramionami, jakby Ślizgon był jego ostatnią deską ratunku. Draco doskonale rozumiał Gryfona. Kiedy jako jedenastolatek po raz pierwszy wybiegł z gabinetu ojca w podartym ubraniu, na nogach zaplamionych krwią, dał się przytulić domowemu skrzatowi, by tylko ktoś zapewnił mu poczucie bezpieczeństwa. Zgredek wtedy mocno go uściskał, mówiąc cicho, że ''panicz Draco już jest bezpieczny, że nikt nie zrobi mu krzywdy'', a potem pomógł mu umyć obolałe ciało. Od tamtej pory młody Malfoy dobrze traktował Zgredka i był bardzo wdzięczny Potterowi, kiedy ten na drugim roku uwolnił skrzata, Zgredek zasługiwał na to. Teraz to on przyciskał do siebie roztrzęsionego Gryfona, pozwalając jego łzom wsiąkać w materiał swojej szaty i szeptał mu uspokajające słowa do ucha. - Chodź, odprowadzę cię do twojej lwiej wieży. - wymamrotał, uśmiechając się lekko. - Nie! - wykrzyknął cicho Potter, wywołując zdziwienie na twarzy Ślizgona. - Nie chcę tam. Tam wszyscy mnie zobaczą, nie mogą mnie zobaczyć TAKIEGO. Draco pokiwał głową. Doskonale go rozumiał. Ubranie można było naprawić prostym Reparo, ale jego roztrzęsienie było widoczne gołym okiem. - Chodź ze mną. - blondyn wstał i pomógł zrobić to Potterowi, podtrzymując go za łokieć. Kilknaście metrów dalej znajdowały się drzwi do Łazienki Prefektów i to właśnie tam ruszył Draco trzymając Harry'ego za wciąż drżącą dłoń. - Czysta magia. - mruknął, a drzwi otworzyły się z cichym kliknięciem. Basen, który Potter dobrze pamiętał z czwartego roku wypełniony był ciepłą wodą, a nad jej powierzchnią unosiły się jasnoróżowe bąbelki. Obscuro i Silencio skutecznie powstrzymały syrenę z malowidła przed chichotem i głupimi docinkami. Rzucił jeszcze Muffliato i spojrzał na Pottera. Jeszcze nigdy nie był wobec nikogo tak delikatny, jak wobec tego czarnowłosego Gryfona. Ostrożnie zdjął z niego koszulę, a raczej to, co z niej zostało, ale kiedy dotknął jego rozporka, Harry cofnął się jak oparzony. - Nie bój się. Drżąc na całym ciele, Potter pozwolił Ślizgonowi rozsunąć rozporek i zsunąć z siebie spodnie. Bał się niemiłosiernie, ale coś wewnątrz podpowiadało mu, że nie musi się obawiać blondyna, że on nie zrobi mu nic złego. - Jeśli chcesz, możesz zostać w bokserkach. - odezwał się cicho, ściągając szatę przez głowę. Brunet kiwnął głową obserwując, jak Malfoy rozpina guziki koszuli i ściąga spodnie. Utkwił wzrok w lewym przedramieniu chłopaka, gdy ten zsuwał koszulę z ramion, ale blada skóra Dracona nie była niczym naznaczona. Obaj zdjęli buty i skarpetki i już po chwili Harry wchodził do basenu, objęty ramieniem Ślizgona. Odetchnął, czując uspokajający dotyk dłoni blondyna na swoim torsie i ramionach. Draco mył go delikatnie, co chwilkę obejmując i szepcząc do ucha coś kojącego. Nie wiedzili, który z nich zainicjował pocałunek. Ich usta spotkały się w połowie drogi, stykając się lekko. Przez chwilę trwali tak, Draco nie chcąc spłoszyć bruneta zbyt śmiałą pieszczotą, Harry nie wiedząc do końca czego tak naprawdę chce. Blondyn rozsunął delikatnie wargi chłopaka swoimi i powoli wsunął język w jego usta, przesuwając nim po podniebieniu Gryfona i wywołując z jego ust niekontrolowany jęk. Ich języki splotły się czule i ostrożnie, a dłoń Dracona lekko przywarła do opalonego policzka. Po kilkunastu sekundach Harry odsunął się o parę centymetrów, łapiąc powietrze. Patrząc na Malfoya uświadomił sobie, że pocałunek, którym obdarzył go Ślizgon był najlepszy, jaki kiedykolwiek otrzymał. Wiecznie płacząca Cho musnęła kilkakrotnie jego usta swoimi, robiąc to bardzo niezgrabnie, doświadczona i wyuzdana Ginny całowała go łapczywie, wpychając mu język prawie do gardła. Dracon pocałował go tak delikatnie i czule, że miał wrażenie że lata, unosi się w powietrze, z blondynem w ramionach. - Wszystko w porządku? - zapytał zaniepokojony Ślizgon, a Harry pocałował go nieśmiało, niemo zapewniając, że wszystko w jak najlepszym porządku. Pocałunek nie był długi, ale blondyn był przeszczęśliwy, że to Potter go zainicjował. - Mogę o coś zapytać? - powiedział nieśmiało Gryfon, opierając głowę o gładki tors blondyna. - O co tylko chcesz, Harry. - chłopak pogładził sterczące we wszystkie strony czarne włosy Pottera. - Dlaczego to zrobiłeś? - spytał, spoglądając w szare oczy, patrzące na niego z czułością. - Dlaczego obroniłeś mnie przed Crabbe'em i Goyle'em, mimo, że wiedziałeś, że mogą to wszystkim opowiedzieć, a wtedy stracisz swoją reputację? - Widzisz, Harry... - zaczął niepewnie Ślizgon, uważnie dobierając słowa. - Kiedy się kogoś kocha, jest się w stanie zrobić dla niego wszystko. - zacisnął powieki i poczuł jak jego policzki zalewa krwistoczerwony rumieniec. Stało się, odkrył swoje uczucia i poczuł się tak bezbronny jak nigdy. Moment, w którym poczuł usta Harry'ego na swoich, wydał mu się najpiękniejszy i zarazem najdziwniejszy w jego życiu. Spodziewał się głośnego śmiechu, szyderstw, a następnego dnia kpin szkolnych kolegów i wizyty ojca, któremu z pewnością by o zdarzeniu doniesiono. Tymczasem poczuł spierzchnięte, a jednocześnie tak cudownie miękkie usta przyciskające się do jego warg. Otworzył oczy i odsunął od siebie Gryfona i wbił w niego zszokowane spojrzenie. Odczytując nieme pytanie w oczach blondyna, brunet objął go, delikatnie całując prawy policzek. - Ja ciebie też, Draco, ja ciebie też. Ten post był edytowany przez MariettaGordon: 31.08.2012 13:59 -------------------- Wolność to nie stan, ani miejsce.
To nie poglądy ani prawa. To cholerny wrzask pełen nienawiści lub radości, w który wkładamy całe swoje serce i nie obchodzi nas, że wezmą nas za wariata. I'm from Slytherin, bitches. |
Kontakt · Lekka wersja | Time is now: 01.11.2024 01:11 |