Tell Me About..., erotyk - nic dodać, nic ując
Projektowanie stron internetowych General Informatics, oferta kolonii Harry Potter Kolonie dla dzieci Travelkids | Szybki i bezpieczny 24h | Pomoc Szukaj Użytkownicy Kalendarz |
Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
Tell Me About..., erotyk - nic dodać, nic ując
rhiamona |
12.08.2006 22:19
Post
#1
|
Uczeń Hogwartu Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 177 Dołączył: 12.08.2006 Skąd: Z kapusty :D Płeć: Kobieta |
To mój pierwszy erotyk. Nie, nie proszę o wyrozumiałość. Jest dość kiepski, napisany z nudów... takie moje chore fantazje.
Pozdrawiam :* Bezszelestnym krokiem na scenę świata wkracza zima. Niezmiennie piękna królowa chłodu. Bezlitosna tancerka, usypiająca swą urodą przyrodę. Posiadaczka wszechobecnej peleryny śnieżnego puchu. Matka mrozu, który postnie szczypie nagie nosy i uszy. Jej nadejście w Anglii było równoznaczne z zbliżającym się Bożym Narodzeniem. Szkolne korytarze tętniły życiem. Niewielu uczniów w obliczu zagrożenia Tego Którego Imienia Wymawiać Nie Wolno decydowało się na powrót do domu. Hogwart stanowił oazę. Oazę w której, mimo mrocznych czasów można było jeszcze czuć się bezpiecznie. A to za sprawą jednego człowieka – Albusa Dumbledore’a. Cała szkoła udekorowana była wszelkiego rodzaju bombkami, łańcuchami, czerwonymi jabłuszka i oczywiście nieśmiertelnym symbolem świąt- lukrowymi piernikami bezkarnie zjadanymi przez uczniów. Rozkoszne zielone elfy unosiły się nad głowami, śpiewając anielskimi głosikami kolędy. Jednak najpiękniejsze zjawisko stanowiły wspaniałe choinki umieszczone w wielkiej sali, ich cudowny leśny zapach roznosił się po całym zamku powodując rozleniwienie umysłów, które dopadło nawet nauczycieli. Ostatnie lekcje przed feriami upłynęły na miłych konwersacjach, bez zbędnych prac domowych i sprawdzianów. Tylko iryt nie próżnował. Latał po zamku „ulepszając” dekoracje i rzucając łajnobombami w uczniów z okrzykiem „wesołych świąd”. Wypatrzył już swoją kolejną ofiarę, była nią niewysoka szóstoklasistka z Ravenclawu. Jej brązowe falowane włosy niesfornie uwolniły się z reżimu warkocza przysłaniając ciemnoniebieskie oczy o kocim kształcie. Idealny cel. Mała, bezbronna krukonka. Iryt zarechotał pewien że trafił. Dziewczyna jednak zwinnie odskoczyła i uniknęła łajnobomby. Figlarnie wystawiła język poltergeistowi i wybuchła głośnym śmiechem. Wpatrzona w głupią minę ducha wpadła na kogoś z impetem. Uderzenie było na tyle silne że obydwoje znaleźli się na ziemi. Iryt zarechotał okrutnie i z poczuciem spełnienia misji odleciał w poszukiwaniu kolejnych psot. Krukonka zaczęła zbierać porozrzucane książki. Na pomoc przyszedł chłopak, na którego wpadła. Dziewczyna przez dłuższy czas nie mogła opędzić się od jego gorliwych przeprosin. Jak upierdliwy rzep przyczepił się do niej i chciał nawet zaprowadzić ją do skrzydła szpitalnego. Dopiero po kilkunastu upewnieniach ze nic jej się nie stało odpuścił. „ Świat zwariował.” – Pomyślała i ruszyła w stronę swojej wieży. Gdy przeciskała się wśród tłumu uczniów, którzy wylegli ze wszystkich zakamarków, poczuła jak ktoś zakrywa jej usta, oplata talię i wciąga do jakiegoś pomieszczenia. Znalazła się w nieużywanej klasie, całej zakurzonej, ciemnej i wilgotnej. Tajemnicza siła okazała się być wysokim, przystojnym chłopakiem. Nawet przez sweter z wyhaftowanym godłem griffyndoru nietrudno było zauważyć ze jest dobrze zbudowany. Miał czarne długie włosy opadające na czoło z wrodzoną nonszalancją, ładne wysoko umieszczone kości policzkowe i mocno zarysowaną żuchwę. Okazałą całość uwieńczały oczy, ciemne, z wesołym błyskiem. I ten zapach. Męski, uwodzicielski. Krukonce aż zakręciło się w głowie. -Black... – Chciała krzyknąć, ale z jej ust wydobył się tylko szept. -Przepraszam... Chantal wybacz mi.. Przepraszam. – Mówił na przemian całując ją po szyi.. -Przestań- Krukonka jakby odzyskawszy świadomość uwolniła się z jego objęć. Miała zamiar wyjść on jednak uniemożliwił jej to chwytając ją za rękę. Gdyby wzrok mógł zabić Black padłby tam trupem. Oczy dziewczyny był pełen bólu i nienawiści. - Wysłuchaj mnie chyba, chociaż to mi się należy. Chantal wybuchła szaleńczym śmiechem. –„Należy” Nic ci się nie należy Black! Po tym jak zabawiałeś się.. Hmm jak jej było? – Mówiłem Ci, ona dodała do mojego soku jakiegoś świństwa... – Przestań kłamać! Mam już tego dość! Dość twoich kłamstw, twojej zazdrości! Dość ciebie! Znów zaczynam żyć. To koniec Black. Zrozum raz na zawsze. – Tym razem to on się roześmiał, szyderczo. – Chodzi ci o tego idiotę? Ach.. Tak jak mogłem zapomnieć o nowym chłopaku Chantal, niedorozwiniętym gnomie Brian'nie. – Powiedział z teatralnym przejęciem. Dziewczyna z całym impetem uderzyła go w twarz. – Nie dosięgasz mu do pięt Black. – Wysyczała jadowicie. Dotknął ręką obolałego miejsca i podszedł niebezpiecznie blisko. – Tak? To ciekawe, opowiedz mi o tym...- Szepnął jej do ucha ze złością. Chantal oprócz gniewu poczuła coś jeszcze, jakby zalążek... strachu? Zaczęła się cofać, po chwili jednak natrafiła na ścianę. – Opowiedz mi o tym... Powtórzył, nie czekając na odpowiedź kontynuował – Całujesz się z nim?- Dziewczyna spojrzała mu wyzywająco w oczy, gryfon uśmiechną się drapieżnie. – Tak, moja mała Chantal całuję się z Brian’em. – Szepnął przeciągając sylaby i dotkną językiem płatek jej ucha. – W tym jest ode mnie lepszy? Jak cię całuję... opowiedz mi o tym – Chantal czuła się jak w mrocznej pułapce. W pułapce swojej duszy. Uczucia, które uważał za wygasłe odżyły z nową mocą. Z sekundy na sekundę rosło podniecenie, bała się ze za chwile nie będzie w stanie myśleć. Tak bardzo brakowało jej tego zapachu, tego ciepła bijącego z jego ciała, dopiero teraz zdała sobie z tego sprawę. I to wszystko przyszło tak naglę, tak niespodziewanie. Black spojrzał jej w oczy. Ciemnoniebieskie, jak wzburzone morze. Napawał się tym widokiem. Małym uroczo zadartym noskiem, pełnymi różowymi ustami, które w tej chwili zagryzała ze zdenerwowania. Skórą w brzoskwiniowym kolorze. Pięknymi kobiecymi kształtami. Jak zwykle ubrana w przepisowy szkolny mundurek. Białą bluzkę i spódniczkę do kolan. Dotknął jej policzka i znów szepną -Może tak? –Delikatnie dotknął jej warg swoimi. Klika sekund, które Chantal wydawały się wiecznością. Po ciele przeszedł ją dreszcz, zamknęła oczy. – A może tak? –Usłyszała szept. Tym razem Black pocałował ją namiętnie. Zmysłowym ruchem wsunął język do jej ust i połaskotał podniebienie. Do umysłu dziewczyny napłynęła fala gniewu. Ukąsiła Gryfona w język. Oderwali się od siebie. Black uśmiechną się i pocałował ją po raz trzeci lekko gryząc dolną wargę. Dziewczyna odwzajemniała się tym samym. Przyciśnięta do ściany przez jego ciało, ledwo mogła oddychać. Drapieżny taniec ust, języków i dusz. Ręce chłopaka wślizgnęły się pod bluzkę, Chantal swoje zacisnęła na jego karku wbijając paznokcie w skórę. Chciała mu zadać ból, ból który towarzyszył jej każdego dnia. On pieścił jej brzuch opuszkami palców wykonując zmysłowe, delikatne ruchy. – Pozwalasz mu się dotykać? – Zapytał jednocześnie suną ręką od kolana w górę, poprzez uda aż do koronkowych majtek. – Jesteś chory Black. Jęknęła, gdy jego ręka pieściła kobiecość przez materiał. Każdy ruch powodował falę rozkoszy, która przyspieszała oddech i drażniła zmysły. Chantal złożyła łańcuszek pocałunków szyi i w najmniej oczekiwanym momencie ukąsiła go. On w odpowiedzi przycisną ją jeszcze bardziej do ściany. –Kochasz się z nim? – Dziewczyna nie była już w stanie odpowiedzieć, pojękiwała tylko coraz głośniej. Nie potrafiła już myśleć. – Widzę że będę musiał spełnić obowiązek pana domu. – Powiedział ironicznie. Wszedł w nią jednym szybkim ruchem. Dziewczyna oplotła nogami jego biodra. Gwałtowne przyspieszenie oddechów, kolejne fale rozkoszy i spełnienie. Walka dwóch ciał. Bitwa w której nie będzie zwycięzców. Bo tak naprawdę wszyscy przegrają. Obydwoje opadli na ziemię przytuleni. Ze świadomością ze potrzebują się jak powietrza... Gdy oddech powrócił do normalnego rytmu Chantal uwolniła się z uścisku. Wygładziła pogniecioną spódniczkę i ruszyła do wyjścia. Syriusz odprowadził ją wzrokiem. – Tego nie było Black. – Powiedziała wychodząc. On jednak wiedział, że wróci. Ten post był edytowany przez rhiamona: 18.08.2006 13:12 |
Kontakt · Lekka wersja | Time is now: 20.09.2024 03:53 |