Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

[ Drzewo ] · Standardowy · Linearny+

> Opowiadanka Takie Tam... [zak] > LW, nastrojowość rlz

Aeth
post 09.05.2004 10:38
Post #1 

Ice Queen


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 97
Dołączył: 05.04.2003
Skąd: krakowskie czeluście




No właśnie, mam zamiar zaprezentować tutaj moje krókie opowiadanka, które powstają pod wpływem różnych dziwnych moich nastrojów. Niektóre będą autorskie, niektóre, jak ten poniżej, będą fickami, ale spokojna głowa - nie potterowskimi wink.gif.
Jako, że jestem wielką fanką serii "X-Men", musiałam coś kiedyś napisać, bo aż mnie rozpierało. Tak więc prezentuję tutaj, jak na razie jedyny opublikowany mój dotąd tongue.gif, fick z "X-Men: Evolution". Z tego, co się orientuję, jest na forum kilka fanów serialu, więc mam nadzieję, że przeczytacie cool.gif. Dla rozeznania - rzecz dzieje się podczas odcinka trzeciego sezonu "Under Lock and Key".

"Niechciane pytania"

Sufit to nie jest najciekawszy obiekt do wpatrywania się. Jest biały, pusty, nie licząc okazjonalnych, monotonnych neonowych lamp, które wcale jednak nie wprowadzają koloru. Sufit jest po prostu nudny. Zresztą co ja się będę oszukiwać, całe to miejsce jest wręcz okazem ciekawości i ma tyle rzeczy do zaczepienia oka, że aż nie wiem od czego zacząć. Może od szafki przy drzwiach? Przecież ma tyle ciekawych szufladek i na pewno na każdej znajdzie się coś interesującego. A może od aparatury medycznej po lewej? Tyle rurek i guziczków, że aż pozazdrościć można. Rzeczywiście, na pewno każdy chciałby znaleźć się na moim miejscu, w instytucyjnej izolatce. No nie, aż sama sobie zazdroszczę. Wszyscy oczywiście są gdzieś indziej, na przykład w Londynie, albo jeszcze dalej. Tylko Kitty i Kurt są w domu. Nie licząc oczywiście hałaśliwych rekrutów. Nie, żebym szukała towarzystwa, wcale mi to nie potrzebne, ale miło jest chociaż wiedzieć, co się dzieje.
Ciekawe, kiedy wróci Logan? Razem ze Storm szuka Mystique. Nie, nie chcę teraz o tym myśleć, to ostatnia rzecz, jakiej potrzebuję; przypominać sobie, jak wspaniałą Misty była przyjaciółką. Bo choć jak bardzo bolesny jest to fakt, tak jest jak najbardziej prawdziwy. I już sama nie wiem, co bardziej boli. Ona jedyna naprawdę się o mnie troszczyła, fajnie było razem pogadać czy zrobić wypad na miasto. Lubiłam spędzać z nią czas, czułam, że mnie rozumiała. I jak wszystko w moim życiu, tak i to okazało się jednym wielkim oszustwem. Utrzymywała, że zrobiła to po to, żeby być blisko mnie. Ale jak ja mam jej teraz wierzyć? Wiem już, jaka naprawdę jest: zła, podstępna, dwulicowa. Działała tylko na szkodę X-Men i jak może teraz oczekiwać ode mnie, że uwierzę w jej kłamstwa? Nie, już się nauczyłam i więcej tego błędu nie popełnię. Poradzę sobie z tym, z tą... zdradą tak samo jak z całym moim dotychczasowym życiem. Nie wiem, jak Kurt znosi fakt, iż ta sama zdradliwa osoba jest jego prawdziwą, biologiczną matką. Mnie tylko adoptowała, ale czuję się bardziej podle niż kiedykolwiek. Elf przynajmniej ma to szczęście, że jej nie znał. A ja? Ech, naprawdę nie chcę o tym myśleć.
Przekręcam się na bok i mój wzrok pada na talerz, jaki jakiś czas temu przyniósł Kurt. Brat? Czy mam teraz o nim tak myśleć? Nigdy nie miałam brata, ba, nie miałam nawet prawdziwej rodziny, a nagle słyszę słowo „siostrzyczko” i mimo, że bardzo chcę wcale się tym nie przejmować, nie potrafię utrzymać na twarzy obojętności. Może to jakiś promyk nadziei na lepsze jutro? To znaczy o ile Magneto wszystkiego wcześniej nie zniszczy, ale tak czy inaczej, czuję się lepiej, kiedy myślę o słowach elfa. Że uważa mnie za siostrę i będzie mnie wspierał. Zawsze byłam sama, nie tylko z własnego wyboru, a teraz nagle mam brata. I chociaż tak naprawdę wcale nie jesteśmy spokrewnieni i że ponoć moja gadka to tylko próba wyparcia prawdy, naprawdę czuję się lepiej, pewniej. Nawet na tyle, żeby się uśmiechnąć.
Patrząc na leżące na talerzu zimne jedzenie, mój żołądek, mimo jasnych i klarownych sprzeciwów ze strony mojego układu nerwowego, zaczyna swój burczący protest. Kitty może i nie umie gotować, ale człowiek jeść musi, więc biorę talerz na kolana i testuję, co też ta zwariowana dziewczyna tym razem przyrządziła. Pełna uzasadnionych obaw, przełykam zimny kąsek i czekam cierpliwie, aż moje kubki smakowe zadziałają. I może nie zadziałały dobrze, ponieważ jedzenie wcale nie smakowało tak tragicznie. Może dzięki temu, że było zimne, specjalny sos Kitty stracił na intensywności i dzięki temu stał się w miarę jadalny. Nie mam jednak na co narzekać, bo jestem głodna i nie chce mi się wymyślać kąśliwych uwag, jakimi z pewnością obrzuciłabym tę porcję w innych okolicznościach. A może Shadowcat nareszcie nauczyła się gotować? Nie, po krótkim namyśle zdecydowanie odrzucam tę myśl. Co jak co, ale gotowanie na pewno nie jest jej powołaniem. Ani prowadzenie samochodu. Do tej pory zastanawiam się, jaki cudem zdała egzamin. Mina Logana po ochotniczej przejażdżce dobitnie świadczyła, że ta dziewczyna za kierownicą jest niebezpieczna. Ale z drugiej strony ciekawa jestem, czy Wolverine też miał na twarzy ten sam przerażony wyraz, kiedy ja prowadziłam jego motor. No właśnie, tak naprawdę zastanawiam się, co teraz robi. To zadziwiające, że przez tak krótki czas Logan stał się mi taki bliski. Tylko on wydaje się mnie naprawdę rozumieć. To jego prosiłam o pomoc, bo wiedziałam, że na nim mogę polegać, i to jego zobaczyłam zaraz po przebudzeniu. Bolała mnie wtedy głowa, czułam się słabo, ale zatroskany i zaskoczony wyraz jego twarzy sprawił, że zapomniałam o wszystkim i rozpłakałam się. I wcale nie było mi wstyd. Wręcz przeciwnie, poczułam ulgę. W tamtej chwili zrzuciłam wszystko z barków i chyba po raz pierwszy w życiu poczułam, że nie muszę ukrywać uczuć. Poczułam się dziwnie wolna, swobodna. Potem poprosiłam Logana, żeby nikomu o tym nie wspominał, a on tylko uśmiechnął się krzywo i mówiąc, żebym poszła spać, cicho wyszedł za drzwi. Od tamtej pory przychodził codziennie żeby porozmawiać. Zwykle nie przychodzono do mnie tylko i wyłącznie, żeby ze mną porozmawiać, więc była to dla mnie swego rodzaju nowość i cieszyłam się po cichu, że znalazłam przyjaciela, który niczego nie chce w zamian. Teraz wiem, jakie to w życiu ważne.
Kończę jedzenie i bezwiednie odkładam pusty talerz, po czym układam się na drugim boku i przyciskam mocno poduszkę. Zaraz poczuję się śpiąca, ale nie zamykam jeszcze oczu. Wiem, że nie zasnę jeszcze przez jakiś czas, więc wpatruję się w ścianę i staram się już nie myśleć o bolesnych wspomnieniach. Zamiast tego próbuję przypomnieć sobie jakieś szczęśliwe chwile, ale nie idzie mi to zbyt dobrze. Może po prostu nie przeżyłam tutaj zbyt wielu takich momentów? Może to, co zawsze zdawało mi się szczęśliwą chwilą wcale nie istniało? Może wszystko jest tylko jednym wielkim złudzeniem, a ja się zaraz obudzę i przestanę śnić ten koszmarny sen? Może wszystko, co kiedykolwiek czułam, było tylko żałosną próbą załatania wszechobecnej pustki w moim sercu? Ale przecież wiem, co czułam. Pamiętam na przykład to ściskanie w żołądku na jego widok i trudności w wypowiedzeniu pełnego zdania. Tak, pamiętam przecież Scotta i moje zauroczenie. A może to też czuł ktoś inny? Jean? Przecież jej moce i wspomnienia też przejęłam. Ale czy to na pewno była ona, a nie ja? Zamykam szybko oczy, żeby odgonić te myśli. Już sama nie wiem, co jest prawdą. Zawsze miałam z tym problem, ale teraz, po tym co się stało, już sama nie jestem niczego pewna. Moje moce to moje przekleństwo. Jak ja mam żyć, skoro każda kolejna osoba, której dotknę na zawsze zostanie w moim umyśle? Czy nauczę się radzić sobie z tym? Czy dlatego tu jestem? Czy mam się izolować do końca swojego nędznego życia i uciekać przed samą sobą, pozwalając, żeby ktoś inny zajmował moje miejsce? Czy jest w tym jakiś sens? A jeśli nigdy nie uda mi się nauczyć się kontroli nad swoją mocą? Co wtedy?
Gwałtownym ruchem siadam na łóżku i podkulam nogi pod brodę. Chowam głowę w kolanach i z całych sił staram się odgonić te myśli od siebie. Rozpatrywanie swojego losu w tej pustej sali to najgorsze, co mogło mnie spotkać. Nic innego mi nie pozostało. Chcę, żeby przyszedł Logan, chcę z nim porozmawiać, powiedzieć mu o wszystkich wątpliwościach, bo wiem, że on mnie zrozumie. Nie chcę całe życie zastanawiać się nad tym, co się stanie. Co może się stać. Ale Logan jest daleko. Niech ktoś przyjdzie, ktokolwiek. Niech uratuje mnie przed tymi myślami. Niech zaproponuje grę w warcaby albo słowne zgadywanki. Jakkolwiek głupie by to nie było, zgodzę się na wszystko. Nawet na ciasto upieczone przez Kitty. Tylko niech ktoś przyjdzie. Nie chcę być całe życie sama.
Niech ktoś przyjdzie...


--------------------
"May it be a light for you in dark places, where all other lights go out."
"The dwarf breathes so loud we could have shot him in the dark."
"Haldir o Lórien. Henio aníron, boe ammen i dulu lîn. Boe ammen veriad lîn."
"In the jungle the mighty jungle I've got a lovely bunch of coconuts"!
"Ohana to znaczy rodzina, a w rodzinie nie można nikogo odtrącić ani porzucić."

MovieForum, Strefa Forumowych RPG!!, FanfikPl - Pierwszy Polski Portal Fanfikowy!
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Posts in this topic
  13.06.2004 19:54


Reply to this topicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 06.06.2024 13:38