tak sobie zacząłem pisać i c.o.ś. tam powstało. prosze nie bić, bo rytmu to nie ma za cholerę, rymy marne, zero przekazu i w ogóle o niczym. totalne zero. no ale co. usunąć miałem? może ktoś się chociaż uśmiechnie.
pisane praktycznie bez przerwy.






O czapce niebieskiej
rozpowiadali bajkopisarze,
że ten, kto czapkę znajdzie,
na lochy się wieczne skarze.
A o tym, co do lochów nie pójdzie,
a jako młody te zbierze laury,
mówiły gazety londyńskie i hoowrze,
i że młody ten znajdzie centaury.
Czy znalazł je jednak,
i czy zjawił się młody,
dowiemy sie wtedy,
gdy królewskie rody
wszystkie, jak jeden,
staną przy sobie
rzędami.
Po siedem.
Słońce wtem zblednie,
pojawią jeźdzcy...
- co ty pieprzysz dziadku?

- brednie, mały. Brednie.

Przyszedł ten młody
lecz przybył za późno,
bo czapka zginęła i szukać na próżno.
Gazety ucichły, i londyn i Niemcy,
więc czapka zniknęła,
nie było pieniędzy.

To gazet wina,
bo sławę całą i jej początek,
rozpętały gazety i ludzie.
Wszystko wróciło do normy.
Wrócił do domu, wypił dwa wina,
po tygodniu wrócił do formy.








nawet literówek nie szukam.