Ja - Syriusz?, tytuł roboczy
oferta kolonii Harry Potter Kolonie dla dzieci Travelkids | Szybki i bezpieczny 24h | ![]() ![]() ![]() ![]() |
Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
Ja - Syriusz?, tytuł roboczy
Skierka |
![]()
Post
#1
|
Kafel Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 15 Dołączył: 17.08.2007 ![]() |
Jestem nowym użytkownikiem, więc na wstępie chciałabym przywitać wszystkich serdecznie, co właśnie robie
![]() A i jeszcze jedna bardzo ważna kwestia. Mam małe problemy, z dysekcją więc byłabym wdzięczna za wyrozumiałość, chociaż większość błędów chyba udało mi się wyeliminować. PROLOG Lily Evans pochyliła się nad zawartością kociołka, uważnie przyglądając się bulgoczącej cieczy. Mimowolnie zmarszczyła czoło, a kąciki jej ust zadrżały lekko. To co miała przed sobą niewątpliwie w żaden sposób nie przypominało, tego czym z założenia powinno być. Oderwała wzrok od bliżej niezidentyfikowanego, niedoszłego eliksiru i przeniosła go na cztery męskie twarze, przyglądające się jej z wygodnego łóżka z czterema kolumienkami, z wyrazem uprzejmego oczekiwania. - No cóż… - zaczęła pocieszającym tonem – Co to właściwie miało być? Bo jak na mój gust nic z tego już nie będzie. Syriusz Black zaklął pod nosem w sposób, którego aż wstyd byłoby powtórzyć nawet w nazbyt wyrozumiałym towarzystwie. Peter Pettigrew pisnął cicho. Remus Lupin westchnął ciężko i rzucił się do tyłu, kładąc na łóżko. Jego głowa zatopiła się w miękkiej poduszce. Tylko James Potter wpatrywał się w nią z błagalnym wyrazem twarzy. - James… mówiłam już… - Proszę… Lily… Jesteś przecież geniuszem… Na pewno… - Potter – rzuciła mu krótkie spojrzenie, a później znów zajrzała do wnętrza kociołka – Nie potrafię zdziałać cudu, a tego… Nie obraź się… Ale nawet Severus Snape… Ba! Nawet Profesor Slughorn raczej nie potrafiłby naprawić – westchnęła ciężko – Co to miało być? - Eliksir Wielosokowy – wymamrotał Syriusz, osuwając się ze skraju łóżka na podłogę. - Co! – Lily wytrzeszczyła oczy – To? - Nie pytaj po co nam to – Syriusz spojrzał na nią spode łba. - Eeeee… Nawet nie to miałam na myśli – wyjąkała Lily – Tylko, że to… Myślałam, że to jakiś eliksir wzmacniający… No bo… Do tego to przynajmniej, chociaż minimalnie jest podobne. Z jakiego przepisu wy w ogóle korzystaliście? James wymienił krótkie spojrzenie z Syriuszem, który ledwie zauważalnie zmarszczył brwi. Remus usiadł gwałtownie na łóżku i rozejrzał się pytająco po przyjaciołach. Peter odwrócił tylko wzrok, udając dość nieudolnie, że coś bardzo zainteresowało go w zachmurzonym niebie za oknem. Lily poderwała się z ziemi jak oparzona. Nie wiedziała co oni kombinują i prawdę mówiąc nie bardzo ją to interesowało, ale po ich zachowaniu dało się dostrzec, że chodzi o coś w czym raczej nie chciałaby brać udziału. Oparła ręce na biodrach i obrzuciła ich gniewnym spojrzeniem. Syriusz całkowicie to zignorował. James odwrócił wzrok, podzielając nagłe zainteresowanie Petera. Tylko Remus spojrzał jej w oczy i uśmiechnął przepraszająco. - Nie wiem co wy tu kombinujecie – fuknęła – ale jeżeli oczekujecie od kogoś pomocy to… - Już dobrze Evans – James westchnął ciężko – Nie denerwuj się już. Łapa… - Nie ma mowy! – warknął Syriusz – Odbiło ci chyba! Przecież ona nas sypnie! - I tak może nas sypnąć kretynie – odwarknął – Podaj mi to. Syriusz spojrzał na niego w taki sposób, jakby resztkami sił zmuszał się, żeby nie potraktować go jakąś niezwykle przykrą w konsekwencjach klątwą. Mimo to nic nie powiedział. Zamiast tego podniósł się powoli na nogi i ruszył w kierunku swojego kufra na drugim końcu dormitorium. Pochylił się nad nim i zaczął grzebać powoli, przerzucając sterty ciuchów i różnych dziwnych przedmiotów, o których pochodzeniu i zastosowaniu raczej nie chciałaby się niczego dowiedzieć. Mimo tego, że to wszystko coraz mniej jej się podobało, jej ciekawość narastała z każdą chwilą. Bardzo chciałaby się dowiedzieć, po co właściwie był im ten eliksir i dlaczego zareagowali w taki sposób na proste pytanie. Przez chwilę przemknęło jej przez myśl, że to wcale nie był eliksir wieloskokowy, jednak bardzo szybko zmieniła zdanie. Gdyby było to coś jeszcze gorszego od tego świństwa, na pewno by jej tego nie pokazali, a tym bardziej nie poprosiliby o pomoc. Po chwili Syriusz wyprostował się powoli, ściskając coś kurczowo w dłoni. Rzucił jej krótkie, przenikliwe spojrzenie. - Trzymaj – powiedział wyciągając w jej stronę całkiem sporą buteleczkę. Chwyciła ją ostrożnie i przyjrzała się ulotce. - Eliksir Wieloskokowy – przeczytała szeptem – Sposób przyrządzenia… - westchnęła ciężko, spoglądając z politowaniem na Jamesa – Gdzie żeście kupili to coś? - A no wiesz… - James przeczesał włosy palcami. Lily pokręciła tylko z politowaniem głową i wróciła do etykietki. Według instrukcji należało wlać zawartość do kociołka, dolać dwie szklanki wody i gotować na małym ogniu przez pół godziny. Następnie przemieszać dokładnie jego zawartość jednostajnie przyspieszonym ruchem, w stronę przeciwną do wskazówek zegara dwadzieścia trzy razy. Jednak to co wywołało najbardziej sprzeczne uczucia w dziewczynie, była data produkcji pseudo Eliksiru Wieloskokowego. Według niej miał zostać wyprodukowany pięć dni temu. Więc w jaki sposób mogli wejść w ich posiadanie? Nie mogli kupić go w Hogsmeade, bo ostatni wypad był dwa tygodnie wcześniej. Pocztą też nie mógł przyjść, bo Filch bardzo gorliwie sprawdzał wszystkie przesyłki i z pewnością nie dopuściłby do tego, żeby trafiła w ich ręce. Mimowolnie zmarszczyła czoło. - A więc gdzie… - zaczęła. - Nie zaczyna się zdania od „a więc” – przerwał jej James, desperacko próbując sprowadzić rozmowę na inny, bardziej korzystny dla niego tor. - Zresztą co za różnica – warknął Syriusz – Przecież sama powiedziałaś, że to nie jest Eliksir Wieloskokowy. No cóż Rogasiu… Może McGonagall zrozumie i… - McGonagall? – podchwyciła nagle Lily – A co ona ma do tego? - Nic… Nic… - James wyszczerzył do niej zęby w nienaturalnie sztucznym uśmiechu – No, ale skoro nie możesz nam pomóc… No cóż… Chyba nie powinniśmy zabierać ci czasu… No bo… I twój chłopak… - Co mój chłopak? – dziewczyna spojrzała na niego podejrzliwie, to wszystko coraz mniej jej się podobało. - Evans? – Syriusz uśmiechnął się do niej w sposób, który zapewne miał być przepraszający – Dziękujemy ci za pomoc. Masz u nas dług wdzięczności. Uwierz mi, że na pewno ci tego nie zapomnimy, ale… To tak jakby nasza sprawa i na pewno by ci się to nie spodobało, więc po co psuć neutralno-ciepłe stosunki między nami? Pochylił się nad wciąż bulgoczącą cieczą w kociołku, spoglądając na nią z góry. Skrzywił się z niesmakiem. Wydali na to tyle kasy, a okazało się być zwykłą podróbką. Jego pięści zacisnęły się odruchowo, a noga mocno odbiła od ziemi, uderzając wprost w jego środek. I wtedy rozpętało się piekło. zmieniłam imię w tytule na takie pisane wielką literą. Tak z reguły zapisujemy imiona. //hazel Ten post był edytowany przez Skierka: 27.08.2007 16:31 |
![]() ![]() ![]() |
Kontakt · Lekka wersja | Time is now: 14.05.2025 23:50 |