Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

[ Drzewo ] · Standardowy · Linearny+

> Każdy Dobrze Wie..., rozdział 6!!!

psota
post 13.11.2007 21:05
Post #1 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 20
Dołączył: 20.07.2007




"Każdy dobrze wie"


" ...tego, co nam zapisane nie da zmienić się... "


To moje pierwsze opowiadanie. Tytuł został zainspirowany piosenką „Tak miało być” Molesty Ewenement.
Beta: Sara Maria <pokłon>

__________________________________________________________


ROZDZIAŁ I


„A serce swej pociechy darmo upatruje”*




Pojedynek Bellatrix i Syriusza...

Syriusz wpadający za zasłonę...

Szyderczy śmiech Belli...


- NIE!!! - Przeraźliwy krzyk rozdarł ciszę nocną.
Czarnowłosy chłopak gwałtownie usiadł na łóżku. Właśnie obudził się z kolejnego koszmaru. Światło ulicznej lampy padało na jego sylwetkę. W pokoju panował półmrok. Na jego czole widniały krople potu, klatka piersiowa unosiła się w szaleńczym tempie, a w zielonych oczach widoczny był strach i ogromy ból. Po chwili zaczął uświadamiać sobie, gdzie się znajduje i co się stało. Opadł bezsilnie na posłanie. Wróciły do niego wspomnienia z ostatnich dni szkoły.
- Syriuszu, wróć do mnie – cichy, załamany głos na chwilę wypełnił pustkę.
W oczach chłopaka zalśniły łzy. Z ust wydobył się szloch. Kołysany przez świszczący wiatr wkrótce zapadł w niespokojny sen.


***


- Wiecie, co macie robić?
- Tak, panie. – Pięć pochylonych, ubranych na czarno postaci odpowiedziało zgodnie.
- Już niedługo Dumbledore znajdzie się w trumnie, a bezbronny Harry będzie zdany na moją łaskę. – Szaleńczy śmiech powodujący, że osoby słyszące go, kamieniały ze strachu, a włosy na ich głowach stawały dęba, odbił się echem po ogromnej komnacie.
Komnata była wielkości sali balowej. Marmurową podłogę otaczały kamienne ściany ozdobione rzeźbami przedstawiającymi najpotężniejszych czarodziejów minionych czasów.
Na środku stała wysoka, szczupła postać cała odziana na czarno. Przed nią pochylało się w geście szacunku i pokory pięć innych zakapturzonych postaci.
- Możecie odejść.
Czarnoksiężnicy ukłonili się nisko, po czym tyłem wycofali się do ogromnych, dębowych drzwi.


***

- Severusie, on jest nienormalny. Nott mówił, że pięciu młodych wysłał na jakąś ważną akcję. Kompletnych nowicjuszy.
- A czy on kiedykolwiek był normalny? Ciekawe, co Czarny Pan ma w planach. - Czarnowłosy mężczyzna dopił herbatę.
- Nie podoba mi się to. Nie powiadamia o niczym wewnętrznego kręgu. Nawet Bella nic nie wie.
- Może po prostu nie chce wiedzieć. - Usta Snape wykrzywiły się w złośliwym uśmieszku.
- Myślisz? - Lewa brew arystokraty powędrowała do góry.
- Podejrzewam.
Lucjusz Malfoy machnięciem ręki przywołał barmana, prosząc go o rachunek, po czym zapłacił za herbatę i dużą kawę.
- Skontaktuj się ze mną, Lucjuszu, jak się czegoś dowiesz - rzekł, podnosząc się z krzesła.
- Oczywiście.

***

- Harry jest bezpieczny u swojego wujostwa. Na razie nie powinniśmy go przenosić do Zakonu Feniksa. Jego bezpieczeństwo jest najważniejsze. – Czarodziej odchylił się w swoim krześle do tyłu.
Severus przytaknął.
Wiedział, ba!, doskonale rozumiał to, iż bezpieczeństwo Złotego Chłopca jest teraz najważniejsze. Ten nieodpowiedzialny bachor był najcenniejszy w tej wojnie. W końcu ktoś musi pokonać Czarnego Pana, a z tego, co głosi przepowiednia wynika, że tylko on posiada dostateczną moc, by to zrobić. Ciekawe, cóż on może mieć takiego niezwykłego w sobie? Trudne dzieciństwo, które Czarny Pan może wykorzystać na wiele sposobów. Naiwność, butność, szlachetność aż do bólu. Odważny... taak, jest odważny, ale ta odwaga częściej przypomina głupotę. Inteligencją nie grzeszy, a jego stosunek do niektórych przedmiotów jest oburzający. Wszyscy za niego decydują i przestawiają, niczym zabawkę z kąta w kąt. Tak, jak ciebie w czasach twego dzieciństwa, Severusie, irytujący głosik odezwał się w głowie Mistrza Eliksirów.
Z ponurych myśli wyrwał go Albus.
- Możesz odejść, dziękuję ci. Jeżeli się czegoś dowiesz, powiadom mnie niezwłocznie.
Mężczyźni pożegnali się i Snape udał się do swych prywatnych komnat.
Albus Dumbledore został sam na sam ze swoimi myślami.

***


W tym samym czasie przed domem państwa Granger pojawiły się dwie zakapturzone postacie. Wiał silny wiatr. Uliczne latarnie przygasły. Marshall i Eryk zbliżyli się do drzwi wejściowych. Cicho, niczym koty przemieszczali się po domu, aż dotarli do sypialni rodziców Hermiony, którzy przytuleni do siebie, spokojnie spali. Zostawili ich w spokoju. W duchu żałowali, że nie mogą się z nimi zabawić, ale rozkaz to rozkaz. Szukali jedynie dziewczyny z burzą loków na głowie. Szybko znaleźli jej pokój. Pchnęli drzwi, które bez żadnych trudności ustąpiły.
- Drętwota – szeptem wypowiedziane zaklęcie wydobyło się z ust Marshalla.
Nieruchomą dziewczynę dodatkowo związali, a później z cichym trzaskiem teleportowali się.


***

Posesja państwa Weasley'ów była okryta mrokiem. W żadnym z okien nie tliło się, choćby jedno światełko. Mieszkańcy Nory pogrążeni byli w krainie snu. Tymczasem trzech czarnoksiężników zakradało się do środka. Mugolskim sposobem otworzyli drzwi, mijając przy tym czarodziejskie zabezpieczenia. Podłoga pod wpływem ich kroków delikatnie skrzypiała. Wspięli się po schodach. Zza drzwi z tabliczką „Ronald Weasley” dobiegało głośne chrapanie. Jedna z postaci weszła do środka, podczas, gdy pozostałe zostały na korytarzu. Śmierciożerca zakneblował i związał śpiącego chłopaka, po czym cała trójka wyszła ze swoją zdobyczą na zewnątrz, nie pozostawiając po sobie żadnego śladu. Po dotarciu na skraj lasu, teleportowali się.

***

__________________________________________

* Fragment "Trenu VIII" Jana Kochanowskiego

Ten post był edytowany przez psota: 18.03.2008 15:53
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Posts in this topic


Reply to this topicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 06.07.2025 22:14