Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

[ Drzewo ] · Standardowy · Linearny+

> Cicha Woda

Aleksa
post 18.08.2004 14:35
Post #1 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 16
Dołączył: 18.08.2004




To jest mój pierwszy fick, wkleiłam go już na innym forum, ale wklejam też tu w nadzieji na szczere komentarze.

Prolog
- Zostaw tę ropuchę, Malfoy - krzyczał czarnowłosy okularnik z furią w oczach, przytrzymywany za ręce przez opasłego chłopaka o posturze co najmniej niedźwiedzia grizzly.
- A co mi zarobisz, Potter? - wysyczał blondyn o zimnych, szarych oczach, ściskający w rękach coś wielkiego, zielonego i obślizgłego, próbującego za wszelką cenę zwiać.
- Zaraz zobaczysz, tchórzofretko pie****ona - zawołał piegowaty rudzielec z ku*rwikami w oczach, trzymany przez drugiego osiłka.
- Spadaj, Weasley, jak on chce to coś odzyskać, to niech się sam tu pofatyguje - powiedział z przekąsem wspomniany złotowłosy brutal, wskazując na nieco pulchnego chłopca, stojącego niedaleko nich i przyglądającego się tej scenie z rozpaczą w smutnych, orzechowych oczach.
- Accio Teodora - usłyszeli zaklęcie, po czym przerażone stworzenie wyrwało się z objęć swego oprawcy i poleciało w kierunku niewysokiej dziewczyny z burzą włosów na głowie, poważnym wyrazem twarzy i różdżką w prawej dłoni.
- Sp*****aj, Granger - odezwał się niecenzuralnie jasnowłosy.
- Wyrażaj się, Malfoy, kultury cię w domu nie nauczyli? Proszę, Neville. - Podała zwierzę zrozpaczonemu chłopcu.
- Nie będzie mnie pouczać taka kujonowata szlama…
- Panie Malfoy - usłyszeli za sobą ostry głos Minewry McGonagall - proszę się tak nie wyrażać w tej szkole, bo będę zmuszona powiadomić opiekuna pańskiego domu, a na razie minus dziesięć punktów dla Slytherinu. Teraz proszę się rozejść, a pan Longbottom uda się ze mną do mojego gabinetu - oświadczyła owemu posiadaczowi nieszczęsnego zwierzęcia i odwróciła się w miejscu, kierując się w stronę zamku. Chłopiec popatrzył z przerażeniem po twarzach swoich towarzyszy, szukając jakiegoś wyjaśnienia, po co ona chce z nim rozmawiać, ale napotkał na tak samo jak jego zaskoczone miny, więc udał się za opiekunką swojego domu. Rozważając nad tym, co mógł znów źle zrobić, poza, oczywiście, wysadzeniem w powietrze dziewiątego w tym roku kociołka na lekcji eliksirów, na które dostał się, ku zaskoczeniu wszystkich i zgrozie pewnego tłustowłosego profesora, dzięki zaliczeniu suma jako druga najlepsza osoba w klasie (pierwszą była oczywiście Hermiona).


Część I – Hogwartski ekspres
Otworzył oczy i zobaczył przed sobą przesuwający się krajobraz wrześniowej Anglii oraz usłyszał stukot mknącego po torach ekspresu Londyn - Hogwart, w którym właśnie się znajdował.
Dobrze pamiętał ten dzień przed wakacjami, gdy profesor transmutacji zaprosiła go do swojego gabinetu, by przekazać mu tą straszną wiadomość. Wiadomość, która zmieniła jego życie, jego poglądy, a może nawet jego samego. W każdym razie doznał wstrząsu, z którego jeszcze nie zdążył się otrząsnąć, choć minęły już trzy miesiące od jej śmierci. Nadal był w szoku, gdyż stracił jedną, jedyną osobę, która została mu na tym świecie. Choć często przeklinał jej ścisłe przestrzeganie zasad i manier oraz nienawidził jej oziębłości w stosunku do niego i upokorzeń, jakie mu przysparzało jej ciągłe narzekanie, że nie jest on tak mądry i zdolny jak jego ojciec, to mimo to miał tylko ją. To ona go wychowała, gdy jego rodzice znaleźli się w Szpitalu Św. Munga, za co zawsze będzie jej wdzięczny i mimo wszystko zawsze będzie ją kochał, w końcu była jego babcią.
Te jakże smutne wspomnienia przerwało mu stukanie w drzwi przedziału, które po chwili otworzyły się, a do przedziału weszła owa niewysoka dziewczyna, która pomagała mu przez ostatnie sześć lat nauki w Szkole Magii i Czarodziejstwa. Była to osoba, o której myślał tuż przed zamknięciem oczu do snu i zaraz po ich otwarciu z rana. Kiedy tylko ją zobaczył, serce przyspieszyło tempo swoich uderzeń, a jakaś jego cząstka miała ochotę wstać, objąć ją i opowiedzieć o tym, co czuje, kiedy ona tylko znajdzie się w zasięgu jego wzroku lub choćby węchu. Jezu, jak ona słodko pachniała… Jednak inna jego część nie pozwalała na to, wiedział, że ona go nie kocha, była dla niego za dobra, poza tym była już zajęta. Pie***ony rudzielec, nie, on tak nie może nawet myśleć, to w końcu jego przyjaciel… ale czy na pewno? Przecież on nie miał przyjaciół. Nigdy nie był z nikim tak blisko, by nazwać go przyjacielem, znajomym - owszem, kolegą na pewno, ale przyjaciel był zbyt wielkim słowem, by mógł kogoś tak nazwać. Jego przyjaciółmi były jego rośliny, tylko one go rozumiały, one go potrzebowały, bez niego nie mogłyby żyć. Ta właśnie myśl podtrzymywała go na duchu, wiedział, że ktoś go potrzebuje, nawet jeśli to była tylko flora.
- Cześć, czy tu jest wolne? - spytała oczechowooka piękność
- Tak, siadaj, Hermi.
-Yy… Sorry, ale czy my się zna… Jezu, Neville, to ty????!!!!!
- A kogo się spodziewałaś, księcia z bajki?
Dziewczyna wyglądała na wstrząśniętą, patrzyła na niego z otwartymi ustami, jakby chciała coś powiedzieć, ale za bardzo nie wiedziała co. W końcu coś z siebie wykrztusiła, nadal zdziwionym głosem:
- Zmieniłeś się i to bardzo, ledwo cię poznałam.
Tak, zmienił się, to wiedział na pewno, nie tylko w środku, ale też na zewnątrz. Kiedy wrócił do domu na pogrzeb, miesiąc wcześniej niż inni uczniowie, był pulchnym, roztrzepanym chłopcem, tak, wtedy był jeszcze chłopcem, ale teraz był już mężczyzną , dużo szczuplejszym i lepiej zorganizowanym mężczyzną.
Nagle do przedziału wdarli się Harry i Ron.
- No i co, wolne, bo musimy zostawić gdzieś graty i lecieć do przedziały prefektów, by jak zwykle wysłuchać pogadanki - zwrócił się piegowaty prefekt do swojej dziewczyny. Następnie jego spojrzenie pospiesznie omiotło przedział, na chwilę zatrzymując się na przystojnym brunecie siedzącym przy oknie i rzucając mu tylko krótkie „cześć”, następnie znów wpatrując się w panią prefekt naczelną Hogwartu. Dziewczyna tylko lekko pokiwała głową, nadal wpatrując się we wspomnianego bruneta. Chłopak, zdziwiony reakcją dziewczyny, też spojrzał na postać przy oknie.
- Neville???!!! - spytał czarnowłosy.
- Mnie też miło was widzieć… - odpowiedział z sarkazmem.
Zmienił się także jego charakter, już nie był tak bojaźliwy jak w poprzednich latach, nabrał sporo pewności siebie, a jego ton stał się pełen ironii, a czasem nawet kpiny.
- Yy… Sorry, po prostu cię nie poznałem.
- Spox, nie jesteś pierwszy - tu spojrzał na miłość swojego siedemnastoletniego życia, a ta spłonęła ślicznym rumieńcem, od którego zrobiło mu się gorąco.
W ciągu następnej godziny Ron i Hermiona zdążyli wrócić z przedziału prefektów, najwyraźniej zahaczając o łazienkę lub inny spokojny kącik (o ile można taki znaleźć w pociągu pełnym uczniów), bo dziewczyna wróciła potargana i ze ślicznym rumieńcem na obu policzkach, natomiast on miał źle zapiętą koszule i niedosunięty rozporek, na co Harry szybko zwrócił mu uwagę. Po następnej godzinie podróży, kiedy wyczerpały im się wakacyjne tematy o tym, co przez ten czas robili, drzwi do przedziału nagle otworzyły się z impetem i pojawił się w nich nikt inny jak Draco Malfoy. Wróg numer dwa (numer jeden ma Sam-Wiesz-Kto) ich wszystkich razem i każdego z osobna.
- O, kogo my tu mamy, bliznowaty, śmieciarz i, oczywiście, naczelna szlama Hogwartu - wysyczał dosyć wysoki i dobrze zbudowany blondyn, lustrując spojrzeniem figurę jedynej dziewczyny w tym jakże oryginalnym gronie. Jego dwaj goryle, stojący za nim murem, zaśmiali się obleśnie.
- Odp***dol się, Malfoy - odezwał się rudy, zaniepokojony wzrokiem, jakim ten arystokrata wpatruje się w jego dziewczynę.
- Weasley, kultury cię matka nie nauczyła, a może i na to was nie stać?
Tego było za wiele. Już miał coś odpowiedzieć, gdy nagle za jego plecami odezwał się znudzony męski głos:
- Malfoy, z każdym rokiem stajesz się coraz bardziej nudny, może byś dla odmiany dał sobie spokój i zabrał stąd jak najdalej tą swoją czystą krew?
- A ty to niby, kim jesteś, że sobie pozwalasz tak do mnie mówić? - spytał lekko zszokowany nieznanego mu chłopaka, dotąd siedzącego przy oknie, który teraz podniósł się z ostrzeżeniem w oczach i odpowiedział:
- Kimś, kto ma cię serdecznie dość i zaraz ci to udowodni, jeśli się stąd szybko nie zabierzesz.
- Longbottom, to ty? - Widać było szok na jego ślicznej buźce.
- Powtarzać nie będę! - Chłopak zdawał się nie słyszeć pytania.
- A co mi zrobisz? Popłaczesz się? Patrzcie, patrzcie, naczelny tchórz Gryffindoru mi grozi?! - zironizował Malfoy, na co dwa woły za jego plecami ryknęły przeraźliwym rechotem.
- A żebyś wiedział! - W tym momencie pięść bruneta wylądowała na jakże prostym nosie blondyna, który runął na ziemię, najwyraźniej nie spodziewając się ataku. Kiedy tylko prawa ręka Nevilla skończyła swoje zadanie, owe osiłki, stojące do tej pory za plecami arystokraty, bez zastanowienia rzuciły się w kierunku bruneta. Jednak jego towarzysze byli szybsi i zdążyli wyciągnąć różdżki, zanim tamci ruszyli się z miejsca, a widząc różdżki, cofnęli się ze strachu.
Wiedząc, że w sprawach magii nie może liczyć na tych dwóch matołów, Draco wstał i trzymając się za krwawiący nos, wycedził przez zęby: „pożałujesz, Longbottom”, po czym zniknął im z oczu.
Brunet usiadł z satysfakcją wymalowaną na opalonej twarzy. Wreszcie to zrobił, to, o czym zawsze marzył i to zanim jeszcze dojechali do szkoły. Teraz czuł, że wreszcie zrobił coś pożytecznego. Nie bał się jego gróźb, on i tak już nic mu nie mógł zrobić ani zabrać, bo on już nic nie miał, a przynajmniej tak mu się wydawało.

Część II – Łazienka prefektów
Po powitalnej uczcie, na której oczywiście nikt go na początku nie poznawał, wrócił do swojego dormitorium z wyraźną ulgą. Tutaj przynajmniej uniknie głupich pytań, co mu się stało, że tak się zmienił. Niestety, zapomniał, że nie mieszka sam. Parę minut po nim do pokoju weszli jego współlokatorzy, śmiejąc się, opowiadając wakacyjne przygody i nowo zasłyszane żarty. Jednak on nie miał ochoty na zwierzenia o minionych miesiącach, nie miał o czym opowiadać, to był najgorszy okres w jego życiu, nie tylko ze względy na śmierć jego babki, ale na to, co było potem. Nie, nie chciał o tym teraz myśleć, chciał to przespać, a rano obudzić się takim, jakim był, zanim to wszystko się wydarzyło. Tylko że nie mógł spać przez chichoty dobywające się zza kotary jego łóżka, nie żeby przeszkadzał mu hałas, do tego akurat był przyzwyczajony. Spać nie pozwalał mu rodzaj tych dźwięków, były takie niewinne, czyste, oni nie znali okrutnego świata znajdującego się poza murami tego zamku, w przeciwieństwie do niego. Lecz nawet kiedy dźwięki ucichły, on nadal leżał z otwartymi oczami, rozmyślając, jak teraz będzie wyglądać jego egzystencja na tym świecie i jak mogłaby wyglądać.
Pierwsze trzy tygodnie szkoły minęły mu przede wszystkim na unikaniu ciekawskich uczniów i tłumaczeniu nauczycielom, że to naprawdę on. Jego nowy wygląd wywołał sensację, ludzie, a przede wszystkim płeć żeńska, zaczęli go nagle zauważać. Niby powinien się z tego cieszyć, ale mimo to coś mu nie pasowało, nie wiedział tylko co. Jeśli chodzi o naukę, to jego średnia nagle wystrzeliła w górę jak z procy. Wreszcie zaczęło mu się coś udawać. Nawet eliksiry nie wydawały się takie złe teraz, kiedy opanował materiał, no, może poza pierwszą lekcją. Otóż kochany Severus Snape niemalże wyrzucił go z zajęć. Na szczęście udało się przekonać pana profesora o tożsamości biednego Nevilla, jednak chyba mu do końca nie uwierzył, szczególnie że ten nie wysadził w powietrze swojego kociołka, a wręcz przeciwnie, jego eliksir nadawałby się jako przykład książkowy.
Zauważył jednak, że nie tylko on się zmienił, chodzi przede wszystkim o Lunę Lovegood z Ravenclawu. Nie wywoływała ona takiej sensacji jak on, zresztą niewiele osób zauważyło jej zmianę, zapewne dlatego, że nadal zachowywała się i ubierała jak dziwoląg. Przede wszystkim dojrzała, nie była już deską z roztrzepaną czupryną, jej włosy zaczęły się układać, a ich kolor zrobił się wyraźniejszy i taki jakby weselszy, śmielszy. Jeśli natomiast chodzi o jej figurę, to nabrała kobiecych kształtów. Neville wiedział, że nie mogła to być nagła zmiana, on sam nigdy przedtem tego nie zauważył aż do pewnego wydarzenia.
Otóż nasz bohater nienawidził dwóch rzeczy, po pierwsze, ciasnoty, po drugie, pośpiechu, niestety, te dwie rzeczy miał zagwarantowane w łazience przy swoim dormitorium. Uwielbiał długie kąpiele w wannie pełnej piany, czego nie mogła zapewnić mu wspomniana wyżej łazienka. W związku z czym ten na pozór grzeczny chłopczyk wymykał się w środku nocy z wieży Gryffindoru w pelerynie-niewidce, pożyczonej od jednego ze współlokatorów, w celu odprężenia się i zrelaksowania w łazience prefektów. Jednakże okazało się, że nie tylko on wpadł na taki pomysł. Kiedy przemierzał tak korytarze, niewidzialny dla ludzkiego oka, zauważył, że zza obrazu Borysa Szalonego (gdzie znajdowało się wejście do oazy spokoju, jaką w tym momencie była cicha i przytulna łazienka prefektów) wyłania się dość niezgrabnie jakaś postać, która najwyraźniej po zatrzaśnięciu się obrazu miała jakiś problem. Ponieważ szamotała się tam jakieś dziesięć minut, zanim ukryty parę metrów dalej za jakąś okropną zbroją brunet nie zebrał się w sobie i nie postanowił sprawdzić owo niecodzienne zjawisko. Kiedy podszedł bliżej, zorientował się, że postać jest niewątpliwie dziewczyną, a raczej kobietą, siłującą się z białym, puchowym ręcznikiem, przytrzaśniętym przez drzwi. Już miał się roześmiać, kiedy usłyszał kroki dochodzące z sąsiedniego korytarza. Nie zastanawiał się ani chwili, złapał groteskową postać, jedną ręką zakrywając jej usta, a drugą obejmując w talii, unieruchamiając przy okazji jej ręce. Szepnął jej do ucha, by była cicho, jeśli chce wyjść z tego cało i ręką z ust dziewczyny ukrył ich oboje pod zasłoną niewidzialności. Zapewne gdyby miał tak blisko siebie dziewczynę z takim ciałem w innej sytuacji, cieszyłby się z tego, jednak teraz zdecydowanie wolałby być sam. Szczególnie że już rozpoznał, przed kim się kryją.
Otóż korytarzem w kierunku niewidzialnej pary zmierzał nikt inny, jak tylko naczelny gnębiciel uczniów Hogwartu, Severus Snape we własnej osobie, a za nim człapał Filch, Było to najgorsze zestawienie, jakie ktoś mógł wymyślić.
- To tu słyszałem jakieś hałasy, to na pewno Irytek - oświadczył woźny.
- Wątpię, gdyby to był on, już cały Hogwart byłby na nogach, to na pewno jakiś uczeń… - powiedział spokojnie profesor, a następnie już głośniej zawołał: - POTTER, to ty, wiem o tym, wyłaź, gdziekolwiek jesteś!!! I tak cię dopadnę, ty ofermo…
Obydwoje wstrzymali oddech, słyszeli już wyraźne głosy tuż za swoimi plecami.
-Musi gdzieś tu…
Jednak mistrz eliksirów nie skończył zdania, gdyż do ich uszu doszedł odgłos metalu uderzającego o kamienną posadzkę, a oczom ukazała się stara, lekko zardzewiała zbroja, zdążająca w ich kierunku. Snape unieruchomił ją i z rozczarowaniem wypisanym na twarzy odwrócił się w stronę lochów, i zmiął w ustach parę niemiłych przekleństw.
Odetchnęli z ulgą, myśląc, co mogłoby się stać, gdyby nie ta zbroja. Kiedy już Neville upewnił się, że nie ma nikogo w pobliżu, zdjął z dziewczyny pelerynę i dopiero teraz zauważył, kim ona jest.
-Luna?! Co ty tu, do cholery, robisz?!
-To samo co ty.
-Dobra, nieważne, zmywajmy się stąd, zanim znowu ktoś przyjdzie.
-To raczej trudne w mojej obecnej sytuacji.
W tej chwili zdał sobie sprawę, że dziewczyna nadal siłuje się z przytrzaśniętym ręcznikiem, nie mając nic pod spodem. Z rezygnacją zdjął z siebie górę od jedwabnej piżamy i podał dziewczynie, której oczom ukazał się teraz umięśniony tors mężczyzny.
- Masz. - Ale ona tylko spojrzała nieufnie.
- Przecież cię nie ugryzie, a chyba tak nie wrócisz?!
- Dlaczego mi pomogłeś?
- Teraz nie pora na takie pytania, wskakuj w to i nie marudź!!
Dziewczyna wzięła część garderoby mężczyzny i kiedy się odwrócił, puściła ręcznik, zarzucając ją na siebie. Następnie udali się u kierunku swoich domów, na początku idąc razem, a kiedy mieli się rozdzielić, ona znów zadała mu pytanie:
- Dlaczego to zrobiłeś?
- Co?
- No, pomogłeś mi.
- To chyba normalne.
- No, może i gdyby to był ktoś inny to tak, ale ty pomogłeś MI.
- A czym TY tak bardzo się różnisz, że miałbym nie pomóc akurat tobie?
- No, jestem Pomyluna.
- Ii…?
- Nieważne, w każdym razie dzięki, jakbym mogła ci jakoś pomóc, to wal śmiało.
- Tak właściwie to jest jedna rzecz, w której mogłabyś mi pomóc - powiedział z dziwnym błyskiem w oku, lustrując dokładnie jej figurę. Nie była modelową pięknością, ale było na czym oko zawiesić. Jego koszula sięgała jej prawie do kolan i mimo iż była o wiele za duża, to na jedwabnym materiale odkształcały się wyraźnie jej jędrne i dosyć duże piersi.
- Nie rób sobie ze mnie żartów, dobra? Nie mam na to najmniejszej ochoty. - Widać było, że nie wzięła jego słów na poważnie. Odwróciła się, ale zanim zarobiła krok, usłyszała odpowiedź.
- O, przepraszam, ja w tych sprawach nigdy nie żartuję. - Uśmiechnął się złowieszczo, podszedł do dziewczyny i objął ją w pasie, przyciskając do siebie jej apetyczne ciałko. Ustami zaczął pieścić jej szyję, a długie palce zaczęły gładzić jej płaski brzuch. Nie była w stanie nic zrobić poza szybkim wciągnięciem powietrza, kiedy jego ciało dotknęło jej delikatnej skóry. Nie była w stanie jasno myśleć, kiedy męskie dłonie zaczęły błądzić po jej ciele, a usta całować jej kark, szyję i ramiona, schodząc coraz niżej. Lecz kiedy tylko z jej ust dobył się pierwszy jęk rozkoszy, szepnął do niej: „Ja nie żartowałem” i delikatnie przygryzł płatek jej ucha, a następnie po prostu odszedł i nawet się nie obejrzał, zostawiając oniemiałą kobietę. Tak naprawdę na początku żartował, ale rozeźliła go tylko, nie ufając jego słowom. Teraz postanowił wykorzystać ten „dług wdzięczności”, szczególnie że widział, że jej to też się podobało. Jednego był pewien: tej nocy już żadne z nich nie zaśnie.

Poprawiłam "nie tak" i jedno a.

Ten post był edytowany przez Aleksa: 20.08.2004 15:22
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Posts in this topic
  18.08.2004 21:05
Child   jak was to gryzie poproście moda o sprawdzenie...   18.08.2004 22:05
Aleksa   Przepraszam, ale czy to miała być sugestia, że...   18.08.2004 22:06
Kiniulka   Fumusek chyba będziesz musiala dopisać do Nick...   18.08.2004 23:11
Padfoot-she   Jest całkiem niezłe czekam na >>>part...   19.08.2004 00:05
Coyote   Mmmm... Całkiem interesująco się zapowiada. Wi...   19.08.2004 00:11
fumsek     19.08.2004 14:18
Miaka  
  19.08.2004 15:50
daigb   no niezle, niezle....podoba mi sie to ze wzgle...   19.08.2004 19:09
Aleksa   [i]Część III - OPCM [/b] - Witam serdecznie za...   20.08.2004 17:31
Nimbuska2000   Poprzednia część była lepsza ..::*megi*::..   Fajnoooooo, pisz dalej. Opowiadanie jest orygi...   25.10.2004 19:57
..::*megi*::..   Co do powyższego to przepraszaam za pomyłkę. N...   25.10.2004 19:58
Aleksa   Część X - Wspomnienia Znowu ten sen. Co noc p...   31.10.2004 22:56
Coyote   Mmmmm... Miło ..::*megi*::..   NIe łapię tego trochu   01.11.2004 18:36
Girl of Gryffindor   Nie no, ja zrozumialam tak, ze spotkali sie w ...   01.11.2004 19:14
Aleksa   No, cóż. Chyba powinnam napisać, że to jest fl...   01.11.2004 19:16
..::*megi*::..   Ahaaaaaaa, teraz to ja rozumiem ...   01.11.2004 20:52
Coyote   No i trzeba było tak od razu   02.11.2004 22:55
Nikson   Fajne!!!! I wont more! Ble...   03.11.2004 21:33
Nimbuska2000   No cóż...Ten part najmniej mi się podobał. Nag...   04.11.2004 11:02
daigb   powiem tak: nadal bardzo sympatycznie i przyja...   06.11.2004 15:55
vaampir   no cóż, pierwszy part był raczej marny, kolejn...   06.11.2004 23:24
Pottermenka   Musze wspomniec swiete slowa Nimbuski - nas ni...   27.11.2004 23:03
Aleksa   No, to następna część, pełni raczej rolę przej...   28.11.2004 18:17
daigb   no coz. post mogl byc. tylko jakos nie chce mi...   28.11.2004 18:52
Carmen   Przed chwila przeczytalam wszystkie party i w sumi...   11.07.2005 23:29
esstel   przeczytałam całość za jednym podejściem i musze p...   13.07.2005 15:27
Nokiaaa   Podoba mi się pod tym względem, że głównym bohater...   19.07.2005 22:52
Ania*   Bardzo fajny fick. Nareszcie znalazłam erotyk, w k...   21.07.2005 19:04
Joanne Riddle   Ten fick jest genialny:) Ta metamorfoza Neville...   18.01.2006 12:46
Kara   Przeczytałam wszystko ale...nie jest idealnie...Tw...   18.01.2006 14:18
Joanne Riddle   Świetne!!! A metamarofoza Neville...   21.01.2006 19:22
szelma   Plus za formę i Nevilla jak głównego bohatera... A...   22.01.2006 20:19
PrZeMeK Z.   Podobało mi się, aczkolwiek... Zachowanie Neville...   05.02.2006 20:26


Reply to this topicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 18.06.2025 00:33