Loony
oferta kolonii Harry Potter Kolonie dla dzieci Travelkids | Szybki i bezpieczny 24h | ![]() ![]() ![]() ![]() |
Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
Loony
Aleksa |
![]()
Post
#1
|
Kafel Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 16 Dołączył: 18.08.2004 ![]() |
Ponieważ
jest to opowiadanie o prawdziwej przyjaźni, dedykuję je mojej przyjaciółce,
która była przy mnie w najtrudniejszych okresach mojego życia i mam
nadzieję, że już zawsze będziemy razem pokonywać trudności, jakie szykuje
nam los. Karolina, to dla ciebie.
Proszę jeszcze, żeby nie czytał tego nikt o słabszych nerwach i delikatnej psychice. To opowiadanie nie jest dla dzieci i właśnie, dlatego umieszczam je w tym dziale. Oczywiście będzie zawierać także wątek miłosny. Prolog Był mglisty poranek, słońce nieśmiało przebijało się przez niemal mleczne powietrze, zaglądając do okien starego zamczyska, którego nie można znaleźć na najdokładniejszej nawet mapie. Świat zaczynał już budzić się do życia, ale wśród murów kryjących stuletnie tajemnice nadal panowała cisza, przerywana jedynie uderzeniami skrzydeł sów, które wracały po zapewne pełnej przygód nocy. Kto wie, co im się dziś przydarzyło? Może upolowały jakiś smakowity kąsek lub odkryły wcześniej im nieznane terytoria. Mogły znaleźć miłość, której tak jak my, ludzie, szukają aż do skutku, albo wręcz przeciwnie, zawiodły się na osobie, której ufały, za którą oddałyby życie, a już oddały serce. Ale kto by się nad tym zastanawiał? Kogo obchodzi życie sów, których przecież jedynym obowiązkiem jest noszenie z rąk do rąk kartek papieru, na które ktoś mógł przelać swe najskrytsze pragnienia i myśli. Kogo obchodziłoby, co robią po nocach niepilnowane przez swoich właścicieli? Nikogo, ale czy na pewno? Otóż srodze się mylicie, myśląc, że dla wszystkich jest to nieistotne, ponieważ o tym właśnie w tej chwili myśli pewna dziewczyna, a może już kobieta, siedząca w oknie jednej z wież owego zamku. Myślicie pewnie, że musi być niezwykła, a może dosłowniej dziwna lub nawet szalona, skoro jej myśli zaprzątają takie głupoty. I macie rację, ona jest niezwykła, dziwna i pewnie także szalona. Nie tylko wy na to wpadliście, nie jesteście sami w tym osądzie, każdy, kto spotka ową niewiastę, od razu ocenia ją w ten sposób i chyba ona sama też tak o sobie myśli, a nawet na pewno. Od zawsze tak było i chyba zawsze będzie. Zdążyła pogodzić się z faktem, że nie pasuje do zwyczajnych osób. Jest inna, wie o tym, nie pasuje, o tym też wie. Wie również, że ludzie boją się rzeczy im nieznanych i nieprzewidywalnych, a no taka właśnie jest. Nikt tak naprawdę nie wie, kim jest, co czuje. Nikt nie wie, co przeżywa każdego ranka, kiedy budzi się z myślą, że oto nadchodzi następny parszywy dzień. Parszywy, tak, to dobre określenie, bo dla niej właśnie takie były dni, kiedy musiała radzić sobie z wyzwiskami, wyśmiewaniem, dyskryminacją i ignorancją ze strony osób, które tak właściwie nawet nie próbowały jej poznać. Czasami miała już tego dosyć, dosyć ciągłych obelg i poniżeń. Ach, jak chciałaby mieć wtedy kogoś, kto by jej pomógł i nie zwracałby uwagi na jej dziwactwa. Chciała mieć kogoś, komu mogła zaufać, wyżalić się, wyjawić najskrytsze tajemnice swej duszy i chciała, aby ten ktoś także tak robił, powierzał jej swoje sekrety i marzenia. Ale cóż, czy to mogło się ziścić? Było tylko głupim marzeniem o przyjacielu. Marzeniem, które trzymało ją przy życiu. Tyle razy chciała powiedzieć sayonara temu światu i ludziom. Już roztrzaskała maszynkę do golenia i oddzieliła ostre nożyki od plastikowej osłony, już napisała list, przepraszając ojca i dziękując mu za wszystko, tylko przy nim była szczęśliwa, już przyłożyła zimne ostrze do delikatnej skóry nadgarstka. Spytacie pewnie, co ją powstrzymało, co zmusiło ją do odsunięcia żyletki od ręki. Otóż nic jej nie powstrzymało, nic jej nie przeszkodziło. Ale skoro tak, to dlaczego nadal żyje, zapytacie. Mogę wam powiedzieć, ale czy na pewno chcecie wiedzieć? Chcecie przyjąć na siebie odpowiedzialność za taką wiedze? Jeśli tak, to posłuchajcie, nie mam powodu by wam nie powiedzieć. Na białą posadzkę łazienki popłynęły strużki krwi, ale było to jedynie kilka kropel, bo cięcie, które sobie zadała, było zbyt płytkie, by mogło pozbawić ją wystarczającej ilości krwi potrzebnej do życia. Pomyślała wtedy, że nawet zabić się porządnie nie potrafi, ale po chwili zdała sobie sprawę, że jej złość i żal trochę zelżały, przestały się tak bardzo liczyć. Ich miejsce zajęło inne uczucie, uczycie błogości, jakby wszystkie negatywne uczucia wypłynęły z niej wraz tymi paroma czerwonymi kroplami. Od tamtego czasu właśnie tak radziła sobie ze smutkiem, stresem, gniewem. Wraz z krwią pozbywała się cierpienia, ale wraz z cierpieniem pozbywała się także innych uczuć. Nie potrafiła już cieszyć się małymi przyjemnościami, już nie smakowały jej ciastka z czekoladą, już nie cieszył jej smak pieczonej gęsi, tak niegdyś wspaniałej, nawet landrynki, kiedyś tak przez nią lubiane, pomagające jej zapomnieć, straciły znaczenie. Niegdyś złe uczucia zabijała jedzeniem, choć nie było tego po niej widać. Teraz jednak znalazła inny sposób na pozbycie się smutków, skuteczniejszy sposób. Dlatego kiedy po wakacjach wróciła do szkoły, ludzie patrzyli na nią jak na jeszcze większą wariatkę. Sporo schudła, jej skóra była niemal przeźroczysta, a niegdyś duże oczy zdawały się teraz zajmować jej pół twarzy i z tego powodu jej spojrzenie wydawało się jeszcze bardziej zdziwione, jakby pytające o sens istnienia. Jednak ona nie szukała tego sensu, wiedziała, że i tak go nie znajdzie. Wolała zanurzyć się w rozważaniach o życiu sów, niż w kółko odtwarzać w myślach najokrutniejsze upokorzenia lub słuchać następnych, coraz to nowszych wyzwisk. Spojrzała na łóżka koleżanek. Jeszcze spały. Ach jak im dobrze… Ona też chciałaby tak po prostu zamknąć oczy i zapomnieć choć na chwilę o koszmarze minionego dnia. Jednak nie dane jej było zaznać tego szczęścia. Już od dłuższego czasu nie mogła spać, a jeśli już zasnęła, budziła się niebawem z krzykiem na ustach. Nawet we śnie nie mogła uwolnić się od ciągłego poniżania. Dlatego teraz już nawet nie próbowała zasypiać. Po prostu uczyła się, odrabiał prace domowe, czytała wszelakie, dopiero co wydane powieści bądź swoje ulubione, przeglądane tysiące razy lektury, które znała już na pamięć. Często jednak po prostu siedziała w oknie, rozmyślając o przeróżnych rzeczach, najczęściej pomijanych w codziennych ludzkich rozważaniach. Tak też zrobiła i tej nocy. Wszystkie powtórzenia są zamierzone. |
![]() ![]() ![]() |
Kontakt · Lekka wersja | Time is now: 18.06.2025 00:22 |