Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

[ Drzewo ] · Standardowy · Linearny+

> Wolność, Czyli Happy Forever., Historia z happy endem...?

Vanillivi d'Azurro
post 11.09.2005 01:50
Post #1 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 17
Dołączył: 11.09.2005
Skąd: Kraków




Rachegedanken von Demut gepeitscht
Du siehst und hörst nichts mehr
Deine kranken Gefühle
geben ihm keine Chance
Deine Wut will nicht sterben
nur dafür lebst Du noch

Rammstein, Meine Wutt will nicht sterben


Wolność, czyli happy forever

To opowiadanie rozgrywa się w listopadzie 1997 roku, a więc w połowie pierwszego semestra, siódmego roku pobytu Harry'ego Pottera w Hogwarcie. nie jest to jednak bespośrednia kontynuacja
"Księcia Półkrwi" i nie zawiera spoilerów. W tym czasie Harry znacznie urósł, nauczył się porządnie czesać, a jego okulary gdzieś zapodziały się. (Twierdzi, że wzrok poprawił mu się samoistnie, ale, jako że kolor jego oczu również się zmienił, podejrzewamy, że używa mugolskich soczewek kontaktowych... Żenada, panie Potter! )
Niestety, genialny profesor Dumbledore, który co prawda zmarnował swoich najlepszych uczniów ale i tak jest wielki, nie żyje. Zmarł, śmiercią bohatera, bo jakże by inaczej, w starciu z jakimś anonimowym śmierciożercą, a na stanowisku dyrektora Hogwartu zastąpiła go profesor McGonnagall. Od czerwca 1995 roku Ministerstwo Magii przestało lekceważyć Voldemorta i rozpoczęło groteskowe akcje przeciwko niemu. Jedyną jego zasługą było osadzenie Bellatrix Lestrange w londyńskim więzieniu Liberty.
Jakkolwiek po przeczytaniu początkowych fragmentów może się wam wydawać, że tytuł jest pełną gorzkiej ironii kpiną z Czytelnika, okazuje się, że uszczęśliwienie wszystkich jest możliwe, wymaga tylko masowej hipnozy i zniszczenia wszelkich ksiązek historycznych.

Cześć 1
Bellatrix Lestange siedziała na swoim łóżku w jednej z najciemniejszych cel londyńskiego więzienia Liberty. Była tutaj zupełnie sama, oczywiście nie licząc dwóch aurorów, pilnujących jej zza krat. Nauczyła się jednak ignorować ich, a i oni udawali, że jej nie widzą, w istocie pilnie śledząc każdy jej ruch.
Była tu już od pół roku. Tak, pół roku osamotnienia i izolacji to wystarczająco dużo czasu na refleksje o zmarnowanym życiu.
Bellatrix Lestrange podniosła się z łóżka i zrobiła kilka powolnych kroków w stronę szafki, na której wisiało popękane lusterko. Była ładną, szczupłą kobietą o śniadej cerze i ciemnych oczach, w których widać było jakiś fanatyczny blask. I tylko ten blask przypominał, ze jest tą samą Bellatrix Black w której najprzystojniejsi chłopcy podkochiwali się w szkole. Wszyscy, ale nie on. Tak, tylko jej oczy nie zmieniły się przez ten czas. Jej czarne włosy, opadające ciężkimi puklami na ramiona zmatowiały, a cera jakby zszarzała. Na jej twarzy pojawiły się pierwsze zmarszczki, jeszcze prawie niewidoczne, ale jednak.
Usiadła z powrotem na łóżku.
-Tak, tak, zmarnowałam sobie życie! – krzyknęła.
Nikt jej na to nie odpowiedział.
Ale dlaczego, doprawdy dlaczego, popełniła te wszystkie zbrodnie? Dlaczego zabijała i torturowała nie znając litości? Dlaczego nie mogła żyć normalnie, znaleźć sobie jakiejś ciekawej pracy, męża, mieć dzieci? Pomyślała o swojej młodszej siostrze, jej dorastającym synu… rodzinie… i poczuła lekkie ukłucie zazdrości. Jednak nie, nie żałowała. Nie miała wyrzutów sumienia… Cholera, dlaczego w ogóle została śmierciożercą?
Odpowiedź była jedna, ale teraz, po latach, po tym wszystkim co miało miejsce, co zrobiła, brzmiała głupio i jakoś tak niedorzecznie; bardziej jak fragment brazylijskiego serialu, niż prawdziwe życie: nieszczęśliwa miłość. Do prawdy, żałosne. Jednak dziś była pewna, że to było właśnie to.
On był starszy… tak, starszy… i nieziemsko przystojny… - zapisała się dośmierciożerców, by zaimponować mu i wesprzeć go… albo chociaż być przy nim, mieć pretekst by spoglądać w te jego piękne oczy… czuć jego dotyk, chociażby raniący…
-Dosyć, Bella – powiedziała sobie stanowczo. Idiotyzmem byłoby sądzić, że ktoś taki jak on zwróci uwagę właśnie na nią. Ale z drugiej strony… kto by pomyślał, że będzie wolał tę rudowłosą idiotkę, gatunku grzecznych dziewczynek, które nigdy, przenigdy w świecie by go nie poparły…
Ale w końcu wsparcie i miłość to jednak nie to samo, pomyślała z żalem Bellatrix. Pokochali się, mieli razem dziecko i byliby cali happy, gdyby nie… - wzdrygnęła się mimowolnie. Tragiczny koniec tej historii wszyscy znali aż nazbyt dobrze.
Ale ona… Co jej przyszło do głowy, żeby… - wspominała chwilę gdy udało się jej skraść mu pocałunek… - gdyby wiedziała… Och, tak gdyby wiedziała, udawałaby, że go nienawidzi… I przefarbowałaby swoje śliczne, czarne włosy na rudo. Uch, te jej okropne kłaki.
Z zamyślenia wyrwały ją dudniące kroki strażnika.
Otworzył kraty i do jej celi wszedł wysoki, przystojny mężczyzna o czarnych oczach i czekoladowych oczach. Przez chwilę Bellatrix myślała, że to sam Voldemort przyszedł do niej, ale nie, to był tylko Harry Potter...
-Cześć Bella... - powiedział szyderczym tonem, którego Czarny Pan tak często używał.
Dwoje jego przyjaciół, szatynka z mnóstwem włosów na głowie i wysoki rudzielec weszli za nim do celi. Przez chwilę spoglądali na siebie niepewnie, najwyrażniej nie wiedząc, co ze soba zrobić, potem stanęli nieruchomoobok aurorów, postanawiając tak jak oni do niczego się nie mieszać.
Harry skierował różdżkę w jej stronę.
Belltrix przeraziła się. W końcu miał wszelkie powody, by jej nienawidzić.To ona zabiła jego ojca chrzestnego, Syriusza Blacka, ona dręczyła i torturowała rodzinę jego przyjaciela do utrary zmysłów, nie pozostawiając im żadnej nadziei na przyszłość...
-Zabije mnie... - pomyślałatrzęsąc się ze strachu. Nie, 37 lat to nie jest odpowiedni wiek na umeranie.
-20 tym bardziej, idiotko! - usłyszała w myślach słodki głosik Lily Evans.
-Chcesz mnie zabić? - zapytała, bacznie obserwując twarz siedemnastolaka.
-To się zobaczy - odparł Harry. - na razie przyszedłem pogadać

Ten post był edytowany przez Vanillivi d'Azurro: 11.09.2005 23:42


--------------------
Rachegedanken von Demut gepeitscht
Du siehst und hörst nichts mehr
Deine kranken Gefühle
geben ihm keine Chance
Deine Wut will nicht sterben
nur dafür lebst Du noch


Rammstein, Meine Wutt will nicht sterben

Czarno - Biały Kot
Blog Vanillivi d'Azurro
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Posts in this topic
Vanillivi d'Azurro   Wolność, Czyli Happy Forever.   11.09.2005 01:50
Magya   Powiem, żę zainteresowało mnie :) Szczególnie ta p...   12.09.2005 19:16
destroyerek   ciekawe, ciekawe. Zaczyna się intrygująco ciekawie...   12.09.2005 20:44
Vanillivi d'Azurro   Rachegedanken von Demut gepeitscht Du siehst und h...   12.09.2005 22:05
Coyote   Hmmm... intrygujące. Chociaż trochę zmieniłaś Harr...   18.09.2005 19:42
Red Rose   Całkiem przyjemne. Liczę, że dodasz wkrótce następ...   18.09.2005 21:33
Wilczyca   Podoba mi się. W szczególności "zmianność...   19.09.2005 20:13
Mroczny Wiatr   :huh: cd a kiedy n?   22.09.2005 20:54
Vanillivi d'Azurro   Wiecie, sorrki, ale w tym tygodniu byłam bardzo z...   22.09.2005 23:26
zojka   Rany boskie, Harry i czekoladowe oczy? A nie mia...   07.10.2005 13:03
Hermioncia13   Tu się z zojką nie zgadzam. Wiem że może jest troc...   27.10.2005 18:31
zojka   TROCHĘ?? Ten tekst aż się roi od błędów! Na ...   28.10.2005 09:16
Pirrania   No tym to mnie powaliłaś po prostu, jakoś tak mi...   27.10.2005 19:56
Dorcas Ann Potter   Z całym szacunkiem dla autorki (o, forumowicze, ni...   03.11.2005 23:24
Kara   Styl super,ale...........opowiadanie nie powaliło ...   15.11.2005 15:45
Dorcas Ann Potter   Coś za szybko te ficki czytasz :P A co do Belli, n...   15.11.2005 15:52
Kara   W pełni się zgadzam a tak poza tym.....chodziłam n...   15.11.2005 16:20
Triss   No bravo, jestem pod wrażeniem, że trafiłam wreści...   21.11.2005 21:04


Reply to this topicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 17.06.2025 23:16