Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

13 Strony « < 8 9 10 11 12 > »  
Closed TopicStart new topicStart Poll

Drzewo · [ Standardowy ] · Linearny+

> przyjaciele na zawsze [nk]

avalanche
post 03.01.2004 22:06
Post #226 

Mistrz Różdżki


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 1391
Dołączył: 11.04.2003
Skąd: Mementium Morium

Płeć: Kobieta



Child...tylko mi nie mów takich komplementów XD wiesz przecież kto tu jest guru fickowym XD tamto to jest DZIEŁO!!!! laugh.gif

ps. dość nabijania postów nieszcześni XD

A tak apropos XD naszła mnie dzisiaj taka diabelna myśl - zostanę KRYTYKIEM XD


--------------------
"Oznaką inteligencji najwyższej klasy jest zdolność do uznawania dwóch przeciwstawnych idei jednocześnie."
F. Scott Fitzgerald
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Child
post 03.01.2004 22:37
Post #227 

leżący rybak


Grupa: czysta krew..
Postów: 7043
Dołączył: 26.11.2003

Płeć: Mężczyzna



Oj Ava... bede mowil, co mysle. biggrin.gif
Nadal utrzymuje, ze to jest DZIELO, natomiast "tamto" jes ARCYDZIELEM biggrin.gif

pes: dobra koncze - mialo nie byc nabijania postow tongue.gif
pes2: Pokrytykujmy wszyscy razem biggrin.gif


--------------------
user posted image
His power level... It's over ni-- oh, wait. It's only over seven thousand.

User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Jade^_^
post 03.01.2004 23:41
Post #228 

Iluzjonista


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 124
Dołączył: 06.04.2003
Skąd: z dużej wsi

Płeć: Kobieta



QUOTE (avalanche @ 03-01-2004 20:02)
ojj dzisiaj jestem krytyk XD

Cho nie nabijaj mi tu postów - jak już komentujesz to w jednym poście - a nie: O uwaga jestem w tej linijce....następny post: proszę państwa to już połowa!.....następny post: tak doczytałam!!!

proszę więc o umiarkowanie w takich postach. Chce mieć przjrzysty topic a nie śmietnik. Ciesze się że ci się podoba ale to taka rada na przyszłość.

Jade ty nic nie kumasz, kobieto XD ja tę dziewczynę zjechałam za jej beznadziejny fick to mi tu przyszła i "zemściła" się laugh.gif

blink.gif to ma być zemsta? dry.gif
BUAHAHAHAHAHAHAHAHAHA!!!
trzymajcie mnie!! hahaha tak beznadziejnej zemsty w zyciu nie widzialam! hahaha
o matko, co za dno! HAHAHAHA
parodia!!!
2natka popisalas sie.. haha.. i pokazalas nam w koncu.. hahaha.. ze jednak mozgu Ci brak laugh.gif


--------------------
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Yavanna
post 04.01.2004 22:53
Post #229 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 95
Dołączył: 10.04.2003
Skąd: Lubaczów/Kraków

Płeć: Kobieta



Ava, dlaczego nic mi nie powiedziałaś, że kontynuujesz tego ficka? ;P Poczytałam te nowe party i świetne - jak zawsze. Robisz niemało błędów interpunkcyjnych (a ja jestem na tym punkcie strasznie wyczulona i aż mnie skręca, jak kropka czy przecinek jest w nieodpowiednim miejscu lub nie ma gdzieś odstępu ^^). Ale poza tym - akcja jest szybka, porywa. Fabuła też dobra. Postacie - wyraziste. Oby tak dalej =) I mam nadzieję, że będziesz jeszcze długo kontynuuować tego ficka =)


--------------------
"(...) Proszę tylko, żebyście raczyli uważnie przeczytać to, co piszę, zamiast, jak to jest w Polsce we zwyczaju, wydawać opinię nie skażoną znajomością rzeczy".
Rafał A. Ziemkiewicz - "Polactwo"

Ot co.

'What this country really needs... right now... is a Doctor' (;
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Amelia_hwdp
post 06.01.2004 22:37
Post #230 

Unregistered









Czekam na next parta, tylko ma być ciekawszy i fajnieszy... zgoda?? tongue.gif
A ten to mi się słabo podoba, ale spoko majonez
Go to the top of the page
+Quote Post
avalanche
post 06.01.2004 22:45
Post #231 

Mistrz Różdżki


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 1391
Dołączył: 11.04.2003
Skąd: Mementium Morium

Płeć: Kobieta



właśnie czekałam aż skomentujesz mojego ficka droga Amelio....jak ty w zaskakująco szybko czytasz..inne ficki w mig skomentowałaś...(ironia..ależ skąd)

Nie wiem po co komentowałaś tego ostatniego parta, skoro nawet nie wiesz o co chodzi - jakbyś niezauważyła tu jest ponad 70 partów (licze z pierwszą częścia). Wątpie nawet czy doczytałaś tn ostatni part - wleciałaś tu, dałaś nic nie znaczącego komenta i dalej lecisz nabijać. Weź tu mi nie gadaj "fajniejszy, ciekawy" - bo tak można mówić jak się zna reszte - wtedy porównuje się, że np. ten ostatni part był mniej interesujący od poprzedniego.

Takie komenty są dla mnie czystym nabijactwem...


--------------------
"Oznaką inteligencji najwyższej klasy jest zdolność do uznawania dwóch przeciwstawnych idei jednocześnie."
F. Scott Fitzgerald
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
avalanche
post 10.01.2004 17:17
Post #232 

Mistrz Różdżki


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 1391
Dołączył: 11.04.2003
Skąd: Mementium Morium

Płeć: Kobieta



znalazłam trochę czasu, więc postanowiłam coś napisać - nie wiem czy dożyję następnego tygodnia (klasówy ==')....a tu jeszcze trzeba się przyznać rodzicom że się dostało 2- z chemii XD Wiem, że part taki sobie....ale siem postaram jak mi będzie lepiej. A..i ci dobrzy już będą naprawdę niedługo ^^

Part 63


Fałszywy Remis bardzo dobrze grał swoją rolę. Nie trudno było udawać wyczerpanego – trudniejszą sztuką, było granie przed Orfeuszem. Istniało jednak minimalne ryzyko wpadki Zakonnika. Mimo to, trzeba było się mieć na baczności. Nieostrożny gest i Orfeusz może wyczuć spisek.
Paweł nie wydawał się być zachwycony trzymaniem „Remisa” by ten nie spadł z wierzchowca. Nie dość, że go bezczelnie porwał ten psychol Orfeusz to jeszcze miał robić u niego za pomagacza. Sam był silny jak stado smoków a dziecku kazał trzymać osobę, którą mógłby bez problemu wziąć na swoje barki.
- Dlaczego ja mam go trzymać? – zaczął marudzić Paweł. Orfeusz zmierzył nastolatka groźnym spojrzeniem.
- Bo ja tak ci kazałem i nie jęcz, bo zaraz zejdziesz i będziesz sobie kopać grób!
- Palant… - wymamrotał cicho Paweł.
- Co tam mamroczesz pod nosem?
- Nic – odpowiedział szybko Paweł szybko odwracając wzrok.
- Nie kłam.
- Nic nie mówiłem!! – wrzasnął Paweł odruchowo uderzając trzymanego przez siebie mężczyznę prosto w plecy. Rozległ się głośny krzyk i potok słów uderzonego.
- Ty pieprzony szczeniaku! Porachuje ci kości!
Nagle „Remis” zdał sobie sprawę, co zrobił. Zakrył usta dłońmi i z przerażeniem patrzył na oniemiałego Orfeusza. Paweł również wyglądał jakby trafił go piorun. Przeczuwając, co się święci powoli zsunął się z niewidzialnego konia.
- Zakonnik…- wyszeptał z mściwością Orfeusz.
- Orfeuszu to nie tak jak myślisz…to ja Remis – zaczął się tłumaczyć mężczyzna – To przez tą chorobę.
Uwierz mi Orfeuszu…
- Masz mnie za kretyna?! – rozległ się donośny wrzask wściekłego Orfeusza, niosący się echem po okolicy.
- Nie Orfeuszu…Posłuchaj mnie…
- Słucham cię ty przeklęta gnido i już zaczynam rozumieć. Nie martw się…Najpierw mi wyśpiewasz gdzie jest Remis a potem cię zabiję.
Zakonnik próbował ratować życie, jednak nie było szans by uciekł.
- GADAJ!
- Nie powiem…- powiedział trzęsącym się głosem. Wyglądało, że mężczyzna mówił te słowa będąc świadom, jakie niosą one konsekwencje.
Orfeusz rzadko miewał w zwyczaju długo wyciągać z ofiary zeznania. Tym razem także nie zamierzał wyłamywać się ze swojego „rytualnego” zachowania. Wystarczyła sekunda, aby fałszywy Remis poznał jak to jest mieć skręcony kark.
- Popatrz sobie –zwrócił się do przerażonego Pawła – Skończysz tak samo jak mi wykręcisz jakiś numer. A teraz wsiadaj – pospieszył chłopaka.

Tymczasem sytuacja z prawdziwym Remisem nie wyglądała najlepiej. Kruk był zdeterminowany do tego by popełnić najgorsze, plugawe czyny. Nie leżało w jego naturze, pozwolić ofierze by uszła z życiem z jego „gry”.
Lubił się droczyć z przeciwnikiem – wyciągać na światło dzienne sprawy najbardziej drażliwe i wywołujące na ich twarzy wściekłość i nienawiść. Uwielbiał jak patrzono na niego z pogardą – wiedział, że ofiara jest bezsilna wobec jego nadludzkich mocy, a jej nienawiść do niego wywoływała ironiczne wybuchy śmiechu i cyniczne uśmiechy, bo wiedział, że jest ponad nią…Jest jej panem i wyrocznią…Jakże słodko jest rzucać upodlające i poniżające słowa, które wypruwają z duszy człowieka te resztki godności, jakie w niej pozostały.
Remis był dostatecznie poraniony, aby uznać go za osobę niezdolną już przynajmniej do ucieczki, jeśli nie do obrony. Z pociętymi nogami trudno było wykonać jakieś ruchy…
- Nic z tego – wysapał Kruk, widząc jak Remis rozpaczliwie wyrwać się z objęć Kruka, który prawie, co leżał na nim by nie dać mu uciec.
Ręce Kruka mocno przyciskały nadgarstki jego przeciwnika do ziemi. Remisowi zdawało się jakby leżał na nim ważący tonę smok, który swym ciężarem powodował, że brakowało mu powietrza – rzeczywiście trudno było mu złapać powietrze będąc zgniatanym przez dobrze zbudowanego mężczyznę. Na dodatek czuł na swoim ciele to gorąco wywołane ich, wielominutową szarpaniną – obaj byli spoceni i dyszeli ciężko z wysiłku.
Nagle Remis poczuł, że Kruk przyciąga jego jedną rękę do drugiej i mocnym chwytem przytrzymuje je obie. Ręka Kruka, która w tym momencie została na „wolności” powędrowała znów w strefę zakazaną. Jego bezwstydność zdawała się nie mieć granic – dłoń mocno przylgnęła do pośladka Remisa powoli schodząc niżej i niżej. Chwilę potem Kruk postanowił odwrócił Remisa tak by miał widok na jego twarz…Szczególnie jednak chciał zapamiętać ten moment, gdy na jego twarzy pojawi się nienawistny wzrok a potem mina upodlonego człowieka, któremu siłą odebrano godność.
- Możesz zaczniesz wreszcie współpracować – wyszeptał rozbudzony Kruk – Nie martw się…to wszystko zostanie między nami…nikt się nie dowie, że oddałeś się mi po heroicznej walce…
- Mam nadzieje, że zdechniesz w męczarniach bydlaku – wysyczał ledwo Remis, nadal czując przeraźliwy ból w plecach i nogach. Kruk zlekceważył tę obelgę – wiedział, że Remis zaczyna się łamać...Każdy w końcu zaczynał ulegać…

Gina nadal błądziła wśród mroków ciemnego lasu, próbując znaleźć, choć jedną wskazówkę na to by iść we właściwym kierunku. Coraz bardziej jednak plątała się w tym wszystkim – drzewa, które mijała wydawała się wcześniej widzieć…Czuła się zupełnie tak jakby kręciła się w kółko. Była już bardzo zmęczona i pragnęła jedynie tego by znaleźć się w końcu w domu i zapomnieć o tym wszystkim, co ją spotkało.

Jeden z Zakonników, który stał na straży zobaczył coś niepokojącego. Niedaleko błądziła jakaś osoba…prawdopodobnie kobieta. Zakonnicy mieli rozkaz zgładzić każdego, kto włóczył się w okolicy – nigdy nie wiadomo, co taka osoba mogłaby usłyszeć…a mogła dużo – Kruk z Remisem nie zachowywali się raczej cicho.
Zakonnik pokazał swym towarzyszom znak, że jest robota do wykonania – ci bardzo ochoczo zareagowali na wieść o tym, że ofiara ma być kobietą…

Sekundę potem Gina zorientowała się, że jest w opałach – leciało na nią około dwadzieścia postaci w karminowych płaszczach z kosami w rękach. Krzyknęła jak tylko głośno potrafiła i zaczęła uciekać.
Zakonnicy odcięli jednak dziewczynie drogę ucieczki – okrążyli ją, stając w kręgu. Była sama…kompletnie sama, osaczona przez bandę psychopatów, których zamiary łatwo dało się przewidzieć. Tylko cud mógł ją ocalić…
Jeden z mężczyzn zdjął w głowy kaptur spoglądając na dziewczynę.
- Ładna jesteś…- wyszeptał z zadowoleniem, podwijając rękawy. Następnie dłonią przejechał po swoim policzku – Jestem nieogolony…ale chyba nie będzie ci to zbytnio przeszkadzać…
- Ccooo chcesz zzze mną zrrrooobić? – wyjąkała przerażona Gina.
- Jak to, co…mało domyślna jesteś…
Zakonnik zapewne zaraz wziąłby się za „robotę”, jednak stało się coś, co wprawiło jego i innych o dreszcze – echo uderzenia kopyt stawał się coraz bardziej głośny…
Chwilę potem Zakonnik, który tak beztrosko rozmawiał z Giną padł na ziemię martwy – miał wbity nóż prosto w serce.
- Orfeusz!!!! – podniesiono alarm. Moment później ukazała się wysoka postać mężczyzny w białych włosach, wściekłego niczym rozjuszone zwierzę.

Wieść o przybyciu Orfeusza szybko dotarła także do walczących ze sobą mężczyzn. Kruk wyglądał jakby go poraziło. Plan się nie powiódł. W takim wypadku należało przyspieszyć działania – musiał natychmiast zabić Remisa. Nie ociągał się z podjęciem tej decyzji – trzeba będzie przecież mieć jeszcze czas na ucieczkę, gdyż samemu można było zginąć. Szybkim ruchem sięgnął po miecz i starał się nim podciąć gardło Remisa – znowu jednak napotkał na jego opór. Kruk jednak ani myślał się poddać, z całej siły przyciskał ostrze coraz bliżej szyi ofiary.
Nie dane mu było jednak wykonać zadania. W pewnym momencie Kruk „wyfrunął” w powietrze i z głośnym łoskotem uderzał w kolejne drzewa, które pod wpływem niewyobrażalnej siły, w jaką w nie uderzało jego ciało, zostały ścięte. Remis odetchnął w ulgą, kątem oka dostrzegł znajomą twarz Orfeusza…
Orfeusz nie często miewał ataki szaleństwa, jednak tym razem wyglądał jakby go opętał diabeł. Rzucał Krukiem siłą woli niczym szmacianą lalką, starając się, aby jak najbardziej został poturbowany. Minę miał zaciętą, co znaczyło, że to dopiero początek zemsty, jaką szykował dla Kruka – nigdy mu nie wybaczy, że chciał skrzywdzić, Remisa i to w tak perfidny sposób, jaki miał w zwyczaju zabijać ludzi.
Drzewa padały na ziemię jeden za drugim. Kruk rozpaczliwie próbował się uwolnić ze szponów mocy Orfeusza, jednak niewiele mógł zrobić, gdyż Orfeusz posiadał potężną moc psychiczną, której pokonać było nie sposób.
Chwilę potem Kruk wykonał w powietrzu fikołka odbijając się od kolejnego drzewa – tym razem jednak jego ciało nie leciało ku kolejnemu drzewu, lecz ku sprawcy całego zdarzenia.
Orfeusz chwycił posiniaczonego i poranionego Kruka za szaty.
- Ty kanalio! – potrząsnął nim z całej siły – Pożałujesz tego!
Przyszedł czas na najgorszy rodzaj tortur, jakie mógł uczynić ten człowiek. Ciało Kruka wypełniało się bólem i cierpieniem, a jego moc uciekała poprzez skórę do ciała Orfeusza, który czerpał z tego siłę, która jeszcze bardziej sprawiała, że stawał się potężny.
Dotyk Orfeusza był najgorszym cierpieniem, jakie mogło spotkać jego ofiarę, gdyż Orfeusz był niczym trucizna sącząca się w duszy i niszcząca umysł. Skutki takiej tortury wykonywane w czasie dłuższym niż parę sekund – jeśli się przeżyło – na długi czas paraliżowało ofiarę, bądź pozbawiało ją kompletnie mocy lub zdrowia.
Ktoś jednak zamierzał ocalić Kruka - Orfeusz wyczuł w nim obcą moc, którą bardzo dobrze znał. Osoba ta nie znajdowała się w pobliżu. Przeciwnie wręcz, była w zamku Zakonu i podobnie jak Orfeusz…działała siłą woli…

PS. dobra wiem poleciałam trochę z akcją....ale co tam XD

Ten post był edytowany przez avalanche: 10.01.2004 19:27


--------------------
"Oznaką inteligencji najwyższej klasy jest zdolność do uznawania dwóch przeciwstawnych idei jednocześnie."
F. Scott Fitzgerald
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Abaska
post 10.01.2004 19:19
Post #233 

Uczeń Hogwartu


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 240
Dołączył: 06.04.2003
Skąd: a nie wiem, tak z powietrza.

Płeć: Kobieta



No, jest nowy part biggrin.gif Jeden błąd, który mi się w oczęta rzucił:

QUOTE
Lubił się droczyć z przeciwnikiem – wyciągać na światło dzienne sprawy najbardziej drażliwe i wywołujące na ich twarzy, wściekłość i nienawiść.


Ten przecinek tu ci z księżyca zleciał, nie wiem, po co go wsadziłaś, bo nie ma tu podziału na 2różne zdania


Aachh... Super był ten part XD A ja wiem, któż to będzie XD Chyba... Antares? Błagam, powiedz, że taaakk XD Nic a nic się nie pospieszylaś, part był suuper XDD Aż mi się banan na twarzy pojawił, jak zobaczyłam, że jest parcik nowy =) A że Gina jest ładna... Hmm... Fajnie by było, jakbyś ją z kimś zeswatała XD Nawet by było lepiej niż fajnie XDD

No i na razie nie dawaj tych dobrych, bo tu jest fajna akcja...Dobrzy tam sobie mogą paszoł won. Nyo ^^ Pisz pisz, bo się już doczekać znów nie mogę... [no i wszystkie moje postanowienia, że nie będę już jak taka głupia i nienormalna wypatrywać new partow legły w gruzach biggrin.gif].



--------------------
uhm.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Jade^_^
post 11.01.2004 21:03
Post #234 

Iluzjonista


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 124
Dołączył: 06.04.2003
Skąd: z dużej wsi

Płeć: Kobieta



part bardzo fajny.. to co, ze polecialas z akcja.. mnie sie bardzo podoba.... zreszta jak zawsze biggrin.gif


--------------------
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Cinija Nicija
post 16.01.2004 20:03
Post #235 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 17
Dołączył: 23.04.2003




Wreszcie to przeczytałam. Brawa dla mnie smile.gif
Dobra, chcesz krytykę? Po prostu nie mogłam usiedzieć, jak bezlitośnie kaleczyłaś w pierwszych partiach interpunkcję. Ortografia ( bój się, bo kocham ortografię ) pozostawia wiele do życzenia. Fabuła ciekawa, abaska już zauważyła, że nie potrafisz stawiać przecinków, te ostatnie party( mówię o Kruku + Remisie) były deczko ohydne. Fabuła baaaardzo ciekawa! W ogóle nie można ci zarzucić, że zgapiasz z Harry'ego pottera albo coś ( no dobra, Orfeusz = Morfeusz, a poza tym ten zakon... Krzyżaków czytałaś? Motyw Atlantydy... )no i jest wiele wątków, opisy w równowadze z dialogami, refleksjami, pod tym względem CUDO! T0o dawaj party, jeśli cię znowu nie odłączyli smile.gif


--------------------
Padfoot... Padfoot, where are you?!
You aren't beyond the veil, so where ARE you?
You are in the different place...
Strong's gone... only Wormtail and Moony left...
Padfoot...
Pad...foot...
Pad...........foot............
- said Harry. Ron was looking at the floor. Hermione was crying...


<img src="http://nimbo.net/quiz/raven.gif" alt="i'm in ravenclaw!"><br>
<a href="http://nimbo.net/quiz/houses.html" target="0">be sorted</a> @ <a href="http://nimbo.net" target="0">nimbo.net</a>
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
avalanche
post 16.01.2004 23:18
Post #236 

Mistrz Różdżki


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 1391
Dołączył: 11.04.2003
Skąd: Mementium Morium

Płeć: Kobieta



To że kaleczyłam interpunkcje w pierwszych partach i ortografię było spowodowane moim niedbalstwem XD ale także tym że nie posiadałam Worda. Ostatnio jednak zaczęłam poprawiać te pierwsze party i myślę że błędów raczej nie powinno już być (doszłam bodajże do 18 parta w częsci drugiej)
Co do przecinków - przyznam bez bicia, najchętniej w ogóle bym ich nie stawiała - jednak Word co nieco mi rehabilituje to moją wadę. (czasami XD)
Co do treścii - Orfeusz=Morfeusz? Dwie różnie bajki moim zdaniem - jedna z postaci jest z mitologii a druga z matrixa. Poza tym ja tylko wzięłam imię dla bohatera bo urzekła mnie historia o Orfeuszu i Eurydyce - jednak jak pewnie zauważyłaś Orfeusz z moim opowiadaniu nie przypomina w ogóle tego mitologicznego, więc można uznać że zapożyczyłam sobie tylko jego imię..bo mi się podobało.
Co do Zakonu - "Krzyżaków" nie czytałam bo przyznam się bez bicia - nie mogłam strawić tej książki. Nie wiem skąd to skojarzenie z Krzyżakami - mi się zakonnicy zawsze kojarzyli z panami w habitach siedzących w klasztorach, których atmosfera była owiana taką lekką nutką tajemnicy.
Atlantyda natomiast...no cóż...od bardzo dawna mnie ciekawiła więc postanowiłam ją uczynić taką swoistą "krainą utraconą" - bo jak wiesz mimo iż wielu bohaterów nazywa się Atlantydami to jednak nie mają oni swojej ojczyzny, czyli żyją tak jakby na przymusowym wygnaniu że tak to ujmę.
Napisałaś że Kruk + Orfeusz i te scene były ohydne...no cóż prawidłowo to odbierasz bo takie było moje założenie. Myślę że czasem mam niemoralne odchyły, ale to moim zdaniem dobrze, że wyrzywam się tutaj niźli miałabym wyrosnąć na psychiczną maniaczkę, która by potem mordowała ludzi bo zamykała się w swoim chorym świecie - mi pisanie w jakimś pomaga wyzbyć się negatywnych emocji, które we mnie drzemią...z zasady więc opisywane potem sceny bardzo dobrze myślę przedstawiają to co miałam zamiar przekazać.


Co do odłączenia...ta sprawa mnie raczej nie dotyczy bo mam już od dawna stałe łącze...jedyne więc co mnie może odłączyć to elektrownia za nie płacenie przez moich rodziców rachunków...albo sami rodzice w akcie złości na mnie XD

dziękuje za uwagę - musiałam się wygadać - na szczęscie na temat. A tak nie na temat to byłam w teatrze Narodowym na sztuce "Sen Nocy Letniej" iii...ale to już dłuższa historia ^^

PS> a parta może dam jutro..nie wiem..jestem nieobliczalna. Co do błędów - myślę że wiele się od początku pisania nauczyłam i nadal się uczę - dzięki wam.

Ten post był edytowany przez avalanche: 17.01.2004 00:10


--------------------
"Oznaką inteligencji najwyższej klasy jest zdolność do uznawania dwóch przeciwstawnych idei jednocześnie."
F. Scott Fitzgerald
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
avalanche
post 17.01.2004 18:48
Post #237 

Mistrz Różdżki


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 1391
Dołączył: 11.04.2003
Skąd: Mementium Morium

Płeć: Kobieta



Part 64

Nie było wątpliwości, że tą osobą był Antares. Tylko on miał na tyle mocy i interes w tym by ratować Kruka z objęć swego syna. Bez Kruka, który był niejako fundamentem Zakonu mogły lec wszystkie marzenia Antaresa, gdyż tylko ten człowiek mógł mu pomóc w realizacji jego zamierzeń.
Starcie dwóch potęg w ciele jednego człowieka było bardzo wyczerpujące zarówno dla Orfeusza i Antaresa, jak i dla samego Kruka, który praktycznie nie miał już wpływu na to, co dzieje się w jego ciele. Mógł się jedynie modlić, aby dowódca Zakonu szybko zakończył ten „pojedynek myśli” i uwolnił go od swej „pociechy”.
Nie było to jednak takie proste. Orfeusz nadal miał tę przewagę, że to on był najbliżej Kruka i mógł go wykończyć dotykiem, gdyż wystarczyło tylko zmorzyć siłę dotyku by ofiara szybciej się wykończyła.
Orfeusz jednak nie wziął pod uwagę sprytu swego ojca. Antares zdawał sobie sprawę, że mocą w tym momencie niewiele zdziała – mógł jedynie regularnie ogłuszać Orfeusza myślami, jednak wiedział, że takie działanie było skuteczne tylko na krótką metę. Orfeusz był w stanie przeczekać ten napór niszczycielskich głosów…bolesnych wspomnień…przykrych doznań…męczących rozmyślań…To wszystko było marną garstką, która tylko na moment mogła go zamroczyć.
Trzeba było zacząć myśleć jak taktyk. Co mogło odciągnąć Orfeusza od Kruka? Odpowiedź wydawała się nazbyt oczywista – Remis. Należało, zatem zakraść się do umysłu ledwie zipiącego Remisa i męczyć go tak by zwrócił uwagę Orfeusza.
„ Remis…” zahuczał głos Antaresa „Przygotuj się na niespodziankę prosto z piekła rodem”
To, co chwilę potem poczuł Remis można by porównać do zgniatania czaszki przy muzyce gwoździ posuwanych jeden za drugim po tablicy. Był to ból nie do zniesienia. Symfonia zgrzytów, pisków niesionych echem w najgłębszych zakamarkach umysłu.
Tak jak przewidział Antares, Remis szybko dał znać, że cierpi. Chwycił się za głowę potrząsając nią na wszystkie strony i wrzeszcząc przy tym niemiłosiernie.
Orfeusz natychmiast zorientował się, jaka taktykę przyjął Antares. Odrzucił Kruka i popędził na pomoc Remisowi, który aż zwijał się z bólu.
Antares nie zamierzał długo czekać – przekierował swą moc na Kruka przejmując nad nim kontrolę. Nie zwlekając ani sekundy dłużej sprawił, że Kruk, którego rządził ciałem wyczarował deskę i czym prędzej wsiadł na nią uciekając jak najdalej od Orfeusza.
Orfeusz zdołał zauważyć jedynie pochyloną postać nieprzytomnego Kruka, która przeleciała mu nad głową. Gdyby Remis nie był w tak fatalnym stanie zapewne ruszyłby za nim w pogoń. Teraz było to jednak nie możliwe. Każda chwila bez pomocy lekarskiej była dla Remisa niczym tykający mechanizm na bombie – im dłużej nie dostawał leku tym bardziej się męczył i cierpiał.
Orfeusz nie wiedział, co robić – nie umiał pomóc sam Remisowi. Wziął go na ręce i skierował się ku miejscu gdzie czekał na niego Paweł i koń. Trzeba będzie natychmiast ruszać.

- To na pewno on? – spytał niedowierzającym głosem Paweł.
- Zamknij się! – wrzasnął wściekle Orfeusz. Paweł zamilkł.
Orfeusz przerzucił półprzytomnego przez grzbiet wierzchowca, po czym zwrócił się do Pawła:
- Nie jesteś mi już potrzebny. Byłbyś tylko ciężarem – powiedział srogo, szykując się na usuniecie nastolatka.
W tym momencie rozległ się odgłos kasłania gdzieś z pomiędzy krzaków. Orfeusz zwęził oczy i skierował swój wzrok na drgający liśćmi krzak olbrzymiej paproci. Ruszył pewnie i szybko w tamtym kierunku podnosząc z ziemi…dziewczynę.
Remis spojrzał w tamtą stronę mętnym wzrokiem i na chwilę odzyskał jasność umysłu.
- Nie zabijaj jej – powiedział na tyle głośno na ile mógł, widząc, że Orfeusz właśnie się do tego szykuje – Ona jest córką medyka…zna przepis na lekarstwo, które mam brać…
Orfeusz podniósł brwi w zdziwieniu. Sądził, że Remis bredzi.
- Porwaliśmy ją z Diegiem…- dodał Remis próbując wytłumaczyć sprawę – Ja nie bredzę. Jeśli ją zabijesz stracę szansę na natychmiastową pomoc.
Gina, która była cała umorusana w popiele sprawiała wrażenie jakby nie za bardzo wiedziała, co się z nią dzieje. Możliwe, że była oszołomiona po tym jak Orfeusz natarł na Zakonników. Pamiętała jedynie, że wielu z nich uciekło a ci, którym się to nie udało leżało u jej stóp martwi. Ona sama dostała w plecy od jakiegoś zabłąkanego zaklęcia i upadła nieprzytomna na ziemię.
Paweł z niepokojem przyglądał się całej sytuacji. Teraz tylko on pozostał do odstrzału. On nie był do niczego przydatny.
- Chłopca też zostaw przy życiu – wysapał Remis. Paweł aż wytrzeszczył oczy w niedowierzaniu – Chcę mieć posłańca…
- On cię zdradzi Remis – zaprotestował Orfeusz.
- Zobaczymy. Nic nam nie zaszkodzi zaryzykować. A ty…Paweł…pamiętaj, że zostałeś ocalony…masz dług wdzięczności wobec mnie i niech cię to zobowiązuje do tego abyś odpłacił mi się za tę przysługę…
Paweł spojrzał na zmizerniałego człowieka, który właśnie ocalił mu życie. Nie wiedział jak zareagować. Życie ocalił mu niegdysiejszy przyjaciel jego ojca…Zakonnik, którego umysł pod wpływem choroby zdawał się odbierać mu rozsądek.
Orfeusz niechętnie przystał na tę propozycję abym darować życie Pawłowi, jednak nie miał wyboru – musiał się zgodzić na żądania Remisa. Nie było sensu w takim momencie się z nim kłócić.
- Ocućcie ją…I do jasnej cholery zdejmijcie mnie z tego konia. Rzygać mi się zachciewa jak tak na nim wiszę.
- Zajmij się nią – Paweł przytrzymał za Orfeusza dziewczynę by ten mógł zdjąć Remisa z wierzchowca.
Gina mrużyła oczy i przetarła je rękawem. Nadal jeszcze nie orientowała się zbytnio, co się z nią dzieje. Czuła tylko, że ktoś ją trzymał z tyłu, aby nie upadła. Powoli dochodziły do niej impulsy rzeczywistości – niebo robiło się coraz jaśniejsze a przyroda powoli zaczynała się budzić do życia, po mrokach nocy.
- Orfeusz... – zwrócił się do towarzysza Remis – Obiecaj mi że jej nie zabijesz teraz…
- Obiecałem ci, że…
- Ale ja się obawiam, że możesz złamać tę przysięgę jak się dowiesz kim ona jest… a wiem, że lada moment przypomnisz sobie kim jest ta dziewczyna jak się jej uważnie przyjrzysz…
- O czym ty mówisz? – spytał zaniepokojony Orfeusz – Chcesz mi powiedzieć, że to jest ktoś…kogo znam?
- Nie myśl sobie, że ona się będzie cieszyć z tego spotkania po latach – ostrzegł go Remis. Orfeusz uśmiechnął się cynicznie.
- Moja niedoszła ofiara? – spytał rozbudzony.
- Tak, ale ani mi się waż jej tknąć. Musi mi zrobić to świństwo, które mam brać, bo inaczej umrę. Słuchasz mnie?
Orfeusz nie słuchał. Spojrzał na trzymaną przez Pawła dziewczynę. Rzeczywiście...Jej rysy zdawały się być mu znajome. Nie mógł sobie jednak przypomnieć skąd…

Antares był wściekły. Plan tak szczegółowo przez niego dopracowany spłonął na panewce. Wszystko poszło nie tak jak się spodziewał. Nawet jego As zawiódł – Kruk nie poniósł chyba jeszcze nigdy tak sromotnej porażki.
Wszystkiemu winni byli jego syn i ten przeklęty Diego – obrońca uciśnionych w czerwonym habicie. Miał ochotę rozszarpać tych dwóch na drobne kawałeczki. Na jednym będzie się mógł zemścić – dostał wiadomość, że Zakonnicy schwytali go w lesie. Przynajmniej jedna dobra wiadomość tego dnia. Buntownik poniesie odpowiednią karę a z synem rozliczy się, kiedy indziej. Dopadnie go prędzej czy później a wtedy zabije i jego i Remisa…
Niedługo potem na zewnątrz tego zapuszczonego bagniska zaczęły się powoli ukazywać postacie w karminowych habitach zmierzające ku zamczysku. Antares podszedł bliżej okna spoglądając z pogardę na tę bandę nieudaczników, którzy zawiedli. Większość z powracających miała opuszczone głowy i poranione ciała, z których spływająca krew zlewała się z czerwonym kolorem ich szat.
Antares usiadł na fotelu przytykając opuszki palców obu rąk do siebie. Czekał na chwilę, kiedy do jego gabinetu zostanie wleczony ten zdrajca Diego.
Na korytarzach zaczęły się rozlegać hałasy krzyczących na siebie Zakonników. To jeszcze bardziej wytrącało Antaresa z równowagi. Przy takim harmiderze nie mógł spokojnie myśleć. Na dodatek więźniowie się obudzili…Zakonnicy musieli być rzeczywiście wściekli skoro musieli się aż wyżywać fizycznie na więźniach.
Drzwi komnaty się otworzyły a do środka wkroczyła spora grupka Zakonników trzymająca osobę, której obłąkańczy śmiech wypełnił pomieszczenie.
Antares podniósł się z fotela i podszedł cicho to szarpiącego się buntownika.
- Witaj Diego – uśmiechnął się pogardliwie.
- Panie – ukłonił się jeden z Zakonników.
- Seginusie…ty jedyny mnie nie zawiodłeś – pochwalił go dowódca. Seginus był niezwykle łasy na takie akty podnoszące jego morale i dumę.
- Działałem z myślą o tobie panie…Wiesz przecież, że nigdy cię nie zawiodłem – uśmiechnął się nieznacznie robiąc jeszcze jeden krótki pokłon, ku postawnemu dowódcy.
- Czemu jeszcze nie odzyskał świadomości?
- Dostał za dużą dawkę ogłupiacza…
- W takim razie skoro nie mogę z niego wyciągnąć zeznań nie jest mi w tym momencie potrzebny. Zabierzcie go i wrzućcie do celi. Powiedźcie strażnikom, żeby dali znać, kiedy odzyska świadomość. Czasami trzeba być wyjątkowym głupcem żeby nie mieć umiaru w swoim poczynaniu – zwrócił swój wzrok na Seginusa. Ten nieco spokorniał i cofnął się w cień, po czym razem z innymi Zakonnikami wyszedł w milczeniu, trzymając drącego się w niebogłosy Diega.

- Cele są zapełnione – oświadczył jeden ze strażników na wieść o więźniu.
- Ma się znaleźć! – wrzasnął Seginus, który musiał odreagować porażkę jaką poniósł u swego pana.
- Można go wsadzić jedynie do cel specjalnych – zaproponował strażnik.
- Tam gdzie są Stefan i Sergiusz z tymi szczeniakami? Wykluczone!
- Jest jeszcze jedna cela obok..
- W takim razie tam go zamknijcie. Jak odzyska świadomość macie mnie natychmiast zawiadomić, zrozumiano?

Hałasy towarzyszące eskorcie więźnia prowadzonego do celi zbudziło ze snu więźniów znajdujących się naprzeciw tej, do której go miano zamknąć.
- Co to za wrzaski? – spytał zaniepokojony Adam. Jego przyjaciele będący w celi popatrzyli po sobie z ciekawością mieszaną ze strachem.
- Chyba nowy więzień – powiedział Wiktor.
Stefan i Sergiusz mieli zamyślone miny. Patrzyli na siebie spode łba – parę dni wcześniej wynikła między nimi nieprzyjemna kłótnia i do dzisiaj mieli do siebie żal o to.
- Czemu on się tak śmieje? – wzdrygnął się Robert.
- Chyba jakiś psychopata – odparł Wiktor.
Stefan i Sergiusz w milczeniu wstali niemal w tym samym momencie. Sergiusz stanął pod kamienną ścianą spoglądając na wyglądającego przez kraty Stefana.
Chwilę potem stare zardzewiałe drzwi celi z naprzeciwka otworzyły się a do środka został wrzucony człowiek, którego śmiech aż mroził żyły.
- Diego… – powiedział z niedowierzaniem Stefan. Chłopcy i Sergiusz zrobili najbardziej zdziwione miny, na jakie ich było stać.
Sergiusz odepchnął Stefana spod drzwi jakby nie mogąc uwierzyć w to, co usłyszał. Spojrzał przed siebie w kierunku gdzie przed chwilą zamknięto więźnia. Jego oczom ukazała się twarz obłąkańczo uśmiechniętego Diega, który stał przy drzwiach trzymając rękoma krat swej celi…

PS> Jade ty niecierpliwcze ja ci dam mnie tu popedzać XD

Ten post był edytowany przez avalanche: 17.01.2004 19:51


--------------------
"Oznaką inteligencji najwyższej klasy jest zdolność do uznawania dwóch przeciwstawnych idei jednocześnie."
F. Scott Fitzgerald
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Jade^_^
post 17.01.2004 19:07
Post #238 

Iluzjonista


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 124
Dołączył: 06.04.2003
Skąd: z dużej wsi

Płeć: Kobieta



ava nie nerwuj się...
w końcu ktoś musi Cię mobilizować do pisania nie?
przyznam, było o stronie dobra, jak obiecałaś, ale maaaało biggrin.gif
no jak zwykle fick baaardzo mnie się podobał.. zresztą jak cała Twoja twórczość
no nie wiem co tu mogę jeszcze napisać chyba nic...
tylko to, że ja chcę next parta jak najszybciej.. ferie się zaczynają, więc bedziesz miała duuużo czasu biggrin.gif


--------------------
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Cinija Nicija
post 19.01.2004 15:33
Post #239 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 17
Dołączył: 23.04.2003




Orfeusz-szepnał Remis - obiecaj,,, ,,,,, że mi jej nie zabijesz teraz
brak przecinka Większych usterek brak. Dobry part smile.gif


--------------------
Padfoot... Padfoot, where are you?!
You aren't beyond the veil, so where ARE you?
You are in the different place...
Strong's gone... only Wormtail and Moony left...
Padfoot...
Pad...foot...
Pad...........foot............
- said Harry. Ron was looking at the floor. Hermione was crying...


<img src="http://nimbo.net/quiz/raven.gif" alt="i'm in ravenclaw!"><br>
<a href="http://nimbo.net/quiz/houses.html" target="0">be sorted</a> @ <a href="http://nimbo.net" target="0">nimbo.net</a>
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Yavanna
post 19.01.2004 22:44
Post #240 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 95
Dołączył: 10.04.2003
Skąd: Lubaczów/Kraków

Płeć: Kobieta



Ava, wspaniałe. To pierwszy fick, który czytam z zapartym tchem. Akcja jest naprawdę wartka i ciekawa. Losy bohaterów rozwinęły się bardzo głęboko. Teraz pobyt chłopców w tym domu w środku lasu, na początku ficka (nie pamiętam czyj był to dom XD) wydaje mi się teraz odległą przeszłością. Mam wrażenie jakbym czytała kolejny tom jakiejś sagi. Oby tak dalej.
Pod względem ortograficznym i interpunkcyjnym - nie mam zastrzeżeń. Czytając nie zauważyłam jakichś większych usterek.
Czekam na następny part i życzę weny =)


--------------------
"(...) Proszę tylko, żebyście raczyli uważnie przeczytać to, co piszę, zamiast, jak to jest w Polsce we zwyczaju, wydawać opinię nie skażoną znajomością rzeczy".
Rafał A. Ziemkiewicz - "Polactwo"

Ot co.

'What this country really needs... right now... is a Doctor' (;
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Cinija Nicija
post 23.01.2004 17:01
Post #241 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 17
Dołączył: 23.04.2003




Jeszcze jeden błąd - tam, pisze, że Gina jest oszołomiona, bo ci zakonnicy, którzy nie uciekli, leżało u jejm stóp. A kiedy następny part? smile.gif smile.gif smile.gif


--------------------
Padfoot... Padfoot, where are you?!
You aren't beyond the veil, so where ARE you?
You are in the different place...
Strong's gone... only Wormtail and Moony left...
Padfoot...
Pad...foot...
Pad...........foot............
- said Harry. Ron was looking at the floor. Hermione was crying...


<img src="http://nimbo.net/quiz/raven.gif" alt="i'm in ravenclaw!"><br>
<a href="http://nimbo.net/quiz/houses.html" target="0">be sorted</a> @ <a href="http://nimbo.net" target="0">nimbo.net</a>
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
avalanche
post 24.01.2004 19:15
Post #242 

Mistrz Różdżki


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 1391
Dołączył: 11.04.2003
Skąd: Mementium Morium

Płeć: Kobieta



postanowiłam dać tego parta choć nie uważam go za najlepszy -no ale taka jest moja decyzja. Part kończy się dziwnie - prawdę mówiąc jest to specjalne niedomówienie z mojej strony, które będę się starać potem powoli wyjaśniać.

Part 65

- Cześć Remis…Dlaczego nie zdechłeś? – powiedział zmienionym głosem Diego zwracając się do Sergiusza.
Mężczyzna odwrócił się plecami do drzwi potrząsając współczująco głową.
- Zadałem pytanie! – wrzasnął Diego sądząc, że Remis…a raczej Sergiusz odmawia mu odpowiedzi.
Sergiusz jednak nie reagował na te zaczepki. Chodził po celi trzymając rękę na karku jakby go bolał.
Diego natomiast wyraźnie miał za dużo energii. Walił w drzwi jak oszalały chcąc je najwyraźniej wyważyć. Było to bardzo niebezpieczne gdyż drzwi, za którymi był zamknięty Diego wyglądały na bardzo stare i miały pordzewiałe zawiasy. Na moment walenie ucichło, jednakże nie na długo. Więzień zaczął kopać drzwi tak, że z pod zawiasów ulatywał pył. Głuche odgłosy niosły się echem po pustym korytarzu.
Stefan obserwował ze spokojem poczynania Diega śledząc jego ruchy poprzez niewielki otwór z kratami ze własnej celi. Sprawiał wrażenie człowieka, który przywykł do takich zachowań.
Będąc zamkniętym w więzieniu Zakonu wiele rzeczy się widziało – szczególnie wtedy, gdy razem ze strażnikiem mijało się kolejne drzwi cel z pozamykanymi w środku ludźmi. Taka sama banda potępieńców i szaleńców, co pilnujący ich strażnicy. Niektórzy z nich nie mieli nawet okienek w celach a zamiast tego – podwójne drzwi. Mniej agresywni więźniowie często byli drobnymi przemytnikami, którzy wpadli poprzez konflikt interesów – przeszkadzali Zakonowi. Tacy przeważnie należeli do grupy, która najlepiej sobie radziła w warunkach więziennych – mieli często w miarę czyste ubrania, paczki papierosów i obowiązkowo zapalniczkę, którą regularnie podpalali swoich współwięźniów
Do następnej grupy należeli ludzie, którzy wykonywali niegdyś zadania dla Zakonu, ale z pobudek natury egoistycznej, towary, które miały trafić do zleceniodawcy, często trafiały do ich własnej kieszeni w całości bądź części. Byli to przeważnie złodzieje dóbr materialnych, którzy dla Zakonu mieli kraść cenne przedmioty. Wielu z nich często paradowało po korytarzach naśmiewając się ze strażników, że po raz kolejny otworzyli celę. Istniał taki zwyczaj, że jeśli udało się takiemu delikwentowi wydostać z celi trzy razy to dostawał on szansę na współpracę, albo, gdy strażnik miał zły dzień – po prostu zabijany. Mimo tego ryzyka zostania zabitym zamiast zaproponowania nowej formy współpracy chętnych do ucieczek nie brakowało. Panowała opinia, że zawsze warto zaryzykować niż gnić w celi bez życia z wiadomym wyrokiem, jakim było zabicie, gdy się zajmowało celę następnym a samemu nie było się na tyle przydatnym żeby móc potem wykorzystać swoje zdolności w służbie Zakonowi.
Zupełnie inny problem stanowili zamykani Zakonnicy. Wśród nich zaobserwować można było nałogowych piromanów - ludzi, którzy uznawali wyższość wiedzy praktycznej nad teoretyczną (nie było by to tak złe gdyby nie stosowali tej zasady także w murach zakonnych, narażając Zakon na poważne straty ludności), nawiedzonych mentorów buntujących Zakonników przeciwko ich przywódcy oraz najbardziej pobudliwe cioty, które non stop potrzebowały kontaktów „między cielesnych” nie wywiązując się należycie ze swych obowiązków Zakonnika.
Najgorszą sytuację mieli ludzie, którzy w żaden sposób nie narazili się Zakonowi poprzez swoje czyny, ale zostali schwytani jako ofiary ich przyszłych „zabaw na pochmurne dni”. Wśród tej grupy panowała zaskakująco duża śmiertelność – albo się wieszali albo odbierali sobie życie w inny sposób – byle nie dostać się później w łapy tych bestii.
Zakonnicy nie przejmowali się losem więźniów. Spokojnie można było na ich oczach zabić swojego współwięźnia. Zdarzały się przypadki, że najbardziej zwyrodniały dostawał w nagrodę paczkę papierosów – sposób ten podchwycili wszyscy więźniowie węsząc w tym okazję do zajarania w chwilach tzw. „prohibicji nikotynowej”. Życie ludzkie nie było to zbytnio cenione, co oddawały wyryte przez „więziennych poetów” na ścianach napisy przypominające regułki z podręcznika „Jak zarżnąć sąsiada?”.
Częstym i ostatnio modnym sposobem na zabijanie czasu było samookaleczenie się poprzez robienie sobie blizn na rękach przedstawiających jakieś motywy np. symbol płonącej czaszki. Za mało oryginalne było „rycie” swojego imienia, natomiast szczytem odwagi było „wypisanie” sobie nazwisk ofiar, które miało się zaszczyt wysłać na tamten świat. Przeważnie, bowiem każdy z więzionych miał na sumieniu dużą liczbę ofiar tak, więc tak rozległe „tatuaże” a’la tablica ku czci pomordowanym była czymś zakrawającym na wielki szacunek i poważanie w więziennym półświatku.

- Wejdź – rozległ się głos Antaresa. Drzwi powoli się uchyliły jakby osoba za nimi stojąca była niepewna tego czy na pewno chce wejść do środka.
Mężczyzna ciężkim krokiem przekroczył próg zamykając za sobą drzwi.
- Do czego to doszło…żeby dowódca musiał nadwerężać swoją moc i nerwy żeby ratować człowieka, który powinien sprawiać najmniej kłopotów z całej tej zgrai przygłupów – Antares zwrócił się do swego rozmówcy. Ten natomiast szybko odwrócił wzrok od jego wściekłego spojrzenia.
- Panie…
- Zamknij się! Teraz ja mówię! – wrzasnął Antares na pobladłego Kruka, który ledwo trzymał się na nogach po tym jak jego ciało zostało poddane ciężkiej próbie na jaką wystawił go Orfeusz – Zawiodłem się na tobie. Myślałem, że kto, jak kto ale ty nie spartolisz powierzonego ci zadania. Tak trudno było zabić, Remisa? Powiedz mi…coś ty u diabła robił, że tak długo się z nim szarpałeś, że nawet Orfeusz zdążył cię dorwać?
Zapanowała cisza. Kruk czuł, że znalazł się w niezłych tarapatach. Antares przypatrywał się z ogromną ciekawością zachowaniu mężczyzny – rzadko, kiedy można było zobaczyć wystraszonego zabójcę.
- Chyba zaczynam rozumieć… - rzekł dowódca.
- Panie ja nie chciałem zrobić niczego, co mogłoby w jakiś sposób przeszkodzić w jego zamordowaniu…Ja po prostu nie spodziewałem się, że on…że on będzie się tak stawiał…
- Widać myślenie nie jest twoją najmocniejszą stroną! – podsumował gniewnie Antares – Uważaj…bo możesz skończyć jak twoi towarzysze, którym podobnie jak tobie wyżarło szare komórki za to doskonale dbają o to by inne sprawy brały górę nad obowiązkami – rzekł z pogardą posyłając swemu poddanemu krótkie surowe spojrzenie.
- Beze mnie nic nie zdziałasz – powiedział już odważniej Kruk pozbawiając swojej wypowiedzi zwyczajowej tytułowości wobec swego dowódcy.
- Jesteś zuchwały. Jak śmiesz mówić do mnie takim tonem! – wysyczał Antares, będąc wyraźnie urażonym tym brakiem szacunku.
- Chyba nie powie mi pan „szanowny dowódco”, że chce mieć za swojego wroga niźli sojusznika – ciągnął dalej Kruk nie zważając uwagi na to, że twarz Antaresa coraz bardziej zaczynała przybierać barwy purpury – Proszę nie zapominać, że ja też liczę się w tej grze. Zlekceważenie mnie może być poważnym błędem.
- Poważny błąd to ty zrobiłeś – przerwał mu wywód Antares – To ja jestem głównym graczem w tej grze i jeśli tylko zechcę mogę strącić każdy pionek, który będzie mi stawał na drodze.
- Orfeusza też?
- On w tym momencie jest już na przegranej pozycji – skwitował Antares.
- Wzruszające jak kruche bywają więzi rodzinne. Powiedz mi…Antares…
Rozległo się ciche stuknięcie – jakby mechanizm nakręconego zegarka nagle przestał działać, a jego trybiki i sprężynki „wyzionęły ducha”.
Antares wyciągnął z kieszeni…zegarek…Staroświecki wyrób w postaci medalionika ze zdobieniem na nasadzie, które przedstawiało inicjały I. S. Odchylił uważnie wierzch zegarka podnosząc do góry małą klapkę i spojrzawszy wewnątrz stwierdził krótko:
- Już czas…


--------------------
"Oznaką inteligencji najwyższej klasy jest zdolność do uznawania dwóch przeciwstawnych idei jednocześnie."
F. Scott Fitzgerald
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Abaska
post 25.01.2004 23:22
Post #243 

Uczeń Hogwartu


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 240
Dołączył: 06.04.2003
Skąd: a nie wiem, tak z powietrza.

Płeć: Kobieta



Łii, tam, to nic prawie nie wnosi XD Tylko nie czaję, o co chodziło z tym dźwiękiem i "czasem" Antaresa, ale I hope, że nie chodziło o ukatrupienie Orfeusza ;D Bo za bardzo gościa lubię...

No i mojego Diega od rozumu odprowadzać? W co kurczę pogrywasz?! XDD Ale cicho, to nie jest to, co myślisz, ja tego wogóle nie czytałam, nie będę przecież czasu marnowała XDD


Pees: I pamiętaj o błędach XD
PeesII: I się nie obrażaj XP
PeesIII: Jest jeszcze coś, co chcicłam powiedzieć? huh.gif


--------------------
uhm.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Paf.cio
post 27.01.2004 12:48
Post #244 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 6
Dołączył: 04.01.2004




Nom, niezłe, nie robsz takich błędów, które rzucają się w oczy. Mam tylko jedno do powiedzenia: Niech następny Part będzie o tym co sie dzieje z Michałem w Zamku smile.gif


--------------------
Horwarts RPGWykonane przezemnie :D.
Bendę jechał na LSM JUUPI:D
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Abaska
post 27.01.2004 15:06
Post #245 

Uczeń Hogwartu


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 240
Dołączył: 06.04.2003
Skąd: a nie wiem, tak z powietrza.

Płeć: Kobieta



Cicho, następny fan tych dobrych XDD

NIE, ma być o Diego XP A o Michale jedno zdanie wystarczy XDD [zbytek łaski XP]

Nie no, na razie tylko niech Avencja skończy z tymi złymi, to przejdzie do dobrych, bo ak to ni z księżyca ni z wiatraka urwą się dobrzy i wszystko się pomiesza XP

Finisz XD


--------------------
uhm.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Idusia
post 27.01.2004 23:53
Post #246 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 25
Dołączył: 30.07.2003




Dzis jakos mnie skusilo i przeczytalam cale Twoje opowiadanie. Jestem pod wrazeniem, kilka bledow jakie zauwazylam na takie ilosci tekstu to baaardzo niewiele.
Jestem za dalszym opisywaniem Tych Zlych ( a w szczegulnosci Orfeusza, Remis'a i Diega tongue.gif)
Musze przyznac, ze kilka zwrotow akcji mnie zdziwilo, co nie zdaza sie az tak czesto jesli pochlania sie ksiazki niczym mol smile.gif


Ten post był edytowany przez Idusia: 29.01.2004 20:21


--------------------
- No, przypatrz się temu, po prostu przypatrz się temu. Dolne warstwy społeczeństwa żyją po to, aby rząd i różni sku****** mogli je eksplatować. Człowieeeku, ludzka bestia to kanibal. Sami jesteśmy swoim bydłem.
Gorzka świadomość, że jego towarzysze byli martwi, a on zadowolony - CHOLERNIE ZADOWOLONY - bo udało mu się uciec.
Sekret polega na kontwoli. Albo ty zjadasz świat, albo świat zjada ciebie. To nie była manipulacja. Natura tak właśnie działa.
Wszystlie cytaty pochodzą z "Debrouiller" Ryck'a Neube
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Mordoklejka
post 28.01.2004 18:48
Post #247 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 83
Dołączył: 24.08.2003
Skąd: Wolsztyn




Dobra... jestem na 4 z 10 (?!) stron (nie partów), ale nawet nieźle mi idzie zauważająć, że czytam trzy dni (no nie całe ale zawsze).
Obiecuję, że jak to przeczytam w całości to kupie szampana!!! Albo chociaż krowki.gif i nutella.gif !!!
A tak ogólnie to Ava myślałaś o tym aby wydrukować to jako książkę?? huh.gif
Jeśli tak to się zgłaszam na kupca, a jeśli nie to radzę to zrobić.
To byłby bestseller!!! biggrin.gif
Dobra, idę czytać dalej... tongue.gif


--------------------
Wczoraj wieczór myślałem o ratowaniu świata. (...) Dziś rano o ratowaniu ludzkości. Ale cóż, trzeba mierzyć siły na zamiary. I ratować to, co można.

A. Sapkowski "Narrenturm"
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Mordoklejka
post 01.02.2004 21:30
Post #248 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 83
Dołączył: 24.08.2003
Skąd: Wolsztyn




No dobra, przeczytałam juz wczoraj ale komp siem zawiesił i nie skomentowałam!!!
A dziś sklepy zamknięte i musiałam sie zadowolic paczka ciastek i sokiem wink.gif

Ava, jak opisywałas tego trupa to myślałam, że schawtuje, a akurat obiad jadłam i musiałam przerwac czytanie!!!! dry.gif

Poza tym chyba jestem nienormalna bo trzy noce z rzędu sniło mi sie, ze lecę sobie na desce z Atlantydami!!! To chyba ptrzez ta chorobe.. wink.gif

Poza tym Ava, ja napisałam rok temu ficka w ogóle nie znając twojego i tam był wątek, że praprapraprapra babcia jednej bohaterki pochodziła z Atlantydy i dlatego ta bohaterka jest taka a nie inna. Chyba się nie obrazisz jak go umieszczę na Forum, co? Ja wtedy nawet nie znałam twojego opowiadania, to tak przez przypadek sie złozyło... sad.gif


--------------------
Wczoraj wieczór myślałem o ratowaniu świata. (...) Dziś rano o ratowaniu ludzkości. Ale cóż, trzeba mierzyć siły na zamiary. I ratować to, co można.

A. Sapkowski "Narrenturm"
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
avalanche
post 01.02.2004 23:24
Post #249 

Mistrz Różdżki


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 1391
Dołączył: 11.04.2003
Skąd: Mementium Morium

Płeć: Kobieta



QUOTE
Ava, jak opisywałas tego trupa to myślałam, że schawtuje, a akurat obiad jadłam i musiałam przerwac czytanie!!!! 

chodzi ci o tego wisielca? =) Nigdy nie twierdziłam że trupy mają być piękne i milusie, tak więc wiesz. Poza tym dam ci jedną radę - nie jedz kiedy czytasz moje chore ff. Nigdy nie wiadomo co może się pojawić..(za rogiem XD)

QUOTE
Poza tym chyba jestem nienormalna bo trzy noce z rzędu sniło mi sie, ze lecę sobie na desce z Atlantydami!!! To chyba ptrzez ta chorobe..

serio? wiesz zazdroszczę snu XD mi się śni noc w noc moja rodzina a dokładnie - dwóch jej członków - wujek i mój brat cioteczny...wierz mi mam już tego dosyć...

QUOTE
Poza tym Ava, ja napisałam rok temu ficka w ogóle nie znając twojego i tam był wątek, że praprapraprapra babcia jednej bohaterki pochodziła z Atlantydy i dlatego ta bohaterka jest taka a nie inna. Chyba się nie obrazisz jak go umieszczę na Forum, co? Ja wtedy nawet nie znałam twojego opowiadania, to tak przez przypadek sie złozyło...

Nie mam ci prawa zabraniać =) Motyw Atlantydy nie jest objęty jakimś prawem autorskim że musisz mi się tłumaczyć. Mam tylko nadzieję że treść twojego ff nie będzie odbiciem mojego - chodzi o to żeby mój ff nie wywierał wpływu na twój a wszystko będzie w porządalu.


--------------------
"Oznaką inteligencji najwyższej klasy jest zdolność do uznawania dwóch przeciwstawnych idei jednocześnie."
F. Scott Fitzgerald
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Mordoklejka
post 02.02.2004 19:50
Post #250 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 83
Dołączył: 24.08.2003
Skąd: Wolsztyn




QUOTE
QUOTE
Ava, jak opisywałas tego trupa to myślałam, że schawtuje, a akurat obiad jadłam i musiałam przerwac czytanie!!!! 



chodzi ci o tego wisielca? =) Nigdy nie twierdziłam że trupy mają być piękne i milusie, tak więc wiesz. Poza tym dam ci jedną radę - nie jedz kiedy czytasz moje chore ff. Nigdy nie wiadomo co może się pojawić..(za rogiem XD)


Heh, chyba cie posłucham... laugh.gif


--------------------
Wczoraj wieczór myślałem o ratowaniu świata. (...) Dziś rano o ratowaniu ludzkości. Ale cóż, trzeba mierzyć siły na zamiary. I ratować to, co można.

A. Sapkowski "Narrenturm"
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

13 Strony « < 8 9 10 11 12 > » 
Closed TopicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 21.06.2024 05:56