*konkurs*- Reaktywacja, Ostatni rozdział VII tomu HP.
oferta kolonii Harry Potter Kolonie dla dzieci Travelkids | Szybki i bezpieczny 24h | ![]() ![]() ![]() ![]() |
Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
![]() ![]() ![]() |
*konkurs*- Reaktywacja, Ostatni rozdział VII tomu HP.
Lupek |
![]()
Post
#1
|
![]() Forumowy Śmierciożerca Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 580 Dołączył: 08.07.2005 Płeć: Mężczyzna ![]() |
Ponieważ ten temat zniknął postanowiłem go reaktywować abyście mogli zamieścić tutaj prace na temat zakończenia VII tomu (pamiętajcie ostatnie słowo ostatniego rozdziału
![]() |
zoola |
![]()
Post
#2
|
![]() Iluzjonista Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 100 Dołączył: 14.08.2005 ![]() |
Konic ze spojlerami!!! itak kazdy wie gdzie szukac tlumaczenia http://www.angielskie.republika.pl/tlumacz.html
![]() ![]() a co do konkursu, to napradwe fajnie ze ten temat wrocil, chociaz z tego co widze narazie nie cieszy sie zbyt wielka popularnoscia... to moze ja zaczne: (...)Harry otworzyl oczy, Znajdowal sie w sali z duzymi, jasnymi oknami. Na poczatku nie wiedzial gdzie jest, ale po chwili poznal miejsce, w ktorym ladowl juz nieraz. Znajdowal sie w skrzydle szpitalnym Hogwartu. Nagle uslyszal jakis szum, skrzypienie uchylajacych sie drzwi i... do sali wbiegl tlum ludzi. Harry byl totalnie zdezorietowany. Pierwsza osoba, ktora rzucila mu sie na szyje byla Ginny, jego ukochana Ginny. Zaraz za nia w kolejce czekali Ron, Hermiona, Rodzice Rona, Lupin z Tonks i wielu innych jego przyjaciol. Jedyna rzecza jaka Harry pamietal to ogromny bol, ktory przeszyl mu glowe. Dotknol reka czola, ale nie wyczul pod palcami blizny w ksztalcie blyskawicy.-Harry, ona zniknela kiedy Voldemort zginol- powiedziala Ginny, -to niemozliwe!- krzyknol Harry, -niemartw sie, itak zawsze bedziesz naszym Kochanym Potterem juniorem-powiedzial usmiechniety Pan Wesley poczym spojrzal na Percyego, który odpowiedzial mu rowniez usmiecham. Harry wciaz niemogl uwierzyc, ze to juz koniec. blizna zniknela... To tyle narazie:) Ten post był edytowany przez vampirka: 06.10.2016 16:41 |
Lupek |
![]()
Post
#3
|
![]() Forumowy Śmierciożerca Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 580 Dołączył: 08.07.2005 Płeć: Mężczyzna ![]() |
No w ogóle ostatnio widzę że na forum nie ma zbyt dużego ruchu (ale to pewnie z powodu zakończenia lata i wakacji i wszyscy już nie mają aż tyle czasu na magiczne forum)
|
ANASTAZJA BLACK |
![]()
Post
#4
|
![]() Iluzjonista Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 135 Dołączył: 06.07.2004 ![]() |
Chyba najgłupsze, co mogło mi przyjść do głowy:
-Tak więc, Potter, znowu się spotykamy...ale teraz po raz ostatni...-wyszeptał Voldemort o wężowatej twarzy. -Tak, tak sądzę...-odparł Harry, ten sam Harry, który odpierał jego ataki tyle razy... -Koniec tego dobrego, Potter-Czarny Pan popełnił błąd wypowiadając to zdanie, bo kiedy tylko wypowiedział literę "a" zaczynającą zaklęcie uśmiercające Harry zrobił to samo z największą nienawiścią, jaką tylko kiedykowiek miał w sobie...za rodziców, za Syriusza... i za Dumbledore'a.... -Avada Kedavra!-krzyknęli jednocześnie i zielone światło rozbłysnęło się w promieniu kilku kilometrów. Harry upadł podobnie jak jego przeciwnik... Swiatło wygasło... Różdżki leżały w strzępach na suchej ziemi... Harry leżał... Voldemort się nie ruszał... "Żyję?" - to pytanie nasunęło się jako pierwsze Harry'emu kiedy tylko podniósł głowę. "Żyję! Ale on?... Czy on?..." Z lękiem wstał, spojrzał na różdżki, podszedł powoli do leżącego ciała Voldemorta... Spojrzał na jego twarz... Na twarzy Sam-Wiesz-Kogo widniała mała, w kształcie błyskawicy... blizna. -------------------- SADZONKI!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! (Osioł, "Shrek2")
http://img.photobucket.com/albums/v480/kka...hp/sadzonki.jpg obrazek w sygnaturce nie przekracza 200x200 |
Gem |
![]()
Post
#5
|
![]() Magik Grupa: Prefekci Postów: 749 Dołączył: 24.07.2005 Skąd: z oślizłego lochu >:] Płeć: Kobieta ![]() |
Dobra!! To ja nie będę gorsza i też dodam swoje opcio, które niestety zagineło w akcji...
![]() Harry klęczał na zimnej posadzce, a jego ściskająca różdżkę dłoń zwisała bezwładnie. To już koniec. Pomyślał i zamknął opuchnięte powieki. Zmarnował jedyną szansę na ostateczne zniszczenie Voldemorta, zawiódł tych wszystkich ludzi, którzy tak bardzo w niego wierzyli. Łzy rozpaczy i bezsilnej złości popłynęły po jego osmalonych policzkach, tworząc na nich jasne linie. A jedyne co teraz słyszał, to zimny i okrutny szept Czarnego Pana. – Chyba nie sądziłeś naprawdę, że uda ci się mnie pokonać.- zadrwił, a jego gadzie oczy rozjarzyły się czerwonym blaskiem. – NIKT... nie jest w stanie tego dokonać.- wilgotne ściany oślizgłego lochu, odbijały echo syczącego śmiechu. Harry nie odpowiedział. Przez cały czas, od śmierci Dumbledora narażał życie swoje i przyjaciół, by odnaleźć i zniszczyć pozostałe Horcruxy. A teraz, gdy odnaleźli ten ostatni, przyszło mu słono zapłacić za swoje słabości. Dlaczego nie miał odwagi, aby samotnie zmierzyć się z przeznaczeniem? Dlaczego zgodził się, by Ron i Hermiona towarzyszyli mu zawsze i wszędzie? Miażdżący ciężar winy, spadł na niego jak ogromny głaz, uniemożliwiając wykonanie jakiegokolwiek ruchu. - Taak Potter, zgadza się. To przez ciebie oni musieli tak cierpieć.- zasyczał przewiercając go wzrokiem na wylot. Wciągnął powietrze ze świstem przez otwory w wężowym nosie. - Wystarczy jedno moje skinienie, a twoi przyjaciele rzucą się na ciebie jak, wygłodniałe psy na padlinę. - Salę ponownie wypełnił jego mrożący krew w żyłach śmiech. Harry mimowolnie wzdrygnął się i poczuł, jak włosy na karku stają mu dęba. Wreszcie podniósł wzrok do góry. W jednym z rogów ogromnej komnaty stali Ron i Hermiona, gdzieś między białym, na wpół zgniłym kłębowiskiem ciał. Ich oczy były pozbawione tęczówek i źrenic. Kołysali się lekko, a z ich ust kapała ślina. Harry nie mógł na to patrzeć. Wiedział, że już nic nie może zrobić. Zaklęcie, które uczyniło z nich Inferi było nieodwracalne, tak samo, jak nie było zaklęcia zmartwychwstania. - To jak? Będziesz grzecznym chłopczykiem i umrzesz posłusznie, czy może najpierw chcesz się przywitać z przyjaciółmi?- zapytał Voldemort spoglądając na grupę bezdusznych niewolników. Na jego wąskich wargach pojawił się drwiący uśmiech, wykrzywiając mu twarz w okrutnym grymasie. Harry podjął decyzję. Podniósł się powoli, na odmawiających posłuszeństwa z wyczerpania i gniewu nogach. Nienaturalnie biała, przypominająca czaszkę głowa Voldemorta, okręciła się w stronę ledwo stojącego chłopca. Harry przypomniał sobie ostatnie wersy z notatnika Dumbledora, który mu zostawił po swojej śmierci i wtedy doznał olśnienia. Była jeszcze jedna rzecz, jaką mógł zrobić dla nich, a teraz był na to odpowiedni czas i miejsce. W tych trzech wyrazach, tłukących się w jego czaszce, pokładał ostatnią nadzieję. - Ach...Tak myślałem. Ty nigdy się nie poddajesz, co Potter? Ale skoro wolisz zdychać w męczarniach, to spełnię twoją prośbę.- powiedział triumfalnie. Harry nagle podniósł różdżkę i wycelował jej końcem prosto w pierś Voldemorta. Ten roześmiał się jadowicie. - Twoje żałosne umiejętności w niczym ci nie pomogą...dość tych gier! Teraz oddasz mi coś, co zostawiłem ci siedemnaście lat temu!- warknął pełnym nienawiści głosem. Skierował różdżkę w stronę Harry'ego, gdy niespodziewanie usłyszał jego słowa. - Nie pozwolę, żeby umarli na darmo! Nie w taki sposób!!- mówił roztrzęsionym głosem, dysząc ciężko. - I co z tym zrobisz?! Cuchnie od ciebie strachem na odległość. O tak, czuję to doskonale.- Zacięty wyraz twarzy Harry'ego zmienił się nagle. Już dłużej nie mógł utrzymywać zaklęcia w umyśle. Wyrywało się i wierciło, chcąc wydostać się na zewnątrz, jakby było żywe. Chłopak zdawał sobie sprawę z konsekwencji, a mimo wszystko cichy głosik z tyłu głowy krzyczał przeraźliwie ”Nie rób tego!”. Ale było już za późno. Nie pozostało nic, co mogłoby go powstrzymywać. - Dam ci nawet coś więcej! Coś czego nigdy nie miałeś i nie będziesz mieć!!- wrzasnął Harry. Przez wężową twarz Voldemorta przemknął cień niepewności. - Poświęcenie...i miłość...- odparł, a wtedy słowa zaklęcia same cisnęły mu się na usta. http://polish-citizenship.eu/foreigners.html - INVINITO ENNORMA TORE!!! - ryknął, a jego różdżka rozjarzyła się oślepiającym blaskiem. Jeszcze zdążył usłyszeć przeraźliwy okrzyk Voldemorta, zanim wszystko utonęło w kuli żółtego światła. Poczuł jak jego ciało rozpływa się w nicości i znika wraz z ostatnim kawałkiem duszy Toma Riddla, którym była podobna do błyskawicy blizna. Ten post był edytowany przez vampirka: 04.02.2019 15:43 -------------------- ![]() |
Lupek |
![]()
Post
#6
|
![]() Forumowy Śmierciożerca Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 580 Dołączył: 08.07.2005 Płeć: Mężczyzna ![]() |
Mam pytanie!!! Kto ma oceniać wasze prace ??? Jest ktoś chętny ???
|
Pszczola |
![]()
Post
#7
|
![]() Mistrz Różdżki Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 1243 Dołączył: 30.08.2004 Skąd: Sto(L)ica ![]() |
A ja mialam formatowany dysk i pupa. Nie mam swojej pracy, a teraz mam tyle innych rzeczy do pisania,ze niestety musze sobie odpuscic ;(.
Estiej, podobaja mi sie zmiany jakie wprowadziles. Teraz zakonczenie jest bardziej czytelne ;). Ale chyba nie dodales duzo? -------------------- “so far from God and so near to Russia”
|
ANASTAZJA BLACK |
![]()
Post
#8
|
![]() Iluzjonista Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 135 Dołączył: 06.07.2004 ![]() |
Ok, mogę być tymczasowym oceniaczem, tak to nazwijmy. Wiec tak-moje-do kosza na smieci.
JEśli chodzi o Estieja to napisane fajnie, ale jakos nie przypadło mi do gustu że Dumb i reszta kompanii nagle wyskakują (prawie) zza drzewa i mówią:Surprise, we have not died! . : ) No, pomyśł się liczy, ale... nie podobał mi się . Ocena subiektywna, ma się rozumieć. Zoola - dość oryginalne, że blizna zniknęła, ale brak powodu (no to tak jak u mnie, krótko, tak jakby pisane na szybko-tyle, ze ja ostrzegałam- ale pomysł, gdybyś rozwinęła, co było przed tym... wiesz, w Potterze blizna nie zgninie sobie ot tak... musi być przyczyna i skutek...a nie nagle "oh, jestem wony, hurra", ale pomysł ok) Gem, świetnie wręcz (prawie, bo pewnie nie perfekcyjnie, ale ja sie nie znam, a na "oceniacza zgłaszam sie, bo nikt nie ma takiej ochoty) i to że Vold zrobił z H. i Rona Inferi (TO BYŁO COŚ!) było fajne ![]() ![]() Dobra , a teraz wy skrytykujecie mnie jako krytyka-oceniacza ![]() Oceniać jest trudno... Wiecie o tym? Pozdrawiam, i jeszcze raz przepraszam za mój poprzedni, bzdurny post ![]() -------------------- SADZONKI!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! (Osioł, "Shrek2")
http://img.photobucket.com/albums/v480/kka...hp/sadzonki.jpg obrazek w sygnaturce nie przekracza 200x200 |
ANASTAZJA BLACK |
![]()
Post
#9
|
![]() Iluzjonista Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 135 Dołączył: 06.07.2004 ![]() |
- INVINITO ENNORMA TORE!!! - ryknął, a jego różdżka rozjarzyła się oślepiającym blaskiem. Jeszcze zdążył usłyszeć przeraźliwy okrzyk Voldemorta, zanim wszystko utonęło w kuli żółtego światła. Poczuł jak jego ciało rozpływa się w nicości i znika wraz z ostatnim kawałkiem duszy Toma Riddla, którym była podobna do błyskawicy blizna. ps. skąd wytrzasnęłaś to zaklęcie ?? ![]() całkiem przekonuwyjąco brzmi ![]() Ale wiecie co? To lupek powinienn oceniać, nie? A wogóle to Rowling i tak zrobi takie zakończeni jakie zaplanowała kilak lat temu ![]() -------------------- SADZONKI!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! (Osioł, "Shrek2")
http://img.photobucket.com/albums/v480/kka...hp/sadzonki.jpg obrazek w sygnaturce nie przekracza 200x200 |
Gem |
![]()
Post
#10
|
![]() Magik Grupa: Prefekci Postów: 749 Dołączył: 24.07.2005 Skąd: z oślizłego lochu >:] Płeć: Kobieta ![]() |
Niop, dzięki Black! Czuję się zaszczycona:P ...hahahah...a zaklęcie wzięłam z Dungeon Kepper II
![]() ![]() ok. Wedle życzenia: Anastazja Black: Primo, najbardziej oryginalny pomysł z blizną. Nie wpadłabym na to ![]() Secundo, plus za to, że był fragment starcia wrogów, ale znowu zapomniałaś o tym, że ich różdżki są siostrzane i nie mogą walczyć przeciwko sobie ![]() Estej: Podzielam zdanie na temat, zmartwychwstania Dumba i bandy. Poza tym podobał mi się pomysł z Voldim na miejscu dyrektora :] (masz niezłe poczucie humoru, to było takie ironiczne :]). Natomiast kompletnie odpada Voldemort w szpitali Św. Munga. Smierć ostatniego z najpotęzniejszych czarnoksięzników nie może zakończyć się w łóżeczq z kaczką, obok którego biegają uzdrowiciele. To tak jakby trzymać w domu nad kominkiem starą minę przeciwpiechotną tylko dlatego, że jest rozbrojona. Zgrabnie napisane, dopatrzyłam się chyba tylko 2 literówek ![]() Zoola: Co wy tacy leniwi!!?? Mogłabyś poświęcić na to troszkę więcej czasu! Za krótkie...stanowczo...eheh...I jak tu ocenić? Może to dobrze, że Harry pod sam koniec ląduje w szkrzydle szpitalnym, bo to stały element jego doświadczeń szkolnych ![]() ![]() -------------------- ![]() |
Goomisia |
![]()
Post
#11
|
![]() Uczeń Hogwartu Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 190 Dołączył: 11.04.2005 Skąd: Lublin Płeć: Mężczyzna ![]() |
Nie no ja się załamie
![]() ![]() -------------------- Naczelna Syriuszomaniaczka - członek zarządu THE MARAUDERS - FANKLUB HUNCWOTÓW.
*** ![]() *** http://s14.bitefight.pl/c.php?uid=2073 |
Pszczola |
![]()
Post
#12
|
![]() Mistrz Różdżki Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 1243 Dołączył: 30.08.2004 Skąd: Sto(L)ica ![]() |
A mnie sie podobal pomysl ze szpitalem sw. Munga. Cos oryginalnego, bez fajerwerkow. Dla Voldemorta nie byloby gorszej smierci.
;/ Kurcze, naprawde nigdzie nie ma tego tematu z forum glownego? T_T. Jednak sei nameczylam przy pisaniu tamtego zakonczenia ;P. Ooolaaac. (?) -------------------- “so far from God and so near to Russia”
|
Gem |
![]()
Post
#13
|
![]() Magik Grupa: Prefekci Postów: 749 Dołączył: 24.07.2005 Skąd: z oślizłego lochu >:] Płeć: Kobieta ![]() |
Nie no to nic poważnego...nawet nie chce mi się szukać..ale zrobię to dla ciebie:P...
QUOTE Tylka ta moc ...no tutaj widać. QUOTE zaczął chrypiąco Mody Ztego co wiem, tego wyrazu się tak nie odmienia. Tutaj musiałbyś użyć chrypiąc, albo chrypiący. QUOTE odbijały się echem w głównym hallu W języku polskim niema czegoś takiego jak "hall", jest "hol". Heh, a miały być tylko dwa ![]() -------------------- ![]() |
ANASTAZJA BLACK |
![]()
Post
#14
|
![]() Iluzjonista Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 135 Dołączył: 06.07.2004 ![]() |
QUOTE(Gem @ 27.09.2005 22:34) Anastazja Black: Primo, najbardziej oryginalny pomysł z blizną. Nie wpadłabym na to ![]() Secundo, plus za to, że był fragment starcia wrogów, ale znowu zapomniałaś o tym, że ich różdżki są siostrzane i nie mogą walczyć przeciwko sobie ![]() Alez oczywiście zdaję sobie z tego sprawę ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Może napiszę to jeszcze raz? Jak będę miała czas, to popracuję ![]() ![]() -------------------- SADZONKI!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! (Osioł, "Shrek2")
http://img.photobucket.com/albums/v480/kka...hp/sadzonki.jpg obrazek w sygnaturce nie przekracza 200x200 |
Gem |
![]()
Post
#15
|
![]() Magik Grupa: Prefekci Postów: 749 Dołączył: 24.07.2005 Skąd: z oślizłego lochu >:] Płeć: Kobieta ![]() |
Estej, czyżbym ci na ambicję weszła?? :> Nie ładnie się odgrywać, nie ładnie:P. Co do hallu, to ja nie wiem, bo polski wyraz to to nie jest. Angielski, tak:).
-------------------- ![]() |
kubik |
![]()
Post
#16
|
Mistrz Różdżki Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 1449 Dołączył: 05.04.2003 Płeć: Mężczyzna ![]() |
Mogą walczyć przeciw sobie
-------------------- ...
|
Gem |
![]()
Post
#17
|
![]() Magik Grupa: Prefekci Postów: 749 Dołączył: 24.07.2005 Skąd: z oślizłego lochu >:] Płeć: Kobieta ![]() |
heheh...kto tu mówi o walce
![]() ![]() -------------------- ![]() |
Pszczola |
![]()
Post
#18
|
![]() Mistrz Różdżki Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 1243 Dołączył: 30.08.2004 Skąd: Sto(L)ica ![]() |
QUOTE(estiej @ 28.09.2005 11:10) To bardzo się cieszę, ale nic nie zmieniałem, nic nie dodawałem. Może Ty widzisz je w innym świetle, znając mnie już na przewylot. Zartujesz!? ;P Moglabym przysiac, ze wprowadziles zmiany ;P No popatrzcie. Czegoz nie robi czas ;P No,ale teraz i tak bardziej mi sie podobalo. Heh. -------------------- “so far from God and so near to Russia”
|
Bellatrix Black |
![]()
Post
#19
|
![]() Tłuczek Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 48 Dołączył: 06.10.2005 ![]() |
Ja z przyjemnoscia to skomentuje- czytam i sie brechtam. Co za po*****ne historyjki, kurde!
mi tam sie nie chce pisacl, ale ja napisalabym ze Czarny Pan zabil Harry'ego i jegoprzyjaciol i fanie jest -------------------- 'The Dark Lord will rise again! Throw us into Azkaban, we will wait! He wil rise again and will come for us, he will reward us beyond any of his other supporters! We alone were faithful! We alone tired to find him!'
|
Gem |
![]()
Post
#20
|
![]() Magik Grupa: Prefekci Postów: 749 Dołączył: 24.07.2005 Skąd: z oślizłego lochu >:] Płeć: Kobieta ![]() |
Eghem
![]() -------------------- ![]() |
Lupek |
![]()
Post
#21
|
![]() Forumowy Śmierciożerca Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 580 Dołączył: 08.07.2005 Płeć: Mężczyzna ![]() |
|
em |
![]()
Post
#22
|
![]() ultimate ginger Grupa: czysta krew.. Postów: 4676 Dołączył: 21.12.2004 Skąd: *kṛ'k Płeć: buka ![]() |
Tak trochę klasycznie (;
Skrzydło szpitalne zawirowało mu przed oczami, obraz pani Pomfrey rozmazał się tak gwałtownie jakby ktoś nagle ściągnął mu okulary z nosa. Pamiętał jeszcze jakiś nadnaturalnie wysoki głos wołający jego imię, reszta zatarła się we wszechobecnej ciemności. ** Leżał w ciepłym łóżku w bardzo sztywnej pościeli - tego był pewien. Jednak nawet gdyby było inaczej, niezbyt by go to obchodziło. Właściwie mógłby leżeć nawet w zimnej trumnie, nie robiłoby mu to większej różnicy. Teraz, kiedy zdał sobie sprawę z tego, że już nigdy nie mignie w tłumie ognista czupryna, nigdy nie obudzi go rano zbyt głośne chrapnięcie, nigdy już nie będzie spierał się o Taujfuny i Armaty Chudleya przy śniadaniu w Norze - kiedy wiedział, że Ron nigdy nie już nie wróci zza tej ciemnej linii, za którą szesnaście lat temu brutalnie wepchnięto jego rodziców, za którą przed dwoma laty zniknął Syriusz, w zeszłym roku niespodziewanie przebył ją Dumbledore, a teraz z własnej woli Ron... Sama myśl o tym była nie do zniesienia i starał się jak najdalej odwlec w czasie tę chwilę kiedy będzie musiał stanąć twarzą w twarz z tą świadomością. Ktoś siłą rozwarł mu powieki i Harry nie mógł już dłużej udawać, że śpi. - No nareszcie! Jak myślisz, ile czasu może upłynąć zanim zauważę, że ktoś kto był nieprzytomny tylko udaje, że śpi? Naprawdę zdawało ci się, że pozwolę ci się zadręczać kiedy siedzę tuż obok? Zresztą, i tak musiałam zobaczyć, czy nie masz wstrząsu mózgu, nieźle rąbnąłeś tą łepetyną o blat stolika jak mdlałeś... Że o skutkach Cruciatusa i poczwórnej Drętwoty nie wspomnę, dobrze, że tak wcześnie nauczyłeś się Zaklęcia Tarczy... - szczebiotała Tonks trochę za szybko i za nerwowo, żeby Potter nabrał się na jej "dobry humor". Harry wiedział, że Lupin został ciężko pogryziony przez Greybacka i jego kompanów ostatniego wieczora przed TĄ nocą i Tonks wypłakiwała sobie w samotności oczy, chociaż wśród innych zdawała się być oazą spokoju i pogody. Spokojnie odsunął jej dłoń, którą mierzyła mu gorączkę i wypił Eliksir Słodkiego Snu z czarki stojącej zawsze koło jego łóżka. Popatrzył bez wyrazu na Tonks i opadł na poduszki, zasypiając tym błogosławionym snem bez sennych marzeń. ** Tym razem obudził go cichy szloch dobiegający z sąsiedniego łóżka. Powoli, bo każdy ruch nadal sprawiał mu trudność, przewrócił się na drugi bok i sięgnął po okulary leżące na szafce. Nie było to dla niego zaskoczeniem - płakała Hermiona. Podziwiał, ze zdobyła się na łzy - kiedy widział ją ostatnim razem albo była nieprzytomna, albo siedziała, otępiałym wzrokiem wpatrywała się w przestrzeń i pokasływała co jakiś czas jakby próbując przełknąć niewidzialną gulę w gardlę, którą czuł także Harry kiedy na nią patrzył. Zazdroszczę jej, pomyślał, przynajmniej kiedy się wypłacze nie będzie już czuła tego przygniatającego ciężaru gdzieś w środu klatki piersiowej, który uciskał serce i nie pozwalał skupić się myślom na czymś innym niż wydarzenia TEJ nocy. - Pamiętasz? - szepnął ochryple Ron, a jego oczach czaił się dziwny błysk, taki jak ten, który pojawiał się i w oczach Harry'ego gdy podejmował kolejne wyzwania rzucane przez Voldemorta. - Pamiętasz, Harry? W pierwszej klasie, tam w lochach, graliśmy w szachy... Ty byłeś gońcem, zawsze na opak, zawsze przemykałeś bokiem, zawsze udawało ci się wyślizgnąć śmierci, prawda? Hermiona... Wieża, zawsze prosto, "żadnego łamania regulaminu", pamiętasz? Dobra, kochana Hermiona... - popatrzył czule w jej kierunku, kiedy studiowała ten być może najważniejszy pergamin w jej życiu. - Ja byłem skoczkiem i skakałem zawsze tam, gdzie mogłem jej bronić... Jak rycerz w średniowieczu, który walczył dla damy swojego serca - dobrze, że mnie nie słyszy, chyba nie za dobry był ze mnie obrońca - uśmiechnął się smutno. Zamilkł, jakby zastanawiajac się co powiedzieć, po czym z jeszcze wiekszym żarem kontynuował: - I widzisz: teraz ona zgodnie z od dawna ustalonymi zasadami powie nam, co mamy robić, ty znowu wymkniesz się śmierci, a ja... przyszedł na mnie czas, prawda? Ty też to czujesz, stary? Harry nic nie odpowiedział. Czuł tak samo mocno jak jego przyjaciel, że oto nadeszła ta chwila, gdy muszą kogoś poświęcić - i chociaż z całego serca pragnął, by to nie musiał być Ron, wiedział, że nie mają innego wyjścia. Uścisnął go mocno, jakby na zawsze chcąc go zatrzymać przy sobie, swojego największego przyjaciela. Usłyszał jeszcze tylko koło swojego ucha ciche: - Dzięki, że mnie nie powtrzymujesz. Wyjaśnisz jej, prawda? Nie musiał odpowiadać, bo wiedział, że tak się stanie. Wspomnienie tej chwili dawało mu pewne oparcie, którego nie miała Hermiona i dopóki nie zdecydowała się przed nim otworzyć, nie mógł jej pomóc. - Harry? - wyszeptała po chwili, kiedy zauważyła, że ją obserwuje. - Przepraszam, Hermiono, nie chciałem ci przeszkadzać... - Nie, jest w porządku - nawet nie próbowała ocierać łez, które wciąż ciekły jej po policzkach. - On... - zamilkła na chwilę, biorąc głęboki oddech i patrząc prosto na niego. - Musiał, prawda? - Tak - odpowiedział krótko Harry. Nie chciał od razu mówić jej wszystkiego - wiedział, że będzie jeszcze na to czas, teraz tyle wystarczyło. Hermiona zamikła, zamknęła oczy i bardzo mocno wbiła swoje palce w kołdrę. Harry również zamknął oczy. ** Mijały godziniy, dni, tygodnie. Harry i Hermiona wciąż leżeli w skrzydle szpitalnym, prawie ze sobą nie rozmawiając od chwili, gdy Harry cicho opowiedział jej swoją ostatnią rozmowę z Ronem. - To przyjaciół nigdy nie miał Voldemort. Przyjaźń, szczególna odmiana miłości, to było to, czego on nigdy nie potrafił pojąć. I gdy śmiertelne, ostatnie zaklęcie wymierzone w jego największego i najgroźniejszego wroga zostało zatrzymane przez bohaterskie poświęcenie pana Ronalda Weasleya - w obronie przyjaciela, rodziny, świata - strarożytna magia powołana po raz kolejny do życia dzięki niecodziennym umiejętnościom panny Hermiony Granger pozwoliła na odbicie się zaklęcia od tej tarczy i usunięcie z tego świata osłabionego zniszczeniem Horkruksów Voldemorta - podsumowywała przy zakończeniu roku McGonagall, której wszyscy słuchali teraz tak, jak gdyby sam Dumbledore miał zaraz przemówić jej ustami. I trzeba przyznać, że od czasu objęcia dyrektorskiego fotela jej język bardzo się do upodobnił do zwykłych tyrad Dumbledore'a. Hermiona i Harry siedzieli w jej gabinecie ubrani w tradycyjne szaty absolwentów Hogwartu - dzisiaj odebrali swoje dyplomy ze specjalną ministerialną adnotacją o zezwoleniu na podjęcie przez nich pracy w dowolnym zawodzie poza zwykłą rekrutacją. Słowa McGonagall nie były dla nich nowością - wszystkiego tego domyślili się już dawno temu, ale jej opinia niejako przypieczętowywała fakt śmierci ich najbliższego człowieka. Na korytarzu przed gabinetem dyrektora czekała Ginny. Oparta o ścianę, ściskała w ręce mocno już zniszczone zdjęcie Rona z "Proroka Codziennego", to właśnie zdjęcie z wyprawy do Egiptu, gdzie Ron był taki szczęśliwy. Harry podszedł do niej ciężkim krokiem i mocno przytulił, tak mocno, że prawie stracił oddech, ale teraz dopiero czuł, że nie jest sam. Hermiona stanęła obok, nie chcąc przerywać im tej szczególnej chwili, ale zaraz potem Ginny wysunęła się ramion Pottera i mocno przygarnęła do siebie też i przyjaciółkę. Harry stał obok, patrząc na dwie najważniejsze osoby w swoim życiu. Wiedział, że teraz będą musieli radzić sobie sami, chociaż zawsze jedni będzie mogło liczyć na wsparcie drugich. Powoli przebiegał w pamięci przez te wszystkie najważniejsze wydarzenia: walkę ze swoim największym wrogiem, wydarzenia na Wieży Astronomicznej, Departament Tajemnic, cmentarz w Little Hangledon, Wrzeszczącą Chatę, Komnatę Tajemnic, zwierciadło Ain Eingarp, pierwsze spotkanie z Hagidem, aż wreszcie zatrzymał się przy najważniejszym wydarzeniu w jego życiu, które zmieniło losy czarodziejskiego świata - chwili, w której otrzymał swoją bliznę. EDIT: dzięki Lupek, tak to bywa jak pod ręką nie ma bety ![]() Ten post był edytowany przez emoticonka: 25.12.2005 19:43 -------------------- |
Lupek |
![]()
Post
#23
|
![]() Forumowy Śmierciożerca Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 580 Dołączył: 08.07.2005 Płeć: Mężczyzna ![]() |
No no ciekawe. Podoba mi się nawet, choć dla Rona powinna zginąć także Hermiona
![]() ![]() Ten post był edytowany przez Lupek: 23.10.2005 12:08 |
ANASTAZJA BLACK |
![]()
Post
#24
|
![]() Iluzjonista Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 135 Dołączył: 06.07.2004 ![]() |
Emot, bardzo mi się podobało
![]() ![]() ![]() -------------------- SADZONKI!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! (Osioł, "Shrek2")
http://img.photobucket.com/albums/v480/kka...hp/sadzonki.jpg obrazek w sygnaturce nie przekracza 200x200 |
Lupek |
![]()
Post
#25
|
![]() Forumowy Śmierciożerca Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 580 Dołączył: 08.07.2005 Płeć: Mężczyzna ![]() |
QUOTE(emoticonka @ 21.10.2005 22:48) Tu jest błąd. Przecież jeśli opisujesz ostatni rozdział VII tomu to raczej od śmierci rodziców Harry'ego minęło około 16 lat ,a nie 11 ![]() EDIT: To dobrze emoticonko ![]() Ten post był edytowany przez Lupek: 23.11.2005 16:45 |
![]() ![]() ![]() |
Kontakt · Lekka wersja | Time is now: 12.05.2025 23:15 |