Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

Drzewo · [ Standardowy ] · Linearny+

> Hogsmeade Story, [cdn], Czyli Wszystko Zmyślone

WeEkEnD
post 24.04.2006 13:47
Post #1 

Iluzjonista


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 103
Dołączył: 29.03.2006
Skąd: Taka dziura nad jeziorem Czos ;P




//edit: Aha, muszę zaznaczyć, że to opowiadanie jest tylko w jednej miliardowej związane z HP ;] Nazwy oczywiście są zaczerpnięte z ksiązki pani Rowling, ale kazda postac jest zmieniona.
Fick opowiada o mieszkańcach pewnej zwariowanej wioski- Hogsmeade.
Każdy rozdział jest podzielony na kilka części. Jest to kontynuacja opowiadania pewnej damy- La Citrone, poprawiana i betowana przeze mnie (ostrzegam, że word mógł pominąć kilka polskich liter albo pozamieniać wyrazy na nieco inne, a ja tego nie zauważyłem.

Więc startujemy.
------------------------

Rozdział I, część I
Queezle i Anusia <część I>

To był kolejny słoneczny ranek w wiosce Hogsmeade. Lokalny bogacz, ekscentryczny prezes lokalnej wytworni wódki, Albus Dumbledore spacerowal sobie po głównej drodze (ostatnio nie było to łatwe z powodu korków, oslow- gwalcicieli i wielkiego pająka rasy Akromantula grasującego po wiosce). Albus spacerował bez celu. Ostatnio tyle się wydarzyło w jego życiu…Otworzył restauracje wegetariańską, wygrał wojnę z Zabójczymi Szparagami z Kosmosu…Pochłonięty swoimi myślami sam nie wiedząc, czemu, wszedł do Lodziarni u Tonks, a tam WIELKA AWANTURA. Albus zatarł ręce i ochoczo podniósł glos w nieznanej mu Jeszce sprawie.

-Przestańcie! Pan was ukarze!..- Krzyczała Siostra Sorka z Zakonu Albusinek.
-Będę robić, co mi się podoba- zasyczała Queezle i pokazała swoje wielkie kły.

Albus zrozumiał, ze nawet jego różdżka bitewna nie zda się tu na wiele, i z nadzieja podszedł do Lily, która cichutko siedziała w kacie na swojej granatowej kanapie.

-Co tu się dzieje?!- Jego donośny glos przestraszył Ogniki tańczące po oparciu kanapy. Lily rzuciła Albusowi zbolałe spojrzenie.
-Patrz tam- wskazala na drugi kat lodziarni, gdzie siedziała Anusia w swojej niebieskiej sukience i energicznie ruchala (to wywiązało się z literówki naszej znajomej, która napisała te słowo zamiast "ruszać") fiolki z czerwonym płynem.
-To zapasy krwi Queezle- powiedziala Lily. Albus dopiero teraz zrozumiał wagę problemu.
-A Queezle o tym wie?- Zapytał rozbawionym tonem. Lily popatrzyła na niego karcąco.
-Gdyby nie wiedziała, nie siedziałaby w lodziarni!

Albus w duchu przyznał jej racje. Rozglądnął się uważnie po wnętrzu. Złote dotąd ściany teraz były pokryte krwią, a wafelki od lodów pałętały się po podłodze. Tonks stała za lada i patrzyła bezradnie na zgromadzenie. Czujne oko Albusa zauważyło, ze w tłumie, który obejmował prawie wszystkie szychy Hogsmeade, nie było Toma, męża Anusi. Wtedy wpadł na genialny pomysł.

-Może gdyby ktoś odciągnął Anusie od fiolek Queezle, to nasza wampirzyca by się trochę uspokoiła?- Spytał Lily z nadzieja.
-Kogo masz na myśli?
-Hmm, może...Toma?
-Moza by spróbować- powiedziała Lily bez większej nadziei w glosie.
-On powinien być teraz w swoim biurze.

Albus popatrzył na Lily ze zgroza w oczach. Żołądek go bolał na sama myśl o tym, ze będzie musiał przekroczyć próg Domu Publicznego, którym zarządzał Tom. Nie pytając się juz o nic wyszedł, chcąc mięć to jak najszybciej za sobą.

Po krótkim spacerze Albus doszedł do ogromnego budynku wysadzanego rubinami. Z wnętrza dochodziły głośne ‘ochy’ i ‘achy’, z czego można było wywnioskować, ze Tom jest w środku.

Dumbledore pchnął metalowe drzwi i znalazł się we wnętrzu przestronnego holu, którego zawsze po cichu zazdrościł Tomowi. Jedyna wada tego pomieszczenia, według Albusa, były plakaty z treścią pornograficzna pokrywające cale ściany. Za czerwonym biurkiem siedziała Loliyta, nowa sekretarka Toma. Miała na sobie baaaaardzo obcisłą bluzkę i pasek czarnego materiału imitujący spódniczkę.

-Czego Pan sobie życzy? – Spytała Loliyta uprzejmie.
-Chciałbym zobaczyć się z szefem – powiedział Albus i popatrzył na Loliytę podejrzliwie.
- On bierze 500 galeonów za godzinę, za szlafrok lub kąpiel po fakcie będzie pan musiał dopłacić.

Albusa zamurowało. Patrzył się na Loliytę z rozdziawiona szczeka, aż Tom wszedł do hallu i ochronił biedaczkę przed widokiem zębów Albusa.

-Witaj Albus, wujku! – Powiedział Tom z uśmiechem na ustach.
-Co cię sprowadza w moje skromne progi?
Albus zdołał zatrzasnąć szczękę i przemówił najsuchszym tonem, na jaki umiał się zdobyć:
- Są pewne kłopoty z twoja zona. A o twoim, ehhem... Prowadzeniu się pogadamy później.
I wyszedł, a zdziwiony Tom za nim.

Ten post był edytowany przez WeEkEnD: 05.05.2006 18:14


--------------------
user posted image
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
WeEkEnD
post 27.04.2006 20:33
Post #2 

Iluzjonista


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 103
Dołączył: 29.03.2006
Skąd: Taka dziura nad jeziorem Czos ;P




Na wstępie walnę, że nawet jeśli nie będzie komentarzy to i tak powklejam nowe party. Ot, tak do poczytania dla niezarejestrowanych i innych tongue.gif

Znowu pojawiła się wspomniana wcześniej literówka Ann, a warto też dodać, że ponownie mogłem pominąć brak niektórych polskich liter. Aha- i to w sumie nie będzie miało zakończenia, ponieważ opowiada o przeróżnych przygodach zwariowanych mieszkańców Hogsmeade.






Queezle i Anusia cz.2 ~#~

Tom podążał za Albusem juz dobre 15 minut. Nie wiedzieli, ze będą tak błądzić jeszcze dobre dwie godziny. Mimo iż lodziarnia Tonks jest bardzo blisko, ze zdenerwowanego Albusa nie ma wielkiego pożytku, jeśli chodzi o prowadzenie (z niezdenerwowanego tez zresztą nie).
W tym samym czasie, kiedy Albus szedł gdzie go nogi poniosły, a Tom, nie mając wyboru, podążał za nim, sytuacja w lodziarni stała się krytyczna. Queezle najadła się jak jeszcze nigdy w życiu, jedyną osobą w pełni sil była Anusia, która nie zważając na nic dalej ruchała sobie fiolki, z teraz juz lekko zgniłą, trochę fioletowawą krwią.
Nie było tam nikogo do obrony, a Anusia pod wpływem krwi robi się bardzo rozruchana i ogólnie niezdolna do gadki (dlatego jej wytwórnia płytowa padła tak szybko), wiec Queezle pomyślała, ze skorzysta z tej sytuacji, i uzupełni swoje obruchane zapasy krwią Spokojnej i Pięknej istoty, jaką jest Anusia (czasami).
W lodziarni było strasznie cicho, Hogsmeadeanczycy regenerowali swoje zapasy krwi. Nikt nie mógł usłyszeć wampirzych kroczków Queezle, skradającej się do Anusi od tylu, by zadać śmiertelny cios. Zdawałoby się ze juz nie ma nadziei, ze to ostatnia chwila z zycia naszej alkoholiczki, gdy nagle cisze rozdarł wrzask:
- O w mordę, ja chyba wygrałem na loterii!!!!!!!!!!!!!!!!!!! - Syriusz wparował do lodziarni z szerokim uśmiechem na ustach. Po chwili jednak mu ten uśmiech zbladł, gdy zobaczył pokryte krwią ściany i Hogsmeadeanczykow leżących na podłodze, wyglądających jakby mieli za chwilę wykitować.
~#~

Tom i Albus powoli zbliżali się do tego końca Hogsmeade, gdzie mieszkała sama biedota. Ulice były puste, własnie leciało 'I jak Inferio'. Błękitna poświata od telewizora prześwitywała przez firanki, oświetlając brudne ulice. Myśleli, ze są sami, ale nie mieli dziś szczęścia. Na drodze stanął im Osioł Gwałciciel.
Historia osiołka jest raczej smutna. Kiedyś, jeszcze jako słodka własność La, zakochał się w klaczy samego Albusa, a ze ta go nie chciała, popadł w depresje, uciekł i zasłynął jako osioł gwałciciel.
Biedakowi było juz obojętne, czy jego ofiara to chłop czy baba, a ze miał przed sobą jedno i drugie, strasznie się ucieszył. Wszystko być może potoczyłoby się inaczej, gdyby Tom i Albus teraz nie zaczęli uciekać.
Osioł pomyślał, ze to jest jakaś forma gry wstępnej, wiec zaczął ich gonić. Juz, juz miał dopaść Albusa, który z powodu wieku (130 lat) nie biegał tak szybko, gdy tom wpadł na genialny pomysł. Podbiegł Osiołka od tylu, a ten biedaczek, myśląc ze tom chce wrzucić trochę akcji w to wydarzenie, podekscytowany stanął. Tom, nie tracąc czasu, wskoczył Osłowi na grzbiet. Niezadowolony Albus tez, nie mając wyboru.
Ta przejażdżka może i byłaby dla nich przyjemnością, bo po tym długim spacerze juz bolały ich nogi, gdyby nie to, ze Albus nie miał się czego trzymacz, wiec przez cala drogę był zmuszony trzymać Toma w pasie, co obydwóm zepsuło humory na resztę dnia.

~#~

Queezle zaniemówiła. Dla wampira to jest bardzo ciężkie przeżycie, jeśli juz ma wbić kły w czyjąś mięsistą szyje, a tu nagle ktoś mu przeszkadza swoim wrzaskiem. Syriusz w mig pojął cala sytuacje. Nie zastanawiając się, wyjął z kieszeni nóż i rzucił się na Queezle, która była zaskoczona i nie zdążyła się obronić.
Mimo iż zabicie wampira jest praktycznie niemożliwe, Queezle i tak została ciężko ranna. Padła na podłogę zwijając się z bólu, a zszokowana Anusia rzuciła się Syriuszowi na szyje z głośnym okrzykiem 'Moj wybawco!', i delikatnie cmoknęła go w policzek.

Na ten własnie moment musiał trafić Tom. Gdy wszedł do lodziarni, zobaczył cos, czego się nigdy nie spodziewał: swoja ukochana żonę w objęciach przyjaciela! Tego było juz dla Toma za wiele. Chwiejnym krokiem podszedł do baru i widząc, ze Tonks mu chyba w niczym nie pomoże, sam sobie nalał Ognistej Whisky.
Albus nie mógł wejść do środka razem z Tomem, bo ktoś musiał przywiązać Osiołka do płotu. Bo grze w 'Kamień, papier, nożyce' padło na Arbuza. Po wykonaniu tej niewdzięcznej roboty wszedł do środka, i pierwsze co zauważył to Queezle, zwijającą się z bólu na podłodze i zakrwawiającą dywan, utkany jeszcze przez Babcie Angelinni. Albus nie zastanawiając się długo, wyciągnął różdżkę i krzyknął:
-HELISIUM QUEEZLE!
Zaklęcia nie działają na wampiry tak jak na normalnych ludzi, ale i tak pomogło. Dziewczyna przestała krwawic, wstała, wzięła swoje fiolki i się zmyla.
Albus się wściekł. Zostawia ich tutaj samych na marne dwie godzinki, a oni juz burdel robią.
- A teraz jeszcze was musze do szpitala poodwozić <umm>. - wrzasnął zfochowanym tonem. Większość odetchnęła z ulga. Co jak co, ale Albus nigdy nie straci swojej osobowości.
~#~
Czy Tom pogodzi się z Anusia?
Jaki wpływ będzie miała wygrana Syriusza na Hogsmeadeanczykach?
Czy Albus pokona zabójcze Szparagi z Kosmosu?
Dowiecie się w następnym odcinku.


--------------------
user posted image
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
WeEkEnD
post 04.05.2006 17:38
Post #3 

Iluzjonista


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 103
Dołączył: 29.03.2006
Skąd: Taka dziura nad jeziorem Czos ;P




Kolejna przygoda Hogsmeadeańczyków już nadeszła tongue.gif Po raz trzeci z kolei serdecznie przepraszam za brak niektórych polskich liter, albo ich nadmiar ;P . A teraz part:

------------------------------------------------



Inwazja Obcych, cz.1



Około 1 w nocy dziennikarka lokalnej gazety, Black Angel usłyszała dziwny szelest za oknem. Jej dom znajdował się w środku lasu, w otoczeniu setek ogromnych drzew, a było to tak opustoszale miejsce, ze nawet żadna frufatka (czyt. człowiek) się tam nie zbliżała. Szelest bardzo Black zaniepokoił. Szybko narzuciła płaszcz na swoja piżamę i wyszła przed dom, by następnie odkryć, ze na pobliskiej polanie pala się jakieś światła. Jakby kilka latarek, tyle ze znacznie mocniejsze.
Jako osoba odważna, Black bezzwłocznie wzięła swoja własną latarkę, i poszła w stronę polany. To, co tam ujrzała sprawiło, ze nigdy nie była juz taka sama...

~#~

Po 1 nocne Zycie w Hogsmeade kwitnie. Najczęściej odwiedzanym miejscem jest lodziarnia U Tonks, (serwująca również najwymyślniejsze rodzaje alkoholi produkowanych TYLKO przez ALB). I tej nocy zebrał się tam tłum. Syriusz dziś odebrał swoja nagrodę, którą wszyscy chcieli zobaczyć. Był nią dziwny zestaw okularów przeciwsłonecznych, o nietypowym kształcie. Nie można było powiedzieć, ze wyglądały one atrakcyjnie, ale podobno były warte dobre kilkanaście tysięcy galeonów, wiec nikt nie narzekał.
Nagle spokój kłócących się mieszkańców zakłóciły trzaskające drzwi. Do lodziarni wpadła zdenerwowana Black, cala blada na twarzy. Ogarnęła przyjaciół zdenerwowanym wzrokiem i się rozpłakała.
-Co się stało, Black? - Spytał Albus, wyjątkowo spokojnym jak na niego głosem.
- Bo on...Oni - Black nie była w stanie niczego z siebie wydusić. Hermiona przyniosła jej szklankę ognistej Whisky i posadziła w fotelu. Po chwili Black była juz spokojniejsza, i zaczęła opowiadać bardzo roztrzęsionym głosem:
-...Na tej polanie...Tam taki wielki pojazd stal...Jakby UFO...
-UFO <ooo> AHHHAHHAAAA - rozbawił się Albus.
-Co, jak co, ale w UFO to juz nie uwierzę!
- Ciiiiiicho dajcie jej skończyć - zdenerwowała się Lily. No wiec Black znów zaczęła opowiadać:
- I tam był...Ten potwor...Taki straszny i on..On...Tam jeszcze był T-tom...i ten potwor go...
- No, co? - Zapytał zniecierpliwiony Albus.
- TEN POTWOR GO RUCHAŁ!!!!! - Wybuchła Black. Wszyscy zaniemówili. Nagle Black wstała i krzyknęła:
- On nazywał się Jedi...Admirał Jedi...Strzeżcie się Armii Szparagów, którą przyprowadził... Strzeżcie się...- I z tymi słowami zemdlała. Lily natychmiast się nią zajęła, a Albus musiał się zastanowić, co teraz robić. Co prawda, od kiedy musiał go w pasie chwycić, to znaczy od tygodnia, Albus nie za bardzo przepadał za Tomem, ale wiedział, ze zostawienie tak tej sprawy jest niedopuszczalne.
- Jestem zmuszony wysłać do lasu ekipę poszukiwawcza, w której skład wchodzą Syriusz, Akro, eeeee Oliver i eeeee... - Urwał, i spostrzegł nadzwyczaj blada twarz Anusi.
- i eeeee Anusia. Macie 15 minut na przygotowanie się. Spotykamy się przy wejściu do lasu. - Z tymi słowami wyszedł z lodziarni, a uhonorowani poszli za nim.

~#~

Ekipa Poszukiwawcza spotkała się tylko z kilkuminutowym opóźnieniem. Bez zbędnych slow weszli do ciemnego lasu. Nie obeszło się bez kilku sprzeczek i kuksańców, no, bo wiedzie, to w końcu ludzie z Hogsmeade. Tylko Anusia szła spokojnie na samym końcu, pochłonięta swoimi myślami. Ona i Tom jeszcze się nie pogodzili... Może to była jej wina? Tak głupio się obraziła o brak zaufania ze strony Toma. Ona naprawdę cmoknęła Syriusza tylko przyjacielsko...Wiedziała ile dziewcząt dałoby się za to zabić, ale ona kochała TYLKO Toma. A teraz miłość jej zycia leżała gdzieś w lesie, gwałcona przez jakiegoś kosmitę!
Doszli do polany. Spodziewali się zobaczyć UFO albo cos równie ekscytującego, a tu nic. Nuda. Tylko kilka połamanych gałęzi z pobliskich drzew i pognieciona trawa. Najgorsze było to, ze po Tomie tez ani śladu...

~#~

Bardzo daleko od pewnej polany, pomiędzy galaktykami znajdował się ogromny statek kosmiczny. Król Timber siedział w przestronnym pomieszczeniu pełnym zabieganych Szparagów. W pewnym momencie do pomieszczenia wszedł Admirał Jedi.
- Szparagi są gotowe, Panie. - Zameldował Admirał.
- I mamy jeńca. - Obydwaj patrzyli, jak para wściekło-zielonych Szparagów wnosi małą klatkę, w której siedział przerażony Tom.

Czy Tom zostanie uratowany?
Jakie są plany Admirała Jediego i Króla Timbera?
Jaka role odegrają okulary przeciwsłoneczne Syriusza?
Czy Akro wreszcie znajdzie miłość?
O tym wszystkim juz w następnym odcinku.

Ten post był edytowany przez WeEkEnD: 04.05.2006 17:40


--------------------
user posted image
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
WeEkEnD
post 08.05.2006 14:28
Post #4 

Iluzjonista


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 103
Dołączył: 29.03.2006
Skąd: Taka dziura nad jeziorem Czos ;P




Nowy part uroczyście wklejony. Po raz kolejny przepraszam za brak/nadmiar polskich liter. Aaaa i w tej części przygód Hogsmeadeańczyków pojawiają się niecenzuralne słowa (czyt. przekleństwa) ;]

------------------------------

Inwazja Obcych, cz.2



Widząc, ze Toma nie ma, Albus zdecydował wrócić do wioski i pomyśleć o innym sposobie odzyskania właściciela jedynej rozrywki w Hogsmeade (Domu Publicznego). Swoim zwyczajem opuścił wiec polane, nie pytając nikogo o zdanie, a reszta podążyła za nim. I nikt nie zauważył, ze Anusia nie widziała ich przez łzy, wiec pozostała na polanie...

Anuśka tak właściwie nie chciała iść z nimi. Poczekała chwile, aż zgłębią się w las, i otworzyła swoja torebkę. Pogmerała w niej chwilkę i wyciągnęła małe pudełeczko z napisem na etykiecie: 'Ścigacz Kosmiczny w Sprayu'. Przez chwile oglądała pudełeczko z różnych stron, myśląc czy da się je obruchać (znowu ta literówka ;P). niestety, chyba nie. Wtedy Ann wpadła na genialny pomysł. Przecież Ścigaczem Kosmicznym da się polecieć w kosmos! A wszystko wskazuje na to, ze gdzieś w kosmosie jest Tom. Ten jeden argument wystarczył, by Anusia wcisnęła wierzch opakowania. W powietrze wzleciała srebrnawa mgiełka, i po chwili utworzyła nowoczesny pojazd. Miejsca wystarczy dla wielu...Anusia wsiadła i poleciała.

~#~

Daleko, bardzo daleko w kosmosie, Tom siedział w swojej klatce. Siedział, i się nudził. Nic, żadnej rozrywki...Nawet fotela mu nie dali. Pomyślał sobie, ze w porównaniu z tym nawet "zabawy" z Admirałem Jedim są niezłą rozrywką...
Nagle otworzyły się ruchome drzwi, i do pomieszczenia wszedł Szparag gadając z kimś przez komórkę. Tom wpadł na genialny pomysł. Poczekał, aż Szparag wyjdzie, i odszukał swoja komórkę w kieszeni kurtki. Bez namysłu wybrał numer Syriusza.

~#~

Syriusz siedział sobie spokojnie w swojej chatce, gdy jego komórka zadzwoniła. Sięgnął po nią bez entuzjazmu. Akro i tak nie zadzwoni. Zerknął na mały ekranik. Dzwonił Tom!!! Teraz juz nie wahał się, odebrał bez namysłu.
Po krótkiej rozmowie wiedział, co ma robić. Musiał uratować Toma! A musiał, ponieważ w planie, który Tom mu wytłumaczył, miała wziąć udział piękna Akro. Ten argument sprawił, ze Syriusz nie zastanawiał się ani chwili. Szybko ubrał swoja kuloodporna kurtkę i zapukał do domu Akro, by po chwili znaleźć się wraz z nią na tylnym siedzeniu KosmiBusu.
~#~

Albus siedział w swoim pałacu i przeglądał książki o kosmitach. Wiedział, ze tam cos musi być, on musi cos znaleźć...Nagle jego wzrok padł na Książkę Kucharska dumnie stojącą na polce tuz przed jego nochalem. Sięgnął po nią bez wahania i odnalazł dział 'Szparagi'. Było tam, napisane czarno na białym - jedyna skuteczna bronią na Szparagi jest ser. Duuuuuzo sera.
-Qffa- powiedział Albus sam do siebie.
-Jeszcze tylko tego brakuje, żebym wydawał kasę na ser, żeby uratować ten wybryk natury!
No, ale cóż było robić. Wziął swój portfel i wyruszył do sklepiku U Anty.

~#~

Król Timber był w wyjątkowo dobrym humorze. Właśnie brał swoja doroczna kąpiel, a bąbelki sprawiały, ze się uspokajał. Nagle jego spokój został zakłócony przez Admirała Jedi, który wpadł do łazienki nie zważając na nic podał Timberowi ręcznik, a następnie pomógł wstać (Wow) i wyjaśnił, co się stało.
- Jakaś para Ziemian nam wtargnęła do Bazy. - Powiedział zaniepokojonym głosem.
- To po co mi zakłócasz kąpiel? Wsadź ich do klatki razem z naszym Ogierem (mowa o Tomie biggrin.gif).
- Ale...Jeden z tych Ziemian to wielki pająk rasy Akromantula. - Jedi trafił. Każdy wiedział, ze Król Timber boi się pająków, ale nikt nie mówił o tym głośno. Timber i Jedi opuścili łazienkę, by stawić czoła Ziemianom, których tak bezmyślnie chcieli zaatakować.

Sytuacja w oczach Syriusza nie była wcale taka różowa. Szparagi były lepiej uzbrojone, niż im się wydawało, a Akro była ciężko ranna. Syriusz nie mógł się zdecydować: ratować ukochana, najlepszego kumpla, czy siebie samego? Póki co, stal w jednym miejscu, modląc się o cud. I, o dziwo, Wielki Albus na Wysokościach go usłyszał, i zesłał pomoc pod postacią Anusi.

~#~

Anusia wtargnęła do bazy z niebezpiecznym błyskiem w swoich brązowych oczach. Przedostała się przez korytarz, waląc Szparagi po głowie swoja torebka lub atakując ich obcasem. Wreszcie znalazła się w pomieszczeniu, gdzie trzymali jej ukochanego. Nie zastanawiając się nad niczym, podbiegła do Toma i została walnięta krzesłem od tylu przez obrzydliwie zielonego Szparaga. I na ta scenę musiał trafić Albus.

Tom w klatce z okrzykiem 'Anusia', Akro leżąca na ziemi, Syriusz pochylający się nad nią ze zrozpaczonym wyrazem twarzy, Król Timber i Admirał Jedi prawie padający sobie w objęcia ze strachu, Anusia walona krzesłem przez jakiegoś Szparaga i jeszcze jakieś 10 Szparagów ciekawie przyglądających się tej scenie. Z miejsca szlag go trafił.
- Ja tu qrwa swoje pieniądze wydaje, przylatuje po Toma, a qrwa zastaje polowe Hogsmeade nie mogących sobie poradzić z kilkoma marnymi Szparagami! Ja wam qrwa zaraz pokarze jak się walczy! - I z tymi słowami włączył odkurzacz, który ciągnął za sobą. Pokoje ogarnęła gruba warstwa żółtego sera.

Szparagi zaczęły się topić. Anusia otworzyła wytrychem klatkę Toma, i od razu padła w jego objęcia. Syriusz wziął Akro w ramiona, i złożył gorący pocałunek na jej spieczonych ustach. Syriusz odetchnął z ulga. Ścigacz Anusi był za mały by pomieścić wszystkich, wiec kierowca KosmiBusu bardzo się zdziwił, widząc taka grupę dziwadeł wsiadających do jego pojazdu. Ale w końcu wszystko dobrze się skończyło, a Hogsmeadeanczycy przez bardzo długi czas nie dotknęli żadnego szparaga.

Czy okulary Syriusza w ogóle się przydadzą?
Czy Tajemniczy przybysz Ray zawładnie wioską?
Czy Albus da sobie przewrócić w mózgu?

Ten post był edytowany przez WeEkEnD: 08.05.2006 14:29


--------------------
user posted image
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
WeEkEnD
post 13.05.2006 10:18
Post #5 

Iluzjonista


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 103
Dołączył: 29.03.2006
Skąd: Taka dziura nad jeziorem Czos ;P




W Hogsmeade znowu coś się dzieje.
Z góry przepraszam po raz 100 za brak lub nadmiar niektórych polskich liter.

-----------------------------

Tajemniczy Przybysz, cz.1


Nie wiadomo, skąd pochodzi. Nikt nie wie, gdzie był i gdzie będzie. Mówi, ze nazywa się Ray, ale nikt nie wie tego na pewno. Mówi, ze pomaga. Nikt nie może być pewny. Gdy Tajemniczy Przybysz zawitał do Hogsmeade, został entuzjastycznie powitany przez Hogsmeadeanczykow. Lecz nikt nie wie, kiedy naprawdę przyszedł.
Pewnego pochmurnego ranka ksiądz lokalnego kościoła Albusistow, Kosa, wszedł sobie spokojnym kroczkiem do lodziarni 'U Tonks'. Swoim zwyczajem podszedł do baru i zamówił potrójną whisky z trzema kroplami moczu Potwora z Loch Ness. Potem, och, jak on lubi to robić, poszedł do Klasztoru Sióstr Albusinek. Nigdy nie zdradził, czemu tam chodził, ale niektórzy, co bardziej wścibscy mówią, ze zawsze po wyjściu księdza Siostra Sorka ma dziwne wypieki na policzkach.
Tak było i tym razem. Po jakiejś godzince ksiądz Kosakosinski opuścił Klasztor zostawiając rozpalona Sorkę. To nie tak ze on jej nie kochał. Kochał ja kochał, ale legalizacja ich związku potrwałaby dobre kilka lat, nawet z pomocą Boga Albusa.
Kosa powoli spacerował sobie w stronę plebanii. Nie miał nic lepszego do roboty. Nagle na drodze stanął mu Ray, mający na sobie dziwne przeciwsłoneczne okulary. Moment, krotki błysk, i Kosa leżał na ziemi. Przed upadkiem zdążył jeszcze pomyśleć, ze te okulary wyglądają identycznie jak te, które Syriusz wygrał na loterii...

~#~

Syriusz sam nie wiedział, co się stało. Trzymał okulary na polce, bo były trochę zbyt ekstrawaganckie do noszenia. Jednak często lubił je wyciągać i polerować, myśląc, ze i jemu się wreszcie na jakiejś loterii poszczęściło. Zresztą Akro tak lubiła na nie patrzeć co wieczór, bo dawały niesamowity blask w ciemności.
Tego ranka Syriusz również zapragnął wyczyścić swoja wygrana. Spokojnie postawił swoja kawę na stole i zbliżył się do wąskiej komody stojącej w kacie salonu. Otworzył górną szufladę, pogmerał trochę ręką, i nic. Spróbował jeszcze raz. Nic. Szuflada była pusta. Zdenerwowany wyjął szufladę z komody. Oprócz paru długopisów i starej skarpetki, szuflada była pusta. ''No trudno', pomyślał Syriusz. I tak bym ich nigdy nie założył...'
W tej samej chwili otworzyły się drzwi lodziarni. Do pomieszczenia wszedł Kosa dziwnie blady, w czarnym długim płaszczu i czarnych okularach o dziwnym kształcie. Wszyscy spojrzeli na niego ze zdziwieniem.
- O rany, wyglądasz jak ten gościu z Matrixa! - Trini nie mogła się powstrzymać przed tym okrzykiem. Lecz Kosa w ogóle na nią nie zwrócił uwagi, tylko zdjął okulary.

~#~

Albus miał dzisiaj napad glupawki. Biegał po całym Hogsmeade udając, ze załatwia ważne sprawy, a w rzeczywistości przeszkadzał wszystkim naokoło. (Nie żeby to była jakaś różnica...). W pewnej chwili zachciało mu się trochę la Blalbi91, wiec śmiałym krokiem wszedł do lodziarni Tonks i osłupiał. W lodziarni NIKOGO nie było. To był pierwszy przypadek we wstydliwej historii Hogsmeade, żeby Lodziarnia U Tonks była pusta. Było to bardziej niepokojące, niż Anusia przygotowująca szparagi na obiad.
Albus wyszedł na sam środek lodziarni. Najgorsza była ta cisza, brak głosu tych, których kochał swoja czarna miłością. Pochłonięty swoimi zaniepokojonymi myślami, nawet nie zauważył, jak postać ubrana cala na czarno stanęła za nim, wyciągnęła różdżkę i krzyknęła:
- AVADA KEDAVRA!!!
Smuga zielonego światła uderzyła Albusa od tylu. Wtedy Kosa spokojnie teleportował siebie i martwe ciało Albusa gdzieś w nieznane.

~#~

Wielki Albus na Wysokościach siedział sobie spokojnie i sączył drinka. Nagle w jego niebiańskiej komnacie coś zaczęło piszczeć. Albus zerwał się z fotela i podbiegł do komputera - tego się nie spodziewał - jego ulubiony nerwowy podopieczny, Albus Dumbledore - nie żyje! Albus na Wysokościach zadzwonił na Czerwona Linie. Agent White Angel została wysłana na Ziemie.

Czy White zdoła uratować Albusa, i innych Hogsmeadeanczykow?
Czy zobaczymy jeszcze kiedyś Albusa, i usłyszymy jak przeklina nas wszystkich?
Kto za tym wszystkim stoi?
A najważniejsze, o co tu w ogóle chodzi?



--------------------
user posted image
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
WeEkEnD
post 18.05.2006 16:41
Post #6 

Iluzjonista


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 103
Dołączył: 29.03.2006
Skąd: Taka dziura nad jeziorem Czos ;P




Nowy part nadszedł ;P Po raz enty przepraszam za brak polskich liter, tudzież ich nadmiar biggrin.gif

------------------------------------

Tajemniczy Przybysz cz.2



Albus (ten nie na Wysokościach) bardzo się zdziwił, gdy w jednej chwili wściekał się, ze wszyscy poszli i go zostawili, a w drugiej ulatywał gdzieś wysoko ku jasności. Juz słyszał Niebiańskie chory...
" My pijacy, co pędzili z wiatrem
My pijacy znamy cały świat
My pijacy ciągle chlamy
A śpiewamy sobie tak..."
Ta niebiańska piosenka śpiewana przez Anioły pochłaniała go, sprawiała, ze po raz pierwszy czul się ciepło w swoim zaalbusowanym sercu. I nagle piosenka się urwała.
Albus poczuł jak spada w dół. Biorąc pod uwagę, ze był jakieś 100 000 000 kilometrów wysoko, nie zachwyciło go to bardzo. Jakiś ptak przeleciał tuz obok, nucąc 'Flaj, flaj, flaj...'.Albus był juz całkiem blisko uderzenia o ziemie...Jeszcze minuta...Pół....5 Sekund...Albus odbił się od ziemi jak piłka. Wnerwiło go to nieźle, bo pomyślał, ze stracił swoje niszczycielskie właściwości, ale co, jak co, ale tego nikt mu nigdy nie odbierze.

~#~

Po wysłaniu agenta White Angel na zwiady, Bóg Albus na Wysokościach miał jeszcze tylko jedna rzecz do zrobienia. Pstryknął jakimś pstryczkiem, i upewnił się, ze Albus Dumbledore nie wpadnie na żaden samolot spadając...

~#~

Albus się naprawdę nieźle wkurzył. Środowisko naokoło było mu kompletnie nieznane, dużo drzew, ale nie las, małe jeziorko, ale tylko odrobinę większe od kałuży. To nie mogło być Hogsmeade. Zrezygnowany podszedł do kaluzojeziorka. Pochylił się, juz juz miał nabrać wody w ręce, kiedy zdał sobie sprawę, ze cos tu nie gra. Jeszcze raz spojrzał w lustrzana tafle wody. I juz wiedział. Nie było tam jego odbicia!!!! Tego juz było za dużo nawet jak na takiego bobera, jakim jest Albus. Padł na ziemie, zemdlony (jeśli duchy mogą zemdleć).
Był w pięknym ogrodzie, gdzie wszystko było zrobione ze złota. Złote drzewa, krzewy, kwiaty. Złote wróżki biegające naokoło niego w swoich kusych złotych sukienkach. Złota korona i berło, podane mu przez jedna ze złotych wróżek...Nagle jedna z nich zaczęła energicznie trzepać Albusa w głowę.
- Albus, Albus, Albus! - Ta wredota nie dawała mu spokoju.
- Albus, czy ty do cholery słyszysz, co mowie?!
Otworzył oczy. Ciągle był w tym dziwnym lasopodobnym miejscu, a kobietą trzepiącą go w głowę była Agent White Angel, której juz się znudziła ta przyjemność (trzepać Albusa po głowie- każdy by chciał)! White patrzyła, jak Albus niechętnie wstaje na nogi i zaczyna na nią wrzeszczeć swoim donośnym głosem:
- Co to qrwa ma znaczyć? Co ja jestem, jakaś zabawka, którą sobie będziecie zapraszać do nieba a potem rzucać?! Tak Albusiku, mamy cię w nosie wracaj sobie na ta zapchlona Ziemie, nikt cię tu nie potrzebuje! Jak mi qrwa nie wytłumaczysz o co tu chodzi, to wezmę i się fochne!
White słuchała tego bez zbędnych emocji. To nie była jej działka, ze je podopieczny się wkurzył. Ona miała swoja misje, i chciała ja wypełnić. Wiec pstryknęła palcami, i obydwoje znaleźli się przed wrotami czarnego zamczyska.

~#~

Syriusz przechadzał się po opustoszałym Hogsmeade. Jeszcze niedawno Tom do niego zadzwonił, i powiedział, żeby przyszedł do lodziarni. Syriuszowi nie spieszyło się, wiec pojawił się tam z jakimś godzinnym opóźnieniem. Nie mógł wiedzieć, ze na minutę zanim przyszedł Kosa opuścił lodziarnie z martwym ciałem Albusa. Może to i dobrze, bo gdyby wiedział, pewnie nie zrobiłby tego, co zrobił potem.
A wiec spacerował sobie i spacerował (nie pytajcie mnie, czemu, ja się w jego psychikę zgłębiać nie będę). Nagle zadzwoniła jego komórka. Popatrzył na ekran. Akro. Żadna niespodzianka, ostatnio często (non stop) do siebie dzwonili. Jednak dzisiaj to, co mówiła dalekie było od ich zwykłych romantycznych pogaduszek.
Kiedy Akro odłożyła słuchawkę, miał ochote krzyknąć:
- CO? BULGARIA? - Ale nie miał czasu. Szybko odwrócił się i zaczął biec w zupełnie inna stronę - po swoja miotle.

~#~

Albus trochę się zdziwił, gdy zobaczył, ze wrota tak staro wyglądającego zamczyska są automatycznie otwierane. A zobaczył, ponieważ jakoś dziwnie znajomo wyglądająca osoba właśnie wchodziła do środka niosąc jeszcze bardziej znajomo wyglądające ciało. Wkurzył się, bo nie zdążył poznać, kim są te tajemnicze postacie, ale nie miał dużo czasu na fochy, bo White weszła za nimi do środka, a Albus, będąc kompletnie niewinna ofiara machlojek Boga Albusa na Wysokości, nie miał zielonego pojęcia, o co tam chodzi. Wchodząc, jeszcze zauważył, ze powoli zasuwająca się brama ma mały znaczek pośrodku. Przybliżył się trochę, i zauważył, ze napis na dziwacznym znaczku głosił - 'Oliver Metal - najlepsza Stal na Rynku'. Świadomość, ze jego Hogsmeade jest znane nawet w najdziwniejszych miejscach, poprawiła mu humor.
Albusa bardzo gryzło, skąd znal postacie, które zobaczył przed chwila. Nie mogąc rozwiązać zagadki, zdeterminowany podbiegł do postaci w czarnym płaszczu i stanął tuz przed nią, by mógł zobaczyć jej twarze. Kosa! Jego przyjaciel Kosa! Kosa, którego zawsze uważał za świetnego księdza...Jak to dobrze, ze to on...Jakaś znajoma postać w tym dziwnym świecie...Zaraz zaraz, CZY KOSA NIE NIOSL JEGO CIALA?!
Matrixowato wyglądająca postać, którą naprawdę był Kosa, w ogóle nie zauważyła Albusa i przeszła prościutko przez jego mgiełkowate ciało. Następnie udała się do wąskiego korytarzyka, na którego końcu były wąskie schody ukryte pod grubymi warstwami zasłon. Na samym dole znajdowała się ogromna jaskinia, ciemniejsza niż noc, z bardzo wilgotnym powietrzem, którego Albus i White i tak nie czuli. Kosa położył ciało Albusa na ziemi, i pokłonił się przed dwoma postaciami siedzącymi na bliźniaczych, kamiennych tronach, którymi były...

~#~

Kiedy Syriusz przyleciał do najmroczniejszych regionów Bułgarii, w których Akro kazała mu się migiem pokazać, zupełnie nie spodziewał się tego, co zobaczył. A zobaczył ogromne zamczysko, które my juz znamy. Przy czarnej jak smoła bramie nie było żadnego strażnika, co bardzo Syriusza zdziwiło. Dla pewności jednak wolał spróbować wejść od tylu. Okrążył wiec zamek na swojej Błyskawicy, starając się trzymać jak najbliżej ziemi, żeby nikt go nie zauważył. W końcu znalazł szparę, o której mówiła mu Akro. Nie bal się, był bardziej zaciekawiony niż przestraszony. Zresztą, kto kiedykolwiek słyszał o przerażonym bohaterze? Wiec pełen entuzjazmu wślizgnął się w szparę, i czując się jak na zjeżdżalni, wylądował w malutkim pokoiku, chyba w lochach. W pomieszczeniu było ciemno, nie licząc malej szpary, z której sączyło się zielonkawe światło. Podszedł tam, i przyłożył oko do szczeliny. Pierwsza rzeczą, która ujrzał byli Ray i Akro siedzący na kamiennych tronach, i dziwnie znajomo wyglądającą postać składająca czyjeś ciało na podłodze...

Czy Syriusz zdoła doprowadzić ta dziwna sytuacje do porządku?
Co Akro robiła w Bułgarii?
Dlaczego Kosa tak się zachowywał?
Do czego było im potrzebne ciało Albusa?
Wszystko w następnym odcinku.


--------------------
user posted image
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Reply to this topicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 16.05.2024 04:51