Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

 
Closed TopicStart new topicStart Poll

Drzewo · [ Standardowy ] · Linearny+

> Najwyższa cena... życie... (zak)

Anna Hermiona
post 01.06.2003 19:21
Post #1 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 52
Dołączył: 12.05.2003




Stuk, stuk, stuk-cicha uliczka rozbrzmiewa pośpiesznymi krokami. Z jednej i drugiej strony uliczki piętrzą się małe domki. Okna zamknięte, ciemne zasłony pozasuwane. Na parapetach nie ma żadnych kwiatów, brak ogródków, brak trawy. Przygnębiająca, głucha i przerażająca cisza. Przerywana tylko stukotem nóg. W jednym z okien mignęła twarz ludzka wyrażająca strach. Zmierzchało. Chłopak przyśpieszył. No, tak mama będzie się martwić. Ale u Weasley`ów szybciej mija czas, nawet się nie obejrzałem jak zrobiło się ciemno.- myślał czarnowłosy chłopak. Wiedział, że nie powinno go tu teraz być. Wiedział też, że jego obecność na zewnątrz jest nietaktem. Wiedział także czym to może się dla niego skończyć. Jeszcze chwila i wyjdą dementorzy i śmierciożercy. Zaczął biec. Jeszcze trochę i zaraz będę w dolinie Godrika, mama czeka na mnie z kolacją i z niepokojem w swoich zielonych oczach-takich jak moje. Może tata wróci w końcu do domu? -pomyślał-Ale w końcu to nie jego wina. Odkąd pamiętam wychodził wcześnie rano z domu i wracał po paru dniach. Raz nie było go trzy tygodnie. Mama chodziła z zapuchniętymi oczami od płaczu. Gdy w końcu wrócił, mama omal nie zemdlała z radości. Ale gdy zapaliła światło, zobaczyła, że jest cały pokrwawiony i brudny. Przez miesiąc mama nie odstępowała od jego łóżka. Pamiętam, że siłą musiałem ją od niego odciągać. Żeby się przespała.
Nagle mignęła mu przed oczami czarna peleryna. Skręcił w jedną z bocznych uliczek. Biegł już ile sił w nogach za sobą słyszał świst powietrza. To dementorzy. Nie bał się. Przed oczami miał już dolinę Godrika. Uśpiona i spokojna. Tylko w jednym z domów świeciło się nieśmiało światło. Mama czeka!- ucieszył się- Jestem w domu. Przeskoczył przez brązowy płotek i zastukał trzy razy, policzył do pięciu i jeszcze raz trzy razy-to był umówiony znak, który wymyśliła jego matka. Drzwi się otwarły. Wśliznął się przez nie. Szybko zaryglował je. Odetchnął z ulgą. Mało brakowało - pomyślał. Rozejrzał się po pomieszczeniu. Matka urządzała każde pomieszczenie w tym domu. Kuchnia była pomalowana na żółto. Szafki, stół i krzesła były zrobione z jasnego drewna. Na oparciu krzesła drzemała czarna sowa matki o imieniu Sina. Na krześle bury kocur ojca- Herkules. Na stole było nakrycie na trzy osoby. Jedno dla mnie, dla mamy i dla ojca. Gdyby ktoś obcy zobaczyłby trzy nakrycia, pomyślałby, że głowa rodziny jest w domu. Ale chłopak wiedział, że to przyzwyczajenie matki. Zawsze ma nadzieję, że może dzisiaj wróci. Obok stołu stała średniego wzrostu kobieta. Była bardzo ładna. Szczupła o długich włosach koloru złotej miedzi i niezwykłych szmaragdowych oczach. Które w tym momencie wyrażały smutek i strach o jedynego syna.
- Harry! Nareszcie ! Co się stało syneczku? Dlaczego tak długo. Nic Ci się nie stało? Martwiłam się.- To ostatnie zdanie nie musiała mówić. Harry to wiedział. Wiedział też, że nie powinien wracać tak późno.
- Nic mi się nie stało mamo. Przepraszam za spóźnienie, ale lekcje się przedłużyły...
- Wiem synku, że musisz na nie chodzić ale nadal się niepokoję. Nie chcę Cię stracić tak jak...- z oczu matki popłynęły łzy.
Harry podszedł do niej i przytulił ją. W oczach chłopaka zapaliły się ogniki nienawiści. Już szesnaście lat minęło odkąd Harry się urodził. Od szesnastu lat nie może się pogodzić z jarzmem Voldemort`a. On jest przyczyną łez matki, ciągłych nieobecności ojca i śmierci jego młodszej o rok siostry Fibi. Harry dobrze pamięta ten dzień. Było to dokładnie w jego piętnaste urodziny. W lipcu. Pamięta prezent od ojca- była to srebrna pelerynka niewidka. Mój ojciec, James dostał ją od swojego taty. Był wtedy taki szczęśliwy. Od Fibi dostał srebrny medalion ze zdjęciem na którym są razem. Na tym zdjęciu on miał prawie piętnaście a ona czternaście. Siedzieli na jeleniu, w którego zamienił się James- animag. Harry zawsze nosi go na szyi. Matka kupiła mu sowę śnieżną Hedwigę. Na przemian zakładaliśmy z siostrą pelerynę i szukaliśmy się nawzajem. Gdy skończyliśmy zabawę, przyleciała sowa informująca, że tajne lekcje prowadzone, przez byłych nauczycieli Hogwartu odbędą się dzisiaj w nocy w domu Patil`ów. Lekcje odbywały się parę razy na tydzień, w co chwile innym domu. Wtedy padło na dom moich koleżanek Parvati i Padmy Patil. Chodziliśmy z siostrą na przemian, aby nie wzbudzać podejrzeń. Wtedy miała iść moja siostra. Mama nie chciała jej puścić, bo te lekcje odbywały się w nocy, ale Fibi tak strasznie chciała iść, że mama jej pozwoliła. Pożyczyłem jej wtedy pelerynkę niewidkę, aby uspokoić matkę. Miała wrócić rano. Patilowie obiecali, że będzie mogła u nich zostać na noc. Fibi założyła pelerynkę i poszła. Nazajutrz przy śniadaniu wleciała sowa. W liściku pisało:
Droga Lily i James`sie.
Z największą przykrością muszę Was zawiadomić, że wczoraj w nocy nastąpił atak śmierciożerców na dom Patilów. Zginęli wszyscy. Rodzina Patil, profesor Sinistra, która wtedy nauczała, i 13 uczniów. Nikt nie przeżył. Udało nam się odbić pięć ciał. Resztę śmierciożercy zawiesili na bramie miasta. Przykro mi ale Wasza córka nie żyje. Ciała nie daliśmy rady odbić. Przepraszam, że nie umiałem, zapewnić tym dzieciom lepszej ochrony. Ale śmierciożerców było za dużo. Przykro mi. Pamiętajcie, że macie jeszcze Harry`ego.
Profesor Albus Dumbledor
Załamaliśmy się. Nie mogliśmy z rodzicami uwierzyć, w to co przeczytaliśmy. Sowa przyniosła jeszcze paczuszkę w środku była zbrudzona i pokrwawiona pelerynka niewidka, którą Fibi miała na sobie. Była tam jeszcze karteczka: Tylko to zostało znalezione po waszej córce. Matka pobiegła od razu do bramy miasta aby chociaż zobaczyć jej ciało. Próbowaliśmy ją z ojcem powstrzymać. Ale nie dała sobie nic powiedzieć. Poszliśmy więc z nią. Nigdy nie zapomnę tego widoku. Na bramie wisiało trzynaście zmasakrowanych trupów. Rozpoznałem profesor Sinistrę , Rodziców Parvati i Padmy, które także tam wisiały, patrzyłem na pokrwawione ciało Lavender i Rona mojego najlepszego przyjaciela, widziałem także ciało czarnoskórego chłopaka, a także ciało malutkiego chłopczyka. W tym momencie postanowiłem, że pomszczę moja siostrę, moich kolegów i nauczycieli, że będę działał razem z ojcem w tajnej organizacji mającej łapać śmierciożerców. Ale ja ich nie będę łapał, ja ich zabiję, każdego po kolei. Ale najpierw muszę przyłożyć się do nauki czarów. Będę najlepszy...
- No już mamo. Przestań o tym myśleć- wyrwałem się ze wspomnień.
- Dobrze synku, dobrze już mi lepiej. Siadaj do kolacji. Nie mów ojcu, że płakałam, nie chcę żeby się martwił.
- Mamo dostałem dzisiaj najlepszą ocenę z zaklęć. Już umiem wszystkie rodzaje zaklęć rozbrajających , a także unieruchamiających. Dzisiaj nauczyliśmy się zaklęcia wiążących. Zdałem także zaklęcia iluzjonistyczne.
- Brawo synku. Jestem z Ciebie dumna. Ale zaklęcia iluzjonistyczne zdaje się przecież w wieku 17 lat.
- No tak ale profesor Dumbledor, powiedział, że mogę je zdawać teraz. Za miesiąc będę się uczyć zaklęć niewybaczalnych.
- Obyś nigdy nie musiał ich użyć.
"Przykro mi mamo ale będę musiał ich użyć"- pomyślał- "ale muszę poczekać aż skończę siedemnaście lat aby przystąpić do organizacji ojca."
Poszedł do swojego pokoju. Siadł na łóżku i zaczął ćwiczyć przemienianie się w psa. Nikt nie wiedział o tym nawet rodzice. Od paru tygodni zaczął to robić już bez problemu. Wystarczyło mu już tylko pomyśleć, że jest czarnym psem i...już nim był. Ojciec też był animagiem. Ale zamieniał się w jelenia. Mógł się w niego przemieniać tylko w lesie, bo jeleń w miasteczku to niezła sensacja. No, a psy są wszędzie.
Następnego ranka stało się coś co zmieniło jego życie. Do każdego z domów wchodzili śmierciożercy i kazali wyjść na główny plac gdyż miała się odbyć egzekucja jednego z największych zdrajców i wrogów Lorda Voldemorta. Przerażona ciżba czarodziejów stłoczyła się na placu. Na nim ustawiony był drewniany podest do którego przykuty był człowiek o czarnych zmierzwionych włosach. Był pokrwawiony. Śmierciożercy znęcali się nad nim przez cały czas. Jednak uważali aby go nie zabić ta przyjemność miała być dla Czarnego Pana i śmierciożercy dobrze o tym wiedzieli. Harry, który stał na placu razem z matką, był przerażony, że złapali tego biedaka. Czarownica obok wyszeptała: Skazaniec jest członkiem tajnego stowarzyszenia. Harry przyjrzał mu się lepiej gdy ten podniósł głowę. Harry krzyknął, raz i drugi. Skazańcem był jego ojciec. Lily z przerażeniem stwierdziła, że ten szczątek człowieka to jej ukochany James. Roztrąciła tłum i wbiegła na podest, za nią Harry. Lily przypadła do męża i zaczęła płakać. Śmierciożercy już mieli ich wyrzucić, gdy zjawił się Ten-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać. Wyczrował zieloną czaszkę która zawisła nad głowami Potterów.
- Związać ich! Jego parszywa rodzina powinna zgnić razem z nim.-tu plunął na Jamesa.- Zaraz zobaczycie co się dzieje z tymi, którzy sprzeciwiają się Lordowi Voldemortowi.
- Harry, Lily uciekajcie! Nie chcę żebyście zginęli przeze mnie- szepnął James.
- Nie zostanę z Tobą, Harry uciekaj! Musisz się ratować- Wyszeptała Lily trzymając kurczowo James`a.
- Słuchajcie macie uciekać. Jeżeli mnie kochacie zróbcie to dla mnie. Szybko.
Śmierciożercy już się zbliżali. Powoli, nie śpiesząc się. Uważali, że nie mają szans na ucieczkę, chcieli podelektować się ich strachem. Chcieli słyszeć jak błagają o życie, o zmiłowanie, chcieli słyszeć jak krzyczą i widzieć jak ulatuje z nich życie.
- Harry zmieniaj się w psa. Od dawna wiem, że jesteś animagiem. Na trzy zamieniaj się i uciekaj. Ile sił będziesz miał w łapach.- wyszeptała matka-Raz...dwa...TRZY!!!
Harry nie zastanawiał się nawet o tym nie pomyślał po prostu był już psem, zeskoczył z platformy i biegł. Na chwilę przystanął i oglądnął się. Jego matka zamieniła się w gołębicę i wystrzeliła w powietrze. Voldemort coś krzyczał. Udało się mu uciec, ktoś mu uciekł- cieszył się-Ale tata.... Biegł dalej gdy nagle usłyszał przeraźliwy krzyk, to krzyczała jego matka. Voldemort rzucił w nią zaklęcie śmierci. Widział jak spadała. Jak przeistacza się z gołębicy w kobietę. Widział jak uderzyła o ziemię. Widział też błysk zielonego światła. Widział jak jego ojciec umiera. Harry wiedział co ma zrobić. Biegł w stronę Voldemorta. Krew w nim wrzała. Jednym skokiem znalazł się na platformie przeistoczył się w człowieka. Popatrzył na zakrwawione ciała rodziców. Popatrzył na tłum przerażonych czarodziejów i na śmierciożerców a potem spojrzał w wężowe oczy Czarnego Pana. Nie bał się. Czuł w sobie siłę. Wykrzyczał zaklęcie śmierci-nikt nie wiedział, że je umie. Nauczył się go po śmierci Fibi. Ćwiczył na pająkach i szczurach.
-AVADA KEDAVRA !!! - krzyknął najgłośniej jak umiał.
Voldemort zrobił to samo. Promienie zielonego światła spotkały się. Połączyły się tworząc gigantyczną kulę zieleni. Kula robiła się coraz większa. Harry zobaczył po chwili coś, co nikt nigdy nie widział. Strach Voldemorta. Śmierciożercy zbliżyli się aby pomóc swemu Panu. W tym momencie kula wybuchła. Był to wielki wybuch i huk. Tłum rozpierzchł się na wszystkie strony. Jednak tych których dotknął wybuch kuli zabiło. W tłumie była także profesor McGonagall. Gdy opadła zielona mgła zbliżyła się do drewnianej platformy w tłumie zabitych zobaczyła wiele znajomych twarzy profesorów, uczniów, ich rodziców i...Dumbledor`a. Leżał pod trupem młodej kobiety. Na podeście leżeli Potter`owie. Obok nich leżał Voldemort. A raczej Tom Riddle. Gdyż trup zamienił się w chłopca, którego McGonagall dobrze pamiętała ze świetności Hogwartu teraz zniszczonego przez śmierciożerców. Po policzku Minevry spłynęła łza. Radości i smutku. Właśnie zginął Voldemort- przyczyna terroru i strachu. Ale także młody chłopak i jego rodzina. Czy aż tyle ludzi musiało zginąć przez te dwadzieścia lat żeby zwyciężyć cię Tomie. Czy ta ofiara musiała być tak wielka?
- Nie martwcie się wasza ofiara nie pójdzie na marne, odbudujemy ten świat za który oddaliście najwyższą ofiarę. Życie ...

Ten post był edytowany przez ikar: 03.06.2003 20:45


--------------------
Anna Hermiona
GG5768533
Mój blog:
<A HREF="http://anna-hermiona.blog.pl/">Mój blogasek</a>
Wejdź i wpisz się do księgi proszę.....
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
ikar
post 01.06.2003 20:02
Post #2 

Mały człowieczek...


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 368
Dołączył: 06.04.2003
Skąd: Wawa :D

Płeć: Mężczyzna



To co napisałem do drugiego opowiadania odnosi się i do tego smile.gif.

Czytaj, usuwaj krzaczki (co nota bene zrobiłem w obu za ciebie + poprawiłem błąd spacji przed kwestią dialogową (jak zrobisz edytuj w niepoprawionym parcie, to będzie widać o co mi chodziło), i przeczytaj "porady..." - szczególnie ostatnie posty - te tyczące interpunkcji.

Aaaa - i pamiętaj, że liczebniki w opowiadaniach pisze się słownie! smile.gif


--------------------
"At least we had a chance to say... Goodbye"
Nie ma opowiadań doskonałych - są tylko takie, w których jeszcze nie znaleziono błędów... (albo już je poprawiono :D)
Tolerancja, Wolna wola, Miłość (:)), Optymizm :)
Największe polskie forum RPG by Forum: Strefa Forumowych RPG ^^
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Amazonka
post 01.06.2003 22:19
Post #3 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 13
Dołączył: 16.04.2003
Skąd: Olsztyn




dla mnie troche za krótki ale fajne. mogłabys rozpisac je na kilka dluzszych partów.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Alexa666
post 03.06.2003 09:38
Post #4 

Ścigający


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 306
Dołączył: 06.04.2003

Płeć: Kobieta



Bardzo fajny ficzek! Treść super, przyjemnie się czyta.
Chyba rekord: w jednym ficzku zginęło chyba ponad 100 osób! (biggrin.gif)
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
kelyy
post 03.06.2003 19:04
Post #5 

Uczeń Hogwartu


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 202
Dołączył: 23.04.2003
Skąd: Jelenia Góra




Popieram moich poprzedników, Fick jest świetny.
Jakoś tak mimo tych wszystkich zgonów bardzo fajnie się go czyta. Fick bardzo mi siem podoba,a przede wszystkim fajny pomysł. Właściwie ghistoria zmierza do tego samego, ale jest przedstawiona w zupełnie inny sposób.

Mam tylko pewne zastrzeżenie.
Dostrzegłam to po własnych emocjach. Otóż gdy fick jest w pewnym sensie wzruszający, dobrze napisany stylistycznie i najważniejsze - autor przelał swoje emocje i odczucia na zapisanom historie, to ja zawsze rycze, a temu fickowi brakuje tej akcji i twoich emocji. Przepraszam jeśli kogoś uraże, ale uważam, że ten fick jest napisany bez żadnych wrażeń, odczuć itepe. Harry zrobił to, Harry zrobił tamto, Harry postanowił to i tamto itede. Brakuje w tym uczuć. Fick jest hmmm....'straszny', a ja czytałam to tak jak najzywklejszom książkę przyrodniczą.
I za szybko to wszystko opisujesz (skąd ja to znam, z moim fickiem było dokładnbie to samo), tak jakbyć w paru zdaniach chciała opisać 16 lat. To nie jest dobre wyjście. POpracuj nad tym.

No, to by było na tyle.


--------------------
Z miłością jest jak z gruszką. Gruszka jest słodka i ma kształt. Spróbujmy zdefiniować kształt gruszki.
Jaskier, "Czas Pogardy"
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Abaska
post 03.06.2003 19:55
Post #6 

Uczeń Hogwartu


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 240
Dołączył: 06.04.2003
Skąd: a nie wiem, tak z powietrza.

Płeć: Kobieta



Hmmmmm... Jak wchodzilam na tego ficka i przeczytalam kilka pierwszych zdan bylam pewna, ze w opinii napisze: "Hesu, i znow HP!!" lub cos w tym rodzaju. Ale nie. Ten fick mi sie podobal. Zupelnie inne zakonczenie... Chociaz za bardzo do ksiazki ono nie pasuje, no bo przeciez Lily i James zgineli dawno temu... Ale ladne. Naprawde ladne. Choc troche za szybko przeskakujesz z wydarzenia na wydarzenie. Anno Hermiono: Mam jedno pytanie. Czemu nie stosujesz sie do rad skierowanych do ciebie w innych twoich fickach? Czytalam ten i inne, ale naprawde, wciaz popelniasz te same bledy!


--------------------
uhm.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Alisia
post 08.07.2003 00:06
Post #7 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 60
Dołączył: 30.06.2003




Moim zdaniem to opowiadanie jest bardzo inne niż pozostałe-
Nie jest kontynuacją Harry'ego Pottera, ale nawet odbiega od faktów książki, ale nie ma też przemyśleń których można nie zrozumieć.
Nigdy nie napisałam tematu na forum, ale sądzę, że cechą dobrego autora jest napisać przemyślenie, które zrozumie każdy.


--------------------
"Jest taka jedna komnata, w której panują wieczne ciemnosci; mrok pęznie po kamiennych ścianach, jak strach, który nawiedza nagle zbrodniarza, by zmiażdżyć go w sidłach przestępstwa. Nie ma początka, ani konca, a jednak wejście do komanty istnieje; jak światło w ciemności rozjaśnia początek drogi, prowadzacej do kresu. A na środku tego lochu płynie woda i jak wszystko inne nie zobaczysz jej źródła, ani wylewu - niknie w otchłani nie zbadanych miejsc, do których nikt nie wazy się zajrzeć. Na wodzie tej nie jest cicho: wśród wzburzonych fal płyną zapalone świece; zdarzy sie, ze jakaś się przewróci, a wtedy płomyk gasnie, zduszony przez jego dawcę. Woda bowiem daje życie, a także je odbira. Zgaszone światła życie wyznaczają kres nadzieji na nieśmiertelność. (...)"
Powiedziałabym. jakiego to jest autora, ale zapomniałam, a możliwości sprawdzenia nie mam:))
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Closed TopicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 28.03.2024 11:37