Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

11 Strony « < 8 9 10 11 > 
Closed TopicStart new topicStart Poll

Drzewo · [ Standardowy ] · Linearny+

> Być Szlachetnym [cdn?], czasem trzeba bardzo szybko dorosnąć...

Co sądzicie o tym opowiadaniu?
 
Dobre - zostawić [ 122 ] ** [93.13%]
Gniot - wyrzucić [ 8 ] ** [6.11%]
Zakazane - zgłoś do moderatora [ 0 ] ** [0.00%]
Suma głosów: 131
  
koala
post 22.08.2006 00:51
Post #226 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 83
Dołączył: 23.05.2006
Skąd: z Centrum Dowodzenia Wszechświatem =3

Płeć: Kobieta



Novinha, nie jestem dobra w wygłaszaniu kwiecistych przemów ani pisaniu
długich postów (dysleksja). Szanuję twoje zdanie na temat tego ff jednak
nie spodobało mi się kilka rzeczy. NIE przeczytałaś opowiadania w całości.
Wnioskuję z tego, że twój post odnosi się do "połowy pierwszej części" dry.gif
QUOTE(Novinha)
Bo rozsądne jest dawać komuś truciznę by się zabił. Restart?
Nikt nie powiedział młodemu Potterowi:
- Daję ci truciznę. Idź się zabic!
Severus dał chłopcu możliwosc godnej śmierci (którą z pewnością nie można
nazwac powieszenia się na ręczniku).
Chętnie napisałabym coś jeszcze, ale ze względu na moją niewyparzoną gębę
powstrzymam się od tego. Chcesz znac całą prawdę? Pisz na PM.

Kit, mam tylko jedno zastrzeżenie (chyba już ktoś o tym wspominał, ale
nie chce mi się sprawdzac). Otóż...ilu w Hogwarcie może byc blondwłosych
mężczyzn, brązowookich Gryfonek, etc? Mnóstwo. Nie lubię takich epitetów,
ponieważ mogą się odnosic do wielu osób zamiast do jednej konkretnej.

Pozdrwaiam autorkę i zostawiam czekolada.gif na wenę.


--------------------
Nie wiem jaka broń zostanie użyta w trzeciej wojnie światowej,
ale czwarta będzie na maczugi. [Albert Einstein]user posted image

***
logiczna konsekwencja katolickiej ideologii
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
WeEkEnD
post 22.08.2006 01:31
Post #227 

Iluzjonista


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 103
Dołączył: 29.03.2006
Skąd: Taka dziura nad jeziorem Czos ;P




Nie będę pisał litanii na dwie strony, bo to zrobiła już Koala i Zwodnik (słusznie z resztą). Droga Novinho- każdy może oceniać ficka jak chce, ale czy czasem nie przesadziłaś? Wypisałaś tyle wad (niektóre Twoje przykłady są całkiem bezsensowne, moim zdaniem), a przeczytałaś tylko pół pierwszej części. Nie oceniaj książki po okładce.
Kiedyś też oceniłem fick po przeczytaniu pierwszego parta, można powiedzieć że to nie była pozytywna ocena (tak jak Twoja w tym przypadku). Autor zachęcił mnie do dalszego czytania. I okazało się, że to naprawdę niezły fick, mimo iż nie było tego widac po wstępie.
Powiem tak: spręż się, zaciśnij zęby i przeczytaj całe dzieło Kitiary, a dopiero potem oceń. Tak bedzie lepiej >:]


--------------------
user posted image
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Ailith
post 27.08.2006 19:55
Post #228 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 77
Dołączył: 01.08.2006

Płeć: Kobieta



Jedno z najlepszych opowiadań na tym forum (i nie tylko)... może zawiera parę błędów, niedociągnięć, ale ma genialną fabułę i jest napisane przystępnie... bardzo wciągające. Po prostu cudowne...
Do Novinha: zgadzam się, że każdy może mieć swoje zdanie, ale z tą krytyką przesadziłaś. Wydaje mi się, że co najmniej połowa jest bezpodstawna.
Autorkę pozdrawiam gorąco i błagam o następny part. biggrin.gif


--------------------
"Experience is the name everyone gives to their mistakes."

"A friend is someone who will bail you out of jail, but your best friend is the one sitting next to you saying "that was f***ing awesome" (- J-Dub)

"Stand up for what you believe in, even if it means standing alone."
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Rosssa
post 25.09.2006 23:50
Post #229 

Uczeń Hogwartu


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 205
Dołączył: 25.09.2006
Skąd: City centre

Płeć: Kobieta



QUOTE(Ailith @ 27.08.2006 19:55)
Jedno z najlepszych opowiadań na tym forum (i nie tylko)... może zawiera parę błędów, niedociągnięć, ale ma genialną fabułę i jest napisane przystępnie... bardzo wciągające. Po prostu cudowne...
Do Novinha: zgadzam się, że każdy może mieć swoje zdanie, ale z tą krytyką przesadziłaś. Wydaje mi się, że co najmniej połowa jest bezpodstawna.
Autorkę pozdrawiam gorąco i błagam o następny part.  biggrin.gif
*



Novihno, mi tak samo wydaję się, że przesadziłaś z tą krytyką. Kitiara jest naprawdę wspaniałą pisarką i jej styl nie jest podstawówkowy.

Droga Kitiaro, naprawdę wspaniale piszesz, a te opowiadanie jest jednym z najlepszych w Kwiecie Lotosu, oczywiście inne Twoje dzieła też są cudne smile.gif
Pozdrawiam Cię serdecznie i czekam jak większość na kolejną część smile.gif


--------------------
Love - devotion
Feeling - emotion

Don't be afraid to be weak
Don't be too proud to be strong
Just look into your heart my friend
That will be the return to yourself
The return to innocence.

If you want, then start to laugh
If you must, then start to cry
Be yourself don't hide
Just believe in destiny.

Don't care what people say
Just follow your own way
Don't give up and use the chance
To return to innocence.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
my little heaven
post 25.10.2006 13:06
Post #230 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 1
Dołączył: 20.10.2006




Moim skromnym zdaniem styl Kitiary nie jest podstawówkowy. Bardzo lubię jej opowiadania, bo są wciągające i właśnie dlatego mi się podobają bo przedstawiają wielu bohaterów w innym świetle, niż kanon. Opowiadania fan fiction są po to by ukazywać nasze fantazje na tematy, które nie zostały zawarte w oryginale powieści. Według mnie każda fantazja może w nich zaistnieć, byle dobrze wprowadzona. Bardzo podoba mi się świat przedstawiony przez Kitiarę i sympatyzuję z jej postaciami. Opowiadanie jest bardzo dobre, gratuluję happy.gif
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
WildMare
post 30.10.2006 13:14
Post #231 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 1
Dołączył: 30.10.2006




Witaj, Czytałam parę Twoich opowiadań i chyba się uzależniłam:) Po ciężkim dniu pracy biorę herbatę, ciastka i siadam przed monitorem by zagłębić się w ten magiczny świat, jedyne co chcę powiedzieć to Dziękuję i pisz dalej.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Idril Celebrindal
post 31.10.2006 14:37
Post #232 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 37
Dołączył: 13.09.2005

Płeć: Kobieta



Nie uważacie przypadkiem, że popada się tutaj z jednej skrajności w drugą? Wiem, że istnieją fora, na których Kit jest uwielbiana, i że to forum do takich należy. Rozumiem, że niektórym pisanie Kit się podoba. Mnie się nie podoba.
Początkowe fragmenty "Być szlachetnym" były pierwszym fanfickiem, jaki przeczytałam w życiu. Młoda i głupia wtedy byłam, miałam niewyrobiony gust i brakowało mi porównania z innymi fickami. Dlatego oceniłam to opowiadanie nienajgorzej. Widziałam literówki, błędy stylistyczne itp., lecz potrafiłam to strawić. Później przeczytałam inne, o wiele lepsze teksty i dopiero wtedy zauważyłam, ile to opowiadanie ma błędów. Śledziłam je mniej więcej do momentu, w którym Hermiona razem z Draco wybrała się do posiadłości jego rodziców, odwiedzić Grangerów. Później wymiękłam.
Po pierwsze:
Fabuła. Ciągnie się i ciągnie, i ciągnie, nie widać rozwiązania żadnych wątków, autorka widocznie już nad tym nie panuje. Ten fick to tasiemiec bez końca. Tym nudniejszy, że w kółko powtarzają się te same motywy. Gdybym chciała sobie poczytać, jakie to cholerne zwyrodnienie panuje na świecie, to wzięłabym do ręki gazetę albo włączyła telewizor. Ewentualnie sięgnęła po powieść z mainstreamu, oni się lubują w takich tematach jak syf, kiła i mogiła. Magia wcale nie jest do tego potrzebna. A tutaj - jak nie maltretują, to gwałcą, jak nie gwałcą, to straszą, jak nie straszą to chociaż palą albo przeklinają. Ja rozumiem, że świat jest, jaki jest, ale nie trzeba pokazywać tego tak nachalnie. Epatujesz wulgarnością i okrucieństwem. Ale to do niczego nie prowadzi. Przeciwwagą ma być niby wątek miłosny. Niby, bo jest tak naciągany, sztuczny i nieprawdopodobny, że nie pełni swojej roli.
Tu dochodzimy do drugiej kwestii - kanoniczności bohaterów. A oni nazywają się Harry Potter, Hermiona Granger, Draco Malfoy, Percy Weasley. No właśnie, nazywają się. Bo to na pewno nie są Harry, Hermiona, Draco, czy Percy. Kanoniczność tutaj zdechła w pierwszych linijkach. Postawiłaś ich w niecodziennej sytuacji - rozumiem. Ale przemiany odbywają się powoli, stopniowo, a nie na "Ura!", byle szybciej, byle pchnąć akcję do przodu. Nie zrobiłoby dużej różnicy, gdyby ci ludzie nazywali się John Smith, Jennifer Thomas czy Terry Gilmore. I gdyby akcja miała miejsce w szkole z internatem. Jeżeli w bohaterach nie możemy odnaleźć ich pierwowzorów, to już jest tragedia.
Język, jakim jest to pisane, pretenduje do miana lekkiego, a humor - niewymuszonego. Ciekawa jestem, jacy ludzie rozmawiają w ten sposób - osiągasz taki efekt, że czytelnik zastanawia się, ile czasu spędzają bohaterowie na wymyślaniu "dowcipnych" odzywek. Raz na jakiś czas - ok, zgodzę się, jak najbardziej. Ale to tak, jakby do drożdżowej babki wsypać na 1 kg mąki 1 kg rodzynek. Owszem, można, pytanie tylko: kto to zje? Narracja jest najeżona kolokwializmami, które uszłyby w emocjonalnej narracji pierwszoosobowej, ale w narracji trzecioosobowej nie mają racji bytu.
Chcesz szokować. Ale twoje teksty wzbudzają raczej ironiczny uśmiech. Jeżeli to ma być angst - a chyba do takiego miana pretenduje ten tekst - to nie pomogą kipiące emocje, jeżeli nie są w tekście uzasadnione i dobrze opisane. Raczej śmieszą, niż przerażają.
Ciekawa jestem, jakich ludzi obserwujesz. Bo wszyscy - jak jeden mąż - palą, przeklinają, są rozchwiani emocjonalnie. Naprawdę nie wszyscy wśród młodzieży się zachowują. Tymczasem ty stosujesz śliczne uogólnienie, na dodatek nie podparte żadnymi rozsądnymi argumentami. Nie wierzę na przykład, by Hermiona ni z tego, ni z owego zaczęła palić.
I nie wierzę w twojego Percy'ego. To karierowicz, ale nie potwór w ludzkiej skórze.
Wzięłaś się za ciężki temat i poległaś. Lepsi i bardziej doświadczeni od ciebie mogliby go nie udźwignąć. Tymczasem ty serwujesz nam swobodne studium psychologii zgwałconych i torturowanych. Odarte z wszelkiego realizmu, ba! z sensu. Dlatego ten tekst jest zły.

Ten post był edytowany przez Idril Celebrindal: 31.10.2006 14:41


--------------------
Nie w szczęściu, ale w nieszczęściu okazać może człowiek prawdziwą swą wielkość i cnotę.
Friedrich Schiller
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Malamanda
post 03.11.2006 16:41
Post #233 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 84
Dołączył: 28.09.2006

Płeć: Kobieta



Nie wiem co moge napisać po tak wspaniałym komentarzu Idril. Więc mi się podoba, ale... No własnie ALE. Nie będę tu przepisywać tego co napisała Idril, bo zgadzam się z nią w niektórych kwestiach. Tasiemiec, wiele wątków się powtarza, no i Percy, który może dorównać Voldemortowi. To była krytyka, ale przecież zasługujesz też na pochwałę. Bochaterowie nie są podobni do tych z książki, a o to chodzi. Każdy autor pisze swoją wersję wydarzeń, bo czy nie było by nudno, gdyby w każdym ficku Hermiona była taka sama, a Luna wciąż mówiła o narglach? Bochaterów Rowling można "pożyczać" i nie musza oni być w cale podobni do tych z naszych opowiadań. Np. Kitiaro ja kocham twojego Dracona w każdym ficku, więc i tu jest boski.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Idril Celebrindal
post 06.11.2006 21:09
Post #234 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 37
Dołączył: 13.09.2005

Płeć: Kobieta



Sęk w tym, Malamando, że powinni być. Bo z jakiegoś konkretnego powodu nazywają się tak a nie inaczej. Po to czerpie się postacie z kanonu - żeby rozwijać tę wizję w oparciu o to, co napisała JKR. W oparciu, nie obok tego. Bo - pytam raz jeszcze - po co umieszczać w tekście postacie tak różne od pierwowzorów? Nie lepiej wymyślić własną postać? Tu nie chodzi o to, żeby Hermiona była wszędzie taka sama, a Luna mówiła tylko o narglach. Ale to, jakie są w kanonie, stanowi pewien wyróżnik. Co byś powiedziała, gdyby McGonagall przyszła pewnego dnia na lekcję w szacie z dekoltem do pępka i przywitała się "Joł, ziomki"? Wiem, że to przejaskrawienie, ale służy do zobrazowania pewnego trendu, który widzę u Kitiary, a który nazywam na własny użytek "chędożyć kanon". Bo to, że postacie zachowują się zupełnie inaczej niż w kanonie jest podyktowane zwykłym chciejstwem autorki.


--------------------
Nie w szczęściu, ale w nieszczęściu okazać może człowiek prawdziwą swą wielkość i cnotę.
Friedrich Schiller
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Malamanda
post 07.11.2006 20:05
Post #235 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 84
Dołączył: 28.09.2006

Płeć: Kobieta



QUOTE(Idril Celebrindal @ 06.11.2006 22:09)
Sęk w tym, Malamando, że powinni być. Bo z jakiegoś konkretnego powodu nazywają się tak a nie inaczej. Po to czerpie się postacie z kanonu - żeby rozwijać tę wizję w oparciu o to, co napisała JKR. W oparciu, nie obok tego. Bo - pytam raz jeszcze - po co umieszczać w tekście postacie tak różne od pierwowzorów? Nie lepiej wymyślić własną postać? Tu nie chodzi o to, żeby Hermiona była wszędzie taka sama, a Luna mówiła tylko o narglach. Ale to, jakie są w kanonie, stanowi pewien wyróżnik. Co byś powiedziała, gdyby McGonagall przyszła pewnego dnia na lekcję w szacie z dekoltem do pępka i przywitała się "Joł, ziomki"? Wiem, że to przejaskrawienie, ale służy do zobrazowania pewnego trendu, który widzę u Kitiary, a który nazywam na własny użytek "chędożyć kanon". Bo to, że postacie zachowują się zupełnie inaczej niż w kanonie jest podyktowane zwykłym chciejstwem autorki.
*


Może się źle wyraziła, ale nie chodziło mi o to, że postacie powinny być inne od tych z kanonu, ale, że nie powinny być dokładnie takie same, bo każdy autor musi mieć również miejsce na wcielenie własnych pomysłów. I wierz mi, nie wyobrażam sobie McGonagall w delkolcie do pępka laugh.gif biggrin.gif smile.gif Ale masz racje, powinny mocno przypominac te, które stworzyła Rowling.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
LilienSnape
post 23.12.2006 10:43
Post #236 

Prefekt Naczelny


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 579
Dołączył: 11.12.2006
Skąd: Roseau

Płeć: Kobieta



boze kobieto ty sie urodziłaś chyba z piórem w ręku ; ) to opowiadanie jest świetne .. takie głebsze i jakoś tak zmusza do wielu refleksji l ) z nicierpliwością czekam na koljna notke cry.gif


--------------------
user posted image
what the fuck was i thinking?

Lenka.

chomik !
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Josephine
post 27.12.2006 22:42
Post #237 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 49
Dołączył: 01.12.2006
Skąd: Z piekła rodem...

Płeć: Kobieta



To opowiadanie jest cholernie...

hmmm...

Superzastoprzeboskocudowne! smile.gif
Nie chce żeby wyszło, że sie podlizuje czy cos- tak uważam i ze zniecierpliwieniem czekam na nastepny 'odcinek' smile.gif

Podłanczam się do zdania LilienSnape - chyba urodziłas sie z piórem w reku!
Powinnas zacząc pisać książki! Z chęcia przeczytałabym każda! I myslę że nie tylko ja blush.gif
a tutaj cos na zachete do pisania - czekolada.gif zelka1.gif Miłego tworzenia wink2.gif


--------------------
Nie należy sądzić, że diabeł kusi jedynie ludzi genialnych. Gardzi zapewne głupcami, ale nie lekceważy ich pomocy. Przeciwnie, pokłada w nich wielkie nadzieje.

[ Charles Baudelaire ]

http://s10.bitefight.pl/c.php?uid=73129
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Ines
post 28.12.2006 18:29
Post #238 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 16
Dołączył: 06.06.2006
Skąd: z Asgardu

Płeć: Kobieta



Powiedzmy, że jestem wytrwała i cierpliwa... ale do czasu smile.gif
Kochana Kitiaro, ostatni odcinek twojego opowiadania, który pojawił się w tym temacie, wklejony został 6 lipca! A jest 28 grudnia... Błagam cię, znajdź odrobinę natchnienia, posadź swoją muzę koło monitora i pisz... smile.gif
Tak bardzo chciałabym poznać zakończenie tego opowiadania. Bardzo przywiązałam się do bohaterów, których wykreowałaś. Stali się dla mnie kimś ważnym, prawie jak przyjaciele...
Dlatego błagam... Jeśli możesz, to napisz kolejną część smile.gif
Pozdrawiam serdecznie :*
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
patix
post 07.01.2007 00:34
Post #239 

Iluzjonista


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 126
Dołączył: 28.08.2006

Płeć: Kobieta



I wreszcie "durny kafel" uświadomił sobie, co oznacza "Kwiat Lotosu" (lub raczej - co zawiera).
Po kilku dniach czytania i płakania (moje oczy nie wytrzymały wpatrywania się w monitor) skończyłam Twoje FF.
Trochę mało Rona i Luny - nie jako pary, ale każdego z osobna. Jak Ron się pojawi, to albo ma pretensje, że nikt mu nic nie mówi, albo chce wyżulić kiełbaskę od Hermiony/naleśnika od Harry'ego (czy jakoś tak).
Lunę uwielbiam w każdej postaci - chyba nie da się jej zepsuć...

Czytając niektóre fragmenty, można odnieść wrażenie, że uczniowie (i nie tylko uczniowie) Hogwartu to opętane żądzą seksu istoty, które mają jeden cel: zaspokoić swoje potrzeby.
Jak to ktoś wcześniej zauważył ilość dowcipnych/zgryźliwych/ironicznych dialogów jest przytłaczająca. I stanowczo zbyt mało tu Magii.
Mam wrażenie, że Harry Potter to nie do końca Twoja bajka. Rzeczywiście mogłabyś napisać coś własnego, bo dobrego stylu (zwanego też talentem) na pewno nie można Ci odmówić. Czekam na starcie Vold-Og i zastanawiam się - komu kibicować. Przez Twoje FF zaczęłam lubić Voldiego i sama nie wiem, skąd się to wzięło.

Powieść (bo chyba jest to już powieść) jest niezła, bo inaczej nie zadałabym sobie trudu jej czytania lub jak "Rita o drapieżnym piórze" stwierdziłabym, że "Czytałam już gorsze rzeczy".

Teraz się zastanawiam, czy brać się za poprzednią część FF, której tytułu już nie pamiętam - ale to chyba skończyłoby się przypięciem powiek klamerkami do czoła. Jak na razie nie mam pomysłu jak to zrobić.
Czekam na cd. - mam nadzieję, że niedługo się pojawi.

EDIT: Mimo wszystko udało mi się przeczytać dzisiejszej nocy - klamerki nie były konieczne (ale skomentować nie dałam rady). Bardzo... milutkie opowiadanko. :)
A tak serio - może jednak "Ręka Boga" powinna stanowić drugą część opowiadania - taka mała retrospekcja (ewentualnie wpleciona w cały utwór); nie wszystko byłoby tak jasne i oczywiste - niedopowiedzenia mają swój urok.

Ten post był edytowany przez patix: 07.01.2007 16:48


--------------------
i don't think he wanted to kill James ... i mean,it's Voldy!~he'd kill everyone and everything
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Pani N
post 30.03.2007 18:48
Post #240 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 8
Dołączył: 21.04.2006
Skąd: Duckistan aka Potatoland

Płeć: Kobieta



Zgadzam się z Idril, no. Nie podoba mi się po prostu. Idril właściwie wszystko powiedziała, ale mnie najbardziej mierzwią dialogi. Co to jest? Jedna rozmowa ciągnie się na dwie strony, podczas niej bochaterowie (1 i 2) zdążą:
-przekomarzać się,
-1 przypadkiem obrazić 2,
-1 przepraszać 2,
-2 nie chcieć wybaczyć 1 i mówić coś przykrego,
-1 obrazić się na 2,
-2 przepraszać 1,
-1 nie chcieć słuchać,
-2 krzyknąć coś baaaardzo obraźliwego,
-1 powiedzieć 2 "nienawidzę cię!",
-2 obrazić się i zacząć płakać,
-1 przepraszać,
-pogodzić się.
Chodzi mi o to że w jednej chwili 1 i 2 wrzeszczą na siebie, po chwili lądują w łóżu, potem znowu na siebie wrzeszczą, potem płaczą, potem się godzą i tak bez końca. To jest nie do wytrzymania!

I twoje pary też. Czy tylko dlatego że Hermiona jest z Draco, to każdy z głównych bohaterów też musi sobie znaleźć partnera? Pary Ron/Luna i Ginny/Neville są tak naciągane że się płakać chce (nie odbieraj tego za komplement).

***

QUOTE
Ale stawiając konkretne zarzuty warto się postarać, żeby miały one coś wspólnego z rzeczywistością. Warto też unikać obrażania autora (i czytelników). Zwłąszcza, gdy jest to "przywitanie" z forum.


Ok, po co obrażać czytelników i autora, ale a'propo tego przywitania się to nie wiedziałam że trzeba się ludziom podlizywać mimo żę coś się nie podoba, tylko dlatego że jest się "nowym". Zresztą Novinha jakoś specjalnie się tym nie przejeła (albo właśnie się tak przejeła) bo nie napisała już nic więcej.

edit:
Przeczytałam jeszcze raz post Novinhy. I co stwierdzam? Ona NIKOGO nie obraża. Jeżeli czujesz się Zwodniku obrażony, to współczuję Ci, ale to nie jej wina.

Ten post był edytowany przez Pani N: 30.03.2007 18:51
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Zwodnik
post 31.03.2007 20:19
Post #241 

Prefekt


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 341
Dołączył: 05.04.2003




Myśli. Dalej myśli. Drapie się w głowę. W końcu pacnął się w czoło i zrozumiał, o co chodzi

Pogratulować refleksu. Mam odpisywać, dlaczego napisałem tak a nie inaczej ? Czy zwrócenie uwagi na fakt, że to było grubo ponad pół roku temu zwolni mnie z tego obowiązku ? smile.gif

Ten post był edytowany przez Zwodnik: 31.03.2007 20:19


--------------------
AMOR PATRIAE NOSTRA LEX...
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Pani N
post 01.04.2007 18:11
Post #242 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 8
Dołączył: 21.04.2006
Skąd: Duckistan aka Potatoland

Płeć: Kobieta



Grubo ponad rok temu nie było mnie na tym forum dry.gif (albo dla uściślenia, nie byłam zalogowana)
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Adamina
post 17.05.2007 18:25
Post #243 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 1
Dołączył: 27.05.2006
Skąd: Jersey

Płeć: Kobieta



uwielbiam czytać i w swoim krótkim życiu przeczytałam całkiem sporo, co oczywiście nie ma oznaczać że sie chwalę tongue.gif chciałam Ci pogratulować takiego sposobu pisania jakim piszesz FF a takźe pomysłów. Czekam na kolejną część i mam nadzieję się doczekać kiedyś.. pozdrawiam ciepło.. i na koniec coś słodkiego zostawiam,by osłodzić Ci pisanie smile.gif czekolada.gif czekolada.gif czekolada.gif czekolada.gif czekolada.gif
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Kitiara
post 05.06.2007 16:31
Post #244 

Uczeń Hogwartu


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 173
Dołączył: 08.12.2004

Płeć: jedyny w swoim rodzaju



Witam!

Pierwsze primo - przepraszam, ze ta długo nie aktualizowałam.

Drugie primo - przepraszam, że wklajam mało i że nie jest to nic nowego (stary fragment), ale niestey nadal tracę fragmenty tekstów mimo kolejnego sformatowania twardziela na moim ukochanym Złomie, które zostało przeprowadzone całkiem niedawno

Trzecie primo - postaram sie poprawić i do końca czerwca wkleić kolejny fragment tekstu, i mam nadzieję, że będzie on dłuższy od bieżącego.


Późnym popołudniem Severus Snape opuścił skrzydło szpitalne i żwawym krokiem udał się do pokoju nauczycielskiego. Nie obeszło się bez kłótni z panią Pomfrey, ale, żeby być szczerym, Mistrz Eliksirów miał to w głębokim poważaniu. I oczywiście nie było w tym nic dziwnego, bo Nietoperz zazwyczaj miał taki, a nie inny stosunek do wszystkiego, zwłaszcza do wszystkiego co mówiła pani Pomfrey i co dotyczyło rekonwalescencji. Uważał z pełną stanowczożcią, że jest zdecydowanie nadopiekuńcza. Był też poirytowany własną słabością jaką w swoim mniemaniu okazał - zbyt długo przebywał w ambulatorium. Severus zgrzytnął parę razy zębami, idąc marszowym krokiem i zamaszyście powiewając połami szaty. Uczniowie, którzy zauważyli go w polu widzenia, szybko zbaczali z kursu Snape’a, gdyż mina nauczyciela wróżyła tylko jedno – szlaban lub utratę punktów. Nawet Ślizgoni starali się być niewidoczni. Postrach Hogwartu jednak sunął naprzód jak nieposkromiona lawina, nie zwracając na nic uwagi i ignorując wszystko – nawet młodzież, którą zazwyczaj z lubością dręczył. Z rozmachem otworzył drzwi do celu swoich zamaszystych kroków. Tonks uniosła spojrzenie znad sterty prac, które właśnie przeglądała, a Asmodeusz odwrócił się od McGonagall, z którą dyskutował o czymś przyciszonym głosem, i obrzucił przybyłego pełnym zaciekawienia spojrzeniem. Pani Hooch właśnie opuszczała pomieszczenie i zgrabnie wyminęła Severusa w drzwiach, mrucząc przy tym oszczędne słowa przywitania. Minerwa uniosła brew i otaksowała Snape’a krytycznie.
- Witam – rzucił Mistrz Eliksirów sucho i przestąpił próg pokoju dostępnego jedynie gronu pedagogicznemu Hogwartu.
- Witamy – odrzekła wicedyrektor powściągliwie. – Czy nie powinieneś być jeszcze w skrzydle szpitalnym, Severusie?
- Ściśle rzecz biorąc nie powinno mnie być tam już od rana – odrzekł, poruszając jedynie kącikiem warg, przez co jego głos zabrzmiał trochę jak wycedzony syk.
- Odważę się z tym nie zgodzić – dyplomatycznie wtrąciła się Tonks, uśmiechając się delikatnie.
- Akurat twoje zdanie mnie bardzo obchodzi, Nimfadoro– zgryźliwym tonem odparł Snape, podkreślając ostatnie słowo.
Tonks zarumieniła się i obdarzyła Snape’a spojrzeniem pełnym urazy, niemal złości.
- No tak, przepraszam – odrzekła z taką samą zjadliwością, cedząc sylaby. - Zapomniałam, że jesteś zimnym i samowystarczalnym pod każdym względem gadem, Severusie.
Zebrała sprawdzane prace i ruszyła do drzwi, nie spuszczając zimnego spojrzenia z mężczyzny, z którym spędziła niedawno bardzo upojne chwile.
- Pójdę przejrzeć je u siebie – oznajmiła, zwracając się do Minerwy, po czym jej wzrok, nadal chłodny i pełen rezerwy, znowu spoczął na Mistrzu Eliksirów. – Nie lubię przeciągów, ani zimnych miejsc – dodała z przekornym uśmiechem, zadowolona z efektu, jaki wywarła jej riposta na jej adresacie.
Wyglądał tak, jakby zapomniał języka w gębie. Widocznie nikt go wcześniej nie nazwał gadem, a już na pewno nie wprost. Na jego nienaturalnie bladych policzkach wykwitł nawet delikatny rumieniec. Wyminęła go z dumnie podniesioną głową i delikatnie zamknęła za sobą drzwi, zostawiając w pokoju nauczycielskim zgorzkniałego cynika, demona z misją do wypełnienia i starszą panią, która uwielbia przemykać nocą, korytarzami zamku, pod postacią burej kotki.
Snape naprawdę wolałby, żeby młoda czarownica trzasnęła drzwiami. Spode łba , czując delikatny dyskomfort, patrzył na Minerwę i Oga, którzy uśmiechali się tak samo delikatnie i z tak samo źle skrywaną ironią.
- Baby są jednak nieznośne – warknął Mistrz Eliksirów.
- Słuszna uwaga – zadrwił demon.
- I zielonoocy bruneci, zwłaszcza ci o nazwisku Potter, także są nieznośni – dodała z przekorą McGonagall, a Snape – tym razem naprawdę – zaniemówił i wbił w wicedyrektor spojrzenie, w którym zdecydowaną przewagę nad wściekłością wzięło pełne niedowierzania zaskoczenie.
- I niezbyt pojętni uczniowie – dołożył jeszcze trochę od siebie Asmodeusz, podpuszczając Minerwę, której praktycznie nie trzeba było wcale podpuszczać.
- I bezchmurne niebo też, a paskudna pogoda tym bardziej – kpiła dalej czarownica.
- Cóż za elokwencja! – wyrzucił w końcu z siebie Severus. – Macie mi jeszcze coś ciekawego do powiedzenia, czy to już wszystko? – mężczyzna pozbył się już osłupienia, w który wprowadziły go jawne drwiny z jego szacownej osoby. – Nigdy nie kryłem, że jestem niemiły i aspołeczny, i że wszystko mnie, mówiąc językiem tych niewychowanych bachorów, wali, a już w szczególności cudze uczucia. To nie moja wina, że wszyscy wokół próbują się na mnie otworzyć i, co najgorsza, mnie otworzyć. Cóż za obrzydliwa hipokryzja i tak wszyscy mnie nie cierpicie!
- A jednak warto było wykazać się elokwencją. Rzadko kiedy wygłaszasz większe przemówienia na temat swojej osoby– sucho oznajmiła Minerwa. – I tak, masz rację, lepiej okazywać wszem i wobec, że nie ma się uczuć i wszystkim dookoła wbijać szpile, udając, że wcale nie chcesz, aby ktokolwiek cię polubił, Severusie. Być samotnikiem, a w dodatku cynicznym i zimnym samotnikiem nie jest wcale tak źle; to bardzo wygodne i do niczego nie zobowiązuje.
- Ja nie okazuję, że nie mam uczuć, ja ich po prostu nie mam! – warknął rozjuszony już, ale i zdeprymowany, Snape.
- Mhm... Tworzymy sobie imidż mrocznego sukinsyna – zadrwił z wrednym uśmiechem Og. – Zawsze zaskakiwała mnie u ludzi, i chyba zawsze będzie, niezaprzeczalna zdolność do ranienia osób, na których im zależy. Gdyby to nie było żałosne, uznałbym tę umiejętność za godną podziwu.
- Do ciężkiej cholery! Wcale nie zależy mi na tej stukniętej Tonks! – wrzasnął Severus i poczuł taką furię, że aż zatańczyły mu przed oczyma czerwono-czarne plamy.
- Nikt z nas nie wspomniał nawet o Tonks – cicho i łagodnie skwitowała jego wybuch wicedyrektor.
Snape zaklął tak szpetnie, że Minerwa zamknęła oczy i skrzywiła się z niesmakiem, a Asmodeusz zacmokał zdegustowany i przewrotnie rozbawiony.
- Niech cię piekło pochłonie! – ryknął Snape, wskazując palcem na demona, i wymaszerował z pomieszczenia, trzaskając z całej siły drzwiami. Nieznacznie mu ulżyło.

***
Godzinę i szklaneczkę czystej Ognistej później, Mistrz Eliksirów kontemplował portret Grubej Damy. Wcale nie było tak łatwo. Oj nie. On, Postrach Hogwartczyków, Mroczny Sukinsyn (z niewyjaśnionych przyczyn to określenie Oga bardzo mu odpowiadało), Najbardziej Wredny Nauczyciel Wszechczasów i stuprocentowy Ślizgon nie potrafił zdobyć się na to, żeby przekroczyć przesiąknięte gryfoństwem progi. To znaczy, gwoli ścisłości, przekroczenie progu nie było większym problemem. Problemem było to, co zamierzał zrobić. Skręcał się wewnętrznie na myśl, że za chwilę się poniży i... O słodki Salazarze chroń przed samą świadomością o czynie, którego on – Genialny Warzyciel - podjął się dokonać. Tak naprawdę przedsięwzięcie, samo w sobie, nie było niczym nadzwyczajnym, ale dla Snape’a, owszem, było.
„Chyba już całkowicie oszalałam... Albo Og dodał mi coś do wódki...” – pomyślał i wspiął się na palce , wbijając wzrok w sufit.
- Hasło, kochanieńki – powtórzyła po minucie oziębłego milczenia gruba Dama, tym razem już mniej uprzejmie.
- Jeśli znowu powiesz do mnie per kochanieńki to tak urządzę, że nie wyrestaurują cię przez tydzień.
- To nie jest hasło – odburknęła matrona z obrazu, ale w jej oczach zalśniły respekt i poczucie urażonej godności.
Snape w odpowiedzi zgrzytnął zębami, a dama powstrzymała się przed sarknięciem „to także nie” – Mistrz Eliksirów potrafił być nieobliczalnie przykry, zwłaszcza dla wszystkiego, co gryfońskie.
- Zabić Smoka – wycedził w końcu Severus, świdrując niemal na wylot Grubą Damę i klnąc w duchu arogancką, jego zdaniem, głupotę hasła.
Portret posłusznie odskoczył, a Snape wkroczył na terytorium wrogiego Domu z uśmiechem wyrażającym okrutną rozkosz, którą czerpał z widoku jakiego stał się bezpośrednią przyczyną. Omiótł pogardliwym wzrokiem Gryfonów; co młodsi byli przerażeni, starsi natomiast epatowali dumą, nieufnym dystansem i słabo skrywaną niechęcią. Wszyscy natomiast byli ogromnie zaskoczeni. Niektórzy zamarli lub pootwierali ze zdziwienia usta. Wokół zapadło bardzo kłopotliwe milczenie.
- Chciałbym u siebie w gabinecie widzieć Pottera, najpóźniej za pół godziny – zaczął bez żadnych wstępów.
- Oczywiście, panie profesorze – ze schodów prowadzących do dormitoriów dziewcząt zeszła Hermiona i otaksowała gościa spojrzeniem pełnym dobrodusznego zaciekawienia. – Miło, że pan nas odwiedził.
Lekko kpiący, ale łagodny uśmiech Granger sprawił – co zaskoczyło Severusa – że poprawił mu się nieco humor. Doskonale wiedział, że każdy inny uczeń natychmiast zarobiłby szlaban i stracił punkty. Jeszcze nie tak dawno Granger spotkałoby to samo, być może z nawiązką. A teraz... teraz – co jeszcze bardziej go zdeprymowało – po prostu nie potrafiłby w ten sposób wobec niej postąpić. Ale obecnie robił różne przedziwne rzeczy. Na przykład chciał rozmawiać z Potterem. Omal nie otrząsnął się z tej myśli jak mokry pies.
- Pozwoli pani, panno Granger, że nie podzielę pani entuzjazmu – odparł sarkastycznie, ale kąciki jego warg minimalnie drgnęły, wywołując u niej promienny uśmiech, a u niego to piekielne uczucie, że ją lubi i - co najgorsze ze wszystkiego – chce ją lubić. – I posprzątajcie ten bałagan – dodał dla dodania sobie autorytetu.
„Zupełnie zwariowałem” – pomyślał, opuściwszy skażony gryfoństwem teren. – „Kompletnie mi odbiło. Slytherinie, o Wężousty, dodaj mi sił. „
Ostatnia myśl obudziła w Mistrzu Eliksirów Świadomość, że Potter jest obdarzony tym samym rzadkim darem, co magiczny patron, którego imienia przyzywa, co skutecznie pogorszyło mu poprawiony przez Hermionę nastrój. Zaklął szpetnie i zgrzytnął zębami, modląc się o taką ilość cierpliwości, żeby nie udusić Złotego Chłopca, gdy tylko ten przekroczy próg jego gabinetu. Bycie Mrocznym Sukinsynem było w porządku. Ale seryjnym mordercą nie chciał zostać. Przynajmniej na razie.

******

Potter niechętnie podniósł się z łóżka i łypnął na Hermionę nieprzychylnie.
- Nie mam ochoty tam iść.
- Harry, to jest nauczyciel. Możesz sobie go nienawidzić, ale jak cię wzywa, to powinieneś ruszyć cztery i litery i się do nie udać.
- Przecież wstaję – warknął chłopak.
- Ale marudzisz.
- Hermiono, prosiłbym cię, żebyś dała mi spokój. Ciebie Snape tak nie upokarza jak mnie. Nie masz pojęcia, co czuję.
- Tak, Harry. Jasne, że nie. Nie mam co to jest poniżenie. Możesz być jednak pewien, że o wiele bardziej wolałabym być poniżana tak jak ty, niż zgwałcona przez Percy’ego.
Potter zarumienił się mocno.
- Nie to miałem na myśli – bąknął, wpatrując się w dywan.
- Przepraszam – zreflektowała się dziewczyna. – Przepraszam Harry, ty przeszedłeś najgorsze piekło. Przepraszam.
Zaczytany Longbottom odchrząknął cicho z pieleszy swojego łóżka, bo poczuł się jak intruz. Hermiona spojrzała na niego z bladym uśmiechem.
- Mam nadzieję, że nam wybaczysz nieskrępowanie, Neville.
- Mam nadzieję, że wy mi wybaczycie, że zamiast wyjść w najlepsze sobie słucham. – Chłopak zaczął się podnosić z posłania. – Porozmawiajcie sobie w spokoju.
- Neville, zostań. Ja już wychodzę do Snape’a. – Harry skrzywił się teatralnie.
- Mam nadzieję, że zachowasz się kulturalnie. Bądź dorosły. Jeżeli będzie trzeba bądź dojrzalszy od profesora. Doskonale wiem, że potrafisz posługiwać się zdrowym rozsądkiem.
- Była już takie chwile, ze prawie zaczęliśmy się tolerować i rozumieć, ale.. Nie wiem, co się stało.
- Stało się to, że obaj jesteście zapartymi mułami – zirytowała się Hermiona. - Wydaje się wam, ze jesteście tacy dumni i honorowi, a jesteście w swej zapiekłej niechęci śmieszni jak zawzięte bachory. Przykro mi to mówić, ale to prawda.
- Ej, doskonale wiesz...
- Harry nie zaczynaj – przerwała mu Gryfonka. – Bierz tyłek w troki i już cię nie ma! Chyba nie chcesz stracić kolejnych punktów?
I tak stracę punkty, albo zarobię szlaban – sarknął chłopak.
- Wiem, mówiłam o dodatkowych punktach, Harry. O tak zwanym gratisie. Promocji. Okazji. Wybierz określenie, które ci się najbardziej podoba.
Longbottom nie mógł powstrzymać wesołości.
- Wiesz co? Doskonale zastąpiłabyś Snape’a, gdyby wykitował – skwitował Potter, ale uśmiechnął się nieznacznie. – Idę do jaskini bazyliszka.

***

- Dzień dobry, panie profesorze – powiedział Harry, stwierdzając z zadowoleniem, że jego głos brzmi grzecznie.
- Nie wierzę, panie Potter, że jest pan punktualny –zadrwił Snape. – Siadaj. – Wskazał krzesło naprzeciwko biurka
Harry się zdziwił własnym spokojem. Wzruszył ramionami, usiadł i spojrzał nauczycielowi głęboko w oczy.
- Nie spytasz, po co cię wezwałem? – spytał profesor łagodnie.
- Myślę, że skoro mnie pan wezwał, to sam mi pan powie, po co.
Severus uniósł brew i spojrzał na ucznia.
- Nie wiem, czy tę odpowiedź przypisać twojej wrodzonej arogancji, Potter, czy tego, że w nieudolny sposób usiłujesz być uprzejmy powiedział miękko, nie spuszczając z ucznia przenikliwego spojrzenia czarnych oczu.
- Panie profesorze, idąc tutaj domyślałem się, że zechce pan mnie wyprowadzić z równowagi, po to abym zrobił lub powiedział coś, co pozwoli panu odjąć mi punkty lub wlepić szlaban. Muszę ze smutkiem powiedzieć, że mnie pan nie zaskoczył. To przykre. – Harry był tak spokojny, że aż sam siebie zadziwiał. Ale postanowił, że odpłaci się urokiem za klątwę. Jak Salazar Godrykowi tak Godryk Salazarowi. Najwyżej to Snape zostanie wyprowadzony z równowagi. W najgorszym wypadku on wyjdzie z tego gabinetu z trwałym uszczerbkiem na zdrowiu. Ale na Merlina – sprowokować się nie da. Nie tym razem.
Jedyną reakcja Snape’a było uniesienie brwi nieco wyżej, niż przed chwilą. Poza tym, Mistrz Eliksirów pozostał niewzruszony jak górski, stabilny głaz.
- Panie Potter – rzekł chłodno – sam muszę z przykrością stwierdzić, że jest pan arogancki, a więc także nie zostałem zaskoczony. Ze szczerym smutkiem odejmuję zatem panu pięć punktów. Mam nadzieję, że w końcu zrozumie pan, iż jestem nauczycielem, nie pańskim kolegą, na którym może pan ćwiczyć sarkazm i ironię. Czy to jasne, Potter?
- Tak jasne, jak ogień buchający w pańskim kominku, profesorze, i ogrzewający ten gabinet – grzecznie, acz szkliwie odpowiedział Harry.
W gabinecie było chłodno, a ogień, jak to zwykle bywało, nie był rozpalony. Severus Snape uśmiechnął się krzywo.
- Kolejne pięć punktów od Gryffindoru. Następnym razem będzie pięćdziesiąt. Twoi koledzy, Potter nie będą zadowoleni, jak sądzę.
Harry zacisnął zęby.
- Doskonale pan, wie, że jest pan w tej chwili nieuczciwy, perfidny i wykorzystuje pan swoje stanowisko – odciął się, wcale nie dbając o to, że właśnie przestał być grzeczny, i o to, że straci punkty.
- Nie, Potter, próbuję ci tylko wbić do tego zakutego łba, że nie jestem twoim kumplem, z którego możesz sobie kpić – łagodnie odrzekł Snape. – Zrobisz, co zechcesz. Radziłbym ci jednak zachowywać wobec nauczycieli należny im szacunek.
- Inni nauczyciele mnie nie upokarzają, aby poprawić sobie samopoczucie i marną samoocenę. Dlatego mogą na ten szacunek z mojej strony liczyć, profesorze. O to się proszę nie martwić – zadrwił Harry, niespodziewanie ponownie odzyskując chłodny spokój. Popatrzył na profesora pogardliwie i ostentacyjnie zmierzwił dłonią włosy. Zrobił to świadomie i z premedytacją. I poczuł satysfakcję, gdy na jedną, krótką sekundę, twarz Snape’a straszliwie pobladła
Severus nie krzyknął, nie zdenerwował się. Chwilowa bladość była jedyna reakcją, jaką zauważył Złoty Chłopiec. Kilka chwil panowała niezręczna cisza i Potter zaczynał czuć się nieswojo. Zaczynał nawet czuć, że zachował się bardzo niewłaściwie. I wtedy profesor się odezwał, nie komentując nawet słowem głupiego zachowaniu Gryfona
- Wezwałem cię po to, żeby cię ostrzec, abyś nie pchał się tam, gdzie nie trzeba. Wszyscy wiedzą, że cierpisz na syndrom bohatera. Ta szkoła może stać się terenem walki. Najlepszym wyjściem dla ciebie i dla wszystkich innych uczniów będzie ciche siedzenie we własnym dormitorium. Liczę na to, że zachowasz zdrowy rozsądek, cokolwiek by się nie działo, Potter. Dla dobra swojego i swoich przyjaciół. Możesz być pewien, że wszystko jest pod kontrolą. Profesora Dumbledore’a, profesor McGonagall i moją. Nie ma żadnych powodów do niepokoju i do szukania przygód. Uczniom nic się nie stanie, jeśli żaden z nich nie poczuje, w chwili niepokoju, że powinien interweniować. Potraktuj moje słowa bardzo poważnie.
Uczeń poczuł się skonsternowany. Snape potraktował go na tyle poważnie, że zdradził mu coś, o czym – co Harry wiedział doskonale – nie wie żaden uczeń. Być może powiedział to tylko jemu. Nieważne, że motywem Snape’a było – zgoła prawdziwe – przeświadczenie, że Gryfon lubi pchać się w kłopoty. Potraktował go, jako kogoś, komu może zaufać w ważnej sprawie, i nie przeszkodził mu w tym fakt, że chłopak zachował się przed chwilą jak bezmyślny i okrutny gówniarz.
- Mam nadzieje, że jest to dla ciebie zrozumiałe, tak samo, jak to, że nie upoważniam cię do przekazywania komukolwiek informacji, którą uzyskałeś. Jeżeli się dowiem, a dowiem się na pewno, że nie potrafisz dochowasz tajemnicy, konsekwencje będą dla ciebie opłakane i poznasz wtedy, czym jest prawdziwe upokorzenie, Potter. O ile oczywiście przeżyjesz, co może ci się tym razem nie udać, jeśli mnie nie posłuchasz. Czy wszystko rozumiesz, czy powtórzyć, albo ci zapisać? – Snape na koniec zakpił jadowicie.
- Rozumiem i nikomu nic nie powtórzę, sir – odrzekł Harry, zbity z tropu i skonfundowany.
- Gdybyś, przez własną głupią ciekawość zginął, Dumbledore nigdy by sobie nie wybaczył podjętych decyzji, obarczając się na resztę życia przytłaczającymi wyrzutami sumienia. A ja bardzo go szanuję i tego nie chcę. Właśnie dlatego tu jesteś i tylko dlatego z tobą spokojnie rozmawiam, zamiast wyrzucić cię na zbity niewyparzony pysk, po tym jak popisałeś się arogancją na miarę swojego rodziciela. A teraz zejdź mi z oczu, Potter, zanim odejmę ci kolejne punkty. – Mówiąc, profesor ani razu nie podniósł głosu, cały czas zachowując miękki, gładki ton i nie spuszczając chłodnego wzroku z oczu swojego gościa.
Harry bardzo starał się nie mrugać, ani nie odwracać spojrzenia, co było w obecnych warunkach nie lada heroizmem. A ponieważ był bohaterem – wytrzymał, chociaż wcale nie poczuł się z tego powodu lepiej.
Gdy Snape zamilkł, bąknął szybko „do widzenia, sir” i niemal wybiegł z gabinetu. Palił go ogromny wstyd. W pewnym sensie żałował, że nauczyciel nie wyrzucił go na „zbity i niewyparzony pysk”.

Ten post był edytowany przez Kitiara: 11.02.2008 14:42


--------------------
"KIEDY JESTEŚ W PIEKLE, MOŻESZ ZAUFAĆ TYLKO DIABŁU."
[PIŁA II]
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Ines
post 06.06.2007 13:32
Post #245 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 16
Dołączył: 06.06.2006
Skąd: z Asgardu

Płeć: Kobieta



Matko... nawet nie wiesz jak się ucieszyłam widząc nowy post! wink2.gif Szkoda, że Harry i Severus nie są "przyjaciółmi", ale mam nadzieję, że dojdą do porozumienia wink2.gif Matko, emocje mnie ponoszą jak to piszę...

Czekam niecierpliwie na Kolejną część i naprawdę cieszę się, że się odezwałaś wink2.gif
Życzę dużo weny i czasu na pisanie oraz powodzenia wink2.gif
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Tomak
post 17.06.2007 15:32
Post #246 

Iluzjonista


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 116
Dołączył: 12.07.2005
Skąd: Hogwart




Aaaa... Yeah cały czas wierzyłem że jednak nie porzucisz ficka i do niego wrócisz i coś napiszesz. Skoro się nie myliłem to lece do czytania... WSZYSTKIEGO od POCZĄTKU bo nie wiele pamiętam tyle ficków przeczytałem od tamtego czasu że mi sie miesza no ale cóż mam nadzieje że będzie warto biggrin.gif Pisz, pisz. Czekamy !!


--------------------
user posted image

S.Z.K.O.Ł.A.- Społeczny Zakład Karno Opiekuńczy Łączący Analfabetów

Kierowanie się logiką przy pracy z komputerem jest nielogiczne
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Peeves
post 19.06.2007 11:57
Post #247 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 1
Dołączył: 17.06.2007
Skąd: Wrocław

Płeć: Kobieta



Po przeczytaniu Ręki Boga, wiedziałam, że muszę przeczyta i to... no, stało się^^ zakochałam się w tym ficku. Szczególnie spodobała mi się przedstawiona tutaj postać Draco, taki jakiego lubię...
Zresztą zarejestrowałam sie tu, dlatego by skomentować własnie Być Szlachetnym.
O jego genialności nie ma się już chyba co rozpisywać, ale powiem tak, zmieniło to mój światopogląd, moje postrzeganie Śmierciożerców i Voldemorta... Teraz zdaję sobie sprawę z mojej głupoty i pomijając już moją głupotę to naprawdę ruszyło to moim sercem i czekam na kolejne części z utęsknieniem^^


--------------------
"Chciałby nad poziomy człek, a tu ciągle nic
nie uciągnie pusta głowa ciężkiej dupy w zwyż"
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Josephine
post 24.06.2007 00:21
Post #248 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 49
Dołączył: 01.12.2006
Skąd: Z piekła rodem...

Płeć: Kobieta



Następna część! Jak super smile.gif
Oczywiście świetna jak wszystkie pozostałe smile.gif
Czekam na ciąg dalszy. mam nadzieje, że nie pojawi sie po tak długim czasie jak ten part smile.gif


--------------------
Nie należy sądzić, że diabeł kusi jedynie ludzi genialnych. Gardzi zapewne głupcami, ale nie lekceważy ich pomocy. Przeciwnie, pokłada w nich wielkie nadzieje.

[ Charles Baudelaire ]

http://s10.bitefight.pl/c.php?uid=73129
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
pu_lina
post 20.07.2007 12:32
Post #249 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 1
Dołączył: 09.07.2007

Płeć: Kobieta



Kitiaro... Błagam... Wklej coś nowego, bo powoli usycham... To jest najlepszy FF jaki w życiu czytałam
pozdrawiam
pu_lina


--------------------
user posted image
user posted image
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
asiatal
post 10.08.2007 13:09
Post #250 

?


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 928
Dołączył: 03.03.2007
Skąd: pomorze

Płeć: Kobieta



kiedy przeczytałam "I Believe..." daaaawno temu, stwierdziłam, że go nic nie pobije. Później przeczytałam go 2 razy i cały czas byłam tego zdania ale po przeczytaniu tego to stwierdziłam, że to chyba jest lepsze....... Żeby mi się podobał fanfic to nie trzeba wiele, ale jednak coś tam trzeba. Wymiatasz! Kocham Twoje opowiadania wink2.gif Tylko prooooooosze, dawaj częściej...... wink2.gif))))

Rzeczywiście irytujące są literówki. Tu brak haczyka, tu literki, ale czytałam gorsze pod tym względem np bez polskich liter....

Niektóre dialogi są takie jakieś........ dziwne ;p

Życzę weny do dalszego pisania nie tylko tego dzieła ale i do kolejnych

Na osłodę zelka1.gif

pozdrawiam, asiatal wink2.gif
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

11 Strony « < 8 9 10 11 >
Closed TopicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 28.03.2024 16:49