Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

4 Strony  1 2 3 > » 

Nadka Napisane: 26.08.2006 21:26


Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 87
Dołączył: 17.07.2005
Skąd: zza ściany ;)
Nr użytkownika: 3351


Prolog



Szeroko zamknięte oczy były zbyt słabo otwarte, aby móc zagłębić swe spojrzenie w prawdzie, która dla wielu jest tak oczywista jak ogień, który płonie, woda, która go gasi i powietrze, które jest zawsze napełnione świeżością. Ale ani jedno z nich nie zgasi kłamstw i nie wpłynie na nie w żaden inny sposób. A pewnej dziewczynie mieszkającej w Los Angeles przydałaby się taka odtrutka, która wymaże wszystkie kłamstwa i sprawi, że życie stanie się barwne i bardziej spokojne. I nie wystarczy to, aby prawda wzięła sprawy w swoje ręce i ujrzała ile kłamstw przewija się w rozmowach z najbliższymi.


***


- Nie, tato! Mam już 17 lat i nie mów mi, że Ethan jest dla mnie nieodpowiedni! Skąd możesz to w ogóle wiedzieć? Nie zamieniłeś z nim nawet słowa! Będę się z nim spotykać kiedy tylko zechcę! - krzyczała ze złością Lydia.
- Właśnie, że nie będziesz. Ja ci na to nie pozwolę, matka zapewne poprze moją decyzję bez najmniejszego problemu - odparł stanowczym głosem pełnym pewności siebie - a brata chyba nie chcesz pytać o zdanie? - dodał z zapytaniem ironiczynym tonem.
Zapadła chwila ciszy. Dziewczyna spojrzała przegranym wzrokiem na ojca. On zawsze musiał ją rozdzielić z każdym chłopcem, mimo, że tak ukrywała każdy swój związek.
- Skoro nie masz już nic do powiedzenia marsz do swojego pokoju.
Dziewczyna posłusznie powędrowała na górę. Położyła się na łóżko i nie mogła pogodzić się z faktem, że jej rodzina jest zawsze wszystkiemu przeciwna. Mimo, ze jest już prawie dorosła rodzice nadal zabraniają jej spotykać się z chłopcami. Na przyjaciół nie miała co liczyć, o ile można tak nazwać jej zepsute koleżanki. Poczuła się bardzo samotna i opuszczona. Dopiero niedawno przejżała na oczy jak jej najbliższe koleżanki były podłe i kłamliwe. Zawsze mogła jedynie polegać na Ethanie - jej miłości życia, z którą jednak trwa w związku bardzo niewiele. Na myśl o końcu jej związku łzy napłynęły jej do oczu. Złapała za telefon i rytmicznie wystukała jedyny znany jej numer.
- Halo? - odezwał się głos ze słuchawki.
- Cześć Ethan... Tata się o tobie dowiedział - odrzekła, wyjasniając w pierwszym zdaniu jaki jest powód jej telefonu.
- Ale... jak to? Lydia, po co mu o nas mówiłaś? - pytał zszokowany chłopiec.
- To nie ja...
- A kto?
- Becky i Tiffany... - dziewczyna starała się mówić spokojnym tonem, nie okazując zdenerwowania.
- Jak to? One? Przecież to twoje najlepsze przyjaciółki! Napewno by czegoś takiego nie zrobiły.
- A jednak... Pamiętasz jak przyszły do mnie ostatnio wieczorem? Poszłam do toalety i usłyszałam jak ojciec zapytał jak tam moje sprawy sercowe... Prawdopodobnie oni tak na bieżąco...
- Naprawdę? Może mówisz tak tylko dlatego, że masz mnie dość? Lydia... Kochanie... Jeśli naprawdę jest tak jak mówię to powiedz mi... Nie męcz się ze mną, pragnę żebyś była szczęsliwa...
- Jak możesz tak myśleć? Nigdy w życiu nie spotkałam kogoś tak wspaniałego jak ciebie, a ty mi próbujesz wmówić, że mam już ciebie dość?! - wykrzyknęła, nie mogła znieść, że Ethan pomyślał w taki sposób
- Przepraszam skarbie... Ale po prostu... Wiesz... Myślałem, ze ty, Becky i Tiffany jesteście naprawdę szczerze zaprzyjaźnione... Po co one ci to zrobiły?
- Nie wiem po co to zrobiły i już mnie to nie ochodzi. Nigdy więcej nie zamienie z zadną z nich słowa!
- Wykluczone! Przecież teraz musisz udawać, że się pokłóciliśmy, żeby twój ojciec o niczym się nie dowiedział... No dobra. Porozmawiamy o tym jutro po szkole. Może wybierzemy się do kina? Tak żeby poprawić sobie humory?
- W porządku.
- Spokojnie. Wszystko będzie dobrze. Nie masz się co martwić.
- Wiem Ethan... Dzieki... Kończę. Narazie, pa.
- Pa. Tęsknie za toba.
- Ja za tobą też...
  Forum: Kwiat Lotosu · Podgląd postu: #276380 · Odpowiedzi: 9 · Wyświetleń: 8653

Nadka Napisane: 13.11.2005 17:28


Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 87
Dołączył: 17.07.2005
Skąd: zza ściany ;)
Nr użytkownika: 3351


QUOTE(Sumiko @ 13.11.2005 14:48)
ja myslałam, że to pamela.

a ja na ścianie mam kolaz o taki!

wsi krzywo bo wiatr hula po izbie.
*



Fajny ;D Ale mi by się nie chciało robić tongue.gif
  Forum: Talk Show · Podgląd postu: #242700 · Odpowiedzi: 6617 · Wyświetleń: 789700

Nadka Napisane: 13.11.2005 11:54


Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 87
Dołączył: 17.07.2005
Skąd: zza ściany ;)
Nr użytkownika: 3351


No bo testy pisali... xD [egzaminy] Co prawda próbne, ale dla nauczycieli to jest cholernie ważne... Było trochę luda na korytarzu i z koleżankami się uwzięłyśmy i pukałyśmy... Facet z komisji ciągle wychodził taki wkurzony, raz nas nawet kawałek pogonił, ale jakoś zwiałyśmy XD Za 4 razem wyrarł się na jakieś inne dziewczyny, które kitowały, że nic nie widziały... Co to się dziaaałooo... Ale no mówię... O mało nie wylądowałam u dyrci laugh.gif
  Forum: Talk Show · Podgląd postu: #242620 · Odpowiedzi: 61 · Wyświetleń: 29032

Nadka Napisane: 13.11.2005 11:49


Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 87
Dołączył: 17.07.2005
Skąd: zza ściany ;)
Nr użytkownika: 3351


Mandaryna jest be tongue.gif
  Forum: Talk Show · Podgląd postu: #242619 · Odpowiedzi: 6617 · Wyświetleń: 789700

Nadka Napisane: 13.11.2005 00:53


Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 87
Dołączył: 17.07.2005
Skąd: zza ściany ;)
Nr użytkownika: 3351


A LOL, mój tata też się domagał wyjaśnien; 'Co robi na szafie Doda, która ma odkryte piersi?' No cóż, ona ma same takie plakaty... A że lespzego znaleźć nie mogłam? Może w najbliższym czasie zmienie, narazie nie mam na co _-_
  Forum: Talk Show · Podgląd postu: #242602 · Odpowiedzi: 6617 · Wyświetleń: 789700

Nadka Napisane: 12.11.2005 19:05


Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 87
Dołączył: 17.07.2005
Skąd: zza ściany ;)
Nr użytkownika: 3351


Nie powiem, że me życie jest ciekawe, bo skłamałabym, a tego robić nie będę ;] No więc właśnie, nie jest najciekawsze, ale i nie najnudniejsze. Czasami jak mi się tak już potwornie nudzi staram się trochę urozmaicić dzień interesującymi 'przygodami' i róznymi takimi ;] Ostatnio moje genialne wymysły o mało nie transportowały mnie na dywanik do dyrektora <_^
  Forum: Talk Show · Podgląd postu: #242480 · Odpowiedzi: 61 · Wyświetleń: 29032

Nadka Napisane: 12.11.2005 18:59


Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 87
Dołączył: 17.07.2005
Skąd: zza ściany ;)
Nr użytkownika: 3351


No właśnie! Mi się wszystko chce przez pierwszy tydzień ;] Później jakoś takowo mam dosyć, ogłaszam zamknięcie szkoły, koniec zapisów i usunięcie stronki ^^
  Forum: Harry Potter · Podgląd postu: #242478 · Odpowiedzi: 133 · Wyświetleń: 38756

Nadka Napisane: 12.11.2005 18:56


Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 87
Dołączył: 17.07.2005
Skąd: zza ściany ;)
Nr użytkownika: 3351


Ja gdybym mogła wybierać to wahałabym się między rolą scigającego, a szukającego. Od szukajacego najbardziej zależy czy drużyna wygra, czy przegra, jest on również w centrum uwagi, takowa najważniejsza 'postać' [sorka, inniejszego słowa nie mogłam znaleźć ;D], a wiadomo xd Kto by nie chciał być sławny i podziwinay przez tłumy? ^^ A co do ścigających. Oni też mają niemałe zasługi ^^ Punkty zdobywają przez przerzucanie kafla przez obręcze ;] No więc właśnie.
  Forum: Harry Potter · Podgląd postu: #242477 · Odpowiedzi: 157 · Wyświetleń: 40657

Nadka Napisane: 12.11.2005 18:47


Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 87
Dołączył: 17.07.2005
Skąd: zza ściany ;)
Nr użytkownika: 3351


Jakby kogoś interesowało.. New focia [już gdzieś kiedyś dawałam jakieś...], tylko jedna niestety... [zależy dla kogo ^^]

KLIK
  Forum: Talk Show · Podgląd postu: #242473 · Odpowiedzi: 6617 · Wyświetleń: 789700

[ ? ]: V Tom
Nadka Napisane: 12.11.2005 18:39


Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 87
Dołączył: 17.07.2005
Skąd: zza ściany ;)
Nr użytkownika: 3351


To jest takie opowiadanie powstałe z RPG ;] Nie jest do końca mojego autorstwa... Nie mój pomysł, no niestety. Jak już wiadomo jest to V tom, mam nadzieję, że się spodoba... Akacja rozpoczyna się od żegnania się rodziców z uczniami na peronie.
Bohaterem nie jest HP, tylko uczniowie z 3 roku ^^

Edit: Za literówki i wszelkie błędy przepraszam, nie mam worda [taaa, zdolna jestem, jakimś cudem, nawet nie wiem jakim, usunęłam worda i painta ;]], wszystko było pisane w notatniku.



Ten dzień nie był zbyt pogodny. Całe niebo usnute było ciemnymi chmurami, które zapowiadały nieunikniony deszcz. Wiatr był zimny, i czasem dość sliny.
Mimo niezbyt korzystnej pogody, na peronie dziewięć i trzy czwarte, na dworcu King'a Cross w Londynie, panowała radosna atmosfera. Przy peronie stał ogromny parowóz, za którym ciągnęło się mnóstwo wagonów. Zegar wiszący ponad nim wskazywał godzinę za pięć jedenastą. Wokół pociągu krzątało się mnóstwo ludzi, a dokładniej czarodziejów ze swoimi dziećmi.
- Och, Antrasku - powiedziała jakaś kobieta do swojego trzynastoletniego syna. - To już trzecia klasa...
- Mamo... Daj spokój... Rozklejasz się co roku, kiedy mam odjeżdżać - odpowiedział Antares.
- Och... Znów cię nie zobaczę przez tak długi czas...
- No, chłopie - zaczął mężczyzna stający obok nich - lepiej już leć, bo pociąg ci odjedzie.
- OK, tato - uśmiechnął się Antares. Mama ucałowała go chyba z dziesieć razy, po czym chłopak wskoczył do pociągu wtaszczając do niego swój kufer i klatkę ze śnieżnobiałą sową.


Na dworcu jeszcze wielu rodziców żegnało się ze swoimi pociechami. Jakiś chłopak o białych dredach wychylał się jeszcze przez okno wagonu, aby wziąć od mamy kanapki na drogę, o których zapomniał. Dwie dziewczyny o ciemnych włosach rozprawiały o czymś, idąc w stronę wagonów, zaraz po tym, kiedy rozstały się ze swoimi rodzicami.
- Moran, widziałaś kogoś od nas? - zapytała jedna spoglądając na przyjaciółkę.
- To znaczy... z chłopaków?? Jeszcze nie... - odpowiedziała. - Widziałam tylko Cassie.
Jessica zrobiła zakłopotaną minę.
- Minęła mnie... - kontynuowała Moran. - Chyba nawet nie zauważyła.


Punkt o jedenastej rozległ się długi gwizd, a zaraz potem pociąg ruszył. Wysoka dziewczyna o ciemnych włosach i niebieskich oczach przeciskała się przez wagony szukając wolnego przedziału. Przechodziła kolejno przez wagony, ale wszystkie miejsca były pozajmowane. Zatrzymała się, pomyślała chwilę, i ruszyła dalej. Tym razem nie zatrzymywała się już przy każdym przedziale. Wyraźnie kogoś szukała.
W końcu, kiedy znalazła się w drugim wagonie od lokomotywy podeszła do drzwi przedziału i otworzyła je.
- Cassie! - krzyknął ciemnowłosy chłopak siedzący przy oknie, jedyna osoba w przedziale.
Cassie uśmiechnęła się i rzuciła się w ramiona chłopaka.
- Simon! - krzyknęła. - Jak ja cię dawno nie widziałam.
Chłopak pomógł jej wtaszczyć kufer na półkę i po chwili siedzieli już przy oknie, na przeciwko siebie, rozprawiając o minionych wakacjach.
- A co słychać u siostry?
Simon, jakby wyrwany z transu popatrzył na przyjaciółkę, uśmiechnął się, i odpowiedział:
- Ech... Wyjechała do Londynu. Chyba znalazła tam nową pracę... Mówiła, że napisze do mnie, zaraz po rozpoczęciu roku szkolnego...
- Ojej... - odpowiedziała. Doskonale wiedziała, że w wakacje tylko z nią spędzał czas. - To jak ty przeżyłeś te wakacje? Chyba się nieźle nudziłeś...
- Taaak... Nie miałem co robić... Całe szczęście, że mam przynajmniej muzykę. - rzekł Simon, po czym szeroko się uśmiechnął, Cassie odwzajemniła uśmiech. Zapanowała cisza.
Nagle drzwi przedziału rozsunęły się i stanęła w nich stanęła w nich czternastoletnia dziewczyna o płomiennorudych włosach i twarzy całej w piegach.
- Och, przepraszam - wymamrotała, ale po chwili dodała. - Nie widzieliście przypadkiem mojego brata, Rona? Jest ode mnie o rok starszy.
- Niestety nie - odpowiedziała Cassie.
- No nic - mruknęła dziewczyna. - Jeszcze raz przepraszam.
I drzwi się zamknęły.


(Gryffindor)
Trzy wagony dalej, w jednym z przedziałów siedziało sześć osób. Trzech chłopaków grało w Eksplodującego Durnia, a dziewczyny rozprawiały na różne tematy.
- Ciekawe kogo dadzą tym razem...? - powiedziała, jakby do siebie Lauren.
- Eee... gdzie dadzą? - odezwał się Korin głaszcząc swojego małego yeti.
- Na nauczyciela obrony przed czarną magią.
- Nie mam zielonego pojęcia - odpowiedziała Cathlin. - Mam jednak nadzieję, że to nie będzie ktoś podobny do Moody'ego...
- Nom... - westchnęła Nadine. - Fajnie by było jakby znów pojawił się Lupin...

(Hufflepuff)
Przy samym końcu wagonu cały przedział był zapełniony Puchonami. Rozprawiali oni o ostatnim roku.
- Biedny Harry - zaczęła Shiri patrząc w okno.
Nathaniel poruszył się niespokojnie.
- Słucham?
- No, Harry Potter... - odpowiedziała. - Przecież sam wiesz, co przeżył...
- Heh... - rzekł Nat odwracając się do niej. - To niesamowity człowiek... Wierzycie w to co mówi?
- Ja tam wierzę - mruknął Marcus. - To, co piszą w tym "Proroku" jest po prostu śmieszne...
- Ja już sama nie wiem - powiedziała dziewczyna o bardzo krotkich włosach. - To wszystko jest takie skompliowane...
- No co ty, Van - odpowiedział Marius. - Nie można ufać Ministerstwu... Teraz zrobią wszystko, aby to zatuszować... Dziwi mnie tylko, dlaczego Sami-Wiecie-Kto dotąd się nie ujawnił...

(Ravenclaw)
Gdzieś z tyłu pociągu, w jednym z przedziałów siedziało pięciu trzynastoletnich Krukonów.
- A gdzie Cassie? - zapytał ten sam chłopak, który się żegnał z mamą na peronie.
- Nie mam pojęcia - odpowiedział mu Radagast.
- Moran ją widziała - mruknęła Jessica.
- Gdzie? - zapytał natychmiast Rad.
- Przed pociągiem - odpowiedziała niechętnie Moran. - Przeszła obok mnie i... chyba mnie nie zauważyła.
- To znaczy?
- No, nie odezwała się i wsiadła do wagonu, jakby nigdy nic...
- I pewnie znów poszła do tego Ślizgona! - krzyknął Rad.
- Nawet gdyby... - zaczęła Jess.
- Co "nawet gdyby"?! Ona jest Krukonką! Nie powinna zadawać się z tymi szumowinami ze Slytherinu!
- Nie mów tak, Rad! - krzyknęła Jess.
Tom, który również tam siedział, wiedział już co się święci. Razem z Moran i Antaresem odsunęli się na bok. Byli przyzwyczajeni do kłótni Rada i Jess. Żadne słowa do nich nie przemawiały.

(Slytherin)
Większość Ślizgonów siedziało w różnych miejscach pociągu. Norah dyskutowała o powrocie Sami-Wiecie-Kogo z jakąś czternastolatką, Priscalla siedziała ze swoją o rok młodszą przyjaciółką Natalie i jej koleżankami z dormitorium.
Trójka pozostałych Ślizgonów siedziała, w którymś przedziale w samym środku pociągu.
- Sam - powiedziała czarnowłosa dziewczyna, z którą rok temu chłopak nie zamieniłby słowa. - Jak tam wakacje? Widziałeś się z Aramisem i Danielem?
- Niestety nie - odpowiedział ten sam chłopak z białymi dredami. - Tylko do siebie piszemy.
- To i tak dobrze - powiedziała Ireth. - Wiecie, do mnie nikt nie pisze...
- Oj, Ireth - zaciął się James. - Bo widzą cię taką, jaką byłaś. Nikt nie ma pojęcia, jak bardzo się zmieniłaś.
- Ehh... - westchnęła Ireth. - Czemu ja byłam taka głupia...?
- Daj spokój, Ireth... - powiedział James. - Wiesz, że to nie twoja wina.
- Popatrz na Norah... - zaczął Samuel. - Przecież ona jest okropna...


Nikt tak naprawdę nie spodziewał się niczego niezwykłego.

Gdzieś około szesnastej drzwi przedziału, w którym siedzieli Simon i Cassie rozsunęły się i stanęła w nich starsza kobieta z wózkiem pełnym słodyczy.
- Coś z wózka, kochaneczki? - zapytała życzliwie.

***
Za oknem panowała już całkowita ciemność. Wszystko usnute było strugami deszczu. Wiatr był bardzo silny.
Jednak w jednym z przedziałów w wagonie, zaraz za wagonem prefektów, panowała bardzo ciepła i przyjemna atmosfera.

Simon patrzył na Cassie, która ciągle się do niego uśmiechała... Ale to nie był ten sam uśmiech - chłopak widział w nim o wiele więcej dobra, niż kiedyś...
Cassie patrząc i uśmiechając się do Simona nie mogła przestać myśleć o nim... Przyjaźń jest niezywkłym uczuciem... Ale, czy to tylko przyjaźń?
Chłopak spojrzał na Cassie.
- Cassie... - zaczął, ale już nie dokończył.
Nagle szarpnęło i pociąg raptownie zwolnił. Simon poleciał do przodu upadając na podłogę. Poczuł ostry ból w kolanie. Światła w pociągu całkiem zgasły i zapanował mrok. Koła pociągu wydawały z siebie przeraźliwy pisk, a pociąg zwalniał, aż w końcu zahamował. Wszystkie światła zgasły, a pociąg pogrążył się w mroku.
- Co się dzieje? - zapytała przerażona Cassie. - Simon, nic ci nie jest?
- Nie, tylko trochę mnie noga boli - odparł. - A tobie?
- Wszystko w porządku - odrzekła, pomagając wstać Simonowi. - Dlaczego się zatrzymaliśmy?
- Nie mam pojęcia - odpowiedział.

(Slytherin)
Wagon dalej, stojąca przy oknie Norah zaniepokoiła się. Po chwili z przedziału tuż obok wychynęła głowa Vannesy, Puchonki z tego samego roku.
- Co się dzieje? - spytała z przerażeniem w głosie.
- Nie mam pojęcia - odpowiedziała Norah wyniośle, jednak z pewną nutką lęku.
- No nic. A nie wiesz przypadkiem... - zaczęła Vanessa, ale Norah jej przerwała.
- PATRZ! - krzyknęła Ślizgonka wskazując coś za drzwiami do poprzedniego wagonu.

(Gryffindor)
W tym samym momencie trzy wagony dalej zapanował totalny chaos.
- Co się dzieje? - zapytał Korin.
- Dlaczego się zatrzymaliśmy? - pytała Cathlin.
- Może wyjdę zobaczyć - zaproponował Maximus.
- NIE! - krzyknęła Laura.
- Dlaczego nie?
- Co się dzieje? Czemu stoimy? - spytała Nadine, którą obudził krzyk Laury.
- Nie wiemy. - odparł Golradir wyjmując w końcu słuchawki z uszu.
- To może jednak pójdę sprawdzić - mruknął Maximus i skierował się do drzwi.
- Nie idź! - błagała Laura.
- Auć! - krzyknął Korin. - Stanąłeś mi na nodze!
- Przepraszam - mruknął Maximus.
- Czemu miałby nie iść, Laura? - zapytała Cathlin.
- Bo... - zaczęła Laura.
W tym momencie drzwi przedziału się rozsunęły. Laura krzyknęła.
- Kto to? - spytał Maximus.
- Ja - odpowiedział dziewczęcy głos.
- Kto? - zapytał Korin.
- Shiri - odparła.
- Co za Shiri - zapytał Golradir.
- Shiri Ebony - zaczęła - z Huff...
Pociąg ponownie szarpnął, lecz tym razem znacznie mocniej niż poprzednio.
- Auć! - krzyknął Maximus, kiedy Shiri zwaliła go z nóg.
- Przepraszam.
- Co się stało? - zapytała Cathlin.

(Hufflepuff)
W ostatnim przedziale wagonu też nie było spokojnie.
- Dlaczego Shiri jeszcze nie wraca? - pytała zaniepokojona Corrine.
- Nie martw się, Corrine - odrzekł Nathaniel. - Na pewno wszystko jest w porządku.
- Nie byłbym tego taki pewien - odezwał się Marcus, pierwszy raz od czasu zatrzymania się pociągu.
- Co przez to rozumiesz? - zapytał, z nutką złości w głosie, Marius.
- Nie... nic - mruknął Marcus wspominając swój sen.

(Ravenclaw)
U Krukonów panowało wielkie zamieszanie.
- Co u diabła?! - krzyknął Rad wyrwany z błogiego snu. - Dlaczego stoimy?
- Nie wiem. - odrzekł Antares.
- Mógłbyś tak nie krzyczeć, Rad? - zapytała ze złością Jessica. - Leniuszek nie lubi hałasu.
- I co z tego? Jestem wkurzony i będę krzyczał, kiedy tylko zechcę - odparł Rad.
- Nie będziesz - oodrzekła już głośniej Jess.
- CO?!
- Ej, ej, ej... - zaczęła Moran. - Teraz nie czas na kłótnie. Uspokójcie się. Ja też wcale nie jestem w dobrym nastroju.
- To ona zaczęła - żachnął się Rad.
- Cicho już - powiedział Antares z uśmiechem. - Więc... może niech ktoś pójdzie sprawdzić, co się dzieje?
- Ja się stąd nie ruszam - rzekła Jessica.
- Ani ja - mruknęła Moran.
- Hmm... więc może ty, Antares? - zapytał Rad z nadzieją w głosie.
- Eee... dlaczego ja?
- No, bo ty chciałeś...
- Ja? Nie... - odparł niepewnie Antares. - Dobra... Ale ktoś musi pójść ze mną.
- Dlaczego? - zapytał Rad z uśmiechem na twarzy, którego i tak nikt nie mógł zauważyć.
- Więc kto jest chętny? - zapytał Antares ignorując Rada.
- Ja! - krzyknął Tom.
Wszyscy odwrócili głowy w kierunku jego głosu.
- Eee... - zająkał Antares. - No dobra. Chodź, Tom.
Tom podniósł się i razem z Antaresem skierowali się w kierunku drzwi.
Nagle znów szarpnęło i Antares znalazł się w ramionach Moran, a Tom upadł na niego.
- MHMMMFFM! - próbowała krzyczeć Moran.
- Słucham? - zapytał Tom, który powoli wstawał z Antaresa.
- MÓWIŁAM, ŻEBYŚCIE ZE MNIE ZESZLI! - wrzasnęła Moran.
- Och... - zająknął Antares. - Przepraszam.
- Ehh... Nie szkodzi... To nie wasza wina.
- Wiecie co? - zaczął Antares. - Ja już się nigdzie stąd nie ruszam.
- No i chyba masz rację - odparł Rad.

(Slytherin)
Na końcu pociągu, w przedziale Ślizgonów, było spokojniej. Tylko Samuel wydawał się tym wszystkim przerażony. Jednak było zbyt ciemno, by ktoś mógł to zauważyć.
- Co się dzieje? - zapytała Priscalla.
- Mnie nie pytaj - odparł James.
- Samuel? - zapytała Ireth.
- T...t...tak? - zająkał Sam.
- Ty wiesz co się dzieje, prawda? - wypaliła.
- Ja...ja...
- Samuel - zwróciła się do niego ponownie.
- Tak - odparł, nie mogąc ich okłamywać.
- Tak? - zapytała przerażona Priscalla. - Więc o co chodzi?
- Przed...przed chwilą przeczytałem... list... od... od mamy...
- I? - zapytał James.
Samuel nabrał powietrza w płuca i powiedział jednym tchem:
- Napisała, że Czarny Pan powrócił i że coś planuje, aby się ujawnić.
Priscalla zakryła sobie ręką usta tłumiąc krzyk. James usiadł obok niej i... objął ją ramieniem.
- Nic ci nie grozi - szepnął jej do ucha.
Ponownie szarpnęło i Priscalla rzuciła się na szyję Jamesowi.
Ani Ireth, ani Sam nie mogli ich zobaczyć. Ireth tylko szepnęła krótko:
- Nic nam się nie stanie...


Cassie wstała i otworzyła drzwi przedziału. Poszła do przedziału obok, aby zapytać się, co się dzieje, ale, o dziwo, nikogo tam nie było. Simon poszedł za nią, choć noga odmawiała mu posłuszeństwa. Cassie zajrzała do kolejnego przedziału, kierując się do przodu pociągu, ale również nikogo tam nie było. Simon stanął za nią.
- Cassie, o co tutaj... - ale znów nie dokończył.
Pociąg ponownie szarpnął, lecz tym razem znacznie mocniej niż poprzednio. Cassie wywróciła się na Simona, a ten upadł na podłogę. Noga zabolała go jeszcze mocniej i wydawało mu się, że tym razem już nie uda mu się wstać.
Kolejne wydarzenia działy się już jedno po drugim.
Nagle Cassie i Simon usłyszeli, jak ktoś otwiera drzwi w wagonie jakieś dziesięć metrów przed nimi. Usłyszeli czyjeś kroki, a potem groźny, chrapliwy i głośny wrzask mężczyzny:
- POTTER! GDZIE JEST TEN POTTER!
Na końcu wagonu, tuż przed nimi pojawiła się wysoka postać w czarnym płaszczu, w kapturze i... z zamaskowaną twarzą. Mężczyzna odwrócił się w ich stronę.
- Simon - szepnęła Cassie ściskając chłopaka za ramię. - T-t-to... śmierciożerca...
Przerażony, Simon spróbował ponownie się podnieść. Noga odmawiała mu posłuszeństwa.
- Cassie, uciekaj... - szepnął do niej, a śmierciożerca już podnosił różdżkę.
- Ja... - zaczęła. - Ja nie mogę.
Mężczyzna uniósł różdżkę i krzyknął:
- Avada...
- DRĘTWOTA!
Rozbłysło czerwone światło zza śmierciożercy i mężczyzna upadł ciężko na ziemię. Za nim stał jakiś chłopak, ale było zbyt ciemno, by go rozpoznać. Simon zauważył tylko, że miał jakąś odznakę na piersi połyskującą w mętnym świetle. Chłopak podszedł do śmierciożercy i zerwał mu maskę.
- Avery - mruknął i odwrócił się w stronę leżących na ziemi Cassie i Simona.
Miał kruczoczarne włosy, był dość niski, na nosie miał okulary, a ponad nimi, na czole, widniała cienka blizna w kształcie błyskawicy. Cassie złapała Simona mocniej za ramię i powiedziała roztrzęsionym głosem.
- Simon, t-t-to... to Harry Potter...
Chłopak podszedł do nas i spytał:
- Nic wam się nie stało?
- Nie, tylko mnie noga boli - odparł Simon, próbując znów się podnieść.
- Zaczekaj - rzekł Harry. - Pomogę ci - i wyciągnął do niego swoją dłoń.
To się stało w ułamku sekundy. Simon złapał Harry'ego za rękę i nagle poczuł jak fala ciepła przepływa przez jego ciało od ręki do głowy... Zamknął oczy... I ujrzał niewielkie, dębowe drzwi... Słyszał, jak ktoś się zbliża... Sięgnął klamki... I Harry go puścił.
- Auć!
Otworzył oczy i spojrzał na Harry'ego. Trzymał się kurczowo za czoło z okropnym grymasem na twarzy. Spojrzał na Simona z mieszaniną zdziwienia i strachu, kiedy usłyszeli:
- Na litość boską - wykrzyknęła jakaś starsza kobieta, która się do nich zbliżała trzymając się za serce. - Co tu się stało?
Zaraz za nią zjawił się jakiś mężczyzna w średnim wieku o ciemnych włosach i oczach. W tym samym momencie na korytarzu zapaliły się światła i pociąg znów ruszył.
- Avery ich zaatakował - odparł Harry nauczycielce wpatrując się w zesztywniałego śmierciożercę.
- Tak - przyznała Cassie bliska płaczu. - A on, to znaczy Harry... Harry nas uratował.
- Zajmę się nim, Minerwo - odrzekł mężczyzna wskazując na Avery'ego i zaklęciem oplatając go więzami wokół nadgarstków i kostek u nóg.
- Dziękuję ci, Allan - odparła starsza kobieta. - Jak to dobrze, że tu byłeś, Potter. Całe szczęście, że nic tym dzieciakom się nie stało.
- Nie ma sprawy, pani profesor - odrzekł. - To był obowiązek prefekta.
Kobieta uśmiechnęła się do niego i zwróciła w stronę Simona i Cassie.
- A teraz, wy dwoje, wracajcie na swoje miejsca i włóżcie szaty. Zbliżamy się do Hogsmaede.
Simon i Cassie odwrócili się i odeszli.
  Forum: Kwiat Lotosu · Podgląd postu: #242469 · Odpowiedzi: 5 · Wyświetleń: 6606

Nadka Napisane: 12.08.2005 10:25


Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 87
Dołączył: 17.07.2005
Skąd: zza ściany ;)
Nr użytkownika: 3351


user posted image

Nie wiem czy to oto chodziło, ale już nic lepszego nie znalazłam wink.gif
  Forum: Bzziuuummm!!! · Podgląd postu: #232808 · Odpowiedzi: 906 · Wyświetleń: 154552

Nadka Napisane: 11.08.2005 17:37


Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 87
Dołączył: 17.07.2005
Skąd: zza ściany ;)
Nr użytkownika: 3351


Wątpie, też tak sobie mówiłam, a Rowling ciągle mnie zaskakuje i chyba nadal zamierza to robić wink.gif
  Forum: Harry Potter · Podgląd postu: #232728 · Odpowiedzi: 161 · Wyświetleń: 43161

Nadka Napisane: 11.08.2005 17:19


Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 87
Dołączył: 17.07.2005
Skąd: zza ściany ;)
Nr użytkownika: 3351


A ja właśnie nienawidze fantastycznych książek, nudzą niesamowicie, bez obrazy. Po prostu ciocia mnie do tego nakłoniła i sięgnęłam po HP... Miałam wtedy chyba 10 lat i nie zrozumiałam nic, kompletnie, tak więc książka mi się nie spodobała... W tym czasie zdążyłam dojrzeć, przeczytałam tysiące innych książek i zdaje się, że HP przeczytałam ponownie gdy miałam 11, 12 lat. Wtedy bardzo mnie zainteresowała smile.gif Do książek trzeba dojrzeć, ale również książki pozwalają nam dojrzewać wink.gif
  Forum: Harry Potter · Podgląd postu: #232722 · Odpowiedzi: 92 · Wyświetleń: 63897

Nadka Napisane: 11.08.2005 16:51


Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 87
Dołączył: 17.07.2005
Skąd: zza ściany ;)
Nr użytkownika: 3351


Mnie nie przekonacie ;p Harry ma zostać bez dziewczyny, a Lupin niech się nie wiaże z Tonks wink.gif
  Forum: Harry Potter · Podgląd postu: #232695 · Odpowiedzi: 687 · Wyświetleń: 75881

Nadka Napisane: 11.08.2005 16:44


Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 87
Dołączył: 17.07.2005
Skąd: zza ściany ;)
Nr użytkownika: 3351


Jeszcze ma czas na miłoście, niech się chłop za naukę weźmie ;D
  Forum: Harry Potter · Podgląd postu: #232689 · Odpowiedzi: 687 · Wyświetleń: 75881

Nadka Napisane: 11.08.2005 16:39


Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 87
Dołączył: 17.07.2005
Skąd: zza ściany ;)
Nr użytkownika: 3351


równie? Ona jest jeszcze bardziej zaskakująca...
  Forum: Harry Potter · Podgląd postu: #232686 · Odpowiedzi: 128 · Wyświetleń: 22968

Nadka Napisane: 11.08.2005 16:35


Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 87
Dołączył: 17.07.2005
Skąd: zza ściany ;)
Nr użytkownika: 3351


Lol, zdecydujcie się ;p
  Forum: Harry Potter · Podgląd postu: #232681 · Odpowiedzi: 3 · Wyświetleń: 3764

Nadka Napisane: 11.08.2005 16:29


Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 87
Dołączył: 17.07.2005
Skąd: zza ściany ;)
Nr użytkownika: 3351


Eeee taam, równie dobrze mogą się tym zająć jego przyjaciele wink.gif
  Forum: Harry Potter · Podgląd postu: #232674 · Odpowiedzi: 687 · Wyświetleń: 75881

Nadka Napisane: 11.08.2005 16:17


Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 87
Dołączył: 17.07.2005
Skąd: zza ściany ;)
Nr użytkownika: 3351


Nie, tylko nie Ginny i Harry! Nie przesadzajmy.. Czy Wy naprawdę uważacie, że do siebie pasują? :/ No dobra, dobra, lepsze to niż Harry i Hermiona... Ehh, ja wolałabym jednak, żeby Harry został bez partnerki..
  Forum: Harry Potter · Podgląd postu: #232663 · Odpowiedzi: 687 · Wyświetleń: 75881

Nadka Napisane: 11.08.2005 15:55


Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 87
Dołączył: 17.07.2005
Skąd: zza ściany ;)
Nr użytkownika: 3351


Zginą obaj, tak sądze... Harry znajdzie wszystkie horcruxy, zniszczy je... Tak więc, najpierw on zginie, a chwile po tym Voldemort... [Harry będzie ostatnim horcurxem] No chyba, że Harry nie zniszczy wszystkich horcruxów... Wtedy zginie Harry... Bo Voldemort go zabije...
  Forum: Harry Potter · Podgląd postu: #232647 · Odpowiedzi: 161 · Wyświetleń: 43161

Nadka Napisane: 11.08.2005 15:51


Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 87
Dołączył: 17.07.2005
Skąd: zza ściany ;)
Nr użytkownika: 3351


Tak więc ten cycat jest błędem tłumacza? _-_ "Harry patrzył na ciemną od nocy LONDYŃSKĄ ulicę Pirvet Drive. "
  Forum: Harry Potter · Podgląd postu: #232643 · Odpowiedzi: 258 · Wyświetleń: 79931

Nadka Napisane: 11.08.2005 15:39


Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 87
Dołączył: 17.07.2005
Skąd: zza ściany ;)
Nr użytkownika: 3351


QUOTE(Luna Fletcher @ 11.08.2005 16:35)
Jak sie wysyła listy to piszę się nazwę miejscowości ... dry.gif
*



No racja... Zupełnie zapomniałam ;D Ale ze mnie mądre dziecko... tongue.gif Heh... w takim razie wychodzi na to, że Dursleyowie mieszkają w Londynie wink.gif
  Forum: Harry Potter · Podgląd postu: #232635 · Odpowiedzi: 258 · Wyświetleń: 79931

Nadka Napisane: 11.08.2005 15:12


Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 87
Dołączył: 17.07.2005
Skąd: zza ściany ;)
Nr użytkownika: 3351


To by było za proste, Rowling jak już coś wymyśli jest skomplikowane, bez obrazy wink.gif
  Forum: Harry Potter · Podgląd postu: #232620 · Odpowiedzi: 79 · Wyświetleń: 34530

Nadka Napisane: 11.08.2005 15:08


Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 87
Dołączył: 17.07.2005
Skąd: zza ściany ;)
Nr użytkownika: 3351


Uwielbiam konie! Zawsze marzyłam, żeby mieć swojego, móc się nim opiekowac, karmić go, czesać, jeździć na nim... jak narazie udało mi się przejechać bryczką prowadzoną przez konia dry.gif
  Forum: Talk Show · Podgląd postu: #232617 · Odpowiedzi: 30 · Wyświetleń: 7989

Nadka Napisane: 11.08.2005 15:02


Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 87
Dołączył: 17.07.2005
Skąd: zza ściany ;)
Nr użytkownika: 3351


Też zawsze myślałam, że mieszkają w Londynie, widocznie Rwowlin sie pomyliła:
"(...)Harry patrzył na ciemną od nocy LONDYŃSKĄ ulicę Pirvet Drive. Aż chciało mu się krzyczeć, ale nie mógł, bo wuj Vernon zamknął by go w komórce (...)"
No chyba, że to kolejna pomyłka naszego wyśmienitego tłumacza dry.gif
  Forum: Harry Potter · Podgląd postu: #232612 · Odpowiedzi: 258 · Wyświetleń: 79931

4 Strony  1 2 3 > » 

New Posts  Nowe odpowiedzi
No New Posts  Brak nowych odpowiedzi
Hot topic  Gorący temat (Nowe odpowiedzi)
No new  Gorący temat (Brak nowych odpowiedzi)
Poll  Sonda (Nowe odpowiedzi)
No new votes  Sonda (Brak nowych odpowiedzi)
Closed  Zamknięty temat
Moved  Przeniesiony temat
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 27.04.2024 14:43