Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

Drzewo · [ Standardowy ] · Linearny+

> Blask Nadziei, Nie takie wcale wesołe...

Co sądzicie o tym opowiadaniu?
 
Dobre - zostawić [ 4 ] ** [80.00%]
Gniot - wyrzucić [ 1 ] ** [20.00%]
Zakazane - zgłoś do moderatora [ 0 ] ** [0.00%]
Suma głosów: 5
Goście nie mogą głosować 
Ginny
post 10.03.2006 17:01
Post #1 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 36
Dołączył: 19.10.2005




Zamieszczam tu moje opowiadanie, publikowane także na innym forum o Harry'm Potterze. Jego nazwa brzmi "Blask nadziei", znane jest też jako "Smutek nadchodzącej wiosny". Serdecznie zapraszam do przeczytania i ocenienia. Mam nadzieję, żeWam się spodoba smile.gif


I

- Ach tak... Jak się pani nazywa? – mężczyzna o srogiej twarzy spojrzał na nią zza okularów.
- Ginevra. Ginevra Weasley.
Kaszlnął lekko.
Od momentu kiedy podawała swoje imię i nazwisko, każdy urzędnik na chwilę zamierał, a potem dążył tylko do tego, żeby zakończyć tę kłopotliwą rozmowę i powiedzieć: „Dziękujemy, odezwiemy się do pani”.
Nikt się nie odezwał. Szukała pracy już od pół roku. A wszystko przez to, że znaczna część czarodziejskich firm pozostawała pod wpływem takich ludzi jak Malfoy czy Zabini, czyli jednym słowem tych „czystej krwi”. Oczywiście, ona również do nich należała, ale już od dawna jej rodzinę określano mianem zdrajców. Tylko dlatego, że nie popierali działań Voldemorta.
- Voldemort! – prychnęła pod nosem, wychodząc z budynku. Voldemort był już przeszłością, nikt nie obawiał się wypowiadać jego imienia, wszyscy śmierciożercy gnili w ciemnych celach Azkabanu pod mocniejszą niż kiedykolwiek obserwacją dementorów, którzy, nawiasem mówiąc, w końcu zaczęli zachowywać się tak, jak należy.
„Już szósta” – spostrzegła przerażona. Rozejrzała się wokoło. Ulica była pełna ludzi, nie mogła się zdeportować. Znalazła jakiś ciemny zaułek i po chwili kroczyła już wąską ścieżką prowadzącą do Nory.
Trzy lata temu, zaraz po tym, jak skończyła Hogwart, rodzice wyprowadzili się z domu i zamieszkali w centrum Londynu. Fred i George byli jednym z tych nielicznych właścicieli firm, którym udało się zachować niezależność i choć nie zarabiali już tak dużo jak kiedyś, mogli sobie pozwolić na małe mieszkanko nieopodal ulicy Pokątnej. Bill i Fleur zamieszkali we Francji, mieli czteroletnią córeczkę Michelle. Charlie ułożył sobie życie w Rumunii, Percy już od dosyć dawna spotykał się z jakąś dziewczyną z Departamentu Magicznych Gier i Sportów, tylko ona wciąż była sama.
Ach, no i był jeszcze..
- Już jestem! – krzyknęła, wieszając płaszcz na wieszaku. Po chwili w holu ukazała się postać wysokiej, brązowowłosej i niezwykle ładnej dziewczyny. – I co, obyło się bez problemów?
- Nie, nic się działo – odparła łagodnie.
- Dziękuję, Hermiono, nawet nie wiesz jak wiele to dla mnie znaczy.
- Ginny, przecież ja cię rozumiem. Zobaczysz, Harry niedługo wróci i wszystko się ułoży.
- Przecież wiesz, że to już skończone – Ginny spojrzała w oczy przyjaciółce.
- Nie powinniście tego tak szybko zakańczać – pokręciła głową Hermiona. – Ale... Jak ci poszło? Udało się?
Przeszły do salonu i usiadły w fotelach. Hermiona podała Ginny kubek z herbatą – jak zwykle po każdej rozmowie kwalifikacyjnej.
- Jak zwykle... – westchnęła Ginny. – Nie wiem co mam zrobić, nie znajdę tu pracy, a przecież nie mogę wyjechać...
- Ginny, ja albo Harry na pewno zajęlibyśmy się...
- Nie, nie zgadzam się Hermiono. To jest mój obowiązek dbać o jego zdrowie. Poza tym Harry nieprędko wróci, a nie spodziewam się, żeby Wiktor był zadowolony z takiego obrotu spraw.
- To fakt, nie jest tym zachwycony – Hermiona zamyśliła się. Przez moment milczały. W końcu Ginny powiedziała cicho:
- Zawsze jest jednak nadzieja, prawda?
- Prawda – zgodziła się przyjaciółka.
Ginny odłożyła kubek, wstała i poszła na górę.
Kiedy ona kończyła szkołę, Harry, Hermiona i Ron współpracowali razem z Zakonem Feniksa, który nadal działał, pomimo śmierci Dumbledore’a. W końcu doszło do ostatecznego starcia pomiędzy Czarnym Panem a Harry’m, co było przecież nieuniknione. Wszyscy byli zaskoczeni, kiedy Harry odniósł zwycięstwo. Jeszcze kilka dni przed tym wydarzeniem chłopak prowadził gorączkowe poszukiwania ostatniego Horkruksa którego ostatecznie nie odnalazł. Nikt jednak nie drążył tej sprawy głębiej, wszyscy cieszyli się z tego, że świat czarodziejów raz na zawsze pozbył się czystego zła w postaci Voldemorta.
Po tej potyczce cała trójka spędziła dłuższy czas w szpitalu Św. Munga. Harry nadal miał paskudną ranę po zaklęciu Cruciatus, która nie chciała się zabliźnić. Nie była groźna, jednak chłopak czasem uskarżał się na ból. Żeby odpocząć od złych wspomnień wyjechał do Stanów. Przedtem jednak razem uznali, że między nimi nic już nie ma i nie będzie.
Hermiona doznała poważnego urazu głowy, który udało się wyleczyć, jednak dziewczyna musiała na siebie uważać. Nie spełniła swoich marzeń, nie została ani uzdrowicielką, ani aurorem, natomiast wyszła za maż za Wiktora Kruma i cieszyła się rodzinnym spokojem.
Natomiast Ron... Rozpłakała się, kiedy dowiedziała się co mu jest. Po bitwie z Voldemortem przewieziono go nieprzytomnego i nie dającego oznak życia do szpitala. Po bardzo długiej i skomplikowanej operacji oraz dogłębnym badaniu stwierdzono, że zapadł w dziwny i niezwykły stan, znany również mugolom. Ron stał się jakby rośliną. Po prostu trwał. Podejrzewano, że zaatakował go dementor, ale objawy były zupełnie inne. Chłopak nigdy nie wrócił do normalności. Opieka nad nim spadła na Ginny, która od tego momentu zajmowała się chorym bratem.
Sytuacja zaczęła się komplikować ostatnimi czasy, kiedy suma na koncie Ginny zaczęła maleć. Dziewczyna musiała znaleźć pracę, ale w Londynie nie miała na to najmniejszych szans.
- Jak się masz braciszku? – zajrzała do pokoju brata. Ron leżał na łóżku wpatrując się w jeden punkt na ścianie. Nie reagował na żadne bodźce, nic nie słyszał ani na nic nie zwracał uwagi. Niczym marionetka albo pusta lalka.
Ginny usiadła obok niego i delikatnie pogładziła po ręce.
- Kiedyś wyzdrowiejesz, Ron... – szepnęła cicho. – Na pewno...

Ten post był edytowany przez Ginny: 10.03.2006 23:21


--------------------
Uwierz w noc. To ona cię przywiodła tu.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Tasha13
post 10.03.2006 17:47
Post #2 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 30
Dołączył: 25.08.2005
Skąd: Z Otchłani Ciemności

Płeć: Kobieta



QUOTE
Oczywiście, ona również do nich należała, ale już od dawna uważano ich za zdrajców.


Nie rozumiem tego kontekstu najpierw jest o Ginny a później jest skąd nikąd ich... Rozumiem chodzi ci o zdrajców.. Ale tu jest pewien błąd.. Nie jest napisane, kto z Ginny jest zdrajcom, domniemam, że jest to cała rodzina Weasley’ów, ale to tylko przypuszczenia. Ale i tak radziłabym poprawić. Prócz tego błędu <to moje zdanie> nie znalazłam już nic. <chodzi o błędy>
Generalnie opowiadanie spodobało mi się...
Jeżeli będą dalsze części, pozdrawiam, życzę miłego pisania.
Napewno przeczytam smile.gif

Edit: Cieszę się, że poprawiłaś, teraz jest dobrze.smile.gif

Ten post był edytowany przez Tasha13: 11.03.2006 10:01
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Pandora
post 10.03.2006 22:30
Post #3 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 6
Dołączył: 07.03.2006

Płeć: Kobieta



ciekawe smile.gif nie zauważyłam błędów, poza tym, że serwujesz je w bardzo malych dawkach wink2.gif Pandora prosi o dokładkę. Raz, raz biggrin.gif hehe


--------------------
user posted image
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Ginny
post 11.03.2006 21:32
Post #4 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 36
Dołączył: 19.10.2005




Kolejna część napisana dzisiaj, przed momencikiem smile.gif


II

Marzenia...
Miała ich dużo. Po pierwsze, zawsze chciała coś w życiu osiągnąć. Coś, co by sprawiło, że ludzie przestaną ją postrzegać, jako głupią blondynkę, że zadławią się swoimi ostrymi słowami i przekonają, że od początku miała rację.
Nie była zazdrosna, tylko bardzo, ale to bardzo samotna... Nie miała przyjaciół, zresztą kto by się chciał z nią przyjaźnić?
Dzieciństwo spędziła w domu razem z wiernym psem, kochającym ojcem i wyblakłym wspomnieniem zmarłej przed laty matki. Pamiętała ten, lęk, kiedy jako mała dziewczynka podeszła do nieruchomego ciała najukochańszej na świecie osoby i zaczęła nią potrząsać. Kobieta nie ruszała się. Zaczęła głośno wołać ojca. Ten zabrał ją do innego pokoju i uspokoił mówiąc, że mamusia teraz znajduje się w innym świecie i jest jej tam dobrze. Potem codziennie słuchała wymyślonych historii, które dawały nadzieję, że mamusia wróci. W końcu zrozumiała, że to na nic. Ciągle jednak podświadomie wierzyła w to, co mówił ojciec. Zawsze.
Później, kiedy dorosła, nauczyła się mieć swoje własne zdanie. Jednak nie mogła zmienić tego, co tkwiło głęboko w jej duszy.

- Halo?
- Ginny? To ty?
Harry. Na dźwięk jego głosu zadrżało jej serce. Musiała przytrzymać się stoliczka, żeby nie upaść.
- Harry, miło że dzwonisz... – Czyżby wciąż coś do niego czuła? Nie, chyba nie... To po raz kolejny powrócił żal, uczucie tęsknoty za starymi czasami, bez kłopotów, bez problemów. A poza tym... Tak długo się nie widzieli. Mimo wszystko Harry był jej przyjacielem.
- Pomyślałem sobie, że miło byłoby usłyszeć głos kogoś znajomego... Wiesz, wolałbym nie dzwonić do Hermiony, Wiktor jest taki zaborczy, zwłaszcza teraz...
- Teraz? On zawsze był taki... – roześmiała się Ginny, nie pojmując znaczenia jego słów. – Już wtedy, kiedy przyjechał do Hogwartu na Turniej Trójmagiczny. Ale Hermiona nie narzeka, mówi, że w ten sposób czuje, że on ją naprawdę kocha...
- A co u ciebie?
- Bez zmian... – odparła nie wiedząc do końca czy mówi o sobie, czy o Ronie. – Ale opowiadaj, co tam u ciebie?
- No cóż... – zawahał się. – Mogę liczyć, że nikomu nie powiesz?
- Zawsze, Harry.
- Mam w planach założenie rodzinnego gniazdka – roześmiał się.
- Naprawdę? Ojej, gratuluję... Ale dlaczego chcesz, żebym nic nie mówiła?
- Bo to jeszcze nic pewnego... Mam jednak nadzieję, że...
Ktoś dzwonił do drzwi.
- Przepraszam cię, Harry, ale ktoś dzwoni do drzwi. Oddzwonię, dobrze?
- Oczywiście, ale... nie wiem czy w najbliższych dniach będę w domu...
Z żalem odłożyła słuchawkę. Kiedy pokonywała tę krótką trasę od telefonu do drzwi wejściowych, czuła, jak wzbiera w niej zazdrość. Była zazdrosna o Harry’ego, o Hermionę, o Billa i Fleur, nawet o Lupina i Tonks. Chciała być tak jak oni szczęśliwa, cieszyć się życiem i optymistycznie patrzeć na świat. Czułą, że cała gorycz, jaka gromadziła się w niej przez te wszystkie lata właśnie w tej chwili wypływa na wierzch. Ani trochę nie była przyjaźnie nastawiona do tej osóbki, która stała za drzwiami i czekała, aż Ginny łaskawie otworzy...
- Och, już myślałam, że cię nie ma...
- Luna... – złość Ginny szybko minęła. – Wejdź, proszę...
Luna Lovegood, długowłosa blondynka znana ze swojego intrygującego spojrzenia nigdy nie miała łatwego życia. Prześladowana przez innych, bez przyjaciół żyła w swoim małym świecie razem ze swoimi dziwnymi poglądami. Często męcząca, zazwyczaj sympatyczna. Ginny nie miała serca, by ją tak po prostu odprawić.
- Wszystko w porządku, Luna? – spytała niepewnie. Dziewczyna usiadła w wygodnym foteliku i zapatrzyła się w okno.
- Nie, myślę, że jednak nie – odparła spokojnie Luna. Ginny zagryzła wargi. Tak trudno zawsze się z nią rozmawiało, miała niebywały talent do mówienia rzeczy wprost.
- Mogłabym ci w czymś pomóc?
Luna zwróciła ku niej swoje jasne oczy.
- Och, nie przejmuj się mną, Ginny. Poradzę sobie. – powiedziała to w taki sposób, jakby chciała jeszcze dodać „ale ty nie”.
Westchnęła cicho, po czym udała się do kuchni pod pretekstem zrobienia herbaty. Jak zwykle udała, że nie widzi, kiedy ktoś przekrada się najpierw schodami na górę, a potem do małego pokoiku po lewej, aby usiąść spokojnie na brzegu łóżka i z tą samą chwiejną nadzieją wpatrywać się w szklane oczy ukochanej osoby...


--------------------
Uwierz w noc. To ona cię przywiodła tu.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Fauna
post 12.03.2006 00:43
Post #5 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 80
Dołączył: 13.02.2004




QUOTE
Weasley Napisano Wczoraj, 22:57
  na pewno fajne opowiadanie  nie chciało mi się czytać tak powiem szczerze  ale sądząc po tych literach to no całkiem całkiem 

nie kapuję. Nie przeczytałeą/aś, a komentujesz? huh.gif "Po literkach"... jassssne...

Jeśli o mnie chodzi to przeczytałam i uważam że może być to ciekawe opowiadanko smile.gif Tylko na razie trochę mało... Ale fajnie się zaczyna. Ten Ron jako roślinka... ohmy.gif


--------------------
"Połowy z was nie poznałem i w połowie tak dobrze jak bym chciał. A mniej niż połowę chciałbym znać choć w połowie tak dobrze jak na to zasługują."
/Bilbo Baggins/

(\__/) This is Bunny. Copy Bunny into
(O.o ) your signature to help him
(> < ) on his way to world domination
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
EnIgMa
post 12.03.2006 10:31
Post #6 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 43
Dołączył: 30.01.2006

Płeć: Kobieta



Zapowiada się ciekawie, na razie za mało, żeby cokolwiek więcej napisać, ale z pewnością będę czekać na kolejne party smile.gif Podoba mi się pomysł z chorym Ronem - nie dlatego, że go nie lubię, ale dlatego, że to coś nowego, bo nie spotkałam się jeszcze z czymś takim. Zawsze był przedstawiany jako przyjaciel, kochanek albo podły drań, który w końcu odwracał się od wszystkich tongue.gif

Znalazłam 2 błędy:

QUOTE
Pamiętała ten, lęk, kiedy jako mała dziewczynka...
Bez przecinka przed 'lęk'.

No i drobna literówka:
QUOTE
Czułą, że cała gorycz, jaka gromadziła się w niej przez te wszystkie lata...
Czuła, nie czułą.

Ale poza tym błędów chyba nie ma wink2.gif
Pozdrawiam gorąco i weny życzę.


--------------------
"Love isn't brains, children, it's blood. Blood screaming inside you to work its will."

Nakarm mnie...
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Kiniulka
post 12.03.2006 21:30
Post #7 

Iluzjonista


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 135
Dołączył: 06.04.2003
Skąd: Mocherowo ;-)

Płeć: Kobieta



Troche krótkie te party... dry.gif Ale tak jak moim poprzednikom podoba mi się ten part. Ciekawa jestem jak rozwinie się akcja smile.gif

Pozdrowienia


--------------------
user posted imageMiłość nie jest wcale ogniem jak zwykło się mawiać. Miłość to powietrze. Bez niej człowiek się dusi, a z nią oddycha lekko. To wszystko.
Wasilij Rozanowuser posted image
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Ginny
post 06.04.2006 20:17
Post #8 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 36
Dołączył: 19.10.2005




W końcu się zebrałam i napisałam biggrin.gif Z góry przepraszam, za błędy interpunkcyjne.


III

- Ty chyba sobie żartujesz...
Ginny wpatrywała się w błyszczące oczy Hermiony. Nie mogła uwierzyć w to, co przed chwilą usłyszała. Jak... po co... przecież to... co ona sobie myśli?!
- Hermiono, czy ty na pewno wiesz co robisz?
Hermiona zawahała się. Znała opinię Ginny na temat wszystkich Ślizgonów, oraz wiedziała, do czego ta niepozorna rudowłosa osóbka jest zdolna, jednakże wolałaby nie doprowadzić do takiej sytuacji, w której musiałaby wybierać między nią, a...
- Malfoy? Hermiono, przecież wiesz kim on jest?
- Owszem, wiem. Sympatycznym, młodym chłopakiem...
- A przy okazji dumnym, chłodnym i rasistowskim idiotą! – parsknęła Ginevra. – I nigdy nie zapomnę, ze to przez niego Dumbledore...
- To nie była jego wina! Draco był pod wpływem zaklęcia Imperius i wszystko co robił przez te siedem lat...
- Tak, tak, to wszystko było ściśle kontrolowane przez jego ojca, a teraz, kiedy w końcu może żyć własnym życiem, musimy okazać serce i pomóc mu się odnaleźć w nowej rzeczywistości – zakpiła ruda i poprawiła Ronowi poduszkę pod głową. – Hermiono, jeżeli chcesz być wspaniałomyślna, to proszę bardzo. ale mnie w to nie mieszaj.
- Ale...
Coś w głosie przyjaciółki nakazało Ginny na moment zamilknąć i wysłuchać tego, co ma do powiedzenia. Usiadła więc obok niej, próbując przezwyciężyć uczucie niechęci, które ogarniało ją na każdą wzmiankę o Draconie Malfoy’u.
Brązowowłosa wyraźnie chciała powiedzieć jej coś ważnego. Zdradzały ją roziskrzone oczy, ciasno splecione dłonie i niepewny głos. Zbierała się w sobie, aż w końcu szepnęła:
- Jestem w ciąży.
Ruda zamarła. Ciąża. Hermiona jest w ciąży. Będzie miała dziecko. To... to było niepojęte...
Pierwszą jej reakcją było niedowierzanie. Jakim cudem? Przecież to niemożliwe. Potem wrócił jej zdrowy rozsądek. Oczywiście, że to możliwe, nawet całkiem normalne, w końcu dziewczyna jest już mężatką. Ale... Znów pojawiła się ta okropna, paląca tęsknota, aby powrócić w czasy, kiedy to jedynym sensownym wyjaśnieniem były bociany albo główki kapusty.
Przed oczyma stanęła jej scena z dzieciństwa. Zawsze była ciekawska, czasem aż zanadto. W końcu, kiedy miała siedem lat, zadała to najgorsze pytanie, jakiego obawiają się prawie wszyscy rodzice na świecie: skąd się biorą dzieci?
Otrzymała niezwykłe odpowiedzi, z których potem śmiała się, jako nastolatka. Czerwona twarz Percy’ego, który jąkając się, mamrotał rozkojarzony, że „jak będzie duża, to się dowie”. Wspaniała historyjka Freda i George’a o zającach, sałacie i Bóg wie czym jeszcze. Po tym, razem z Ronem, który też niewiele na ten temat wiedział, przez cały tydzień chodzili po polach kapusty i szukali w nich dzieci, bo Ginny zawsze chciała mieć siostrę. W końcu mama uraczyła ich zmyślną historyjką o pszczółkach i motylkach, z której niewiele zrozumieli, za to opuścił ich cały zapał do szukania rodzeństwa.
Z trudem powróciła do teraźniejszości.
- Och... Hermiono... Naprawdę, nie wiem co powiedzieć... Gratuluję! – zreflektowała się. Uściskała serdecznie przyjaciółkę. – Za ile...?
- Lekarze mówią, że to już drugi miesiąc – odpowiedziała słabym głosem Hermiona. W jej oczach wciąż czaił się niepokój. – Ale to różnie bywa...
- Wiktor już wie?
- Oczywiście... Choć może byłoby lepiej, gdybym powiedziała mu o tym później...
Ginny doskonale to rozumiała. Mogły się spodziewać, że już za kilka dni Hermiona „zostanie uziemiona” przez czułego i kochającego męża.
- Luna była u mnie. Ostatnio przychodzi coraz częściej – zmieniła temat.
- Naprawdę?
- Zaprosiłaś ją?
- Cóż... – Hermiona zwiesiła głowę. – Luna jest dość...
- Tak? Proszę dokończ.
- Przecież wiesz, o co mi chodzi... – Hermiona zarumieniła się. – Luna czasem się dziwnie zachowuje... i ma takie dziwne poglądy... a poza tym Wiktor nie byłby zachwycony.
- Zaprosiłaś Malfoy’a, Zabiniego i kogo tam Bóg wie jeszcze, a nie zaprosiłaś Luny? – Ginny nie wytrzymała. – Hermiono, nie poznaję Cię! Gdzie się podziała moja przyjaciółka? Czy do tego stopnia boisz się Wiktora, że...
- Och, Ginny, tu nie chodzi o niego. Po prostu... – dziewczyna nie mogła znaleźć odpowiednich słów. – Ja tylko...
- Dobrze, skończmy ten temat. Przepraszam cię, ale muszę teraz nakarmić Rona.
Hermiona zwiesiła głowę. Chłodny głos Ginny wzmagał poczucie winy w jej sercu. Nie tak miało być. Nie takiego zakończenia tej historii wszyscy się spodziewali. Słodki cukierek okazał się mieć gorzki smak.

Harry Potter, wybraniec, wybawiciel, chłopiec, który przeżył, po raz pierwszy w życiu dotkliwie odczuł poniesioną klęskę.
Kolejną godzinę leżał na łóżku w swoim wspaniale urządzonym apartamencie i rozmyślał. Co zrobił źle? Dlaczego go odrzuciła? Co takiego miał tamten, czego nie miał on? Złamane serce tak bardzo boli...
Znali się dość długo. Niewiarygodnie piękna, mądra, wykształcona aurorka. Jedna z najlepszych. Nic dziwnego, że stracił dla niej głowę. Spędzali ze sobą wiele czasu. Czasem flirtowali, zalecali się do siebie, ale nigdy nic nie zostało powiedziane wprost. Zaczął o niej śnić. O jej wspaniałej, wysportowanej sylwetce, długich, zgrabnych nogach, ponętnych biodrach, płaskim brzuchu i okrągłych, jędrnych piersiach... Czasem marzył o tym, że zostają sam na sam w jego pokoju, całują się namiętnie, jego ręka wędruje pod jej bluzkę, rozpina stanik i delikatnie pieści jej ciało... Dają się ponieść uczuciom, gaszą palącą tęsknotę, rozkoszują się swoją bliskością...
Patrzyła na niego nic nie rozumiejącymi oczyma. Czuła się skrępowana tą sytuacją. Całą swoją postawą wyrażała „to był tylko niewinny flirt, nic więcej”.
Nic więcej.
Odrzuciła go. Zabawiła się nim, a następnie zostawiła, jak nikomu niepotrzebną rzecz. Nie widział dla siebie przyszłości bez niej.
Ale...
Był ktoś...
Czy wciąż na niego czeka? Czy o nim nie zapomniała? Z pewnością nie, na pewno nie zapomniała. Mógłby jej pomóc...
Jak szalony zerwał się i zaczął pakować swoje rzeczy. Czas wracać do domu.

Ten post był edytowany przez Ginny: 06.04.2006 20:18


--------------------
Uwierz w noc. To ona cię przywiodła tu.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
EnIgMa
post 06.04.2006 23:27
Post #9 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 43
Dołączył: 30.01.2006

Płeć: Kobieta



QUOTE
- To nie była jego wina! Draco był pod wpływem zaklęcia Imperius i wszystko co robił przez te siedem lat...
W tym momencie trochę mnie zatkało blink.gif Szczerze mówiąc fakt trzymania Malfoya pod siedmioletnim Imperiusem wzbudził we mnie mieszane uczucia. Pomysł bardzo ciekawy i raczej niespotykany (przynajmniej ja się z takim zetknęłam po raz pierwszy), ale z drugiej strony polubiłam Dracona w wydaniu pani Rowling, a teraz się okazuje, że on to nie on sad.gif i co dalej?? Jaki jest prawdziwy (tzn. Twój prawdziwy) Draco?! Będę czekać, żeby zobaczyć, co z tego wyjdzie, bo akcja może się teraz nieźle zaplątać i mimo że będę tęsknić za tamtym Draconem, to z chęcią przeczytam następne party, bo takie gigantyczne zmiany wróżą nam tutaj rewolucję wink2.gif hihi...

A co do błędów interpunkcyjnych - żadnych nie widziałam biggrin.gif czyli rażących nie było, a wszystkie inne (jeśli takie są) dobrze się kryją wink2.gif
Pozdrawiam serdecznie i weny życzę.

Ten post był edytowany przez EnIgMa: 06.04.2006 23:28


--------------------
"Love isn't brains, children, it's blood. Blood screaming inside you to work its will."

Nakarm mnie...
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
WeEkEnD
post 07.04.2006 14:31
Post #10 

Iluzjonista


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 103
Dołączył: 29.03.2006
Skąd: Taka dziura nad jeziorem Czos ;P




dry.gif Khy... Nie podoba mi się. Już po pierwszym parcie dry.gif Błędów nie ma, albo nie chce mi się ich szukać ;P
Ciekawie nadane imię Giny- Ginevra biggrin.gif Zazwyczaj widziałem "Virginia", więc za innowację masz plus. Reszta... Hm... Party trochę za krótkie,, sam sposób pisania dziwny- skoro nikt nie bał się Voldemorta, wszyscy się cieszyli, ze zniknął, to czemu ci, którzy nie stali po jego stronie nie mogli znaleźć pracy? Irytuje mnie to. Napisane tak, jakby Voldemort był upadłym królem świata, a Lucjusz jego następcą- skoro zło zostało unicestwione a śmierciożercy znaleźli się w Azkabanie, to jak MALFOY mógł kierować firmami?
Najpierw piszesz
QUOTE
Jeszcze kilka dni przed tym wydarzeniem chłopak prowadził gorączkowe poszukiwania ostatniego Horkruksa którego ostatecznie nie odnalazł
a potem
QUOTE
wszyscy cieszyli się z tego, że świat czarodziejów raz na zawsze pozbył się czystego zła w postaci Voldemorta.

Skoro Voldemortowi zostały Horkruksy <nawet i ten jeden> To w jaki sposób został unicestwiony raz na zawsze?

Wiem, że się spoźniłem ale jeszcze wczoraj nie widziałem tego fica, więc na razie skomentowałem część 1 dry.gif Reszty nie chce mi się czytać <omg jak ja sie powtarzam! biggrin.gif > dry.gif

Ten post był edytowany przez WeEkEnD: 07.04.2006 14:34


--------------------
user posted image
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
WeEkEnD
post 07.04.2006 15:13
Post #11 

Iluzjonista


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 103
Dołączył: 29.03.2006
Skąd: Taka dziura nad jeziorem Czos ;P




blink.gif O... Boshe po przeczytaniu tylu ficków nie zauważyłem, żeby ktoś nazywał ją Ginevra... Zazwyczaj Virginia <no cóż, będę musiał więcej przejrzeć...>.
Khy a ja mam jakieś takie swoje zdanie że Ginny to nie jest żadne zdrobienie tylko kompletne imię, o! <nie bić! cry.gif >


--------------------
user posted image
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
em
post 07.04.2006 21:27
Post #12 

ultimate ginger


Grupa: czysta krew..
Postów: 4676
Dołączył: 21.12.2004
Skąd: *kṛ'k

Płeć: buka



(Uzupełnię posta estieja):
QUOTE(Extra Stuff)
Ginny (full name Ginevra, not Virginia), is the first girl to be born into the Weasley clan for several generations.


--------------------
all you knit is love!
każdy jest moderatorem swojego losu.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Toskana
post 08.04.2006 21:20
Post #13 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 23
Dołączył: 22.03.2006
Skąd: Z podświadomości

Płeć: Kobieta



Nio przeczytałam. Pomysł mi się podoba, ale podobnie jak Enigma mam mieszane uczucia co do tego Imperiusa na Malfoyu mellow.gif Jakoś mi to nie pasuje. Po jakimś czasie czarodzieje potrafią mu się przeciwstawić (choćby Potter i Barty Crouch )Ale... to ciekawa odmiana.
Ciekawi mnie jak się akcja rozwinie.
Toskana


--------------------
,,Nikt nie może tracić z oczu tego, czego pragnie, nawet kiedy przychodzą chwile, gdy zdaje się, że świat i inni są silniejsi. Sekret tkwi w tym, by się nie poddać''
Paulo Coelho ,,Piąta Góra''
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Ginny
post 18.04.2006 19:35
Post #14 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 36
Dołączył: 19.10.2005




Toskana&Enigma - to, że Malfoy był pod Imperiusem (ale nie przez cały czas) nie oznacza, że nie jest typowym Malfoy'em smile.gif

Weekend - Harry nie znalazł ostatniego Horkruksa, to dziwne, ale pomyśl, gdybym wyjawiła wszystkie skerety w pierwszym rozdziale, to kto by dalej czytał tego fanficka? biggrin.gif

A następny rozdział już się szykuje smile.gif


--------------------
Uwierz w noc. To ona cię przywiodła tu.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
WeEkEnD
post 18.04.2006 21:05
Post #15 

Iluzjonista


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 103
Dołączył: 29.03.2006
Skąd: Taka dziura nad jeziorem Czos ;P




Owszem, nie znalazł Horkruksa- ale skoro go nie zniszczył to w jaki sposób pokonał Voldemorta? O to mi chodzi tongue.gif Nie czepiałbym sie gdyby Voldemort dalej zył ;]


--------------------
user posted image
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Ginny
post 18.04.2006 21:17
Post #16 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 36
Dołączył: 19.10.2005




No cóż... On go nie zniszczył, ale przecież nie tylko Harry po tym świecie chodzi, prawda? smile.gif


--------------------
Uwierz w noc. To ona cię przywiodła tu.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
MoniQ
post 20.04.2006 14:27
Post #17 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 13
Dołączył: 22.08.2005
Skąd: tam gdzie przyjaciele...




Bardzo ciekawe mam nadzieję że dalej bedziesz kontynuować pisanie tego ficka...smile.gifsmile.gif życze powodzenia..smile.gif
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Toskana
post 20.04.2006 23:18
Post #18 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 23
Dołączył: 22.03.2006
Skąd: Z podświadomości

Płeć: Kobieta



QUOTE
Toskana&Enigma - to, że Malfoy był pod Imperiusem (ale nie przez cały czas) nie oznacza, że nie jest typowym Malfoy'em smile.gif


Oki smile.gif więc więcej sie nie czepiam Malfoya, czekam jak się akcja rozwinie. hmmm... to znaczy, że przeczytamy trochę ciekawych odzywek Malfoya biggrin.gif
Toskana


--------------------
,,Nikt nie może tracić z oczu tego, czego pragnie, nawet kiedy przychodzą chwile, gdy zdaje się, że świat i inni są silniejsi. Sekret tkwi w tym, by się nie poddać''
Paulo Coelho ,,Piąta Góra''
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
WeEkEnD
post 21.04.2006 10:13
Post #19 

Iluzjonista


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 103
Dołączył: 29.03.2006
Skąd: Taka dziura nad jeziorem Czos ;P




QUOTE(Ginny @ 18.04.2006 21:17)
No cóż... On go nie zniszczył, ale przecież nie tylko Harry po tym świecie chodzi, prawda? smile.gif
*


No chyba że. Tą odpowiedzią rozwiałaś moje wątpliwości, więc już się tego nie czepiam. Czekam na następnego parta ;]

Pozdro


--------------------
user posted image
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Fauna
post 21.04.2006 17:26
Post #20 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 80
Dołączył: 13.02.2004




Fajnie, fajnie, rozwija się, jest coraz ciekawiej smile.gif Hermiona, która nie zaprawsza Luny - blink.gif Trochę mnie to zbiło z pantałyku, ale Ty tu opowiadasz wink2.gif Pozdrowienia, pisz! smile.gif


--------------------
"Połowy z was nie poznałem i w połowie tak dobrze jak bym chciał. A mniej niż połowę chciałbym znać choć w połowie tak dobrze jak na to zasługują."
/Bilbo Baggins/

(\__/) This is Bunny. Copy Bunny into
(O.o ) your signature to help him
(> < ) on his way to world domination
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
lolita
post 21.04.2006 17:54
Post #21 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 12
Dołączył: 14.03.2006




twoje opowiadania są super!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! pisz dalej bo niemoge sie doczekać dalszych części. mam tylko jedno pytanie a mianowicie niebardzo kapuje oco chodzi z Ronem? biggrin.gif blush.gif
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Ginny
post 06.06.2006 15:50
Post #22 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 36
Dołączył: 19.10.2005





IV


„Cholera, jaki on jest nieprzyzwoicie sympatyczny!”
To była pierwszy myśl, jaka przyszła Ginny do głowy, po tym, jak Draco Malfoy poprosił Hermionę do tańca. Ona oczywiście odmówiła mu z uśmiechem, spoglądając niespokojnie na swojego męża.
Przyjęcie wydane zostało z wielkim hukiem. Hermiona i Wiktor zaprosili wielu starych znajomych, oraz nowych przyjaciół z pracy. Ginny nie przebolała tego, że Luna mimo wszystko się nie pojawiła. Jej gniew podsycał również wyjątkowo szarmancki i nienaganny blondwłosy Ślizgon, podbijający serca wszystkich dziewcząt na sali. Ludzie mogli mówić, co chcieli i wierzyć w niemożliwe, ale ona nigdy, ale to nigdy nie przyjmie do wiadomości, że Malfoy jest DOBRY.
- Źle się bawisz, Dżiny? – za nią stał Wiktor. Ruda zagryzła wargi, jak zwykle nie potrafił wypowiedzieć poprawnie jej imienia. Uznała za wielki sukces fakt, że w końcu zamiast „Hermi-ona-nina” zaczął mówić „Her-mona”. Nie miała jednak odwagi go poprawiać, albowiem wciąż jeszcze pamiętała, jak zwracał się do jej brata „Czurli”. Myślała, że zapadnie się pod ziemię.
- Och... nie, skądże, jest bardzo miło!
Wiktora usatysfakcjonowała ta odpowiedź. Uśmiechnął się ponuro, po czym podszedł do swojej żony i objął ją mocno, jakby chciał powiedzieć wszystkim „ona jest moja i tylko moja”. Ginny ścisnęła mocniej kieliszek z czerwonym winem. „Co ja tutaj robię?” – pomyślała.
- Co za niespodzianka! – usłyszała za sobą czyjś głos.
Odwróciła się szybko i stanęła oko w oko z przystojnym, czarnowłosym mężczyzną. Speszyła się i cofnęła o krok, co wywołało jedynie pogardliwy uśmiech nieznajomego. To musiał być jakiś Ślizgon. Tylko oni mają chytrość wypisaną na twarzy i tylko oni potrafią się tak kpiąco uśmiechać. Ginny wydawało się, że skądś go zna, ale za nic nie mogła sobie przypomnieć skąd. Takich twarzy się nie zapomina.
- Cóż to, Weasley, jesteś sama? Nie myślałem, że dożyję takiego dnia! – jego oczy błysnęły dziko. Dostrzegła, że omiótł jej sylwetkę pożądliwym spojrzeniem. Mimowolnie zadrżała. – Myślałem, że ty i Bliznowaty planowaliście założyć rodzinne gniazdko. – Czy to przypadek, że użył takich samych słów, jak Harry niedawno? – Mieć gromadkę dzieci...to chyba u was rodzinne?
- Nie wiem, kim jesteś, ale widocznie dobre maniery nie leżą w twoich przyzwyczajeniach – odparła chłodno Ginny.
Miał taki wzrok, jakby nie był pewny, czy sobie żartuje.
- Weasley, nie rób mnie w konia, ten numer nie przejdzie! – dostrzegł złość w jej oczach. Wtem, wybuchnął śmiechem. – Naprawdę mnie nie poznajesz!
Coś odżyło w jej pamięci. Takie same spojrzenie, dawno temu, rzucane przy każdym przypadkowym spotkaniu. Pogarda, zainteresowanie, nienawiść, żądza – wszystko to zmieszane razem...
- Zabini – wymówiła to nazwisko, jakby wypowiadała jakieś obrzydliwe przekleństwo. – Nikt inny nie jest aż tak podły. Może z wyjątkiem Malfoy’a.
Blaise uniósł brwi z podziwu.
- Widzę, że nie uległaś powszechnemu zatraceniu?
- On zawsze pozostanie dla mnie takim, jaki był – skrzywiła się, obserwując, jak Draco zaleca się do Lavender. Poczuła ogromny niesmak. Zabini widocznie podzielał jej uczucia, bo jego twarz również wyrażała dezaprobatę.
- Spójrz na niego! – prychnął. – Jakie to wszystko na pokaz! Niedobrze mi się robi. Ludzie wierzą w te jego sztuczki, w te nowe wcielenie, w dobre serce! Jak można być aż tak naiwnym!
- Jeżeli, tak, to jest bardzo dobrym aktorem.
- Jesteś Gryfonką, Weasley – prychnął Blaise. – Gryfoni nie znają się na ludziach. – dodał, jakby to wszystko wyjaśniało.
Ginny jednak zrozumiała, co miał na myśli. Kto nie zna lepiej wilka w owczej skórze, niż inny wilk? Albo wąż...
Nagle zdała sobie sprawę, że ta rozmowa nawet jej się podoba. Co gorsza, poczuła sympatię do tego nowego, choć niezbyt innego Zabiniego. Zmienił się tylko z wyglądu, w środku był tym samym, złośliwym, zaplutym gburem. Tak samo jak Draco.
- Skoro podobno był pod zaklęciem Imperius, to dlaczego jest taki?
- Przecież to jeden z Malfoy’ów. Rany, Weasley, jakaś ty domyślna – szydził z niej. O dziwo, nie sprawiło jej to przykrości. – Oni wszyscy są tacy sami.
W jego głosie wyczuła jad i gorycz. Wyraźnie za nimi nie przepadał. To zbiło ją z tropu. W Hogwarcie byli przyjaciółmi, a teraz? Musiała przyznać, że ta nowa odsłona Dracona jest sto razy gorsza od tej starej. Nawet jeżeli był teraz prawdziwym dżentelmenem, to jednak wolała, kiedy wyzywał ludzi od „szlam”.
Obserwując owego dżentelmena, natrafiła w tłumie na Hermionę. Dziewczyna patrzyła na nią zagadkowym wzrokiem. Nie, nie tylko na nią, na Blaise’a także. Ginny mimowolnie odsunęła się od niego. Nie chciała, żeby ludzie pomyśleli sobie, że... No właśnie, że co? Właściwie, czemuż by nie? Ta długo była sama, drobny flircik na pewno by nie zaszkodził.
Ale z Zabinim? Nigdy w życiu! Może i był przystojny, bogaty, uprzejmy, – ale tylko, kiedy chce - oraz bardziej naturalny, niż ten świński blondyn, ale za nic w świecie nie zbliżyłaby się do niego na odległość mniejszą niż pół metra. Zresztą, jego głęboko zakorzenione poglądy na temat Gryfonów, oraz zdrajców krwi nie pozwoliłyby mu na jakikolwiek kontakt z nią.
Zaraz jednak musiała przyznać, że chyba zmienił swoje zasady, albowiem nie dość, że nie odszedł, to jeszcze stanął tuż za nią tak blisko, że czuła jego gorący na oddech na szyi. Przełknęła ślinę. Przeszedł ją gorący dreszcz, choć sama nie wiedziała dlaczego. Pojęła, że on ją obserwuje, każdy najdrobniejszy ruch, każde drgnienie mięśni. Wstrzymała oddech.
Odsunęła się. To do niczego nie zaprowadzi. Rzuciła mu ostatnie, zagadkowe spojrzenie i odeszła.


--------------------
Uwierz w noc. To ona cię przywiodła tu.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
czarownica88
post 25.06.2006 22:33
Post #23 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 13
Dołączył: 05.05.2006

Płeć: Kobieta



ciekawy rozwój sytuacji. aż mnie skręca z ciekawości co będzie dalej

User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Kara
post 26.06.2006 10:05
Post #24 

Absolwent Hogwartu


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 666
Dołączył: 12.11.2005
Skąd: 3miasto

Płeć: Kobieta



przeczytałam ten fick za jednym zamachem. Ciekawie się zapowiada czekam niecierpliwie na rozwój sytuacjii i cos bardzoiej Kwiato Lotosowego. pozdrawiam


--------------------
Luke I'm your father!!!
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Reply to this topicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 20.04.2024 04:58