Pewnie nieraz macie/mieliście problemy z rodzicami niekiedy przyjmującymi postawę: "nie pozwalam - za mlody/a". Myślę, że to juz standard, wręcz tradycja...
Rodzice nie moga sie pogodzic, że nie jesteśmy już dziećmi, że pomału, ale jednak dorastamy. Z tym, że sami czesto nie wiedzą jak to jest naprawdę. Z jednej strony wymagają odpowiedzialności z drugiej nie pozwalają na jakieś bzdurne rzeczy z powodu pt.: "bo nie". Ale chyba każdy wie o co chodzi...
No więc jak to było/jest z wami. I moze sposoby radzenia sobie ze staruszkami...
Każdemu mogą się przydać.^^
Natchnęło mnie właśnie z tego powodu. Pozwoli - nie pozwoli?
Dowiem się jutro.... ;P
Mam 13 lat. W porzadku, wiem, że do dorosłości jeszcze długa droga. Ale wiem też, że nie jestem już dzieckiem. Powiedzmy, że jestem nastolatką, choc jakos tak głupio brzmi...^^ Przynajmniej emocjonalnie czuję się dojrzała... Nie dorosła, nie o to mi chodzi, bo wiem, że w wielu sytuacjach moge zachować sie idiotycznie, dziecinnie, ale... Nie jestem dzieckiem.
Tak, tak, dzieckiem się jest do 18 roku życia, ale to tylko formalność, to tylko status prawny, ale o dojrzałości człowieka nie decyduje papier. Chyba tyle...
eee ten tego.
masz 13 lat ,wybacz, ale na serio jesteś jeszcze dzieckiem.
nie dziw się więc kontrolą rodziców.
Trzeba podsunąć takie argumenty, że rodzice MUSZĄ sie zgodzić
Nawet jeśli te argumenty będą wyssane z palca, to jeśli będą należycie przekonywujące, to wszystko pójdzie po waszej myśli.
A ja wszystko załatwiam dyskusją, która zwykle przebiega po mojej myśli, zresztą mam dobry kontakt z mamusią =P
edit: Cat, bez przesady. Dziecko to dla mnie osobnik poniżej 10 lat. Ewentualnie 11... Później już zaczyna się poważny etap dorastania
Fakt, czasem jest to wkurzające...szczególnie kiedy nie jesteś już dzieckiem tylko dorosłą osobą, ale oni nadal tak cię traktują... Być najmłodszą w rodzinie nie jest wcale tak fajnie. Nawet starsze rodzeństwo traktuj cię...eee z góry.
Czasem nasi „staruszkowie” nie mogą pogodzić się z tym, że ich pociechy dorosły. Często słyszymy: zrobisz to, kupisz to, dopiero wtedy kiedy się stąd (z domciu) wyprowadzisz. Ale na każdego jest sposób...poczekamy, poczekamy i może pozwolą mi na ten tatuaż
ja mam 16 lat. czyli możnaby powiedzieć, że takim już małym dzieckiem to to nie jestem. a jednak... do domu wracam przed 20 (tutaj akurat się nie burzę, bo nie mam zbytnio gdzie wychodzić. ale jak trzeba to czasami bo dłuuuuuugich przekonywaniach uda się wyprosic do 22). gdzie, kiedy, po co i z kim. mam same koleżanki i to jeszcze te, których rodziców zna mam. kolegów - tylko tych z klasy.
oficjalnie oczywiście... w rzeczywistości: mam mnóstwo dorosłych, pracujących znajomych, osiemnastoletniego chłopaka. i choć za kazdym razem gdy wychodzimy gdzieś do miasta muszę wkręcać, że ide z koleżanką np. do kina, boję się że gdzieś jakiś znajomy nas zauwazy. to to akurat jakiś stareotyp, że jak jakiś kolega to od razu "coś więcej".
niektórym rodzicom da się coś przetłumaczyć. u mnie prym wiedzie mama i to oda głównie o wszystkim decyduje. jak coś postanowi to nic jej nie odwiedzie od tej decyzji.
jedak nie mam problemów - jak chyba więksozść - z alkoholem. oczywiście, alkohol nie dla dzieci. itp, itd. ale nikt by mi nie zrobił wielkiej jakiejś afery, że łyknęłam np. piwo.
uważam jednak, że takie zakazy często są nawet dobre. mimo, że czasami warto się sparzyć, czasami może się to skończyć tragicznie. dlatego pozwalanie na wiele rzeczy np. właśnie takim trzynastolatkom, różnie się kończy. bo - bez obrazy - choć dziećmi nie jesteście, ale do dorosłości to wam jeszcze dużo brakuje. tak jak i mi. i nawet wielu, starszym odemnie.
taa, aż 10 minut..
ja to nie mam raczej takich problemów, mama mnie nigdy krótko nie trzymała. miała do mnie zaufanie, a ja tego zaufania nie starałam sie nadwyrężać. jak byłam na imprezie późno wieczorem, a ona do mnie dzwoniła to normalnie mówiłam jej co sie dzieje, "u mnie wszystko w porządku, trochę wypiłam ale narazie jest ok. o, jakaś laska wlasnie sie porzygała, hahaha. ok, wróce taksówką około 2 w nocy". ona nie robila mi awantury, bo nie miala za co. byłam szczera, a szczerość oznacza zaufanie. raz mi napisała smsa jak szłam na impreze na zakonczenie roku, zebym pamietała zeby nie mieszać trunków :) i'm 17 (and i'm addicted XD).
hm z tego co widze i slysze po rowiesnikach z klasy, to moglbym w kompleks popadac, ale jakos zadowolony jestem. o 23 w domu zazwczayj, casem pozniej, w roku szkolnym troche wczesniej. piwo juz pilem z rodzicami i. hm glupie troche uczucie, ale oni maja swiadomosc ze wypijam browca.
roznie to bywa z imprezami, nie sa nigdy przekonani do mojej godziny, ale czesciej sie zgadzaja.
15 lat?
z imprezami nie ma z moimi problemu, tyle że mi się na nie chce łazić ;ppp może od sezonu osiemnastek gdzieś się wybiore. ogólnie sądzę że mój ojciec pozwala mi na więcej, natomiast moja mama ma czasami napady miłości i chce mnie nagle przytulić i mówi że jestem jej córeczką Xd. a mi za 2 miesiące stuknie osiemnastka.
co do alkoholu to nie piję (narazie ;p) więc nie ma tu ze mną problemów.
ale mam podobny problem ze znajomymi. bo tu robią mi dochodzenie, a jakakolwiek informacje podłapana przez moją mamę jest natychmiast relacjonowana babci i tak potem cała rodzina wie kto gdzie i jak. nie cierpie tego. aż boje sie pomyśleć co by było gdybym miała chłopaka - byłabym obiektem rodzinnych dowcipów ;p
podsumowując, nie jest źle, ale za dużo jeszcze kontrolowania jest a to tym bardziej mnie denerwuje że nigdy nie było kłopotów ze mną, więc?. może im przejdzie z wiekiem ;P
Ja nie mam jak na swoj wiek wiele wymagań, takze starcia z rodzicami nie wchodza w gre... A jak do czegos moja mama nie jest przekonana to wystarczy dyskusja, ale w zasadzie nie ma potrzeby...
Bo gdzie ja bym miał wychodzić o 22 z domu?
Raz po 18 w naszej 'kryjówce kolesi z osiedla' podeszly do mnie i do moich kolegow jakies typy i sie spytaly 'za kim jestescie'. Na szczescie nie było obitego ryja, ale wole nie myslec, co sie stanie jak wyjde z domu po dwudziestej ;/
Imprezy tez mnie nie bawia, bo sa tak zwane 'wjazdy na chate' a nie chce, zeby mnie zobaczyli z nieodpowiednimi ludzmi, bo potem zaczekaja sobie jak bede szedl ze szkoły daleko od swojego osiedla i mnie tak dojadą, ze beda mnei pozniej zbierac do pudelka po zapałkach ;/
Za to kiedyś jak byłem młodszy i policja jeszcze pokazywała się na osiedlach to dla mnie i moich kolegów pasjonującą rozrywką było wchodzenie do takiego starego zdewastowanego młyna, mieszczącego się nad rzeką gdzie rozne typki zalatwiaja podejrzane interesy. W kazdym razie bylo nas ze 20 wszyscy z plecakami, linami, nozami (kto nie mial podnosil metalowe prety - w razie czego cza sie bronic, nie? ;p ), latarkami (ciemno jak nie wiem co bylo) i niewielkimi zapasami żarcia i wody. Wchodzilismy przez takie okno (inaczej sie nie dalo) i zwiedzailismy. Bylo to dosyc niebezpieczne, bo podlogi byly drewniane, sprochniale i wszedzie byly dziury, a jak tylko uslyszelismy najcichszy odglos, to spiepszalismy jak nie wiem co, ale bylo fajnie i podnosilo adrenalinke, a jak pozniej opowiedzialem wszystko mamie, to nie wyskoczyla wcale z okrzykiem "gdzie wyscie lazili?!" tylko powiedziala "badzcie madrzy i robcie wszystko z glowa".
Ma sie tolerancyjna mamuske!
Denerwuje mnie, jak niektórzy chcą się za wszelką cenę postarzeć...jak pomyślę jak wyglądają niektóre „trzynastki”...bosh co one ze sobą wyprawiają...
Kiedy miałam te 15,16 lat nie mogłam się doczekać, kiedy będę „dorosła”. Wydawało mi się, że przekroczenie tej magicznej bariery otworzy mi wszystkie dotąd zamknięte bramy...
Teraz, gdy ściskam w łapkach śliczna plastikową kartę z tym okropnym zdjęciem czuje się, że nic się nie zmieniło. Przecież nadal mieszkam z rodzinką i tak czy siak muszę się ich słuchać (ale oni są wyrozumiali) A wiecie co jesty najgorsze? Specjalnie poszłam do sklepu po piwko (redds yee yee), czego nie jeszcze nie robiłam.(nie pije za często...a jak cos to ktos mi kupował) Nikt się nawet nie spytał o dowód! To po co ja tyle lat czekałam?!
Mam 15 lat i w tym roku wymyslilismy ze znajomymi namioty . Miały być zarówno dziewczyny jak i chłopcy, i nie byly one w mojej miejscowosci
No i na początku było "Nie ma mowy". Moja mam stanowczo przeciwna, ale tata byl skolny mi pozowlic. No i w przeddzien namiocikow, pogadalam z nimi, pzredstawilam swoje argumenty, wysluchalam ich, ale widzialam ze dalej sie opierakja. No i zastosowalam moja stara, dobra metode...czyli yyy rozpłakałam się , oczywiście na poczekanie.. powiedziałam, ze nie chce byc inna, ze ja chce normalnie życ, ze bede rozważna i poskutkowalo, pojechalam i sie.....swietnie bawilam
Planujemy powtorke, tak na zakonczenie wakcji
Ja na szczęście nigdy nie miałam zbytnich problemów z takimi sprawami. Z miomi rodzicami zawsze moglam się jakoś dogadać. Na wszystko oczywiście mi nie pozwalali (zresztą teraz patrząc z perspektywy czasu wcale im się nie dziwie ), ale zawsze doszliśmy do jakiegoś kompromisu.
Hmmm dwa lata temu chciałam ze znajomymi jechać na sylwestra w Bieszczady. Nie pozwolili, była awantura, ale jakoś przeżyłam.
W tym roku już pozwolili.
Ogólnie nie mam problemów z moimi rodzicami. Chce iść na imprezę, idę, chce wyjechać, wyjeżdżam.
Raczej mają do mnie zaufanie, a poza tym:
Wiekszość imprez spędzam ze starszym bratem, mamy bowiem to samo grono znajomych, więc mam kogoś kto w razie czego może mi pomóc:)
Moi rodzice mają zaufanie do goistów, a większość moich wyjazdów to jest właśnie na turniej albo na imprezę goistyczną. Rok temu jeszcze bali się, żebym sama jeździła w dalekie podróże pociągiem, teraz jakoś są bardziej skłonni zgodzić się na to;
Hmm najwięcej problemów mam z wyjściami z M. i L., których moi rodzice nie lubią wyjątkowo. Ale okej, też rozumieją
Sytuacja w moim domu ogólnie w tej kwesti super.
mnie to nawet po 18 nie puściliby gdzieś ze znajomymi co dopiero z "kolegą" lub nawet kolegami... cuż... taka mentalność. choć troche sie tutaj im dziwię, bo nigdy na tym tle nie mieli żadnych problemów zarówno ze mną jak i z moją starszą (23) siostrą.
pod namiot czy wogóle wyjazd to było wielkie gadanie jak jechałam z grupą teatralną. pod okiem nauczyciela (znaczy się kolesia, który u nas w szkole religii i jest instruktorem teatralnym, ale takim typowym belfrem to on raczej nie jest...). też było gadanie. a jak już pojecahłam (na 3 dni, do miejscowości oddalonej o 40 km od mojej, więc w każdym momencie mogli wsiąść w samochód i nawet mnie sprawdzić) to co godzine do mnie dzwonili i czy pisali smsy. sprawdzali mnie na kazdym kroku. aha. a to było dwa lata temu. w zeszłym roku już było lepiej. a w tym z przyczyn niezalażnych ani ode mnie ani od nich, nie pojechałam.
tutaj to taki malutki niby wyjątek. bo anka (znaczy się moja siostra) to z paczką znajomch mogła pojechać nad morze dopiero w po skończonym liceum. czyli jak już miała 19. wcześniej nie pozwolili. i mnie pewnie tez nie pozwolą jak gdzieś tak będę chciała pojechać z przyjaciółmi.
jej. ale wy macie problemy:>
jak chcecie iść na ipreze to idźcie
jak nie chcą wam sprzedać browca, niech wam kumpel kupi
proste
rodzice was kochają
powkurwiają się ale w końcu im przejdzie.
fakt. ale póki jesteśmy na ich utrzymaniu to musimy się ich słuchać.
ps. a co do piwa, to nie wiem jak u was, ale w moim mieście to nawet 13-latkowi browaca sprzedadzą...
A moi rodzice mnie czasem pozytywnie zaskakują. Jeszcze sie nie zdarzyło, żeby mnie nie puścili na jakąś impreze. Fakt, że oni zupełnie sobie nie zdają sprawy co się na takich imprezach dzieje I nawet jak przychodze do domu przesiąknięta zapachem wódki, to oni nic nie widzą... Ostatnio na przykład, zaczęli mnie uświadamiać jak smakuje piwo ;] Ale nie narzekam. Pozwalają mi na dużo. Moge późno wracać do domu, a oni się nie rzucają... Ale musze przyznać, że z pewnością jakiś wkład w to mają moi starsi bracia, któray w moim wieku byli... 12 lat temu i już zdążyli mi wychować rodziców. I się za mną wstawiają. Czasem rodzice mają jakieś odchyły, ale szybko im przechodzi.
A MisieK mądrze prawi.
A własnie - co do wyjścia z chłopakami. Mam wrazenie, ze moja mam byłaby najszczesliwsza wlasnie wtedy, gdybym wychodziła z jakimś facetem. Bo jak jej mowie, ze ide na sacer "tylko z kolezanka" jest szczerze zawiedziona. ^^
a u mnie na odwrót.... jak coś mówię, tak bezwiednie że np. Kamil opowiadał że cośtam cośtam... to od razu "jaki Kamil?" i te spojrzenie... jakiekolwiek imie męskie bym nie wypowiedziała zawsze jest jedno.... najlepiej to chybaby było dla nich jakbym sie w zakonie zamknęła...
Mam 15 lat. Jak wychodzę na dwór to mam być w domu o 22.00. Zresztą... i tak tyle nie siedzę na dworze. Tata czasami daje mi łyknąć piwa, bo uważa, że przeczyszcza nerki ;P ( i to prawda ). Nie palę, tata się mnie boi jak go zobaczę z papierosem. Mam swoje grono przyjaciół, które rodzice znają. Jeśli idę gdzieś z nimi to mam wolną rękę. Lecz gdy idę z kimś innym zaczyna się wywiad. Gdzie idziesz? Z kim idziesz? Co będziecie robić? O której wrócisz? Weź komórkę! troszczą się o mnie, a jednocześnie ufają mi.
Tyle.
bzdury pieprzycie , dzieckiem nie jest się do wieku 18 lat.
każdy jest dzieckiem swoich rodziców , rzecz jasna ;-P
sorry , ale mnie chyba po 18stce nie wydziedziczą ;-P
Ja mam 23 lata i nadal uważam się za dziecko. I nie mam zamiaru dorosnąć zbyt szybko (kompleks PP się kłania ). Poza tym uwielbiam moich rodziców, pomimo że często się kłócimy. Wiem że zawsze w razie czego mogę ich spytać o radę (a potem beztrosko ją sobie olać ) albo przyjść do nich po pomoc.
Mówię wam, nie warto dorastać.
malganis, jesteś zajebisty! =D
anagda -> ja nie wiem jak u ciebie ale, bo różne sa patologie, ale ja to bym musiał dziecko zmajstrować, albo wręcz odwrotnie;>
Mnie by rodzice z domu wywalili dopiero wtedy, jak by się dowiedzieli jednoczesnie, że jestem ćpunką, puszczam się na mieście, jestem w ciąży i mam długi ponad 10 000 zł inaczej nie da rady
Hmm, jak długo jest się dzieckiem? Sama nie wiem. Wiem tylko, że moje życie dzieli się póki co na szczęśliwe dzieciństwo do 14 roku życia i na to co następuje po nim, a czego nazywać raczej nie chcę próbować.
Z roku na rok rodzice pozwalają mi na coraz więcej. Mając lat 13 nawet nie mogłam iść na noc do koleżanki, a ostatnio [aktualnie jestem stworzeniem w wieku lat 17] bez problemu pozwolili iśc na całonocną imprezę i wrócić nad ranem. Kiedy wychodzę do koleżanek albo na jakieś włóczenie się ze znajomymi, to wracam przed zmrokiem [tzn w lecie, a w zimie to raczej nie mam zbyt wiele czasu na wyjścia]. Pamiętam, kiedy mając 15 lat chciałam pierwszy raz w życiu wybrać się z koleżankami na koncert, plenerowy dodajmy. Byłam pewna, że będzie ich ciężko przekonać, a tym czasem podeszli do mojego pomysłu dość entuzjastycznie, z zaznaczeniem, że ojciec przywiezie mnie potem do domu. Teraz z koncertów wracam już sama. Poza tym od kiedy zaczęłam chodzić do szkoły muzycznej [14 lat], a potem do liceum i musiałam dojeżdżać do centrum miasta autobusami, mogę sobie pozwolić na chwilę powłóczenia się po sklepach albo posiedzieć w parku ze znajomymi. Może i na kolczyk w brwi kiedyś się zgodzą
Moi rodzice, jeśli chodzi o alkohol są dość dziwni. Czasem na jakimś rodzinnym obiadku w lokalu kupią mi jakieś mniejsze piwo, i to sami z siebie. Kiedy szłam na swój pierwszy w życiu koncert mama zaopatrzyła mnie w kilka brezeerków (drink 5%). Niby nic wielkiego, ale zawsze. Może dzięki temu że mają taką postawę, jakoś mnie nie ciągnie. Jeśli chodzi o wyjścia to jest troche gorzej. Niedawno się przeprowadziłam, z centrum na oddaloną o 9km wioske i mam kiepski dojazd. Autobusy kursują mi co 2-3 godziny i nie zawsze mam jak dojechać, a rodzicom rzadko chce się mnie wozić. Zawsze musze im mówić gdzie ide, z kim i kiedy wróce. Nawet gdy chce wyjść w niedziele o 10. Jeśli chodzi o koncerty to zazwyczaj pozwalają, pod warunkiem jakim jest np posprzątanie pokoju, skoszenie trawy czy umycie naczyń. A godzine powrotu i ewentualne nocowanie u kogoś zawsze można wynegocjować.
15
Ja mogę podziękować moim rodzicom za tzw. umiarkowany luz. Tak jak już piszecie, z roku na rok jest coraz większe polo do popisu. Jeszcze dwa lata temu jak wróciłam w lato do domu o 22, to już był koniec mojej wędrówki po osiedlu. Teraz gdy wychodze o 22, rodzice mówią tylko "weź klucz'. Dużo się zmieniło odkąd nie mieszkam w roku szkolnym z rodzicami, ale sama w innym mieście. Fakt faktem, że gdy tam jestem to mnie kontrolują, ale ja sama mam potrzebę by wygadać się mamie o tym co dziś robiłam.
Mam siostrę, która też ma 13 lat. I sorry, ale ja sama czuje się dzieckiem nie w pełni dojrzałym( 17 rok mi leci przez palce) dlatego ciężko mi zrozumieć jak ktoś w wieku mojej siostrzyczki może mówić o dojrzałości.
Do kiedy się jest dzieckiem? Hmm, mi się wydaje, że do tego czasu kiedy sami będziemy musieli w pelni zabrać się do roboty, wtedy gdy będziemy odpowiedzialni za kogoś kogo kochamy, chociaż jak już ktoś napisał dzieckiem się jest zawsze-dzieckiem swoich rodziców.
Jeśli chodzi o alkohol to od ukończenia tej 17 mogę spokojnie pić z rodzicami jakieś piwko czy wino, albo coś innego.
I tak szczerze to nigdy nie powiedziałam do mojej mamy tudzież mojego taty "Nie jestem już dzieckiem" i w sumie nigdy bym nie chciała tak powiedzieć, fajnie jest być dzieckiem mniej obowiązków i spraw na głowie
;| japitole. różne są patologie na tym świecie. ta matka twego kuzyna to przypadkiem w moherowych beretach nie służy?
ciężko tak sobie we wrześniu rzucić palenie, ale to taki offtop.
[ Wrzesien -> szkola -> stres -> palenie ] to mowi samo za siebie
Mnie by nigdy nie wyrzucili. Nawet gdybym skombinował im wnuczęta, sami mi powiedzieli, żebym się wtedy nie krył tylko im powiedział, hehe. Oczywiście 18 lat to nie żadna granica Kelvy. Dzieckiem jest się o wiele dłużej.... Mam 19 lat. W domu mogę być w wakacje ok. 1.00, czasem dłużej, ale zazwyczaj jestem wcześniej no bo niby co można codziennie robić do pierwszej......?
a ja mam lat 15-ście, młoda jestem i zdaje sobie z tego sprawę.
moja mama twierdzi, że prowadze podwójne życie. bardzo możliwe.
moge się kumplować z kim chce. mój ojciec zmusza mnie do znalezienia sobie faceta jak się dowiedzieli że paliłam, albo znależli zdjęcia jak pije piwo, to mnie odrazu nie zabili. nawet mi szlabanu nie dali, jak wróciłam do domu zalana w trupa (ale to tylko raz ;p). moge pyskować. moge wracać o 22. moge spać poza domem. ale wolna nie jestem, bo mieszkam z moimi rodzicielami. i podzielam ich zdanie, że za mnie odpowiadają i wszystkiego mi nie wolno. trudno. do 18-stki i samodzielności.
kota też mi nie chcą kupić zołzy ;p
z tą samodzielnością to nie byłabym taka pewna... moja siostra ma 22 lata i musi wracać do domu do 23...
dorosła będę, jak sama będe na siebie zarabiać.
ja od 2 miechów mam 20. Oj, ciężko to przeżyłem... (starość). Od roku mieszkam sam, studiuje we wrocławiu. Niby to wolność, ale... nie dla mnie takie zabawy. Trzeba samemu robić sobie jedzenie , chodzić na zakupy, martwić się o pieniądze, myć gary, podejmować samemu trudne decyzje. Ba, pracować musze! A w życiu! Nie znosze tego. Wolałem być dzieckiem. Nie zamierzam stawać się "dorosły" tak długo jak to tylko możliwe, to są dziwni ludzie. Cholera trza być poważnym, odpowiedzialnym, takie tam. To nie dla mnie. Ale czuje, jak powoli staję się jednym z nich, co nie wprawia mnie w dobry nastrój.
Ale w sumie dzięki temu przyzwyczaiłem rodziców do tego, że jestem samodzielny. Także teraz nie musze nawet pytać o zgode jak mówie np, że jade na tydzień z kumplami nad morze. Tylko stwierdzam, a oni wiedzą, że i tak zrobie swoje. Jeszcze rok temu to było nie do pomyślenia!
Hm... Moja mama strasznie się o mnie martwi. Np. chcę jechać do teatru z koleżankami (jest nas razem 4), przedstawienie się kończy o 22:00. To ona mówi, że przyjedzie po mnie, bo nie będę wracać sama autobusem przez miasto, bo mi się może coś stać. Oczywiście wszystkie koleżanki mogą wracać busem bez problemu... Ale jak mówię to mojej mamie, to ona twierdzi, że ich rodziców nie obchodzi, co się stanie z ich dzieckiem... ;'p
Na imprezy praktycznie nie chodzę, więc na tym tle nie mam problemów. Jeśli chcę się napić to wychodzę pod pretekstem "połażenia ze znajomymi po osiedlu" i wybywamy w takie nasze miejsce do picia ^^ Piję tylko piwo (wino czasem, ale to na ogniskach) i to max. jedno, potem wpieprzam gumę do żucia i nikt mnie jeszcze nie wyczuł. Nie palę. Rodzice, jak ich poproszę, dają mi próbować piwa czy wina kiedy jest do obiadu czy coś.
Co do chłopaków, to zawsze jest tak, że jak wychodzę do kina czy na miasto, to moja mama się pyta "A Adam idzie z tobą?" ^^ Twierdzi, że z chłopakiem będę bezpieczniejsza i chwała jej za to.
Aj aj....widzę tu dużo niesamowitych historii
Od kiedy starsi złapali mnie pijanego gdy miałem 13 lat to zaczęli się powoli przyzwyczajać do moich wybryków, chociaż raz za wódkę była lipa i miałem nigdzie na wakacje nie jechać, ale w końcu jakoś ich przekonałem. Od tamtej pory już konfliktów "pijany syn vs rodzice" nie było. Zresztą nie pamiętam żebym kiedykolwiek wrócił do domu najeb**** w trzy dupy. 18 lat stuknęło mi dwa tygodnie temu więc jest totalny luzik, piwko przed telewizorkiem, zero sprzeciwu.
Nie wyobrażam sobie sytuacji w której moi rodzice mogliby wyrzucić mnie z domu. Tata jest dosyć srogi, ale myslę że wybaczyli by mi wiekszość głupstw i szaleństw. Musiałbym coś porządnie przeskrobać aby im się poważnie narazić.
Jak juz pisałem, mam 18 lat i nie jest to wcale wiek dojrzałości. Jeszcze zbyt duża część mnie jest dzieckiem, za mało odpowiedzialności i samodzielności bym mógł rozpocząć teraz życie na własny rachunek.
no ja tez nie pamietam zebym kiedys wrocil najebany w trzy pupy bo prawdopodnie bylem wtedy zbyt pijany zeby tak uwazac. mam 20 lat z kawalkiem, a rodzice dalej uwazaja, ze na imprezach to sie pija po 2 piwa, nie pytalem ich co mysla o moim studiowaniu...choc wolalbym zeby nigdy nie dowiedzieli sie ,ze prawie co tydzien chodze nawalony jak stodola.
hehe, też to mam.
Matka pyta, "co robiłeś na wczorajszej imprezie?" kiedy wracam skacowany. Odpowiadam -piłem!
-Ile?
-Dużo - i paskudnie sie uśmiecham
-To pewnie nawet więcej niż 3 piwa! - robi mine, jakby to było nie do pomyślenia
A ja robie wszystko, żeby nie wybuchnąć śmiechem. Niech żyje w błogiej nieświadomości
I też nigdy nie wróciłem do domu nawalony w 3 dupy, bo zawsze rozsądnie myśląc wolałem przeczekać do momentu, w którym będe mógł mógł chociaż stać na nogach zarzekając się, że jestem całkowicie trzeźwy. A gdzie przeczekałem, to zależało od tego, na ile mi pionu starczyło i jak daleko udało się dojść. Zwykle niedaleko
ja mam ze starymi dziwny układ
niby np. to czy zjem obiad, mam czyste ciuchy, posprzątany pokój jakoś ich średnio obchodzi, nie żebym chodziła głodna ale po prostu chyba wychodzą z założenia że jestem na tyle ,duża, że potrafię sama o siebie zdbać
jeśli chodzi o wyjścia, starszy puszcza formułkę: ,wrócisz wtedy kiedy będziesz uważała za stosowne, // mama natomiast prawie zawsze nie pyta się kiedy zamierzam wrócić, raczej wypytuje mnie szczegółowo z kim będę przebywać, co bym jej zbyt duzej chały na mieście nie uczyniła, kiedys np. stwierdziła że nie powinnam sie spotykać z moja przyjaciółką bo ma kolczyk w języku?
przedstawiłam moich staszych troszkie jak jakiś bezdusznych snobów?
w praktyce tak nie jest dużo ze mną rozmawiają, co prawda nie na wszystkie tematy, co mnie trochę debnerwuje, lodówka jest pełna, ubrania, mimo krzyków ze powinnam robic to sama, uprane
jeśli chodzi o alkohol, ich zdaniem nie pije, co mija sie z prawdą
czasem aż dziwne ze tego nie zauważają...
16?
To ja mam 15 i nie narzekam.
Jak mam wrócić później niż o 21 to nie wracam wcale. Ale to ze względu na to że mieszkam w hmhmhm wiosce niedAleko wprawdzie od miasta ale droga jest mhoczna
Jutro mam imprezę na działce (dużej, ze stawem) na 30 osób. Zero problemów, sama pomoc. Już raz taką impreze zrobiliśmy, tata przychodził na kontrolę co 2 godziny, pełna kulturka. Pozwolił pić piwo imbirowe (ekhm) więc ja piłam. Reszta trochę gorzej, ale tata potem widział liczne butelki i stwierdził "No ale przecież najważniejsze że było kulturalnie". To z jego strony było naprawdę w porządku. Działka jest na odludziu i tata nawet nie czepiał że była muzyka na cztery głośniki estradowe.. Tylko o 5 wyłaczył prąd ale to się nie liczy
Z rodzicami piłam piwo i grzane wino.. Ale w małych ilościach. Do moich przyjaciół nie mają NICZEGO. No bo jak to tak, nie wybaczyłabym im głupich tekstów co do ludzi których lubię. Ubieram się jak mi się tylko podoba. Tylko jeśli mama uznałaby ciuchy za 'szokujące' (co się nie zdarzyło) to powie że mam sobie sama finansować.
W sumie najgorsze awantury są zawsze o bałagan w pokoju i niesystematyczność w nauce, chociaż stopnie bardzo dobre.
W sumie nie jest źle.
testy sie w szpitalu robi:D tak jak na narkołyki tak i na tytoń;>
jako ze zawsze bylam w miare grzeczna,to jest mi ciezej niz wam. I dopiero kilka miesiecy temu rodzice przezyli szok z alkoholem czy mega spoznieniem sie [: ale juz zdazyli sami mi dac kupic sobie piwa (brzmi beznadziejnie,ale oni nie chcieli mi nawet dac sprobowac piwa czy wina x: ) czy zrobic akcje w szpitalu (pielegniarka przy przyjeciu wypelnia karte i jedno z pytan brzmi "Czy pijesz alkohol/palisz papierosy". Powiedzialam, ze nie,a moja matka "Zeby szczerze odpowiedziala to bym chyba musiala stad wyjsc" o_O). Pic pije,wychodze na miasto lub sie przejsc, a po kilku godzinach wracam. Imprezy? Ostatnio nie,wlasnie przez wczesniej wspomniane 'szoki',ale ide teraz do LO,wiec moze sie ugna <:
i'm 16.
jestem spokojna, dobrze wychowaną wzorową uczennicą o średniej 5.5, udzielam się bardzo aktywnie kulturalnie, wyjeżdżam w celach naukowych do LO, sprzątam za sobą, dbam o dom, opiekuje sie dzieckiem kuzynki, czasem wychodze na miasto.
to była wersja oficjalna.
teraz tak na serio.
na wakacjach praktycznie co wieczór wychodze o 20, wracam koło 23.30, zadaje sie ze starymi znajomymi, z którymi lubimy sobie łyknąć i zapalić, więc to robimy nader często, bo coś ostatnio mamy cudowny przypływ gotówki [marlboro i heineken, ah], włóczymy się po mieście, znajdujemy sie w dziwnych miejscach, co tydzień robimy zbiorowe ogniska do rana dla wiekszej liczby osób, np. wczoraj mielismy grilla na budowie kolegi, po którym wracaliśmy ciemną nocką do domów [ale wtopa była bo wpadł ojciec jednej kumpeli i chyba zobaczył te piwa stojące na stole].
ogólnie rodzice im jestem starsza to pozwalają mi na więcej, mają do mnie jako takie zaufanie, jednak jak im nie zapowiem, że bede dłużej i wróce jutro, to dzwonią do mnie, ale jak już później wracam to biore klucz i nie ma problemu z wejściem do domu. mysle, ze starsi na pewno sie tam domyślają, ze troche sobie podpijam, ale jako że zawsze wracam do domu o własnych nogach [jeden wypadek na ostatkach pomijam milczeniem, kilka ładnych godzin umknęło mej pamieci], to nic nie mówią [chyba oprócz: tylko żebyś sie nie upiła].
a dzieckiem jestem, im starsza się staję. serio. i szybko nie zamierzam dorastać, choć juz niedługo bede musiała być w miare samodzielna.
16,5 ; ]
Moi rodzice są w stosunku do mnie bardzo pobłażliwi i jeżeli się o mnie martwią, to nie dlatego, że nie ufają mi, ale dlatego, że nie ufają ludziom. Nie mam problemu z wyjściem na dyskotekę i powrotem o 3-4, jeżeli tylko powiem o której mniej więcej wrócę. Zresztą czasami wolę nawet zadzwonić, żeby po mnie przyjechali, bo nie zawsze mam ochotę wracać 1,5 km do domu na piechotę. Właściwie nie dziwię się rodzicom, że mi ufają, bo nie mają właściwie powodów, żeby tego nie robić. Kiedy wracam pytają czy coś piłam. Jeśli piłam, to mówię. Nigdy nie przesadzam z ilością więc nie ma problemu. Nie ma sensu prowadzić podwójnego życia, bo po pierwsze - jest to dosyć uciążliwe, a po drugie - na dłuższą metę się nie opłaca.
18
w sumie, od 15 lat wzwyż ludzie już mogą funkcjonować ;]
Jeszcze zależy którzy bo łyse muły nigdy nie będą na tyle normalne by nawet dziećmi ich nazwać ;/
No ale, ci normalni ludzie to potrafią już po 15 okazać sie dojrzałymi ;] a w wieku 17 lat to ci normalni już wogole są dorośli ludzie ale jeszcze nie w prawnym aspekcie.
Jezeli o mnie chodzi... a zreszta, co was to obchodzi ;p nie przepadam za moją rodziną na tyle by im mówić gdzie i po co idę, a jak juz mówię to i tak w wielkim skrócie, już sie przyzwyczaili... mam komorke, jak cos to dzwonią i tyle ;]
"...P..."
mam 14 lat. rodzice pozwalaja mi na bardzo duzo. wiedza prawie o wszystkim, bo wlasciwie co bym za ich plecami nie zrobila, a potem im opowiedziala- raczej sie nie wsciekaja. ze sie napilam albo zapalilam? jak ktos do nas przychodzi i tata kupuje piwo, to zawsze tez dla mnie (raz tlumaczylam mu w sklepie jakie chce a potem zaczal mi robic wyrzuty, zebym sie nie przyznawala przed ekspedientka ;p), a biernym palaczem i tak jestem od dziecka ;d
moge sobie jezdzic w granicach rozsadku jesli, jak to moj tata mowi i na co jest uczulony- zorganizuje sie. jak sie czasem nie zorganizuje i cos mi nie pojdzie, to tez nie ma wielkiej afery.
mam tolerancyjnych rodzicow i kazdemu takich zycze.
nie wiem czy ktos miał też takie skojarzenie jak ja (nie czytałam wszystkich wypowiedzi), ale zanim przeczytałam cały tytuł tematu nasunęło mi się na myśl 'mamo, nie jestem już dziecą'. zupełnie nie mam pojęcie skąd mi to przyszło...
do rzeczy: rodzice mi ufają i myślę, że nawet pozwalają mi na trochę. z tego co się orientuję, to co poniektórzy w moim wieku (15lat) chodzą na dyskoteki, piją itd. mnie natomiast to w ogóle nie kręci... nie wiem dlaczego tak jest, ale po prostu nie lubię ani pić alkoholu ani kawy ani palić niczego... może i to dziwne, ale stety albo i niestety tak jest
Dobrze, że kawy nie lubisz, bo kawa jest ZŁA.
Mnie w wieku 15 lat rajcowała możność latania na dyskoteki, picie i palenie. Na starość mi przeszło ;p
Tzn dyskoteki XD
Pamiętajcie- kto pije i pali ten nie ma robali!
Czeste picie wydłuża zycie
Uczyć się najlepiej, to wtedy nie ma się czym stresować ;-)
a z kawą to ironia była, sama bym bez tego trunku matury nie zdała ;-P
kawa ssie :] piłem raz w życiu, już nie bede ;]
Wstretne, gorzkie, muliste i niezdrowe na dodatek... (chociaz w sumie to nie ma na tym świecie zdrowych rzeczy... a na cos umrzeć i tak trzeba)
"...P..."
Fe nienawidze kawy sypanej.
Kiedys mi sie rozpuszczalna skonczyla, przez tydzien pilam sypano i juz zygalam tym wszystkim. Teraz mnie sam zapach odrzuca na kilometr i pol.
Jacobs Kroung Nescafe Gold wymiataja.
Bez mleka i bez cukru.
Ha
Próbowałem się kiedyś przemóc i pić sypaną, ale nie mogę. Kawa z fusami...bleeee
Dlatego piję tylko rozpuszczalną, sypana dla harcorowców
etam, nieważne jaka. Ważne że kopie.
bleh, kawa jest ohdyna ;'p ja nei cierpię żadnego rodzaju, nawet kapuczino ;'p ;'>
przed matura pokochasz kawę.
a ja wolę koka-kolę XD
jak czytam niektóre wypowiedzi to mi siem wierzyć nie chce że... eh...
Daga ma fajnie ;)pozdro dla ciebie
hm...no ja mam 16 latek...za miesiące dwa a moja sytuacja przedstawia się tak:
-mam wracać przed zmierzchem
-przed wyjściem opowiedzieć cały życorys moich znajomych <no powiedzmy> aha i scenariusz tegóż oto spotkania
-nie mogę wyjeżdzać z samymi znajomymi na wycieczki
-no jestem jedynaczką :/
-mam średnią 5.7
-pomagam jak sie powie
- moja matka NIC nie podejrzewa....aż siem dziwie
i co tu zrobić żeby przekonać do zostania dłużej poza domkiem .....
halo, ja mam za dwa latka jeden osiem el ..wiem że dorosła nie jestem ale w porównaniu z tym co mogą moi znajomi to ja prawie z domu nie wychodzę...i potem wszyscy myślą że kuje wieczorami a ja siem nudze...
ogórasy dla tego kto mi podpowie
I z nudy masz tą średnią zapewne.
z tym scenariuszem spotkania... początkowo też tak miałem. jej. aż się sobie dziwie jaką ja mam wyobraźnię. czego to się nie robiło. grało w szachy z kumplem, pomagało koleżance malować mieszkanie, odwiedzało kumpla w szpitalu, filmy u kumpla na duużym telewizorze oglądało, nawet kiedyś pomagałem kumpeli psa wybierać do 23 xD
to były czasy;>
Też bym chciał mieć 15/16 lat Absolutnie bezstresowe życie. A teraz rano kawa, po południu kawa, wieczorem kawa. I jedziemy z tym koksem....
NEMHAIN: nie przejmuj się!! Twoi rodzice po prostu troszczą się bardzo o Ciebie. Aczkolwiek trzymają cię "krótko"....
Ja dzieki bratu nigdy nie musiałam się z niczego tlumaczyc:)
To on byl ten od pilnowania i tlumaczenia
Nadal w sumie jest, ale powoli sie uniezalezniam:)
Ja tez duzo kawy pije.
Od dzisiaj odwyk:)
Hm... a ja mysle, ze jednak rodzice maja troche racji z tymi zakazami i nakazami. Czasami naprawde nie jest bezpiecznie po tej 21 czy ktorejs na dworze . Jak sie u mnie sytuacja przedstawia? Mam 15 lat, i niestety o 21 musze byc w domu. o zadnych imprezach i wyjazdach nie ma mowy :]
Jak ich przekonywac? Ja raczej nei przekonuje. Zaciskam zeby, i przypominam sobie ile mam lat i jaka jestem jeszcze gowniara. Kiedys bardzo zalezalo mi na wyjezdzie na kilka godzin chociaz do Poznania (mieszkam w Łodzi, a powodow checi do tego wyjazdu, przytaczac nie bede ), w te wakacje. Powiedzialam, ze nie bede jechala sama, ze ja tez chce zyc jak moi znajomi, wracac pozniej itd. i.. pupa rodzice sie na mnie wsciekli, a zadnego wyjazdu nie bylo.
ale teraz najgorsze walneli - o 11.30 mam wylaczac kompa o_O, mam tak juz od miesiaca. zarabiste wakacje no nie? ani z nikim nie wyjde, a nie na gg nie pogadam, no suer sprawa .
Ooo
To wez z nimi pogadaj?
Masz 15 lat i musisz wracać o 21 do domu?
Ja w nie wyobrazam sobie takich powrotów w drugiej gimnazjum, czy tam trzeciej, nie wiem.
Really, moze jak porozmawiasz bedzie lepiej:)
A jakie jest nastawienie waszych rodziców na kontakty z przeciwną...?
I powiedzmy jaka różnica wiekowa byłaby dopuszczalna...?
Hehe, każda, byle bym miała tego chłopaka :]
Mam wrażenie, że moja mama czasem bardziej chce żebym miała chłopaka niż ja tego pragne. W jej mniemaniu każdy spacer, każdy sms czy każda rozmowa na gg jest przeprowadzana z jakimś moim wybrankiem... Nie powiem, wkurwia to troche.
No, ale ona sobie jeszcze jakiś czas poczeka :]
kategoria wiekowa 3 - 6 lat. starsze to to już odpada
yeah - dwudziestotrzyletni chłop to je to :}
u mnie ten przedział raczej odpada. mógłbym zostać posądzony o molestowanie;P
w sumiete nakazy nie sa takie zle
ja mam tak:pytam czy moge wyjsc???
odpowiedz rodzicow tak, a kiedy wrocisz
ja:nie wiem
rodzice:aha
i tym sposobem chwilowo nie mam zadnych ograniczen ale sytuacja sie zmienia jak wracam trzeba sie przygotowac na pytania(a za kazdym razem się zmieniają)
i nie wiedzac o ktorej mam wrocic wracam za wczesnie(zapewne) a jak bym wrocila pozniej to juz bym wiecej na wieczor pewnie nie wyszla i kolko sie zamyka
a pozatym rodzice sa liberalni wyjechac za miasto na caly dzien z przedstawicielami plci przeciwnej moge siedziec przed kompem moge(no chyba ze moj brat chce go uzywac)no i ogolnie wszystko mozna uzgodnic(ciezko jedynie o kasie rozmawiac )
Różnica wiekowa, bo ja wiem... Myślę, że powyżej 10 lat różnicy mogłoby już moim rodzicom nie odpowiadać.
Wiec 6 latki odpadają;]
Zadaję się raczej ze starszymi ludźmi, to myślę, ze moich rodziców trudno byloby zaskoczyc.
uu, miałem ja kiedyś dziewczynę 2 lata starszą :]
no ale - w stosunku do rodziny jestem bardzo skryty i niedostępny :] o tym że chodzę z jakąś dziewczyną dowiadują się pewnym czasie, najczęściej przypadkiem - nie żebym sie z tym ukrywał, po prostu nie lubie z nimi gadać ;]
Różnica wiekowa - jakoś wolę młodsze :] rok czy dwa, więcej to w moim wypadku jest gimnazjum którego nie trawie ;/
ps. kawa ssie, już pisałem chyba ;]
"...P..."
Kawa się przydaje, kiedy nadchodzi cudowny czas, gdy o 7.00 się wstaje, do 15.20 siedzi w szkole, następnie do 19.40 w szkole muzycznej, wraca do domu o 20.00 i do 23.00 stara się coś nauczyć... Ale ja jestem kawosz umiarkowany, bo przetrawiam tylko cappuccino i wszelkie 3w1 [oprócz Mokate, bleh!]
Mama zawsze mówi, że facet powinien być od kobiety o kilka lat starszy. Z tym, że w moim przypadku jeszcze nie było przerabianego motywu pt. 'Lilly ma chłopaka', więc trudno powiedzieć jakby zareagowali, gdybym faktycznie jakiegoś studencinę do domu przyciągnęła.
Hm... co do plci przeciwnej... jezeli bym juz miala chlopaka, to robilabym wszystko, zeby zaden czlowiek rodziny nie wiedzial. Moze to dlatego, ze jestem jakas dziwna i niesmiala i zamknieta w sobie, ale czulabym sie bardzo dziwnie, gdyby rodzice moi sie dowiedzieli, ze mam jakiegos chlopaka .
Sayaka, proponujesz rozmowe, ale co ja mam im powiedziec? Oni sa przekonani, ze ja moge swoja opinie zachowac dla siebie bo i tak jest niewiele warta, a oni sa starsi, maja doswiadczenie itd. i juz no, nie mam nic do gadania. Jak z takimi ludzmi mam rozmawiac? Zwlaszcza, ze pewnie maja troche racji. Tylko kurde jak tu zdobywac swoje wlasne doswiadczenie jak o 11.30 mam spac.
Ja mam 14 lat, ale czuję się jak 15-latka, i moja mama też traktuje mnie bardziej jako tą o rok starszą, bo rok wcześniej poszłam do szkoły (jestem w 3gim a powinnam w 2), i zadaję się zwykle z 15-16 latkami. Mam przyjaciółkę jedną młodszą, 13-letnią, drugą 16-letnią. Są inne, z każdą mam inne wspólne tematy i zajęcia, ale jest ok.
A co do rodziców... nie narzekam, może dlatego że oni nie mają powodów do narzekań. Nie piję dużo alkoholu, na parę łyków piwa przy ognisku na wakacjach to i oni pozwolą, nie palę bo mnie to nie ciągnie, ćpanie też nie. Kawę lubię, ale nie przesadzam (jeszcze). W szkole nie mam wielkich problemów, łapię się na pasek, lekcje zwykle potrafię odrobić sama. Nie przepadam za wielkimi imprezami, dlatego na razie nie mam okazji błagać ich o pójście na nie. Jesli są jakieś urodziny czy impreza na które chcę iść, i to u kogoś kogo oni znają, albo przynajmniej słyszeli o nim/niej, to nie ma problemu. Nie mam potrzeby być poza domem do późnej nocy, bo uwierzcie, większych palantów i dziwek niz w mojej okolicy to nie ma. Przyjaciół czy dobrych znajomych mam z kolei dość daleko od domu i widuję się z nimi popołudniami lub w weekendy. Lubię spokojne życie
Moi rodzice są na szczęście dość towarzyscy, mają przyjaciół, z których dziećmi ja się przyjaźnię, więc nie mam nic przeciwko wyjazdom z nimi na wakacje, bo jest fajnie, i my mamy i tak swobodę, często osobny pokój czy coś.
Jeśli chodzi o zakazy to mama chce ograniczyć mi kompa, i w sumie to nie dziwię się, bo chyba naprawdę jestem uzależniona Jak dla mnie to za bardzo przejmują się moją szkołą i czasem, szczególnie mama, za dużo ode mnie chcą...
Co do chłopaka - nie wiem, nie miałam. Ale wydaje mi się, że jeśli byłby w porządku, to mama zaakceptowałaby sam fakt posiadania przeze mnie chłopaka. Gorzej z tatą, który zawsze pyta z kim gdzie i po co idę. Ech...
Nie jest źle, jak na razie mi to wystarcza.
EDIT: Voldzia, ja muszę wyłączać kompa o 22.30 z powodu siostrzyczki kochanej Na szczęście spać mogę iść trochę później.
Tatusiowie so zawsze bardzo zazdrosni o swoje coreczki ;]
Bardzo uwaznie patrzo na wybrankow.
Ja tak czytom i za glowe sie chwytom
Moze ja jestem nienormalna jakas, ale nie wyobrazam sobie, zeby moi rodzice zakazywali mi wychodzic do pubow, czy na imprezy, czy cos. I nie chodzi tutaj o fakt zakazu, ale kurde co ja robiłabym 0.o
Bardzo lubię wyjść na imprezę, nie codziennie, nie co dwa dni, ale raz w tygodniu sprawia mi to wielko przyjemność.
ja na imprezy nie chodzę, bo po prostu nie lubię czegoś takiego... dlatego z tym nie mam problemu
ale żeby z chłopakiem czy to na pizzę iść... to załamka.......
ja klamie od urodzenia. jest to generalnie okropne, ale mam dobre stosunki z rodzicami (teraz, bo kiedys bylo zupelnie inaczej, na wlasne zyczenie), za co placa cene, ze tak naprawde mnie nie znaja... choc moze to i dla nich lepsze, a napewno latwiejsze i przyjemniejsze. nie wyobrazam sobie zebym mogla im o WSZYSTKIM opowiedziec. pewnie by mi nawet nie uwierzyli.
Mama to jeszcze jest ugodowa, przynajmniej w porownaniu do ojca, ktory dzis mial do mnie caly dzien pretensje za to, ze moj chlopak dostal dzis buziaka na pozegnanie przed bramka na moja posesje :P
Co do klamstw, to ostatnio postanowilam sie odzwyczaic. Oczywiscie z umiarem, ale jednak, bo faktycznie jesli powiedzialabym im absolutnie wszystko to musialabym sie chyba wyprowadzic :P Ale mam dosc spore problemy z zaufaniem <do mnie> ostatnio, wiec trzeba je jakos odbudowac.
Np. nie spozniac sie wiecej niz 10 minut i inne bzdury.
Powered by Invision Power Board (Trial)(http://www.invisionboard.com)
© Invision Power Services (http://www.invisionpower.com)