Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

3 Strony < 1 2 3 
Closed TopicStart new topicStart Poll

Drzewo · [ Standardowy ] · Linearny+

> Za głosem serca (zak), zmieniłam tytuł,

Ellie
post 28.01.2004 17:42
Post #51 

Uczeń Hogwartu


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 236
Dołączył: 16.05.2003
Skąd: Nowy Dwór Maz.




No robi się ciekawie... Ciekawe co takiego wtedy robili. Pewnie go pocieszała lub coś takiego, a Severus źle to zrozumiał.
Fick fajny, taki inny. Harry ma rodziców i wogóle jest inny niż ten z książek Rowling.


--------------------
As happens sometimes a moment settled...
... and hovered and remained for much more than a moment.
And sound stopped and movement stopped?
... for much, much more than a moment.
And then the moment was gone.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
harciomaniak
post 30.01.2004 18:12
Post #52 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 7
Dołączył: 11.05.2003
Skąd: Z Jastrzębia Zdroju, z Gryfindoru




cze to znowu ja
supcio opowiadanko
szkoda że tak mało opisów z nocy poślubnej
no ale w sumie to fajnie
czekam z niecierpliwością na next parta
Pozdrowienia i Weny zyczę ci Nivery


--------------------
"Nie lękajcie się (...) otwórzcie serca Chrystusowi"
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Szinga
post 30.01.2004 20:11
Post #53 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 11
Dołączył: 31.12.2003
Skąd: Zrobi różnicę, jak powiem?




Nivery, ja nie wiem co mam powiedzieć...
Part bardzo mi się podobał, chociaż zauważyłam pare błędów... ale one nie przeszkadzały mi nawet w czytaniu... a raczej połykaniu tekstu.
Czekam na następną część, bardzo niecierpliwie.
Zafascynowana,
Szinga


--------------------
Mój blog - zapraszam.
Moja strona - również zapraszam.
Kto mieczem wojuje, od miecza ginie...
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Mordoklejka
post 31.01.2004 18:04
Post #54 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 83
Dołączył: 24.08.2003
Skąd: Wolsztyn




Myślem, że Lily była przyjaciółką Pottera z dzieciństwa czy cóś, ale siem dłuuuuuuugo nie wiedzieli, bo np. w twoim Ficku Potter mógł chodzić do innej szkoły przez kilka lat i nagle się zjawił, jak juz ona i Sev byli parą i ona siem z nim witała albo pocieszała czy cos!!! huh.gif
DAWAJ SZYBKO NEXT PARTA!!! <----- OCZYWIŚCIE, JEŚLI JESZCZE NIE CZYTAŁAŚ ZAKONU FENIKSA NIE MUSISZ SIĘ SPIESZYĆ, KAŻDY POTTERMANIA NIE CZYTAJĄCY ANGIELSKIEJ WERSYJI TO ZROZUMIE wink.gif

pees: wiem, że ten post siem kupy nie trzyma, ale to przez to, ze siem feriem konczom cry.gif


--------------------
Wczoraj wieczór myślałem o ratowaniu świata. (...) Dziś rano o ratowaniu ludzkości. Ale cóż, trzeba mierzyć siły na zamiary. I ratować to, co można.

A. Sapkowski "Narrenturm"
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Nivery
post 02.02.2004 10:17
Post #55 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 33
Dołączył: 23.10.2003
Skąd: MaGiCzNy ŚwIaT hArRy'EgO pOtTeRa




Już przeczytałam. Wczoraj o 23:00 gdzieś tak skończyłam. Warto było siedzieć nad książką. Super.
Parta jak tylko będę mogła napiszę dzisiaj. Jakby coś to powinien się pojawić do końca tygodnia tongue.gif

Ten post był edytowany przez Nivery: 02.02.2004 10:19


--------------------
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Nivery
post 04.02.2004 12:11
Post #56 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 33
Dołączył: 23.10.2003
Skąd: MaGiCzNy ŚwIaT hArRy'EgO pOtTeRa




Rozdział 17

Leżąc z wspartą głową na piersi Severusa, Lily zastanawiała się co mu odpowiedzieć. Nie chciała by ta ich wspólna noc się zakończyła. Każde słowo mogło doprowadzić do zniszczenia wszystkiego co przez ostanie dni osiągnęli, dlatego też Lily powiedziała błagalnym tonem.
- Nie teraz Sev, proszę. Nie jestem na to gotowa... Proszę cię. Nie chcę by ta noc skończyła się na kłótniach.
- Spokojnie. Jak chcesz mogę zaczekać, ale wiedz, że w końcu będziesz musiała powiedzieć mi prawdę.
- Wiem... przepraszam – szepnęła cichutko i przycisnęła głowę do zagłębienia między szyją a barkiem mężczyzny.
- Spokojnie kochanie – szepnął jej do ucha Severus i zaśmiał się cicho, kiedy Lily pocałowała go w szyję – Mamy jeszcze przed sobą całą noc, podczas której jestem do twojej całkowitej dyspozycji.
Lily wsunęła rękę pod kołdrę i pogłaskała czule brzuch i uda męża. Sunąc w górę i w dół poczuła coś twardego i gorącego. Objęła w rękę dumnie stojący członek Severusa i ścisnęła go lekko. Mężczyzna jęknął.
- Chcesz mnie doprowadzić do szaleństwa? – spytał chrapliwie odsuwają rękę Lily i całując ją w usta.
Kobieta odpowiedziała mu namiętnym pocałunkiem, który doprowadził go niemal do wytrysku. Przetoczył ją na plecy i nakrył swym ciałem. Jednym szybkim, płynnym ruchem znalazł się w jej wnętrzu – tętniący i twardy, gotowy na rozpoczęcie wędrówki ku spełnieniu. Poruszał się w niej bez pośpiechu – wysuwał się niemal cały by z cichym jękiem z powrotem zagłębić się w jej czeluściach.
Ta powolność jego ruchów była dla Lily słodką torturą, która z każdym jego pchnięciem była coraz bardziej nie do zniesienia. Próbowała przyśpieszyć jego ruchy, ale na darmo. Trzymał ją mocno i pewnie, jak najcenniejszy skarb, który w każdej chwili może mu się wyślizgnąć z rąk.
Bezbronna uległa swojemu kochankowi i zauważyła, że ta zmysłowa powolność daje efekty – zwiększa pragnienie i napięcie, do którego rozładowania uparcie dążyła.
Kiedy Severus dojrzał pierwsze błyski ekstazy w oczach ukochanej, złapał ją za biodra i zaczął wchodzić w nią szybko i z mocą. W przebłysku świadomości zanim wybuchł w jej wnętrzu, usłyszał krzyk spełnienia wydobywający się z gardła Lily. Doszczętnie zmęczony i zaspokojony opadł na drżące ciało kobiety.
Lily leżała wykończona pod Severusem i oplatała jego szyję rękami jakby nie chcąc go puścić. Oddychała głęboko, by uspokoić urywany oddech i szalone bicie serca.
- Lily... puść mnie – usłyszała chrapliwy szept tuż przy uchu.
Mocniej zacisnęła ręce na karku kochanka jakby bojąc się, że go straci.
- Jestem dla ciebie za ciężki, kochanie.
Z rezygnacją rozluźniła uścisk i poczuła jak Severus stacza się z niej i pociąga za sobą. Wsparła głowę o jego pierś, a on objął ją ramionami władczym gestem. Czując bezpieczeństwo i bezgraniczną miłość, którą niegdyś darzyła tego mężczyznę, i która znów rozpaliła się w niej jak płomień, Lily zapadła w sen.

Severus popatrzył na uśpioną twarz żony i ze zbolałym sercem uświadomił sobie, że chyba trochę przesadził. Zamiast kochać się z nią delikatnie do samego końca, wchodził w nią jak szalony. Brutalnie i mocno. A co jeżeli uszkodził dziecko? Tknięty tą myślą położył dłoń na brzuchu Lily w obronnym geście. Tam, głęboko w niej rozwijało się dziecko. Jego dziecko, pomyślał z dumą.

***

Dni, i miesiące upływały nowożeńcom na beztroskich dniach pełnych zabawy i śmiechu oraz na pełnych namiętności nocach. Nawzajem cieszyli się swoją obecnością. Severus bardzo troszczył się o żonę, bowiem z każdym dniem jej brzuch robił się coraz większy. Nie pozwalał jej nosić niczego ciężkiego, przechadzał się z nią po lesie i kochał najdelikatniej jak to możliwe. Lily zaczęło się to już nudzić, ale mąż był nieugięty.
W końcu nadszedł dzień, w którym musieli pojechać na Kings Cross, by odebrać Harry’ego ze stacji. Severus pojechał sam, ponieważ uparł się żeby żona została w domu i odpoczywała.
- Cześć stary – przywitał szerokim uśmiechem syna.
- Cześć... ojcze – powiedział z wahaniem chłopak i odpowiedział Severusowi aprobującym uśmiechem.
Mężczyźnie serce drgnęło na to słowo. Boże... ile by dał, aby móc je słyszeć codziennie. Ojciec... już niedługo urodzi mu się kolejne dziecko. Tym razem będzie przy porodzie.
- Jak się czuje mama?
- Jest trochę zmęczona. Za miesiąc ma się urodzić dziecko, więc nie mogła przyjechać, a raczej nie pozwoliłem jej na to.
- Rozumiem... – uśmiechnął się - ... to taka... „przedporodowa troska”?
- Coś takiego.

W domu zastali zupełny rozgardiasz. Skrzaty biegały w tę i z powrotem z ręcznikami i miskami z wodą.
- Co się u diabła stało? – ryknął na dobre wystraszony Severus.
Jeden ze skrzatów podbiegł do nich i z przerażeniem wpatrywał się w swego pana.
- Proszę pana... proszę pana – wysapał ledwo łapiąc oddech.
- Mówże szybko co się dzieje.
- Pani... rodzi.
- Co?! Przecież jeszcze nie czas! – wrzasnął i nie czekając na odpowiedź pobiegł schodami na górę.
Harry równie przerażony jak Severus pobiegł w jego ślady, zostawiając na środku holu swoje kufry.
Severus wpadł jak burza do sypialni małżonki, w którym przed wyjściem ją zostawił i zamarł. Lily leżała w wielkim łożu cała mokra od krwi, która znaczyła ślady na pościeli. Przypadł do niej i wziął jej rękę w swoje dłonie.
- Lily, kochanie odezwij się – błagał rozcierając gorączkowo bezwładną i zimną dłoń żony.
- Severus? – dobiegł go cichy szept – Ja... przepraszam Sev – wyksztusiła jeszcze zanim zemdlała.
- Lily!
- Co jest mamie? – odezwał się głos od strony drzwi.
Severus odwrócił się w stronę śmiertelnie bladego dziecka i stanowczym choć nie do końca opanowanym głosem powiedział:
- Sprowadź natychmiast lekarza Harry. Słyszysz?! – krzyknął kiedy dziecko stało nadal w tym samym miejscu patrząc na nieprzytomną matkę.
- Tttak...
Harry wybiegł jak najszybciej z pokoju.

To były najdłuższa godzina w życiu Severusa. Siedział na fotelu w salonie ciasno obejmując przerażonego Harry’ego i czekał. To nie było łatwe, kiedy piętro wyżej Lily walczyła prawdopodobnie o życie. Kiedy Harry wrócił z lekarzem, ten kazał im czekać na dole i zamknął się z Lily w pokoju. Nie było łatwo siedzieć spokojnie, gdy z góry dobiegały krzyki kobiety.
- Proszę pana?
Severus zerwał się z fotela.
- Co jej jest? Co z dzieckiem – zaczął wypytywać.
- Co z mamą? – spytał Harry mocno przytulony do Severusa.
- Proszę pana możemy porozmawiać na osobności?
Na osobności. Żołądek mu się ścisną kiedy pomyślał, że Lily...
- Tak, tak – odpowiedział pospiesznie i spojrzał znacząco na syna. Kiedy Harry zostawił ich samych lekarz zwrócił się delikatnie do Severusa.
- Naprawdę bardzo mi przykro, ale nie zdołałem... nie byłem w stanie... uratować dziecka.


--------------------
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Skejti- dawna Skejtmenka
post 04.02.2004 14:22
Post #57 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 24
Dołączył: 26.10.2003
Skąd: Elbląg




Biedne dziecko. Tak umrzeć, zaraz po porodzie.

Ale opowiadanie zaje..... zajefane tongue.gif. Pisz dalej.
Aha mam jedną prośbę: mogłabyś dać następną część przed sobotą? Bo ja 9 II wyjeżdżam do Zielonej Szkoły, a muszę się jeszcze spakować i chciałabym jeszcze zobaczyć następną część przed wyjazdem.


--------------------
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Nivery
post 10.02.2004 12:40
Post #58 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 33
Dołączył: 23.10.2003
Skąd: MaGiCzNy ŚwIaT hArRy'EgO pOtTeRa




Rozdział 18.

Severusowi zakręciło się w głowie i musiał podtrzymać się fotela by nie upaść. Dziecko. Nie żyje. Rzeczywistość uderzyła go niczym piorun. Ale dlaczego? I co z Lily? Jakby doktor domyślił się pytań kołujących się w jego głowie bo oznajmił.
- Niech się pan nie martwi o żonę. To dzielna i silna kobieta. Omal nie umarła, ale zdołałem ją wyratować. Nie ma już zagrożenia życie – pocieszył, ale widząc, że mężczyzna robi się jeszcze bledszy niż był dotychczas dodał pospiesznie – Żona wyzdrowieje. Jak już mówiłem to silna niewiasta i nie ma się czym martwić. Pańska... córeczka...
- Córka? To była dziewczynka? – spytał Severus i wyobraził sobie płomienne włosy córki i duże szmaragdowe oczy. Łzy zakręciły mu się w oczach na myśl, że musiała umrzeć. Ledwie powstrzymując się przed płaczek spytał drżącym głosem:
- Mmo... mmogę zobaczyć się z żoną?
- Oczywiście. Przyda jej się trochę wsparcia. Kiedy wychodziłem z jej pokoju była załamana – powiedział tonem współczucia. Widząc, że Severus długo nie wytrzyma podszedł i położył mu dłoń na ramieniu w geście pocieszenia – Niech się pan nie zamartwia. Będziecie mieli jeszcze dużo dzieci, ale istnieją...
Nie zdążył dokończyć, bo Severus pobiegł schodami na górę i doktor zrozumiał, że ten człowiek musi bardzo kochać swoją żonę i syna. Tak, tak. On wiedział czyim synem jest Harry. Sam uczestniczył w jego narodzinach.

Severus wpadł do sypialni żony i przypadł do łóżka, na którym leżała. Spojrzał z rozpaczą na zwiniętą na środku łoża kruchą postać i drgające spazmatycznie ramiona. Chciał ją jakoś pocieszyć, ale wiedział, że żadne słowa nie ukoją bólu po stracie dziecka. Delikatnie obrócił Lily twarzą do siebie i wtulił głowę w jej włosy. Nie mógł się powstrzymać. Łzy same potoczyły mu się po policzkach, znikając w gęstych lokach żony. Nie wiedział ile tak leżeli przytuleni do siebie, dzieląc ze sobą ból i rozpacz. Mogły być to minuty godziny, dnie, ale dla nich nie liczył się czas. W pewnym momencie, kiedy Severus myślał już, że Lily usnęła wyczerpana, odezwała się.
- Sev?
- Ciii kochanie. Śpij. Musisz wypocząć – pieszczotliwie odgarnął jej włosy z twarzy i pocałował czubek jej nosa.
- Nie... muszę ci coś wyznać. Wiesz... ja... ja wiedziałam, że ciąża jest zagrożona – wypowiedziała to niemal niedosłyszalnie, że Severus musiał wytężyć słuch, by zrozumieć.
- O czym ty mówisz kochanie? – spytał łagodnie głaszcząc ją uspokajająco po głowie.
- Kiedy byłam w ciąży z Harry’m... wszystko było w porządku aż do porodu. Dziecko było źle ustawione i były pewne problemy. Omal nie straciłam go Sev. Straciłam wtedy dużo krwi i pojawiły się komplikacje. Doktor – ten, którego teraz poznałeś – odbierał wtedy poród. Powiedział, że istnieje zagrożenie i mogą się pojawić poważne problemy... – po jej policzkach znów spłynęły łzy.
Severus wzruszony scałował je wszystkie po kolei i szeptał jej do ucha uspakajające słowa.
- Jak nie chcesz skarbie to nie mów mi tego.
- Chcę. Muszę to powiedzieć. Nie chcę wszystkiego dusić w sobie. Zbyt wiele bólu mi to sprawia.
- W porządku. Słucham.
- Doktor powiedział, że mogą pojawić się poważne problemy, jeżeli zdecyduje się na następną ciążę. Nigdy nie zastanawiało cię, dlaczego z Jamesem nie mieliśmy dzieci? – spytała patrząc na niego.
- Nie – odpowiedział zachmurzony na myśl, że jego kobieta była w ramionach Pottera.
- Otóż nie chcieliśmy zapeszyć. Uzgodniliśmy, że Harry całkowicie nam wystarczy – powiedziała, a potem niepewnie podjęła nowy temat – Chcę... chcę ci coś jeszcze powiedzieć.
- Słucham kotku... masz tyle czasu ile zapragniesz.
- Pamiętasz... pamiętasz jak pytałeś mnie się dlaczego widziałeś mnie w ramionach Jamesa?
- Tak – odpowiedział szorstko, a potem już łagodniej dodał – Ale to nie jest ani czas ani miejsce na takie rozmowy.
- Nie Sev. Ja muszę ci wytłumaczyć. Chcę tego. Proszę pozwól mi.
- Dobrze... – zgodził się niechętnie Severus.
- Cały nasz rozwód był zaplanowany jak i to, że Peter zrobił to zdjęcie...
- Skąd wiesz o zdjęciu? – spytał zdumiony.
- Jak wiesz Voldemort na jednym z zebrań ogłosił, że usłyszał interesującą przepowiednię. Ona... ona głosiła o naszym synu Sev. Przepowiednia głosiła, że Harry pokona tego, którego imienia nie wolno wymieniać. Zaplanował wszystko. W pewien wieczór kiedy ciebie nie było dostałam sowę od Jamesa. Napisał on, że umarł mu ojciec i chciałby się ze mną spotkać w parku. Następnego dnia poszłam tam. On był zrozpaczony Sev. Chciałam go jakoś pocieszyć. Tylko go przytuliłam. Nic więcej. Naprawdę – mówiła z zapałem patrząc na niego błagalnie.
- Mów dalej.
- Peter już tam był i zrobił to zdjęcie. Voldemort nie chciał dopuścić do tego, byśmy spłodzili dziecko.
- Nie przewidział jednak, że już wtedy mogłaś być w ciąży.
- Tak. Po naszym rozstaniu byłam kompletnie załamana. Wyjawiłam wszystko Jamesowi, a on pomógł mi...
- ... żeniąc się z tobą – dokończył Severus.
- Tak. Nie wiem jak, ale Voldemort dowiedział się, że dziecko, którego oczekiwałam nie było dzieckiem Jamesa. No i wtedy zaczął na nas polować. Dumbledore rzucił na nas zaklęcie Fidelusa. Mieszkaliśmy spokojnie w Potter Hause, aż do czasu kiedy wyszłam na spotkanie z tobą.
- To było w tę noc kiedy spotkaliśmy się w lesie?
- Tak. W tę noc zginął James... – głos się jej załamał, ale dzielnie brnęła dalej – Dostałam drętwotą. Obudziłam się w Hogwarcie, w Skrzydle Szpitalnym. Myślałam, że Harry nie żyje, ale żył. Dumbledore wszystko mi wytłumaczył. Powiedział, żebyśmy wyjechali z kraju.
- Wyjechaliście do Francji.
- Tak.
- Teraz już wszystko rozumiem – szepnął z bólem, który ukrywał przez całą opowieść Lily – A ja byłem taki głupi i myślałem, że mnie zdradziłaś. Przepraszam Lily – zaczął ją namiętnie całować. Kiedy ich usta rozłączyły się oboje nie mogli złapać oddechu. Po chwili Severus zapytał:
- Kochałaś go?
- Kogo?
- Pottera – wyrzucił z siebie.
- Nie Sev – szepnęła szczerze, a w jej oczach zabłysnęły łzy – Nie kochałam go. Przynajmniej nie tak jak ciebie. Miłość, którą go darzyłam była braterską. Niczym więcej. To ty byłeś moją miłością.
Ulga jaka ogarnęła Severusa ulotniła się w jednej chwili.
- Byłem? – spytał napiętym głosem.
- Byłeś... – powiedziała uśmiechając się do niego – jesteś... i zawsze będziesz. Kocham cię Severusie. Myślałam, że uda mi się wymazać cię z pamięci, ale nie byłam w stanie.
Severus wzruszył się na te słowa i z największą radością złożył na ustach Lily czuły pocałunek, który trwał i trwał. Kiedy Lily mogła już mówić spytała drżącym głosem:
- A ty Severusie? Kochasz mnie choć troszeczkę?
- Boże najmilsza. Kocham cię nad życie. Nie wiem co bym bez ciebie zrobił kochanie.
W tej chwili wszystkie wątpliwości Lily czmychnęły.
- Wiesz Sev... Chcę mieś jeszcze tuzin dzieci.
Z ust mężczyzny zniknął uśmiech. Popatrzył na nią poważnie
- Nie Lily. Żadnych dzieci.
- Ale dlaczego Sev?
- Przecież sama mówiłaś, że to niebezpieczne.
- Ależ Sev!
- Nie Lily. Bez dyskusji.
- Będę pod stałą opieką...
- Mówiłem...
- ...twoją, Harry’ego i...
- ...że nie zgadzam się...
- lekarza.
- ...na ten idiotyczny pomysł.
- Proszę cię – popatrzyła na niego błagalnie – Będzie nade mną czuwał lekarz.
- Dobrze, już dobrze. Jedno.
- Dwoje.
- Nie.
- Za dwoje dam ci naklejkę z batmanem i jedną gumę do żucia – nie poddawała się z figlarnym błyskiem w oczach.
- Niech będzie – odparł ze śmiechem Severus.
Ta kobieta, która leżała teraz koło niego potrafiła rozgrzać jego dotychczas zimne serce i wlać w nie swoją miłość. Severus wiedział, że jego szczęściem jest Lily i Harry oraz dzieci, które im się narodzą.

KONIEC


--------------------
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Ola_z_warkoczykami
post 10.02.2004 23:48
Post #59 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 18
Dołączył: 05.04.2003
Skąd: Miasto Upiorów




huh no i doczkalam sie happy enda =D podoba mi sie jak piszesz ale za czesto uzywasz tyk samych pojec np. wypranym z uczuc glosem (uzylas 3 razy) i robisz literowki

ale czekam na kolejne ficki


--------------------
O_Z_W vel Jamajka kocha Was!

"Gdy po latach będziesz wspominał stare dzieje w Equitasie, swemu dziecku co dorastać zaczyna - jedną radę mu dasz. Załóż szatę i przyszyj herb, tiarę na bakier włóż na bakier. W szeregu stań wśród czarodziei i razem z nami w świet rusz!"


Majne Blog<--zapraszam :)
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Chelsey
post 11.02.2004 15:31
Post #60 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 49
Dołączył: 29.12.2003
Skąd: Lublin




Przeczytałam całego ficka od razu bo wcześniej na niego nie trafiłam. Wciągnął mnie, ale trochę za dużo w nim błędów - przecież możesz przezd dodaniem sprawdzic napisany tekst, nawet automatycznie - np. w wordzie.
Poza tym nieco zabawne wydaje mi się, że opisujeszcz rzeczy o których [jak zakładam] nie masz pojęcia. Bo w końcu co 14-latka wie o seksie?
Ale poza tym jest całkiem ok i czekam na następny, może tak samo interesujący fick.


--------------------
Pyłem księżycowym być na twoich stopach,
wiatrem przy twej wstążce, mlekiem w twoim kubku,
papierosem w ustach, ścieżką pośród chabrów,
ławką gdzie spoczywasz, książką, którą czytasz.

Przeszyć cię jak nitką, otoczyć jak przestwór,
być porami roku dla twych drogich oczu
i ogniem w kominku, i dachem, co chroni
przed deszczem.
Gałczyński

----------------------------------
#blog# #site#
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Elen
post 11.02.2004 18:51
Post #61 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 17
Dołączył: 10.04.2003
Skąd: z najczarniejszej z czarnych dziur




Zdobywając się na szczerość muszę przyznać, że koniec najmniej mi przypadł do gustu... może nie lubię happy endów, czy ckliwych tongue.gif momentów... trudno - taka już jestem.

Ogólnie według mnie pierwsze party były najciekawsze, a im dalej... nie, nie napiszę, że tym gorzej, bo źle nie było, tylko jakby tak... mniej wciągało.

Pozdrawiam, El
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

3 Strony < 1 2 3
Closed TopicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 29.03.2024 14:05