Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

[ Drzewo ] · Standardowy · Linearny+

> The Beach Boys - Pet Sounds (1966)

Katon
post 26.06.2008 12:40
Post #1 

YOU WON!!


Grupa: czysta krew..
Postów: 7024
Dołączył: 08.04.2003
Skąd: z króliczej dupy.

Płeć: tata muminka



Nie wiem czy to zjawisko globalne, czy tylko polskie (europejskie), ale jeśli nazwa The Beatles ma paść w kontekście jakiejś innej kapeli będą to bez wątpienia The Rolling Stones. Politycy aby ocieplić swój wizerunek opowiadają, jak to będąc w szkole należeli bądź to do frakcji bitelsów (wrażliwi poeci szufladowi), bądź do drużyny stonsów (zawadiackie łobuzy) i zawsze mam ochotę sprawdzić czy takie presubkultury rzeczywiście się w gomułkowskich szkołach tworzyły czy to tylko fantazje starszych panów. Media od czasu do czasu serwują nam opowieści o jakiejś tam rywalizacji, o tym kto miał dłuższe włosy i co na to matki ówczesnych nastolatek, porównują albumy... Zaraz, halo, nie! Nie porównują albumów. Czemu?
Zacznę od nowego akapitu, żeby przydać dramatyzmu temu pytaniowi. Dlaczego nieomal nigdy nie spotykamy zestawień i porównań płyt Fab Four z płytami The Rolling Stones? Otóż temu, że nie ma czego porównywać. Stonesi to było pewne zjawisko. Mnóstwo świetnych singli, energia, satisfaction, się wie, wiadomka. Ale na przeciw "Revolvera", "Białego Albumu" czy "Sierżanta" (no dobra, teoretycznie w tym przypadku, ale wg mnie nie ma o czym mówić) nie mieli do wystawienia zawodnika, który miałby szansę przetrwać choćby pierwsze rundy morderczego pojedynku o laur, którym jest bez wątpienia i najmniejszej przesady miano Genialnej Płyty. Sorry, Mick. Żyjemy w kłamstwie. Jest tylko jeden zespół, z którym można zestawiać The Beatles. Jest tylko jedna płyta, która tak - w wyczerpującym pojedynku i tak - po niejednogłosnym werdykcie, ale jednak! może pokonać każdą z wymienionych powyżej płyt. Pogadajmy o najwspanialszej płycie wszechczasów.
Pogadajmy, chociaż właściwie nie ma o czym gadać. Ta płyta to czyste Piękno i czyste Dobro. Tu nie ma trzeciej drogi - albo masz łzy w oczach podczas odłuchu, zamykasz oczy i widzisz wszystkie najpiękniejsze, najwspanialsze chwile swojego życia, wszystkie, które juś się wydarzyły i te, które dopiero się wydarzą, wszystkie osoby, jakie są ci bliskie, wszystkie pejzarze jakie pamiętasz z dzieciństwa, wszystkie chwile, kiedy byliście pewni, że Bóg istnieje, patrzy na was i uśmiecha się, wszystkie sentymentalne rozmowy z przyjaciółmi, wszystkie marzenia, tęsknoty, miłości, przyjaźnie, wszystko co już przeminęło i nigdy nie wróci, ale też to, co jest, trwa i będzie z wami i przy was na zawsze. Jak ta płyta. To pierwsz opcja. Druga, to taka, że tak nie macie. I teraz nie będę rozgrywał żadnych gier, podgryzał nikogo i szydził. Po prostu wtedy bardzo, bardzo współczuję. To nie jest kwestia gatunków, upodobań, tak myślę. Nie da się piękniej śpiewać o miłości. O tym jak pięknie jest czekać ("Wouln't It Be Nice" i "I'm Waiting For The Day", swoją drogą dzisiaj bardzo rzadko się o tym pamięta niestety), o wdzięczności za miłość, na którą nigdy nie da się tak naprawde zasłużyć ("You Still Belive In Me", "God Only Knows"), o najbliższej bliskości ("Don't Talk"), o tym, że człowiek nie powinien być sam i o wszystkim, o wszystkim o czym chcecie! Wszystko w prostych słowach, może nawet naiwnych, nie wiem, nieważne. Najważniejsze, że to najprawdziwsza prawda jakiej możecie się dowiedzieć o życiu i o sobie. I o tym co jest najważniejsze i zawsze będzie najważniejsze. Wierzę, że każdy w końcu usiądzie w fotelu, wieczorem, sam... i popłacze sobie i pouśmiecha się do swoich wspomnień i do swoich marzeń. I wstanie szczęśliwy, spełniony i gotowy do dalszego życia na tym najlepszym z możliwych światów. Świecie, w którym w 1966 roku została nagrana tak piękna, dobra i wspaniała płyta. To jest dar od Boga dla każdego człowieka. Chciałbym, żeby dziś każdy na świecie dostał tą płytę i poczuł się tak jak ja wczoraj, kiedy jej słuchałem wracając do domu przez wieś. Lekki deszcz, robaczki świętojańskie, zapach lata i poczucie szczęścia. Kiedy słucham tej płyty mam ochotę krzyczeć na głos, że życie jest piękne, iść na piwo z Abstrakcją, wybaczyć Turkom, pisać wiersze, kochać się, pisać piosenki!!! Życzę wam tego z całego serca.
Coś o muzyce? Nie wiem czy umiem. Brzmienie tej płyty, jej klimat, melodie, harmonie - o wszystkim można po prostu powiedzieć, że to jakieś opus magnum ludzkości w dziedzinie tworzenia piosenek. Klawisze na początku "Wouldn't It Be Nice", końcówka "That's Not Me" (I've soon found out that my lovely live wasn't so pretty...), bębny na końcu "I'm Waiting For The Day", każde jedna genialna nuta genialnego "I Know There's An Answer", szkoda tracić zdrowia na takie wymienianki. Melodie, melodie, melodie... Każda piękna, kunsztowna, niebanalna, a jednak zapamiętywalna od razu i wpadająca na samo dno serca. Harmonie! Wręcz przysłowiowe! Aranże? Porażające i do dziś fascynująco pomysłowe. Nie ma o czym mówić. Można tylko słuchać i kochać. I dziękować Bogu za Briana Wilsona i odesłać Micka Jaggera na zasłużone miejsce w panteonie. Wystarczająco wysokie.

P.S. Wrzucę płytę jak tylko się zaplouduje - wersja mono i stereo.

Must hear:I Know There's An Answer

Ten post był edytowany przez Katon: 26.06.2008 15:05
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Posts in this topic


Reply to this topicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 18.04.2024 05:41