Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

 
Closed TopicStart new topicStart Poll

Drzewo · [ Standardowy ] · Linearny+

> Taka jednopartoofka..., ZAKOŃCZONE

iskra
post 31.08.2003 15:12
Post #1 

Uczeń Hogwartu


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 207
Dołączył: 06.06.2003

Płeć: Kobieta



"Wola przeznaczenia"

Była noc. Obdziło go skrzypnięcie otwieranych drzwi. Udawał jednak, że śpi. Mimo, iż miał 11 lat był mądrym elfem. Nagle poczuł czyjąś rękę na ramieniu. Odwrócił się natychmiast i spojrzał w szare oczy swej matki. Matka, zawsze pogodna i usmiechnieta, była teraz smiertelnie poważna. Jej ładne rysy twarzy były napiete i mały elf wiedział ze stało się coś poważnego.
- Jesteś wybrańcem, synku - odezwała się nagle jego matka - Musisz wstać
Wyciągnęła go z łóżka niemal siłą i zaczęła przyszykowywać mu ubranie. Ubrał się pospisznie nie zadajac pytan.
- Wyrocznia na ciebie czeka - znow rzekla twardo matka.
- Kim jest wyrocznia - spytał mały elf.
Zanim sie jednak spostrzegł stał już przy drzwiach a jego matka wciskala m w dlonie obureczny miecz jego ojca, a na ramie zakladala łuk, na plecy kołczan ze strzałami. Wysoka poważna elfka o szarych oczach i brązowych lokach okalajacych jej piekną twarz niemal siłą wypchała syna za drzwi, zatrzasnela je i zamknela na rygiel, by ten nie mogł wrócić. Mały elf przeczesał swe jasne włosy opadające mu na ramiona. Spojrzał na drzwi, a w jego błekitnych oczach zakrecił się zły. Jak jego matka mogła mu zrobic cos takiego? Stał przez chwile na prog rozgladajac sie w około. Gdzie miał iść? Wiedziony inticją ruszył na zachód. Czuł, że tam właśnie spotka wyrocznię, o której mówiła mu jego matka. Droga nie była łatwa. Nawet się nie spodziewał iż w w Ciemnym Lesie mogą się kryć tak niebespieczne stwory. Z jednymi radził sobie dobrze z innymi nieco gorzej. Zawsze jednak udało mu sie wyjsc z walki bez szfanku. Do moment... Do momentu, aż spotkał jego,. potwora o nesamowitej sile. Był ogromny, czarny, śmierdziało mu z pyska, a nade wszystko był nebezpieczny. Mały jasnowłosy elf nie mógł sobie z nim poradzić. Postanowił więc wykorzystać magie. Rzucił na stwora potężne zaklecie sypiające. Podziałało. Ojcem elfa był niezwykle potężny mag. W jedenastoletnim elfie drzemał olbrzymi potencjał magicznej mocy. Nic jednak o tym nie wiedział, a nawet gdyby wiedział, to nie wiedziałby jak ją wykożystać. Nad ranem spostrzegł wieze ogromnego zamku. Nie był tak do końca przekonany czy to zamek wyroczni. Nie miał jednak innego wyjscia jak tam zajsc. Był brudny i miał poszarpane ubranie. Był tez bardzo głodny, bo matka nie dała m nic do jedzena na droge. Po wyjsci po wielkich schodach do wielkich debowych drzwi zamk doczałgał się niemal na czworakach. Nim zapokal jakby zewszad rozległ sie głos.
- Ephanesusie, synu Repetaliona, wejdz w me progi, bym mogła przepowiedziec ci twoje przeznaczenie.
Mał jasnowłosy elf, zwany Ephanesusem, rozgladnał sie zdezorientowany. Nie mogl zrozmiec skad dochodzą głosy, mimo, iz był mądrym elfem jak na swoj wiek. Pchnal wielkie dębowe drzwi pokryte srebrem. Nagle jego błekitnym, głebokim oczom ukazał się ciemny korytaż. Był bardzo długi i mroczny, ale mały elf był niezwykle odwaznym elfem wiec bez chwili zawachania ruszyl naprzod. Bał sie mimo wszstko. Jeszcze nigd nie widział tak bardzo budzacego zgroze mroku. Niespodziewanie zablslo przed nim male swiatelko. Wiedzial... Nie... On to czul, ze musi za tym swiatelkiem podazyc. Tak tez czynil. Mala swietlista kleczka doprowadzila go do kolejnych drzwi, kto re tym razem otworzyly sie same, co bardzo zdziwilo małego jasnowlosego elfa. jarzał siedzącą na tronie bardzo piękną kobietę. Miala duze zielone oczy i ciemne wlosy, ktore byly czarne niczym smola. usta jej byly czerwone i bardzo kształtne. Ubrana byla w karmazynową suknie, ktora idealnie ukazywała jej kobiece kształty.
- Zbliż się chłopcze - powiedziała ciepłm głosem, a Ephanesus nie mogł sie oprzec jej niezwykle zniewalajacemu glosowi, ktory go niewątpliwie urzekał jak mało co.
- A więc zdołąłeś tu dotrzeć - ciągnęła dalej wrocznia wlepiając pękne zielone oczęta w oczy elfiego chłopca - Wiedziałam, że tu dotrzesz. Jestes wbrancem. Plynie w tobie krew przedwiecznych bohaterow. Musisz ruszyc ku zachodnim stepom i pokonac demona, ktory neka tamtejszą ziemie. Jesli ty tego nie zrobisz caly swiat pograzy sie w mrok, a potem zginie.
Podniósł na nią swe poważne, mądre eflfie oczy.
- Zgadzam się - rzekł poważnie, choć bardzo się bał.
Zaraz potem weszły służące i zaprowadziły Ephanesusa do pokoj, przygotowanego specjalnie dla wybranca. Usiadł na łozku i został sam, bo slużace wyszły. Wiedział ze musi misje wypełnic. Jesli tego nie zrobi swiat przestanie istniec. Niew mogl na to pozwolic, byl przeciez elfem. Skrzypniecie drzwi. Odwrocil się i zobaczyl dziewczynke. Mogla miec tyle lat co on, czyli jedenascie. Zarumienila sie promiennie. Wiedzial po co przyszla. Musial zostac rozdziewiczony zeby mogl wykozystywac wielki potencja magii jaki w nim drzemal. Dziewczynka powiedziala, że nazywa się Margaritta. Zaraz potem przysiadla niesmiale na lozku. Niemal natychmiast zaczela sie rozbierac, a potem zblizła sie jeszcze blizej do niego. Odwzajemnil jej pieszczoty. Wiedzial ze musi to zrobic, dla dobra swiata.
Rano nie czuł niczyjego ciepła ciała przy sobie. Zdziwił się, bo Margaritta obiecała byc zawsze przy nim. Ubrał sie szybko i wyruszyl do zachodnich stepow. Uznal, ze nie ma prawa zwlekac. Im szybciej wykona swą misję, tym szybciej zostanie ocalony swiat. Promienie rannego slonca ogrzewaly mu jego przstojną twarz. Droga już na wstepie zaczela byc niebespieczna. Ephonesus natrafił bowiem na gigantycznych rozmiarow smoka. Byl zielo0ny, co swiadczylo o tym, ze byl bardzo glodny. Czarne przybieraly wlasnie zielony kolor, gdy byly glodne. Poniewaz w ciele malego jasnowlosego elfa uwolnily sie magiczne moce mogl wygrac ze smokiem, bo rzucil bardzo mocne zaklecie zaglady. Zaraz potem smok lezal martwy. Nim jednak wyzionąl ducha rozpoznal w elfie wybranca i tak m rzekl:
- Nic nie jest tak jak wygląda. Uwazaj na wrogow. Jeden był bardzo blisko ciebie.
Po tch slowach zamknąl gadzie oczy i umarł.
Był to jeden z poważniejszych jego wrogów. Potem droga była w zasadze łatwa. Wciąż myslał o Margarcie. Zastanawiał się dlaczego rano zniknęła. Może się wstydziła? Po kilku gozinach dotarł na zachodnie stepy. Bł to dobry czas. Jego zwinność i spryt to sprawił. Ephonesus był pewny, ze nikt poza nim nie odwazylby sie wejsc na zachodnie stepy. Ale on w konc byl wybrancem. To bylo jego przeznaczenie. Nagle jakby z podziem wyrosl przed nim demon. Mial czarne oczy i czarne wlosy. W drapieznym smiechu ukazywal drapiezne kly. Byl odziany rowniez na czarno, a ponadto wkol niego dawalo sie wyczc swoisty mrok i nieprzenikniony chlod. Maly jasnowlosy elf zwezil swe piekne oczy. Wiedział, ze wygra z demonem. Musiał ocalic swiat. Taka byla wola przeznaczenia. Walka trwala bardzo dlugo. Demon okazal sie bardzo trudnym przeciwnikiem. Nie mogl sie jednak przeciwstaewic mocy elfa. Zaraz potem polegl przeszyty mieczem elfa. Jasnowlosy elf rzucil na miecz niezwykle silne zaklecie co spowodowalo, ze mogl on zabic demona. Martwy demon w czerni lezal jego stop a on patrzyl na niego z obrzydzeniem. Nagle poczul bol w szyji. Ciepla krew pociekla mu po ramienu, Odwrocil sie z wysilkiem. Za nim stała Margaritta. Miała złe oczy, z ktorych tryskaly iskry gniew. Z dzikim b;laskiem w swych niegdys pieknych oczach przekrecila ostrze.
- Zabiles mojego ojca - syknela i wbila sztylet jesczze glebiej - Dziekuje ci za to. Teraz ja będę najpotezniejsza.
Zaśmiała sie demonicznie a martwy elf padl u jej stop z powodu traty krwi. Margarotta zaśmiała się raz jeszcze. Wiedziała, że teraz nadejdzie era zła i mrok. Ciemnosc spowije świat. Taka była wola przeznaczenia.

THE END


--------------------
...uuuu, powrót.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
iskra
post 03.09.2003 17:37
Post #2 

Uczeń Hogwartu


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 207
Dołączył: 06.06.2003

Płeć: Kobieta



WYJAŚNIENIA!!!
Wpadłam z Panią Uszanowaną Psajcho na pewien pomysł... Otóż ciekawiła nas bardzo reakcja forumowiczów na dwa opowiadania... dwie wielkie kiczowate szmiry... dwa gówna... Powodem tego była przerażająca liczba postoof pod tytułem "superpiszdalejkiedykolejnypart". Coosh mogę rzec? Sami wiecie kto się złapał na tak żałosną podpuchę... Swoją drogą... Nie rozumiem jak można NIE SKOJARZYĆ faktoof:
1) oba party zostały dodane w tym samym czasie
2) oba party są niezaprzeczalnie żałosne jak mało które
3) obie autorki zachwalają się jak goopie, choć są wiecznymi krytykantami

I jeszcze na dodatek te nasze nabijanie postoof... Kurde no...

Nie powiem, plan ten dostarczył mi i Psajcho prześwietnej zabawy. Nawet nie wiecie jak dużej... A teraz pokomentuje commenty tongue.gif

Psajcho: To było dobre. Jak Ty wspaniale potrafisz lać wodę biggrin.gif

Livi: Jest w tym coś niezwykłego. Tak. To najgorsza szmira na świecie. Mam talent? Boshe... miej w opiece tych którzy będą musieli czytać to co napisali ci których uważasz za mających talent...

Rapsodia: Bez commentarza...

Psajcho: Buhahahaha =)

Layla: O kurde... Czy Wam się naprawdę WSZYSTKO podoba... przełkniecie nawet najgorsze gówno jeśli np: Psajcho (lub ktoś inny "renomowany") to zachwala???

Avalon: To "I wonna more" to dla zmyłki?

Sol z Ludzi Lodu: Kotuś, masz u mnie 3 za tego commenta... Błędy mi wypisałaś co Ci się chwali, ale fabuła nie jest do podobania... =)

Mintir: Ładny cooment, szkoda, że taki niepewny wink.gif Nie powinnaś mieć wątpliwości ŻADNYCH happy.gif

Psajcho: Kolejny raz pokazałaś klasę wink.gif

Syriiszka: Ta ironia w Twoim "głosie" jest prowadzona po mistrzowsku =)

Eire: Kolejna zbłąkana owieczka o małych wymaganiach... Z tym rozdziewiczeniem to było największe dno... Sikałam prawie z tego jak to pisałam...

nienor_malna: pfff... nie kieruj się tym iz moje opowy inne są dobre =) Nie mój się mnie krytykować... happy.gif

r*o*m*i: Nie jesteś dla mnie anonimowa, jesteś od Niej... tongue.gif biggrin.gif

Matoos: Jak Ty się pięknie bulwersujesz biggrin.gif biggrin.gif biggrin.gif

No ja nie mogę... Naprawdę... Osłabiacie mnie ludzie. Jak komukolwiek może się coś takiego podobać? Opowiadanie było pisane w 30 min, żałosna fabuła, błędy i Bóg wie co jeszcze a niektórzy nie zawahali się tego przyjąć niemal bezkrytycznie... Przepraszam... Ale ośmielę się wam nazwać określeniem "lizodupy"... Przełkniecie wszystko... esz... Pomyślcie jaki tworzycie poziom opowiadań FF! Cieszę się jednak, że niektórzy mają oczy...

Powyższy comment może być obraźliwy (i jest) i większość mnie pewnie znienawidzi... Ale co tam... Sami jesteście sobie winni...

THE END




--------------------
...uuuu, powrót.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Closed TopicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 02.05.2024 09:43