Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

Drzewo · [ Standardowy ] · Linearny+

> Początek [zakończone], Miniatura o dość niewdzięcznym tytule.

artemis
post 20.10.2006 02:42
Post #1 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 9
Dołączył: 07.11.2005
Skąd: Poznań, ale rezyduję w stolicy

Płeć: Kobieta



Początek.

Ot, króciutka i nieco nieudolna jednopartówka o wyjątkowo niewdzięcznym tytule. Nic wielkiego. Z góry przepraszam za błędy interpunkcyjne- przesiedziałam wraz z moją szanowną betą kilka długich wieczorów, lecz nie wiem czy wyłapałyśmy wszystko. Wszelakie niedociągnięcia proszę wytykać.
Dedykuję Szarej, za betę i Ciasteczku, za komentarze ;]



Kuchnię Weasley’ów wypełnił zapach świeżo upieczonych ciasteczek i czarnej, mocnej kawy, co razem stanowiło znak, że ojciec rudzielców powrócił do domu po kolejnym ciężkim dniu w Ministerstwie- w biurze nie respektował słowa „Wigilia”. Z kilku ustawionych na starej mugolskiej kuchence gazowej garnków od czasu do czasu wydostawały się obłoczki pary, na parapecie jednego z okien studziła się szarlotka.
W Norze zebrała się już większość Zakonu, by wraz z jej mieszkańcami świętować Boże Narodzenie. Oczekiwano jeszcze tylko na Fleur, Billa i ich półroczną Michelle oraz na Lupinów… Choć do przybycia tych ostatnich, wielu zebranych miało poważne obiekcje. Podobno Tonks postanowiła, że tegoroczne Święta spędzą we dwoje. A raczej we troje, lecz o tym wiedzieli jedynie wybrani. Różowowłosa aurorka stwierdziła (ach, ten upór kobiet w ciąży), mimo protestów Molly, iż ową radosną nowinę oznajmi mężowi dopiero podczas rozdawania prezentów.
Stary ścienny zegar wybił ósmą, gdy drzwi domu Weasley’ów otworzyły się, ukazując dwie ośnieżone postacie. Radosny gwar ucichł, ponieważ zdziwienie odebrało gościom mowę. Zamiast Fleur oraz Billa do pomieszcznia wszedł nieco młodszy syn Arthura i Molly wraz z nieznaną nikomu dość niską, lekko zaokrągloną, lecz bardzo sympatycznie się prezentującą blondynką o dużych, brązowych oczach. Wydawała się lekko przerażona całą sytuacją. Za to Charlie, bo właśnie o nim mowa, wręcz promieniał, co wraz z płomiennorudymi włosami powodowało, że korpulentny optymista zdawał się być jeszcze bardziej zadowolony z życia niż zazwyczaj.
- O... Jak tu dużo ludzi.- zachichotał, wyginając w radosnym uśmiechu zaczerwienione od mrozu policzki. Poza nowoprzybyłymi nikt się nie poruszył.
Wreszcie zza stołu wstała siedemnastoletnia Ginny. Najmłodsza z pociech Weasley’ów od dawna nie przejmowała się tym, co myślą o niej inni, dlatego też już po chwili wisiała, ni mniej ni więcej, ale na szyi swego ulubionego brata.
- Co ty tu robisz?- pytała, obściskując rudzielca.- I kto to?
Wzrok zgromadzonych w jadalni gości spoczął na towarzyszce Charliego, sprawiając tym samym, że spłonęła ona szkarłatnym rumieńcem.
- Pozwólcie, że przedstawię wam Sarę.- to powiedziawszy, mężczyzna wyswobodził się z objęć siostry i otoczył ramieniem lekko zażenowaną powszechnym zainteresowaniem kobietę.- Saro, to są… To są wszyscy.
Lakoniczna wypowiedź dwudziestosześcioletniego pracownika Dragons Inc. wywołała niekontrolowany wybuch śmiechu, który na dobre rozluźnił atmosferę. Każdy podchodził, witając się z synem gospodarzy i tajemniczą Sarą.
Ginny przechyliła głowę i zaczęła dokładniej studiować postacie nowoprzybyłych. Domyślała się, że coś było nie tak. Po prostu za dobrze znała Charliego. Wiedziała, iż ot tak nie przyprowadziłby na Wigilię jakiejś swojej znajomej. Smoka, owszem. Ale nie kobietę. I to całkiem ładną, jak zauważyła młoda Weasley’ówna. Może nie należała do najchudszych, lecz na pewno nie była gruba. Ba! Ginevra nie określiłaby jej nawet jako „pulchną”. Poza tym, blondynka miała miłe rysy, a od jej postaci biło coś w rodzaju bardzo przyjaznej aury. Takiej aury, która otacza na przykład kobiety w ciąży, tudzież świeżo upieczone matki.
Rudowłosa zamrugała niepewnie na tę myśl, jednak szybko odrzuciła ów absurdalny pomysł.
Przed dwójką nowoprzybyłych stanęła pani Weasley i uśmiechnąwszy się szeroko, uścisnęła oboje.
- No, a może Saro, ty nam coś powiesz o sobie.- zaczęła wesoło Molly, prawie siłą zdejmując z syna oraz jego towarzyszki ich przemoczone płaszcze i wskazując im miejsce przy suto zastawionym stole.- Gdzie studiowałaś?
- Mamo.- spróbował Charlie, lecz blondynka powstrzymała go karcącym wzrokiem.
- W Oxfordzie, pani Weasley.- odpowiedziała grzecznie, a Ginny miała wrażenie, że głos kobiety wręcz ocieka sympatią, czy może raczej ciepłem.- Literaturę.
Starsza czarownica pokiwała głową z aprobatą i jednym machnięciem różdżki napełniła kubki zebranych nową porcją herbaty, a w przypadku swego męża - kawy.
- Tak, literatura magiczna to bardzo ciekawy przedmiot.- powiedziała Molly, niewątpliwie chcąc podtrzymać konwersację, na co wielkie, brązowe oczy skierowały się w stronę rudowłosego pogromcy smoków. Ten jedynie kiwnął głową.
- Szczerze mówiąc, pani Weasley, studiowałam normalną, znaczy mu…mugolską literaturę.
- Och, doprawdy?- Arthur, pogrążony dotąd w rozmowie z Szalonookim Moody’m, poderwał się momentalnie.- Czyż oni nie są fascynujący?
Sara zamrugała zdezorientowana.
- Przepraszam, ale kto? – zapytała, a Ginny wydawało się, iż jej starszy brat poruszył pod stołem ręką. Udając, że upadła jej łyżeczka, siedemnastolatka pochyliła się i… Zamarła w pół drogi do podłogi. Na udzie blondynki spoczywała duża, piegowata dłoń Charliego i uspokajająco gładziła nogę kobiety. Dziewczyna szybko ocknąwszy się z pierwszego szoku, wydostała się spod stołu z triumfalnym uśmiechem. Wiedziała.
- No, mugole.
- Arthurze! – ostry głos Molly przerwał ową niezbyt składną konwersację.- Dobrze, powróćmy może do Sary i jej studiów. Kochanie, wnioskuję, że musisz, podobnie jak mój mąż, bardzo interesować się kulturą ludzi niemagicznych.
- Cóż, zanim ta prowadząca do nikąd rozmowa rozwinie się – przerwał matce Charlie, patrząc z uśmiechem na siedzącą obok niego blondynkę- chciałbym powiedzieć, że Sara nie jest czarownicą. Ani charłakiem.
Po raz kolejny tego wieczoru zapadła grobowa cisza, którą zmąciło jedynie uderzenie o podłogę czyjegoś kubka.
- Więc, na brodę Merlina, co ona tu jeszcze robi?!- pierwszy rezon odzyskał Szalonooki Moody i zerwawszy się z krzesła wycelował różdżką w głowę kobiety.- Trzeba jej zmodyfikować pamięć!
- Nie.- odpowiedział stanowczo oraz odrobinę za głośno Charles. Sara wyglądała, jakby miała zaraz zemdleć.- Ona jest tu ze mną, a to oznacza, że nic nie będzie modyfikowane! I, jeśli łaska, pozwólcie mi dojść do słowa, zanim ktoś z was znów wyciągnie różdżkę.
Auror niechętnie opuścił swą mocno podniszczoną broń, po czym pociągnął zdrowo z nieodłącznej piersiówki. Młodszy mężczyzna odchrząknął i zaczął mówić.
- Ja i Sara. To znaczy my… My się zaręczyliśmy. Dwa miesiące temu, ale pomyślałem, że rozgłoszę to gdy już ustalimy datę ślubu. Jednak wieści sprzed, dosłownie, dwóch dni kazały mi nieco zmienić moje postanowienie. Otóż okazało się, ku mojej wielkiej radości, że będziemy mieli dziecko. Tak. Dziecko.
Uśmiech znów rozjaśnił obliczę dwudziestosześcioletniego rudzielca, czego nie dało się powiedzieć o twarzach zebranych.
- Słucham?- zapytała słabo Molly. Wtem, spojrzawszy karcąco na swego narzeczonego, powstała Sara.
- Pani Weasley, panie Weasley, ja bardzo przepraszam za zaistniałą sytuację.- zaczęła, patrząc z powagą na stare małżeństwo.- Prosiłam Charliego, żeby przekazał to państwu na osobności i w trochę inny, mniej hm… Brutalny sposób. Jednak, jak państwo zapewne najlepiej wiedzą, jest mu często trudno zachować pozory, gdy jest szczęśliwy. Czy zły. Ogólnie, raczej nie potrafi kryć emocji. Oczywiście zdaję sobie sprawę, iż spadło to na państwa dość niespodziewanie, lecz całym sercem mogę zapewnić, że ze wszystkich sił, szczerze kocham państwa syna. A, jeżeli to możliwe, jeszcze większą miłością darzę dziecko, które jest owocem naszego związku. Chcę obojgu dać szczęście, być dobrą żoną. Dobrą matką. Wiem, nie jestem, jak to państwo określają, „magiczna” i nie posiadam żadnych, z tym tytułem związanych, zdolności, jednak pragnę by nasz syn, czy córka je odziedziczyli po Charliem. Chcę żyć w czarodziejskiej społeczności, ponieważ wiem, że on tego pragnie. A jego marzenia, są moimi. Dlatego, mimo niezbyt dobrego wstępu, chciałabym… I jak sądzę Charlie również, prosić państwa o błogosławieństwo.
I chyba właśnie tą prośbą, pewna niepozorna blondynka ostatecznie podbiła wielkie serca Molly i Arthura.

FIN

Ten post był edytowany przez artemis: 20.10.2006 12:50


--------------------
Granger's eyes were wide as saucers as she held a stack of neatly typed paper in her lap. Draco spilled a few drops of brandy on the floor as he crossed the room in a few long paces, making a desperate grab at the pages.
"She loved him," Granger read aloud as she skillfully evaded his grasp. "He was her partner and the only person in the world she trusted beyond reason, and she loved him without knowing why or how, without knowing if he loved her back. She would tell him, Georgia had decided. She would tell Deacon in all his elegant perfection and superior grace; she would confess the secrets of her soul and hope that his cold, twisted heart could love her back." Her arm went limp, and Draco seized the opportunity and the pages she still held.
Draco clutched them to his chest protectively, barely even able to speak from outrage. "You had no right..."
"You're writing a book," Granger said incredulously.
"Yes, yes, so I'm writing a book."
"You're writing a book about you and Ginny," she went on like an absolute lunatic.
"What? Don't be so ridiculous," he scoffed.
"Deacon and Georgia?"
"Very common names for fictional characters," he insisted, smoothing out the pages and placing them safely on his desk.
--- If You Only Knew by Jade & Sarea Okelani
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
artemis
post 20.10.2006 12:44
Post #2 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 9
Dołączył: 07.11.2005
Skąd: Poznań, ale rezyduję w stolicy

Płeć: Kobieta



PoDtrzymać, już zmieniam.
A co do policzków, to zawsze mi się wydawało, iż wyginają w uśmiechu, ale może się mylę...
Pozdrawiam.


--------------------
Granger's eyes were wide as saucers as she held a stack of neatly typed paper in her lap. Draco spilled a few drops of brandy on the floor as he crossed the room in a few long paces, making a desperate grab at the pages.
"She loved him," Granger read aloud as she skillfully evaded his grasp. "He was her partner and the only person in the world she trusted beyond reason, and she loved him without knowing why or how, without knowing if he loved her back. She would tell him, Georgia had decided. She would tell Deacon in all his elegant perfection and superior grace; she would confess the secrets of her soul and hope that his cold, twisted heart could love her back." Her arm went limp, and Draco seized the opportunity and the pages she still held.
Draco clutched them to his chest protectively, barely even able to speak from outrage. "You had no right..."
"You're writing a book," Granger said incredulously.
"Yes, yes, so I'm writing a book."
"You're writing a book about you and Ginny," she went on like an absolute lunatic.
"What? Don't be so ridiculous," he scoffed.
"Deacon and Georgia?"
"Very common names for fictional characters," he insisted, smoothing out the pages and placing them safely on his desk.
--- If You Only Knew by Jade & Sarea Okelani
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Ciasteczko
post 20.10.2006 19:16
Post #3 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 69
Dołączył: 03.12.2005




a. ty dobrze znasz moje zdanie nt. opowiadania.
wiesz jak uwielbiam twoj styl.
zreszta charlie jest jednym z moich ulubionych bohaterow.

pozdr.
ciasteczko.


--------------------
najpiękniejsi, najmądrzejsi, najbogatsi, najsprytniejsi, najlepsi.
Slytherin.


Wielka fanka Blaise'a Zabiniego & Severusa Snape'a <33!
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
artemis
post 20.10.2006 19:19
Post #4 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 9
Dołączył: 07.11.2005
Skąd: Poznań, ale rezyduję w stolicy

Płeć: Kobieta



Musiałam się dowartościować honey ;]


--------------------
Granger's eyes were wide as saucers as she held a stack of neatly typed paper in her lap. Draco spilled a few drops of brandy on the floor as he crossed the room in a few long paces, making a desperate grab at the pages.
"She loved him," Granger read aloud as she skillfully evaded his grasp. "He was her partner and the only person in the world she trusted beyond reason, and she loved him without knowing why or how, without knowing if he loved her back. She would tell him, Georgia had decided. She would tell Deacon in all his elegant perfection and superior grace; she would confess the secrets of her soul and hope that his cold, twisted heart could love her back." Her arm went limp, and Draco seized the opportunity and the pages she still held.
Draco clutched them to his chest protectively, barely even able to speak from outrage. "You had no right..."
"You're writing a book," Granger said incredulously.
"Yes, yes, so I'm writing a book."
"You're writing a book about you and Ginny," she went on like an absolute lunatic.
"What? Don't be so ridiculous," he scoffed.
"Deacon and Georgia?"
"Very common names for fictional characters," he insisted, smoothing out the pages and placing them safely on his desk.
--- If You Only Knew by Jade & Sarea Okelani
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Sihaja
post 22.10.2006 23:37
Post #5 

Członek Zakonu Feniksa


Grupa: czysta krew..
Postów: 1716
Dołączył: 12.06.2003
Skąd: Z Nibylandii

Płeć: Kobieta



Wszyscy w ciąży albo dzieciaci...

Fick nie zachwycił mnie, akcja raczej przewidywalna, a charaktery prosta jek w mordę strzelił. Styl całkiem całkiem, choc trochę do zyczenia pozostawia. Bardzo jednostajne to opowiadanie.

Edit: Usta się rozciągają w uśmiechu. Nie wiem czy policzki. Ale policzki na pewno się nie wyginają w uśmiechu.

Ten post był edytowany przez Sihaja: 22.10.2006 23:38


--------------------
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Reply to this topicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 27.04.2024 01:02