Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

13 Strony « < 3 4 5 6 7 > »  
Reply to this topicStart new topicStart Poll

Drzewo · [ Standardowy ] · Linearny+

> Czego Nie Było W VII Tomie, czyli niewyjaśnione wątki i teorie

anagda
post 29.07.2007 16:37
Post #101 

Członek Zakonu Feniksa


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 1994
Dołączył: 05.04.2003

Płeć: Kobieta



QUOTE(Pszczola @ 29.07.2007 16:26)
James Potter w końcu dojrzał. On i Syriusz byli aroganckimi, próżnymi bubkami do jakiegoś piątego roku, ale potem się zmienili. Voldemort rósł w siłę, ludzie ginęli, Potter opowiedział się po stronie dobra. Snape swoją decyzją o przystąpieniu do szeregów Śmierciożerców, pokazał jak niedojrzały był emocjonalnie.
*


Hm... No nie wiem, czy fakt wybrania takiej a nie innej strony może być przejawem niedojrzałości emocjonalnej.


QUOTE(Katon @ 29.07.2007 17:24)
Snape poza tym, że kochał Lilly był paskudnym typkiem. Kompleksiarzem zafascynowanym Czarną Magią, czystością krwi i przyszłą potęgą. James zwykłym aroganckim przystojniaczkiem, ale z sercem na właściwym miejscu. Zachwycając się postawą Snape'a później i roztrząsając wybór Lilly warto pamietać o tym podstawowym fakcie.
*



No nie wiem, czy Jamesa miał serce na właściwym miejscu, skoro znęcał się nad innymi (w domyśle Snape). To, że akurat opowiedział się po dobrej stronie jeszcze o niczym nie świadczy. Snape nie jest zły tak do szpiku kości. Bo nie zapominajmy, iż "To nasze wybory ukazują, kim naprawdę jesteśmy, o wiele bardziej niż nasze zdolności" wink2.gif


--------------------
user posted image
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Pszczola
post 29.07.2007 16:38
Post #102 

Mistrz Różdżki


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 1243
Dołączył: 30.08.2004
Skąd: Sto(L)ica




QUOTE
Snape nie był dobrym człowiekiem.


Voldemort nie był dobrym człowiekiem. Snape był człowiekiem nieszczęśliwym, słabym, który czuł się niekochany i niedoceniony. Znał swoją siłę i nie mógł znieść, że ludzie traktowali go jak śmiecia. Tylko Lily była inna. Ułudę akceptacji, podziwu, dali mu Śmierciożercy. Ale z czasem służenie Voldemortowi go wyniszczało, zabijało duszę. Przecież musiał walczyć z Lily i jej ideałami walczyć!
Dlatego, że w głębi nie był zły, mógł tej latarni się chwycić, zmienić i stać się silnym człowiekiem.

edit: Anagdo, większość 15-latków ma poprzewracane w głowie. Sam Syriusz wstydził się swojego zachowania z tamtego okresu. Zauważ, że kiedy Potterowie umierali (21 lat), dziadkowie Harry'ego już nie żyli. Choćby śmierć rodziców mogła Jamesem jakoś wstrząsnąć. Uważam, że zmieniła go też Lily, która gardziła postawą, jaką James prezentował przez większość kariery szkolnej. Wojna musiała go sprowadzić na ziemię! Także odpowiedzialność za rodzinę.

Ten post był edytowany przez Pszczola: 29.07.2007 16:45


--------------------
“so far from God and so near to Russia”
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
voldzia
post 29.07.2007 18:24
Post #103 

Prefekt


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 367
Dołączył: 20.08.2004
Skąd: Łódź

Płeć: Kobieta



Właśnie. Nie zgadzam się z tym, że Snape był złym człowiekiem. To chęć akceptacji i docenienia sprawiła, że wylądował wśród Śmierciożerców. Był nieszczęśliwy, poniżany, a dziewczyna, którą kochał, wybrała jednego z jego największych gnębicieli. Wstyd, upokorzenia, smutek i brak akceptacji naprawdę robi swoje.Z czasem nauczył się czynić zło, a dobro chować głęboko w środku, uważając je za przejaw słabości. Zwłaszcza, że wśród jego znajomych to zło było doceniane i podziwiane. Dostosował się i za każdym razem, kiedy robił coś dobrego, krył się z tym, jak gdyby było to coś wstydliwego. Robił tak do końca życia. Ostatecznie dokonał imponującego wyboru - skazał się na nienawiść ze strony ludzi, dla których walczył tyle lat. Najwyższa forma poświęcenia moim zdaniem. Do końca jego życia nikt nie znał prawdy. Zrobił dla Zakonu o wiele więcej, niż np. Moody czy Lupin, ale wiedział o tym tylko on sam. Członkowie Zakonu byli nagradzani za uczynione dobro, a on został za swoje dobro znienawidzony. I z tą świadomością był gotów się zmierzyć z danym mu zadaniem. Moim zdaniem udowodnił tym, że był dobrym człowiekiem.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Ginnusia
post 29.07.2007 18:26
Post #104 

Szukający


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 464
Dołączył: 18.07.2007




I to jest kolejny materiał na fanfiki - pokazać tego Jamesa, którego prawie nie znamy - jak się zmieniał, jak zasłużył na miłość Lily. Marzę, by to przeczytać w jakimś dobrym wykonaniu.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
anagda
post 29.07.2007 18:41
Post #105 

Członek Zakonu Feniksa


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 1994
Dołączył: 05.04.2003

Płeć: Kobieta



QUOTE(Pszczola @ 29.07.2007 17:38)
Anagdo, większość 15-latków ma poprzewracane w głowie. Sam Syriusz wstydził się swojego zachowania z tamtego okresu. Zauważ, że kiedy Potterowie umierali (21 lat), dziadkowie Harry'ego już nie żyli. Choćby śmierć rodziców mogła Jamesem jakoś wstrząsnąć. Uważam, że zmieniła go też Lily, która gardziła postawą, jaką James prezentował przez większość kariery szkolnej. Wojna musiała go sprowadzić na ziemię! Także odpowiedzialność za rodzinę.
*



No tak. Ale skoro mówimy, że Snape był "złym człowiekiem" tylko dlatego, że przystąpił do Śmierciożerców, a James "dobrym człowiekiem", bo wybrał Zakon, to trochę na dziwnej podstawie oceniamy obu bohterów. Bo akurat w tamtym czasie to było raczej na odwrót.

voldzia dobrze to powiedziała. To przez brak akceptacji i poniżanie ze strony innych sprawiło że przeszedł na "złą stronę". Gdyby na prawdę był zły, to nie przyszedł by do Dumbledora prosić o pomoc dla Lily (która jakby jednak nie patrzeć jakoby go zdradziła z największym wrogiem). I tym samym dla siebie.


--------------------
user posted image
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Zwodnik
post 29.07.2007 21:20
Post #106 

Prefekt


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 341
Dołączył: 05.04.2003




QUOTE
No tak. Ale skoro mówimy, że Snape był "złym człowiekiem" tylko dlatego, że przystąpił do Śmierciożerców


A to mało ?

QUOTE
Hm... No nie wiem, czy fakt wybrania takiej a nie innej strony może być przejawem niedojrzałości emocjonalnej.


Obawiam się Anagdo, że to jednak nie tak. Piszesz o wyborze strony tak, jakby to był wybór między między czerwonymi a niebieskimi, między brokułami a kalafiorami. Tymczasem tu sprawa jest jasna - wybór strony to wybór między dobrem a złem. Wybór strony śmierciożerców oznacza, że akceptuje - ba, podpisuje się - pod dyskryminacją ze względu na czystość krwi (a zatem zupełnie nieracjonalną) mordami i torturami. Do smierciożerców nie trafiali ludzie z przypadku. To byli albo słabeusze szukający ochrony, albo sadyści, którzy pod sztandarami Voldemorta mogli spokojnie folgować swoim żądzom, albo tacy jak on, przekonani o własnej wyjątkowości i potędze, chcący władzy. A w większości mieszanka wszystkiego tego w różnych proporcjach. Ale żadna z tych motywacji nie jest usprawiedliwieniem. A właśnie taki był też Snape.

Nie był do końca zły i to jest fakt. Ale nie udawajmy, że był dobry. bo nie był.

P.S.
Czy już wszyscy zapomnieli o jego zachowaniu w stosunku do Pottera ? Większość fanów Snape'a zdaje się przechodzić nad tym do porządku dziennego uważając, że nienawiść do jego ojca to dostateczny i uczciwy powód. A tak naprawdę to przecież czysty sadyzm, a zatem cecha typowa dla śmierciożercy. W dodatku irracjonalny. Tyle tylko, że hamowany przez wspomnienie Lily.




--------------------
AMOR PATRIAE NOSTRA LEX...
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
anagda
post 29.07.2007 22:21
Post #107 

Członek Zakonu Feniksa


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 1994
Dołączył: 05.04.2003

Płeć: Kobieta



Tak na marginesie, to zacytowałeś nie moją wypowiedź. To pszczoła uznała, że takie zachowanie Snape`a świadczyło o jego nierozwinięciu emocjonalnym. Ja właśnie sie z nią nie zgodziłam wink2.gif

QUOTE(Zwodnik @ 29.07.2007 22:20)
Obawiam się Anagdo, że to jednak nie tak. Piszesz o wyborze strony tak, jakby to był wybór między między czerwonymi a niebieskimi, między brokułami a kalafiorami. Tymczasem tu sprawa jest jasna - wybór strony to wybór między dobrem a złem. Wybór strony śmierciożerców oznacza, że akceptuje - ba, podpisuje się - pod dyskryminacją ze względu na czystość krwi (a zatem zupełnie nieracjonalną) mordami i torturami. Do smierciożerców nie trafiali ludzie z przypadku. To byli albo słabeusze szukający ochrony, albo sadyści, którzy pod sztandarami Voldemorta mogli spokojnie folgować swoim żądzom, albo tacy jak on, przekonani o własnej wyjątkowości i potędze, chcący władzy. A w większości mieszanka wszystkiego tego w różnych proporcjach. Ale żadna z tych motywacji nie jest usprawiedliwieniem. A właśnie taki był też Snape. 
*



Snape trafił do Śmierciożerców szukając poparcia, odrobiny zainteresowania. Tam nie był poniżany. Choć raz czuł się ceniony. A fakt, że szacunek zdobywał poprzez niezbyt szlachetne czyny? W którymś tam tomie jest powiedziane, że jak Snape trafił do Hogwartu, znał więcej złowrogich zaklęć niż wszyscy siódmoklasiści razem wzięci. Więc jakoby wykorzystał swoją pasję (dziwne słowo, ale chyba najbardziej tu pasujące) by zdobyć uznanie.
QUOTE
Czy już wszyscy zapomnieli o jego zachowaniu w stosunku do Pottera ? Większość fanów Snape'a zdaje się przechodzić nad tym do porządku dziennego uważając, że nienawiść do jego ojca to dostateczny i uczciwy powód. A tak naprawdę to przecież czysty sadyzm, a zatem cecha typowa dla śmierciożercy. W dodatku irracjonalny. Tyle tylko, że hamowany przez wspomnienie Lily.

Snape z równym sadyzmem znecał się nad wszystkimi poza uczniami Slytherinu. I bez względu czy dana osoba była Potterem, Weasley`em, czy panną Granger. On BYL śmierciożercą. Nie przeczę. Ale mało jest osób o takim charakterze, którzy jednak pozostali po tej "dobrej" stronie? Z resztą. Dobra strona to też pojęcie względne. Bo dlaczego niby, usprawiedliwiamy Dumbledora, mimo że wiemy iż jego przeszłość nie była tak kryształowa jak by się mogło zdawać, a nie jesteśmy w stanie usprawiedliwić Snape`a? Który myślę, że wstąpił w szeregi Śmierciożerców właśnie z powodu zachowania Jamesa i spółki. Pewnie niespełniona miłość w stosunku do Lily, też swoje zrobiła.



QUOTE
Nie był do końca zły i to jest fakt. Ale nie udawajmy, że był dobry. bo nie był. 

Ja nie mówię, że był dobry tak w 100%. Bo nie zapomina się tego, iż jednak przez jakiś czas (z resztą nie wiemy JAK długi czas) był Śmierciożercą. Jednak nie generalizujmy, że od razu na całej linii zły.


--------------------
user posted image
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Zwodnik
post 29.07.2007 22:44
Post #108 

Prefekt


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 341
Dołączył: 05.04.2003




O kur...czak...przepraszam. Efekt całego dnia pracy przy kompie. Chyba czas się położyć.

Ale wracajac do sprawy...cóż. Nie on jeden miał trudne dzieciństwo, nie on jeden był poniżany i niedoceniany. Takich kozłów ofiarnych jest wielu. A nie wszyscy stają się przez to zwyrodnialcami.

Ponadto mam wrażenie, że nadal wybielasz śmierciożerców. Określenie ich działalności jako "niezbyt szlachetne czyny" jest tak delikatne, że aż ...błędne. Podobnie wiele mówiąca jest fascynacja czarną magią. To nie jest zainteresowanie znaczkami pocztowymi. Czarna magia jest nierozerwalnie związana ze złem. I to wszystko jest bardzo wymowne. tymczasem wiele osób sympatyzując ze Snapem i współczując mu (co jeszcze jestem w stanie zrozumieć) po prostu te fakty ignoruje. Ambicje, zamiłowania i cechy charakteru bardzo upodabniają Snape'a do Voldemorta. Tylko to uczucie do Lily z jednej strony, i brak talentu z drugiej sprawiły, że nie stał się drugim Voldemortem. I że ostatecznie z nim zerwał. Gdyby zamiast Lily Potter zamordowana została jakakolwiek inna kobieta, Snape nie zerwałby ze śmierciożercami. I zapewne zginąłby lub został aresztowany i skonczył w Azkabanie.

Aha, bym zapomniał - fakt, że znęcał się nad wszystkimi po równo też jest kiepską obroną. To nadal sadyzm. I nie mogę się zgodzić ze stwierdzeniem, że Harry obrywał tak samo jak reszta. O nieeee, on miał specjalne "względy". Obrywając za swojego ojca.

Ten post był edytowany przez Zwodnik: 29.07.2007 22:48


--------------------
AMOR PATRIAE NOSTRA LEX...
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Katon
post 29.07.2007 23:04
Post #109 

YOU WON!!


Grupa: czysta krew..
Postów: 7024
Dołączył: 08.04.2003
Skąd: z króliczej dupy.

Płeć: tata muminka



QUOTE(anagda @ 29.07.2007 16:37)
Bo nie zapominajmy, iż "To nasze wybory ukazują, kim naprawdę jesteśmy, o wiele bardziej niż nasze zdolności" wink2.gif
*



No właśnie. Nasze wybory.

James nie był sadystą. Jego znęcanie się nad Snapem było gówniarsko podłe, ale to całkiem co innego.

Bawiąc się w takie podszyte sentymentem analizy Snape'a robicie krzywdę tej postaci. Ludzie z różnych powodów wchodzą w mrok. Ale to ich nie usprawiedliwia. James miał równie dobry powód by zostać śmierciożercą. Był pewny siebie, swojego talentu, swojej mocy, a do tego jeszcze był czystej krwi. No a jednak nie wstąpił. Snape nie szukał akceptacji tylko władzy. Potęgi. Przecież świetną i często pomijaną analizą postaci Snape'a jest Advanced Potion Making Book z szóstego tomu. Poczytajcie fragmenty o tym jaki był Książe. Co w nim spało. To wszystko wychodziło ze Snape'a całe sześć tomów. Dumbledore trzymał go z dala od ukochanej fuchy tak długo też nie bez powodu. Snape miał w sobie potężną inklinację do zła. Do nienawiści. Do sadyzmu. Na drugiej szali położył miłość do Lilly i co równie ważne - miłość do Dumbledore'a, który przecież długo był zdystansowany w stosunku do Snape'a. W "Prince's Tale" to się czuje. Dumbledore wyciągnął Snape'a za kołnież z bagna. Ufał mu i myślę nawet, że go kochał, ale traktował go poważnie, więc surowo i wymagająco. Poniekąd bezwzględnie. Egzekwował obietnicę bez względu na wszystko. Ocalił Snape'a przed nim samym, ale to nie była łagodna kuracja. Snape'a ocaliła miłość i jednak fakt, że jego dusza się aż tak nie zdegenerowała. Ze jeszcze umiał widzieć i nazywać dobro, nawet jeśli tak ciężko szła mu jego realizacja. Ale nie był zapłakanym, skrzywdzonym biedactwem. Najbardziej skrzywdził się sam.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
voldzia
post 30.07.2007 00:46
Post #110 

Prefekt


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 367
Dołączył: 20.08.2004
Skąd: Łódź

Płeć: Kobieta



Móglbyś podać przykłady, że szukał władzy? Czarna Magia dawała mu satysfakcję, bo dawała mu nie tyle poczucie władzy, co poczucie: "wiem coś, czego wy nie wiecie". Snape gdyby zechciał mógłby być czarodziejem równie potężnym, jak Voldemort. Nie zgadzam się, że zabrakło mu talentu. Pod koniec szóstej książki wyraźnie było widać, jakim potężnym jest czarodziejem. Nigdy nie sympatyzowałam ze Snapem, był mi postacią zupełnie obojętną, nigdy nie twierdzę też, że był 100% dobry, ale uważam, że dobro w nim przeważało. o prostu wstydził się go, nie pokazywał i chował przed ludźmi. Nauczył się, że należy być złośliwym, nienawistnym i złym, więc sprawiał pozory takiego człowieka. Otworzył się tylko przed Dumbledorem i chyba to, że Dumbl mu zaufał coś znaczy, prawda? Dumbledore wiedział o Snapie o wiele więcej, niż ten chciał pokazać. Wiedział o wiele więcej, niż my wiemy i mu zaufał, a więc uznał go za dobrego cżłowieka. Dlaczego mamy mu nie uwierzyć?

Co do upokorzeń - jeżeli są ciągłe i długotrwałe, jeżeli nie ma nikogo, kto wyciągnąłby rękę, to nie znam żadnej osoby, która nie zaczęłaby chwytać się brzytwy. Stąd tyle rozwalonych ławek, popisanych klatek i bijatyk na meczach (między innymi). Naprawdę nie znam żadnego młodego człoweika, który by tyle wytrzymał. Z czasem, kiedy znajdzie normalne środowisko wszystko może wrócić do normy, ale Snape nigdy nie znalazł środowiska, w którym byłby akceptowany i doceniony za swoje ogromne możliwości. Przeszłość jego i Dumbledore'a mają ze sobą wiele wspólnego. Oboje, w błędzie młodości, zdecydowali się na współpracę z nieodpowiednimi ludźmi, doświadczyli niebezpiecznych fascynacji i zainteresowań. Oboje po stracie bliskiej osoby zrozumieli, do czego doprowadziły ich blędy i oboje zaczęli je naprawiać. Przemiana Dumbledore'a była inna niż Snape'a, bo nie doświadczył tego, co on. Rzeczy, które przeżył Snape w młodości musiały wpłynąć na jego charakter. Nie można powiedzieć, że sam był sobie winien, bo nie był. Kłócący się rodzice, gnębiący rówieśnicy, niesprawiedliwe oceny i niespełnione marzenia - to właśnie to, co uksztaltwoało charakter Snape'a. Nie można powiedzieć, że to wszystko nie ma znaczenia i że sam jest sobie winien.

Dumbledore moim zdaniem nie dawał mu posady nie z lęku, że coś zrobi nie tak, ale z powodu rzuconej na stanowisko klątwy. Dopiero kiedy wiedział, że to będzie ostatni rok Snape'a w Hogwarcie, przyznał mu wymarzone stanowisko.

James nie miał powodów do zostania Śmierciożercą, bo wszystko, czego potrzebował, miał zapewnione w swoim towarzystwie.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
PrZeMeK Z.
post 30.07.2007 00:57
Post #111 

the observer


Grupa: czysta krew..
Postów: 6284
Dołączył: 29.12.2005

Płeć: wklęsły bóg



Sami sobie zwykle wybieramy towarzystwo. A to, jakie wybieramy, wynika z naszego charakteru.
QUOTE
Czarna Magia dawała mu satysfakcję, bo dawała mu nie tyle poczucie władzy, co poczucie: "wiem coś, czego wy nie wiecie"

Czyli właśnie poczucie władzy. Skoro czuł się lepszy od innych, miał chęć nad nimi panować. Poza tym, czarna magia służy niemal wyłącznie zdobyciu nad kimś władzy - w brutalny, czasem ostateczny sposób.
QUOTE
Co do upokorzeń - jeżeli są ciągłe i długotrwałe, jeżeli nie ma nikogo, kto wyciągnąłby rękę, to nie znam żadnej osoby, która nie zaczęłaby chwytać się brzytwy.(...)Snape nigdy nie znalazł środowiska, w którym byłby akceptowany i doceniony za swoje ogromne możliwości.

Bzdura. A Lilly? Jego przyjaciółka, z którą rywalizował na eliksirach i dla której gotów był spać pod wieżą Gryffindoru? A Slughorn, który z pewnością doceniał niezwykłe uzdolnienia Snape'a w zakresie eliksirów? Oczywiście, faworyzował Lilly, ale Snape miał szansę zabłysnąć na polu naukowym. Nie zrobił tego.
QUOTE
Przeszłość jego i Dumbledore'a mają ze sobą wiele wspólnego. Oboje, w błędzie młodości, zdecydowali się na współpracę z nieodpowiednimi ludźmi, doświadczyli niebezpiecznych fascynacji i zainteresowań.

Owszem, ale Dumbledore, planując z Grindelwaldem zapanowanie nad mugolami przynajmniej łudził się hasełkami "For the greater good" czy "For their own good". A Snape? Snape wymyślił Sectumsemprę.
QUOTE
Kłócący się rodzice, gnębiący rówieśnicy, niesprawiedliwe oceny i niespełnione marzenia - to właśnie to, co uksztaltwoało charakter Snape'a. Nie można powiedzieć, że to wszystko nie ma znaczenia i że sam jest sobie winien.

Oczywiście, że nie, ale Harry wcale nie miał lepiej, a jakoś nie został śmierciożercą. Nie lepiej miał też Neville, którego jedyna rodzina w niego nie wierzyła i którego poniżano w szkole (robił to m.in. Snape). Nie lepiej miał Aberforth, Syriusz i na pewno wielu innych.

Ten post był edytowany przez PrZeMeK Z.: 30.07.2007 00:58


--------------------
Hey little train, wait for me
I once was blind but now I see
Have you left a seat for me?
Is that such a stretch of the imagination?
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
kazia
post 30.07.2007 01:29
Post #112 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 14
Dołączył: 28.07.2007
Skąd: z kapusty

Płeć: Kobieta



QUOTE
QUOTE
Kłócący się rodzice, gnębiący rówieśnicy, niesprawiedliwe oceny i niespełnione marzenia - to właśnie to, co uksztaltwoało charakter Snape'a. Nie można powiedzieć, że to wszystko nie ma znaczenia i że sam jest sobie winien.

Oczywiście, że nie, ale Harry wcale nie miał lepiej, a jakoś nie został śmierciożercą. Nie lepiej miał też Neville, którego jedyna rodzina w niego nie wierzyła i którego poniżano w szkole (robił to m.in. Snape). Nie lepiej miał Aberforth, Syriusz i na pewno wielu innych.
*





Masz rację, ale to nie świadczy o tym, że Snape był zły, to świadczy o tym, że był słaby, słabszy od Harrego, Nevilla etc. Wybrał najpierw najłatwiejszą dla siebie drogę, która potem okazała się najgorszą z możliwych i zdał sobie sprawę, że przez całe życie nie zazna szczęścia. Jego postać jest trudna, wydaje mi się, że najbardziej problematyczna ze wszystkich, bo w sumie zrozumiał swój błąd, ale nie chciał by ktoś o tym wiedział, chronił Harrego, ale mścił się na nim, za krzywdy doznane od jego ojca.
W najnowszym filmie pada trafne stwierdzenie z ust Syriusza (nie pamiętam, czy było w książce): "w każdym z nas jest tyle samo dobra, co zła; od nas zależy, którą drogę wybierzemy".

Snape jakoś nie potrafił ostatecznie wybrać żadnej drogi, może za bardzo się bał tej ostateczności i przypisania do którejkolwiek ze stron? Zobaczył, że nie może należeć do stronnictwa Voldemorta, jako że potrafił kochać, ale też nigdy nie utożsamiał się z ludźmi należącymi do drugiej strony.



Ten post był edytowany przez kazia: 30.07.2007 01:39
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
PrZeMeK Z.
post 30.07.2007 01:37
Post #113 

the observer


Grupa: czysta krew..
Postów: 6284
Dołączył: 29.12.2005

Płeć: wklęsły bóg



Dlatego też nie twierdzę, że był całkiem zły. Zaprotestowałem tylko przeciw nachalnemu wybielaniu Snape'a przez jego fanów/fanki. cheess.gif


--------------------
Hey little train, wait for me
I once was blind but now I see
Have you left a seat for me?
Is that such a stretch of the imagination?
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
kazia
post 30.07.2007 01:50
Post #114 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 14
Dołączył: 28.07.2007
Skąd: z kapusty

Płeć: Kobieta



No i w tym znowu muszę przyznać Ci rację Przemek biggrin.gif

Zauważcie, że kiedy okazuje się, że jakiś śmierciożerca potrafi kochać, jakoś tak automatycznie kończy z Voldemortem. Chodzi mi tutaj właśnie o Snape'a, ale też Narcissę Malfoy.
Jestem ciekawa, jaki ją i jej męża spotkał los po tym wszystkim, w książce w sumie zaznaczono, że, mimo iż oni nie czuli się dosyć swobodnie pośród ogólnej radości wygranych, to jednak nikt nie zwracał uwagi na to, że byli śmierciożercy siedzieli pośród nich.


User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Ginnusia
post 30.07.2007 09:16
Post #115 

Szukający


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 464
Dołączył: 18.07.2007




Potem na peronie Draco kłania się Potterom-Weasleyom, więc chyba nic szczególnego Malfoyów nie spotkało. BTW czy do Azkabanu mozna trafić na określoną ilość czasu, czy tylko na dożywocie?
I chyba tak to działa, że albo Voldemort, albo miłość. Miłość, która jest najsilniejszą magią, jak słyszymy przez wszystkie tomy. V. nie rozumie miłości i tego wymaga od swoich ludzi.
A wracając wreszcie do Snape'a. Zawsze wierzyłam, że jest jednak po właściwej stronie, co nie przeszkadzało mi nie lubić typa. Mam silne podejrzenie, że Neville, któremu trudnego dzieciństwa i gnębienia ze strony rówieśników nie można odmówić, nie będzie się teraz mścił na Scorpionie Malfoyu. Dlaczego?
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
voldzia
post 30.07.2007 10:31
Post #116 

Prefekt


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 367
Dołączył: 20.08.2004
Skąd: Łódź

Płeć: Kobieta



Dobra, odpiszę na to wszystko szóstego, jak wrócę z wakacji. Na raize tylko powiem, że się nie zgadzam (z Przemkeim).
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
anagda
post 30.07.2007 12:01
Post #117 

Członek Zakonu Feniksa


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 1994
Dołączył: 05.04.2003

Płeć: Kobieta



QUOTE(PrZeMeK Z. @ 30.07.2007 02:37)
Dlatego też nie twierdzę, że był całkiem zły. Zaprotestowałem tylko przeciw nachalnemu wybielaniu Snape'a przez jego fanów/fanki. cheess.gif
*



Ja może nie wybielam go, ale staram sie pokazać, że Snape nie był tak zły jak go chciała powierzchownie przedstawić Jo.


--------------------
user posted image
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
PrZeMeK Z.
post 30.07.2007 12:26
Post #118 

the observer


Grupa: czysta krew..
Postów: 6284
Dołączył: 29.12.2005

Płeć: wklęsły bóg



Voldziu - czekam z niecierpliwością. smile.gif

Anagdo - o tym właśnie mówię. cheess.gif "Snape nie był tak zły jak go chciała powierzchownie przedstawić Jo"? Przecież to ona stworzyła tę postać i to ona wie, jaki Snape jest naprawdę! Nie mówię, że był całkowicie zły, ale przez większość życia stał po tej złej stronie. Za to, że strony zmienił, chwała mu, ale wrednym niemożebnie typem był zawsze.


--------------------
Hey little train, wait for me
I once was blind but now I see
Have you left a seat for me?
Is that such a stretch of the imagination?
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
anagda
post 30.07.2007 12:42
Post #119 

Członek Zakonu Feniksa


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 1994
Dołączył: 05.04.2003

Płeć: Kobieta



QUOTE(PrZeMeK Z. @ 30.07.2007 13:26)
Voldziu - czekam z niecierpliwością. smile.gif

Anagdo - o tym właśnie mówię. cheess.gif "Snape nie był tak zły jak go chciała powierzchownie przedstawić Jo"? Przecież to ona stworzyła tę postać i to ona wie, jaki Snape jest naprawdę! Nie mówię, że był całkowicie zły, ale przez większość życia stał po tej złej stronie. Za to, że strony zmienił, chwała mu, ale wrednym niemożebnie typem był zawsze.
*




Mówiąc (pisząc?) powierzchownie mam na myśli obraz Snape`a taki, jaki pani Jo chciała żebyśmy widzieli. Jak w przypadku Nevilla. Że przez wszystkie tomy taka fajtłapa, a jednak obudziło się w nim odważne i waleczne serce (chociażby przewodnictwo DA). Tak samo Snape. Jo dała nam możliwość zinterpretowania postawy Mistrza Eliksirów, przez wszystkie tomy przestwaiajac go w jak najgorszym świetle, by na koniec niejako rozgrzeszyć.

Podobnie jak w przypadku Dumbledore`a. Tylko tu to akurat w drugą stronę. Najpierw dobry na całej linii, dopiero potem dowiadujemy sie o jego małych "grzeszkach". Ale i tak zostaje usprawiedliwiony przez swoje wcześniejsze (w stosunku do chronologii książki) czyny i postawę smile.gif


--------------------
user posted image
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Katon
post 30.07.2007 14:03
Post #120 

YOU WON!!


Grupa: czysta krew..
Postów: 7024
Dołączył: 08.04.2003
Skąd: z króliczej dupy.

Płeć: tata muminka



Dumbledore nie zostaje usprawiedliwiony do końca. Poniekąd zostaje człowiekiem przegranym. Wspaniałym, dobrym, genialnym, ale jednak... Młodość go w pewien sposób zaimpregnowała na specyficzne tłumaczenie zła dobrem. Na machiavelizm w słusznej sprawie. Ale natura 'manipulatora' pozostała. Nie mamy wątpliwości, że kochał Harry'ego i szukał sposobu na jego ocalenie, ale jednak zaryzykował jego życiem poniekąd. To Dumbledore ostatecznie wyrasta na najtrudniejszą, najbardziej złożoną i najbardziej fascynującą postać serii.

[quote=Mione,31.07.2007 00:30]Tu jest zapis dzisiejszego czata z Joaśką. Masa ciekawych odpowiedzi na pytania dotyczące Snape'a, Lily, Jamesa, przyszłości Luny, Ginny, Georga...i wiele innych.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Pszczola
post 30.07.2007 17:01
Post #121 

Mistrz Różdżki


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 1243
Dołączył: 30.08.2004
Skąd: Sto(L)ica




Nieważne co robiło się w przeszłości. Za to płaci się w doczesnym życiu. Ważne kim było się na końcu. Zarówno Dumbledore jak i Snape pokutę odbyli. Obaj zrezygnowali z władzy, decydując się na pracę w szkole. A Snape? On pokutował do samego końca. Dumbledore był przynajmniej poważany, był uważany za wielkiego maga i wspaniałego człowieka. Severus miał ogromny potencjał, ogromną wiedzę (opanował sztukę latania! Coś co tylko Voldemort potrafił!), ale z własnej woli zrezygnował ze splendoru i potęgi. Nie sądzę, by Snape postanowił dołączyć do Dumbledore'a tylko ze względu na Lily. Lily była oczywiście najważniejszym powodem, ale nie sądzę, że gdyby zginęła np. matka Nevilla, a nie Potterowie, Snape nadal byłby zimnym draniem. Może byłby nim dłużej, ale prędzej czy później zbuntowałby się przeciw Voldemortowi, albo skończył ze sobą. Lily i jej przekonania musiały mieć na niego wpływ. Prawdziwa miłość nie jest toksyczna, jest dobra, zmienia ludzi. Uważam, że Snape już od jakiegoś czasu się łamał, nie był w stanie dalej zabijać, służyć złu. Dumbledore to widział. Zlitował się na nim, pomógł mu się odbić od dna. Za przykład do naśladowania postawił Severusowi Lily i jej poświęcenie dla ratowania innych. Dla ratowania syna. Jeżeli naprawdę się kogoś kocha, pragnie się, aby ukochana osoba była szczęśliwa. Jeżeli życie jej syna miało zapewnić spokój jej duszy, choć z niechęcią i bólem, trzeba było pomóc go chronić. Jeżeli upadek Voldemorta ma zakończyć pasmo nieszczęść i cierpienia, trzeba pomóc go obalić. Nawet kosztem następnych zawodów, rozczarowań, czy w końcu życia.

QUOTE
No tak. Ale skoro mówimy, że Snape był "złym człowiekiem" tylko dlatego, że przystąpił do Śmierciożerców, a James "dobrym człowiekiem", bo wybrał Zakon, to trochę na dziwnej podstawie oceniamy obu bohterów. Bo akurat w tamtym czasie to było raczej na odwrót.


We wszystkich wypowiedziach staram się podkreślić, że ludzie nie są papierowi i nie można ich szufladkować w sposób, w jaki mi zarzuciłaś.
Na ich detycyzje miały wpływ różne czynniki. Od wychowania począwszy na miłości skończywszy. Snape tak naprawdę przez długi czas użalał się nad sobą i nawet przyjaźni Lily nie potrafił docenić. Zaślepiła go nienawiść i zazdrość, które skupił szczególnie na Jamesie, obwiniając go w dużej mierze za swoje niepowodzenia, nie dostrzegając w nich także swojej winy. W książkach zasugerowano, że James zmienił się ze szpanującego chłopaka w dojrzałego emocjonalnie mężczyznę, ale jak było naprawdę, nigdy się nie dowiemy. Może miałby od czasu do czasu odchyły jak Syriusz (chociaż dwanaście lat w Azkabianie zrobiło swoje), może nie, nieważne. Człowiek nie żyje, nigdy się tego nie dowiemy. Snape natomiast, mimo że cały czas Lily i zapewne Dumbledore, wyciągali do niego rękę, zanim pogrążył się zupełnie, zignorował pomoc, wolał kisić się w swojej nienawiści i chęci czegoś więcej, spełnienia. Tupnął nóżką, powiedział "nie" i wolał bawić się z dorosłe gry z tymi mrocznymi, tajemniczymi i silnymi. Czuł się, jakby wstępował do elity. Ta decyzja go zniszczyła. Brutalnie zniszczono jego nadzieje i ambicje. Snape naprawdę dojrzał po śmierci Lily. Dojrzał obserwując i naśladując Dumbledore'a. Dojrzał odbywając pokutę. Nadal cierpiał, nadal był przez wielu nienawidzony, ale dzielnie to znosił, żył z podniesionym czołem, pewny swojej decyzji i celu z życiu. Przy tym został sobą. Nie szukał już akceptacji i podziwu. Wystarczyło mu, że Dumbledore zna prawdę. I nadzieja, że Lily gdzieś w zaświatach widzi jego przemianę. A przed śmiercią, jedyne czego chciał, aby Harry go nie osądzał. I dokończył zadanie, dla którego zginął i poświęcił najlepsze lata swojego życia. Syn ukochanej i znienawidzonego człowieka.
Oczywiście, że Snape nie zachowywał się jak na dorosłego przystało, gdy gnębił Harry'ego. Pod tym względem Severus przypominał Syriusza. Obaj widzieli w Harrym Jamesa. Problem w tym, że ze znienawidzonej twarzy patrzyły oczy Lily Evans.

Jeżeli chodzi o Dumbledore'a, od IV części wiedziałam, że posługuje się Harrym nieco instrumentalnie, co nie zmienia faktu, że chłopca pokochał. Oczywiście, starzec przyjmował do świadomości, że Harry może umrzeć (był realistą, co w tym złego?), ale istniało prawdopodobieństwo, że potyczkę przeżyje. I aby mógł przeżyć, trzeba było nim manipulować. Przy czym zrobił to przy minimum zadawanego przy tym Harry'emu bólu. Nikt nie jest święty w tej serii.

Ten post był edytowany przez Pszczola: 30.07.2007 19:46


--------------------
“so far from God and so near to Russia”
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
anagda
post 30.07.2007 17:27
Post #122 

Członek Zakonu Feniksa


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 1994
Dołączył: 05.04.2003

Płeć: Kobieta



QUOTE
Jeżeli chodzi o Dumbledore'a, od IV części wiedziałam, że posługuje się Harrym nieco instrumentalnie, co nie zmienia faktu, że chłopca pokochał. Oczywiście, starzec przyjmował do świadomości, że Harry może umrzeć (był realistą, co w tym złego?), ale istniało prawdopodobieństwo, że potyczkę przeżyje. I aby mógł przeżyć, trzeba było nim manipulować. Przy czym zrobił to przy minimum zadawanego przy tym Harry'emu bólu.


Tak w ramach "for the greater good"?
Dumbledora sie nie czepiam. Nawet jak w przeszłości nie do końca był bardzo szlachetny, to późniejszymi czynami całkowicie odpokutował.

Ale Snape... Dobrze to powiedziałaś Pszczola. Jednak zaprzeczyłaś sama sobie. Wcześniej napisałaś, że fakt iż Snape dołączył do śmierciożerców było przejawem jego niedojrzałości emocjonalnej. A z tym to jak już również wcześniej napisałam się nie mogę zgodzić. Nie był on dobry. Ale nie można mówić, że od razu zły, bo popełnił w młodości pomyłkę. Na którą złożyło sie wiele rzeczy.


--------------------
user posted image
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Mione
post 30.07.2007 17:30
Post #123 

Iluzjonista


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 141
Dołączył: 17.07.2005

Płeć: Kobieta



Tu jest zapis dzisiejszego czata z Joaśką. Masa ciekawych odpowiedzi na pytania dotyczące Snape'a, Lily, Jamesa, przyszłości Luny, Ginny, Georga...i wiele innych.

http://www.cosforums.com/showpost.php?p=46...4&postcount=195


--------------------
user posted image
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Katon
post 30.07.2007 17:36
Post #124 

YOU WON!!


Grupa: czysta krew..
Postów: 7024
Dołączył: 08.04.2003
Skąd: z króliczej dupy.

Płeć: tata muminka



Dumbledore odpokutował, ale w sumie do samego końca pozostał nieco dwuznaczny. Jego masterplan w którym inni byli nieświadomymi graczami wzbudza mimo wszystko mój sprzeciw niewielki.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Zwodnik
post 30.07.2007 18:00
Post #125 

Prefekt


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 341
Dołączył: 05.04.2003




A mój całkiem spory. I to nie tyle dlatego, że gracze byli nieświadomi co dlatego, że bardzo lekko sobie nimi pogrywał. I to właśnie to bardziej niż cokolwiek innego sprawiało, że nie byłem w stanie uwierzyć w teorię, która ku mojemu zdziwieniu sprawdziła się co do joty. Pełne, kompletne wyartykułowanie tego, co mi w tej sprawie leży na wątrobie cały czas czeka na realizację, ale w skrócie - jego gra polegała na bardzo wielu poświęceniach. W tym wielu nieświadomych, wielu bezimiennych i wielu trudnych do przewidzenia. Ponadto...nie udać po drodze mogło się tyle rzeczy, że całe przedsięwzięcie zakończyło się sukcesem wbrew wszelkiej logice, tylko dlatego, że tak zakończyć się miało. Wszystkie okoliczności naginały się do tego ze skutecznością godną felix felicis. Cały czas mi to troszkę zgrzyta.


--------------------
AMOR PATRIAE NOSTRA LEX...
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

13 Strony « < 3 4 5 6 7 > » 
Reply to this topicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 28.04.2024 08:51