Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

Drzewo · [ Standardowy ] · Linearny+

> Ona I On

Shell
post 30.11.2006 17:41
Post #1 

Szukający


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 459
Dołączył: 09.04.2003
Skąd: z krainy Oz

Płeć: Kobieta



Więc, Ona i On założyli się o to które z nich napisze lepszy erotyk. Umówili się, że opiszą tą samą sytuację z perspektywy mężczyzny i kobiety. Po uzgodnieniu wszystkich szczegółów napisali To. Co prawda mają opory przed zamieszczeniem Tego publicznie, ale spróbowali. Chcą tylko nadmienić że te opowiadanka, są bardzo krótkie, ale bardzo treściwe, niektóre czynności są zbyt dokładnie opisane, występuje także kilka przekleństw, także polecają to czytelnikom powyżej 15 roku życia, czy tam 16tego. W komentarzach proszą o stwierdzenie czy bardziej podoba wam się wersja Jej czy Jego, mile widziana argumentacja dlaczego akurat ta wersja się wam bardziej podoba. Także Ona i On zachęcają do czytania. Jeśli moderatorzy stwierdzą, że się tu nienadaje, to proszę o skasowanie.


ONA

Siedzę na auli. Trzyosobowy rząd, w środku ja. Po prawej koleżanka klasowa Marta, po lewej mój chłopak. Wykład nudny, a czymś się zająć trzeba, spoglądając na swojego mężczyznę wpadam na genialny pomysł, w głowie układam już plan wydarzeń. Zaczynam. Kładę swoją marynarkę na swoje i jego podbrzusze. On kładzie swoją w tym samym miejscu, domyślam się że już wie, i że już w tej swojej główce zastanawia się jak daleko będę się w stanie posunąć. Niedbałym ruchem udaję, że kładę mu rękę na udzie, przynajmniej tak to wygląda dla obecnych. Prawda jednak, jest inna. I ja to wiem, i on też, a inni? niech żyją dalej w swej przekłamanej ideologii świata w którym seks jest tematem tabu. Wracając do tematu dłoni mojej lewej, która z uda posuwa się troszkę wyżej, delikatnie przesuwa się milimetr po milimetrze, jakby po raz pierwszy miała prawo dotykać i trochę się tego bała. Ale, to nie strach przed nieznanym, skądże znowu, to tylko złudzenie, wszak to nie pierwszy i nie ostatni raz, boi się raczej siedzącej obok Marty, która może właśnie na nas patrzy. Więc spoglądam niedbale na przyjaciółkę, która wyciągnęła zeszyt i rysuje, uśmiecham się do niej pogodnie, i dokładnie w momencie gdy moja dłoń trafia na wybrzuszenie, które bądź co bądź, nie jest zamkiem spodni, rzucam wesołe "ładnie rysujesz". Drgnął. O jezu, co teraz? Boi się? Nie chce? Może źle? Może nie tak? Może boli? Ale jak, dotknęłam tylko? O jezu! Dziewczynko spokojnie, to mężczyzna jest przecież, jak może nie chcieć, albo bać się? Jego rozum już dawno się wyłączył i myśli za niego tylko ta część jego ciała, którą właśnie masz pod swoją ręką. Uspokajam się. No, ale wracając do wiadomej części jego ciała, bo opowieść się zapętla. Część ta wiele ma nazw: penis, ch.., kutas, fiut, ale posłużymy się pierwszą, ładnie brzmi tak fachowo, a ja przecież biologiczka jestem, tfu jebana moja mać. Położenie ręki to pójście na łatwiznę, tak się robiło w gimnazjum przecież, a tu już LO, trzeba by wprowadzić jakiś ruch. Och ruch, zmiana miejsca w przestrzeni, ilościowa, jakościowa, bądź istotna lub powierzchniowa, której podlega wszystko, co jest skończone. Jak to ładnie filozoficznie brzmi, ale jednak ruch, rytmiczny, góra-dół-góra-dół, na auli pełnej ludzi gdy za mną siedzą 3 osoby, obok mnie jedna, a pięć metrów przede mną siedzi mój wychowawca, to jednak ciężka sprawa. Więc zaczynamy powolutku. Głaskanie. Leciutko, delikatnie, jakby jego penis był z cukru i mógł się rozsypać pod wpływem mocniejszego dotyku. Kiedy w końcu zdajemy sobie sprawę że cukier to nie jest, ba czujemy twardnienie, wtedy przechodzimy do etapu numer dwa, pocierania. Pocieranie od głaskania moi mili, różni się tym, że pocieranie jest mocniejsze i, co ważniejsze dla wszystkich mężczyzn tego świata - szybsze. Mężczyzna mojego życia uśmiecha się patrząc w pustkę, udając że interesuje się wykładem. Oddycha troszkę głębiej, czyli jest dobrze, rozum śpi, budzą się demony. Twardnieje mi pod palcami jeszcze bardziej i wiem że zarówno on jak i ja chcę więcej. Zaczyna mi się robić ciepło, rozglądam się na boki, cisza, nikt nie patrzy, szybka spontaniczna decyzja. Ok, rozporek, wyzwanie nad wyzwaniami, bo jak to k.... zrobić kiedy on znowu ubrał spodnie z tymi cholernymi guzikami. Już chcę się poddać, powiedzieć że trzeba było ubrać inne, uśmiechnąć się lubieżnie i zostawić go w takim stanie. Żeby się nauczył, że się kupuje tylko takie z zamkiem, a co! Mężczyzn trzeba krótko. Tylko, że cieplej coraz bardziej i co tu robić niedosyt obustronny, a wykład nudny. Czule szeptam mu do ucha: „Guziki masz mendo, pomocy!". Łapie w mig, rozpina niezdarnie, robiąc przy tym tyle szumu, że naprawdę wierzę że zaraz wstanie i wykrzyczy wszystkim że jestem niewyżytą nimfomanką. Ale jeśli już jesteśmy na staniu, to wracamy do tematu głównego. Pseudofilozoficzny bełkot przestaje krążyć w mojej głowie w momencie kiedy czuje ciepło jego penisa w swojej dłoni. Twardo, twardziutko, gotowo. Ostatkiem sił powstrzymuję się żeby nie powiedzieć „Chodź wychodzimy i weź mnie w najbliższym kiblu". Stan sprawdzony, bierzemy się do działania. Chwytam mocno w lewą dłoń i szybko poruszam wspomnianym wcześniej ruchem góra-dół-góra-dół. Widzę jak przymyka oczy, jak się uśmiecha szelmowsko, dobrze mu. Odwracam się spoglądam na Martę. Dalej rysuje. "Ale nudny ten wykład" – szepczę. „No cholernie" – odpowiada. Spoglądam, na scenie stoi jakiś facet i coś mówi o przewodnikach. Chłopiec mój szepcze mi do ucha "Co to ma wspólnego z tematem wykładu?" - później całuje mnie w nie leciutko, subtelnie, żeby sobie czegoś ludzie nie pomyśleli, bo jak to w auli się całować? "Nie wiem" odpowiadam tak samo liżąc zewnętrzną krawędź jego prawego ucha. Wciąż, wciąż pocierając, wciąż ruszając góra-dół-góra-dół. Twardnieje mi w dłoni coraz bardziej, coraz mi cieplej, coraz bardziej czuję pulsowanie jego krwi. Już tak nie wiele. I wtedy nadchodzi nieubłagane, kiedy zaczyna mrużyć oczy i oddychać płyciej lecz szybciej. Wiem już że muszę przestać, chociaż tak strasznie nie chcę, to muszę. Pochyla się nade mną mówi stop. A ja zastanawiam się jakby tu się nie schylić delikatnie i nie pozwolić mu skończyć, bo przecież oboje tego tak strasznie pragniemy. Nie udało mi się nic wymyślić, upadek długopisu? I co schylając się po niego wejdę pod tą nieszczęsną marynarkę? Nie ma, nie udało się, musimy cierpieć. Dokończymy kiedy indziej. Cholera, znów odzywa się magiczny tekst Weź mnie, tu i teraz proszę. Błagam weź mnie, za zakrętem, na schodach, na dworze, na tej podłodze, w toalecie gdziekolwiek. Proszę. I znów sekund kilka więcej i byłabym w stanie mu to powiedzieć, ale rozsądek przezwycięża, i pamięć przypominająca że prezerwatywy się skończyły. Pozostaje mi puścić go wyciągnąć rękę, cmoknąć w policzek, otrzeć pot z jego czoła, uśmiechnąć się, jak to mówią "po kurewsku" i powiedzieć że skończymy później.




ON
Więc siedzę sobie na auli, obok moja dziewczyna, sala pełna, dookoła ludzie, w jednym rzędzie z nami jej koleżanka. W tle nudny wykład, a my, zajęci sobą nie otoczeniem, subtelnym całowaniem w ucho, cmoknięciami w szyję. Siedzimy, myślimy. "Ciepło mi" - mówi nagle, tym swoim zalotnym głosem, i ściąga marynarkę. „Nie, niemożliwe...” - myślę sobie, zastanawiając się nad tym, jak daleko jest w stanie się posunąć. Gdy kładzie swoją marynarkę w okolicy mojego rozporka, ja już wiem. "Wariatka", przebiega mi przez myśl. Ale co mi tam, spontaniczność, wolność, rozkosz, adrenalina, podniecenie, ekstaza. Czuję jej rękę na swoim udzie, a potem robi mi się "na tyle ciepło, że muszę ściągnąć tą cholerną marynarę". I ściągam, rozkładam ją podobnie, dwuosobowy parawan tajności seksualnej. Bierze mnie na filozoficzne rozmyślania. Ostatnie chwile rozumu, znaczy się. Potem czuję jej rękę coraz wyżej, i wyżej... I naprawdę zaczyna mi się robić ciepło. Spodnie, jeszcze przed chwilą wymagające paska, stają się niewygodne. Również przesuwam ręce w okolice jej centrum rozkoszy. Na to też nie ma określenia. Krocze brzmi grubiańsko, wagina żartobliwie, cipa, pizda, szpara - obskurnie. Boże, dlaczego nie wymyślają na to określeń, które nikogo nie krępują? Ale tu widać, przezorność powstrzymuje ją, no tak, nie ma łatwo, cały drgać bym musiał, to by zauważalne było. "Boże, nie obchodzi mnie to, niech nas zobaczą", chwilowa myśl, do taktu z jej ręką podchodzącą coraz wyżej. Przychodzi pierwsze głębsze westchnięcie. Gdy czuję jej rękę mocniej zaciśniętą na sobie. "Dobrze mi, myślę", po chwili próbuję jeszcze raz odwzajemnić się jakoś, ale znów zostaję pohamowany. Może lepiej wyjść z tej auli, i zrobić to szybko, zrobić to zaraz? Myśli gnają do przodu, szybciej, szybciej, szybciej, rytmicznie, do taktu jej ruchów... STOP. Czuję, że zaczyna mocować się z guzikowym rozporkiem. "Mamo, k...., czemu musiałaś wyprać wszystkie zamkowe"? Nie radzi sobie. Nie dziwię się, pozycja ciężka, niewygodna, cyrkowe akrobacje więc, spodnie nowe, guziki nie wyrobione... To graniczy z cudem. "Pomógłbyś, mendo" - mówi. Oczywiście, za dobrze mi już, żeby przerwać. Sorry, jestem tylko facetem. Pomagam, samemu idzie mi to z trudem, kłopoty, nikt nie patrzy? A zresztą - niech patrzą. Mnie to nie przeszkadza, a nawet mnie to nakręcaaaa... Czuję jej rękę wsuwającą się w mój rozporek. Przyjemnie mi. Kolejna próba zebrania myśli kończy się niczym, więc daję się porwać jej gestom, licząc na to, że jej to wystarczy, że nie poczuje niedosytu, mimo iż nie zabiorę jej do najbliższego kibla, choć mam na to taką ochotę. Byle z wolna i ostrożna, przebiega przez myśl. Ale nie jest wolno, i ostrożnie, i mam to gdzieś, dobrze mi, ciężkie westchnienie, do jej ucha, całus w ucho, znaleźć pretekst... Wykład. "Co przewodnicy mają do tematu wykładu?" - chyba dyszę jej w ucho. "Nie wiem" - odpowiada. Nie przestaje, do przodu, ekhem, udaj że kaszlesz, bo na twarzy Ci się rozkosz maluje. "A może jednak, choćby za tymi drzwiami, szybko, łapczywie, hmn?" - rozsądek tłumi kolejną szaleńczą myśl, a zarazem tworzy nowe, jeszcze bardziej podniecające obrazy... No i jeszcze ona, boże, jak mi przyjemnie, k...., tak, jeszcze chwilkę, chwilkę, chwilkę... Nie, nie tak, kłopotliwe by to było, bez przesady, człowieku, opanuj się, kibel, dalej, chwilka, kibel, kochać się, kochać... Rozsądek - STOP. "Stop", mówię, ciężko dysząc. Czy to widać? Niech będzie to widać. Dyszę. Spoglądam na nią, uśmiecham się, niedosyt? Rozkosz, radość, wszystko na raz? Co z tym kiblem, tli się w głowie, co z tym kiblem... Pamięć dobija nas zawsze ostatnia. Prezerwatyw brak. Szlag! Patrzę na nią, buzi, oczami "dziękuję", banalne to, ale co mam zrobić? Udać, że nie było, jak było, jak kurewnie miło mi było? Chwilę potem, rozglądanie, zapiąć rozporek, i, niestety, cholera, jak strasznie niestety koniec. Później, myślę. Boże, szybko z tym później, błagam.


--------------------
Miasto wśrubowało się w ziemię, pięściami walczącego marzenia.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Avadakedaver
post 30.11.2006 18:07
Post #2 

MASTER CIP


Grupa: czysta krew..
Postów: 7404
Dołączył: 02.02.2006
Skąd: Nadsiusiakowo

Płeć: włóczykij



ona i on...
zbierają złom...
mają sporą kupkę...


niewiele razem.
i chyba "kurewsko" a nie "kurewnie". se myślę.


--------------------
i'm busy: saving the universe

W internecie jestem jak ninja - to przez rosyjskie porno.
Ty i 6198 osób lubi to.

(and all that jazz)
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Avadakedaver
post 30.11.2006 18:49
Post #3 

MASTER CIP


Grupa: czysta krew..
Postów: 7404
Dołączył: 02.02.2006
Skąd: Nadsiusiakowo

Płeć: włóczykij



no dobra. niech Ci będzie. wybieram bramkę numer jeden, tj z perspektywy kobiety. jakoś bardziej mi się podoba po prostu, nie wiem dlaczego. Co do formy to myslę, ze moderatorzy nie będą niezadowoleni.


--------------------
i'm busy: saving the universe

W internecie jestem jak ninja - to przez rosyjskie porno.
Ty i 6198 osób lubi to.

(and all that jazz)
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Majka
post 25.01.2007 21:56
Post #4 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 70
Dołączył: 10.06.2004
Skąd: Finlandia (Lahti)




perspektywa mężczyzny smile.gif
po prostu.. ładne myśli, ajj smile.gif


--------------------


***

Naprawdę myślałam, że miłość jest tylko w filmach. Dałam się nabrać.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
PrZeMeK Z.
post 25.01.2007 22:14
Post #5 

the observer


Grupa: czysta krew..
Postów: 6284
Dołączył: 29.12.2005

Płeć: wklęsły bóg



Kobieta. Wersja "jego" brzmi troszkę prostacko. Natomiast wersja "jej" ma w sobie to coś. Nie nazwę jej delikatną czy poetycką, ale milej się ją czyta.

A sam pomysł jest głupi. Nie nierealny czy obsceniczny, tylko głupi. smile.gif


--------------------
Hey little train, wait for me
I once was blind but now I see
Have you left a seat for me?
Is that such a stretch of the imagination?
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
jendrekk
post 26.01.2007 01:45
Post #6 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 4
Dołączył: 21.07.2006




"Ona" lepiej napisane lepiej się czyta. Ale "on" także jest bardzo dobrze napisany. Szczerze to obydwa mi się podobały
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
dorist92
post 05.02.2007 19:17
Post #7 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 10
Dołączył: 21.07.2006
Skąd: Łódź

Płeć: Kobieta



Zdecydowanie "Ona". Jakos tak przystępniej. Faktycznie pomysł dziwny sam w sobie. huh.gif


--------------------
"Elvis nie umarł-on wrócił na swoją planetę" FwC2
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Satania
post 05.02.2007 19:36
Post #8 

Iluzjonista


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 139
Dołączył: 01.02.2007
Skąd: za górami , za lasami . .

Płeć: Kobieta



obydwa są świetnie napisane . jedynka jest ładnie opisana -wszytko jasno ..no a dwójka jakoś tak , niewiem . obydwa są świetne .


--------------------
Fairytale gone bad .
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Anulka
post 05.02.2007 21:03
Post #9 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 18
Dołączył: 08.03.2006




Będę mało oryginalna mi sie bardziej podaba wersja "onego". Może nie jest ąłdniej napisana, bo oba teksty zdają się być na równym poziomie, ale ma zdecydowanie wiecej uroku. Jak dla mnie, znaczy się. Wydaje się byc taka...bardziej konkretna? Chyba tak. Nie twierdze bynajmniej, ze jej wersja jest zła, czy niefajna, po prostu bardziej podoba mi sie ta druga.
Wena zyczę.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
zle_imie
post 14.06.2007 21:30
Post #10 

Mugol


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 8
Dołączył: 17.03.2007
Skąd: Taka wajna wioska Trójmiasto

Płeć: Kobieta



Świetne opowiadanie... Nic dodać nic ująć...



--------------------
A moze w Ravenclawie
Zamieszkać wam wypadnie

Tam płonie lampa wiedzy,
Tam mędrcem będziesz snadnie.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Gem
post 16.07.2007 18:48
Post #11 

Magik


Grupa: Prefekci
Postów: 749
Dołączył: 24.07.2005
Skąd: z oślizłego lochu >:]

Płeć: Kobieta



Nie podoba mi się. Jest nijakie, jałowe jak opis obierania ziemniaków. Przykro mi to mówić, bo pomysł porównania tej samej sytuacji z różnych punktów widzenia jest ciekawy, gorzej z wykonaniem. Było kilka nieudanych momentów, niefortunnych wyrażeń. W JEJ części, zdecyduj sie czy używasz myślników, czy cudzysłowu w dialogach i nie podoba mi się zastępowanie cyframi, tego co można jednak napisać słownie.


--------------------
user posted image
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Alexis
post 19.06.2008 23:04
Post #12 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 15
Dołączył: 05.02.2007

Płeć: Kobieta



Obydwie sa na poziomie. Jego wersja jest bardziej taka subtelniejsza ale jej szybciej się czyta.Pozdro:P
Życze pomyslow smile.gif
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Susan Wollins
post 03.07.2008 18:33
Post #13 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 12
Dołączył: 30.01.2008

Płeć: Kobieta



Jego wersja bardziej mi sie spodobała. Ale i tak uważam, ze oba teksty są praktycznie na takim samym poziomie.


--------------------
"Moja jest tylko racja i to święta racja. Bo nawet jak jest twoja, to moja jest mojsza niż twojsza. Że właśnie moja racja jest racja najmojsza!"
"Dzień Świra"
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
hadiya
post 07.09.2008 17:32
Post #14 

Tłuczek


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 30
Dołączył: 04.08.2008
Skąd: z Księżyca

Płeć: Kobieta



Jak dla mnie, jego wersja była odrobinkę lepsza. Tak bardziej skonkretyzowana.
A co się tyczy całości. Tekst dziwny, żeby nie powiedziec niesmaczny, ale czyta się, bo człowieka ciekawi co będzie dalej.
Ehh, te nasze wyobrażenia... blush.gif


--------------------
Carpe diem, quam minimum credula postero

Używaj dnia, jak najmniej ufając przyszłości.
_____________________

Bo gdyby za marzenia więziono, więzienie stałoby się moim domem.
Tak przecież da się żyć.
Ja, marzenia i ja. A potem cały świat, który na moje marzenia nie zasługuje.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Lo.
post 09.01.2009 15:08
Post #15 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 19
Dołączył: 23.05.2008

Płeć: Kobieta



wg mnie teksty są na takim samym poziomie wink2.gif
sytuacja z punktu widzenia kobiety napisana ciekawszym językiem, natomiast wersja onego - konkretniejsza, ale bogatsza w opisy emocji. obie mi się podobały wink2.gif
pomysł dziwny, ale oryginalny smile.gif
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
escalate_of_scence
post 25.06.2009 16:29
Post #16 

Iluzjonista


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 107
Dołączył: 09.04.2009
Skąd: masz te laczki?!

Płeć: Kobieta



Ona.
Zgadzam się z Przemkiem.


--------------------
whatever you are
whatever you say
however you live
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Reply to this topicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 29.04.2024 12:36