Drukowana wersja tematu

Kliknij tu, aby zobaczyć temat w orginalnym formacie

Magiczne Forum _ Harry Potter _ Najukochańsze momenty w DH 7 tom

Napisany przez: owczarnia 26.07.2007 05:30

Hermiona do Rona: Are you a wizard, or what? cheess.gif Bosskie. Przepiękna klamra, zwłaszcza, że ARE YOU A WITCH OR NOT? to mój absolutnie bestsellerowy line z "Kamienia" smile.gif.

Always the tone of surprise. - ogólnie w tej części Ron i Hermiona przerzucają się naprawdę świetnymi ripostami. GIGANTYCZNY plus.

Następnie Stworek Perhaps just one more, Master Harry, for luck? cheess.gif i Fight! Fight! Fight for my Master, defender of house-elves! Fight the Dark Lord, in the name of brave Regulus! Fight! - kocham Cię, Stworku nutella.gif.

Profesor Trelawney waląca kulami (I have more!) do wróżenia w łeb przeciwników, Profesor McGonagall na czele galopujących ławek (CHARGE!), Irytek Percy, Fred i George (Yeah, 'ear, 'ear.; Not so fast, Lugless.)

No i oczywiście Merlin's pants!, jak również And what in the name of Merlin's most baggy Y fronts was that about? cheess.gif.

Oraz cała masa inych tekstów Rona cheess.gif:
- Oh, well, lucky we've got such a large supply of Basilisk fangs, then, I was wondering what we were going to do with them.
- No, a brutal triple murder by the bridegroom's mother might put a bit of a damper on the wedding.
- Brilliant, I’ll go and get one of our ancient goblin-made swords and you can gift wrap it.
- If you're not in Gryffindor, we'll disinherit you, but no pressure.



Ale na koniec zostawiłam sobie wisienkę wink2.gif:

Would you like me to do it now? Or would you like a few moments to compose an epitaph?

cheess.gif wub.gif

Napisany przez: Ginnusia 26.07.2007 09:41

Wszystko to, co powyżej biggrin.gif Może nie jestem tak tragiczna z angielskiego, skoro wyłapałam je wszystkie?
Od siebie dodam Nice costume, Master. W kontekście tego, kiedy pada ten tekst... Rowling jest wielka.
A, i jeszcze Krum: Vot is the point of being an international Quidditch player if all the good-looking girls are taken?

I rozdział 19 jako całość - chyba będzie moim ukochanym z całej serii. wink2.gif

Napisany przez: anagda 26.07.2007 11:31

"Not my daughter, BITCH!" biggrin.gif

i oczywiście rozbroiła mnie Snape-shaped dziura biggrin.gif


Sory, za ewentualną rozbieżność, ale pisałam z głowy i nie chciało mi sie juz po książkę sięgać.

Napisany przez: Eulalia_Cloak 26.07.2007 13:44

Ron chyba przeją troche z blizniakow, no i jeszcze na koncu, kiedy mowia o prawie jazdy mugolskim, ktore Ron zdobyl dzieki czarom biggrin.gif

Ale i tak najglosniej wybuchnelam smiechem, mimo, ze sytuacja byla dosc tragiczna na slowa Molly do Belli. O rany, jak pomysle, ze filmowa Mrs Weasley tak zrobi... wink2.gif

Wszystkie powyzsze tez uwazam za absolutnie boskie.

Lubie tez wzruszajace momenty, ale tylko przy smierci Dobbiego sie poplakalam. Jego ostatnie slowa i w ogole.

Ah, no i z fajnych moment pierwszego pocalunku Rona i Hermiony. Wlasnie takie okolicznosci sobie wyobrazalam wink2.gif

Napisany przez: Ginnusia 26.07.2007 14:10

O, tak, że zacytuję: So it's now or never, isn't it? wink2.gif

Napisany przez: Pszczola 26.07.2007 14:16

Owczarnio, zabrałaś mi wszystkie cytaty XD Ale tak, to:

"Would you like me to do it now? Or would you like a few moments to compose an epitaph?"

Kocham! Snape i żart! I do tego w jego stylu. Przebił tym Percy'ego. Zawsze lubiłam czarny humor. Tylko dlaczego on już wtedy nie żył?

A z tych mniej przyjemnych:

"I'd never have believed this. The man who taught me to fight Dementors - a coward." + reakcja Lupina.

A potem:


"(...) the Secret Keeper of Shell Cottage, told me the address and bade me come in an emergency!"

..."It's a boy!" and "You'll be godfather?"

"Percy and the other Weasleys were still staring at one another, frozen.
'Here, I've got a picture!' Lupin shouted, pulling a photograph from inside his jacket'"

"You don't learn from your mistakes, Riddle, do you?"

"'You're... you're a witch.'
'That's not a very nice thing to say to somebody!'"

no i wreszcie:

"'Look ... at ... me...' he whispered."

Napisany przez: hiob27 26.07.2007 22:27

Wiekszosc wspomnianych cytatow uwazam za kultowe. Szkoda, ze nie mam przy sobie ksiazki wiec nie moge przytoczyc innych cytatow. Do moich ulubionych rowniez naleza:
- Harry rozmawiajacy ze swoim synem (Albusem) na temat przydzielania uczniow do domow {Snape}.
- Wszelkie momenty kiedy pojawia sie jakis nowy patronus
- Imie syna Draco Malfoya
i wiele, wiele innych...

Napisany przez: voldzia 26.07.2007 22:53

Też nie mam przy sobie książki, ale i tak nie miałam jakichś ulubiionych cytatów. Najbardziej podobały mi się sytuacje:

- niszczenie medalionu;

- śmierć Zgredka. Heh, w ogóle dowiedziałam się, że to była śmierć Zgredka, a nie jakiegoś innego skrzata dopiero po przeczytaniu książki, ale dlaczego tak było to długa historia. Żałuję, że nie wiedziałam od początku, na pewno bardzo bym ryczała. Zgredek był najbardziej wzruszającą mnie postacią;

- wspomnienia Severusa Snape'a i historia Dumbledore'a. Bardzo lubię takie rzeczy;

- Fragment, kiedy Harry zwraca się do Syna, Albusa Severusa, i mówi mu o prawdopodobnie najodważniejszym człowieku, jakiego kiedykolwiek znał.




Napisany przez: hazel 27.07.2007 01:10

Ciężko wybrać konkretne momenty. Ale na pewno jednymi z najulubieńszch w całej serii pozostaną dal mnie:

- scena wyjazdu Dursleyów

QUOTE(Harry Potter and the Deathly Hallows @ pg.38-39)
(...)Hesia Johnes broke the silence.
'But... surely you know where your nephew is going?' she asked, looking bewildered.
'Certainly we know,' said Vernon Dursley. 'He's off with some of your lot, isn't he? Right, Dudley, let's get in the car, you heard the man, we're in a hurry.'
Again, Vernon Dursley  marched as far as the front door, but Dudley did not follow.
'Off with some of our lot?'
Hestia looked outraged. Harry had met this attitude before: witches and wizards seemed stunned that his closest living relativestook so little interest in the famous Harry Potter.
'It's fine,' Harry assured her. 'It doesn't matter, honestly.'
'Doesn't matter?' repeated Hestia, her voice rising ominously. 'Don't this people realise what you've been through? What danger are you in? The unique position you hold in the hearts of the anti-Voldemort movement?'
'Er - no, they don't,' said Harry. 'They think I'm a waste of space, actually, but I'm used to--'
'I don't think you are a waste of space.'
Spadłam z krzesła. No, może tak wirtualnie, bo leżałam w łózku.

- scena, w której Hermiona opowiada co musiała zrobić, żeby ochronić życie rodziców. O tym już pisałam. Ja się łatwo nie wzruszam, ale tutaj znów coś zagrało.

- "I knew Ginny was lying about that tatoo"

- scena w windzie w czasie akcji w ministerstwie:

QUOTE(Harry Potter and the Deathly Hallows @ pg.210)
'Yes, a lot of offices have been raining lately,' said Mr Weasley. 'Did you tried meteolojinx recanto? It worked for Bletchey.'
'Meteolojinx recanto?' whispered Ron. 'No, I didn't. Thanks, D-- I mean, thanks, Artur.'


- wszystkie te rozmowy, debaty, że może Mad-Eye nie zginął, może Dumbledore żyje. Przypominało mi to te nasze sporu na forum.

- MacGonnagall z bojowo rozwianym włosem i galopujące ławki.

- "And that's the secon time we saved your life tonight, you two faced bastard"

No i na koniec scena, która do tej pory stoi mi przed oczami. Harry, droga do lasu i "I am about to die."

Jakbym chciała wypisać te naprawdę wszystkie ulubione fragmenty, to musiałabym przepisać całą książkę na forum: http://forum.freeware.info.pl/ . Oprócz epilogu.

Napisany przez: owczarnia 27.07.2007 01:15

A mnie się właśnie ten epilog coraz bardziej podoba. Że był taki oszczędny, tylko parę drobiazgów w zasadzie. Że miał miejsce na King's Cross, co przecież ma olbrzymie znaczenie, i to w podwójnym sensie. Że był taki lekki. Że pozwolił otrzeć łzy, odetchnąć.

Taka była jego rola, i spełnił ją moim zdaniem w stu procentach.


Edit: I am about to die to chyba najmocniejszy moment w całej serii. Ładunek emocji, który towarzyszył temu prostemu, krótkiemu zdaniu był po prostu niewyobrażalny. Czapki z głów przed Rowling, i to nie tylko dlatego, że tak właśnie tę scenę sformułowała, ale też - a może przede wszystkim dlatego - że potrafiła przez siedem książek zaprojektować i zbudować tę wieżę tak skutecznie, że czytając te słowa nie mamy wątpliwości, iż wspięliśmy się na jej szczyt.

Napisany przez: Pszczola 27.07.2007 01:23

No, epilog było warto przeczytać tylko dla tej rozmowy z Albusem Severusem (matko, jak to długo się wymawia). Ale cieszę się, że był oszczędny, zgadzam się Owczarnio.

Podobał mi się ostatnie wejście Dursleyów. I w końcu nie dowiedzieliśmy się co Dudziaczek widział podczas ataku Dementorów. Ale ładnie się zachował. Jakby na to nie patrzeć, wychował się z tym Harrym, ne?

Bardzo podobała mi się scena z Bathildą Bagshot. A raczej z jej pozostałościami. Czytając, wstrzymywałam oddech. Znakomicie opisana sytuacja. Mogłam prawie poczuć ten odór starości, smród rozkładającego się mięsa. Kiedy Nagini wyszła z jej ciała, zrobiło mi się niedobrze. A potem ucieczka przed Voldemortem. Cóż, w tej części pani Rowling nadrobiła jego brak w III i VI części. Z nawiązką.

Rozmowa z Dumbledorem na King's Cross. Zaczęłam czytać ten rozdział z kwaśną miną, ale im dalej czytałam, tym bardziej mi się podobał.

Dobra książka.

I oczywiście ten Snape... *sob*

Napisany przez: hazel 27.07.2007 01:55

Nie wiem dlaczego tak mi ten epilog nie spasował. Może dlatego, że poprzedni rozdział aż do samego końca kipiał akcją, a tu raptem przenosimy się do takiej sielankowej sceny. To mnie rozczarowało, brak jakiegos stopniowania. Kiedy później przeczytałam epilog na spokojnie to odebrałam go odrobinę lepiej, ale dalej ten pierwszy uraz został.

Napisany przez: Pszczola 27.07.2007 02:01

O, przypomniałam sobie kolejny ukochany fragment:

"'Perhaps that lie to Voldemort was his attempt to make amends ... to prevent Voldemort from taking the Hallow ...'
'... or maybe from breaking into your tomb?'"

Ale to było kojące, móc być świadkiem jeszcze jednej rozmowy z Dumbledorem.

Napisany przez: hazel 27.07.2007 02:04

Rozmowa była przede wszystkim potrzebna, bądź co bądź zamknęła parę wątków, które bez teo pozostałyby nie wyjaśnione, przyprawiając fanów o epilepsję, niepłodność i choroby serca.

Napisany przez: em 27.07.2007 08:33

Ja dorzucę jeszcze:
Fact is he [Voldemort] can move faster than Severus Snape confronted with shampoo
i reszta Potterwatch cheess.gif Stary dobry Lee Jordan, bliźniacy... ech, będę za nimi tęsknić.

Napisany przez: Katon 28.07.2007 11:32

Mhm. Miło, że Lee dostał jeszcze rolę. Lubiłem go zawsze.

Napisany przez: Firm 28.07.2007 15:47

QUOTE(owczarnia @ 27.07.2007 01:15)
A mnie się właśnie ten epilog coraz bardziej podoba. Że był taki oszczędny, tylko parę drobiazgów w zasadzie. Że miał miejsce na King's Cross, co przecież ma olbrzymie znaczenie, i to w podwójnym sensie. Że był taki lekki. Że pozwolił otrzeć łzy, odetchnąć.

Taka była jego rola, i spełnił ją moim zdaniem w stu procentach.


Edit: I am about to die to chyba najmocniejszy moment w całej serii. Ładunek emocji, który towarzyszył temu prostemu, krótkiemu zdaniu był po prostu niewyobrażalny. Czapki z głów przed Rowling, i to nie tylko dlatego, że tak właśnie tę scenę sformułowała, ale też - a może przede wszystkim dlatego - że potrafiła przez siedem książek zaprojektować i zbudować tę wieżę tak skutecznie, że czytając te słowa nie mamy wątpliwości, iż wspięliśmy się na jej szczyt.
*



Dokładnie cała sytuacja gdzie idzie do Voldemort'a po prostu świetna....i w sumie każdy dowcip Ron'a (Kły bazyliszka ;] Miecze miód) i Snape'a były świetne...dlatego ta książka była taka wspaniała...

Napisany przez: PrZeMeK Z. 28.07.2007 15:59

Trudno mi coś wybrać, bo wspaniałe, genialne momenty powtarzały się niemal przez całą książkę, a w jej drugiej połowie pojawiały się niemal co chwila. Dowcipy Rona, przemiana Stworka, walka w kawiarence, wszystko było świetne...
Ale spróbuję wytypować kilka scen:
- Neville jako przywódca GD i w ogóle jego rola, o obcięciu głowy Nagini i walce z Greybackiem nie wspominając. Zawsze w niego wierzyłem i nie zawiódł mnie. Prawdziwy syn swoich rodziców.
- Nie będę oryginalny: I am about to die
- Walka Rona z medalionem. Wspaniała scena.
- "Look... at... me..."
- Epilog
- Potterwatch

Lunę po tej części pokochałem jeszcze bardziej. Jej zachowanie podczas pogrzebu Zgredka było bardzo wzruszające. I cieszę się, że to ona pod sam koniec książki pomogła Harry'emu wyrwać się z tłumu.

Napisany przez: kkate 28.07.2007 17:12

ojjjjj.... skończyłam dosłownie przed pięcioma minutami. zapewne ciężko będzie mi powiedzieć coś konstruktywnego, ale z tego, co widzę, większość wątków i cytatów, o których miałabym ochotę wspomnieć, została wymieniona...

co mi się podobało? sam pomysł z tymi Hallowsami, ciekawy wątek. rozterki Remusa, niepewnego, czy dojrzał do roli ojca. przeżycia Harry'ego, który przez pewien czas jest pewien, że musi umrzeć....

najbardziej wzruszający moment? dla mnie - śmierć i pogrzeb Zgredka. i chwila, gdy Harry widzi martwe ciała Freda, a zaraz potem Lupina i Tonks. no, ale to pewnie w dużym stopniu wynikało z mojej ogromnej sympatii dla tych postaci. ehhh...

brawa za dramaturgię, trzymanie w napięciu i świetny humor mimo powagi całej sytuacji. seria skończyła się jednak dla mnie straaaaasznie banalnie. dwie szczęśliwe rodzinki z gromadką dzieci... Harry z Ginny (ja nigdy nie byłam przekonana do tej pary), Ron z Hermioną. znaczy może nie tyle banalnie, ale bardzo przewidywalnie... no cóż, jednak większość ludzi lubi happy endy tongue.gif

ogólnie - Rowling w pełni zrehabilitowała się za poprzedni tom, który moim zdaniem był swojego rodzaju pomyłką...

Napisany przez: Ginnusia 28.07.2007 18:30

QUOTE(kkate @ 28.07.2007 19:12)
seria skończyła się jednak dla mnie straaaaasznie banalnie. dwie szczęśliwe rodzinki z gromadką dzieci... Harry z Ginny (ja nigdy nie byłam przekonana do tej pary), Ron z Hermioną. znaczy może nie tyle banalnie, ale bardzo przewidywalnie...  no cóż, jednak większość ludzi lubi happy endy tongue.gif

ogólnie - Rowling w pełni zrehabilitowała się za poprzedni tom, który moim zdaniem był swojego rodzaju pomyłką...
*



Trudno, żeby nie było przewidywalne cos, na co JKR nas przygotowywała od drugiego tomu. Tylko czy przewidywalne znaczy złe? Gdyby Rowling zapragnęła w VII tomie połączyć Dracona i Hermionę, byłoby to jednakowoż odrobinkę dziwne i trudne do uzasadnienia.
A co do szóstego tomu... Na razie jest moim number one (bo siódemki jeszcze nie skończyłam).

A scenę pogrzebu Zgredka czytałam w pociągu, łzy mi leciały, a ja ciągle wracałam do momentu kopania grobu i ryczałam na nowo... I dość dokładnie wisiało mi, co myślą o mnie współpasażerowie.

Napisany przez: kkate 28.07.2007 18:43

no cóż, ja cały czas czytałam w domu, ewentualnie parę pierwszych rozdziałów w EMPIKu, zanim udało mi sie książkę pożyczyć :] (chwilowy brak funduszy)

o szóstym tomie opinie są bardzo skrajne. ale to nic nowego. ja swojego zdania na ten temat raczej nie zmienię.

Ron i Hermiona przynajmniej stanowią interesującą parę - ich kłótnie i wzajemne docinki są bezcenne tongue.gif a Ginny? rudowłosa, idealna piękność, udoskonalona kopia Lily, która... hm, no dobra, wolę nie zaczynać, bo to jeden z niewielu tematów, o którym mogę pisać godzinami, a akurat tutaj niekoniecznie powinnam :]

EDIT: ach, i trio w koncu mówiło do Lupina po imieniu! tongue.gif

Napisany przez: Tenebris69 28.07.2007 22:09

Jeśli chodzi o cytaty to trudno je wszystkie wymienić, bo perełek troszkę było. smile.gif Może jak przeczytam po raz 2 to wypisze... biggrin.gif

Zgadzam się jednak z Kasią, że zakończenie... zbyt oczywiste. Wiadomo, że nie mogło by się nagle okazać, że Harry jest z Luną czy coś takiego, bez przesady, ale... Nie wiem. Myślałam już, że Rowling wyjdzie z tego na tyle orginalnie iż uśmierci Harry'ego i będziemy mieli tylko jedną szczęśliwą parę - Rona i Mionę.
A tu - lypa. Zakończenie aż się prosi o zmianę na 'I żyli długo i szczęśliwie'. Rowling rozpaczliwie próbowała być orginalna pisząc, że wszystko będzie dobrze, ale to się mówi samo przez się.
To już mogła wyciąć ten epilog i pozostawić nas w niepewności.

Co do scen to zdecydowanie prowadzi śmierć Zgredka i dramatyzowanie Lupina. Oraz moment w którym dowiadujemy się o śmierci jego i Tonks. To było dość okrutne. Kolejne dziecko bez rodziców. No ale chociaż Teddy miał ojca chrzestnego i babcię... To jednak były 2 zupełnie niepotrzebne śmierci.

Snape proszący Harry'ego, żeby na niego spojrzał też robił wrażenie.

Napisany przez: Pszczola 28.07.2007 22:21

Cóż, Lupin zrobił z Harry'ego ojca chrzestnego swojego syna. Głupio by było po tym do niego "panie profesorze" XD. Myślę, że tak gdzieś od połowy V zaczęli być po imieniu.

Kto mówi w Potterze o happy endzie? Harry'emu należała się zapłata za tyle cierpień. Wcześniej Syriusz, teraz Lupin, w końcu Snape. Ich marzenia się nie spełniły. Kiedy jeden zasmakował szczęścia, musiał umrzeć. Severus jest postacią tragiczną. Czy dobry koniec musi oznaczać tragedię? Cieszę się, że Rowling podarowała ocalałym spokój. Drogo sobie na niego zapracowali. A poświęcenia tych, którym się w życiu nie poszczęściło, na pewno im ciążą. O czym świadczy imię Albusa Severusa.
Nie lubię epilogów, ale ten pozwolił mi przestać tak rozpaczać. Ale nadal epilogów nie cierpię ;P.

Napisany przez: voldzia 28.07.2007 22:33

Śmierć Lupina i Tonks była potrzebna, jak każda inna. Po prostu osoby, które ich lubiły doprawiają do tego jakieś dziwne teorie. Każda śmierć jest w jakiś sposób potrzebna i niepotrzebna. Ta była potrzebna, bo wojna, w której ginie mało znaczących dla nas osób to wojna naiwna i głupia. Nie chciałabym o niej czytać.

Epilog - zaczynają mnie naprawdę irytować zarzuty o happy endzie. Zwłaszcza, jeśli kilka linijek dalej/wcześniej jest biadolenie o tym, jak bardzo neipotrzebna była śmierć Tonks i Lupina... napisałam o epilogu kilka zdań już w temacie... nei pamiętam dokładnie, coś tam było z hardcore spoilerami.

edit: Pszczola mnie wyprzedziła wink2.gif.

Napisany przez: Pszczola 28.07.2007 23:10

W tym przypadku idealnie się uzupełniamy ;).

Acha, czy tylko ja zakochałam sie w pytaniach (i odpowiedziach!) orła strzegącego wejścia do Ravenclaw?

Napisany przez: PrZeMeK Z. 28.07.2007 23:51

Nie tylko ty. smile.gif

Chociaż wyobraziłem sobie jakiegoś biednego Krukona, który umówił się z dziewczyną w pokoju wspólnym i, już spóźniony, próbuje jak najszybciej wejść do środka - i ze zdenerwowania nie może rozwiązać zagadki.
Tudzież wielkie grupy pierwszoroczniaków, którzy nie przyzwyczaili się jeszcze do nietypowego sposobu wchodzenia. cheess.gif

Mało praktyczne.

Napisany przez: kkate 29.07.2007 13:32

Hm, odrobinę tongue.gif

Niestety, zdaję sobie sprawę, że obiektywna nie jestem - a to wynika z mojej nieuleczalnej remusomanii, która z przeczytaniem VII tomu najwyraźniej odrodziła się niczym feniks z popiołów. Nie przejmujcie sie :]

A ja w sumie nie chciałam, żeby Harry zginął. Chociaż w pewnym momencie byłam pewna, że tak sie stanie.

Napisany przez: Amellive 30.07.2007 16:49

Taa... W tym tomie było wiele genialnych momentów i dialogów smile.gif Większość, które chciałam wymienić, już napisali inni. Ale od siebie dodam Stworka jako mistrza kuchni smile.gif - zwłaszcza jego teksty do Harry'ego typu "Shoes off, Master, and wash your hands before dinner" (coś w tym stylu, nie pamiętam dokładnie, a nie mam przy sobie książki)

QUOTE
Acha, czy tylko ja zakochałam sie w pytaniach (i odpowiedziach!) orła strzegącego wejścia do Ravenclaw?

Nietylko Ty, ja też smile.gif Bardzo pomysłowe, zwłaszcza, że Ravenclaw jest uważana w Hogwarcie za symbol mądrości.

Napisany przez: Sihaja 31.07.2007 14:07

Ja tam się zakochałam w rozdziale pod tytułem "The Prince's Tale" i to na zabój. Reszta wątków też niezła, ale Snape, Snape, Snape... smile.gif
No i imiona środkowego syna HP, mniamuś, mniamuś.

Napisany przez: zgredekk 31.07.2007 15:34

Mi się najbardziej podobał momenty:

QUOTE

- Harry odwiedza groby rodziców
- Dobby i's dead
- "Bitwa o Hogwart"
- Wspomnienia Snape'a
- Harry idzie na pewną śmierć
- Potter spotyka Dumbledore'a na King's Cross i ten opowiada mu o swojej rodzinie
- Neville załatwia Nagini
- Walka Pottera i Riddle'a
- "19 lat później"


przy niektórych momentach naprawde zaczęłam płakać... takie to wzruszające :*

Napisany przez: Wandmaker 31.07.2007 19:00

W zasadzie wszystkie teksty warte zauważenie zostały już wykorzystane. A było ich naprawdę dużo. Było sie z czego pośmiac i nad czym zastanowic.

Pytania i odpowiedzi w Ravenclavie są the best. Szkoda że tylko dwa. Może ktoś zna więcej?? smile.gif

Wszystkie teksty Rona.

Sam pojedynek z Voldim: "You dare" "Yes I dare"

No i Snape: "Look...at...me..."

I wiele innych.

Napisany przez: kkate 31.07.2007 20:27

QUOTE
Pytania i odpowiedzi w Ravenclavie są the best. Szkoda że tylko dwa. Może ktoś zna więcej??


O ile dobrze pamiętam, w książce więcej nie było, chyba że sobie powymyślamy :]

Napisany przez: Pszczola 31.07.2007 22:33

Ktoś tu oglądał najnowszy film z napisami? Dwa razy w ważnych momentach pada tam zdanie "Look at me!". Och, nie mi się nie ważą wycinać tego "Look at me" Snape'a w VII filmie. Nieświadomie scenarzyści założyli ładną klamrę spinającą tę część z ostatnią. Znowu będzie "look at me", tym razem umierającego człowieka, głębsze, nabierające nowego wyrazu. Nie muszę mówić, że w kinie o mało nie zaczęłam popiskiwać, kiedy padały te słowa? Od razu scena z ostatniego tomu przed oczami...

Napisany przez: Wandmaker 31.07.2007 22:38

Tu sie nie mogę nie zgodzic. O ile filmy same w sobie tak sobie lubię, to wycięcie tego z tej sceny było by po prostu niedopuszczalne i należało by zlinczowac najpierw scenarzystę a potem reżysera.

Napisany przez: Pszczola 31.07.2007 22:43

Ale pani Rowling też ma swoje trzy grosze do wtrącenia przy pisaniu scenariusza. Ach, szkoda, że nie puściła pary z ust wcześniej o uczuciu Severusa do Lily (cóż, jakby uważnie książki czytali, sami by się domyśleli! O.). Będą musieli jakieś odwołania dać w VI filmie, inaczej wątek będzie się wydawał sztuczny w VII. Poza tym im więcej gry Rickmana w VI, tym lepiej. ;3

Napisany przez: anagda 31.07.2007 22:55

QUOTE(Pszczola @ 31.07.2007 23:43)
Poza tym im więcej gry Rickmana w VI, tym lepiej. ;3
*



Jak dla mnie to w HP mógłby grać TYLKO Rickman cheess.gif

Napisany przez: Ginnusia 31.07.2007 23:17

Tylko wtedy byłoby trzeba zmienić tytuł. biggrin.gif

Napisany przez: Sihaja 31.07.2007 23:56

Nu, jego fascynacji Lily można było się domyślić z VI tomu. Albo przynajmniej mógł ten fakt przemknąć przez myśl.

Alan Rickman wielkim aktorem jest, więc Snape'a "rozwiniętego" odegra z pewnością koncertowo.
No i Emma Thompson rzucająca z wieży kulami smile.gif Ech, żeby tego się też nie pozbyli...

Napisany przez: Pszczola 01.08.2007 00:14

Emma Thompson na to nie pozwoli! Ona bawi się tą rolą. Z Rickmanem i zdaje się Smith tworzą zgraną paczkę. Swoją grą uratują nawet najgorsze pomysły scenarzysty/reżysera. Chyba że postanowią wyciąć ich kwestie (odpukać).

Ha! Fascynację Snape'a Lily było widać już w V tomie. Te lekcje oklumencji, bolesne wspomnienia. Ach, ten mój nos romantyczny *popada w samouwielbienie*.

Napisany przez: Gem 02.08.2007 13:13


' I have spied for you, and lied for you, put myself in mortal danger for you. Everything was supposed to be to keep Lily Potter's son safe. Now you tell me you have been rasing him like a pig for slaughter- '


'But this is touching' said Dumbledore seriously.

Huh... sure. But this is shocking! O_o

Napisany przez: Pszczola 02.08.2007 16:02

...but beautiful!

I ta ciemna strona Dumbledore'a. To chyba mój ulubiony rozdział w tym tomie. I w całej serii. Opowieść Księcia...

Napisany przez: Katon 02.08.2007 16:33

Ciemna? Akurat tutaj ona nie wychodzi. Przecież Dumbledore nie mówi tego ironicznie. Myślę, że się tego spodziewał.

Napisany przez: Pszczola 02.08.2007 16:54

Ciemna, że planował wydarzenia tak, by Harry mógł ze świadomością "umrę", stawić czoła Voldemortowi. Dumbledore co prawda zakładał, że Harry przeżyje, ale pewność nie była stuprocentowa, a np. taki Snape myślał, co myślał już do końca. Dumbledorek-manipulatorek. I za to go uwielbiam.

Napisany przez: Katon 02.08.2007 18:48

Ja tam niezbyt akurat za to.

Napisany przez: Pszczola 02.08.2007 19:41

Może tak, uweilbiam go za bycie Dumbledorem, ale przynajmniej jest człowiekiem! Do tego realistą.

Napisany przez: Gem 02.08.2007 22:38

I o to chodzi... Dopóki nie dowiedzieliśmy się o Dumbledorze całej prawdy, on był trochę jak Święty Mikołaj. Czy ktokolwiek mógłby sobie wyobrazić, bez większych szkód dla psychiki, młodego Mikołaja bez brody, bez brzuszka ale za to próbującego zawładnąć nad światem za pomocą armii skrzatów i kawalerii reniferów? Moja wyobraźnia jest w stanie znieść wszystko, (no, prawie nie licząc Voldemorta wcinającego stary, zakurzony kawałek wycieraczki ) Albus był czarodziejem, ale najpierw człowiekiem i nie zawsze miał srebrną brodę do kolan. Też popełniał błędy co czyniło go bardziej ludzkim i miał swoje słabości i za to lubię go jeszcze bardziej. Ciesze się, że Rowling nie zrobiła z niego dziadzia Mroza, wiecznie rozdającego cytrynowe dropsy. Niech żyje ciemna strona!!

Napisany przez: asdfwe3 03.08.2007 23:24

Z zabawnych scenek to jeszcze:
Nie wspomnieliscie o babci Neville, tekst byl piekny typu " chlop jak dab w szpitalu, babcia na wolnosci." ..

No i Percy- mimo wszystko- skladajacy rezygnacje na rece ministra machajac mu jednoczesnie rozdzka przed nosem i rozbawiajacy tym po raz pierwszy i ostatni w zyciu Freda...

Mi osobiscie podoba sie scena, kiedy Ron powraca i po walce z soba i medalionem przychozi do namiotu, a Hermiona robi mu te dzika awanture z tekstem . no popatrz Harry moglismy zginac przez Nagini i ucieklismy w ostatniej chwili przed Voldermortem , ale wyobraz sobie to cierpienie stracic dwa paznokcie... Aaach!

Napisany przez: Pszczola 03.08.2007 23:57

W ogóle ładna była ta scenka. Ron przygotowuje się do uścisku, a tu w pysk! Cieszę się, że Hermiona pokazała temperament, a nie rozpuściła się jak podgrzane toffi.

Albusie Sewerusie, módl się, żeby moderatorzy nie uznali Twego nicka za spoiler. Bo ja na miejscu tych niczego nieświadomych użytkowników z Forum Głównego, obdarłabym Cię ze skóry. Imię to coraz częściej sie pojawia w sieci, a wystarczy dodać dwa do dwóch i prawda "Snape dobry czy zły" wychodzi na jaw.

Napisany przez: Ginnusia 04.08.2007 00:19

Hehe, gdyby Hermiona przy powrocie Rona zachowała się inaczej niż się zachowała, to chyba bym ją znielubiła. smile.gif

Napisany przez: Psychopatka 05.08.2007 13:27


Opowiesc Ksiecia... czulam sie po tym rozdziale jakby mi serce pękło...
i w ogole zdeptana jestem emocjonalnie, ze to juz ostatnie czesc Pottera, ktorego czytalam od hmm 7 lat...

Napisany przez: Zeti 05.08.2007 14:22

Takim moim ulubionym momentem był rozdział Opowieść o trzech braciach. Nareszcie dowiedziałem się czym są Deathly Hallows. I bardzo ciekawy jestem jak to Polkowski przetłumaczy. Bo śmiertelne Relikwie nie wchodzą w grę. I takim fajnym jeszcze momentem była rozmowa Harrego z Dumbledorem na dworcu Kings Cross. No i ta profesor Trelawney rzucająca kryształowymi kulami... Po prostu super. W życiu nie powiedziałbym, że to miejsce z amerykańskiej okładki to Wielka Sala. Ale nas pani Mary zmyliła.

Napisany przez: Pszczola 08.08.2007 21:45

Albusa Sewerusa zauważyłam z Forum Głównego (ostatni post...).


Jeżeli chodzi o bajkę o trzech braciach, opowieść sama w sobie jest interesująca. I niegłupia. Ale trzeba przyznać Hermionie, że tłumaczy bez zająknięcia! I poprawnie językowo! Wymarły język o innym alfabecie jej niestraszny.
Obawiam się, że "Śmiertelne Relikwie" jak najbardziej wchodzą w grę. Nie wiem, czy już jej nie wygrały.

Albus Sewerus już zmienił nicka, w razie gdyby ktoś miał jeszcze jakieś obawy XD.

Mogę spać spokojnie!

Napisany przez: PrZeMeK Z. 08.08.2007 21:52

"Śmiertelne Relikwie" nie są takie złe.
Zgadzam się co do umiejętności Hermiony. Zdolna dziewczyna smile.gif

Ej, ja może dziwny jestem, ale po każdym przeczytaniu coraz bardziej lubię epilog. Jest po prostu... tak optymistyczny i napawający otuchą, że aż miło go czytać. Tym bardziej, że dialogi są bardzo ładne, a Ron przechodzi sam siebie.

Napisany przez: Ramzes 08.08.2007 23:38

Do epilogu od początku nie żywiłem jakichś szczególnie nieprzyjemnych odczuć. Zapewne przez rehabilitację Snape'a, że był on "probably the bravest man Harry had ever known". Dzięki temu nie wieszałem na nim psów. Chociaż przyznaję, że spodziewałem się jednak informacji na temat większej ilości osób niż trio + Ginny + Neville + Malfoy.

Napisany przez: PrZeMeK Z. 08.08.2007 23:41

No nie przeczę, że ja też, ale napisany był dobrze i wesoło. Lubię go czytać i myśleć, że oni wszyscy w końcu są szczęśliwi.

Napisany przez: Ginnusia 09.08.2007 00:23

Epilog... A w nim jedna z najgenialnieszych myśli Rona: "Don't get too friendly with him, though, Rosie. Granddad Weasley would never forgive you if you married a pure-blood."
Zabiło mnie, że gdzieniegdzie uważa się to za obrazę kanonu. wink2.gif

Napisany przez: PrZeMeK Z. 09.08.2007 08:44

Cóż, tu i tam bywają ludzie, dla których fanfiki są bardziej kanoniczne niż DH. Serio.

Napisany przez: Ginnusia 09.08.2007 09:03

Wiem i to jest dla mnie fascynujące. To chyba jeden z głównych powodów narzekania na VII tom - że w fanfikach było inaczej (że niby lepiej) albo że JKR coś z fanfików wzięła (jakby przy takiej ich ilości nie było oczywiste, że jakieś pomysły muszą być takie same, jak u Rowling). blink.gif

Napisany przez: PrZeMeK Z. 09.08.2007 09:44

Dla mnie to było raczej przerażające. Naprawdę są osoby, które w ogóle odrzucają część wydarzeń z DH i tworzą sobie własne wizje, w których np. Remus i Tonks żyją ("bo oni nie powinni zginąć") albo Harry po obejrzeniu wspomnień Snape'a wraca do niego (a ten wciąż żyje!) i przeprasza go za posądzenie o zdradę itp.
O Lily i Snapie już nie wspominając, bo niektórzy w ogóle tego rozdziału nie przyjmują do wiadomości.
Szczyt arogancji.

Napisany przez: Psychopatka 09.08.2007 12:15

epilog byl swietny.... nie byl przeslodzony, przekoloryzowany... ludzie narzekaja ze nie znaja pelnych historii wszystkich bohaterow... ale wyobrazacie sobie takie wielostronnicowe wzdychanie nad szczesliwym losem poszczegolnych postaci? to by byl kicz...
smierc severusa i pozniejsze wspomnienie go dopiero w epilogu idealnie oddaje klimat tej postaci... to nie byl ktos, kto moglby miec uroczysty pogrzeb i setki wylanych łez... w tym tkwi cala magia tej postaci, mojej ukochanej btw...
o wrazeniach zwiazanych z Lily i Snapem nie bede dyskutowac... co kto lubi, chociaz moim zdaniem jest znacznie bardziej udany niz pary jak Bill i Fleur czy Tonks i Lupin...ktore byly nieco mdłe, poza tym gdyby nie uczucie Snapea totalnie inaczej potoczyłaby sie cała historia... jakby na to nie patrzec był najodwiazniejszym i jednym z najwazniejszych osob dla Pottera...

a wracajac do epilogu... jest taki jak powinien byc, optymistyczny, zwyczajny... swiat wrocil do normalnosci, mozna zyc normalnie po tym wszystkim co sie wydarzyło, a pamiec pozostaje - o czym swiadczy imie syna Harrego. Spodziewalam sie znacznie slabszej 7 czesci, takze z mojej strony poklony dla Rowling.... jesli ktos za bardzo zafascynowal sie ff to jego sprawa, wolna reka wolna wola.

amen smile.gif

Napisany przez: anagda 09.08.2007 12:16

QUOTE(PrZeMeK Z. @ 09.08.2007 10:44)
Dla mnie to było raczej przerażające. Naprawdę są osoby, które w ogóle odrzucają część wydarzeń z DH i tworzą sobie własne wizje, w których np. Remus i Tonks żyją ("bo oni nie powinni zginąć") albo Harry po obejrzeniu wspomnień Snape'a wraca do niego (a ten wciąż żyje!) i przeprasza go za posądzenie o zdradę itp.
O Lily i Snapie już nie wspominając, bo niektórzy w ogóle tego rozdziału nie przyjmują do wiadomości.
Szczyt arogancji.
*



Jak mówiłeś, to z żartem, to ok, ale jak na serio to chyba trochę przesadzasz...

Czemu szczyt arogancji? Każdy ma prawo pisać co mu się tam podoba. Bierze z kanonu Rowling parę postaci i sam układa im historię. Niekiedy bardzo ciekawą. A to, że akurat w oryginale przypuśćmy dana postać zmarła cztery lata temu czy dwadzieścia to nie ma różnicy. Dlatego nazywa sie to Fan Fiction, który rządzi sie nieco innymi prawami...

Napisany przez: PrZeMeK Z. 09.08.2007 12:23

Toteż do fanfików nic nie mam i złego słowa o nich nie powiem.
Mówię o sytuacji, gdy czytelnik DH nie przyjmuje do wiadomości jakiegoś wydarzenia - nie w celu napisania FF, tylko dlatego, że "to nie tak powinno być". Każdy ma prawo do własnych wyobrażeń, ale na Boga, czy czytając kryminał nie przyjmujemy do wiadomości, że mordercą jest nasza ulubiona postać "bo to nie tak miało być"?
Powtórzę raz jeszcze: nie mam nic przeciw PISANIU o świecie, gdzie Snape żyje itp., ale spinanie spinaczem epilogu czy Prince's Tale, bo "dla mnie nie istnieją" (autentyk!) podczas czytania? To jest książka Rowling i czy nam się to podoba, czy nie, to ona rządzi tym światem. Trzeba mieć trochę szacunku dla autorki i zaakceptować jej wersję, nawet jeśli się nam nie podoba. A potem pisać sobie fanfiki.

Napisany przez: Ramzes 09.08.2007 12:41

No właśnie to jest problem i coś nie tak, jeśli nie przyjmuje się do wiadomości wersji autorki, bo "Snape nie powinien zginąć, a Harry powinien się ożenić z Hermioną, a w moim opowiadaniu tak jest, więc będę się trzymał mojej wersji". Ludzie, w ten sposób równie dobrze można nie przyjmować wszystkich śmierci, bo wszystko powinno się skończyć sielankowo- nikt nie traci nikogo bliskiego, wszyscy są szczęśliwi, jedynie główny bohater zostaje unicestwiony.
Znam też takich, którzy (akurat nie w wypadku Harry'ego) obejrzeli najpierw ekranizację książki, potem ją przeczytali i stwierdzili, że ta książka na podstawie filmu (!) jest idiotyczna, bo wiele rzeczy było innych. To też jest dla mnie niezrozumiałe.

Napisany przez: PrZeMeK Z. 09.08.2007 12:43

Jeśli chodzi o drugą sprawę, cóż - są ludzie i taborety.

Napisany przez: Zeti 09.08.2007 13:26

QUOTE
Znam też takich, którzy (akurat nie w wypadku Harry'ego) obejrzeli najpierw ekranizację książki, potem ją przeczytali i stwierdzili, że ta książka na podstawie filmu (!) jest idiotyczna, bo wiele rzeczy było innych. To też jest dla mnie niezrozumiałe.

Ja znam takich, którzy na pytanie, czy czytali Harrego odpowiadają: Nie, ale widziałem film tak jakby to było jedno i to samo

A i takie pisanie książki po swojemu, i nie przyjmowanie prawdziwej wersji, jest po prostu idiotyczne.

Napisany przez: Pszczola 09.08.2007 20:31

Ja obejrzałam pierwsze trzy filmy ze dwanaście razy każdy, przed przeczytaniem książki. Ale dopiero po lekturze się potterowo nawróciłam (chciaż zarówno w III jak i w V kilka rozwiązań bardziej mi się podoba w filmie). Jakby film był kropka w kropkę jak książka, po co chodzić do kina? Analfabetami nie jesteśmy.
Czyli nie jestem taboretem. Jestem krzesełkiem z poduszeczką!

Napisany przez: Ramzes 10.08.2007 11:54

Wracając bezpośrednio do tematu wink2.gif bardzo mi się podobał moment, a w zasadzie mnie wzruszył, kiedy trio było u Lovegooda, a Harry zajrzał do pokoju Luny. Pamiętacie co tam było? Zdjęcia tria(?), Neville'a i Ginny połączone złotymi literami "friends". Muszę przyznać, że to było dość mocne.

Napisany przez: PrZeMeK Z. 10.08.2007 11:56

To akurat były malowidła smile.gif Ale zgadzam się, bardzo wzruszający moment. W ogóle samo wyobrażenie sobie Luny w jej pokoju z jakiegoś powodu mnie wzrusza. Te malowidła, zdjęcie mamy...
Jestem niepoprawnym lunofilem, proszę mi wybaczyć.

Napisany przez: Ramzes 10.08.2007 11:57

A faktycznie portrety. Nie mam książki teraz, więc piszę z pamięci.

Napisany przez: Gem 10.08.2007 13:59

"I'm Draco Malfoy, I'm Draco, I'm on your side!" Draco was on the upper landing, pleading with anoter masked Death Eater. Harry Stunned the Death Eater as they passed. Malfoy looked around, beaming, for his savior, and Ron punched him from under the Cloak. Malfoy fell backward on top of the Death Eater, his mouth bleeding, utterly bemused.


user posted image

lepiej bym tego nie ujęła xD. DA... but of course!

(Cholera! Ktoś mi zeżarł wszystkie ananasowe żelki! xE)

Napisany przez: Meave 15.08.2007 19:03

Wbrew moim pierwszym odczuciom zaraz po przeczytaniu książki, okazało się że znalazło się całkiem tam sporo fragmentów, które mi się spodobały. Przede wszystkim Kreatcher okładający Fletchera garnkiem po głowie, wspomniany już Potterwatch czy też słowa Rona: "In case you hadn't noticed, mate, calling You-Know-Who by his name didn't do Dumbledore much good in the end. - Ron snapped back. - Just... just show You-Know-Who some respect, will you?".
A z tych poważniejszych to bezapelacyjnie cały rozdział "The Prince's Tale", opis wydarzeń 31 X 1981 przedstawiony oczami Voldzia a także wizyta w pokojach braci Black.

Napisany przez: PrZeMeK Z. 18.08.2007 12:13

Po tym, jak przetłumaczyłem siostrze siódmy tom, czytając jej go na głos, mogę stwierdzić jedno. Wnioskując ze ściskania w gardle i wypełniających oczy łez, najbardziej poruszające momenty w DH to:
- "Does it hurt?" - czyli scena w lesie z Ressurection Stone
- "NOT MY DAUGHTER, YOU BITCH!"
- scena śmierci Voldemorta
- "All was well"

Napisany przez: Aylet 18.08.2007 15:50

szczerze, cała ksiązka mi się podobała. jednakże ogromne wrażenie wywarły na mnie 1)wspomnienia Snape'a
2) scena, gdy woldemort, śmierciożercy czekali na Harry'ego w lesie.
3) scena z Hermioną "Bellatrix" w banku.

Napisany przez: Zeti 18.08.2007 22:47

Ach no zapomniałem dodać:
1. Molly vs. Bella
2. Rezygnacja Freda przed panem ministrem.
3. I have more w wykonaniu prof. Sybilli

Napisany przez: Aylet 19.08.2007 14:17

o tak, akcja spadających kuli na fernira była warta uwagi cheess.gif

Napisany przez: Windykatorka 19.08.2007 19:23

- Dudley żegnający się z Harry'm
- Ryś - patronus Kingsleya i to Ministry has fallen. Scrimgeour is dead. They are coming
- wizyta w pokojach Syriusza i Regulusa
- wizyta w Dolinie Godryka na cmentarzu
- Ron niszczący medalion
- sporo z rozdziału Malfoy Manor
- reakcja Snape'a na to, że ma zabić Dumbla (Would you like me to do it now? Or would you like a few moments to compose an epitaph?)
- pojawienie się Percy'ego i Lupin pokazujący fotki dla rozładowania atmosfery tongue.gif
- NOT MY DAUGHTER, YOU BITCH (a jakże)
- pocałunek Rona i Hermiony
- I am about to die...
- IF WE DIE FOR THEM I'LL KILL YOU, HARRY! (czasami naprawdę uwielbiam Rona)
- Look at me
- ...probably the bravest man I ever knew
cry.gif

No, to chyba tyle^^.

Napisany przez: PrZeMeK Z. 20.08.2007 11:20

A właśnie, jak ktoś nie pokochał Rona po tym tomie, to już nic go nie zmusi.
To samo z Hermioną. Oboje przeszli w tym tomie samych siebie i byli wspaniali.

Napisany przez: Ginnusia 20.08.2007 12:24

smile.gif Coś w tym jest. Kocham Rona od samego początku, ale siódmy tom to jest, mówiąc szczerze, spełnienie marzeń ronistek. Oraz fanek shipu R/Hr, bo w tekście aż gęsto od "momentów" między nimi. Rowling chyba o wiele lepiej "czuje" tę parę niż Harry'ego i Ginny.

Napisany przez: Windykatorka 20.08.2007 13:12

Zgadzam się. A o ile Harry/Ginny, jak zawsze, mogę jeszcze przeboleć, to Ginny w tym tomie była koszmarna.

Napisany przez: PrZeMeK Z. 20.08.2007 13:22

Ja wiem czy aż tak koszmarna? Była głównie w tle, co mi odpowiadało, bo to, jak by nie patrzeć, bohaterka drugoplanowa. Była twarda, troszczyła się o rodzinę, martwiła się o Harry'ego - naprawdę dawała się lubić.

Ginnusiu - ano i ja chyba ronistą zostanę smile.gif I hermionistą. Fakt, czuło się w DH, że Rowling dłuuuugo czekała na pisanie takich scen Ron/Hermiona i że świetnie się przy tym bawiła. Nigdy nie zapomnę momentu, gdy Ron wraca do namiotu po zniszczeniu medalionu. Hermiona wstaje, oczy szeroko otwarte, rozchylone wargi, Ron się uśmiecha, czytelnicy i czytelniczki wrzeszczą "Pocałują się! Pocałują!"...
A tu niespodzianka smile.gif

Napisany przez: owczarnia 20.08.2007 15:10

Chciałam powiedzieć, że sporo osób winnych jest J.K. Rowling przeprosiny. Dopiero czytając całą serię jeszcze raz, widzę ile jest Ginny wszędzie. Zarzucaliśmy Rowling, że dokooptowała ją do głównych bohaterów na chybcika, na ostatnią chwilę, a to nieprawda. Po prostu kiedy się czyta "normalnie", siłą rzeczy zwraca się uwagę głównie na trio i rozgrywającą się akcję. Do momentu do którego Ginny tylko kręciła się w tle, przemykała niezauważona po prostu. Ale naprawdę było jej sporo. I sporo było też sygnałów co do jej charakteru, sposobu bycia czy uzdolnień magicznych.

Napisany przez: Windykatorka 20.08.2007 15:13

No może nie koszmarna, ale poważnie ją znielubiłam (a była mi obojętna).


Podobało mi sie jeszcze (nie wiem czy było;czytałam cały wątek, ale jakiś czas temu):

'I know what you are.'
'What do you mean?'
You're... you're a witch,' whispered Snape.
She looked affronted.
'That's not a very nice thing to say to somebody!'

Napisany przez: PrZeMeK Z. 20.08.2007 15:47

Ale za co ją tak znielubiłaś?

Tak nieco przy okazji - zajrzałem do I tomu do rozdziału "Peron numer dziewięć i trzy czwarte". Harry podchodzi do Weasleyów, by zapytać ich, jak się dostać na peron, bo słyszy mniej więcej taki dialog:
"MOLLY: Który to miał być peron?
GINNY: Dziewięć i trzy czwarte!"
Głupio brzmi to pytanie Molly, powina wiedzieć, w końcu jest tylko jeden magiczny peron smile.gif

Napisany przez: Aylet 20.08.2007 15:49

starość, nie radość, skleroza nie boli cheess.gif

Napisany przez: Ginnusia 20.08.2007 16:01

Dołączam się do pytania Przemka - za co ją znielubiłaś, Windykatorko? Parę osób ją znielubiło po tym, jak nie chciała, by Cho zaprowadziło Harry'ego do wieży Ravenclavu - ten powód czy jakiś inny?
Facet - ronista, nowość jakaś... smile.gif
A co do peronu, to może to było pytanie retoryczne, sprawdzające, czy dzieci pamiętają, który to peron? wink2.gif W sumie mogło też być więcej magicznych peronów, Harry jeździł tylko do Hogwartu, ale może są tez jakieś pociągi do innych miejsc? Chyba o tym nic nie było, więc mozna kombinować.

Napisany przez: PrZeMeK Z. 20.08.2007 16:05

Cóż, powiedzmy, że nie ronista, tylko sympatyk Rona smile.gif
Poza tym jestem zatwardziałym, niereformowalnym lunistą.

W kwestii pociągów, ciekawiło mnie zawsze, czy tory, po których jeździ ekspres do Hogwartu są jakoś magicznie chronione. No bo wiecie, w Polsce takie niczyje szyny od razu by rozkradli smile.gif

Napisany przez: hazel 20.08.2007 16:15

Weź pod uwagę to, że akcja Potterów dzieje się w czasie, kiedy Anglia nie otworzyła jeszcze dla Polaków rynku pracy.

Ja Ginny nie lubię uparcie od szóstego tomu, a DH jeszcze ta moją niechęć spotęgowała. Kiedyś nie lubilam też Rona, ale on z kolei przeszedł diametralną zmianę na lepsze, więc zyskal moich oczach.

Lunę polubiłam od pierwszego przeczytania. Szkoda, że w siódemce było jej tak mało - liczyłam na większy jej udział.

Napisany przez: owczarnia 20.08.2007 16:15

Eee, tory są pewnie nienanoszalne czy jak to tam było. No, mugole ich nie widzą, w każdym razie.

A jeśli chodzi o scenkę z Cho, to właśnie był to jedyny moment w DH, w którym poczułam Ginny jako postać z krwi i kości. Może nie miałabym odwagi w takiej sytuacji głośno tego powiedzieć, ale z całą pewnością pomyślałabym tak samo cheess.gif.

Napisany przez: PrZeMeK Z. 20.08.2007 16:40

http://www.youtube.com/watch?v=lR5W-K_wki4&mode=related&search=
Dla tych, którzy chcą sobie przypomnieć tę scenę z V filmu. Teraz, po "Deathly Hallows", to wszystko wygląda zupełnie inaczej. Słowa Harry'ego... Mam łzy w oczach.

Napisany przez: betulla 21.08.2007 16:38

No to ja jeszcze jeden maleńki, ale jak dla mnie pinkny moment. W sumie się trochę dziwię, przy tym całym 'oklepaniu' "Prince's Tale", że nikt o tym nie wspomniał. smile.gif To co nastąpiło po tym słynnym < "But this is touching, Severus...

...said Dumbledore seriously. "Have you grown to care for the boy, after all?"
"For him?!" shouted Snape. "Expecto Patronum!"

From the tip of his wand burst the silver doe. She landed on the office floor, bounded once across the office, and soared out of the window. Dumbledore watched her fly away, and as her silvery glow faded he turned back to Snape, and his eyes were full of tears.
"After all this time?"
"Always" >

PS - Jak pewnie niektórzy zauważą ośmieliłam się napisać coś po raz pierwszy, więc... dzień dobry blush.gif
smile.gif

Napisany przez: Yavanna 21.08.2007 17:27

Powtórzę się pewnie wielokrotnie, ale nie zaszkodzi wypunktować scen, które utkwiły mi w pamięci:

- rozdział Prince's Tale, na którym kompletnie się rozkleiłam i nie mogłam spać w nocy (jak coś strasznie przeżywam, to właśnie jest główny objaw). Rozdział, po którym "nawróciłam" się na Snape'a. Nie żebym kiedykolwiek go nienawidziła czy coś, można powiedzieć, że był mi obojętny. Ale kiedy przeczytałam o jego poświęceniu i cierpieniach, nabrałam ogromnego szacunku do tej postaci. Minął miesiąc od kiedy skończyłam czytać DH, a dalej czuję ukłucie smutku, kiedy przypominam sobie jego historię;

- Voldemort wspominający noc, kiedy próbował zabić Harry'ego. Strasznie klimatyczny opis, przechodziły mnie dreszcze, kiedy to czytałam;

- ostateczna walka Voldemorta i Harry'ego w Wielkiej Sali, ich dialog, coś wspaniałego;

- ciotka Muriel i jej teksty ;D Ten tekst: You there! Give me your chair, I'm a hundred and seven! mnie rozwalił, szczególnie, że powtórzyła informację o swoim wieku chyba kilka razy, a jak na 107-latkę robiła dość spójne i złośliwe uwagi;

- Historia o Trzech Braciach - strasznie lubię takie przypowieści w opowiadaniach.

- Aberforth krzyczący do śmierciożerców stacjonujących w Hogsmeade: IT'S A GOAT, YOU IDIOT! (przytaczam z pamięci) kiedy udowadniał im, że to on wyczarował wcześniej Patronusa;

- Look... at... me..., oczywiście - kolejna scena, na której się popłakałam.

Pewnie znalazłoby się więcej ulubionych scen, ale jak te pamiętam po miesiącu od przeczytania, znaczy, że najbardziej mi zapadły w pamięć.

Napisany przez: Zeti 23.08.2007 10:25

Takim momentem, kiedy byłem naprawdę poruszony książką, był moment pojawiania się zjaw (?) przy pomocy ressurection stone

Napisany przez: Kurgana 04.09.2007 20:25

Kategoria "śmiech":
1. Would you like me to do it now? Or would you like a few moments to compose an epitaph? (Snape)
2. Brains like that, you could be a Death Eater, son. (Aberforth)
3. Vot is the point of being an international Quidditch player if all the good-looking girls are taken? (Krum)
Wyróżnienie dla Sybill rzucającej kulami.

Kategoria "łzy i wzruszenia":
1. Snape płaczący nad listem od Lily. Jak średnio mi się zrobienie z niego sentymentalnego "lowelasa" podobało (choć całościowo świetnie rozegrane) to ta scena po prostu spowodowała ucisk w gardle.
2. Kopanie grobu i pogrzeb Dobby'ego. Sama śmierć mnie jakoś specjalnie nie ruszyła.
3. Malowidła Luny.
Wyróżnienie dla śmierci Hedwigi. Nagła, niespodziewana, brutalna.

Kategoria "mocne emocje":
1. And my soul, Dumbledore? Mine? - chyba najmocniejszy tekst w całej książe, może i serii.
2. Rewelacja z Horuksem w Harrym (zresztą całe Prince's Tale to emocjonalny młot pneumatyczny) - przez moment wierzyłam, że seria skończy się śmiercią Harrego.
3. Moment uświadomienia sobie, że Voldemort zabije Snape'a.
Wyróżnienie - odpowiedź na pytanie dlaczego Voldemort ofiarował Lily życie.

Nagroda specjalna dla Look at me za cudowną dwuznaczność.

Napisany przez: Ramzes 04.09.2007 20:43

A propos Zgredka:

"Here lies Dobby, the free elf"

I jeszcze okrzyk Neville'a- "Dumbledore's Army!" kiedy Voldemort mówi wszystkim o śmierci Harry'ego.

I słowa Harry'ego w lesie- "Does it hurt?"

Napisany przez: Katarn90 04.09.2007 20:55

...
czy to boli?

najmocniejsza, najbardziej poruszająca, zapamiętywalna do końca życia scena z całej serii o HP.

Szkoda zmarnowanej postaci Ginny i trochę zharlekinowanego wątku Lily/Snape, ale myślę sobie, że DH jest jednak niesamowite. I genialne

Napisany przez: Kurgana 04.09.2007 20:58

QUOTE(Katarn90 @ 04.09.2007 20:55)
trochę zharlekinowanego wątku Lily/Snape
Sam pomysł łączenia Lily ze Snape'm może i jest harlekinowaty, ale jego przeprowadzenie w książce świetne i pomysł rehabilitujące. Tylko to Always się troszkę za bardzo o kicz ociera.

Napisany przez: PrZeMeK Z. 04.09.2007 21:16

Dobra, do wszystkich, którzy wątek Snape - Lily określają mianem harlekinowatego i podobnymi określeniami - ile harlequinow przeczytaliście w życiu? Bo ja kilka i stanowczo stwierdzam, że ten wątek taki nie był. Ja rozumiem, że ludzie sobie powyrabiali jakieś dziwaczne poglądy na temat Snape'a (budowane w dużej mierze na Rickmanie i fanfikach), ale to, że poznaliśmy jego inną stronę nie jest niczym złym. Rowling nie "zmieniła postaci" - ona nam ją pokazała inaczej. Naprawdę ktoś wierzył, że Snape to Mroczny Sukinsyn bez krztyny dobra w sercu?

QUOTE
Tylko to Always się troszkę za bardzo o kicz ociera.

Dla mnie nie. Kicz byłby, gdyby zamiast tego "Always" padło "I loved her for all my life, Albus. She was my one and only true love. My brightness, my light at the end of the tunnel. I can't stop thinking about..." itd.
Pomyślcie, ile to jedno "Always" musiało Snape'a kosztować. Ile zaufania musiał mieć do Dumbledore'a, by przez zaciśnięte wargi wyszeptać to jedno, tak wiele mówiące słowo. Dla mnie piękne.

Napisany przez: Gem 04.09.2007 21:54

Właśnie to "Alwayes" dobrze wyszło ( No... gdyby nie nasunęły mi się na myśl podpaski to byłoby idealnie ). Krótko, zwięźle, na temat i Bill jest twoim wujkiem. Nawet szkoda, że nie było więcej.

Napisany przez: Kurgana 04.09.2007 21:56

QUOTE(PrZeMeK Z. @ 04.09.2007 21:16)
Dobra, do wszystkich, którzy wątek Snape - Lily określają mianem harlekinowatego i podobnymi określeniami - ile harlequinow przeczytaliście w życiu?
Ja - nie licząc Sagi o Ludziach Lodu - trzy i starczy do końca życia smile.gif.

QUOTE(PrZeMeK Z. @ 04.09.2007 21:16)
Bo ja kilka i stanowczo stwierdzam, że ten wątek taki nie był. Ja rozumiem, że ludzie sobie powyrabiali jakieś dziwaczne poglądy na temat Snape'a (budowane w dużej mierze na Rickmanie i fanfikach), ale to, że poznaliśmy jego inną stronę nie jest niczym złym. Rowling nie "zmieniła postaci" - ona nam ją pokazała inaczej.
Wykonanie tego elementu w książce jest fantastyczne. Zrobienie z Lily przyjaciółki z dzieciństwa było tutaj strzałem w dziesiątkę, niezwykle uwiarygadnia owo uczucie, zaborczość i egoizm jego wczesnej miłości bardzo pasują do charakteru jaki znamy, a cena, jaką przyszło mu za to zapłacić czyni postać niezwykle tragiczną, na co w pełni ona zasługuje. Co więcej owo bolesne uczenie się prawdziwego znaczenia miłości przez Snape'a idealne wpisuje się w główną tematykę cyklu.
Nie zmienia to faktu, że sam pomysł "Sev loves Lily" jest kiczowaty nawet i bez fanfików. Zresztą nawet jednego takiego nie czytałam (a i innych bardzo niewiele).
A od Rickmana to się proszę ten tego odstosunkować! wink2.gif

QUOTE(PrZeMeK Z. @ 04.09.2007 21:16)
Naprawdę ktoś wierzył, że Snape to Mroczny Sukinsyn bez krztyny dobra w sercu?
Ja, po Seven Potters smile.gif.

QUOTE(PrZeMeK Z. @ 04.09.2007 21:16)
Dla mnie nie. Kicz byłby, gdyby zamiast tego "Always" padło "I loved her for all my life, Albus. She was my one and only true love. My brightness, my light at the end of the tunnel. I can't stop thinking about..." itd. http://forum.freeware.info.pl/gry/moon.html
Pomyślcie, ile to jedno "Always" musiało Snape'a kosztować. Ile zaufania musiał mieć do Dumbledore'a, by przez zaciśnięte wargi wyszeptać to jedno, tak wiele mówiące słowo. Dla mnie piękne.
No ale to Always to to co podałeś, tylko w skrócie wink2.gif. Subtelniej, ale to samo. Nie jest ta scena zła, ale mogłabym się bez niej obejść.

Napisany przez: Zeti 04.09.2007 22:05

QUOTE(PrZeMeK Z. @ 04.09.2007 21:16)
Dobra, do wszystkich, którzy wątek Snape - Lily określają mianem harlekinowatego i podobnymi określeniami - ile harlequinow przeczytaliście w życiu? Bo ja kilka i stanowczo stwierdzam, że ten wątek taki nie był.
*



Ja też czytałem Sagę o LL (siedem tomów) I uważam, że jeżeli taki delikatny wątek jak Lilly/Snape pojawił się w którymś tomie, to można by te książki nawet zapisać na plus.
Cała ta historia opisana w Opowieści Księcia jest tak piękna, że porównanie jej do harlequina ją poniża.

Napisany przez: PrZeMeK Z. 04.09.2007 22:10

QUOTE
Nie zmienia to faktu, że sam pomysł "Sev loves Lily" jest kiczowaty nawet i bez fanfików.

Kołowacieję. Niech mi ktoś, do stu tysięcy zdechłych karaluchów, wytłumaczy CZEMU?! Czemu jest kiczowaty?

Dobra. Ja wiem, że Snape to ironia&mroczność&tajemnica&sex appeal. Ale w książkach jest tego jak na lekarstwo. No, może poza ironią.
QUOTE
o ale to Always to to co podałeś, tylko w skrócie . Subtelniej, ale to samo.

Ano właśnie diabeł tkwi w szczegółach. Pominięcie mogących budzić poczucie sztuczności wypowiedzi to plus, nie minus. Tak samo jak streszczenie ich w jednym słówku. Do "Always" każdy może sobie dopowiedzieć tak piękne i nieharlequinowe zdania, jakie chce.

Napisany przez: Zeti 04.09.2007 22:13

QUOTE
Kołowacieję. Niech mi ktoś, do stu tysięcy zdechłych karaluchów, wytłumaczy CZEMU?! Czemu jest kiczowaty?


Nie jest. Jest ciekawy. Jest wyjaśniający. Kiczowaty NIE JEST. Od tego momentu lubię Snape'a.

Zeti, straszne literówki ostatnio robisz. Prefektowi nie przystoi.
Przemek


Sorry. Dwa miesiące bez szkoły, ale juz sie poprawiam.

Napisany przez: Kurgana 04.09.2007 22:26

QUOTE(Zeti @ 04.09.2007 22:05)
Ja też czytałem Sagę o LL (siedem tomów) I uważam, że jeżeli taki delikatny wątek jak Lilly/Snape pojawił się w którymś tomie, to można by te książki nawet zapisać na plus.
Saga tomów miała ze trzydzieści. Kiczowata na potęgę, ale czytadło wyśmienite.

QUOTE(PrZeMeK Z. @ 04.09.2007 22:10)
Kołowacieję. Niech mi ktoś, do stu tysięcy zdechłych karaluchów, wytłumaczy CZEMU?! Czemu jest kiczowaty?
Zgorzkniały i wredny typek noszący w sercu rudowłosą cheerleaderkę i gnębiący jej syna, mającego jej oczy i wygląd swojego ojca, znienawidzonego przez zgorzkniałego typa... ano cóż w tym kiczowatego? smile.gif

QUOTE(PrZeMeK Z. @ 04.09.2007 22:10)
Dobra. Ja wiem, że Snape to ironia&mroczność&tajemnica&sex appeal. Ale w książkach jest tego jak na lekarstwo. No, może poza ironią.
Snape w książkach nie jest mroczny? Nie jest tajemniczy?!
Ok, sex appeal można przypisać Rickmanowi. Sex appeal wersji książkowej to już kwestia wysoce względna, choć dla mnie posępny blady brunet w powiewającym płaszczu jest całkiem seksowny wink2.gif.

QUOTE(PrZeMeK Z. @ 04.09.2007 22:10)
Ano właśnie diabeł tkwi w szczegółach.
Stąd napisałam, że się o kicz ociera.

Napisany przez: Zeti 04.09.2007 22:30

QUOTE
QUOTE(Zeti @ 04.09.2007 22:05)
Ja też czytałem Sagę o LL (siedem tomów) I uważam, że jeżeli taki delikatny wątek jak Lilly/Snape pojawił się w którymś tomie, to można by te książki nawet zapisać na plus.
Saga tomów miała ze trzydzieści. Kiczowata na potęgę, ale czytadło wyśmienite.

47, chodziło mi o to, ze ja czytałem siedem

QUOTE
Zgorzkniały i wredny typek noszący w sercu rudowłosą cheerleaderkę i gnębiący jej syna, mającego jej oczy i wygląd swojego ojca, znienawidzonego przez zgorzkniałego typa... ano cóż w tym kiczowatego?

Dla mnie nic.

Napisany przez: hazel 04.09.2007 22:33

Nigdy nie byłam Snaperką, wręcz przeciwnie, Snape'a jako postaci nienawidziłam szczerze od pierwszego tomu i żadne fanfiki czy filmy tego nie zmieniły. Owszem potrafię docenić jego osobowość z punktu widzenia warsztatu literackiego Joaśki, ale sympatią bym tego nie nazwala.

Od początku początków byłam przekonana, że Snape jest zły i nic tego nie zmieniło aż do zakonczenia DH. I właśnie dlatego nie uważam, żeby cała ta akcja z patronusem była kiczowata. Przeciętny czytelnik, który oceniał postać tylko i wyłącznie na podstawie książek (nie nadużywając wizyt na forach czarodziej.gif) potrzebował czegoś więcej niż zawoalowanej aluzji, by przekonać się o prawdziwych motywach Snape'a.

Napisany przez: PrZeMeK Z. 04.09.2007 22:33

QUOTE
Zgorzkniały i wredny typek noszący w sercu rudowłosą cheerleaderkę i gnębiący jej syna, mającego jej oczy i wygląd swojego ojca, znienawidzonego przez zgorzkniałego typa... ano cóż w tym kiczowatego?

No właśnie nie wiem, bo dla mnie nic. Równie dobrze można by powiedzieć, że żytcie jest kiczowate.
Może zresztą i jest, ale brzmi to absurdalnie.
Dla mnie bardziej kiczowaty byłby I'm-So-Evil Snape bez żadnej niezagojonej rany i bez przyczyn swojej zgorzkniałości. Jasne, można sobie wyjaśniać Snape'a strasznymi przeżyciami w domu itp., ale bez jakiejś utraconej miłości to po prostu nie gra. Ludzie nie zmieniają się tak łatwo, nie w takim stopniu. Potrzebny był wstrząs.
Cóż, powtórzę: dla mnie kiczu nie ma.

Skoro już przy tym jesteśmy, w epilogu też nie.

QUOTE
Snape w książkach nie jest mroczny? Nie jest tajemniczy?!
Ok, sex appeal można przypisać Rickmanowi. Sex appeal wersji książkowej to już kwestia wysoce względna, choć dla mnie posępny blady brunet w powiewającym płaszczu jest całkiem seksowny

Zaskakujące, jak szybko fanki przestają dostrzegać żółte żeby, przetłuszczone włosy i nieprzyjemną minę.
Jest mroczny, czasami. Zazwyczaj jest tylko złośliwy. A tajemniczy jest jako postać, ale nie zachowuje się często tajemniczo. To nie ktoś taki jak Batman, kto przemyka w cieniu w masce. Snape nie ma aż tak tajemniczych zachowań.

Napisany przez: Kurgana 04.09.2007 22:33

QUOTE(Zeti @ 04.09.2007 22:30)
47, chodziło mi o to, ze ja czytałem siedem
Domyśliłam się wink2.gif.

QUOTE(Zeti @ 04.09.2007 22:30)
Dla mnie nic.
Kicz jest subiektywny. Dla jednego twórczość Rubika to kwintesencja kiczu, dla innego szczyt artyzmu.

Napisany przez: Ramzes 04.09.2007 22:35

Kiczem właśnie by było, gdyby Snape od pierwszego ujrzenia Harry'ego, a ściślej spojrzenia mu w oczy uścisnął go i krzyknął "Ale masz oczy podobne do matki" i zaczął traktować jak syna blink.gif

Natomiast nieodwzajemniona miłość, jedna jedyna przez całe życie, zżerająca bohatera od środka to nie jest dla mnie kicz. Tylko pokazanie, jak wielka potrafi być miłość (motyw obecny we wszystkich siedmiu tomach) i jak bardzo wpływa na nasze życie.

Napisany przez: Zeti 04.09.2007 22:35

QUOTE
Skoro już przy tym jesteśmy, w epilogu też nie.

Ja się po części takiego właśnie epilogu spodziewałem, i miałem nadzieję na taki obrót spraw.

QUOTE
Kicz jest subiektywny. Dla jednego twórczość Rubika to kwintesencja kiczu, dla innego szczyt artyzmu.

To ja jestem pośrodku, z większym wskazaniem n to drugie.

Napisany przez: hazel 04.09.2007 22:37

QUOTE(Ramzes @ 04.09.2007 22:35)
Natomiast nieodwzajemniona miłość, jedna jedyna przez całe życie, zżerająca bohatera od środka to nie jest dla mnie kicz. Tylko pokazanie, jak wielka potrafi być miłość (motyw obecny we wszystkich siedmiu tomach) i jak bardzo wpływa na nasze życie.
*

Dobrze gada, dajcie mu wódki.



Napisany przez: Kurgana 04.09.2007 22:39

QUOTE(hazel @ 04.09.2007 22:33)
Przeciętny czytelnik, który oceniał postać tylko i wyłącznie na podstawie książek (nie nadużywając wizyt na forach czarodziej.gif)
Nie przebywałam na forach wcale, mogę prosić o rozwinięcie? smile.gif

QUOTE(hazel @ 04.09.2007 22:33)
potrzebował czegoś więcej niż zawoalowanej aluzji, by przekonać się o prawdziwych motywach Snape'a.
Czy scena na wzgórzu jest "zawoalowaną aluzją"?
'And what will you give me in return, Severus?'
'In - in return?' [...] 'Anything.'

Albo następna...
I wish... I wish I were dead...

Napisany przez: Zeti 04.09.2007 22:39

Tak, popieram Ramzesa. Lilly i Snape, kto by pomyślał, jak wiele to tłumaczy? I kto by pomyślał, ze ta miłość przyczyni się do pokonania Voldemorta?

Napisany przez: PrZeMeK Z. 04.09.2007 22:41

QUOTE
Kicz jest subiektywny. Dla jednego twórczość Rubika to kwintesencja kiczu, dla innego szczyt artyzmu.

Jest, ale tych dwóch sytuacji bym nie porównywał. Wiadomo, są różne gusta, ale nie w tym rzecz.
Tutaj rzecz w tym, że kicz w fabule oznacza rozwiązanie tandetne, nieprzekonujące i zrobione na odwal się - nie subiektywnie "niepasujące".

Naprawdę, ja mało znam życie, ale historie takie jak Snape'a się zdarzają. Nawet bardziej zakręcone i tragiczne.

QUOTE
Czy scena na wzgórzu jest "zawoalowaną aluzją"?
'And what will you give me in return, Severus?'
'In - in return?' [...] 'Anything.'
Albo następna...
I wish... I wish I were dead...

Nie jest, ale potrzebowaliśmy potwierdzenia, że Snape nawet po tylu latach nadal kocha Lily i gotów jest do poświęceń w jej imię. Tuż po jej śmierci łatwo było sobie obiecywać, że zrobi się wszystko. Dopiero po latach takie samo wyznanie wymaga odwagi.

Napisany przez: Kurgana 04.09.2007 22:41

QUOTE(Zeti @ 04.09.2007 22:35)
To ja jestem pośrodku, z większym wskazaniem n to drugie.
No i właśnie, a ja zdecydowanie stoję po stronie pierwszego.

QUOTE(PrZeMeK Z. @ 04.09.2007 22:41)
Jest, ale tych dwóch sytuacji bym nie porównywał. Wiadomo, są różne gusta, ale nie w tym rzecz.
Tutaj rzecz w tym, że kicz w fabule oznacza rozwiązanie tandetne, nieprzekonujące i zrobione na odwal się - nie subiektywnie "niepasujące".
Równie dobrze możesz argumentować, że kicz w muzyce to melodia tandetna (to niby niesubiektywne?), mało chwytliwa i nieprofesjonalnie wykonana.

Napisany przez: Zeti 04.09.2007 22:44

Ale z lekkim wskazaniem.

QUOTE
Naprawdę, ja mało znam życie, ale historie takie jak Snape'a się zdarzają. Nawet bardziej zakręcone i tragiczne.

No historia Snape'a jest bardzo tragiczna. Ale może masz rację. Są tragiczniejsze.

Napisany przez: PrZeMeK Z. 04.09.2007 22:45

Zawsze mam dziwne wrażenie, że "nie słucham Rubika" to bardziej poza niż cokolwiek innego. Bez urazy, Kurgano, nie twierdzę, że tak jest u Ciebie. Ale często tak bywa.
Krótki przykład: w mojej okolicy kiczem jest rock&roll, a szczytem kiczu i śmieszności muzyka klasyczna czy jazz. Ha.

QUOTE
Równie dobrze możesz argumentować, że kicz w muzyce to melodia tandetna (to niby niesubiektywne?), mało chwytliwa i nieprofesjonalnie wykonana.

Powtarzam, to nie to samo. Nie chcę porównywać gustu muzycznego do sposobu odbierania wątku. Nigdy nie nazwę wątku tandetnym tylko dlatego, że nie tak sobie wyobrażałem postać albo że przywołuje mi na myśl parę "tandetnych" filmów czy książek. I z kiczowatych niby elementów można upleść coś ładnego.
Dobra, nie chce mi się wchodzić w takie szczegóły.

Napisany przez: Golden Phoenix 04.09.2007 22:47

Cóż, osobiście Rubik bardzo przypomina mi niejakiego Michała Wiśniewskiego. Z jego (Rubika) twórczości chyba tylko 3 utwory przypadły mi do gustu. Ale to nie miejsce na tego typu dyskusje.

Chciałam się włączyć w chór głosów mówiących, że historia Snape'a nie jest kiczowata. Dla mnie jest piękna i wzruszająca. Pokazuje człowieka naznaczonego stratą ukochanej osoby, wiernej i lojalnej, mimo że z pozoru wcale tak nie wyglądało, mimo że cały świat był przeciwko niemu. To naprawdę nie jest kiczowate.

Napisany przez: Kurgana 04.09.2007 22:49

QUOTE(PrZeMeK Z. @ 04.09.2007 22:41)
Nie jest, ale potrzebowaliśmy potwierdzenia, że Snape nawet po tylu latach nadal kocha Lily i gotów jest do poświęceń w jej imię.
Potwierdzenia?!
To nie było potwierdzeniem to, że przez te wszystkie lata trzymał się Dumbledore'a?
Że na jego zlecenie wrócił w szeregi Śmierciożerców (ile go to kosztować musiało lepiej sobie nie wyobrażać)?
Że zabił jedynego człowieka, który znał jego "the best of" skazując się na bycie uważanym przez zdrajcę przez jedną stronę i wciąż zdradzając drugą?

Zresztą śmiem twierdzić, że motywacją była nie tylko miłość, ale też i poczucie winy. Snape to chodzący wyrzut sumienia.

Napisany przez: Zeti 04.09.2007 22:52

Nie, nie jest, To jest piekne, i tragiczne zarazem. Jeden z moich najbardziej lubianych wątków DH.
Ale to stawia Jamesa w trochę złym świetle typu "Snape zboczył na złą drogę, ale James mnie podrywa" I zawsze mnie dziwił Polkowski, dlaczego nadał mu pseudonim Rogacz, a nie np. Rogaty?

Napisany przez: PrZeMeK Z. 04.09.2007 22:52

Tak, potwierdzenia. Potwierdzenia w rozdziale "Prince's Tale", który pokazywał nam tylko pojedyncze, odległe od siebie sceny. A przy tym musieliśmy zobaczyć patronusa Snape'a i ładną klamrą zakończyć cały ten rozdział.

Napisany przez: Zeti 04.09.2007 22:54

QUOTE
To nie było potwierdzeniem to, że przez te wszystkie lata trzymał się Dumbledore'a?
Że na jego zlecenie wrócił w szeregi Śmierciożerców (ile go to kosztować musiało lepiej sobie nie wyobrażać)?
Że zabił jedynego człowieka, który znał jego "the best of" skazując się na bycie uważanym przez zdrajcę przez jedną stronę i wciąż zdradzając drugą?

Potwierdzenie przekreślił zabijając Dumbledora 9notabene na jego własną prośbę, ale my o tym nie wiedzieliśmy) I trzeba było czegoś więcej, oprócz wyznania Dumbledora, żeby mógł mieć z powrotem potwierdzenie.

Napisany przez: hazel 04.09.2007 22:55

QUOTE(Kurgana @ 04.09.2007 22:39)
QUOTE(hazel @ 04.09.2007 22:33)
Przeciętny czytelnik, który oceniał postać tylko i wyłącznie na podstawie książek (nie nadużywając wizyt na forach czarodziej.gif)
Nie przebywałam na forach wcale, mogę prosić o rozwinięcie? smile.gif
*


Proszę bardzo. Większość czytelnikow Pottera, jakich znam w realu, to ludzie czytający cykl "z doskoku", bez większego wgłębiania się w zawiłości fabuły, bez wielokrotnego maglowania każdego szczegółu. Na tym forum (a właśnie je miałam na myśli, kiedy to pisalam) dyskusje własnie na tym polegają: na wgłębianiu się i maglowaniu. W życiu nie wpadłabym na opcję, że Snape się kochał w Lily, gdyby nie to, że ktos wygłosił ją na tym forum (Pszczola bodajże, ale nie jestem pewna), dzięki czemu nie byłam kosmicznie zaskoczona.

Napisany przez: Kurgana 04.09.2007 23:00

QUOTE(PrZeMeK Z. @ 04.09.2007 22:45)
Zawsze mam dziwne wrażenie, że "nie słucham Rubika" to bardziej poza niż cokolwiek innego. Bez urazy, Kurgano, nie twierdzę, że tak jest u Ciebie. Ale często tak bywa.
Może i bywa. Ja po prostu nie słucham, bo to totalnie nie moja wrażliwość muzyczna.

QUOTE(PrZeMeK Z. @ 04.09.2007 22:45)
Krótki przykład: w mojej okolicy kiczem jest rock&roll, a szczytem kiczu i śmieszności muzyka klasyczna czy jazz. Ha.
No właśnie smile.gif.

QUOTE(PrZeMeK Z. @ 04.09.2007 22:45)
I z kiczowatych niby elementów można upleść coś ładnego.
Dokładnie tak. Ba, kicz "kontrolowany" jest potężnym środkiem artystycznym. A w życiu zdarzają się najbardziej "kiczowate" historie, jakich żaden grafoman by nie wymyślił.

Powtórzę, bo chyba zaczynam być adwokatem diabła - cała historia przedstawiona w książce kiczowata bynajmniej nie jest, jest wzruszająca, tragiczna, idealnie wpisuje się w postać i historię, wzbogaca ją (mój ukochany motyw zdrajcy z przeznaczenia). A ów (ewentualny) pierwiastek kiczu w samym pomyśle w przewrotny sposób ją uwiarygadnia.

Napisany przez: PrZeMeK Z. 04.09.2007 23:03

QUOTE
No właśnie

Ostatnie wyjaśnienie, bo zmęczyła mnie ta dyskusja, a chcę mieć pewność, że zostałem dobrze zrozumiany.
Mój post o rocku - kiczu dotyczył pozowania. "Nie słucham Rubika, bo wszyscy tego słuchają". A u mnie odwrotnie - "Nie słucham rocka, bo nikt tego nie słucha".

Napisany przez: Golden Phoenix 04.09.2007 23:05

QUOTE
kicz "kontrolowany" jest potężnym środkiem artystycznym


Pytanie - co można nazwać kiczem kontrolowanym, a co nie ?

Dawno dawno temu widziałam gdzieś obraz pod tytułem "Czarny kwadrat na białym tle". Wyglądał on dokładnie tak jak wskazuje na to tytuł. Obraz ten jest wielkim arcydziełem, bo namalował go ktoś znany. Do mnie w ogóle nie przemawia. Czy gdybym namalowała "Czerwone kółko na żółtym tle" to było by to również arcydzieło, czy zostałoby uznane za kicz, bo namalowałam to ja - nikomu nieznana autorka ?

Napisany przez: Ginnusia 04.09.2007 23:09

OT - rzeczy typu "Czarny obraz na białym tle" są genialne dlatego, że ktoś po raz pierwszy je namalował, odważył się na takie coś. Potem genialne już nie są. Zresztą to się chyba odnosi do wszelkiej sztuki.

Napisany przez: Kurgana 04.09.2007 23:10

QUOTE(PrZeMeK Z. @ 04.09.2007 22:52)
Tak, potwierdzenia. Potwierdzenia w rozdziale "Prince's Tale", który pokazywał nam tylko pojedyncze, odległe od siebie sceny. A przy tym musieliśmy zobaczyć patronusa Snape'a i ładną klamrą zakończyć cały ten rozdział.
Snape potwierdzał swoją lojalność czynami, a nie słowami. Słowami potrafił kłamać jak mało kto.
Patronusa oczywiście musieliśmy zobaczyć, ale niekoniecznie w tym kontekście.

QUOTE(Zeti @ 04.09.2007 22:54)
Potwierdzenie przekreślił zabijając Dumbledora (notabene na jego własną prośbę, ale my o tym nie wiedzieliśmy) I trzeba było czegoś więcej, oprócz wyznania Dumbledora, żeby mógł mieć z powrotem potwierdzenie.
No nie, zaraz, w tym momencie już to wiemy. W tym momencie wiemy już co oznaczały revulsion and hatred na twarzy Snape'a przed rzuceniem Avady. To, że Snape zdobył się na ten czyn jest ostatecznym potwierdzeniem jego lojalności i determinacji, ciężko o potężniejsze.
And mu soul, Dumbledore? Mine?

QUOTE(Golden Phoenix @ 04.09.2007 23:05)
Dawno dawno temu widziałam gdzieś obraz pod tytułem "Czarny kwadrat na białym tle". Wyglądał on dokładnie tak jak wskazuje na to tytuł.  Obraz ten jest wielkim arcydziełem, bo namalował go ktoś znany.
Malewicz. Namalował też zresztą czarne kółko i biały kwadrat na białym tle (czy jakoś tak).
Ale tego nie sposób tak oceniać w próżni, obraz ten nie jest arcydziełem dlatego, że kwadrat jest równy, ale dlatego, że był pierwszy, sprzeciwstawił się pewnym kanonom, wyznaczył nowy trend, itd, całe rozprawy o tym napisano. Dziś oczywiście nie zrobił by wrażenia, tak, jak dziś Beatelsów nie uważano by za szokujących.
Ale straszliwie odeszliśmy od tematu smile.gif.

QUOTE(hazel @ 04.09.2007 22:55)
W życiu nie wpadłabym na opcję, że Snape się kochał w Lily, gdyby nie to, że ktos wygłosił ją na tym forum
Ok, teraz pojmuję sens wcześniejszej wypowiedzi.
Sama takową opcję rozważałam może przez sekundę (po Najgorszym wspomnieniu) i skreśliłam jako skrajnie nieprawdopodobną. W tomie VI jakoś nie skojarzyłam, choć teraz już wydaje się to oczywiste.
Gdzieś tam mi się o oczy obiło, że fanfiki o tym piszą, wpadłam na deviantarcie na kilka obrazków to sugerujących, ale biorąc pod uwagę, że twórczość fanów łączy każdego z każdym (Snape z Herminą, Hermiona z Draco, Draco z Harrym, Harry ze Snape'm...) to przywiązywałam do tego wagę równie mocną jak do parowania Bellatrix z Dobby'm.
Ale jakoś nie miałam problemów z uwierzeniem w to rozwiązanie, w zasadzie już przy pierwszej scenie wspomnień było jasne o co biega, a po scenie na wzgórzu nie było najmniejszego miejsca na wątpliwości.

edytuj posty
//hazel

Napisany przez: Zeti 05.09.2007 14:58

Jak oglądałem niemiecką okładkę DH dla dorosłych, to uzmysłowiłem sobie, jak mi się podobał rozdział Silver Doe. I tu dokładnie widać, że Snape nie jest kiczowaty. Snape jest oddany Lilly, i misji jaką dla ochrony jej syna wyznaczył mu Albus.

Napisany przez: Ginnusia 20.09.2007 00:00

Z biegiem czasu dochodzą mi nowe "ukochane momenty". Dwa wzruszające, a małe: w Hogsmeade, gdy Harry chce wyczarować patronusa i myśli o Ronie i Hermionie. I drugi, też o patronusach - kiedy w rozdziale 32. Luna, Seamus i Ernie pomagają Triu wyczarować patronusy i Luna mówi do Harry'ego Pomysl o czymś szczęśliwym? -Czymś szczęśliwym? -Wciąż tu jesteśmy, wciąż walczymy. Jeden z moich ulubionych lunowych fragmentów.

Napisany przez: Ramzes 10.10.2007 22:18

Zapomniałem zupełnie w tym temacie wspomnieć o grobie Potterów i inskrypcji na nim:

The last enemy that shall be destroyed is death

Użycie tego jako motto było jak się okazało genialnym posunięciem. Jakże to pasuje do treści. W dodatku mnie przynajmniej ten fragment jakoś dziwnie nastraja. Krótki jest, a strasznie wiele refleksji zaczyna mi się snuć po głowie.

A jakie było moje zdziwienie, kiedy odkryłem, że to fragment z Nowego Testamentu blink.gif Rowling odwołując się do niego chyba dobitnie pokazała, że nie pisze satanistycznych i antykatolickich książek (wiadomo, że niektórzy będą sądzić wręcz przeciwnie i uznają to za świętokradztwo, ale im możemy pomachać rączką i uśmiechnąć się z pobłażaniem).

Napisany przez: Zeti 11.10.2007 14:28

Akurat gdy czytałem ten rozdział z przyjaciółką, byłem w kościele chwile przed tym. i cóż było w czytaniach? Właśnie ten cytat. Więc moje zdziwienie było podwójne.

Napisany przez: PrZeMeK Z. 11.10.2007 18:07

Zeti - no to nieźle blink.gif

QUOTE
A jakie było moje zdziwienie, kiedy odkryłem, że to fragment z Nowego Testamentu

Jest też Stary Testament. Ostatnie zdanie, "All was well" nawiązuje do fragmentu z Księgi Rodzaju, gdzie Bóg po stworzeniu świata patrzył na niego i stwierdził, że "wszystko było dobre".

Scena w Dolinie Godryka jest wspaniała. Cytat z Biblii nie razi, a wręcz przeciwnie. Tak samo jak w tym tomie nie razi fakt, że Harry nad pochowanym okiem Moody'ego wyrył w drzewie krzyż. Jak by nie patrzeć, Rowling też chrześcijanin.

Napisany przez: Zeti 11.10.2007 18:12

No więc teraz powinny ucichnąć te wszystkie oskarżenia na Harry'ego

Napisany przez: Ramzes 11.10.2007 18:23

Wierzysz w to? Bo ja szczerze mówiąc nie. Ludziom zbyt ciężko idzie przyznawanie się do własnych błędów.

Napisany przez: Zeti 11.10.2007 18:32

Jestem optymistą. Mam taka nadzieję.

Napisany przez: Golden Phoenix 12.10.2007 21:54

Podzielam pesymizm Ramzesa. Najgorsze jest to, że ludzie oskarżający HP zachowują się tak, jakby nie posiedli zdolności czytania ze zrozumieniem. Przeinaczają zupełnie sens książki. Pamiętam, że czytałam kiedyś fragment takiej rozprawy, której autor chciał pokazać, że HP jest przesiąknięte przemocą. Użył do tego celu cytatu, gdy Moody torturuje pająki, a trzeciego zabija. Nie jest ważne tło i fabuła, ważne jest to, że pająk był bezsensownie zabity.
A w wypadku krzyży i cytatów - już widzę jak to będzie - "O jaaaaa, użyła znaku chrześcijańskiego w tej swojej satanistycznej książce!" itp. To jest zwykłe zaślepienie. Wszędzie widzą zło, a nie widzą dobra....

Napisany przez: Ginnusia 12.10.2007 23:00

7 tom w ogóle jest ciekawy pod względem religijnym. Krzyż na grobie oka Moody'ego i cytat na grobie Potterów - a z drugiej strony Harry stoi przed tym grobem i myśli, że żadnego życia wiecznego nie ma, a po śmierci-nieśmierci ma skojarzenia z King's Crossem, a nie z zaświatami.

Napisany przez: PrZeMeK Z. 12.10.2007 23:07

Jak by nie patrzeć, Harry nie miał zbyt wiele kontaktu z religią - Dursleyowie raczej z nim do kościoła nie chadzali. W Hogwarcie o religii w sumie się nie mówi. Trudno się dziwić, że ma chłopak wątpliwości co do życia po śmierci. Zwłaszcza w takiej chwili jak tamta w Dolinie Godryka.
Hermiona za to kojarzy mi się z osobą, która modli się co wieczór przed snem. Moim zdaniem zupełnie naturalnie by to do niej pasowało.

Co do religijności wśród czarodziejów - myślę, że wykształcony czarodziej musi znać Biblię choćby dlatego, że jest elementem kultury europejskiej (i stąd cytat na grobie). Możliwe zresztą, że inskrypcję wybrał miejscowy ksiądz, w końcu cmentarz był mugolski. Literatura czarodziejska zapewne rzadko porusza tematy mało związane z magią, więc ktoś, kto chce uchodzić za inteligentnego, musi tę lukę wypełnić.

Napisany przez: Zeti 13.10.2007 20:12

QUOTE
w końcu cmentarz był mugolski.

Nie wiem, czy tak do końca mugolski. Przecież tam się znajdowały groby kilkudziesięciu czarodziejów.

Napisany przez: PrZeMeK Z. 13.10.2007 20:19

Hm, w sumie tak. Ale leżał koło mugolskiego kościoła, więc przypuszczam, że założony został przez mugoli smile.gif

Napisany przez: Zeti 13.10.2007 20:24

Całkiem możliwe, ale nie wyobrażam sobie, żeby miejscowy proboszcz widząc, że na nagrobku wyryte są jakieś dziwne inskrypcje (znak DH) nie interweniowałby. Chba, ze grób był widzialny tylko dla czarodziejów.
Chyba, że kościół był zbudowany przez mieszkających w Dolinie Godryka czarodziejów

Przed przeczytaniem DH nie wyobrażałem sobie Doliny Godryka jako wioski, ale raczej jak jakąś dolinę, w której znajdowały się osady, w tym jedna - czarodziejów. Trochę dziwne no nie?

Napisany przez: hazel 14.10.2007 03:40

Nie dziwne. To kwestia tłumaczenia, które nasuwa takie skojarzenia.

Napisany przez: Zeti 14.10.2007 09:51

No tak. W sumie dopiero po przeczytaniu DH w oryginale skapowałem, ze chodzi o miejscowość, a nie o formę ukształtowania terenu. Polkowski nie tłumaczy idealnie. To chyba jedna z jego poważniejszych pomyłek, podobnie jak Borgin i Burkes

Napisany przez: owczarnia 14.10.2007 10:42

Oj, Zeti. Hollow to jest dolina, i wiele miejscowości funkcjonuje z doliną w nazwie.

Troszkę pomyśl czasem.

Napisany przez: Zeti 14.10.2007 13:24

Wiem, że Hollow to dolina, ale nie pomyślałbym nigdy, że chodzi o miejscowość, dopóki nie przeczytałem DH. Jakoś nigdy się nie spotkałem, przynajmniej w mojej okolicy z nazwą miejscowości zawierającą Dolina...

Napisany przez: Ginnusia 14.10.2007 21:57

Doliny nie znam, ale znam Zielone Wzgórze, Suchą Rzeczkę, Jelenią Górę...

Napisany przez: owczarnia 15.10.2007 02:55

Dolina Karpia, Dolina Zakościeliska, Sucha Dolina, Dolina Muminków cheess.gif...

Napisany przez: Zeti 15.10.2007 18:21

Taak, Dolina Muminków jest bardzo realistyczna.
O shit. Zapomniałem, znam realną wieś z nazwą Dolina Olszynki.

Napisany przez: Beja 26.01.2008 11:56

Ja dziś skończyłam czytać po polsku. Oto fragment, który mnie wzruszył do łez:
(Harry mówi do syna)
- Albusie Severusie - powiedział tak cicho, że nie usłyszał tego nikt prócz Ginny, a ona taktownie udała, że macha ręką do Rose, która już wsiadła do wagonu - nosisz imiona po dwóch dyrektorach Hogwartu. Jeden z nich był Ślizgonem i prawdopodobnie najdzielniejszym człowiekiem, jakiego znałem. cry.gif

Napisany przez: PrZeMeK Z. 26.01.2008 12:13

O tak, epilog był wspaniały smile.gif
Bardzo szybko czytasz :]

Napisany przez: blaha 26.01.2008 12:26

Właśnie ten epilog mnie dziwi najbardziej... Dlaczego sporej liczbie osób on nie pasuje? To wszystko jest dziełem Jo i to od niej zależy, więc trochę nie rozumiem tych narzekań. Zrobiła to co uważała za stosowne wg. mnie wyszło super, nie przegięła.
To co napisała Beja - działa na emocje... porządnie. blush.gif

Napisany przez: Beja 26.01.2008 12:39

Nie czytam wcale tak szybko - książkę kupiłam w czwartek. wink2.gif

Napisany przez: Zeti 26.01.2008 15:04

Ja juz mam DH za sobą. Osiem godzin, więc czytam dosyć szybko. Tylko dopiero teraz jestem w stanie o tym pisac.
Albo jeszcze nie napiszę. Chwilkę poczekam.

Napisany przez: anagda 26.01.2008 15:52

A ja mam tylko angielską wersję za sobą, bo polska przyjdzie mi dopiero w przyszłym tygodniu... dry.gif

Napisany przez: abstrakcja 27.01.2008 14:20

Śmieszne:
Jak Trelawney rzucała w śmierciożerców kryształowymi kulami.
Jak Harry powiedział Dudleyowi , że po raz pierwszy w życiu mówi sensownie. xD
Jak Ginny z oburzeniem nie pozwoliła Cho zaprowadzić Harrego do pokoju wspólnego Ravenclawu.
Róg Chrapaka Krętorogiego [chociaż Pana Lovegooda w ostateczności już nie lubię.]
Jak Percy walcząc z ministrem oznajmił, że rzuca pracę [chociaż dla Percego nie mam przebaczenia, tak jakoś.]
... [jak mi się coś przypomni, to dopiszę].

Smutne, wzruszające:
Jak przeczytałam o wspomnieniach Snape'a, to się popłakałam.
Koniec. [Naturalnie].
Śmierć Snape'a. I jej powód.
Jak Ron zostawił Harrego i Hermionę.
... [jak mi się coś przypomni, to dopiszę].



I w końcu , dzięki Harry'emu a właściwie Lunie wiem, co było pierwsze. ANI kura , ANI jajko. Bo koło nie ma początku. wink2.gif




Napisany przez: Avadakedaver 28.01.2008 10:51

"not my daughter, you Bitch!" mnie rozwaliło xD

ja mam jakąś blokadę w mózgu i czytam takim tempem, jakim bym czytał na głos. Mogę szybciej, ale wtedy nie ma dla mnie w tym frajdy.
więc niemal jak sylvester stalone piszący scenariusz do "rocky'ego" siedziałem bez światła naturalnego w pokoju i nie wychylałem z niego nosa przez całe dwa dni.
Czytałem non stop.

Napisany przez: Zakohana w książkach 28.01.2008 13:55

Mnie rozśmieszyły tylko dwa fragmenty:
1.Komentarz Freda i Georga po wielosokwaniu ich w Harry'ego ("Fred i George spojrzeli na siebie i jednocześnie krzyknęli:
-Super... Jesteśmy identyczni!")
2. Kiedy stanął mi przed oczami obraz Stworka w ręczniku i z medalionem na szyi. Jakoś podejrzanie szybko sobie to wyobraziłam tongue.gif

Lekko się wzruszyłam czytając opis pokoju Luny... piękne...
Przy smierci Snape'a miałam trudności z oddychaniem. Jakie to wredne, że żadna z moich ulubionych postaci nie została przy życiu... Wracając do Snape'a, oczy mi się lekko zaszkliły, jak prosił Harry'ego, żeby na niego spojrzał... cry.gif

A naprawdę sie poplakałam, kiedy Lily odrzuciła przeprosiny Snape'a. To bylo takie... takie... cry.gif cry.gif

Ja czytam szybciej, niż na głos, ale nie wygląda to jak dukanie pierwszoklasisty. Po cichu czytam ładniej, niż na głos... co nie zmienia faktu, że niektóre fragmenty czytam później szeptem wink2.gif
I tak nie wychodziłam z pokoju przez prawie piętnaście godzin. Odcięłam się od wszystkich i wszystkiego (zasłonilam rolety, zamknęłam drzwi, wyłączyłam telefon)

Napisany przez: Ta z nowego Slytherinu 28.01.2008 22:22

Uwielbiam jak McGonagall mówi do Harry'ego: "Wiesz. Potter. tak się składa. że my nauczyciele trochę znamy się na magii" czy jakoś tak turned.gif

Napisany przez: abstrakcja 31.01.2008 20:19

QUOTE(Avadakedaver @ 28.01.2008 10:51)
"not my daughter, you Bitch!" mnie rozwaliło xD

ja mam jakąś blokadę w mózgu i czytam takim tempem, jakim bym czytał na głos. Mogę szybciej, ale wtedy nie ma dla mnie w tym frajdy.
więc niemal jak sylvester stalone piszący scenariusz do "rocky'ego" siedziałem bez światła naturalnego w pokoju i nie wychylałem z niego nosa przez całe dwa dni.
Czytałem non stop.
*



Aż tak powoli czytasz na głos? ;p
Nie no... ja czytałam cały jeden boży dzień. Od rana do wieczora, z małymi przerwami na jedzenie i toaletę.
W sumie zacząłam o 9 rano, a skończyłam o 1 w nocy...
;p

A 'not my dauther , you Bitch' mnie nie tyle rozbawiło, co zaskoczyło. Zrobiłam takie duże oczka -> ohmy.gif i po chwili dopiero wróciłam myślami do tej całej akcji. Szok, no. Taka milutka Molly Weasley... ^^ Dość nietypowe zachowanie, jak na nią. biggrin.gif

...
Fred i George byli do końca świetni. Sam George to już nie to samo . ;(


Napisany przez: Ronald 03.02.2008 19:19

Ta ksiażka to jeden wielki najukochańszy moment^^

a tak na serio, mój ulubiony moment to śmierć i pogrzeb Zgredka. czytałem to akurat w szkole na lekcji filozofii i się popłakałem. pierwszy raz płakałem czytając książkę. nawet nauczyciel się na mnei dziwnie patrzał.

lubię też moment powrotu Rona, taki "przyjaciel marnotrawny"

Napisany przez: abstrakcja 03.02.2008 20:46

QUOTE(Ronald @ 03.02.2008 19:19)
Ta ksiażka to jeden wielki najukochańszy moment^^


*


TAK TAK TAK. wink2.gif
Tu się zgadzam w 100 procentach. wink2.gif

Napisany przez: harolcia 03.02.2008 20:50

QUOTE
Ta ksiażka to jeden wielki najukochańszy moment^^

Sama bym tego lepiej nie ujęła:)
Najukochańszy moment - jak Narcyza sprawdza, czy Harry żyje i partyzantka Stworka.

Napisany przez: Miętówka 03.02.2008 22:04

Tak, partyzantka Stworka rządzi. Ogólnie Stworek w tej części jest świetny.

Nie wiem czemu, ale po śmierci Snape'a nie odczuwałam żadnego z opisanych przez was uczuć. Nie płakałam, nie byłam wogóle smutna. Dostałam 45-cio minutowego napadu ŚMIECHU, tak, ale... nic poza tym.
Płakałam, kiedy Harry udawł martwego. nie wiem czemu. Wogóle nie panowałam nad swoimi emocjami przy tej książce. Nie wiem czemu.
Aha, jeszcze jeden ukochany moment, naprawdę śmieszny: Jak Dudley powiedział, że Harry nie jest nikim , a Harry stwierdził, że w ustach Dudleya znaczy to tyle samo, co Kocham cię XD.
P.S. Użyłam tutaj 3 razy: nie wiem czemu, i chyba tyle samo : ogólnie, wogóle. niebyło to zamierzone (jak to się pisze?).
Miętówka
Edit: czemu buźki mi się robią akurat jak nie chcę?

Bez apostrofu.
Oddzielnie - "w ogóle" i "nie było".
Buźki wychodzą, kiedy wpiszesz określoną kombinację znaków, np. : i D dadzą razem biggrin.gif
Przemek

Napisany przez: vold 04.02.2008 22:40

Hm.
Podobały mi się wspomnienia Snape'a, chociaż domyślałem się wcześniej czego mogę po nich oczekiwać. Jego słabość do Lily była już pokazywana wcześniej. Ale w sumie Snape okazał się postacią, którą po całej serii najbardziej polubiłem, bez kitu nie lubię Pottera, jest typem zarozumiałego dupka, którego się nie lubi, jeżeli nie jest się blisko.
Poza tym w sumie nie wiem. Szkoda mi było samego Albusa, no ale co zrobić.

Napisany przez: asiatal 04.02.2008 23:17

Strasznie pokochałam Severusa. Wątek z jego wspomnieniami zdecydowanie jest jednym z moich ulubionych. Gdy czytałam o Aberforthcie to miałam deja vu. I nie mogłam sobie przypomnieć skąd :|

Napisany przez: Ronald 05.02.2008 20:25

Fakt, wspomnienia Snape'a zmieniają obraz jego osoby, chyba, że ktoś tak jak Owca od zawsze wierzył w to, iż tak naprawdę jest on dobry. Bardzo mi się podbał ten fragment, tyle wyjaśniał...

Stworek, genialny! Zapełnił lukę po stracie Zgredka.

Napisany przez: Hermiona1900 06.02.2008 19:58

Oj, bardzo mi sie podobały wspomnienia Snape'a smile.gif Spodobał mi się również fragment, w którym Harry jest w pokoju Syriusza - oglądanie plakatów, zdjęcie Jamesa, Syriusza, Lupina i Petera, no i zdjęcie małego Harry'ego na miotełce smile.gif
Najbardziej rozśmieszyła mnie chyba audycja Lee Jordana biggrin.gif
Bardzo mi było szkoda Zgredka cry.gif W tym momencie sie rozpłakałam....
I gdyby wspomnienia Snape'a były pokazane wcześniej, niż on sam zginał, jego też troche byłoby mi żal.

O, i największa zaskoczka - nawrócenie Percy'go. wow

Napisany przez: Ludwisarz 07.02.2008 16:32

Ja powiem tylko, ze mnie rowniez nie podobal sie epilog.
Jak dla mnie - zupelnie zbedna rzecz, ta ksiazka jest w koncu dla ludzi z wyobraznia - po co zatem niszczyc ich inwencje tworcza i powiedziec wszystko wprost? Stopiecdziesiat imion na kilku kartkach, ze az ciezko bylo sie za 1 razem polapac kto jest czyim synem, kto czyim mezem..
Ja rozumiem, ze to swiete prawo Rowling tak zakonczyc swoja powiesc aby jednoznacznie zamknac sobie droge powrotu do dalszych tresci, jednak.. Niesmak pozostawil ten epilog mi.

Ogolnie rzecz biorac czekam na ekranizacje DH, a szczegolnie na scene bitwy o Hogwart. Jesli tego nie spieprza - bedzie to kolejna swietna batalistyczna scena w swiatowej kinematografii(dwa i?). Oby zrobili to z rownie wielkim rozmachem jak Minas Tirith smile.gif

Napisany przez: vold 07.02.2008 16:52

Właśnie, strasznie nijaka dla mnie była ta bitwa. Nie wiem, może to kwestia gustu, ale w ogóle mnie nie podnieciła [or sumthin].

Napisany przez: abstrakcja 07.02.2008 17:59

QUOTE(Hermiona1900 @ 06.02.2008 19:58)
Oj, bardzo mi sie podobały wspomnienia Snape'a  smile.gif  Spodobał mi się również fragment, w którym Harry jest w pokoju Syriusza - oglądanie plakatów, zdjęcie Jamesa, Syriusza, Lupina i Petera, no i zdjęcie małego Harry'ego na miotełce smile.gif
Najbardziej rozśmieszyła mnie chyba audycja Lee Jordana  biggrin.gif 
Bardzo mi było szkoda Zgredka  cry.gif  W tym momencie sie rozpłakałam....
I gdyby wspomnienia Snape'a były pokazane wcześniej, niż on sam zginał, jego też troche byłoby mi żal.

O, i największa zaskoczka - nawrócenie Percy'go. wow
*



To mi Zgredka tak jakoś nie było specjalnie szkoda. Smutno mi się zrobiło właściwie tylko w 2 momentach - jak Harry szedł na śmierć, bez wcześniejszego pożegnania z kimkolwiek. Jak patrzył na Rona, Hermionę i Ginny i myślał, że widzi ich po raz ostatni [wtedy ja również tak myślałam, to była pierwsza część HP, której nie czytałam 'od tyłu']. A drugi taki moment to śmierć Voldemorta. Tak. Bo wtedy zdałam sobie sprawę, że to już koniec opowieści. I zrobiło mi się jeszcze bardziej smutno, niż przedtem.
Snape'a właściwie było mi średnio żal, ostatecznie chyba i tak za nim nie przepadam. A Dumbledore to ma u mnie minus jak stąd do Moskwy. :|
A co do Percy'ego to... dość łatwo mu wybaczyli. Jego 'nawrócenie' mnie do niego nie przekonało, wręcz przeciwnie, jeszcze bardziej go znielubiłam.

Napisany przez: em 07.02.2008 18:05

śmierć Zgredka to dla mnie, jak patrzę z perspektywy czasu, jeden z najmocniejszych punktów tej historii. autentycznie, tak to ja nad książką chyba nigdy się nie spłakałam.

Napisany przez: PrZeMeK Z. 07.02.2008 18:37

Ty naprawdę nigdy nikomu nie wybaczasz, Abstrakcjo. Ty byś pewnie Percy'ego wygnała, gdyby przyszedł przepraszać. Szkoda.

I czytałaś poprzednie tomy HP od końca? blink.gif
Naprawdę, to jest jedyna rzecz, której nigdy nie będę potrafił zrozumieć.

Em, zgadzam się co do śmierci Zgredka. To było wstrząsające, a już zwłaszcza późniejszy pogrzeb. Te słowa Luny: "There. You can sleep now"... cry.gif

Napisany przez: owczarnia 07.02.2008 19:08

I dlatego zawsze będę twierdzić, że Rowling Wielką Pisarką Jest. Przypomnijcie sobie, jak wszyscy nabijali się z Hermiony i jej WSZy. Po czym te same osoby ryczały jak bobry, kiedy zginął Zgredek. To się nazywa: podejść niepostrzeżenie smile.gif.

Napisany przez: abstrakcja 07.02.2008 20:35

QUOTE(PrZeMeK Z. @ 07.02.2008 18:37)
Ty naprawdę nigdy nikomu nie wybaczasz, Abstrakcjo. Ty byś pewnie Percy'ego wygnała, gdyby przyszedł przepraszać. Szkoda.

I czytałaś poprzednie tomy HP od końca?  blink.gif
Naprawdę, to jest jedyna rzecz, której nigdy nie będę potrafił zrozumieć.

Em, zgadzam się co do śmierci Zgredka. To było wstrząsające, a już zwłaszcza późniejszy pogrzeb. Te słowa Luny: "There. You can sleep now"...  cry.gif
*



Przemek to nie jest to, że ja 'nigdy nikomu' nie wybaczam. Hiperbolizujesz. Wybaczam. Generalnie rozchodzi się o to, że kiedyś byłam bardzo naiwna. I bardzo się na tej mej naiwności przeliczyłam. I to w sumie niejednokrotnie. Więc staram się z tym walczyć. Tak jak ludzie z reguły szukają w ludziach dobra, tak ja staram się w nich to dobro zanegować. Niestety. wink2.gif Ale to jest moje podejście [moje ZŁE* podejście] i mój problem.

Co do Percy'ego. Przemek. On wcale nie przepraszał na kolanach tylko przyszedł i wymamrotał coś w stylu , że 'był idiotą'. Z resztą, nie ważne. W każdym razie to trwało zaledwie moment i jak dla mnie, nie było zbytnio przekonujące. Wyglądało to tak, jakby Percy przeszedł na 'właściwą stronę', wiedząc, że pozostając z ministerstwem będzie skończony. Może podejrzewał, że Voldemort przegra, a wraz z nim przegra też ministerstwo? Percy jak wiesz jest bardzo inteligentny, zbyt ambitny, dość sprytny i potrafi ustawić się tak jak wieje wiatr. Taka zdradliwa chorągiewka. Pewno chciał uratować własny tyłek i tyle. Wiedział, że rodzina jest na tyle naiwna, że mu na pewno wybaczą.
Z resztą... mnie te jego przeprosiny wcale nie przekonały. Bardziej uświadomiły w przekonaniu, jaki z niego bezczelny dupek.

Tak, czytałam większość części HP od tyłu . To znaczy - zaczynałam od paru ostatnich rozdziałów, coby wiedzieć , kto zginął i co się ostatecznie stało. Potem czytałam od początku, żeby zrozumieć, dlaczego tak się stało. Nie mogłam powstrzymac swej ciekawości. wink2.gif Z siódemką też było ciężko. Jednak się wstrzymałam i chyba na dobre mi to wyszło.smile.gif

Napisany przez: owczarnia 07.02.2008 20:50

Abstrakcja: zdecydowanie lepiej sto razy się przejechać na naiwności, niż raz nie okazać zaufania osobie, która na nie zasługuje. Czego najlepszym dowodem jest Percy.

Napisany przez: abstrakcja 07.02.2008 21:13

Percy zasługuje na zaufanie? Polemizowałabym. Więcej razy okazał, że na nie nie zasługuje. Mimo wszystko.

I wcale bym nie powiedziała, że lepiej jest się 100 razy przejechać...

Napisany przez: Aylet 07.02.2008 21:18

należy popatrzeć na to inaczej: po pierwsze to członek rodziny. a rodzina zawsze wierzy że kochana osoba wróci. Nie należy go skreślać bo popełnił błąd!

Napisany przez: anagda 07.02.2008 21:19

QUOTE(abstrakcja @ 07.02.2008 21:35)
Tak, czytałam większość części HP od tyłu . To znaczy - zaczynałam od paru ostatnich rozdziałów, coby wiedzieć , kto zginął i co się ostatecznie stało. Potem czytałam od początku, żeby zrozumieć, dlaczego tak się stało. Nie mogłam powstrzymac swej ciekawości. wink2.gif Z siódemką też było ciężko. Jednak się wstrzymałam i chyba na dobre mi to wyszło.smile.gif
*



Dziwne to trochę. Przecież wtedy nie ma żadnej radości z czytania blink.gif

Pluję sobie w brodę, że zajrzałam do angielskiego epilogu jak ktoś podrzucił na magicznym te rzekome przecieki książki. Niby nie czytałam, ale sam fakt że kilka osób pojawiało się tam a mogły zginąć już mi nieco zniesmaczył książkę.

Co dopiero czytać końcowe rozdziały przed początkiem i środkiem... blink.gif

Napisany przez: abstrakcja 07.02.2008 21:25

QUOTE(Aylet @ 07.02.2008 21:18)
należy popatrzeć na to inaczej: po pierwsze to członek rodziny. a rodzina zawsze wierzy że kochana osoba wróci. Nie należy go skreślać bo popełnił błąd!
*



I dość długo w tym błędzie tkwił. <; Wrócił akurat, gdy sytuacja zaczęła ulegać zmianom...
Mam mieszane uczucia co do tego, jak już mówiłam.


Anagda - ja też za każdym razem tego żałowałam. Przed premierą VI czytałam pirackie, amatorskie tłumaczenie, na komputerze. A właściwie jego część. Tą końcową. Potem byłam tak zła, że przy VII postanowiłam czekać do dnia polskiej premiery, unikając wszelkich spojlerów jak ognia. wink2.gif
I czytałam od początku do końca. Po kolei. Nawet nie sprawdzałam spisu rozdziałów, bo bałam się, że któraś nazwa może mi coś zdradzić.

Napisany przez: PrZeMeK Z. 07.02.2008 22:48

Czyli na koniec zmądrzałaś wink2.gif
Swoją drogą czy znacie kogoś, kto przed obejrzeniem filmu ogląda jego końcówkę? Ja nie znam nikogo takiego. A z książkami, jak się zdaje, robi tak przerażająco dużo osób.
Weirdos.

Spojlery to jeszcze inna para kaloszy. Nie cierpię ich, bo uwielbiam być zaskakiwany w literaturze/filmie/grze. Nie miałbym nic do tych, którzy je czytają, gdyby nie to, że wielu z nich potem rozpowiada je na prawo i lewo. Powinni za to karać chłostą :/

Co do Percy'ego - w VI tomie jeszcze był po stronie ministerstwa, bo po pierwsze, był zbyt dumny, by przeprosić (taki już miał charakter), a po drugie - jeszcze wierzył, że mają rację. W siódmym tomie tę wiarę stracił, ale nie miał jak wrócić na łono rodziny: nie dość, że się ukrywali, to jeszcze jawna zdrada opanowanego przez Voldemorta ministerstwa groziła mu śmiercią. Popatrz też od tej strony, Abstrakcjo.

Napisany przez: avalanche 07.02.2008 22:57

QUOTE(vold @ 07.02.2008 15:52)
Właśnie, strasznie nijaka dla mnie była ta bitwa. Nie wiem, może to kwestia gustu, ale w ogóle mnie nie podnieciła [or sumthin].
*



miałam podobne odczucia.

taka walka w ministerstwie magii z 5 tomu bis.

Napisany przez: owczarnia 07.02.2008 23:07

Otóż to, Przemek, otóż to. Percy miał ten problem, że był właśnie strasznie naiwny - wydawało mu się, że skoro pan minister tak mówi, to znaczy że tak z pewnością musi być. Do głowy mu przy jego praworządnym, poukładanym charakterze nie przyszło, że coś może być nie tak. I nie sądzę, by wynikało to z wyrachowania. Duma - tak. Naiwność - tak. Ale nie świadome działanie na szkodę rodziny. On po prostu nie zdawał sobie sprawy z tego, że się pomylił w ocenie sytuacji i wybrał niewłaściwą stronę. A później brnął w to aż do momentu, w którym przejrzał na oczy.

Napisany przez: Tajemnicza 07.02.2008 23:27

Zacznę od epilogu. Wg mnie tez jakiś taki niewpasowany tongue.gif Wszystko wpakowane na sam koniec, ledwo się połapałam kto jest kto.
Podobały mi sie wspomnienia Snape'a i tu pojawiło się u mnie wzruszenie. Jednak w żadnym momencie nie płakałam, nieprzerwanie natomiast czułam napięcie i podniecenie. W każdej chwili. Jedynym momentem w całej serii, kiedy niespodziewanie łzy mi pociekły była śmierć Dumbledore'a...
Percy jest dla mnie też jakiś naciągany i tu przyjmuję stronę Abstrakcji. Może był naiwny i dumny, jednak trudno byłoby mi wybaczyć tak szybko.
Bardzo lubię rozdział, w którym Harry i Hermiona idą na cmentarz. Gdy odchodzą, łapią się nawzajem w bardzo przyjacielski sposób, aż się miło robi i łagodzi to trochę tą "cmentarną" atmosferę wspomnień.
I jeszcze moment, kiedy Narcyza "pozwala umrzeć" Harry'emu i pyta się o Draco - takie prawdziwe.
Do bitwy nastawiona jestem raczej neutralnie, ale dziwne było dla mnie trochę to, gdy Hermiona podbiegła do Rona i się pocałowali, takie trochę melodramatyczne tongue.gif
Do tego Neville jest świetny!!!
Taaaaaaaaaaak... ta książka to jeden ogromny ukochany moment *_*

Napisany przez: Ramzes 07.02.2008 23:32

QUOTE
Percy jest dla mnie też jakiś naciągany i tu przyjmuję stronę Abstrakcji. Może był naiwny i dumny, jednak trudno byłoby mi wybaczyć tak szybko.

Wydaje mi się, że patrzycie jednak z perspektywy osoby trzeciej, która Percy'ego ma wyłącznie za dupka. Pod tym względem potrafię was zrozumieć. Ale dla Weasleyów on nie był tylko dupkiem, ale rodzinnym dupkiem. Syna/brata tak łatwo się nie odtrąca i szybciej wybacza się winy.

Napisany przez: Tajemnicza 07.02.2008 23:42

Rozumiem to. Tym bardziej że to przecież syn MOLLY, ona zawsze go tak "przeżywała". Jednak nadal czuję do niego pewien niesmak. Rodzinny, ale dupek tongue.gif
Zastanawiałabym się nad tym, czy rodzinie łatwiej się wybacza. U mnie byłoby np. odwrotnie.

Przypomniało mi się jeszcze. Cała scena, gdy Harry sobie uświadamia, że ma umrzeć i godzi się na śmierć. Jest wtedy taki odważny, dorosły, zdeterminowany, opanowany cry.gif ohmy.gif

Napisany przez: abstrakcja 08.02.2008 16:34

QUOTE(Ramzes @ 07.02.2008 23:32)
QUOTE
Percy jest dla mnie też jakiś naciągany i tu przyjmuję stronę Abstrakcji. Może był naiwny i dumny, jednak trudno byłoby mi wybaczyć tak szybko.

Wydaje mi się, że patrzycie jednak z perspektywy osoby trzeciej, która Percy'ego ma wyłącznie za dupka. Pod tym względem potrafię was zrozumieć. Ale dla Weasleyów on nie był tylko dupkiem, ale rodzinnym dupkiem. Syna/brata tak łatwo się nie odtrąca i szybciej wybacza się winy.
*



Tak, tu jestem w stanie się zgodzić. Molly nie wybaczająca swojemu dziecku to coś raczej małoprawdopodobnego.
Ale... i tak, zdaje się zbyt szybko wzięli go w swe ramiona. Chociaż wiem, że w zaistniałej sytuacji nie mieli raczej czasu na rodzinne pogaduszki. Jednak... dziwne to troche było. Jak ktoś wcześniej napisał- lekko naciągnięte. Już nie samo wybaczenie ale to jak Wy to mówicie 'nawrócenie' Percy'ego. Troszkę nie na miejscu. Bardziej dziwne i niespójne, aniżeli zaskakujące. Moim oczywiście, skromnym zdaniem.

Napisany przez: Ramzes 08.02.2008 16:52

Mnie osobiście ten moment śmieszy. Do Pokoju Życzeń wpada Percy, coś tam mówi pod nosem, trwa konsternacja, a Lupin nagle "Mam zdjęcia, mam zdjęcia" biggrin.gif

Napisany przez: owczarnia 08.02.2008 16:59

No bo też i to miało to na celu. Rozładować atmosferę wink2.gif.

Napisany przez: abstrakcja 09.02.2008 21:52

Podobały mi się jeszcze dialogi między Harrym a Dursleyami w drugim bodajże rozdziale.

Omal nie padłam ze śmiechu. ;D

Napisany przez: Aylet 09.02.2008 21:55

a właśnie nie podobał mi się ten moment. wiadomo, trzeba było napisać co się z nimi stało jednak nie zachwyciło mnie to aż tak. takie 'sztywne'

Napisany przez: abstrakcja 09.02.2008 21:56

Nie chodzi mi o wątek co się z nimi stało. Rozbawił mnie sam dialog między nimi, a Harrym. ;D

Napisany przez: Zeti 10.02.2008 12:23

QUOTE(Ramzes @ 08.02.2008 15:52)
Mnie osobiście ten moment śmieszy. Do Pokoju Życzeń wpada Percy, coś tam mówi pod nosem, trwa konsternacja, a Lupin nagle "Mam zdjęcia, mam zdjęcia" biggrin.gif
*


Lupin zawsze jako.ś tak rozładowywał sytuację, gdy pojawiało się imię Percy'ego, więc teraz jak pojawił się sam Percy, też chciał rozładować.

Rozmowa z Dursleyami jest bardzo dobra, ale czekałem na coś ze strony Petunii (od ZF marzyłem, ze coś powie) ale dobrze, że przynajmniej Dudley się odezwał. I interpretacja Harrego...

Napisany przez: anagda 10.02.2008 17:04

Jestem dopiero w połowie, a dotychczas moim najukochańszym momentem jest 20 stron więcej w książce xD

Nagle w rozdziale "Sekret Bathildy" wskoczył mi koniec rozdziału "zemsta goblina" i dalej znowu mi się powtarza cały rozdział "Dolina Godryka" i znowu ten sekret bathildy xD

Na razie nie wiem czy mi coś jeszcze wycieło, ale się nieco zdziwiłam bo sobie czytam i tu nagle ni stąd ni z owąd pojawia się znów płacząca Hermiona xD

Napisany przez: Ronald 10.02.2008 17:42

eeee? mózg mi nie działa, nie zrozumiałem sad.gif

Jak dla mnie nawrócenie się Percy'ego było trochę tak na siłę wciśnięte, takie nijakie. A przecież powinna to być wzruszająca scena... Eh.

Tez miałem nadzieję, na jakąś bardziej wylewną reakcję Petunii. Myślałem, ze powie, że o czymś tam od zawsze wiedziała, że pojawi się jakiś jej związek ze światem magicznym, a tu nic. Dursley'owie w tej części zostali potraktowani BAAAAARDZO po macoszemu.

Napisany przez: QbaNowy 10.02.2008 18:00

QUOTE
jakiś jej związek ze światem magicznym
Jak to nie było jej związku ze światem magicznym? Przecież Petunia wysłała list do Dumbledora, w którym błagała go, żeby przyjął ją do Hogwartu smile.gif

A co do Percy'ego... coś z nim zrobić musiała, to wcisnęła motyw, że się nawrócił... Bo jakoś nie widzę sceny, w której Moly zabija swojego syna krzycząc "Niedobry synek!!!"

Napisany przez: Hermiona1900 10.02.2008 22:47

QUOTE
Bo jakoś nie widzę sceny, w której Moly zabija swojego syna krzycząc "Niedobry synek!!!"


A to by było nawet całkiem dobre! laugh.gif Nie no, po wszystkich można by się tego spodziewac, oprócz Molly Wesley - ona, nie dosyć, ze ma do wszystkich cierpliwość niezłą, to jeszcze kocha nad wszystko swoje dzieci, i nieważne, co by zrobiły - zawsze by ich przyjęła s powrotem pod swoje ramiona...
za to widzę w takiej scenie Freda albo Georga biggrin.gif

Napisany przez: Ronald 10.02.2008 22:55

Fred[*] lub George w takiej scienie to moje marzenie biggrin.gif

No dobra, listy do Dumbla były na końcu i to we wspomneinaich Snape'a, a mi chodzi o bezposrednio przez samą Petunię wypowiedziane słowa.

Napisany przez: Ginnusia 10.02.2008 23:53

QUOTE(Hermiona1900 @ 11.02.2008 00:47)
QUOTE
Bo jakoś nie widzę sceny, w której Moly zabija swojego syna krzycząc "Niedobry synek!!!"

A to by było nawet całkiem dobre! laugh.gif Nie no, po wszystkich można by się tego spodziewac, oprócz Molly Wesley - ona, nie dosyć, ze ma do wszystkich cierpliwość niezłą,
*



Mówimy o tej samej choleryczce Molly, która robi synom draki o wszystko?

Napisany przez: Miętówka 11.02.2008 12:06

Z innej beczki coś napiszę (nie bić mnie, poprostu jestem przerażona); Dopiero teraz skapowałam, że śmierc Snape'a dowodzi głupoty/niedoimformowania (slowo takie chyba istnieje, co nie?) Voldemorta. Wierzył (Vold), że trzeba zamordować poprzedniego właściciela (pana) Elder Wand (Czarna Różdżka jest tak strasznie... straszna, że będę używać angielskiej nazwy), żeby miec nad nią całkowitą kontrolę. A to, że Dumbledore stał się panem Elder Wand nie zabijając Grindelwalda, niczego nie dowodzi? Nie mówiąc juz o tym, że Snape nawet nie był panem Elder Wand. Nawet nie był jej posiadaczem. Ale Harry doszedł do tego, bo miał trochę więcej czasu na przemyślenia, niż Vold pRzez większość czasu siedząc i nie robiąc prawie nic (tak, wiem, niszczył Horkruksy, włamał się do Ministerstwa, był na granicy międzi światami, no ale nic poza tym). Vold przecież chodził i zabijał, i jeszcze myślal kogoby tu torturować, żeby mu powiedział jak pokonać Pottera.
Wiem, moja wypowiedź jest poprzecinana nawiasami, ale poprostu mam słowotok dzisiaj (słowo: słowotok chyba nie istnieje, w każdym razie ja się z nim nie spotkałam, ale to nic. O kolejny nawias, a nie mówiłam! albo raczej nie pisałam)

aha, przepraszam za błędy ortograficzne, interpunkcyjne i wszelkie inne. Ledwo przedostałam się do VI klasy z polskiego (dysleksja nie jest fajna!!! Ku...rczę, znowu nawias!!!). Ale za to umiem obliczyć objętośc ostrosłupa o dowolnej podstawie. HA!

Napisany przez: harolcia 11.02.2008 14:22

QUOTE(Ronald @ 10.02.2008 16:42)
eeee? mózg mi nie działa, nie zrozumiałem sad.gif

*


Nie martw się, ja też nie zrozumiałam wink2.gif
a co Precy'ego - to musiał nawrócić i przejść na dobrą stronę mocy'. Moim zdaniem tak musiało byc, bo w końcu to książka pisana trochę jak bajka dla dzieci, gdzie zło przegrywa i jest wielki happy end. A to, jak to JKR zrobiła, to już inna kwestia. Podejrzewam, że gdyby Pracy wrócił w innym momencie, to też byście psioczyli, że coś tam i coś tam i w ogóle dupek z niego.

A co do Epilogu - jak dla mnie zupełnie niepotrzebny, aczkolwiek trochę wzruszający - zwłaszcza kombinacja Albus Severus (nic nie przekręciłam? )

Napisany przez: Ramzes 11.02.2008 20:06

Patronusy przybierają często formę kojarzącą się z ukochanymi osobami. A łania była patronusem Lily, dlatego u Snape'a też przybrał on taki kształt.

EDIT:
blink.gif Ktoś tu posta usunął.

Napisany przez: owczarnia 11.02.2008 20:20

No właśnie wiem. Mnie też ten psikus dotknął, bo tak jak Ty odpisałam cheess.gif.

Napisany przez: Tajemnicza 11.02.2008 21:13

Przepraszam, musiałam jakoś kliknąć, bo komputer mi się zawiesił dry.gif Więc piszę jeszcze raz =)

QUOTE(anagda @ 10.02.2008 18:04)
Nagle w rozdziale "Sekret Bathildy" wskoczył mi koniec rozdziału "zemsta goblina" i dalej znowu mi się powtarza cały rozdział "Dolina Godryka" i znowu ten sekret bathildy xD

Chodzi o to, że w druku się pomylili tongue.gif mam podobnie w KF, 4 strony mam w ogóle odwrotnie zamieszczone tongue.gif
Zastanawiałam się nad tym, dlaczego patronus Snape'a to łania. Uciekło mi to gdzieś i nurtowało mnie od dłuższego czasu.
Dzięki za wyjaśnienia smile.gif

Napisany przez: owczarnia 11.02.2008 21:18

Jeśli mam być szczera, to ciężko mi sobie wyobrazić jak taka informacja mogła uciec blink.gif.

Napisany przez: Tajemnicza 11.02.2008 21:23

Też jestem zszokowana dla samej siebie, dlatego mnie to tak nurtowało dry.gif Jak tylko przeczytałam pierwsze zdanie Ramzesa, to wszystko wróciło tongue.gif

Edit: Dzisiaj mi się śnił "wielki, czarny cylinder, nad którym wisiał widmowy księżyc" i to był mój dom tongue.gif ogólnie rozdział o Ksenofiliusie był świetny, mimo, że za ojcem Luny nie przepadam =/

Napisany przez: anagda 11.02.2008 23:04

QUOTE(Tajemnicza @ 11.02.2008 22:13)
Przepraszam, musiałam jakoś kliknąć, bo komputer mi się zawiesił dry.gif Więc piszę jeszcze raz =)
QUOTE(anagda @ 10.02.2008 18:04)
Nagle w rozdziale "Sekret Bathildy" wskoczył mi koniec rozdziału "zemsta goblina" i dalej znowu mi się powtarza cały rozdział "Dolina Godryka" i znowu ten sekret bathildy xD

Chodzi o to, że w druku się pomylili tongue.gif mam podobnie w KF, 4 strony mam w ogóle odwrotnie zamieszczone tongue.gif
*



Dokładnie. Bycie niezrozumiałym nie jest miłym uczuciem biggrin.gif

Napisany przez: kObra. 12.02.2008 16:58

Najukochańszy moment na którym mi prawie łzy leciały, słowa które mam w sygnaturze, to na pewno i cały rozdział poświęcony wspomnieniom Severusa.

Napisany przez: anagda 12.02.2008 17:40

Wreszcie udało mi się skończyć całą książkę. Po przeczytaniu jej po polsku stwierdzam że jest świetna. Jednak nadal epilog jest dla mnie pomyłką. Wiem, że Jo chciała wszystko to zakończyć, jednak dla mnie książka powinna się skończyć przed rozdziałem dziewiętnaście lat później.

Co do najukochańszych momentów, to wszystkie wiążą się z moim ulubionym bohaterem. A otóż śmierć i opowieść Snape`a tak mnie przejęła (nie mylić ze wzruszeniem) że musiałam do siebie dojść powoli.
Drugim (a właściwie trzecim) najukochańszym momentem to końcowa walka Harry`ego z Voldemortem (ta już po rozmowie z Dumbledorem) i spokój Pottera przy nazywaniu Voldemorta "Tomem".

No i nić sympatii do Narcyzy za jej "akcję" w lesie.

No i Trelawney rzucająca kulami.

No i McGonagall z biegnącymi ławkami.

No i Pokój Życzeń pełen ludzi czekających na rozkazy Harry`ego.

No i...


... no i w ogóle cała książka prócz wiadomego rozdziału, który nijak mi nie pasował do całości.

Napisany przez: harolcia 12.02.2008 18:02

I w tym momencie dostaję ataku palpitacji serca, drgawek i czego-tam-jeszcze, bo jak tak sobie czytam te wasze wypowiedzi i chce zajrzeć ponownie do książki, to się okazuje, że jej nie mam, bo pożyczyłam kumpeli, a ona mi jeszcze nie dodała... dry.gif

Napisany przez: kObra. 12.02.2008 18:05

Zabrać koleżankę na spacer do lasu, czarnym samochodem z przyciemnionymi szybami?

Napisany przez: harolcia 12.02.2008 18:10

Kuszące, kuszące cheess.gif
Ja nadal nie rozumiem, jak można ponad tydzień trzymać HP 7 i go jeszcze nie przeczytać... Toż to hańba! Ja na jej miejscu rzuciłabym wszystko w cholerę i przeczytała w jeden dzień... dementi.gif

Napisany przez: kObra. 12.02.2008 18:14

A też jest fanką HP? Bo jeśli nie, to pewnie stwierdziła że ma dużo czasu i nie czuje potrzeby siedzenia doby nad czytaniem tomu.

Napisany przez: harolcia 12.02.2008 18:18

tzn lubi czytać HP, ale AŻ taką fanką, to chyba nie jest. Fakt faktem, że czyta nagminnie fantastykę, no i Pottera zna, ale no nie... Fanką jako taką nie jest. Niestety.

Ale z drugiej strony, trzymać książkę półtora tygodnia?

Napisany przez: anagda 12.02.2008 19:58

QUOTE(harolcia @ 12.02.2008 19:10)
Kuszące, kuszące cheess.gif
Ja nadal nie rozumiem, jak można ponad tydzień trzymać HP 7 i go jeszcze nie przeczytać... Toż to hańba! Ja na jej miejscu rzuciłabym wszystko w cholerę i przeczytała w jeden dzień... dementi.gif
*



No ja fanka pottera a czytałam dość długo. Z powodu nagminnego braku czasu i innych piorytetów. Więc wszystko możliwe smile.gif
Jesli szybko chcesz harry`ego to przychylam się do propozycji kobry tongue.gif

Napisany przez: kObra. 12.02.2008 20:03

Polecam się. cheess.gif

Ja też czytałam przez kilka dni i też z powodu sił wyższych.
Ale, jeśli wiem, że ktoś nie czyta, bo rzucił bookiem w kąt, no to wiesz...

Ejjj...Chyba nam się OT zrobił. blink.gif

Napisany przez: harolcia 12.02.2008 21:47

No taki mały Offik nam się zrobił cheess.gif

Ja rozumiem, że są siły wyższe jak sesja, pogrzeb psa itp. Ale jeżeli takich sił nie ma, no to sorry... dry.gif

Napisany przez: em 12.02.2008 21:49

książka nie zając, nie ucieknie
a niektorzy sobie przedluzaja oczekiwanie i potem czytaja na spokojnie, w sprzyjajacych okolicznosciach, zeby wyciagnac z niej maksimum przyjemnosci

Napisany przez: abstrakcja 14.02.2008 21:56

Na przykład ja tak lubię. Czytałabym VII z pewnością dłużej, gdybym nie była przekonana, że jeśli moi znajomi mnie wyprzedzą, będę znała zakończenie przed przeczytaniem, a tego bym chyba nie zniosła. :/
Trzeba było więc zmieścić się w jednym dniu. Co w sumie trudne nie było, bo jak już dostałam ją do ręki, to nie mogłam się oderwać. smile.gif

Napisany przez: avalanche 14.02.2008 22:02

ja chyba tak na swój sposób już smakuję książkę, czyli czytam z prędkością huraganu. i wyłapuję emocjonalnie to wszystko, co mi podają. może tylko potem ulatnia się nieco z treści, ale efekt jest.

napisałam sobie ołówkiem datę kiedy skończyłam czytać z godziną i minutami biggrin.gif plus podpis chyba.

szkoda, że nie wpadłam na to, przy pierwszym tomie. ale przynajmniej tak zamknęłam ten etap. a mglisty początek i całą otoczkę będę hodować w mojej głowie, dopóki mnie demencja nie dopadnie.

Napisany przez: kObra. 15.02.2008 10:54

Zawsze możesz przeczytać wszystie tomy od początku i tak zapisywać. (;

Napisany przez: Averse 17.02.2008 18:04

Ja okropnie wzruszyłam się pod koniec. Gdy Harry całą siła woli udawał martwego, gdy Hagrid zrozpaczony niósł go przez Zakazany Las.
A gdy Voldemort, zaczął mówić kłamstwa, że Harry chciał uratować swoją skórę, wezbrała we mnie złość i taka duma, gdy Harry wszedł do Wielkiej Sali i ściągnął wreszcie pelerynę niewidkę.
To własnie taki moment, który trzymał mnie w napięcie.
Zakończenie mi się podobało, było wzruszające, szczególnie Albus Severus...
I myślę, że gdyby Rowling uśmierciła Harrego, to czulabym się dziwnie, bo wiele krążyło plotek. A tu zaskoczenie. On żyje! Harry żyje!
Myślę, że to było wspaniałe.



Książka cudowna w paru momentach. Reszta bardzo naciągana.

Napisany przez: harolcia 17.02.2008 22:23

QUOTE
Książka cudowna w paru momentach. Reszta bardzo naciągana.

Jakby nie patrzeć to tylko bajka, pisana, podejrzewam, głównie z myślą o dzieciach- zwłaszcza na początku...Zresztą było to już poruszane w temacie o Dumbledorze i Snape'ie w VII tomie smile.gif

Napisany przez: Miętówka 18.02.2008 13:44

QUOTE(harolcia @ 17.02.2008 21:23)
QUOTE
Książka cudowna w paru momentach. Reszta bardzo naciągana.

Jakby nie patrzeć to tylko bajka, pisana, podejrzewam, głównie z myślą o dzieciach- zwłaszcza na początku...Zresztą było to już poruszane w temacie o Dumbledorze i Snape'ie w VII tomie smile.gif
*



huh.gif

Napisany przez: PrZeMeK Z. 18.02.2008 15:37

Po raz pierwszy od października zajrzałem do tomu siódmego i mam dwie uwagi:
1. "Opowieść Księcia" momentami wydaje się trochę przerysowana, ale może to kwestia tego, że po angielsku wszystko dla mnie brzmi trochę dziwnie
2. Scena z Kamieniem Wskrzeszenia to majstersztyk, geniusz i co jeszcze chcecie.

Napisany przez: klakla999 06.04.2008 11:30

Najukochańszy moment.....mmmm...chyba cała walka o Hogwart i rozmowa(to chyba raczej nie była rozmowa,ale nie wiem jak to nazwać)z Voldemortem na końcu.Piękne!!!
Lubię też rozmowe Harrego z Dumbledorem/King's Cross/.I scena z kamieniem.I jeszcze jak Harry odwiedza grób rodziców...

Napisany przez: Zeti 06.04.2008 13:17

Rozmowa? Ja bym to nazwał mowa końcową, albo mową triumfalną, bardzo pasuje do okoliczności, tymbardziej, że Harry już przypuszczał, co się wtedy stanie.

Napisany przez: matips 06.04.2008 19:03

A ja uwielbiam bitwę o Hogawart i wyprawę do Gringotta.

Napisany przez: klakla999 08.04.2008 14:00

QUOTE(Zeti @ 06.04.2008 13:17)
Rozmowa? Ja bym to nazwał mowa końcową, albo mową triumfalną, bardzo pasuje do okoliczności, tymbardziej, że Harry już przypuszczał, co się wtedy stanie.
*


Tak,masz racje,właśnie tego słowa mi brakowało:)

Napisany przez: aGuTeK 14.04.2008 18:26

Mi podobały się wspomnienia Snape'a,końcowa bitwa i sekret bathildy.

Napisany przez: Miętówka 16.04.2008 18:58

sekret badhildy był lipny, nie licząc tej hmm... retrospekcji (?) oczami Volda z nocy, kiedy zginęli Potterowie.

Napisany przez: abstrakcja 22.05.2008 19:03

Zauważyliście, że pod koniec VII tomu powtarzają się słowa z końca I tomu?
Mianowicie, w I Tomie, podczas 'wyławiania' kamienia filozoficznego... kiedy Harry, Ron i Hermiona wpadli w diabelskie sidła i Hermiona zorientowała się w końcu w czym są, i jak można się z nich wydostać [światło] ... Padły takie słowa:
H: Potrzebne nam jest światło.
R: No to zapal coś!
H: Tu nie ma drewna!
R: Drewna?! Jesteś czarodziejką czy nie?!
[Na to Hermiona zapaliła różdżkę zaklęciem Lumos].

Teraz wróćmy do tomu VII. Kiedy nasza kochana trójka uciekała przed śmierciożercami i jednocześnie próbowali się dostać do Wrzeszczącej Chaty do Voldka... i stanęli już pod Wierzbą Bijącą, zaczęli się zastanawiać jak wejść... wtedy znów padły podobne zdania:
R: Gdybyśmy znowu mieli Krzywołapa.
H: Krzywołapa?! Jesteś czarodziejem czy nie?!
[Na to Ron otworzył wejście do WB za pomocą zaklęcia Vingardium Leviosa].

Jestem dumna ze swojego odkrycia. ;P

Napisany przez: em 22.05.2008 19:05

=="

przeczytaj proszę pierwszy post w temacie.

Napisany przez: abstrakcja 22.05.2008 19:08

E... biggrin.gif mam troche spóźniony zapłon chyba. [; Nie czytałam tego wcześniej. Mniejsza z tym.

Napisany przez: Lilith 25.11.2008 23:28

Krzywołap, hahahahaha!!!
przez chwile musiałam się zastanowic o co chodzi wink2.gif
te wszystkie nazwy o wiele lepiej brzmia w oryginale.

Napisany przez: Avadakedaver 01.12.2008 15:58

ale generalnie odkrycie ciekawe biggrin.gif

Napisany przez: LilienSnape 01.12.2008 17:58

bez najmniejszych wątpliwości najlepsza była bitwa o hogwart. coś niezapomnianego.

Napisany przez: Avadakedaver 01.12.2008 22:24

QUOTE(LilienSnape @ 01.12.2008 16:58)
bez najmniejszych wątpliwości najlepsza była bitwa o hogwart. coś niezapomnianego.
*


przez chwile poczulem zajawke ze mowisz o moim opowiadaniu o tym samy tytule.

Napisany przez: Skrzydlata 14.01.2009 14:49

Ależ skąd, mnie też si strasznie podoba! "Co było pierwsze - Feniks czy płomień? Koło nie ma początku. Gratuluję rozsądku.". Genialne.



http://Skrzydlata.dragonadopters.com/dragon_15732

A to jest moje małe śliczne smoczątko. Odwiedź Salamandera!

Napisany przez: Hagrid 20.10.2012 16:14

MNie osobiście podobała się akcja w domu Malfoya, choć mocno dramtyczna. lubię generalnei cały motyw wędówki Harry;ego Rona i Hermiony, nie wiem dlaczego ale ta książka wydaje mi się mało filmowa.

Powered by Invision Power Board (Trial)(http://www.invisionboard.com)
© Invision Power Services (http://www.invisionpower.com)