Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

2 Strony < 1 2 
Closed TopicStart new topicStart Poll

Drzewo · [ Standardowy ] · Linearny+

> * * *, Tak sobie piszę...

..::*megi*::..
post 04.10.2004 21:28
Post #26 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 13
Dołączył: 01.10.2004




"Wczytałam" się w to opowiadanie. Lubię i czytam takie coś. Jestem ciekawa jak to wszystko sie skończy...Życzę ci takiej samej weny i pisz dziewczyno dalej!


Dla ciebie ------------> czekolada.gif nutella.gif zelka1.gif krowki.gif landrynki.gif


--------------------
Cogito Ergo Sum - jestem skromna wiem...
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Cinija Nicija
post 05.10.2004 16:57
Post #27 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 17
Dołączył: 23.04.2003




a ja się wyłamię z powszechnej opini i powiem:
ZA SZYBKO DZIEJE SIĘ AKCJA
Jeden z FF, które po prostu szuszzuszu pif, paf, bum, bum plaf, plum i koniec!
bez przesady, te imiona na początku rozdziałów zdradzają fabulę, doskonale juz wiemy, kto zginie, itp, po "zimnych oczach Alana" mozna bylo się od razu domysleć, że to on zabija, jakoieś przemyslenia lub np. zwierzenia isę którejś z kolezanek by się przydały, a nie, że jej to zwisa i koniec FF
Bohaterki w autobusie w ogóle nie okazują straxchu, czy cos, ale nieważne
jak przyszli do tej wsi/ miasta, powinny od razu wezwać pomoc, zainteresować się, a tu nic takiego nie ma.......
Ale nie jest złe, uważam nawet że dobre, tylko mam nadzieję, że dasz jakiś dalszy ci.ąg i sie rozwinie normalnie, będzie miała przygody, próbowała walczyć z losem itp. a nie, że jej wszystko zwisa.
Duży plus za ortografię, większych błędów nie ma.
Można czytając to coś zrelaksowac się, w pgóle się nie czuje napięcia, śmierć jest traktowana jak złamanie gałązki z drzewa.
Fragment z czerwonymi oczami: można to było trochę dramatyczniej opisać
kręgi: np. czerwonre płomienie powoli rozchodziły się po całym ciele, ostatni raz spojrzała w niegdyś wesołą twarz Anny.


--------------------
Padfoot... Padfoot, where are you?!
You aren't beyond the veil, so where ARE you?
You are in the different place...
Strong's gone... only Wormtail and Moony left...
Padfoot...
Pad...foot...
Pad...........foot............
- said Harry. Ron was looking at the floor. Hermione was crying...


<img src="http://nimbo.net/quiz/raven.gif" alt="i'm in ravenclaw!"><br>
<a href="http://nimbo.net/quiz/houses.html" target="0">be sorted</a> @ <a href="http://nimbo.net" target="0">nimbo.net</a>
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Siobhan
post 06.10.2004 20:04
Post #28 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 98
Dołączył: 25.01.2004




Cinija, trochę za daleko posunęłaś się w swoich domysłach. wink.gif

Wspomnienia
Światło. Chłód. Otworzyłam oczy i spostrzegłam, że otaczają mnie lodowe ściany. Mężczyzna ze snu pochylał się nade mną, jego czerwone oczy były pełne łez. Teraz ich barwa była wyraźniejsza niż wtedy na drodze i w innych snach. Widziałam tęczówki barwy krwi i białka w kolorze śniegu. Mężczyzna coś mówił, ale z początku go nie słyszałam.
- ...po drugiej stronie. - dokończył. Znów mogłam się ruszać. Wiedziałam, że mówił coś o zabijaniu i podbojach. Prawie zawsze o tym mówił... Wtedy przestraszyłam się tej myśli, bo była jakimś potwierdzeniem słów Irminy i Zory, wspomnieniem.
- Nie! - zaprotestowałam, wstając. Ściany zrobiono z lodu, ale wokół nie było zimno.
- Przecież tak naprawdę tego chcesz. Chociaż przez chwilę musiałaś pragnąć śmierci każdego z tych, których zabiliśmy, w przeciwnym razie wciąż by żyli. - Z przerażeniem stwierdziłam, że to prawda. Bywało, że chciałam śmierci Anety, Edyty, Teresy czy Anny. Myślałam, że bez nich byłoby mi lepiej. Ale to były sekundy, tak naprawdę ich potrzebowałam. - Ta magia to twoje przeznaczenie.
- O ile wiem, nie dano ci prawa, by decydować o losie innych. A co dopiero o ich przeznaczeniu. - lodowato brzmiący głos dobiegł zza pleców mężczyzny. Odwrócił się, dobywając miecza. Ostrze wyglądało jak zrobione z lodu. Było niewiarygodnie ostre i nie sposób je złamać... Znów te myśli z jakiejś zaginionej przeszłości. Podeszłam do czerwonookiego mężczyzny i wtedy zobaczyłam właściciela tego dziwnego głosu. Był wysoki i smukły w dłoni trzymał miecz o cienkiej klindze. Miał szare, zimne oczy i jasne włosy prawie sięgające ramion. Stał bez strachu, wyprostowany. Wyglądał znajomo. Już go kiedyś widziałam... Allaen. Nie wiem, skąd przyszło to imię, ale na pewno należało do niego. Kiedyś, po stronie nieśmiertelnych nazywał się Allaen, a teraz... W tamtej chwili naprawdę nie mogłam sobie przypomnieć, które nosił po drugiej stronie zasłony.
- Jednak przybyłeś. Trochę za późno, biorąc pod uwagę to, kiedy cię wezwałem. Ciebie i Trishee. - Czerwonooki mężczyzna zmarszczył brwi. Robił tak, kiedy był bardzo zdenerwowany... Myśli pojawiały się znikąd, jak promienie prześwitujące przez mgłę spowijającą mój umysł. - Alaexanne cię już nie potrzebuje. Ja też nie. - Nie wiedziałam, o co chodziło, ale on mówił o mnie. Alaexanne. Forma mojego imienia używana po stronie nieśmiertelnych, nawet była podobna.
- Alaexanne potrzebuje mnie jak nigdy. Co zrobiłeś z Trishee?
- Trishee? - udał zdziwienie - Ta czarodziejka? Już nam nie zaszkodzi. Tak samo jak czarownice z doliny. - Nie pamiętałam, kim jest Trishee, jednak gdy o niej mówił, poczułam żal. Znałam ją, ona też ze mną była. Zawsze. Patrzyłam na dwóch mężczyzn jakby przez mgłę. Nie mogłam nic zrobić, wydawali mi się niezwykle odlegli. Allaen. Towarzyszył mi, ale... Te krótkie przebłyski pamięci stawały się irytujące. Wolałabym chyba nie wiedzieć niczego.
- Zabiłeś Trishee?! - Allaen postąpił krok do przodu. - Nie tak się umawialiśmy.
- Wymagałem bezwzględnego posłuszeństwa. - Mężczyzna uniósł miecz. - Nadal wymagam. Przystań do mnie, Allaenie. Potrafię wynagrodzić tych, którzy mi służą. Nawet będę potrafił ci wybaczyć. - Kłamał. Byłam prawie pewna, że kłamie. Unosił miecz tylko wtedy, gdy zamierzał walczyć. Allaen, Allaen... Alan! Razem odeszliśmy na drugą stronę, tylko...jak? Wspomnienia mieszały się ze sobą, zlewały w jedno. Trudno mi było znaleźć granicę między światem śmiertelnych i nieśmiertelnych.
- Nikogo już to nie obchodzi. - Allaen zaatakował. Nie potrafiłam nadążyć za przebiegiem walki. Na pierwszy rzut oka musiałam wydawać się taka bezbronna. Może powinnam się bać? Jednak nic mi nie zagrażało, żaden z nich nie chciał mnie skrzywdzić. Kim był Allaen, nim rozpoczął życie po stronie śmiertelnych? Kim był mężczyzna o czerwonych oczach? Kim była Trishee? Jaką umowę zawarli? Nie wiedziałam. Ale pamiętałam, że tylko troje uciekło na drugą stronę świata z pomocą czarownic z doliny. Ja, Allaen i właśnie Trishee. Tylko dlaczego to zrobiliśmy?
Allaen klęczał, jego miecz leżał złamany pod ścianą, a czerwonooki przyciskał chłopakowi ostrze do szyi. Musiało tak się stać, od początku o tym wiedziałam. Nagle dostrzegłam inny oręż. Broń leżała wystarczająco blisko, bym mogła ją podnieść i... I co dalej? Nie umiałam walczyć i nie wiedziałam po czyjej stronie powinnam stanąć Miecz leżał dwa metry ode mnie, a ja nie mogłam się poruszyć, tak bardzo pochłonęły mnie myśli.
- Myślałeś, że mnie pokonasz, Allaenie? - mężczyzna śmiał się - Zbyt wysoko się cenisz.
- Zabijesz mnie? Tak samo jak Trishee? Jak tysiące innych? - W jego głosie nie było strachu. Tylko pogarda. To nie mógł być ten Alan, w żaden sposób nie mogłam go dopasować do tej sytuacji. Czerwonooki miał ochotę go zabić, widziałam to w jego oczach. Widziałam to aż nazbyt wyraźnie. Uniósł rękę nad głową Allaena, jego wargi poruszyły się. Wszędzie błysnęło oślepiające, zimne światło. Zacisnęłam powieki i odwróciłam głowę. Na kilka sekund zapomniałam o wszystkim, chciałam jedynie przeżyć. Gdy otworzyłam oczy, Allaena już tam nie było. Nie żył? W oczach wzbierały mi łzy. Dlaczego? Znałam go po drugiej stronie, ale tamten Alan znaczył o wiele mniej. Kim był dla mnie ten piękny mężczyzna w krainie za mglistą zasłoną? Tego nie umiałam sobie przypomnieć, ale chyba nie łączyło nas nic szczególnego.
I nagle cała mgła spowijająca mój umysł rozwiała się. Ujrzałam wszystko całkiem wyraźnie. Widziałam kobietę o oczach podobnych do tych, jakie miała Irmina, ale o wiele bardziej smutnych. To była moja matka. Widziałam jej ciało na olbrzymim stosie, widziałam mojego ojca, czerwonookiego mężczyznę w srebrnej koronie ozdabianej drogimi kamieniami. Siedział na tronie i wydawał rozkazy. Widziałam biały pałac, taki jak w moim śnie. Widziałam komnatę, w której pachniało różami i wiedziałam, że ta komnata należy do mnie. Słyszałam muzykę podobną do folku irlandzkiego i tańczyłam. Wiedziałam, że wszyscy mnie podziwiają. Pamiętałam, jak ojciec wysłał mnie do doliny leżącej na pograniczu dwóch części świata, bym nauczyła się używać magii. Towarzyszyli mi wysoki mężczyzna i jasnowłosa kobieta. Allaen i Trishee. Widziałam jak w dolinie zaczynają ginąć ludzie. Widziałam Zorę, jeszcze zanim oszalała. Rozmawiała z Allaenen i kiwała głową, właśnie wtedy wszystko zostało przypieczętowane. Na koniec zobaczyłam, jak czarownice spowijają nasze wspomnienia mgłą, zakrzywiają czas, wpasowują nas w świat śmiertelnych, tak jakbyśmy żyli tam od zawsze, zmieniając nasze imiona na ich tamtejsze formy, a jedyne co zostaje nam wspólnego to zamiłowanie do książek fantasy i muzyki celtyckiej.
Zakręciło mi się w głowie od tych wszystkich wspomnień, ale nareszcie zrozumiałam. Wcale mnie to wtedy nie cieszyło, czułam tylko smutek. Czerwonooki znów coś do mnie mówił, jednak nawet nie chciało mi się go słuchać.
- Teraz twoja kolej, Alaexanne, córko. - Usłyszałam, zanim zapadłam się w ciemność.


--------------------
"So laugh in your loneliness
Child of the wilderness
Learn to be lonely
Learn how to love life that is lived alone
Learn to be lonely
Life can be lived
Life can be loved
Alone."
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Cinija Nicija
post 06.10.2004 20:31
Post #29 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 17
Dołączył: 23.04.2003




znowu ktoś ginie...
ale lepiej, znacznie lepiej! Wreszcie coś innego! czarodziej.gif bardzo dobrze, teraz powinna się zbuntować trochę przeciw ojcu..........


--------------------
Padfoot... Padfoot, where are you?!
You aren't beyond the veil, so where ARE you?
You are in the different place...
Strong's gone... only Wormtail and Moony left...
Padfoot...
Pad...foot...
Pad...........foot............
- said Harry. Ron was looking at the floor. Hermione was crying...


<img src="http://nimbo.net/quiz/raven.gif" alt="i'm in ravenclaw!"><br>
<a href="http://nimbo.net/quiz/houses.html" target="0">be sorted</a> @ <a href="http://nimbo.net" target="0">nimbo.net</a>
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Enaj
post 14.10.2004 10:04
Post #30 

Iluzjonista


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 105
Dołączył: 23.08.2004
Skąd: Boat ;)




dobre, "migliste" i dużo tajemnic a to wciąga nie wiem sama czemu ale strasznie mi sie to kojarzy ze światem czarwonic dry.gif hmmm pozatym kregów jest dziesieć i chyba jeszcze nie wsztstkie zostały wykorzystane hmmm? pisz dalej Siobhan biggrin.gif czarodziej.gif czarodziej.gif


--------------------
user posted image <--- drżyjcie dzieci tej ziemi <--- Samhain minął smućcie się niegodziwcy


Dwie dinozaurzyce wybrały się na basen kąpielowy. Jedna kąpie się a druga tylko moczy nogi:
- Czemu się nie kąpiesz?
- Bo mam okres.
- A nie używasz owiec?
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Siobhan
post 15.10.2004 22:32
Post #31 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 98
Dołączył: 25.01.2004




Co to jest świat czarownic? tongue.gif Sorry, ale naprawdę nie kojarzę (albo nie pamiętam akurat w tej chwili.)

Alaexanne
Leżałam na podłodze w piwniczce, Patrycja pochylała się nade mną. W oczach miałam łzy. Otarłam je wierzchem dłoni i wstałam wsparta na ramieniu przyjaciółki. Ciało Zory leżało na podłodze z ranami wyglądającymi na zadane czymś ostrym. Jej włosy były pokryte szronem, a martwe oczy patrzyły na mnie jakby z wyrzutem. Próbowałam zebrać myśli. Nigdzie nie było Alana. Patrycja pokręciła bezradnie głową, jakby wiedziała, co mnie trapi. Zniknął. Jak to możliwe? Czy to co widziałam było czymś więcej, niż tylko snem? Ale Trishee miała zginąć. Miała zginąć przed Allaenem, tak mówił czeronooki! Nie, tego nie powiedział, uświadomiłam sobie po chwili. Stwierdził jedynie, że Trishee już mu nie przeszkodzi. To Zora wróżyła jej śmierć.
- Idziemy stąd - zadecydowałam. Gdzie jest Alan? To wszystko wciąż wydawało mi się nieprawdopodobne, ale pamiętałam. Wiedziałam już zbyt wiele, by spokojnie czekać. Nie mogłam znieść widoku wnętrza tej piwniczki, wciąż czułam na sobie martwe spojrzenie Zory. - Uciekamy z doliny - Patrycja patrzyła na mnie przerażona.
- Nie pamiętasz o Ewie i Dominice? - zapytała. Była zagubiona, nic nie rozumiała. Nie przypomniała sobie jeszcze niczego. A ja nie miałam czasu, by jej to wyjaśnić. W głębi duszy wiedziałam, że jest już za późno. Że możemy tu zostać albo odejść, a i tak stanie się, co ma się stać. Ale nie chciałam w to uwierzyć. I nie potrafiłam bezczynnie czekać.
- A czy tu jesteśmy bezpieczne? - spytałam ze smutkiem. Czy mogłyśmy być bezpieczne gdziekolwiek? Ja tak, po drugiej stronie świata. Ale nie Trishee. Wybiegłyśmy z piwniczki. Zachodziło już słońce. Czy cały dzień byłam nieprzytomna? A może w ogóle nie było mnie w piwniczce? Biegłyśmy szybko w kierunku drogi. W ósmym kręgu płonął stos. Nie musiałam patrzyć, by wiedzieć, że leży na nim Irmina. Słyszałam jeszcze jak wynoszą ciało Zory, pewnie z zamiarem rozpalenia stosu w dziewiątym kręgu. Weszli do piwniczki zaraz po naszym wyjściu, jakby wiedzieli, co się wydarzyło.

Mgła. Jak okiem sięgnąć tylko mgła. Nic więcej. Nadal nie chciałam wierzyć w to wszystko, nie potrafiłam tego pojąć. Było zbyt nierealne. Wszystko zaczęło się od tej wycieczki. Dlaczego dałam się na to namówić? Przecież miałam nie jechać... A pewnego dnia obudziłam się i zadecydowałam, że pojadę.
Szłyśmy przed siebie drogą bardzo szybkim krokiem, gdyż nie miałyśmy już siły biec. Uciec. Jak najdalej od tej przeklętej doliny. Jak najdalej od tego wszystkiego. Chciałam tylko wrócić do normalnego życia. Do domu. Chciałam cofnąć czas, w tamtej chwili nie pragnęłam niczego innego. Patrycja szła obok mnie, nerwowo rozglądając się dookoła. Nie wiedziała, co się stało z Alanem, nie wiedziała nawet, jak brzmi jej imię. Nic jej nie powiedziałam, nie było na to czasu. Allaen, Trishee... Co w tym dziwnego? Skoro imiona mają swoje odpowiedniki w różnych językach, czemu nie miałyby ich mieć po drugiej stronie zasłony? Powoli oswajałam się już z myślą, że pochodzę z tego dziwnego miejsca, choć prawie go nie pamiętałam.
Szłyśmy po wąskiej, kamienistej drodze, co jakiś czas potykając się. Bezskutecznie próbowałam przebić wzrokiem mgłę. Nawet nie wiem kiedy zaczęłyśmy śpiewać, by dodać sobie odwagi.
- In Dublin's fair city where girls are so pretty twas there that I first met sweet Molly Malone - śpiewałyśmy. Zwykła irlandzka piosenka, a jednak tak bardzo nam bliska. Zawsze do niej wracałyśmy, mając nadzieję, że kiedyś zanucimy ją na ulicach Dublina. - As she wheeled her wheelbarrow through streets broad and narrow - Patrycja miała ładny głos, niższy od mojego. Naprawdę piękny alt, którego zawsze lubiłam słuchać. Zawsze... nawet wtedy, gdy żyłyśmy po drugiej stronie mgieł. Mogłam oddać się przy nim marzeniom i czułam się dużo lepiej. Trishee często śpiewała. - Crying, "Cockles and mussels, alive, alive oh" - głos mi się załamał, urwałam na chwilę. Zbyt wiele radosnych wspomnień wiązało się z ta piosenką.
- Alive, alive oh, alive, alive oh. - zaśpiewała sama Patrycja. Zmusiłam się do wydobycia z siebie głosu.
- Crying, "Cockles and mussels, alive, alive oh" - dokończyłyśmy razem. Przez chwilę miałam wrażenie, że wszystko było tylko złym snem. "Alive, alive oh" Tak wiele razy słuchałam tych słów i wszystko było w porządku. A teraz chciało mi się płakać. Alive. Żywa. Dlaczego wszyscy zginęli?
Nie zauważyłam, kiedy urwała się droga przed nami. Wiem, że stanęłam na krawędzi przepaści, lecz Patrycja nie zdążyła się zatrzymać. Próbowała chwycić moją rękę. Gdybym wyciągnęła ją odrobinę dalej, pewnie by jej się udało. Na pewno by jej się udało. Kilka centymetrów uratowałoby jej życie, wystarczyło chwycić jej dłoń. Ale nie zrobiłam tego, nawet nie próbowałam. Coś kazało mi stać nieruchomo. Patrycja spadła w przepaść z przeraźliwym krzykiem. Patrzyłam jak szybko znika we mgle i wiedziałam, że ludzie z doliny znajdą jej ciało. Czy rozpalą jej stos w dziesiątym kręgu? A co z Alanem? Przecież Zora powiedziała, że to Patrycja zginie pierwsza. Co stało się z nim stało? Wzruszyłam ramionami. Nawet jeśli żyje, wątpię, bym miała go kiedykolwiek spotkać. To on...on kazał czarownicom z doliny odebrać nam pamięć. On odgadł, dlaczego giną ludzie. Wiedziałam, że tak się stało, choć nikt nigdy mi tego nie powiedział. To mógł zrobić tylko Allaen, Trishee zawsze szła za nim. Oni dwoje mi towarzyszyli, gdy wyjeżdżałam do doliny, zostali ze mną i później. Ale kim byli przedtem? Co wydarzyło się po drugiej stronie mglistej zasłony, po stronie nieśmiertelnych? Kiedy oszalała Zora? Jak wiele mogła mi powiedzieć Irmina, jaka była jej rola w całej tej historii? Niektórych rzeczy nie mogłam sobie przypomnieć, bo nigdy mi ich nie wyjaśniono.
Nie czułam absolutnie nic. Żadnego żalu czy smutku. Wtedy naprawdę zrozumiałam, co się stało. Dotarło to do mnie ze zdwojoną siłą, przestało sprawiać wrażenie nierealnego snu. Urodziłam się po drugiej stronie świata. Tam, gdzie nie umiera się ze starości. Nauczono mnie dziwnej, strasznej magii reagującej na moje myśli, pozwalającej czerpać siły ze śmierci innych. To zaczęło się tak dawno temu... Stanie się dokładnie tak, jak powiedziała Zora. Będę żyć wiecznie, nigdy nie umrę.
Klęczałam na skraju przepaści, patrząc we mgłę. Gdzieś za nią krył się dom, który opuściłam tak dawno temu. Po moich policzkach strumieniami płynęły łzy, w kącikach ust czułam ich słony smak. Nie mogłam już znieść tej wszechobecnej ciszy. Po raz pierwszy w życiu świadomie, z własnej woli zaczęłam krzyczeć. Głośno i przenikliwie, tak by usłyszał mnie cały świat.

No i to już koniec... smile.gif


--------------------
"So laugh in your loneliness
Child of the wilderness
Learn to be lonely
Learn how to love life that is lived alone
Learn to be lonely
Life can be lived
Life can be loved
Alone."
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Aylet
post 23.10.2004 18:05
Post #32 

shinigami


Grupa: Prefekci
Postów: 1465
Dołączył: 16.04.2003
Skąd: z lodówki

Płeć: Kobieta



Powiem krótko- podoba mi się , i to bardzo... to jets moja opinia, wiec nie bedę przedłużać biggrin.gif


--------------------
Prefekt Ravenclawu.
user posted image
Anime-Planet.com - anime | manga | reviews
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

2 Strony < 1 2
Closed TopicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 30.04.2024 14:31