Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

Drzewo · [ Standardowy ] · Linearny+

> V Tom

Co sądzicie o tym opowiadaniu?
 
Dobre - zostawić [ 2 ] ** [100.00%]
Gniot - wyrzucić [ 0 ] ** [0.00%]
Zakazane - zgłoś moderatorowi [ 0 ] ** [0.00%]
Suma głosów: 2
Goście nie mogą głosować 
Nadka
post 12.11.2005 18:39
Post #1 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 87
Dołączył: 17.07.2005
Skąd: zza ściany ;)




To jest takie opowiadanie powstałe z RPG ;] Nie jest do końca mojego autorstwa... Nie mój pomysł, no niestety. Jak już wiadomo jest to V tom, mam nadzieję, że się spodoba... Akacja rozpoczyna się od żegnania się rodziców z uczniami na peronie.
Bohaterem nie jest HP, tylko uczniowie z 3 roku ^^

Edit: Za literówki i wszelkie błędy przepraszam, nie mam worda [taaa, zdolna jestem, jakimś cudem, nawet nie wiem jakim, usunęłam worda i painta ;]], wszystko było pisane w notatniku.



Ten dzień nie był zbyt pogodny. Całe niebo usnute było ciemnymi chmurami, które zapowiadały nieunikniony deszcz. Wiatr był zimny, i czasem dość sliny.
Mimo niezbyt korzystnej pogody, na peronie dziewięć i trzy czwarte, na dworcu King'a Cross w Londynie, panowała radosna atmosfera. Przy peronie stał ogromny parowóz, za którym ciągnęło się mnóstwo wagonów. Zegar wiszący ponad nim wskazywał godzinę za pięć jedenastą. Wokół pociągu krzątało się mnóstwo ludzi, a dokładniej czarodziejów ze swoimi dziećmi.
- Och, Antrasku - powiedziała jakaś kobieta do swojego trzynastoletniego syna. - To już trzecia klasa...
- Mamo... Daj spokój... Rozklejasz się co roku, kiedy mam odjeżdżać - odpowiedział Antares.
- Och... Znów cię nie zobaczę przez tak długi czas...
- No, chłopie - zaczął mężczyzna stający obok nich - lepiej już leć, bo pociąg ci odjedzie.
- OK, tato - uśmiechnął się Antares. Mama ucałowała go chyba z dziesieć razy, po czym chłopak wskoczył do pociągu wtaszczając do niego swój kufer i klatkę ze śnieżnobiałą sową.


Na dworcu jeszcze wielu rodziców żegnało się ze swoimi pociechami. Jakiś chłopak o białych dredach wychylał się jeszcze przez okno wagonu, aby wziąć od mamy kanapki na drogę, o których zapomniał. Dwie dziewczyny o ciemnych włosach rozprawiały o czymś, idąc w stronę wagonów, zaraz po tym, kiedy rozstały się ze swoimi rodzicami.
- Moran, widziałaś kogoś od nas? - zapytała jedna spoglądając na przyjaciółkę.
- To znaczy... z chłopaków?? Jeszcze nie... - odpowiedziała. - Widziałam tylko Cassie.
Jessica zrobiła zakłopotaną minę.
- Minęła mnie... - kontynuowała Moran. - Chyba nawet nie zauważyła.


Punkt o jedenastej rozległ się długi gwizd, a zaraz potem pociąg ruszył. Wysoka dziewczyna o ciemnych włosach i niebieskich oczach przeciskała się przez wagony szukając wolnego przedziału. Przechodziła kolejno przez wagony, ale wszystkie miejsca były pozajmowane. Zatrzymała się, pomyślała chwilę, i ruszyła dalej. Tym razem nie zatrzymywała się już przy każdym przedziale. Wyraźnie kogoś szukała.
W końcu, kiedy znalazła się w drugim wagonie od lokomotywy podeszła do drzwi przedziału i otworzyła je.
- Cassie! - krzyknął ciemnowłosy chłopak siedzący przy oknie, jedyna osoba w przedziale.
Cassie uśmiechnęła się i rzuciła się w ramiona chłopaka.
- Simon! - krzyknęła. - Jak ja cię dawno nie widziałam.
Chłopak pomógł jej wtaszczyć kufer na półkę i po chwili siedzieli już przy oknie, na przeciwko siebie, rozprawiając o minionych wakacjach.
- A co słychać u siostry?
Simon, jakby wyrwany z transu popatrzył na przyjaciółkę, uśmiechnął się, i odpowiedział:
- Ech... Wyjechała do Londynu. Chyba znalazła tam nową pracę... Mówiła, że napisze do mnie, zaraz po rozpoczęciu roku szkolnego...
- Ojej... - odpowiedziała. Doskonale wiedziała, że w wakacje tylko z nią spędzał czas. - To jak ty przeżyłeś te wakacje? Chyba się nieźle nudziłeś...
- Taaak... Nie miałem co robić... Całe szczęście, że mam przynajmniej muzykę. - rzekł Simon, po czym szeroko się uśmiechnął, Cassie odwzajemniła uśmiech. Zapanowała cisza.
Nagle drzwi przedziału rozsunęły się i stanęła w nich stanęła w nich czternastoletnia dziewczyna o płomiennorudych włosach i twarzy całej w piegach.
- Och, przepraszam - wymamrotała, ale po chwili dodała. - Nie widzieliście przypadkiem mojego brata, Rona? Jest ode mnie o rok starszy.
- Niestety nie - odpowiedziała Cassie.
- No nic - mruknęła dziewczyna. - Jeszcze raz przepraszam.
I drzwi się zamknęły.


(Gryffindor)
Trzy wagony dalej, w jednym z przedziałów siedziało sześć osób. Trzech chłopaków grało w Eksplodującego Durnia, a dziewczyny rozprawiały na różne tematy.
- Ciekawe kogo dadzą tym razem...? - powiedziała, jakby do siebie Lauren.
- Eee... gdzie dadzą? - odezwał się Korin głaszcząc swojego małego yeti.
- Na nauczyciela obrony przed czarną magią.
- Nie mam zielonego pojęcia - odpowiedziała Cathlin. - Mam jednak nadzieję, że to nie będzie ktoś podobny do Moody'ego...
- Nom... - westchnęła Nadine. - Fajnie by było jakby znów pojawił się Lupin...

(Hufflepuff)
Przy samym końcu wagonu cały przedział był zapełniony Puchonami. Rozprawiali oni o ostatnim roku.
- Biedny Harry - zaczęła Shiri patrząc w okno.
Nathaniel poruszył się niespokojnie.
- Słucham?
- No, Harry Potter... - odpowiedziała. - Przecież sam wiesz, co przeżył...
- Heh... - rzekł Nat odwracając się do niej. - To niesamowity człowiek... Wierzycie w to co mówi?
- Ja tam wierzę - mruknął Marcus. - To, co piszą w tym "Proroku" jest po prostu śmieszne...
- Ja już sama nie wiem - powiedziała dziewczyna o bardzo krotkich włosach. - To wszystko jest takie skompliowane...
- No co ty, Van - odpowiedział Marius. - Nie można ufać Ministerstwu... Teraz zrobią wszystko, aby to zatuszować... Dziwi mnie tylko, dlaczego Sami-Wiecie-Kto dotąd się nie ujawnił...

(Ravenclaw)
Gdzieś z tyłu pociągu, w jednym z przedziałów siedziało pięciu trzynastoletnich Krukonów.
- A gdzie Cassie? - zapytał ten sam chłopak, który się żegnał z mamą na peronie.
- Nie mam pojęcia - odpowiedział mu Radagast.
- Moran ją widziała - mruknęła Jessica.
- Gdzie? - zapytał natychmiast Rad.
- Przed pociągiem - odpowiedziała niechętnie Moran. - Przeszła obok mnie i... chyba mnie nie zauważyła.
- To znaczy?
- No, nie odezwała się i wsiadła do wagonu, jakby nigdy nic...
- I pewnie znów poszła do tego Ślizgona! - krzyknął Rad.
- Nawet gdyby... - zaczęła Jess.
- Co "nawet gdyby"?! Ona jest Krukonką! Nie powinna zadawać się z tymi szumowinami ze Slytherinu!
- Nie mów tak, Rad! - krzyknęła Jess.
Tom, który również tam siedział, wiedział już co się święci. Razem z Moran i Antaresem odsunęli się na bok. Byli przyzwyczajeni do kłótni Rada i Jess. Żadne słowa do nich nie przemawiały.

(Slytherin)
Większość Ślizgonów siedziało w różnych miejscach pociągu. Norah dyskutowała o powrocie Sami-Wiecie-Kogo z jakąś czternastolatką, Priscalla siedziała ze swoją o rok młodszą przyjaciółką Natalie i jej koleżankami z dormitorium.
Trójka pozostałych Ślizgonów siedziała, w którymś przedziale w samym środku pociągu.
- Sam - powiedziała czarnowłosa dziewczyna, z którą rok temu chłopak nie zamieniłby słowa. - Jak tam wakacje? Widziałeś się z Aramisem i Danielem?
- Niestety nie - odpowiedział ten sam chłopak z białymi dredami. - Tylko do siebie piszemy.
- To i tak dobrze - powiedziała Ireth. - Wiecie, do mnie nikt nie pisze...
- Oj, Ireth - zaciął się James. - Bo widzą cię taką, jaką byłaś. Nikt nie ma pojęcia, jak bardzo się zmieniłaś.
- Ehh... - westchnęła Ireth. - Czemu ja byłam taka głupia...?
- Daj spokój, Ireth... - powiedział James. - Wiesz, że to nie twoja wina.
- Popatrz na Norah... - zaczął Samuel. - Przecież ona jest okropna...


Nikt tak naprawdę nie spodziewał się niczego niezwykłego.

Gdzieś około szesnastej drzwi przedziału, w którym siedzieli Simon i Cassie rozsunęły się i stanęła w nich starsza kobieta z wózkiem pełnym słodyczy.
- Coś z wózka, kochaneczki? - zapytała życzliwie.

***
Za oknem panowała już całkowita ciemność. Wszystko usnute było strugami deszczu. Wiatr był bardzo silny.
Jednak w jednym z przedziałów w wagonie, zaraz za wagonem prefektów, panowała bardzo ciepła i przyjemna atmosfera.

Simon patrzył na Cassie, która ciągle się do niego uśmiechała... Ale to nie był ten sam uśmiech - chłopak widział w nim o wiele więcej dobra, niż kiedyś...
Cassie patrząc i uśmiechając się do Simona nie mogła przestać myśleć o nim... Przyjaźń jest niezywkłym uczuciem... Ale, czy to tylko przyjaźń?
Chłopak spojrzał na Cassie.
- Cassie... - zaczął, ale już nie dokończył.
Nagle szarpnęło i pociąg raptownie zwolnił. Simon poleciał do przodu upadając na podłogę. Poczuł ostry ból w kolanie. Światła w pociągu całkiem zgasły i zapanował mrok. Koła pociągu wydawały z siebie przeraźliwy pisk, a pociąg zwalniał, aż w końcu zahamował. Wszystkie światła zgasły, a pociąg pogrążył się w mroku.
- Co się dzieje? - zapytała przerażona Cassie. - Simon, nic ci nie jest?
- Nie, tylko trochę mnie noga boli - odparł. - A tobie?
- Wszystko w porządku - odrzekła, pomagając wstać Simonowi. - Dlaczego się zatrzymaliśmy?
- Nie mam pojęcia - odpowiedział.

(Slytherin)
Wagon dalej, stojąca przy oknie Norah zaniepokoiła się. Po chwili z przedziału tuż obok wychynęła głowa Vannesy, Puchonki z tego samego roku.
- Co się dzieje? - spytała z przerażeniem w głosie.
- Nie mam pojęcia - odpowiedziała Norah wyniośle, jednak z pewną nutką lęku.
- No nic. A nie wiesz przypadkiem... - zaczęła Vanessa, ale Norah jej przerwała.
- PATRZ! - krzyknęła Ślizgonka wskazując coś za drzwiami do poprzedniego wagonu.

(Gryffindor)
W tym samym momencie trzy wagony dalej zapanował totalny chaos.
- Co się dzieje? - zapytał Korin.
- Dlaczego się zatrzymaliśmy? - pytała Cathlin.
- Może wyjdę zobaczyć - zaproponował Maximus.
- NIE! - krzyknęła Laura.
- Dlaczego nie?
- Co się dzieje? Czemu stoimy? - spytała Nadine, którą obudził krzyk Laury.
- Nie wiemy. - odparł Golradir wyjmując w końcu słuchawki z uszu.
- To może jednak pójdę sprawdzić - mruknął Maximus i skierował się do drzwi.
- Nie idź! - błagała Laura.
- Auć! - krzyknął Korin. - Stanąłeś mi na nodze!
- Przepraszam - mruknął Maximus.
- Czemu miałby nie iść, Laura? - zapytała Cathlin.
- Bo... - zaczęła Laura.
W tym momencie drzwi przedziału się rozsunęły. Laura krzyknęła.
- Kto to? - spytał Maximus.
- Ja - odpowiedział dziewczęcy głos.
- Kto? - zapytał Korin.
- Shiri - odparła.
- Co za Shiri - zapytał Golradir.
- Shiri Ebony - zaczęła - z Huff...
Pociąg ponownie szarpnął, lecz tym razem znacznie mocniej niż poprzednio.
- Auć! - krzyknął Maximus, kiedy Shiri zwaliła go z nóg.
- Przepraszam.
- Co się stało? - zapytała Cathlin.

(Hufflepuff)
W ostatnim przedziale wagonu też nie było spokojnie.
- Dlaczego Shiri jeszcze nie wraca? - pytała zaniepokojona Corrine.
- Nie martw się, Corrine - odrzekł Nathaniel. - Na pewno wszystko jest w porządku.
- Nie byłbym tego taki pewien - odezwał się Marcus, pierwszy raz od czasu zatrzymania się pociągu.
- Co przez to rozumiesz? - zapytał, z nutką złości w głosie, Marius.
- Nie... nic - mruknął Marcus wspominając swój sen.

(Ravenclaw)
U Krukonów panowało wielkie zamieszanie.
- Co u diabła?! - krzyknął Rad wyrwany z błogiego snu. - Dlaczego stoimy?
- Nie wiem. - odrzekł Antares.
- Mógłbyś tak nie krzyczeć, Rad? - zapytała ze złością Jessica. - Leniuszek nie lubi hałasu.
- I co z tego? Jestem wkurzony i będę krzyczał, kiedy tylko zechcę - odparł Rad.
- Nie będziesz - oodrzekła już głośniej Jess.
- CO?!
- Ej, ej, ej... - zaczęła Moran. - Teraz nie czas na kłótnie. Uspokójcie się. Ja też wcale nie jestem w dobrym nastroju.
- To ona zaczęła - żachnął się Rad.
- Cicho już - powiedział Antares z uśmiechem. - Więc... może niech ktoś pójdzie sprawdzić, co się dzieje?
- Ja się stąd nie ruszam - rzekła Jessica.
- Ani ja - mruknęła Moran.
- Hmm... więc może ty, Antares? - zapytał Rad z nadzieją w głosie.
- Eee... dlaczego ja?
- No, bo ty chciałeś...
- Ja? Nie... - odparł niepewnie Antares. - Dobra... Ale ktoś musi pójść ze mną.
- Dlaczego? - zapytał Rad z uśmiechem na twarzy, którego i tak nikt nie mógł zauważyć.
- Więc kto jest chętny? - zapytał Antares ignorując Rada.
- Ja! - krzyknął Tom.
Wszyscy odwrócili głowy w kierunku jego głosu.
- Eee... - zająkał Antares. - No dobra. Chodź, Tom.
Tom podniósł się i razem z Antaresem skierowali się w kierunku drzwi.
Nagle znów szarpnęło i Antares znalazł się w ramionach Moran, a Tom upadł na niego.
- MHMMMFFM! - próbowała krzyczeć Moran.
- Słucham? - zapytał Tom, który powoli wstawał z Antaresa.
- MÓWIŁAM, ŻEBYŚCIE ZE MNIE ZESZLI! - wrzasnęła Moran.
- Och... - zająknął Antares. - Przepraszam.
- Ehh... Nie szkodzi... To nie wasza wina.
- Wiecie co? - zaczął Antares. - Ja już się nigdzie stąd nie ruszam.
- No i chyba masz rację - odparł Rad.

(Slytherin)
Na końcu pociągu, w przedziale Ślizgonów, było spokojniej. Tylko Samuel wydawał się tym wszystkim przerażony. Jednak było zbyt ciemno, by ktoś mógł to zauważyć.
- Co się dzieje? - zapytała Priscalla.
- Mnie nie pytaj - odparł James.
- Samuel? - zapytała Ireth.
- T...t...tak? - zająkał Sam.
- Ty wiesz co się dzieje, prawda? - wypaliła.
- Ja...ja...
- Samuel - zwróciła się do niego ponownie.
- Tak - odparł, nie mogąc ich okłamywać.
- Tak? - zapytała przerażona Priscalla. - Więc o co chodzi?
- Przed...przed chwilą przeczytałem... list... od... od mamy...
- I? - zapytał James.
Samuel nabrał powietrza w płuca i powiedział jednym tchem:
- Napisała, że Czarny Pan powrócił i że coś planuje, aby się ujawnić.
Priscalla zakryła sobie ręką usta tłumiąc krzyk. James usiadł obok niej i... objął ją ramieniem.
- Nic ci nie grozi - szepnął jej do ucha.
Ponownie szarpnęło i Priscalla rzuciła się na szyję Jamesowi.
Ani Ireth, ani Sam nie mogli ich zobaczyć. Ireth tylko szepnęła krótko:
- Nic nam się nie stanie...


Cassie wstała i otworzyła drzwi przedziału. Poszła do przedziału obok, aby zapytać się, co się dzieje, ale, o dziwo, nikogo tam nie było. Simon poszedł za nią, choć noga odmawiała mu posłuszeństwa. Cassie zajrzała do kolejnego przedziału, kierując się do przodu pociągu, ale również nikogo tam nie było. Simon stanął za nią.
- Cassie, o co tutaj... - ale znów nie dokończył.
Pociąg ponownie szarpnął, lecz tym razem znacznie mocniej niż poprzednio. Cassie wywróciła się na Simona, a ten upadł na podłogę. Noga zabolała go jeszcze mocniej i wydawało mu się, że tym razem już nie uda mu się wstać.
Kolejne wydarzenia działy się już jedno po drugim.
Nagle Cassie i Simon usłyszeli, jak ktoś otwiera drzwi w wagonie jakieś dziesięć metrów przed nimi. Usłyszeli czyjeś kroki, a potem groźny, chrapliwy i głośny wrzask mężczyzny:
- POTTER! GDZIE JEST TEN POTTER!
Na końcu wagonu, tuż przed nimi pojawiła się wysoka postać w czarnym płaszczu, w kapturze i... z zamaskowaną twarzą. Mężczyzna odwrócił się w ich stronę.
- Simon - szepnęła Cassie ściskając chłopaka za ramię. - T-t-to... śmierciożerca...
Przerażony, Simon spróbował ponownie się podnieść. Noga odmawiała mu posłuszeństwa.
- Cassie, uciekaj... - szepnął do niej, a śmierciożerca już podnosił różdżkę.
- Ja... - zaczęła. - Ja nie mogę.
Mężczyzna uniósł różdżkę i krzyknął:
- Avada...
- DRĘTWOTA!
Rozbłysło czerwone światło zza śmierciożercy i mężczyzna upadł ciężko na ziemię. Za nim stał jakiś chłopak, ale było zbyt ciemno, by go rozpoznać. Simon zauważył tylko, że miał jakąś odznakę na piersi połyskującą w mętnym świetle. Chłopak podszedł do śmierciożercy i zerwał mu maskę.
- Avery - mruknął i odwrócił się w stronę leżących na ziemi Cassie i Simona.
Miał kruczoczarne włosy, był dość niski, na nosie miał okulary, a ponad nimi, na czole, widniała cienka blizna w kształcie błyskawicy. Cassie złapała Simona mocniej za ramię i powiedziała roztrzęsionym głosem.
- Simon, t-t-to... to Harry Potter...
Chłopak podszedł do nas i spytał:
- Nic wam się nie stało?
- Nie, tylko mnie noga boli - odparł Simon, próbując znów się podnieść.
- Zaczekaj - rzekł Harry. - Pomogę ci - i wyciągnął do niego swoją dłoń.
To się stało w ułamku sekundy. Simon złapał Harry'ego za rękę i nagle poczuł jak fala ciepła przepływa przez jego ciało od ręki do głowy... Zamknął oczy... I ujrzał niewielkie, dębowe drzwi... Słyszał, jak ktoś się zbliża... Sięgnął klamki... I Harry go puścił.
- Auć!
Otworzył oczy i spojrzał na Harry'ego. Trzymał się kurczowo za czoło z okropnym grymasem na twarzy. Spojrzał na Simona z mieszaniną zdziwienia i strachu, kiedy usłyszeli:
- Na litość boską - wykrzyknęła jakaś starsza kobieta, która się do nich zbliżała trzymając się za serce. - Co tu się stało?
Zaraz za nią zjawił się jakiś mężczyzna w średnim wieku o ciemnych włosach i oczach. W tym samym momencie na korytarzu zapaliły się światła i pociąg znów ruszył.
- Avery ich zaatakował - odparł Harry nauczycielce wpatrując się w zesztywniałego śmierciożercę.
- Tak - przyznała Cassie bliska płaczu. - A on, to znaczy Harry... Harry nas uratował.
- Zajmę się nim, Minerwo - odrzekł mężczyzna wskazując na Avery'ego i zaklęciem oplatając go więzami wokół nadgarstków i kostek u nóg.
- Dziękuję ci, Allan - odparła starsza kobieta. - Jak to dobrze, że tu byłeś, Potter. Całe szczęście, że nic tym dzieciakom się nie stało.
- Nie ma sprawy, pani profesor - odrzekł. - To był obowiązek prefekta.
Kobieta uśmiechnęła się do niego i zwróciła w stronę Simona i Cassie.
- A teraz, wy dwoje, wracajcie na swoje miejsca i włóżcie szaty. Zbliżamy się do Hogsmaede.
Simon i Cassie odwrócili się i odeszli.

Ten post był edytowany przez Nadka: 12.11.2005 18:42


--------------------
Uwaga! Patrzą na Ciebie szklane oczy wypchanego łosia!
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
em
post 12.11.2005 21:01
Post #2 

ultimate ginger


Grupa: czysta krew..
Postów: 4676
Dołączył: 21.12.2004
Skąd: *kṛ'k

Płeć: buka



Rzadko to mówię, ale bardzo fajne.
Podoba mi się pomysł, nie ma wielu błędów (chociaż momentami opuszczałam fragmenty dialogów, bo nie wnosiły nic nowego, a taka ilość nowych bohaterów trochę przeszkadza w zrozumieniu kto jest kto), zmiany idylliczne (Potter prefektem, jednym zaklęciem powala Avery'ego - wooow wink2.gif ) ale miłe, więc ogolnie zasłużyłaś na czekolada.gif biggrin.gif


--------------------
all you knit is love!
każdy jest moderatorem swojego losu.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Ciasteczko
post 22.02.2006 21:22
Post #3 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 69
Dołączył: 03.12.2005




bardzo fajne (:
podobało sie ciasteczku ^^

chce jeszcze!

ps. tylko tych dzieciakow tyle bylo ze ledwo nadarzalam z czytaniem i kojarzeniem imion (:


--------------------
najpiękniejsi, najmądrzejsi, najbogatsi, najsprytniejsi, najlepsi.
Slytherin.


Wielka fanka Blaise'a Zabiniego & Severusa Snape'a <33!
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Avery
post 07.03.2006 17:54
Post #4 

Ścigający


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 265
Dołączył: 06.07.2005
Skąd: Angband :>

Płeć: Mężczyzna



a mi się dla odmiany nie podoba, jakieś takie malo ciekawe, nie umiem sie przyczepić do niczego konkretnego ale faktem jest że nie ma w sobie tego "czegoś" jak to mówią.

QUOTE
Nie mam pojęcia - odpowiedział mu Radagast.

Skąd ci sie tu Radagast wziol to ja już nie wiem, ta postać zupełnie tu nie pasuje, a już napewno nie w roli głupkowatego dzieciaka. huh.gif


QUOTE
Chłopak podszedł do śmierciożercy i zerwał mu maskę.
- Avery - mruknął i odwrócił się w stronę leżących na ziemi Cassie i Simona.


No nie mad.gif do czego to doszło, że niby ja jestem taki głupi żeby dać sie obezwładnić piętnastolatkowi?!? mad.gif mad.gif

Ten post był edytowany przez Avery: 07.03.2006 18:49


--------------------
Quidquid agis, prudenter agas et respice finem

user posted image
Z popiołów strzelą znów ogniska,
I mrok rozświetlą błyskawice,
Złamany miecz swą moc odzyska,
Król tułacz powróci na stolicę




User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
psawko21
post 08.03.2006 12:46
Post #5 

Kafel


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 16
Dołączył: 28.02.2006




Myślę, że to jak najbardziej możliwe panie Avery.
Wracając do przesłuchania...
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Avery
post 08.03.2006 20:09
Post #6 

Ścigający


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 265
Dołączył: 06.07.2005
Skąd: Angband :>

Płeć: Mężczyzna



QUOTE
Myślę, że to jak najbardziej możliwe panie Avery.
Wracając do przesłuchania...


Może mi to ktoś wytłumaczyć? Bo chyba nie do końca zrozumiałem wypowiedź tego, ekhem kolegi


--------------------
Quidquid agis, prudenter agas et respice finem

user posted image
Z popiołów strzelą znów ogniska,
I mrok rozświetlą błyskawice,
Złamany miecz swą moc odzyska,
Król tułacz powróci na stolicę




User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Reply to this topicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 30.04.2024 11:04