Macie jakieś lęki?
U mnie największą fobią jest ichtiofobia i ochlofobia.
I coś co przeważnie śmieszy ludzi - koulrofobia.
Ludziom się dziwią, że jak można bać się niektórych rzeczy, np. pięknych kobiet, czy instrumentów które przypominają członka, ale nie zdają sobie sprawy jak uciążliwe i niekiedy ośmieszające może to być.
Nic specjalnego. Lęk przestrzeni, ale nie jakiś dramatyczny - po prostu źle się czuję, jak muszę spojżeć z okna na dziesiątym piętrze.
Trochę to się łączy z lękiem wysokości też. Ale idzie przeżyć.
Pamiętam jak byłam ze dwa lata temu na obozie, i chciałam wejść do wody, ale widziałam pełno, malutkich rybek, które pływały....Nie było innego wyjścia. Koleżanka musiała wziąć mnie za rękę i szła przede mną i odganiała te rybki, ale i tak nie minęła chwila, jak przypłynęły z powrotem, a jak poparzona wyskoczyłam na pomost ....Generalnie porażka.
Rybki są fajne. I nie gryzą w większości. I nie są owłosione. i nie latają. Nie może byc tak źle
Widzisz, to się tak łatwo pisze z perspektywy osoby, dla której bojaźń przed rybami to po prostu nic ;]
Ja mam podobnie jeśli chodzi o wszelkie gady & płazy. Nie rozumiem jak się można bać węża, dużego pająka etc.
A jedak...Rybki to jest to, co mi spędza sen z powiek...
Jaaaa...Ale, mi się historia przypomniała.
Kiedyś na Wigilię, tata patroszył karpie w kuchni, i jeszcze wtedy moja siostra mieszkała z nami. I mnie zawołała. No to, ja dzieciak pobiegłam do kuchni (A ona dobrze wiedziała, że ryby to mój słaby punkt) i co zrobiło to głupie dziecko? Położyło przed wejściej do kuchni głowę karpia, jeszcze taka z ruszającymi się ustami ....Wylądowałam kilkanaście metrów dalej, na ścianie w innym pokoju
Coś, czego sie boi chyba większość ludzi, a mianowicie pająki... Ble.. Jeszcze takie owłosione i spieprzajace z zawrotną prędkością jak tylko próbuje się je dobić klapkiem...
świerszcze. irracjonalne, ale jednak.
podobnie jak anagda - pająki.
trauma z dzieciństwa, której ni cholery nie przezwyciężysz.
stopy.
arachnofobia.
nie mam zadnych fobii
nie moge tylko sama nocować w domku na wsi, bo wtedy chodzą po nim obcy ludzie.
A ja wiem skad pomysl na temat.
Z wizazu, prawda kObro? :>
Ja bym sie nie dal zamknac w trumnie, albo byc w jakims np. pudle i zostac zasypany pajakami, skorpionami, malymi wezami.
Nie wiem, może jakieś są ale ukryte dosyć głęboko i wolę ich nawet nie próbować wymyślać.
A takich zwykłych lęków trochę mam. Przede wszystkim boję się cholernie poderżnięcia gardła, naprawde, czasem jak siedzę w tramwaju, specjalnie siadam bokiem, żeby mieć za sobą szyję.
No i obawa przed śmiercią bliskich i znajomych, ale to powinna być norma.
Timmy generalnie to czytałam sobie o fobiach i z ciekawości weszłam na Wizaż :- ) i rzeczywiście dziewczęta tam pisały o tym, więc postanowiłam przenieść podobny temat tu.
Ale, zaraz, zaraz...Timmy co Ty robiłeś na Wizażu? ;>
to nie pierwszy raz, prawda? ;> już kiedyś coś podobnego wyszło na forum Timmy-Wizaż...
Oszczestwo! Bezczelna potwarz!
Trafilem tam szukajac czym są podane przez Ciebie fobie. I w wynikach Googli spotkalem wszytskie 3 podane przez Ciebie naraz i... zobaczylem Twoj profil
Emoticonka: masz 24 godziny na wytlumaczenie sie ze swojego oskarzenia. Potem wysylam smsa do Dementiego!
Ja to chyba nie mam fobii. Jedyne czego się boję, to przebywania samotnie na wielkiej płaskiej powierzchni. Wiem, że to raczej nierealne, ale panicznie się tego boję.
TimmY wystarczyło zapytać :]
W gramach wyjaśnień - ichtiofobia - lęk przed rybami, ochlofobia - lęk przed tłumem, koulrofobia - lęk przed klownami.
co do tego ostatniego to ja się nie dziwę.
arachnofobia. coś strasznego - pająki.
Tyle że dla wielu ludzi wydaje się to dość zabawne...No bo, jak można bać się postaci klowna?
Poza tym mam zaawansowaną nerwicę natręctw i coś czuję że niedługo czeka mnie wizyta u psychologa :/
pajaczki....beee
pamietam, kiedys w namiocie nad jeziorem obudzil mnie malutki pajak na twarzy koszmar
mogę znieść jakieś dziwne gadziny, węze, jaszczurki, jakies inne pierdoły. ale pająków się poprostu boję.
nie mogę patrzeć na ludzi co paradują po ulicy w przebraniach jakichś zwierzaków, takie duże zabawki dla dzieci. oblecha oblecha oblecha, nie mogę znieść, że nie mają prawdziwych oczu i że z bajkowych postaci stały się takie realne, to potworne.
mnie denerwuje Smok Paweł, który chodzi po rynku i nie ma zębów.
Słuchaj co ja wyprawiam.
Np. stoję nad kuchenką, liczę i patrzę na kurki od gazu, i kilkanaście razy sprawdzam (od lewgo do prawego, od prawego do lewego) czy wszystkie są zamknięte. Albo z lodówką. Napieram dłonią i sprawdzam czy jest zamknięta. Odchodzę, ale zaraz przybiegam i znów napieram. Niekiedy tak mocno, że cała się ryla ;]
Podobnie ze wszelakimi ubraniami. Zanim włożę coś do szafy z powrotem lub dam do kosza z brudnymi rzeczami, sprawdzam po kilkadzisiąt (!) razy, czy nic nigdzie nie zostało. Czuję że nic nie ma np. w żadnej z kieszeni, ale i tak na siłę wciskam dłoń i przeszukuję całą kieszeń. Strasznie męczące. Kiedyś nawet zdarzyło mi się nawet, Mamę prosić, aby przy mnie sprawdziła, czy nic czegoś gdzieś nie ma.
Robi się to coraz bardziej uciążliwe, nie mówiąc o tym, że czasem jest też kompromitujące...Co dalej...O! Np. zamykam drzwi, ale zanim zejdę to sprawdzam na zmianę raz lewą, raz prawą dłonią czy drzwi są na pewno zamknięte. Schodzę parę schodków i z powrotem wchodzę sprawdzić czy są zamknięte. Mieszkam na 3 piętrze, więc niekiedy bolą mnie nogi od ciągłego wchodzenia i schodzenia. Momentami potrafią przyjść z ulicy, jak gdzieś jestem i sprawdzić czy na pewno są zamknięte....Generalnie porażka
To już faktycznie należałoby leczyć.
czytałam kiedyś książkę o czymś takim, nazywała się "całując klamki", w której nerwica natręctw u małej dziewczynki zaczęła się pod wpływem wierszyka "stań na szczelinie a twoja mama zginie" i od tej pory nie dość że histerycznie uważała jak chodziła po chodniku, to zalała ją cała fala różnych natręctw, w tym całowanie palców przed dotknięciem klamki. straszne. ale da się to leczyć terapią.
a u sumiko to jest taki syndrom mamy cramp ;) ale przynajmniej masz czyściutko u siebie i nie zaatakował mnie żaden owad :)
moim największym lękiem jest lęk przed burzą, pioruny to najgorsze co wymyśliła natura, fu.
nie, tylko oglądałam za dużo klanu w dziecinstwie.
Właśnie u nas w Pozku się rozpętała burza...I to taka że, przerwaca reklamy itd. :|
A ja zaraz muszę wyjść.
Przemek, masz rację to trzeba leczyć. Chcę w najbliższym czasie wybrać się do znajomej psycholog i z nią porozmawiać na ten temat.
Wiecie co? Adrian Monk może i jest zabawny na ekranie, ale w prawdziwym życiu nie. JA np. mieszkam z jego żeńskim odpowiednikiem, a mianowicie moją mamą, która tak jak Kobra, przed wyjściem z mieszkania sprawdza czy wszystkie gazy są wyłączone, a jak widzi, że za oknem jest pochmurno to wyłącza wszystkie urządzenia z prądu, a jak zamknie drzwi to przynajmniej 2 razy sprawdza czy RZECZYWISCIE są zamknięte. Co prawda, fobie te nie łączą się z obsesją na punkcie brudu, bo mama brudem głowy sobie nie zawraca. Fakt faktem, sprząta, ale tylko tyle ile potrzeba. Czasem naprawdę mnie to męczy, kiedy każe mi dziesięć razy sprawdzać czy wszystko jest wyłączone. Ale cóż, już się przyzwyczaiłam. W ogóle obraziła się na mnie, że tak napisałam.
ja tam nie wiem czy mozna to nazwac fobią, ale panicznie boję się niskich pomieszczeń. nie mogłabym spokojnie wytrzymać dłuższy czas w miejscu, gdzie nie mogę spokojnie stać, nie wlazłabym do żadnego tunelu, gdzie trzeba się czołgać i mozna w każdej chwili utknąć i tak zostać na wieki wieków. brrrr.
Avado, jeśli to miało być śmieszne, to jednak przykro mi, nie było.
Być może dla Ciebie jest to dość zabawne, jestem ciekawa jakbyś się czuł musząc wykonywać niektóre czynności,bo gdy ich nie zrobisz, czujesz się "źle", że tak napiszę.
Nie martw się Kobro, to przechodzi z wiekiem. W sensie to sprawdzanie gazów, drzwi itd.
Może.
Jednak wkurza mnie, taka niepewność i nieufność do samej siebie.
ooo, przypomniało mi się czego się jeszcze panicznie boję.
tego obrazu.
PRZYKRO MI ALE TEN OBRAZ JEST ZAJEBIŚCIE STRASZNY JAK DLA MNIE I JEŚLIBY TU ZOSTAŁ TO BYM NIE MÓGŁ WŁAZIĆ DO TEGO TEMATU W OBAWIE ŻE GO ZOBCZĘ, JEŚLI KTOŚ NA PRAWDĘ BARDZO CHCE TO NIECH NAPISZE PRYWATNIE DO KASI A ONA Z PEWNOŚCIĄ DA.
przepraszam
avada
http://ufoarea.ovh.org/artykuly/przeklete_obrazy/the_hands_resist_him.jpg
krąży o nim debilna urban legend, ale działa mi na podświadomość niesamowicie.
Ooo, słyszałem o tym. Obraz faktycznie nieprzyjemny, ale we mnie budzi dreszcze głównie ze względu na brzydkie twarze i na to, że ręce za drzwiami kojarzą mi się z rękami osób duszących się w pożarze.
Była jeszcze jedna taka historia o obrazie, "Płaczącym chłopcu" czy jakoś tak, który rzekomo podpalał domy, w kórych się znajdował, ale sam obrazek nigdy nie ulegał zniszczeniu.
Dziwne historie wymyślają ludzie.
Edit: ej, zresetował mi się komputer. :/
Boję się.
jak emotikonka, co najmniej dziwne, ale kiedy wiem że świerszcz jest w pokoju albo wychodzę albo go wyrzucam przy pomocy wymyślnej pułapki.
A co do obrazka -
http://www.trap17.com/forums/crying-boys-curse-t45099.html
tutaj inna wersja ale w podobnym stylu ;]
kiedyś też był na youtubie pokręcony filmik o ogórkofobii ale znaleźć nie mogę ;/ cóz, innym razem
"...P..."
Przez te obrazy nie usnę.
Ok, ok to koniec tematu płaczących dzieci, dłoni spalonych etc.
Żeby się nikt nie bał <ciocia kobra utuli>
Wracamy do tematu przewodniego.
Pisałam Wam już że czytałam ost. o dziewczynie, która jest jedną z trzech osób w Polsce, które mają fobię na punkcie tęczy?
Nie działało to na zasadzie, że krzyknęła i uciekła. U tejże dziewczyny, pojawiały się dość groźne objawy, typu omdlenia, problemy z sercem etc. na widok tęczy. Nawet lekarze przeprowadzali różne badania na niej.
o_O
No...Generalnie hardcore.
Ej, Avada, dlaczego nie zostawiłeś chociażby linka do tamtego obrazu ;/? Wnerwia mnie, jeżeli ktoś z osobistych powodów edytuje komuś posta tak, że inni przez to nie mają dostępu do ważnej rzeczy (mogą wysłać PMa, czekać na odpowiedź, zobaczyć później, otwierając przypadkiem, w oderwaniu od kontekstu)
a bo jestem słaby i i tak wchodziłym w tego linka : P
A co do fobii: hm... moja fobia nie jest tak dziwna jak strach przed tęczą, ale jednak jakieś tam zdziwienie budzi wśród otoczenia (boję się much, troszkę też larw). Jeżeli tylko słyszę gdzieś znajome bzyczenie dostaję napadu - wrzeszczę, wierzgam, uciekam, tętno 150 itd. . Na larwy reaguję mniej gwałtownie, właściwie to bardziej się ich brzydzę. Obie te fobie wywodzą się z jednego zdarzenia, ale to już zupełnie inna historia .
Mam jeszcze rodzaj delikatnego lęku wysokości, ale to chyba ma w większym czy mniejszym stopniu zdecydowana większość ludzi... jak stoję w górach przy brzegu, z trzech stron jest przepaść, nie ma żadnej barierki itd. nie cuzję się zbyt komfortowo, ale kiedy np. z asekuracją wchodzę na wysoką skałę czuję się całkowicie pewnie, mogę patrzeć w dół i jakoś mnie ta wysokość nie rusza.
U mnie też "atak" objawia się zdenerwowaniem, podniesien tętna, czasem i temperatury, generalnie histeria totalna ;]
Tylko coś powiem nie na temat - Uważam, że w ogóle wchrzanianie się komuś w posta jest "niefajne". Narszua cudzą pywatność. Dość irytujące to jest.
Wracając jeszcze do tych obsesji, o których pisala kobra - czasem myślę, że posiadanie kilku takich nawet ulatwiłoby mi życie. Notorycznie zapominam zamknąć drzwi, gubię klucze, dokumenty, zostawiam jedzenie w piekarniku/na gazie, odkręconą wodę, niezamknięte okna w domu/samochodzie, nie mówiąc już o papierach. Nauczyłam się wszystko ważne skanować, zanim zgubię, bo to, że zgubię to nie ulega wątpliwości.
od dobrych dwóch tygodni nie mogę znaleźć prawa jazdy...
ja jestem lepszy indeks mi wcielo i skrypt a jutro musze po wpis na zaliczenie XD
też kiedyś zgubiłam indeks. Ale się znalazł. W knajpie
ja tez wszystko gubię, albo gdzies zostawiam.
wszystko.
pieniądze, ubrania, dokumenty...
legitymacje zgubiłam raz - zrobiłam duplikat - zgubiłam duplikat i odnalazłam pierwszą.
a potem znalazłam tez duplikat;]
i zdarza mi się nie zamknąć drzwi wejsciowych.
ja zazwyczaj szukam czegos co lezy obok mnie. najczesciej dlugopisu.
Kiedyś wychodząc rano z domu musiałam zadzwonić po tatę, żeby przyjechał i zamknął za mną drzwi od mieszkania, bo przez 15 minut bezskutecznie szukałam kluczy. Jak wróciłam do domu po szkole, okazało się, że leżą na środku pustego (swieżo wysprzątanego) biurka.
Mi najczęściej giną skarpetki, oraz długopisy. A i jeszcze zeszyty z zadaniami domowymi
Chyba schodzimy z tematu troszku ;P
ja mam taką fobię.
kiedy kładę się spać, z wyra widzę krzesło przy którym siedzę zawsze przy kompie. To krzesło zawsze musi być obrócone oparciem do mnie, a przodem do monitora bo jak jest ciemno to mi się zawsze wydaje że ktoś tam siedzi i mnie obserwuje.
A w wakacje z 6 do 1 gimnazjum nie przespałem całej nocy po obejrzecniu jak sie majkel dżekson zamienia w wilkołaka w teledysku. Wtedy miałem widok z pokoju na korytarz na którego końcu było olbrzymie lustro i tam patrzyłęm czy czasem na parapecie nademną (okno miałem nad głową po prawej stronie a lustro po lewej) nie siedzi taki wilkołak, no była bez wątpienia najgorsza noc w moim życiu.
nadążacie?
co do gubienia. normalnym u mnie jest szukanie czegoś, co akurat mam pod ręką ;p
nie umiem poruszać się po 'nieznanym' terenie. jak mam swój 'bałagan' na biurku, to musze go mieć, inaczej niczego nie znajdę. i denerwuje mnie jak ktoś mi przestawia rzeczy na inne miejsce. uh.
boję się burzy. ostatnio często piję melisę.
i co do krzesła. moje także zawsze stoi oparciem do mnie ;p bo boję się, że niechcący wpadnę na 'siedzisko' ;p
Wiem, że lustro nie powinno być ustawione w stronę łóżka, tzn. nie można widzieć z łóżka lustra, o.
Tak samo nogi powinny być ustawiona w inną stronę, niż w stronę drzwi. Ponieważ tak zawsze wynosili zmarłych.
A to takie ciekawostki z Feng Shui.
ponoć gdy się śpi głową na południe sprzyja to życu seksualnemu, natomiast przeszkadza w sukcesach naukowo-zawodowych.
zmieniłam więc kierunek spania, ale nie zauważyłam większej różnicy.
Może to śmieszne, ale boje się burzy i wind (z kimś wsiądę, sama nigdy). I zdecydowanie nie lubię owadów typu kleszcze, pająki, duże muchy. Jak widzę coś z tej listy to od razu zabijam. Kleszcze bardzo mnie lubią, a ja mam ich dosyć jak na tamten i ten rok. Poprzedniego lata coś mnie ugryzło w palec u stopy. Nie wiedziałam o tym, nic nie czułam przez jakiś tydzień, potem zaczęło mnie swędzieć, a ja jak ta głupia zaczęłam drapać. Po miesiącu miałam stopę w kolorze lekkiego fioletu. No to poszłam do lekarza. A oni jak to lekarze, każdy gadał coś innego i nikt nie wiedział co jest, dopiero jak pojechałam do szpitala to się wreszcie dowiedzieli. No i miałam ( właściwie mam, bo to się tylko 'zalecza' a nie leczy) borelioze, dostałam takie antybiotyki, że na lekcjach nie mogłam głowy w pionie utrzymać. Czułam się przez to fatalnie i dlatego nie lubię owadów, a w szczególności kleszczy.
o masakra, moja matka miała borelioze pare (6-7) lat temu i ciagle odzywają się jakieś zaszłości po tej chorobie.
Śmieszy mnie Feng Shui.
Mam łóżko nogami do drzwi, bo inaczej nie szło go ustawić. Lustra wcale nie mam.
A burzę uwielbiam. Mógłbym na nią patrzeć godzinami. Nie wspominając o takim gwałtownym wichrze i ogólnym szaleństwie natury tuż przed burzą - po prostu coś wspaniałego.
Chyba nie mam żadnej fobii, ale pamiętam, jak kiedyś po obejrzeniu "Oszukać przeznaczenie" panicznie bałem się chodzić po domu, gdy było całkiem ciemno. Oczami wyobraźni widziałem te wszystkie ostrza, śliskie powierzchnie, ciężkie przedmioty...
ktoś wcześniej o tym wspominał, więc ja jeszcze składam najszczersze kondolencje wszystkim którzy panicznie boją się much. To musi być wielka tragjedja.
Lęk przed owadami - entomofobia.
Ktoś tu, pisał, że boi się pogrzebania żywcem chyba - tafefobia.
hmm.... ja to się panicznie boję zwierząt wszelkiego rodzaju. to się chyba zwie zoofobia.
Jakichs specjalnych fobii nie mam. Dziwne, BARDZO dziwne i niepojete nawet przeze mnie samą - mam lęk przed niektorymi KWIATAMI. Szczegolnie tymi rosnacymi w kupie i wydajacymi bardzo intensywny zapach. Boze. Drże na ich widok.
Poza tym claustrofobia, ale chyba powoli z niej wyrastam.
No i boję się motyli.
Ja sie ostatnio zorietowalam ze panicznie boje sie nakluwania. Szczepien, pobierania krwi, wenflonow (na ich widok robi mi sie niedobrze nawet jesli jest wczepiony w kogos innego niz ja). Ostatnio na pobraniu krwi z palca zacisnelam oczy i odwrocilam glowe - kobieta mi sie zaczela pytac ile mam lat xP
Ja też tak mam.. Mimo , że na widok krwi nie mdleje ani nic. We mnie to chyba wszystkie fobie świata są, procz arachnofobii [pajączki akurat uwielbiam ;P] , jeno że w małym stopniu. Co rusz odkrywam jakąś nową.
Ja mam chyba więcej natręctw niż fobii, ale tych też się parę znajdzie. Z dzieciństwa została mi taka jedna, na przykład, nie znoszę dotykania szorstkich rzeczy suchymi rękami. Jeśli przy mnie ktoś, dajmy na to, składa ręczniki frotte przesuwając po nich dłońmi, wywołuje to u mnie efekt podobny do tego, jaki odczuwają niektórzy słysząc kredę (albo, jeszcze lepiej, gwóźdź) jeżdżącą po tablicy. Nawet udało mi się to wyartykułować, nazywając swoją szorstką (bo wełnianą, taką tkaną, z Cepelii) narzutę na tapczan podróżyną. Miałam wtedy ze cztery lata, ale po dziś dzień wszelakie gryzące szorstkości tak nazywam. Ponadto boję się czarnej tafli wody, nie znoszę stawać w porcie na brzeżku kei albo na brzegu pomostu jakiegokolwiek. Za nic nie spojrzę do góry na dachu czy z okna wysokiego piętra. Podobnie paniczny lęk budzi we mnie widok wielkiego statku patrząc z dołu, czyli na przykład z jachtu czy łodzi.
stanie pod kadłubem statku i słuchanie wykładu na temat jego wytrzymałości na kruche pękanie. to dopiero groza ;C
A co powiesz na siedzenie w szalupie spuszczanej na środku oceanu w ramach alarmu ćwiczebnego ? Albo schodzenie po drabince sznurowej...
fajneee
A idź do diabła .
Wybierajcie sobie Fobie!!!
+ agrizoofobia - lęk przed dzikimi zwierzętami
+ ailurofobia (felinofobia) - lęk przed kotami
+ arachnofobia - lęk przed pająkami lub innymi bezkręgowcami zbliżonymi do nich wyglądem
+ awizofobia - lęk przed ptakami
+ batrachofobia - lęk przed żabami
+ entomofobia - lęk przed owadami
+ equinofobia - lęk przed końmi
+ ichtiofobia - lęk przed rybami
+ galeofobia - lęk przed rekinami
+ kynofobia - lęk przed psami
+ reptilliofobia - lęk przed gadami
+ ofidofobia - lęk przed wężami
+ rodentofobia - lęk przed gryzoniami
+ ornitofobia - lęk przed ptakami
+ aerofobia - lęk przed powietrzem (wiatr, przeciąg, podróż kolejką napowietrzną)
+ asfaltofobia - lęk przed wszechogarniającym asfaltem (szczególnie widoczna u ludzi zamieszkujących w dużych aglomeracjach miejskich)
+ antofobia - lęk przed kwiatami
+ arsonofobia - lęk przed ogniem
+ blanchofobia - lęk przed śniegiem
+ brontofobia - lęk przed burzą
+ hydrofobia - wstręt do picia wody
+ mykofobia - wstręt do grzybów
+ ovophobia - lęk przed jajkami
+ aidsfobia - lęk przed zakażeniem wirusem HIV
+ algofobia - lęk przed bólem
+ akarofobia - lęk przed roztoczami, zwłaszcza powodującymi świerzb
+ amathofobia - lęk przed kurzem
+ arachibutyrofobia - lęk przed zarazkami
+ bakteriofobia - lęk przed bakteriami
+ dysmorfofobia (DMF) - lęk przed deformacją, zaburzenie spostrzegania własnego ciała, objaw anoreksji i treść urojeń hipochondrycznych w schizofrenii
+ emetofobia - lęk przed wymiotowaniem
+ erytrofobia - lęk przed zaczerwienieniem się (zwykle w momencie adolescencji lub jako symptom nerwicy lękowej)
+ hemofobia - lęk przed widokiem krwi (występuje bradykardia i omdlenia)
+ kancerofobia - lęk przed chorobami nowotworowymi
+ maniafobia (agateofobia, dementofobia) - lęk przed chorobą psychiczną, szaleństwem
+ mizofobia - lęk przed brudem (często z towarzyszącymi natręctwami (np. mycia rąk))
+ nozofobia - lęk przed zachorowaniem
+ rytifobia - lęk przed zmarszczkami
+ tanatofobia - lęk przed śmiercią (objawia się uczuciami takimi jak: zbliżająca się utrata świadomości, stan przedzawałowy, ustanie bicia serca, zawroty głowy, drętwienie kończyn, kołatanie serca, znaczny spadek lub wzrost ciśnienia oraz pulsu, bezdech, duszności, ucisk na klatkę piersiową, głowę lub brzuch)
+ tokofobia - lęk przed ciążą i porodem
+ traumatofobia – lęk przed zranieniem
+ wenerofobia - lęk przed chorobami wenerycznymi
# syfilidofobia - lęk przed zachorowaniem na syfilis
+ achluofobia (nyktofobia, skotofobia) - lęk przed ciemnością
+ akrofobia - lęk wysokości
+ aquafobia - lęk przed wodą
+ cyberfobia - lęk przed korzystaniem z technicznych udogodnień informatycznych
+ dromofobia - lęk przed podróżowaniem
# amaksofobia - lęk przed prowadzeniem samochodu
# awiofobia - lęk przed lataniem samolotem
# nautofobia - lęk przed rejsem statkiem
# siderodromofobia - lęk przed jazdą koleją
+ gefyrofobia - lęk przed przekraczaniem mostów
+ glassofobia - lęk przed wystąpieniami publicznymi
+ hypsofobia - lęk przed upadkiem w przepaść
+ klaustrofobia - lęk przed zamkniętymi pomieszczeniami
+ kleptofobia - lęk przed kradzieżą
+ odontofobia - lęk przed wizytą u stomatologa
+ stasibasifobia – lęk przed staniem i chodzeniem (częste zaburzenie u osób w wieku podeszłym)
# basifobia - lęk przed chodzeniem
# stasifobia – lęk przed staniem
+ tafefobia - lęk przed pogrzebaniem żywcem
+ technofobia - lęk przed (zaawansowaną) techniką
+ triskaidekafobia - lęk przed liczbą 13 (liczbami feralnymi)
+ antropofobia - lęk przed ludźmi
+ gamofobia - lęk przed zawarciem małżeństwa (patrz syndrom Piotrusia Pana, mizogamia)
+ homofobia - lęk przed zetknięciem z osobami o orientacji homoseksualnej, byciem homoseksualistą
+ ksenofobia - lęk przed obcymi ludźmi
+ nekrofobia - lęk przed umarłymi
+ ochlofobia - lęk przed tłokiem
+ seksofobia - lęk przed płcią przeciwną
# androfobia - lęk przed mężczyznami (patrz: mizoandria)
# gynefobia - lęk przed kobietami (patrz: mizogynia)
* kaligynefobia - lęk przed pięknymi kobietami
+ aichmofobia - lęk przed ostrymi przedmiotami
+ apejrofobia - lęk przed nieskończonością
+ aulofobia - lęk przed instrumentami muzycznymi, które kojarzą się z członkiem
+ chrystofobia - potoczne określenie niechęci do chrześcijaństwa
+ fobofobia - lęk przed lękiem
+ hytewafobia - lęk przed zapachami
+ pantafbia - lęk przed wszystkim
+ pekkatofobia - lęk przed popełnieniem grzechu
+ picturefobia - lęk przed obrazami uwieczniającymi ilustrację które w rzeczywistości są żywę
+ teofobia - lęk przed Bogiem
ja mam:
+ achluofobia (nyktofobia, skotofobia) - lęk przed ciemnością
+ akrofobia - lęk wysokości (ale taki mały a właściwie to tylko hypsofobia)
+ hypsofobia - lęk przed upadkiem w przepaść
Ładny spis nie powiem ciekawe, czy jest ktoś, kto to wszystko zna na pamięć
Ja mam w każdym razie:
-entomofobię - lęk przed owadami- tylko, że nie przed wszystkimi, przed nieznanymi mi latającymi przede wszystkim. No i kiedyś panicznie bałem się ciem, teraz mi na szczęście przeszło.
-tanatofobię - lęk przed śmiercią (ale bez żadnych z tych objawów)
No i tyle, boję się też podobnie jak Harry samego strachu, ale praktycznie niczym się to nie objawia
Zabójcza lista.
Ja mam tylko leciutki lęk wysokości, ale nic poważnego.
Aha, i dziwną niby-fobię: niemożebnie drażni mnie widok znamion, narośli itp. Jeśli widzę osobę z czymś takim, mam ogromną ochotę jej taką narośl zedrzeć. Po prostu nie mogę tego znieść.
Blizny czy inne nabyte zranienia już mnie nie ruszają. Dziwne.
O, właśnie zdiagnozowałam u siebie ovophobię - lęk (w moim przypadku raczej wstręt) przed jajkami. Oprócz tego lekka hypsofobia i lęk przed niektórymi owadami (konkretnie: muchami, reszta mnie niespecjalnie rusza). Szkoda, że nie ma nic o pędrakach i larwach .
A ja mam wstręt przed piciem wody. Codziennie muszę dostawać kroplówkę.
wiesz ja tez to mam, ale znalazłem substytut xD
z tej listy to uw. psy sobie moge policzyc
mam kumpla który nie siada. nawet przed kompem stoi. a jak sie napieprzy to już leży. kiedyś poświęcił się i usiadł na imprezie za połówkę wódki na wyłączność. potem już nie siedział.
O.o
Nnnnnie, raczej nic z tych fobii. Ale mam taki dziwny zwyczaj, że nie umiem wypowiedzieć niektórych słów w jakimś konkretnym znaczeniu. Ciężko to nawet wyjaśnić ale powiedzmy, że na przykład powiem; lubię kremówki. I wszystko jest cacy, ale jak mam już powiedzieć; lubię cię, to nie potrafię. To słowo na L wydaje mi sie takie obleśne, plah! i że jak to powiem to coś się stanie złego...
...wszystkie terminy do psychiatry były już zajęte.
Ja czasami mówię co innego i myślę co innego ;p
Albo zapominam podstawowych wyrazów.
Kiedyś z Michem o czymś gadałam i spytałam mu się o drzwi w aucie, jak się je liczy itd. ;p bom niekumata ;p
I mówię: A to ten, no....Ten....Eeeee.....
Michu: No, Kochanie? Jak się nazywa to z tyłu?"
Ja: No, ten, no...Garaż? xD
może to co napisze jest kontrowersyjne (zaraz się posypią teksty typu "nie wiesz jak się wtedy czuje"itp) ale biorąc pod uwagę główną zasadę rozpoznawaniu zaburzeń psychicznych a mianowicie tę mówiącą, że póki człowiek jest w stanie odnaleźć u siebie objawy jakiejś choroby/ zaburzenia (np. po przeczytaniu książki/artykułu o fobiach), jest on pod względem psychicznym zupełnie zdrowy
to że się czegoś boimy nie jest równoznaczne z posiadaniem fobii, bo wybaczcie myślę że większość z nas boi się śmierci, zranienia czy wszelakiej maści chorób, już nie mówiąc o atawizmach typu strach przed ciemnością
osoba ogarnięta fobią po przeczytaniu powyższej listy nie stwierdzi "ja mam to, a czasami tamto"
chory psychicznie (może to złe określenie bo fobia to częsciej objaw jakiejś innej choroby, a nie każdy lęk można uznać za utratę zdrowia psychicznego, wiec przepraszam jeśli kogoś tym urażę) zwykle neguje to że jest chory (oczywiście jeśli zdaje sobie z tego sprawę) i raczej nie wypowiadałby sie o niej (fobii) z takim spokojem
a tak niezupełnie serio próbowałam sobie wyobrazić że boję się wszystkiego
hardcore
Prawda...
A ja ostatnio spotkałam się z przypadkiem kobiety, która maniakalnie dba o czystość rąk... ma ze sobą taki patyczek jak chce przycisnąć guzik na przejściu dla pieszych. Ale najgorsze jest to, ze brzydzi się pieniędzy. Nie chodzi oczywiście o wstręt do samej idei sosiny, ale po prostu one przechodzą z rąk do rąk xD... i mają mnóstwo bakterii... wiecie.
dlaczego tego lata jest tyle ciem?
Uświadomiłem sobie, ze boję się także gałek ocznych, z dużą ilością takich czerwonych żyłek. Po prostu nie mogę wytrzymać jak na posiadacza takich oczu patrzę. W skrajnych przypadkach oczy mi wtedy łzawią.
+ awizofobia - lęk przed ptakami
+ ornitofobia - lęk przed ptakami
? nie rozumiem , do wyboru do koloru?
WYBRANE:
+aerofobia - lęk przed powietrzem (wiatr, przeciąg, podróż kolejką napowietrzną) - zawsze się boje, że mnie ze sobą porwie
+ antofobia - lęk przed kwiatami - to jest nienormalne! ja na widok kwiatków [szczególnie rosnących w kupie i wydających b. intensywny zapach] drżę i robi mi się słabo
+ brontofobia - lęk przed burzą
+ hydrofobia - wstręt do picia wody - szczególnie ciepłej, fu, niedobrze mi się robi
+ algofobia - lęk przed bólem
+ emetofobia - lęk przed wymiotowaniem
+ erytrofobia - lęk przed zaczerwienieniem się (zwykle w momencie adolescencji lub jako symptom nerwicy lękowej)
+ kancerofobia - lęk przed chorobami nowotworowymi
+ mizofobia - lęk przed brudem (często z towarzyszącymi natręctwami (np. mycia rąk)) - mam manie na pkcie świeżości produktów, w życiu nie zjem i nie wypije czegoś, co raz już było otwarte
+ nozofobia - lęk przed zachorowaniem
+ tokofobia - lęk przed ciążą i porodem
# amaksofobia - lęk przed prowadzeniem samochodu - jestem zbyt roztrzepana, boje sie prowadzić wszystkiego co ma kółka, włączywszy w to rower
+ glassofobia - lęk przed wystąpieniami publicznymi - z tym walcze
+ klaustrofobia - lęk przed zamkniętymi pomieszczeniami
+ odontofobia - lęk przed wizytą u stomatologa
+ antropofobia - lęk przed ludźmi - nie ufam ludziom
+ ochlofobia - lęk przed tłokiem - boję się, że zabraknie mi powietrza
+ teofobia - lęk przed Bogiem - mimo wszystko <;
+ aulofobia - lęk przed instrumentami muzycznymi, które kojarzą się z członkiem
To jest taka fobia ? ;P Dziwne.
Są też fobie na punkcie płci przeciwnej.
Np. fobia na punkcie pięknych kobiet bądź damskich/męskich miejsc intymnych.
Taką fobie też chyba mam w jakimś stopniu, bo boję się oglądać materiałów pornograficznych. Może nie tyle, co się boje, ale mam w pewnym sensie wstręt do obnażonych obcych ciał.
Oj.
Zeti dlaczego tak sądzisz? <;
Przemek prędzej bym sobie kupiła wibrator i robiła sobie dobrze oglądając jakiś pikantny filmik, niż dotykała się z obcym mężczyzną.
Nie no, wszystko ok, byle ciało Twojego chłopaka nie weszło do tej kategorii, bo wtedy faktycznie nie będzie zbyt uradowany.
Ja pier... dobra nie obcych ciał, tylko ciał należących do obcych ludzi. Lepij ? ;]
Lepiej. Teraz uściśliłaś swoją fobię.
Abstrakcjo, miałem na myśli Twojego chłopaka. Nie twierdzę, że dotykałabyś się z obcym mężczyzną.
Ja też abstrakcjo nie chciałem cię urazić. Chodziło mi o kłopoty w kontaktach z twoim chłopakiem. Jeżeli poczułaś się urażona to sorry.
sorry ze znowu sie wtracam ale widze ze znacie sie na rzeczy a ja mam takie pytanko. czy jezeli brzydze sie dotknac gryzonie (myszy, szczury itp) to mozna to nazwac fobia?? a jak tak to jaka??
a widzisz różnice w słowach wstręt i lęk
jeśli tak to znasz odpowiedź
dzieki za odpowiedz. chba masz racje
Urazona? Właściwie nie, trudno mnie urazic tak apropos. Ja po prostu nie ufam obcym ludziom. A w kontaktach z chłopakiem, bądzcie pewni, nie mam problemów.
rozumiem, że to temat, w którym każdy znajdzie sobie jakąś przejmującą chorobo-fobię. zdaje się, ze to się nazywa hipochondria.
Hipochondrie stwierdzil u mnie ironicznie lekarz rodzinny, kiedy mowilam, ze mnie plecy bola. A potem ortopeda mi pokazal na rentgenie co jest nie tak. Tu krucho, tu nie ma, tu costam. Tak mi sie przypomnialo, hehehe.
Łatwo będzie Cię przerobić na części zapasowe, skoro się tak sama z siebie rozlatujesz ;)
Juz powoli cennik ustalam.
ja chcę cycki!
khihihi ale jestem zabawy.
zamykamy?
A po co? Oczyścić tylko i zostawić, może ktoś zechce jeszcze pogadać o fobiach.
Ja mam fobię przed moją nauczycielką matmy. A jak to się objawia - Jak ją wczoraj zobaczyłem na lekcji, to momentalnie dostałem 38,8, i do lekarza, który wypisał mi zwolnienie. Szkoda, że nie z matmy z tą babą. Mogliby nam zmienić nauczycielkę.
Miałam kolegę, który tak samo reagował na geografię. to się nie nazywa fobia tylko nerwica.
Konkretnie nie że nie lubię matmy. Ja nienawidzę baby od matmy. Ona mnie chyba też.
Dziwne. Odnotowałem dopiero pierwszy taki przypadek, ale jak się to powtórzy, to może to rzeczywiście jakaś nerwica związana z tą okropną babą.
gosh, to był skrót myślowy. reagował na geografię = przychodził na geografię = dostawał gorączki i dreszczy. na widok nauczycielki m.in.
co do nerwicy wobec nauczycieli, to tez mam takie cos
a dokladnie na moja chemiczke :>
jak widze tego rudzielca, to budzi sie we mnie wola walki..
..niestety trzeba sie opanowac, bo reszta klasy patrzy xD
a jesli chodzi o fobie..to pajaki..o blee..te ich odnuza pelzajace po wszystkim..cos okropnego
jesli przypomna mi sie jakies inne..to napisze
Ja mam fobię wysokości. Nie wiem, czy można to nazwać lekiem wysokości, bo ja mogę wejść wysoko, ale jak już się tam znajdę to od razu wolałabym znaleźć się na ziemi, albo po prostu... zeskoczyć ( nie są to myśli samobójcze!!, żeby nie było). Nie lubię też, a wręcz nienawidzę burzy - panicznie się jej boję.
I jeszcze mam coś takiego, że irytuje mnie np. biała kropka na czarnym tle (albo odwrotnie) <brrr>
Ja osobiscie chyba nie mam zadnych fobii, tzn:
-Nie nawidzilem jak ktos lamal styropian, ale chcialem to zmienic i zdecydowalem, ze sie przelamie. Zaczolem samemu lamac styropian. Po pewnym czasie sie przyzwyczailem.
-Nastepnie przyszedl czas na pozbycie sie fobii zwiazenj z dotykaniem brudnych naczyn. Np zawsze chetnie wyjmowalem czyste naczynia ze zmywarki, ale wkladac brudne - koszmar, ale dalem rade - urzadzilem zabawe w bablanie sie w resztkach po posilku i teraz juz nie mam zastrzezen.
-Zostala mi jeszcze jedna fobia. Jest bardzo skomplikowana i dziala tylko w jednym miejscu, a mianowicie u mojej babci na klatce schodowej. Otoz moja babcia mieszka w Krakowie na 1 pietrze. Fobia daje o sobie znac jak tylko otworze drzwi wejsciowe do bloku i zaczynam wchodzic po schodach. "Wiem", ze w momenci gdy drzwi trzasna (zamkna sie) "nie moge" znajdowac sie na schodach - jedynie na polpietrze mi wolno, bo inaczej cos sie zlego stanie. Nie jest to zbyt uciazliwe, poprostu jak tylko otworze drzwi, spieprzam do babci <lol>, a jak np niose cos ciezkiego to zatrzymuje sie na dolnym polpietrze do czasu az drzwi sie zamkna, a jak mi sie czasem zapomni, to sekunde przed zamknieciem podskakuje w powietrze - drzwi zamykaja sie, a moje nogi nie dotykaja schodow... - Ale jestem pokrecony... Juz sie nie moge doczekac wyjazdu do babci - musze raz wreszcie z tym skonczyc!
P.S. - Kobra, jesli to co opisalas jest prawda (odnosnie zamykania drzwi etc.) to Ci wspolczuje i radze porozmawiac z osoba, ktora sie zajmuje fobiami. Znam osoby, ktore byly w identycznej sytuacji jak Twoja. Teraz juz maja sie lepiej. Pamietaj tylko o jednym - zadna z fobii nie jest normalna! I nigdy nie powinna byc traktowana jako cos normalnego. Nigdy sie nie staraj do tego przyzwyczaic.
ja to mam klaustrofobie, tzn lęk przed ciasnymi pomieszczeniami, ze zamknięte to nie.
nie lubię dużych, owłosionych i szybko się przemieszczających pająków
a z natręctw to teraz to chyba nie mam żadnej, ale kiedyś to ja miałam ich strasznie dużo, które mnie strasznie denerwowały np. jakieś 2 lata temu gdziekolwiek bym nie była np. w szkole otwierając książkę, podręcznik, ćwiczenia, słownik, atlas czy cokolwiek innego musiałam powąchać środek ;p. Nie mogłam otworzyć książki nie powąchając jej, no po prostu nie mogłam... ehh.... Na szczęście samo się wyleczyło
albo kiedy miałam 13 lat, jak czekałam na coś np. aż się komputer włączy to musiałam policzyć do 13...ehhh.....
miałam jeszcze coś strasznie denerwującego związanego ze stronami tzn prawą i lewą.
do reszty się nie przyznam bo wstyd mówić... ;p
a chyba najlepsze to jest to, że zamierzam zostać psychologiem ;pppp
Ktoś mi powiedział kiedyś, że wielu ludzi, którzy powinni pójść do psychologa, idzie na psychologię
Może chcą zaoszczędzić?
słyszałem o piciu do lustra. ale zeby robic psychoanalizę do lustra... kahem...
A jak chce się zostać psychiatrą to co?
Fobii jako takich nie mam. Acz paru rzeczy się boję, wydaje mi się, że najbardziej bólu, siebie żywej w trumnie^^ i duchów. A może raczej możliwości zobaczenia ducha. I owadów, jeśli są stosunkowo duże i znajdują się blisko mnie bądź są w zamkniętym pomieszczeniu, w którym akurat przebywam.
Okropności^^.
zamknięcia w trumnie też się obawiam ;p
Ja właściwie nie, bo gdy mnie tam zamkną, to już będę martwy, i będzie mi wtedy głównie zależało, aby jak najszybciej mnie zamknęli.
Chociaż, jakby mnie żywego w trumnie zamknęli, to by było makabryczne.
Zeti, myślę, że jak już będziesz martwy *odpukuje w niemalowane* to nie będzie Ci na niczym zależeć
Ja jednak mam nadzieję, że będzie mi na czymś zalezeć.
ciekawe.
a jak nazwać coś takiego:
podam dwa proste przyklady.
zanoszę pudełko z płytą do kuchni, bo wiem że za chwilę ktoś po nią przyjdzie. kolega mówi "na pewno jest w środku płyta?" ja odpowiadam "jest" bo wiem ze jest, sam jej szukalem i wkladalem do pudelka. pomimo teog jednak, ze wiem ze ona jest w srodku, sprawdzam ponownie.
albo po zakluczneiu domu idę kilka metrów, ktoś z kim idę mówi "zakluczyłeś dom?" ja wiem, że zakluczałem ale myślę że mogło mi się wydawać, albo że to mogło być wczoraj i żeby mieć swięty spokój wracam, i sprawdzam czy zakluczyłem chatę.
?
e tam. dopóki nie uniemożliwia ci to normalnego funkcjonowania, to nic takiego.
Ja ma dokładnie to samo - jak zamykam drzwi od domu i ide do szkoły, to wracam sie ze trzy razy, żeby sprawdzic czy na 100% są zamknięte. To trochę denerwujące i naprawdę psuje nerwy i psychike...nie wiem, jak sie tego pozbyc. O, i co do pająków - też mam arachnofobię.Pająki są straszne, nawet tej najmniejsze i najwolniej pełzające. Są okropne i przebrzydłe. I już...
Jak się można od tego wszystkiego uwolnic??
Ja też sprawdzam kilka razy różne rzeczy. Np. czy wyłączyłem żelazko, i mimo,,ze wiem, ze to robiłem idę popatrzeć, bo wydaje mi się, że mogłem nie wyłączyć.
To to już jest nerwica natręctw (tak to się chyba nazywa). Zupełnie jak w Dniu świra albo Lepiej być nie może (tytuł oryginalny- As good as it gets). To jest naprawdę nieprzyjemne. Nie dość, że się traci czas na ciągłe sprawdzanie, to jeszcze dla otoczenia jesteśmy dziwakami...sam czasami wracam się spod windy do drzwi, żeby sprawdzić, czy są zamknięte, ale na szczęście zdarza się to sporadycznie.
Ja tam raz w tygodniu prasuję, w soboty. I dzisiaj nawet nie sprawdzałem, czy żelazko wyłączone.
Postęp. Ja akurat żelazka, czy pudełek nie sprawdzam...tylko drzwi. I nie powiem - strasznie mnie to wnerwia.To nawet nie jest fobia, to jakby obsesja.
E, ja tam drzwi zawsze zostawiam otwarte, gdyż zawsze ktoś w domu jest. Albo Dziadek, albo Ciocia (jak się nazywa stopień pokrewieństwa pomiędzy mną, a siostrą mojej babci?) Dawniej bywała i Babcia, ale od trzech miesięcy nie żyje.
Mieszkam na wsi, więc nie ma większego problemu z akwizytorami itp. Jedynie na noc można drzwi zamknąć, ale niektórzy nasi sąsiedzi nawet tego nie robią.
Heh...ja właśnie w bloku mieszkam - tylko 3 piętra, ale zawsze! No i jest small problem, jeżeli drzwi nie zamknę. A zamykac muszę każdego dnia idąc do szkoły. I potem sam stres.: zamknęłam, czy nie zakmnęłam?!
No parter to nie piętro - nie liczy się parteru jak sie mówi o piętrach. A po drugie - 10 lepiej brzmi niż 11
A tu znowu jest problem - nie jestem z tych, którzy lubią (potrafią) wstac wcześnie rano...no cóż,sama sobie problemy robię Ale jakoś da się z tym życ - nie na drzwiach świat się kończy.
Drzwi zaczynają świat.świat to wszystko, co czeka za drzwiami.
a ja nie sprawdzam czy drzwi zamknęłam, ani nic takiego, za to zanim pójdę spać 10 razy patrzę czy aby na pewno nastawiłam budzik. i nienawidzę spać przy zamkniętym oknie, ale jak mam otwarte (mieszkam na parterze), to nawet jak zablokuję- cały czas mi to chodzi po głowie.
W życiu nie otworzyłbym okna na noc w mieście, na blokowisku, i na parterze. Co innego u mnie np. Też mam pokój na parterze, ale w raczej spokojnej okolicy (przedostatni dom osiedla-przysiółku (określenie do stosowania zamiennie, jak kto woli), i mam z okna wspaniały widok na las. To świeże powietrze... Ale w mieście, bym nigdy okna na parterze na noc nie otworzył. Na drugim pietrze bym się dopiero odważył.
a mi się kiedyś obiło o uszy, że na 2 piętrze to też nie zabezpiecznie na otwieranie okien na noc
e tam. Na drugim piętrze zawsze otwieram, i nic mi sie jeszcze nie stało.
Też mieszkam na 2 piętrze i czasami otwieram. Tylko, że w moim przypadku to troszeczkę niebezpieczne jest, bo od czasu do czasu lunatykuję
prawda jest taka że na otwarcie drzwi balkonowych specjaliści potrzebują kilku sekund, ja otwierałem mieszkając na pierwszym piętrze i żyję.
Widziałam cię w akcji przy otwieraniu drzwi balkonowych. Nie jesteś specjalistą, bo ci to dłużej zajęło. I to od środka :>
bo tam ktoś stał i ciągną z drugiej storny
hehe. W dodatku siła Coriolisa i grawitacji w tym obszarze działała wyjątkowo na niekorzyść
Sytuacja z ostatniej imprezy:
-Maaaarcin, a ty umieszz otworzyć drzwi na baalkooon?
-Umiem
-Aa, otworzysz mii?
-Ok
-Tylko póżniej nie zamyykaj, bo będę chciała wyyjść...
'Kapciem go, kapciem!!'
Chyba bym sie z domu wyprowadziła, jak brat albo tata kupił sobie pająka - nawet najmniejszego..brr...a jakby sie w nocy z akwarium wydostał?Zawał na miejscu...
Mój kumpel hodował sobie dwie tarantule, ale musiał sprzedać, bo nikt nie chciał z nim mieszkać po tym, jak kiedyś zapomniał przykryć akwarium i sobie obie uciekły. Brrr...
Cżesto spotykam się z tym, że ludzie mniej boją się dużych pająków, niż takich domowych. Ja tak mam. Ostatnio też znajoma tak stwierdziła.
Brr...Jak widzę te cienkie odnóża...Ble, ble, ble. To już wolę pomiziać ptasznika.
Duże jest piękne
co?? Te wielkie, obrzydliwe, włochate cuś? Sory, ja wole te domowe, chociaż ich też bardzo nie lubię. Jakby ktoś miał w domu pająki - do tego tarantule, do tego dwa, i by mu uciekły, osobiście bym powiedziała: Albo te pająki, albo ja. No bo żyć w ciągłym strachu, że kiedyś pod kołdrą będzie sobie łaził po twojej nodze pająk? Za żadne skarby!
Cóż. Tarantuli raczej nikt by nie miał z prostych przyczyn.
W Polsce bynajmniej.
Co w tym złego że pająk chodzi po nodze? Moje psy też po mnie chodzą w nocy i jest dobrze. Kwestia przyzwyczajenia.
pajaki sa po prostu straszne. ogolnie to chyba dla tego ze tak szybko chodza i jak sie machnie reka to nie uciekaja jak muchy. ostatnio dowiedzialem sie co dla mnie jest strasznego w pajakach. chodzila po mnie mucha ze zlamanym skrzydelkiem, nie mogaca odleciec. chociaz wiedzialem ze to tylko zwykla mucha to poczulem ten sam lek co przy zauwazeniu pajaka.
LUDZIE DZISIAJ MAM POSPRZATAC PIWNICE I NA SAMA MYSL JUZ TRAUME PRZEZYWAM!!!
Dokładnie...nazwa dużo nie daje. A owłosiony, borzydliwy pająk zawsze zostanie owłosionym, obrzydliwym pająkiem. Cóż, jak psy mi w nocy po nodze łażą, to też mi raczej to nie przeszkadza...ale jakby pająk łaził mi po nodze to zawał na miejscu.Jaka różnica? Pająk jest mniejszych rozmiarów, ale taki, jak wcześniej wspomniałam, owłosiony i obrzydliwy. Czujesz, jak przeczuca każdą nóżką. Brrr... no straszne po prostu.
Bardziej on by sie przestraszyl niz Ty.
Oj wątpię, wątpię. On mógłby się bronic, mnie by sparaliżowało ze strachu... znaczy pająk wygrywa.
Jakby się bronił pająk, który nie jest jadowity?
Wystarczy, żeby mi się pokazał...to zupełnie wystarczyłoby na mnie
Hm. ;]
+ kynofobia - lęk przed psami
Mam straszny lęk przed każdym psem. Nienawidzę jak łasi się lub skacze... Podobno zaczęłam się bać psów po pewnym zdarzeniu z dzieciństwa. Jak miałam może z trzy lata, tata trzymał mnie na rękach, a pies wujostwa zaczął mnie ciągnać za nogę, by mnie postawili na podłodze, chciał się pobawić... Od tego czasu, nie weszłam do ich mieszkania, dopóki pies nie został zamknięty. Lęk pozostał do dzisiaj. Chociaż teraz już nie w takim stopniu jak kiedyś. Potrafię usiąść lub przejść koło psa, bez zdradzania, że się go boję...
+ entomofobia - lęk przed owadami
Ogólnie nie boję się owadów, raczej brzydzę... Paniczny lęk wywołują jednak u mnie ćmy. Po prostu nie mogę wyrobić jak taka ćma lata koło mnie, obija się o kasetony... brr... Nie zasnę dopóki jej nie zabiję lub jakoś przegonię z pokoju. Już zdażało mi się leżeć w łóżku z klapką w pogotowiu.
+ gefyrofobia - lęk przed przekraczaniem mostów
Zwykły most mogę przejść spokojnie, ale jak już przechodzę przez drewniany lub wchodzę na molo, to już zaczyna się panika...
+ glassofobia - lęk przed wystąpieniami publicznymi,
To już standardowo... Pustka w głowie, napięte nerwy, plączący się język...
albo po zakluczneiu domu idę kilka metrów, ktoś z kim idę mówi "zakluczyłeś dom?" ja wiem, że zakluczałem ale myślę że mogło mi się wydawać, albo że to mogło być wczoraj i żeby mieć swięty spokój wracam, i sprawdzam czy zakluczyłem chatę.
Też tak mam. Np. nie mogę się oduczyć sprawdzania po kilka razy plecaka czy torby. Chociaż wiem, że mam wszystko spakowane muszę sprawdzić...; innym przykładem jest sprawdzanie czy na pewno gaz jest wyłączony lub drzwi zamknięte. Miałam jeszcze coś takiego, że przed położeniem się spać musiałam idealnie ułożyć ubrania na drugi dzień, bo inaczej nie zasnęłam. Teraz mogę je po prostu rzucić na krzesło...
Z tymi ćmami to mozesz sobie piąche z Katonem przybic, podobno histeryzuje i piszczy jak mlode dziewcze na ich widok :D
Nio...u mnie to samo. Pytałam się nawet paru osób, czy da się to jakoś...hmm...ustopniować?Uspokoić? No żeby mnie to nie dręczyło w dzień i w nocy. No i nic - zero pomysłów na "terapię" tego typu...ktoś ma jakieś pomysły??
nie wiem czy da sie to wyleczyć ale mi to jakoś samo przeszło... wystarczy trochę samozaparcia... ale arachnofobii nigdy niestety nie uleczę...
no jedziemy na tej samej łodzi. Pająki są blee... a nawet gorzej. A co do oduczenia się mojej fobii/manii, to nie wiem, czy kiedykolwiek do tego dojdzie. Będę musiała z tym jakoś życ, chyba przeżyję, no nie?
Ostatnio zawitał do mnie chłopak z tego forum, bliżej znany jako TimmY. Chłopak 18-letni bał się mojego pająka jak małe dziecko
A ja sie boje niektorych walijskich slowek. Llwyrymwrthodwr ydw i! xD
to zapewne znaczy 'dwa kilo soli'
A mi mama powiedziała, że przyda mi się terapia związku z moją nerwicą natręctw.
Mój stary kiedyś odganiał muchę, która siadła mu na nodze podczas rąbania drewna. Siekierą. Ale do tego trzeba być skończonym kretynem.
i co? i co?
I musieli mu siedem szwów założyć.
aha
Cóż - temat dla mnie.
Po pierwsze mam lęk wysokości - na szczęście widzę tutaj dużą poprawę. Kiedyś bałam się nawet wyjść na balkon na drugim piętrze, bo tak histeryzowałam. Teraz jest już lepiej, polubiłam nawet chodzenie po górach.
Po drugie - klaustrofobia. Ale nie taka typowa. Nie boję się zamkniętych, ciasnych pomieszczeń, jako dziecko zamykałam się w szafie i nic mi nie było. Tylko, że ja nienawidzę wind. Brr. I to nie tego, że się zatnie, czy zerwie. Ja po prostu nienawidzę uczucia, gdy ona się unosi lub opada. Zwłaszcza kiedy opada. Fobia przybrała już u mnie taki stopień zaawansowania, że jeżeli mam do wyboru - wejść na piąte piętro albo jechać windą, zawsze wybiorę marsz. Dopiero przy wyższej ilości pięter ewentualnie wejdę do windy.
Po trzecie - panicznie boję się noży, albo raczej ludzi trzymających noże. Nawet jeżeli są to moi rodzice, albo przyjaciele. Po prostu mam wrażenie, że ten ktoś się zaraz na mnie rzuci.
No i po czwarte - lęk przed schodami kręconymi, takie jakie znajdowały się w średniowiecznych zamkach. Wiem, że to dziwne (nie spotkałam nigdy osoby cierpiącej na coś takiego), ale tak jest. Kiedy są wewnątrz budynku to jeszcze pół biedy (chociaż też wywołują u mnie spazmy), ale jeżeli są "otwarte" i widzę wszystko, co znajduje się wokół mnie, to jest tragedia.
Lęk wysokości.. Brr.. Skąd ja to znam...
W moim przypadku występuje chyba odontofobia i entomofobia =P
Do dentysty nie ide ze zwyklym strachem. Jak mam isc do dentysty, to rycze jak opetana, mimo ze wiem, ze tam musze isc, to panikuje i sama siebie pewnie jednoczesnie nakrecam. Nienawidze tego dzwieku jak jest zab pilowany, takie wysokie "wzzzz". Nawet teraz jak to pisze to czuje tak to mnie boli! Ugh Jak tylko pomyśle o wizycie u dentysty, to czuje jak mnie wszytskie zeby bola =P
Jesli chodzi o owady, to mowie o pszczołach i osach. Raz w życiu użądlila mnie pszczola i od tego momentu (jakies 6 lat temu) panicznie sie boje tych (ugh) robali. Nawet jak ksiazke przyrodnicza przerzucam to czuje obrzydzenie. Kiedys na lekcji, na biologii do klasy wleciała taka jedna kochana osa. Mimo, ze byla ona jakies bite 4 metry ode mnie, ja siedziałam prawie pod ławka, w głowie zaczelo mi sie krecic i prawie płakałam... Lewdno o tym pomysle i mam wrazenie, ze mam ose/przczole w uchy czy nosie ><' Tata na mnie wrzeszczy, ze sie boje, ale ja nie potrafie tego opanowac Tragedia :/ chciałabym z tym walczyć ale nie potrafie.
A sprawdzać, z jakies 7 razy musze wieczorem sprawdzić, czy mam nastawiony zegarek. Teraz moze jest juz troche lepiej, ale nadal to robie =P przynamniej wiem, ze nie zaspie =P
Co do pająków to boje sie tych wielkich, włochatych brrr... jakbym cos takiego na sobie miała to bym chyba oszalała... Za to tych domowych z długimi nogami sie nie boje to są według systematyki Kosarze klasa biologiczna robi swoje =P Kleszcze tez sa obrzydliwe ><'
Fobia to to nie jest, ale obrzdzają mnie wszelkiego rodzaju nicienie, czyli np. glista ludzka, włosień i tasiemce... Bleee... ><'
Os to ja też się strasznie boję, bo kilka razy mnie już użądliły, a w tym raz na koloniach i jako że mam uczulenie na osy, musiałam jechać do szpitala i miałam zastrzyk. Brrr…
Jak tylko gdzieś widzę osę to uciekam.
Gdybym bała się dentysty, to byłoby to co najmniej dziwne, gdyż mój tata pracuje w tym zawodzie.
Hehe =P "Tato, boje sie Ciebie" =P
Panicznego strachu doznałam, gdy take bylam na kolonii. Nas balkon od pokoju mial takie delki po bokach i tak były 3 gniazda szerszeni a szerszenie to nie zarty. I pan uczulony na to zabijał je kapciem, jak wlatywaly do pokoju, bo ja cała sparalizowana tragedia ><'
Ja na osie kiedyś usiadłam i to na zawodach sportowych.
Oczywiście musiałam mieć zastrzyk.
Ajajaj... mnie sie nie zdarzylo i mam nadzieje sie nie zdarzy! Bron Boze ><' xD
Ja mam wiele bardzo dziwnych fobii.
Dziwnych nie dlatego, że są rzadkie, ale... takie rozkapryszone. Raz są, raz ich nie ma...
Najbardziej boję się ciszy. A raczej tych wszystkich dźwięków, które słychać, kiedy w mieszkaniu jest cicho. Brr... A najgorsze jest to, że wiem, że to tylko telwizor tak trzasnął, ale tak mnie coś paraliżuje, że się czasami nawet przez kilka minut ruszyć nie mogę Oczywiście jest tak tylko kiedy wiem, że jestem sama. Wystarczy mi chociaż ciche przewracanie kartek w książce przez moją mamę i ten strach nawet się do mnie nie zbliża.
Mam też dość dziwny lęk wysokości. Mieszkam na dziewiątym piętrze i mogę bez problemu patrzeć w dół przez balkon. Na Trzech Koronach wychylałam się przez barierkę, żeby zrobić ladne zdjęcie, na Sokolicy (gdyby nie mój katecheta) przeszłabym przez barierkę i ustawiła się do zdjęcia najbliżej sosny, jak to tylko możliwe.
Natomiast na samą myśl o wchodzeniu na szkolne drabinki, a zwłaszcza o odwracaniu się tyłem do nich, zalewa mnie takie przerażenie, że kiedy mieliśmy robić wymyk na wf-ie nauczycielka bez większych problemów przyjęła moje usprawiedliwienie, że źle się czuję i nie chcę ćwiczyć.
Z klatki zawsze wybiegam. ZAWSZE, chyba, że ktoś ze mną idzie. Wtedy nie. Ale kiedy wychodzę sama czuję takie coś... takie dziwne... i wybiegam. A kiedy czekam na windę (sama. Znowy tylko wtedy, kiedy jestem sama!) to czasem myślę, że zejdę ze strachu, zanim dojedzie. Nie wiem czego, po prostu się boję.
Przyczepiło się do mnie też coś w rodzaju nerwicy.
Otóż, rano zazwyczaj zostaję sama. Wygrzebuję się z łóżka kiedy tylko usłyszę szczęk zamka i przechodzę po całym domu zapalając wszystkie możliwe światła i włączając telewizor, po czym... wracam do pokoju i kładę się z powrotem. Często nawet zasypiam.
Pająków, ciem i innych owadów i robali się nie boję, ale mnie obrzydzają. Fuuuj...
A psy wręcz ubóstwiam (z wazejmnością nawet. Piesy kochane zawsze do mnie podbiegają, jak gdzieś idę, nawet takie obce, i się łaszą. A do moich koleżanek nie ), ale to chyba przez to, że się z nimi wychowywałam. Przez moje życie przewinęło się już chyba z osiem jamników i jedna, wyjątkowa jagdterierka ([*]Ikunia[*]). Nie licząc oczywiście psów moich niezliczonych "panów wujków" z koła myśliwskiego taty.
pasikoniki.. są obleśnie..
pasikoniki są przerażające.
fobia to nie to samo co obrzydzenie. to nieuzasadniony, histeryczny, paranoidalny strach. np. mnie brzydzą pająki, ale to nie znaczy, że jak jakiegoś widzę to uciekam.
za to dźwięk pasikonika mnie paraliżuje i muszę jak najszybciej wyjść z pokoju, bo dostaję histerii.
Ja się panicznie boję biedronek. Kiedyś na mnie jedna usiadła i zaczęłam biegać po całym ogrodzie, próbując ją z siebie zrzucić.
Boję się jeszcze pomieszczeń, w których jest nisko sufit. Jak mam sufit pół metra nad głową zaczynam czuć się nieswojo i mam wrażenie, że wszystko zaraz na mnie spadnie.
Ja się boję drzew. Ale nie takich w lesie, tylko takich samotnie sobie rosnących gdzieś na łące. Lub w innym miejscu.
I boję się pędzli. Utrudnia mi to pracę na plastyce, ale poprostu nie mogę się do żadnego pędzla zbliżyć. Patrzeć jeszcze mogę. W dużej odległości ode mnie pędzle nie są szkodliwe .
Czeka mnie jutro wizyta u dentysty. Przerażenie właśnie się zaczyna pojawiać...
Fobią to to nie jest ale mam trudności z opanowaniem odruchu wymiotnego, kiedy czuję "zapach" dżdżownic. O ich wyglądzie już nie wspomnę.
Ja się boję wszystkiich ingernecji związnych z oczami, jak ktoś mi wspomni o szkłach kontaktowych to przechodzi mnie dresz a opercje na oczach wykonywane ktore czasem widze w telewizji są chyba najgorszym widokiem jaki moge sobie wyobrazić,brr.
klauny. nienawidze klaunow
mój tata właśnie uświadomil mi, że rozpoczął się sezon wskakujących do mieszkań i łóżek niewinnych obywateli koników polnych.
somebody get me out of here
Arachnofobia. Najdziwniejsze jest to, że nia mam pojęcia skąd się wzięła. Odkąd pamiętam nie znosiłam pająków, ale od kilku lat panicznie się ich boję. Jestem jak sparaliżowana kiedy jakiegoś zobaczę.
Ostatnio byłam nad jeziorem w drewnianym domku. A ten domek w lesie był, więc wiadomo. Łazienka malutka (sufit był strasznie nisko). Bałam się jak nie wiem co się kąpać. Chyba zadziałało na mnie zamknięcie na takiej małej powierzchni z pająkami (których znalazłam może z pięć w ciągu całego wyjazdu...) Tragedia. Nawet nie mogłam zasunąć prysznica, żeby nie zemdleć ze strachu.
nawet mi nie mów
przyjechałam z gór, to pierwsze (no, może trzecie), co zrobiłam, to obchód mieszkania, oglądanie ścian i tłuczenie kapciem zielonego paskudztwa. ych.
a wczoraj weszłam do kuchni, zapalam światło, a tu trzy ćmy. noszfak.
Mi kiedyś ćma wyleciała z ręcznika.
mojej babci kiedyś wielki włochaty pająk z pościeli, jak rano trzepała.
Kilka dni temu o 6 w nocy (czy też rano, niektórzy o tej porze wstają do pracy) obudził mnie konik polny siedzący mi na policzku... Wyrzuciłem go przez okno, i je zamknąłem. Tak to jest jak się mieszka na parterze.
lulz, ja mieszkam na trzecim piętrze.
Ja mam dom, i nie mam więcej jak dwa piętra.
Dziś w nocy, budzę się, bo w pokoju pietro wyżej ciocia przewróciął krzesło. I akurat śniło mi się, że wracam z liceum z kumplem na skuterze, więc strasznie się zdziwiłem co robię w domu, a tym bardziej w nocy na łóżku.
A ja raczej nie miewam żadnych fobii, czasem jednak przerażają mnie ogromne sypialnie, jeśli musiałabym w takiej spać... ...wolałabym już psią budę...
No i należy jeszcze dodać, że gdy jeździmy z rodzicami nad jeziora latem, rzadko się kąpię, tylko wtedy gdy woda jest naprawdę czysta. Miałam kiedyś przykre doświadczenie (przeciełam nogę o rozbite dno butelki, a wszystko przez to, że woda była zielona) brrr...
nigdy nie uważałam, że się boję ciem, dziwiło mnie, że tylu z was się ich boi. Ale gdy przed chwilą się myłam i do wanny mi wpadła ćma - gigant (kiedyś one z pewnością nie były takie wielkie! ) to nawet nie wiedziałam czy ją zmoczyć by jeszcze napadła na mnie czy ją zabić (nawet nie wiedziałam czym). To było strrraszne. A i jeszcze była wkurzona bo w łazience było mnóstwo gorącej pary xD
Regulamin mówi jasno na temat wulgaryzmów.
Przemek
Ja również boję się kilku rzeczy Najbardziej to upadku w przepaść (hypsofobia), pogrzebania Żywcem (tafefobia), lalek (pupafobia), transseksualistów (transfobia), klownów (koulrofobia), zranienia (traumatofobia) i wymiotowania (emetofobia)
i ty jeszcze żyjesz?
Fobia (nowołac. phobia "stany lęku u neuropatów", z gr. φόβος phóbos "strach, lęk") to zaburzenie nerwicowe
Zaburzenia nerwicowe zwane potocznie nerwicami (albo: neurozami) - grupa zaburzeń psychicznych o bardzo rozmaitej symptomatyce, definiowana jako zespoły dysfunkcji narządów, psychogennych zaburzeń emocjonalnych, zakłóceń procesów psychicznych i patologicznych form zachowania występujących w tym samym czasie i powiązanych ze sobą wzajemnie.
fobia to choroba, więc hm, chyba musisz być ciężko chorym człowiekiem. w ogóle sporo ludzi, którzy się tu wypowiadają to ciężko znerwicowani ludzie.
Mam wrażenie, że wielu ludzie nie potrafi odróżnić fobii od zwykłych obrzydzeń i niesmaków.
Ja mając ichtiofobię i przebywając np. w miejscu gdzie są ryby, widząc je, ba! Jak jeszcze mnie dotykają, pływają wokół mnie, etc. dostaję podwyższonej temepratury, kompletnie się nie kontroluję, histeria, panika, płacz, krzyk, itp.
Jest to dość kompromitujące zachowanie, ale nic na to nie poradzę.
Zauważyłam, że wielu ludzi np. obrzydza widok glizdy, ale nie spotkałam się, żeby ktoś z kwikiem uciekał na jej widok.
Ja musiałam dwa razy przeczytać, żeby zrozumieć.
Ale właśnie o to mi chodzi - widok rzygów, który nie jest za przyjemny - bo mnie on odraża czy widok osoby która wymiotuje.
Boisz się, że jak zwymiotujesz to się zadławisz czy przerazisz się zawartością w muszli?
Heksakosjoiheksekontaheksafobia
Nawet nie umiem tego wymówić.
Bo może nikt nie wie co oznacza?
"Hej - Heksakosjoiheksekontaheksafobia... Ha, ha!"
Ja nawet się za to wymówienie tego nie brałam. Ale Tobie i tak dobrze poszło. W każdym razie, lepiej niż mi.
W ogóle ta heksa....tralala...fobia, jest strachem przed liczbą 666.
Wow, to ja to mam. W sensie może nie fobia, ale niechęć do szafowania tą cyfrą w żartach, w nickach, itd.
To co Ty byś zrobił, jakby Ci się syn urodził 6 czerwca 2006?
Słyszałam też o fobiach na punkcie mężczyzn i kobiet. Biedni muszą być tacy ludzie.
A najbardziej ciekawi mnie fobia na punkcie instrumentów przypominające kształtem męskie przyrodzenia.
ja nie wiem jak tam u mnie reakcja na instrumenty przypominające męskie członki ale gdybym zobaczyła na chodniku czy gdzieś porzuconego penisa-zabawkę to by mi się niedobrze zrobiło. nic do nich nie mam - dopóki nie zobaczę na oczy :F
E, tam. Takie zabawki są ok, jeśli wie jak ich używać, żeby nie poszły na marne.
No, co?
Powiedziałam coś złego? Wszystko jest dla ludzi. Nawet wibratory, kulki gejszy, etc.
wydaje mi sie ze to tylko kwestia wieku.
Raczej nie tylko.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Chi%C5%84skie_kulki
syrysli, google ułatwia życie.
mam nadzieje ze tylko ty nie zrozumialas mojego posta
mam nadzieję, że nie zrozumiałam.
no przecież mowię, że nie zrozumiałaś.
Teraz wyjdę na jakąś zboczoną erotomankę.
ależ skąd. napisalaś to o czym kazdy wie. tylko nie kazdy jest skory do mowienia o tym.
Tylko niekiedy nie wypada wręcz o czymś mówić/wspominać.
faux pas
dobra jest, tak se gadamy ale wszyscy lubią analne kulki. ja lubię nosić zamiast łańcuszka. o.
i jak sie sprawdzaja w tej roli?
ciężkie.
Cienias.
a jaki kolor?
ehm. pomińmy kolor wyżej wymienionych kulek i może wróćmy do tematu?
ja mam gefyrofobię [lęk przed przekraczaniem mostów- mam wrażenie, że zaraz się zawali i po mnie, i zaczynam strasznie panikować], arachnofobię oraz klaustrofobię.
i tak, jakoś żyję.
Jezu, mój były to miał, koszmar, biorąc pod uwagę, że jak się mieszka w tej częsci Krakowa co ja, to ciężko gdziekolwiek dojechać nie przekraczając chociaż jednego mostu.
Hmm... Ja to mam lęk wysokości, brrr
I w pewnym stopniu klaustrofobię aczkolwiek nie nasiloną.
Nie znoszę pająków, ale nie można nazwać tego lękiem; raczej wstrętem. Nienawidzę ich. Ostatnio rozdeptałam megagiganta u koleżanki na poddaszu;]
to była chwila grozy
http://www.eioba.pl/a75471/fobie_rodzaje_i_klasyfikacja_zaburzen_lekowych
Od koloru do wyboru.
Bo jak się człowiek tym nie interesuje, to nie szuka. Przykładowo, mnie na przykład pociąga temat fobii i informacji na ich temat. ;>
Powered by Invision Power Board (Trial)(http://www.invisionboard.com)
© Invision Power Services (http://www.invisionpower.com)