Drukowana wersja tematu

Kliknij tu, aby zobaczyć temat w orginalnym formacie

Magiczne Forum _ Fan Fiction i Kwiat Lotosu _ Legenda (nk)

Napisany przez: Katon 08.04.2003 14:01

Kiedyś, jeszcze jako Regis, obiecałem Villemo że popełnie jakieś dłuższe opowiadanie a do tego(o zgrozo!!!!) z fabułą. Oto i spelniam mą obietniece, pomimo iz jakies bardzo dlugie toto nie bedzie.


Zdarzyło się to bardzo dawno temu........ tak dawno, że najstarsze dęby, ani nawet dęby które kiedyś upuściły żołędzie z których te najstarsze dęby wyrosły nie pamiętają tych czasów i tak daleko że choćbyś założył żelazne chodaki, wziął w dłon zelazny kostur i ruszył, to chodaki starłyby się na proch, a kostur skruszał nim dotarłbyś chociaż do połowy drogi. Gdybyś jednak okazał się wędrowcem tak dzielnym, iż podążałbyś dalej raniąc bose stopy o szczyty ogromnych gór i przedzierając się przez nietknięte ludzką stopą mateczniki walcząc z głodem, wycieńczeniem i największym wrogiem podróżnika, zwątpieniem, to po 7 latach, 7 miesiącach i 7 dniach dotarłbyś do krainy tak czarownej, że zapragnołbyś zostać w niej do końca swych dni. Zachwycony zielenią łąk i pagórków, czystością strumieni i błękitem nieba podążałbyś dalej w głąb owego przecudnego kraju, aż ujrzałbyś ruiny ogromnego, promieniującego majestatem zamku. Oszołomiony jego wspaniałością zapragnąłbyś wejść na dziedziniec, tak ogromny jakoby rynek miasta, a tam oczom Twoim wędrowcze daneby było ujrzeć widok najcudowniejszy jaki tylko oko ludzkie na tym świeice ujrzeć może. Zobaczyłbyś krzak bzu. Zieleń jego liści uświadomiłaby Ci, żeś nigdy dotąd nie widział prawdziwej zieleni, a jego kwiaty nie pozwoliłyby oderwać od nich wzroku, tak bowiem są piękne i nienaruszone. Także Twe inne zmysły, wędrowcze poddałyby się słodkiemu oszołomieniu pozwalając Ci zatopić się w słodyczy i delikatności zapachu, oraz ukoić swą duszę w cichym brzęczeniu pszczół i trzmieli.......Krzew ten rośnie w tym miejscu od wieków, a z ruchu jego gałęzi wciąż można wyczytać historię dzielnego rycerza Zyrteca, który ocalił od śmierci króla. A było to tak..........


Ciąg dalszy jutro, narazie dałem wam tylko wątpliwej jakości przedsmak. Nie umiem pisać takich długich fragmientów bez przerw.

Napisany przez: ikar 08.04.2003 14:06

No więc wstępik fajny i zapowiadający rozkosze czytania biggrin.gif biggrin.gif biggrin.gif Z większą wypowiedzią jeszcze się wstrzymam, ale już chyba kiedyś mówiliśmy, Katon, że chyba się rozumiemy wink.gif

Napisany przez: Psychopatka 08.04.2003 14:06

No narazie to malo moge powiedziec... poczekam na rozwój akcji, ale wiesz co mi sie podoba? Ten styl, taki starodawny i troche bajkowy. To mila odmiana...

Napisany przez: Villemo 09.04.2003 09:12

regis, nie bądź taki skromny! "wątpliwej jakości", dobre sobie happy.gif

przerwać w takim momencie _-_ no, dawaj szybko ciąg dalszy =)

Napisany przez: Jessica Alkamija 10.04.2003 15:11

Zaczyna się bardzo ciekawie. smile.gif Masz świetny styl pisania, taki 'starodawny' (przynajmniej w tym ff'ie). Bardzo mi się podoba. Nie mam zastrzeżeń. Mam nadzieję, że niedługo napiszesz następną część. wink.gif

Napisany przez: Elen 10.04.2003 17:07

nie wiem, jak mogę się wypowiedzieć na temat tego ff... bardzo oryginalny pomysł, fajny styl pisania, ale z dalszą oceną powstrzymam się do następnego parta smile.gif

Napisany przez: Katon 11.04.2003 17:52

Czas na ciąg dalszy.......


Król Bolgweryk był władcą dobrym i wielce sprawiedliwym. Dobrych nagradzał, zbrodzieji karał, a poddanych zanadto daninami nie uciskał, toteż szanował go lud i kochał. Miał już monarcha swoje lata i zbliżał się z wolna ku jesieni swego żywota, na którą był gotowy, gdyż nie boi się starości człek, któren całe swe życie godnie postępował i nigdzie nie uchybił w swych obowiązkach, a tak właśnie życie przeżył Bolgweryk, syn Berongwira. Znany był też z tego iż wielkim umiłowaniem darzył on zieleń wszelaką i przyrodę, czego znakiem widomym był ogród królewski, tak przecudny, że z całego świata podróżni zjeżdżali ów ogród podziwiać i dziwowali się wielce jego pięknu. Najbardziej zaś ze wszytkich roślin kochał Bolgweryk bzy. Często, w ciepły dzień można było ujrzeć króla wolno przechadzającego się po między rozłożystymi drzewami i przystającego w zamyśleniu obok krzewów bzu, by ukorzyć zmysły ich upajającym zapachem. Mówiono nawet, że monarcha nie tylko rośliny kocha ale i rozmawiać z nimi umie, czego jednak nikt nigdy nie widział, toteż poświadczenia rzadnego na owe praktyki nie było. Tak więc żył władca pośród swych ogrodów, otoczony miłością poddanych i szacunkiem sąsiadów, aż do dnia, gdy nagle zachorował. Nie była to jednak choroba zwyczajna, jaka pojawia się szybko, trawi ciało gorączką i na męki je wystawia po to jeno by dniach kilku opuścić ciało i dalej w świat ruszyć. Bolgweryk zachorował ciężko. Kasłał okrutnie i krztusił się tak, iż wydawało się że ducha wraz z płucami na zewnątrz wyrzuci, gorączka męczyła go wysoka i nie opuszczała go nawet na chwile, tak iż nie miał nawet chwili wytchnienia od bólu i mąk. Oczy jego co rusz zachodziły łzami, puchły i czerwieniały, myślałbyś że szreszeń go pod powiekami pokąsał okrutnie. Tak zachorował król Bolgweryk w smutek wprawiając dwór swój i poddanych, jako że ci władce swego miłowali. Wezmano najlepszych medyków, mędrców, znachorów i magików z całego królestwa a i także z krajów sąsiednich i ziem odległych, aby orzekli na co monarcha zachorzał i coli przedsięwziąść. Był królewski medyk Flegamin i znachorka Smecta. Przybył z daleka słynny mag Prosac i mędrzec Gripex, a nie zabrakło i wielkiej sławy cyrulika Goptenem zwanego. Badali oni króla i radzili, a każdy jeden co innego radził, toteż kłucili się między sobą okrutnie. Flegamin przykazał dawać królowi syrop odkrztuśny, by chorobę z płuc całkiem wykaszlał, za co Prosac od głupców go publicznie wyzwał, tłumacząc, iż dolegliwości monarchy z przyczyn psychicznych się wywodzą i jeśli Bolgweryk nadmiernych trosk i strapień unikał będzie, choroba sama go opuści. Znachorka Smecta zaś tego znów mataczem podłym nazwała ogłaszając wszem i wobec, że w żołądku rzecz ma miejsce i jej preparat wnet kiszki króla przeczyści, gdzie nieczyste ohydztwa się zalęgły i chorobę wywołały, czemu kłam zadał Gripex przysięgając na sówj honor, że Bolgweryk od złego powietrza się pochorował i przykazując ostrożność, by na innych ohyda nie przeszła. Tak to na zamku królewskim przekrzykiwali się najsłynniejsi medycy, bardziej atakowaniem sibie zajęci niż leczeniem króla, ten zaś słabł ciągle przez chorobę tarmoszony. Pewnego jednak dnia, na zamek przybyła młoda, nieznana nikomu znachorka Claritina...........


Ciąg dalszy wkrótce.

Napisany przez: Psychopatka 15.04.2003 15:03

Podoba mi sie styl. Orginalny, starodawny , basniowy styl... ale poza tym to hmmm, chociaz... kiedsy uwielbialam legedy... jednak by ocenic legende trzeba ja przeczytac cala . Dlatego czekam co wyniknie z tej któlewskiej choroby.

Napisany przez: Zanthia 15.04.2003 16:01

ładne =) delikatne nawiazania do znanych mniej lub bardziej ksiązek i reklam mdykamentów dają całkiem ciekawą mieszankę =)

Czekam na CD =D

Napisany przez: Sumiko 15.04.2003 16:36

Ja być alergik, więc za dedykację ślicznie tnx.
A ffick zapowiada się nad wyraz interesująco. Szczególnie świetny wstęp. Bardzo dobre i zaskakująco ciekawe porównania. Hmmmm... niema co pisz tak dalej to zchęcią poczytam.

Napisany przez: Ling 15.04.2003 16:52

twój oryginalny styl pisania bardzo pasuje do legendy. w sumie jeszcze takiego czegoś nie czytałam, ale muszę przyznać, że napisane jest bardzo ciekawie.

Napisany przez: mena 15.04.2003 17:11

jestem chyba walnięta ...śmiałam sie jak głupia kiedy to czytałam oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu ,zarąbisty jest ten starodawny jezyk, bardzo bardzo mi sie podoba

Napisany przez: avalanche 15.04.2003 17:16

ty Katon........nie ściemniej że cie nikt nie czyta laugh.gif .....mialam zamiar wcześniej to przeczytać ale jak zwykle ten czas.....ale znalazłam moment ijestem pod wrażeniem, naprawde bardzo udane ff, piekny styl i ma to coś że sie łatwo czyta i szybko.....pomysł oryginalny i pomysłowy.....dobrze ci idzie tongue.gif i oby tak dalej......będę śledzić (śledź jeden ze mnie laugh.gif ) twoje poczynania literackie........bardzo ciekawe (drapie sie po brodzie).....bardzo...

Napisany przez: Villemo 16.04.2003 08:19

rzadnego ---> żadnego

a tak poza tym... miodziu. Ten styl przede wszystkim - starodawnej legedny.
Nie będę cię zbyt wychwalał, żebyś nie zamknął się w sobie, ale wiedz, że mi się podoba. straszliwie happy.gif

Napisany przez: Aeth 16.04.2003 09:42

No świetne! Ten styl jest genialny, uwielbiam takie zamotane, długie zdanka z przestawnym szykiem! Bardzo mi się podoba, naprawdę świetnie to jest opisane. Tylko te błędy ortograficzne się w oczy rzucają.
Jam też alergik, dlatego mnie to zaciekawiło. Będę czytać, nie ma co.
Miodzio!

Napisany przez: ikar 16.04.2003 10:10

Niom - ortografia tongue.gif - a poza tym - przypatrz się trochę budowie zdań - to, że stylizujesz język ficka na staropolszczyznę nie zmienia faktu, że owa budowa czasami ma dość wyraźne zaburzenia... (nie chodzi mi tu o to, co Aeth powiedziała - to jest ok, po prostu w środku zdań czasami robi się troche "dziwnie" tongue.gif

QUOTE
Miał już monarcha swoje lata i zbliżał się z wolna ku jesieni swego żywota, na którą był gotowy, gdyż nie boi się starości człek, któren całe swe życie godnie postępował i nigdzie nie uchybił w swych obowiązkach, a tak właśnie życie przeżył Bolgweryk, syn Berongwira.


Na przykład w powyższym zdaniu - głównie to, co podkreśliłem, ale nie tylko... wink.gif )

Miałem wymieniać błędy, ale w sumie - wyżej to już załatwiłem/liśmy wink.gif

Fick jest ciekawy i całkiem śmieszny. Czasami ciekawe skojarzenia przychodzą na myśl wink.gif - tak trzymaj.

Napisany przez: Mokuren 16.04.2003 10:18

Fick jest superasny
Czytałam prawie bez tchu
tak trzymać
ikar-mam okienko rolleyes.gif

Napisany przez: Eire 16.04.2003 12:40

tak jak już wszyscy powiedzieli - ten stary język urzeka mnie głónie w tym opowiadaniu. w sumie jeœli zachowasz ten styl to nie zepsujesz zbytnio ff'a, nawet jeœli wymyœlisz bzdurne zakończenie.

Napisany przez: Katon 16.04.2003 13:07

Zbadała owa nikomu nieznana dziewczyna króla Bolgweryka, chociaż z początku psioczyli medycy wielce, że jakowaś partaczka się za poważne i wielce uczone sprawy zabiera, a stało się to za sprawą córy królewskiej Admirandy, rodziciela swego nad wszystko miłującej. Ona to nakazała Claritinę do komnat monarszych wpuścić, gdyźli poczynała już nadzieję tracić iż uczonych mędrców rady i medykamenty cokolwiek przeciw tak okrutnej chorobie zdziałać mogą, a że znachorce młodej jakowąś dobrocią szczerą z oczu patrzyło, tako i uczuła w swym sercu Admiranda nadzieję, że ta właśnie może jej ojca uleczyć. Nazajutrz odbyło się kolejne medyków zebranie na które i Claritina przyszła i z boku siadłszy rozmowie jęła się przysłuchiwać. Przekrzykiwali się znachorzy, medycy i magowie, jeden przez drugiego, bo li każden chciał udowodnić że to właśnie jego dyagnozyja jest najsłuszniejsza, aż kłótnie ową zaciętą uciął jako miecz srebrny przeczysty głos Claritiny, która rzekła w te słowa:
- Szanowni panowie i panie. Rumieniec wstydu me lico pokrywa iż ja kromna znachorka wśród tak znamienitych mędrców śmiem głos zabierać, aliści myślę, iż wiem co Najjaśniejszemu Panu naszemu dolega.
Po tych słowach spuściła oczy, jako dziewcze skromne i grzeczne, a grono mędrców aż z wrażenia zamarło. Wtedy ozwała się Claritina raz drugi, głosem nadal pokornym, a jednak jakby ździebło mocniejszym:
-Miłościwie nam panujący król Bolgweryk jest uczulony, a jego chorobę pyłki bzu, wdychane w nadmiernych ilościach wywołały.


Przepraszam że tak mało. Bardzo się spieszę, ale obiecuję że najszybciej jak będę mógł napiszę kolejny, dłuuuugi fragment.

Napisany przez: Villemo 16.04.2003 13:44

tym razem wydało mi się za staropolskie, a za mało baśniowe, ale nie wiem...
no i straszliwie którtko - czekam na więcej, będzie można lepiej ocenić happy.gif

Napisany przez: Atina 17.04.2003 10:04

Podoba mi się, bo bardzo pomysłowe i widać, że starannie napisane.
Są opisy, ale nie nudzą. To bardzo ważne.
I thx za dedykację.

Napisany przez: Mokuren 17.04.2003 11:59

Rzeczywiście, wydaje mi się, że zbytnio przejąłeś się tym, że podoba nam się starodawny język. Po prostu co za dużo, to nie zdrowo.
Akcja jest, ekhm, porywająca (czyt. czytliwa) smile.gif.
Myślę, że możesz dodać więcej momentów całkiem humorystycznych, choć ta groteska również mi odpowiada.
Powodzenia biggrin.gif

Napisany przez: Tajemnicza 17.04.2003 12:27

Nio nioo Katon...opowiadanko bardzoc ciekawe, mało błędów. Sytl jest bardzo miły. Masz talent chopie. Heh te azwy leków smile.gif fajny pomysł. Ale ta choroba mnie dobiła myslałam ze jakas choroba nieznana a tu.....tylko uczulenie smile.gif smile.gif. Super piszesz. Wszystko sie do siebie klei. Pozdrowienia dla wszystkich i trzymaj sie Katon smile.gif

Napisany przez: DarkLady 17.04.2003 22:54

Podoba mi sie pomysl z tym gawedziarskim stylem, a alergia na bez i imiona medykow zwyczajnie mnie rozbroily. Ale... zanim do tego doszlo, moje zeby zaliczyly morderczy zgrzyt (az myslalam, ze sie szkliwo zarusuje) na widok tej ortografii, a od interpunkcji az mi sie Windows zawiesil. Widac, ze sie przykladasz, ale bedziesz musiala nad tym popracowac.

Napisany przez: Katon 18.04.2003 16:31

Niestety kolejny odcinek dopiero po Świętach, teraz mam ledwie sekundkę na komentarz do komentarzy. Może w ostatniej części ze stylem trochę przecholowałem. Za ortografię przepraszam, wynika to z faktu że moje dziełko powatanje w momencie pisania, tzn. że to co widzicie jest pierwszą i jak narazie jedyną kopią. Przelewam na ekran to co sekundę wcześniej się urodziło i ma to swoje mankamenty techniczne jak ortografia i interpunkcja. Przepraszam jeszcze raz. Około wtorku będzie baaaardzio długa i myślę udana częśc kolejna.....

Napisany przez: Katon 25.04.2003 19:34

Na pewno nie zdziwi was drodzy słuchacze, iż uczone grono medyków, magów i znachorów gniewem, bądźli szyderstwem na słowa Claritiny odpowiedziało, jako iż w ich umysłach pomieścić się nie mogło jak uczulenie tak okrutną chorobę spowodować mogło. Jęli więc biedną Claritinę obelgami ochydnymi obrzucać a i nawet rozwścieczony mędrzec Prosac pchną znachorkę z taką mocą, że w ścianę uderzyła jako kamień z procy przez wprawnego strzelca wyrzucony. Wykrzykiwali, wymachiwali rękami, szydzili i kpili aż Claritina płakać poczęła a jej srebrzyste łzy na kamienną posadzkę gęsto opadały. Byliby ją zapewne obili i wyrzucili, gdy wtem drzwi z impetem otwarły się, a trzeba wiedzieć iż były to drzwi dębowe, stalowymi okuciami obite toteż mizerny człek nijak z taką łatwością pchąć by ich nie dał rady. Zamarli wszyscy w komnacie i cisza zapadła taka, jakoby ktoś makiem gęsto zasiał, toteż słuchać było jeno cichy szloch Claritiny. Wielkie było zdziwienie obecnych gdy w drzwiach samą królewnę Admirandę ujrzęli, ta jednak, chociaż piękna jak zawsze zmieniona była na twarzy i wydać było już po pierwszym spojrzeniu, że brzemię trosk, które na swych barkach dźwigać musiała urosło jeszcze,nie do zniesienia ciężkim się stając. Spojrzała po obecnych wzrokiem surowym, w którym za cudnym błękitem jej oczy przyczajone były gromy i błyskawice gotowe uderzyć ze straszliwą siłą w tego, który pierwszy jej woli przeciwić się odwarzy.
- Ojcu memu gorzej, słabnie i gorączka go trawi, wnet dusza z niego wyjdzie, a wy szarlatani miast radzić, leczyć, zioła warzyć,cały czas jeno kłótnie uskuteczniacie!Czyżli ojca mego słowami zdołacie uleczyć?!?- rzekła głosem stanowczym i silnym, chociaż lekką drżącą nutę usłyszeć się w nim dało
- Ależ wasza wielmożność, musim dyagnozyję ustalić.....- począ tonem pokornym i uniżonym bronić się Prosac- co jednakże będzie niemożliwe jeżeli takowi szarlatani i oszuści jak ta oto czarownica- tu ruchem głowy pełnym wyniosłości, a pogardy wskazał na płaczącą Claritinę- w pracy nam przeszkadzać.
-Milcz gadzie!- krzyknęła Admiranda głosem tak donośnym, że witraże w oknach zabrzęczały jak rój os- Sameś jest szarlatanem! I wiecie co wam rzekną? Że jeno tej, którą wyzywacie i z której szydzicie ufam, bo ona z dobrej woli chce króla ratować nie zaś dla zapłaty i zaszczytów jak wy żmijowe plemię!

Przepraszam że kończę w tym momencie. Spieszy mi się. Jutro dalej.

Napisany przez: Katon 26.04.2003 13:58

Po owych słowach cisza zapadła w komnacie jeszcze większa niż poprzednio, jeno psotne echo słowa królewny powtarzało coraz ciszej i ciszej aż całkiem zmilkły. Przycichł też płacz Claritiny, która teraz wzrokiem zdziwonym wielce ale i pełnym dziękczynienia szczerego na Admirandę spoglądała. Królewna powietrza głeboko zaczerpnęła i o framugę dębowych drzwi wsparła swe utrudzone ciało, po czym tonem już spokojnym, choćli nadal pełnym władczej stanowczości, któren nie pozostawiał wątpliwości co do jej królewskiego pochodzenia i wychowania, rzekła:
- Wynoście się. Wszyscy.
-Ależ wasza dostojność- schylił się w ukłonie Gripex
- Wynoście się natychmiast- powtórzyła a głos jej chociaż cichy, zimny był jako sopel najczystszego lodu, twardy jako stal w gnomich hutach hartowana i ostry niczym klinga miecza, który z owej stali powstanie wprawną ręką mistrza wykuty, toteż zobaczyli medycy i magowie, znachorzy i mędrcy iż nic naprzeciw tak nieugiętej woli uczynić nie mogą i jęli wychodzić z komnaty z głowami wstydliwie spuszczonymi, by wychodząc oczu z wzrokiem Admirandy nie skrzyżować. Poczęła się też do wyjścia zbierać Claritina, jednakże królewna powstrzymało ją gestem dłoni i powiedziała głosem miękkim i czystym:
- Ty zostań. Ufam ci i wiarę żywię, że mego ojca uleczysz. Chodź ze mną.
Oczy dwóch niewiast tak pięknych, iż widok ich mógłby odebrać dech nawet człekowi z pięknem obytemu spotkały się na chwilę i zrozumiały wtedy obydwie iż przyjaźń je połączy szczera i żarliwa, po czym do komnat króla się udały. Po drodzę Claritina klarowała Admirandzie swoją dyagnozyję.
- Otóż wasza wysokość, ról dobrodziej jak wszyscy wiedzą, a ty wszak najlepiej, boś jego córką jest przecie, kochał ogrod i rośliny ponad miarę wszelką i każdą chwilę od spraw królestwa wolną na łonie natury spędzał.
- Prawdą jest co rzekłaś, sama-m mu często w owych przechadzkach towarzyszyła. Kocha mój ojciec wszystko co jest zielone, jednakże najmocniej bzy. Często przystawaliśmy na długo by ukoić zmysły w ich przecudnej woni. Czyżli owa woń tak piękna chorobę mego ojca wywołała? Wszakoż i ja owe bzy z lubością wąchałam a zdrowam jest....
- Nie każdy na uczulenie jest podatny. Jeden całe życie może bzy wąchać a nic mu nie będzie, inny zaś raz powącha i zachorzeje. Ojciec twój, miłościwy pan długo odporność na pyłki bzów posiadał jednak z wiekiem ciało słabnie i nie jest już odporne na to, co dawniej nieszkodliwym było.
- Cóż więc robić trzeba? Gdzie lekarstwa szukać?!? O Claritino, cóż począć?


Pamparam. Koniec odcinka. Trzeba stopniować napięcie, jutro ciąg dalszy.

Napisany przez: Sir Momo Mumencjusz Mum 25.05.2003 14:25

Gdzie ten ciąg dalszy???


Włączyłem na ostatnią stronę, i zacząłem czytać to opowiadanko (bo Katona, a to już znana marka ^^). Podoba mi się i liczę, że ten ciąg dalszy jeszcze dojdzie...

Napisany przez: Katon 27.05.2003 12:55

Twoje zainteresowanie skłoniło mnie do reaktywowania tej historyjki. Zbieram wenę. Wkrótcę będzie kontynuacja.

Napisany przez: Sir Momo Mumencjusz Mum 11.06.2003 10:09

QUOTE (Katon @ 27-05-2003 12:55)
Twoje zainteresowanie skłoniło mnie do reaktywowania tej historyjki. Zbieram wenę. Wkrótcę będzie kontynuacja.

Jakoś nie widać tej kontynuacji...

Napisany przez: Eire 11.06.2003 17:22

cry.gif no właśnie... skończyłbyś, co? napisałbyś chociaż: "i wtedy gdy owe panie radziły co począć,król niezwykle źle się poczuł inie dało się go odratować. wtedy córka jego królewska tron była rada objąć, wyszła za Claritinę i wszyscy byli niemorzebnie szczęśliwi."
laugh.gif

Napisany przez: Avadakedaver 23.02.2009 19:57

hejka! czarodziej.gif czarodziej.gif czarodziej.gif

supcio fikasek, milka dla ciebie jar.gif








ale serio, stary, czy ty w ogole umiesz pisac wielokropki? one maja TRZY KROPKI jak sama nazwa wskazuje laugh.gif fabula ssie pauke rowno i jest wtorna jak recykling. w ogole nie pisz wiecej, czytaj ksiazki, duuuuzo ksiazek, bo widze, ze masz zaleglosci (w szkole pewnie tez nie za dobrze sobie radzisz, myslisz, ze zdasz mature z takimi skillami?) dementi.gif jak sie nauczysz pisac fajne i ciekawe teksty, wroc na forum, bo zdaje mi sie, ze jestes fajnym kolesiem. lubisz Hip Hop? smile.gif smile.gif

Kiedy next part? laugh.gif cry.gif dry.gif

Hazel się pod tym nie podpisuje, całą akcję popełnił Przemek, wszelkie pretensje proszę kierować do Estieja.

Powered by Invision Power Board (Trial)(http://www.invisionboard.com)
© Invision Power Services (http://www.invisionpower.com)