Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )

 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

Drzewo · [ Standardowy ] · Linearny+

> Samobójca [cdn], nie hp

Darkness and Shadow
post 10.06.2006 18:18
Post #1 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 77
Dołączył: 12.12.2005
Skąd: z dziury zabitej dechami ;)

Płeć: Kobieta



Teraz wzięłam się za "Samobójcę" jest to zbiór kilku partów o samobójcach. Jako, że sama mam myśli samobójcze, to pisze mi się trochę lepiej. Błędy moga być, bo pisałam to na szybko i jakby coś to proszę o wytknięcie ich. Krytykę zniosę nawet najgorszą, bo wybitnym pisarzem nie jestem. Nie wiem kiedy napiszę część drugą, ale wiem tyle, że kiedy wena będzie. Do pisania takich opowiadań trzeba w końcu: czasu, weny, sprawnego kompa lub przynajmniej długopis i kartkę. Kiedy znajdę te trzy czynniki razem, to napiszę coś sensownego, a nie bzdety. Nie będę już przedłużać...

Part I
Skok z dachu


I tried to kill the pain
But only brought more
I lay dying
And I'm pouring crimson regret and betrayal
I'm dying praying bleeding and screaming
Am I too lost to be saved
Am I too lost?

My God my tourniquet
Return to me salvation
My God my tourniquet
Return to me salvation

Do you remember me
Lost for so long
Will you be on the other side
Or will you forget me
I'm dying praying bleeding and screaming
Am I too lost to be saved
Am I too lost?

My God my tourniquet
Return to me salvation
My God my tourniquet
Return to me salvation

My wounds cry for the grave
My soul cries for deliverance
Will I be denied Christ
Tourniquet
My suicide
(Evanescence, Tourniquet)


Wiatr rozwiewał jej włosy... Czuła chłód, choć był to ciepły dzień. Zimno nie biło z zewnątrz, lecz z duszy... Chciała już zatopić się w powietrzu, polecieć daleko...
Zawsze marzyła o lataniu. Nigdy nie odbyła podróży samolotem. Teraz miała okazję przejść przez najdłuższą trasę: od życia po śmierć...
Wiele razy o tym myślała. Pragnęła tego... Teraz, gdy stała nad miastem miała wątpliwości. Czy aby na pewno? Czy jest całkowicie pewna tego, co zamierza?
Tak – odpowiedziała soebie po raz kolejny w myślach.


Kim ja jestem do cholery? Zabawką dla wszystkich wielkich pań i panów? Taką do pomiatania? NIE. Ja nie zgadzałam się na ten los i go nigdy nie przyjęłam do swoich wiadomości. Taka byłam tylko dla Was. Dla siebie istniałam jako ktoś bez własnej tożsamości. Nikt. Nazywałam się Nikt, bo za dużo twarzy miałam dla was wszystkich. Nie mogłam ich spamiętać, a skoro jestem aż tyloma osobami, to jestem nikim?

Samobójczyni – tak pomyślicie o mnie jak skoczę z tego dachu. A gdybym tego nie zrobiła? TCHÓRZ, bo bała się zrobić to, co zaplanowała? Myślicie, że byliście dla mnie zbyt okrutni. Żałujecie wszystkiego, ale tak naprawdę to ja kipiałam okrucieństwem! Dawałam Wam szansę na wyżywanie się na mnie, abyście zaczęli mieć też uczucia. Chciałam Wam pokazać czym jest nienawiść, którą czułam do życia. Wy nie chcieliście mnie, a ja nie chciałam żyć...

Niektórzy mówili “Zgłupiałaś, idź do psychologa” kiedy oznajmiłam, że żegnam się z Wami. Najbardziej oponowałaś Ty, moja jedyna prawdziwa przyjaciółko. Chciałaś nawet ze mną pójść do lekarza, żeby przemówił mi do rozsądku. Pamiętasz co się stało w zeszłym tygodniu? Podsunęłaś mi na matematyce karteczkę, na której napisałaś:
“To co robisz, nie jest normalne. Nikt, kto jest w porządku nie kaleczy sobie ręki. Nie mogę patrzeć, jak niszczysz siebie. Dlaczego się tniesz?”.
Widziałaś nieraz moją dłoń i rysy na niej wykonane z artystyczną prezyzją przez kogo? Przeze mnie.
“Robię to, bo dla mnie życie nie ma sensu. Moja dusza jest ciemna jak noc, ale różnica polega na tym, że dla mnie gwiazdy i księżyc nie świecą. Będę myśleć o samobójstwie dopóki nie odnajdę iskry, która rozświetli mrok mego serca. Zapewne to potrwa.”
Myślałam, że nie zrozumiesz, ale było inaczej...
“Więc chodź do psychologa albo przynajmniej do pedagoga. On ci pomoże odnaleźć to światło.”
Myślałam, że to Ty zgłupiałaś.
“Sama tak myślę i sama zrobię tak, jak uważam za słuszne” - odpisałam.
“Rób jak chcesz, ale ja nie chcę mieć przyjaciółki w psychiatryku albo, nie daj Boże, na cmentarzu...”

Na tym urwała się nasza lekcyjna pogawędka, bo zabrzmiał dzwonek. Na przerwie unikałyśmy się nawzajem, a na następnej, ostatniej lekcji nawet słówka nie zamieniłyśmy ze sobą.


Wiatr nadal wiał. Tak samo chłodno jak wcześniej. Jej młoda twarz zastygła w zamyśleniu.
Czy dobrze robię? Może powinnam się liczyć też z Twoimi uczuciami? Może pójść jednak do kogoś?
Nie – odpowiedziało coś w jej wnętrzu. - Nie idź z tym do nikogo. Zajmij się tym sama.
Wiedziała co jej podsunęło te zdania. To była jej ciemna strona duszy...

Dusza moja dzieli się na dwie: jasną, która jest jedynie maską dla innych i ciemną, moją prawdziwą twarzą. Kto zna mnie w jasności nie poznał ciemności, a kto widzi tylko mrok, nie ujrzy światła.

Iść do psychologa? Nigdy! Sama się z tym uporam. W końcu to moje życie, nie jego. Niech nie pcha się z łapskami w moje sprawy. Ale z drugiej strony...

Czy wiesz jak to jest czuć w piersi ból, który rozsadza ci ją od wewnątrz, bo chcesz się podzielić swoim problemem, ale ciemna strona duszy ci nie pozwala? Jasna już dawno rozwiązałaby ten kłopot, ale mrok jest przeciwieństwem światła... Ciemność ma sobie sama poradzić w każdej sytuacji, bo nie ma przyjaciół. Dlatego nie przyjęłam twojej pomocy, moja przyjaciółko. Odezwała się we mnie ciemna strona duszy... W jasnej się z Tobą przyjaźniłam, w mrocznej ciebie nie znałam.



Gdy spojrzała w dół, jej nogi zesztywniały. Stała i patrzyła na życie toczące się na ulicy. Przechodnie spacerowali, biegli, spieszyli się gdzieś, ale żaden z nich nie spojrzał w górę. Nikt, nawet jakaś para kłócąca się o coś. Dziewczyna uderzyła chłopaka w twarz i odeszła szybkim krokiem w stronę przystanku autobusowego, rozglądając się wokoło. Jej wzrok nie zawiesił się jednak na nastolatce stojącej na krawędzi życia. Chłopak zaś błądził oczami po zachmurzonym niebie. Nie dostrzegł przyszłej samobójczyni.
Teraz ten mężczyzna jest jak wszyscy, którzy nie doceniali mnie. On też czuje gorycz. Zawinił, a w tej chwili ponosi karę. Sprowokowała kłótnię dziewczyna, bo zauważyła coś i chciała to wyjaśnić.


Ja też widziałam jak Oni się nade mną znęcają. Byłam pełna gorzkiego wina, które nalaliście mi do kielicha i zmuszaliście do wypicia. Ja próbowałam się bronić, nie przełknąć płynu, ale nie miałam tyle siły. Wreszcie w czasie walki z Wami, zakrztusiłam się i odzyskałam nadzieję na normalne życie, ale Wy nie pomogliście mi, a wręcz przeciwinie – podawaliście mi ten obrzydliwy trunek dalej. Kaszel ustał. Płomyczek w moim sercu został zdmuchnięty.

Teraz chcę wylać całe wino z kielicha, pozbyć się go już na zawsze. Zatopić się w czeluści śmierci. Spadać, lecieć w dół... A gdy poczuję ciepło ziemi, przestać oddychać. Zatrzymać zegar mojego życia, któremu już żaden zegarmistrz nie będzie mógł pomóc. Żadnej śmierci klinicznej. Samobójstwo i koniec. Odejść.

Gdy żegnałam się dzisiaj z Wami, powiedziałam, że odchodzę, że wyjeżdżam. Powiecie pewnie, że kłamałam, bo nigdzie się nie wybrałam, tylko zabiłam. Błąd. Ja wyjechałam, ale nie do krainy ziemskiej – do wieczności. Na koniec, który prędzej, czy później i tak miał mnie dopaść. “Co masz zrobić jutro, zrób dzisiaj” - mówi powiedzenie, a więc ja się do niego przystosowałam. Umarłabym kiedyś w męczarniach jako staruszka, więc już lepiej zginąć jako nastolatka z krótkim bólem. Dlatego wybrałam skok z dachu.

Moja przyjaciółko... Czy będziesz pamiętała o mnie za kilkanaście lat, kiedy będziesz miała już dzieci? Może jednej z córeczek nadasz moje imię? Martyna... Odwiedzisz mój grób z mężem i powiesz: “Próbowałam ją uratować, ale przegrałam walkę z jej ciemną stroną duszy... Samobójczyni... Skoczyła z dachu...”? Tak, wszyscy będziecie o mnie myśleć jak o jakiejś wariatce, która się zabiła... Na to jestem skazana, ale to już lepiej niż ciągłe prześladowania.

Co jest po śmierci? Zastanawiałam się już tyle razy... Pewnie pustka, jak przed narodzinami. Bo co może tam na nas czekać? Walhalla? Eden? Arkadia? Olimp? A może Hades? Królestwo Hell? Piekło? Otchłań? Ile religii, tyle wersji życia po śmierci. Po śmierci czeka na mnie przepaść, zwana nicością. A przynajmniej ja tak twierdzę. Skoro po życiu jest pustka, to dlaczego ludzie dążą do samospełnienia? Wydaje się to być bez sensu... Tyle pracy i wysiłku tylko po to, by dowiedzieć się, że po udręce na Ziemi nie czeka cię nic. Okrutna wizja, ale chyba prawdziwa. Nikt nie udowodnił jeszcze istnienia Nieba, czy Piekła. Te straszenie przez potępione dusze, to tylko urojenia naszej wyobraźni...


Na dole powstało zamieszanie. To jej przyjaciółka przybiegła i krzyknęła:
- Martyna! Nie rób tego!
Nie... Teraz pewnie zadzwoni ktoś po policję, straż pożarną i karetkę. Muszę szybko to zrobić.
Serce biło jak oszalałe. Wystukiwało swój szybki rytm.
Teraz albo nigdy – pomyślała i wzięła głęboki oddech. Postawiła krok w nicość i zaczęła spadać w swoją otchłań. Na twarzy czuła zimny wiatr targający jej włosy na wszystkie strony. Widziała przed sobą jedynie dno, koniec przepaści dzielącej życie od śmierci. Ktoś krzyczał, ale ona tego nie słyszała... Przed oczami miała wszystkie dni, jakie przeżyła tutaj, na Ziemi. Płacz, ból, rozpacz...
Uśmiechnęła się do chodnika przed sobą. Cieszyła się, że to już koniec. Żadnej żałości, przerażenia, że opuszcza ten świat. Jedynie radość...
- Martyna! NIE!!! - usłyszała wrzask przyjaciółki zanim śmierć wzięła ją w swoje ramiona.


--------------------
Forever, your eyes will hold the memory.
I saw your heart as it overtook me.
We tried so hard to understand and reason
But in that one moment, I gave my heart away.


Wróciłam. Tak jakby.

Moje forum. Przystań obłąkańców.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
pleon
post 10.06.2006 20:59
Post #2 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 56
Dołączył: 07.06.2006
Skąd: ...Lehrte

Płeć: Kobieta



No.. nie wiem narazie nie przypadł mi ten fic do gustu jak narazie było pełno opisów ale to nawet dobrze trzeba się w końcu połapać o co chodzi. Żadnych literówek się nie dopatrzyłam(ach szkoda). Pisz dalej narazie nie da się tego tak dokładnie ocenić

Ten post był edytowany przez pleon: 10.06.2006 21:06


--------------------
But I'm a million different people from one day to the next
I can't change my mould no no no no no no no no no
Well I've never prayed but tonight I'm on my knees yeah
I need to hear some sounds that recognise the pain in me yeah
I let the melody shine let it cleanse my mind, I feel free now
But the airwaves are clean and there's nobody singing to me now...
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Tajemnicza
post 10.06.2006 23:57
Post #3 

Prefekt


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 385
Dołączył: 06.04.2003
Skąd: Tureeeek/Poznań

Płeć: Kobieta



Hej =) Wedlug mnie to opwiadanie jest dosc ciekawe. Bardzo spodobały mi sie te przemyślenia i niektore zdania jak np. "Kto zna mnie w jasności nie poznał ciemności, a kto widzi tylko mrok, nie ujrzy światła. " Hmm... nie jest to, oczywiscie wedlug mnie, zbyt mrocze, tylko smutne. Troche rozumiem ta bohaterke, jednak nigdy bym sie nie odwazyla na takie cos. Szczerze to nie umiem objac jakos w slowa tego co mysle, moze ta pora tak na mnie wpływa, jestem w innym swiecie juz =) Ogolem: ciekawe przedstawienie mysli przygnębionej, nie mającej w życiu swiatla, za ktorym moglaby podazac, nastolatki. Mam nadzieje, ze to jedynie opowiadanie... Trzymaj sie cieplo =*


--------------------
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Abaska
post 21.06.2006 18:07
Post #4 

Uczeń Hogwartu


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 240
Dołączył: 06.04.2003
Skąd: a nie wiem, tak z powietrza.

Płeć: Kobieta



Jestem strasznie sceptycznie nastawiona do tego typu ffów, bo po prostu nie cierpię samobójstw, uważam, że to ucieczka od problemów, którą dopinguje chęć poznania co jest po drugiej stronie i delikwent myśli, że to wszystko dlatego, że nie powinno go tu być lub inne bzdury, więc jestem po prostu na nie. Śmierć spotyka nas na każdym kroku i jedyne co można robić to CIESZYĆ się, że żyjemy, bo umierać wcale nie jest fajnie (piszę z własnego doświadczenia) i w ostatnich chwilach człowiek nie powinien pamiętać złych chwil, tylko te dobre. Najchętniej bym weszła do tego efefa i nakopała Martynie za to, że widzi tylko ból w swoim życiu, a to zbyt wielki dar, by je w taki sposób traktować.

No dobra, a teraz bez emocji: ładnie napisane, przyciąga uwagę, błędów nie zauważyłam, a jeśli zauważyłam to zapomniałam.
Znasz już moje zdanie na ten temat więc nie pozostaje mi nic innego jak życzyć szczęścia i bardziej obiektywnych ode mnie odbiorców wink2.gif



--------------------
uhm.
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
Kara
post 22.06.2006 15:11
Post #5 

Absolwent Hogwartu


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 666
Dołączył: 12.11.2005
Skąd: 3miasto

Płeć: Kobieta



Bardzo dobry fick. dobrze, że skupiłaś sie na przemysleniach, uczuciach i odczuciach samobójczyni. to nadalo temu fickowi klimat. A o takich rzeczach bardzo trudno pisac więc masz u mnie wielgachnego plusa za to że wogóle sie odwazyłaś i zaryzykowałas. Próbuj dalej. Jestem bardzo ciekawa co Ci z tego wyjdzie.


--------------------
Luke I'm your father!!!
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post
koala
post 24.06.2006 13:02
Post #6 

Kandydat na Maga


Grupa: Magiczni Forumowicze
Postów: 83
Dołączył: 23.05.2006
Skąd: z Centrum Dowodzenia Wszechświatem =3

Płeć: Kobieta



Opowiadanie jest w miarę ciekawe i ładnie napisane. Oklaski
na stojąco za odwagę do napisania (i wklejenia tutaj) ficka
(ficku?) o tak niecodziennej treści.

Jedyną rzeczą, jaka mi się nie podoba jest zakończenie.
W szczególności ostatnie zdanie. Jest takie...hmmm...
jakby troszkę wymuszone. dry.gif

Pozdrawiam i zostawiam czekolada.gif


--------------------
Nie wiem jaka broń zostanie użyta w trzeciej wojnie światowej,
ale czwarta będzie na maczugi. [Albert Einstein]user posted image

***
logiczna konsekwencja katolickiej ideologii
User is offlineProfile CardPM
Go to the top of the page
+Quote Post

Reply to this topicTopic OptionsStart new topic
 


Kontakt · Lekka wersja
Time is now: 18.04.2024 15:36