Wszystko wokół upada.
Pomieszanie z poplątaniem.
Powoli walą się wszystkie dzielnice szlachetnych uczuć.
Zazdrość miesza się z pogardą na jej aktorskiej facjacie.
Ironicznie spogląda na dogasający już ogień w sercu zakochanych.
Wyrafinowanie nie pozawala jej ich do końca zniszczyć.
Okazując im ból w powolnym rozpadzie.
Sami doprowadzą się do upadku.
Piekielna wysłanniczka znów zatryumfuje.
Szukałem tu czegoś ciekawego no i nie znalazłem nic, może poza TRZECIM (nie drugim oczywiście) wersem, który wpasowałby się ładnie w coś ciekawego. Tutaj nie pasuje. W ogóle nie podoba mi się. Wygląda to jak napisane jedno pod drugim zdania. Ot, wypowiedź. Mało wierszowo.
Ostatnie zdanie takie EMO strasznie. Wiesz, taki mhrok, zuo i w ogóle.
To:
Tytuł fajny.
O, rzeczywiście.
Nie zauważyłam .
Fajny.
PS A co sądzisz o tym, co znalazłaś w środku, Mary?
EDIT: Dziękuję za odpowiedź
To co Ty i Wildthing. Dzielnice uczuć też tak średnio. Może gdyby nie uczuć, a wzruszeń, strwożeń, czy czegoś takiego, to byłoby lepiej.
Nie wiem, co poeta miał na myśli. Bo jeśli to, co najbardziej banalne do odczytania, to nie podobało mi się.
To proza poetycka jest, nie wiersz.
nie wiem, czy fakt, że coś jest prozą poetycką (jeśli nią jest), jest dla was zarzutem? jeśli tak, to z jakiego powodu, z przyczyn obiektywnych czy dlatego, że na "złym podforum"? bo jak coś, to ja jestem zdania, że to jest dobre podforum dla prozy poetyckiej - już w ogóle nie mówiąc o tym, że proza poetycka jest pięknym gatunkiem ;)
tutaj myślę trzeba kwestionować nawet nie przynależność gatunkową tekstu, która jest raczej drugorzędna (bo chyba trzeba wykluczyć świadome kierowanie się konwencją), ale jakość użytych w nim środków poetyckich, które są kiepskiej jakości i dość wyświechtane
(jestem świeżo po poetyce, bear with me plz, można skipnąć do ostatniego akapitu pewnie :P)
mamy nietypowo stosowaną interpunkcję, kropki w miejscach, gdzie normalnie stawiamy przecinki, wypowiedzenia bez orzeczeń, zatem nie zdania, a jednak rozpoczynające się wielką literą i kończące się kropką - co nadaje im jakieś nowe znaczenie, tylko czy w jakimś celu? obawiam się, że nie bardzo
zestawienia raczej nie przynoszą nowych sensów
kiedy Barańczak w jednym wersie pisze "utkać dywanowy nalot na ochrypłym od krzyku gardle", robi mniej więcej to, co autorka chciała (mam nadzieję) zrobić tutaj: tylko on dosłownie tka z tych utartych związków wyrazowych (tkać dywan, nalot dywanowy, nalot na gardle) coś zupełnie nowego, tworzy nową jakość, nadaje tym słowom nowy sens (przykład z wiersza "u końca wojny dwudziestodwuletniej").
nie żeby oczekiwała, że każdy autor będzie pisał jak Barańczak :D, nie zrozumcie mnie broń Boże tak opacznie, tylko jak już przykład, to z najwyższej półki, nie?
nie widzę, by jakiś nowy sens wyłaniał się z "pomieszania z poplątaniem", w takim przypadku niestety ten zwrot pozostaje, jak to określiła Miętówka, banalny
z dwóch powyższych uwag wynika, że brak tu językowej finezji (ale to jeszcze nie zarzut, przynajmniej nie główny), co przeszkadza w odbiorze, bo sugeruje to, co wcześniej zostało wypunktowane, jakąś taką banalność, brak świeżości spojrzenia, toporność języka; poza tym wszystko to jest takie patetyczne. każdy z tych zabiegów może mieć cel, są teksty, w których taki odbiór jest głównym celem, ale o tym trzeba decydować przy analizie sensów utworu (bo forma musi korespondować z treścią) - i boję się, że tu polegniemy
"autor jest martwy", "tekst powinien bronić się sam" i takie tam
dla mnie ten tekst mówi o jakieś zazdrosnej evill kobiecie, określonej w ostatnim wersie jako "piekielna wysłanniczka", która jest tak wyrafinowana, że miast sama poróżnić, manipuluje dwojgiem zakochanych ludzi, aby zniszczyli swoje szczęście. tak?
tyle w warstwie, nazwijmy to, fabularnej
niestety, tak jak i Przemek, I failz at znalezienie drugiej warstwy (choć, jak widać z długości wywodu, starałam się). to też pewnie nie byłby wielki zarzut (chociaż większy niż poprzedni), gdybyśmy nie postawili wcześniej kwestii "braku językowej finezji". one or the other, albo, co byłoby sytuacją idealną, both.
chciałam w uwagach wyżej nazwać dokładnie sygnalizowane przez poprzedników problemy, które wynikają zarówno z formy, jak i z konstrukcji tego tekstu nie dla zbesztania autorki, ale dla pomocy w polepszaniu warsztatu :-) byłoby fajnie, gdyby autorka podjęła z krytyką jakiś dialog, na przykład powiedziała, czy my w ogóle dobrze czytamy ten tekst, czy może coś nam umyka w lekturze... bo przyznaję się bez bicia, że brakuje mi kontekstu dla interpretacji tytułu
Jeśli autorka chciała stworzyć prozę poetycką i umieścić ją na subforum "Poezja", nie zaszkodziłoby nadmienić, że właśnie jako prozę poetycką ów utwór należy czytać. Inaczej narzucajca się interpretacja dzieła jako przynależnego "czystej" liryce zmusza do uznania tekstu za co najmniej niedopracowany.
Mamy tekst złożony z na pozór odrębnych wypowiedzeń. Jaki jest cel tego zabiegu? Jak zauważyła Em, mamy kropki w miejscach, gdzie spodziewalibyśmy się przecinków. Ich brak sugerowałby, że tekst ma się rozpadać w świadomości odbiorcy, ma być fragmentaryczny, nieciągły. A przecież wypowiedzenia składowe ściśle wiążą się ze sobą na poziomie znaczeń, skąd to rozbicie formalne? W jednym miejscu:
Okazując im ból w powolnym rozpadzie.
Sami doprowadzą się do upadku.
owo rozbicie wydaje się nawet utrudniać zrozumienie zasadności użycia takiej a nie innej składni. Czy "okazując" odnosi się do zdania poprzedniego, czy następnego? Zabieg stylistyczny, zamiast wnosić nowe sensy, utrudnia odbiór tekstu. Utrudnianie sposobem na zmuszenie czytelnika do refleksji? Do tego potrzeba być formatu Norwida. Za wysokie progi.
Pomijając już nawet poziom metaforyki, która zaiste wyszukana ani nowatorska nie jest, jak również męczącą warstwę brzmieniową tekstu, zachodzi wyraźna niekonsekwencja w kreowanym nastroju. Dosyć pocieszne "pomieszanie z poplątaniem" silnie kontrastuje z patetyczną "wysłanniczką piekieł". Być może zabieg jest celowy, być może kontrast miał uderzyć. Ale przy braku jakichś nowatorskich treści włożonych w użyte w wierszu sformułowania, efekt przypomina wystrzał ze ślepego naboju. Huk i nic więcej. Celowy? Śmiem wątpić.
Również chciałbym, aby autorka ustosunkowała się jakoś do naszych opinii. Google pani z tytułu nie zna, też jestem ciekaw, cóż za persona.
Ej, a Bridżet to nie Renee grała?
no tak, ale co ma kanakeredes do tego? to jest nazwisko jakiejś babki z jutuba, co pokazuje, jak robić makijaże
A nie, nic, to tylko kontrast do Waszych esejów.
marginalia takie ;)
Powered by Invision Power Board (Trial)(http://www.invisionboard.com)
© Invision Power Services (http://www.invisionpower.com)