Drukowana wersja tematu

Kliknij tu, aby zobaczyć temat w orginalnym formacie

Magiczne Forum _ W Labiryncie Wyobraźni _ Miasto Cieni [NK]

Napisany przez: Psychopatka 05.04.2003 12:01

No wiec umieszczam moj fick znowu... mamnbadzieje ze tym razem forum nei wysiadzie =)


Miasto Cieni

Promienie nieśmiałego, porannego słońca padały na szeroką piaszczystą drogę. Śpiew ptaków i bezchmurne, lazurowe niebo podkreślały piękno tego świeżego poranka. Delikatny wiatr muskał twarz młodej dziewczyny. Szła dość szybko malowniczą drogą, prowadząc za sobą wychudzonego konia. Odgarnęła swoje rude loki i zmarszczyła brwi, jakby w niechęci przed jasną kulą słońca. Po jej obdartym ubraniu i zakurzonymwierzchowcu odgadnąć można było, że jest w drodze już dłuższy czas. Koń parskał co chwilę i gniewnie potrząsał bujną grzywą, jakby na znak otwartej niechęci przed dalszym żmudnym marszem. Poklepała go po pieszczotliwie po pysku.
- Spokojnie Tajfunie, przed nami zabudowania jakiejś osady. Wkrótce napełnisz te puste boki taką ilością owsa jaką zdołasz - wyszeptała mu do kosmatego ucha.
- Przynajmniej taką mam nadzieję. - Dodała do siebie, przyglądając się murom wyrastającym ponad horyzontem. Przyzwyczajona była do tego, jak różnie traktuję się obcych w takich miastach jak to. Nie oczekiwała gorącego przyjęcia. Liczyła tylko na miskę ciepłej strawy i wygodne łóżko na kilka nocy. Resztka złotych monet, pobrzękujących w kieszeni jej płaszcza powinna wystarczyć jako zapłata za te przyjemności, a jeśli nie starczy to zdobędzie ich szybko więcej - uśmiechnęła się pod nosem. Przeleciała spojrzeniem równiną wkoło traktu, którym szła. Było całkowicie pusto. Nie licząc faktu, że co kilkanaście metrów, z trawiastej ziemi wyłaniało się jakieś drzewo, lub biała, goła skała, a ponad tym wszystkim przelewały się co jakiś czas chmary smolistych wron. Nagle jej spojrzenie przykuł jeden z jasnych kamieni, który minęła. Przystanęła i odwróciła się mrużąc błękitne oczy. Na skale oddalonej o kilka metrów od drogi leżała jakaś postać. Jej czarny strój kontrastował z bielą kamienia. Postać nawet nie drgnęła pod wpływem wzroku rudowłosej. Leżała dalej z rękami skrzyżowanymi za głowa. Wiatr powiewający potarganym płaszczem nadawał osobnikowi jakiegoś dziwnego, mrocznego uroku. Rudowłosa przez chwile stała w rozterce. Może powinna zamienić z tym kimś parę słów zanim wjedzie do miasta? Jednak szybko zmieniła zdanie. W jej głowie ciągle tkwiła przestroga ojca, by nie rozmawiać z obcymi. Tak często ją łamała, a tym razem cos ją powstrzymało przed odezwaniem się do tego człowieka, o ile w ogóle jest to człowiek.... Ruszyła dalej szybkim krokiem, nawet nie oglądając się za siebie. Jak się okazało, wejście do osady wcale nie było trudne. Nie spotkała czegoś takiego jak brama wjazdowa czy straże. Pewnie obcy tak rzadko zapędzają się w te rejony, że tego typu formy ochrony nie są potrzebne. Obrzuciła wzrokiem ulicę. Ludzie przechodzili nie zwracając na dziewczynę większej uwagi. Niektórzy gdy już ją minęli, spoglądali ukradkiem i szeptali cicho miedzy sobą.
Rozglądała się za jakąś karczmą. Chciała nawet zapytać, ale jegomość, do którego się zwróciła, wydał z siebie przeciągłe chrząknięcie i odszedł bez słowa.
- Gościnnością to się nie wyróżniacie - syknęła do siebie, ale zanim zdołała powiedzieć cos jeszcze, jakiś twardy głos rozerwał powietrze tuż za nią.
- Przejezdna szukająca noclegu i stajni dla konia? Odwróciła się błyskawicznie. Za nią stał wysoki, dosyć barczysty mężczyzna. Ręce miał skrzyżowane na piersi. Ciemne włosy opadała mu na czoło, a blady uśmiech wykrzywił wąskie usta.
- Można to tak określić. - Przytaknęła, siląc się na śmiały ton.
- A więc proszę za mną - skiną dłonią. - Ludzie tutaj nie są zbyt wyrachowani dla przejezdnych, trzeba im to wybaczyć, rzadko ich widza...
- Tak tez myślałam - odrzekł nie spuszczając go z oczu.
- Więc witamy w Asghard - wyszczerzył równe zęby. - Nie przedstawiłem się nawet. Nazywam się Miquel vel Tiran - wyciągną do niej rękę i mocno uścisną jej dłoń.
- Ale wszyscy nazywają mnie po prostu Szakalem. - Dodał z dziwnym błyskiem w oczach.
- Tacy jak ja pilnują porządku w tej osadzie - ciągną, wychwytując jej zaciekawione spojrzenie. - Burmistrz lubi mieć wszędzie porządek, zaprowadzę panią do Szubienicy... to taka karczma - rzekł wyjaśniającym tonem. - A może... może... dowiem się z kim mam przyjemność?
Rudowłosa otworzyła lekko usta, zadał dobre pytanie...tylko co ma mu powiedzieć? Nie wyrzuci tu wyznania, że jest kimś, kto z powodu własnej głupoty i zawodu miłosnego włóczy się od miasta do miasta szukając zapomnienia....
- Mam na imię Aria - uśmiechnęła się najbardziej naturalnie jak zdołała - Jestem przejazdem. Wracam do domu z... z daleka - dodała pod wpływem miażdżącego wzroku nowego znajomego. Ku jej zdziwieniu nie zadawał pytań. Uśmiechał się tylko dziwnie gdy starała się coś więcej powiedzieć na temat swojej historii.


Prosze o komentarze =) z góry dzieki.

Napisany przez: anagda 05.04.2003 12:05

Jak piszesz w Wordzie to najpierw kopiuj do notatnika, a dopiero później na forum, bo pojawiają się "krzaczki" które bardzo utrudniają czytanie. Ogółem w pozo

Napisany przez: Psychopatka 05.04.2003 12:08

tak, tak ja wiem, jush usunęłam...

Napisany przez: Aeth 05.04.2003 12:09

Hehe, już mówiłam, że mi się podoba, ale sie powtórzę, a co. Bardzo lubię klimat fantasy. A co do samego opowiadania, naprawdę niezla robota. Świetnie stopniujesz akcję. Ale wydaje mi się, że nie poprawiłaś tych przecinków. Niektóre zdania, zamiast przedzielone przecinkiem, powinny zaczynąc się od nowa, bo to taka mieszanka się robi i nie wiadomo, co, jak, gdzie i kiedy. Ale reszta jest naprawdę OK i mi się bardzo podoba! ; smile.gif

Napisany przez: Psychopatka 05.04.2003 12:10

Masz racje zapomnialam o poparawie tych przecinkow... potem sie za to wezme. =)

Napisany przez: Silda 05.04.2003 13:01

Masz bardzo fajny styl, taki juz wyrobiony jakby. ^^ Każda postać mówi charakterystycznie dla sibie, co jest wielkim plusem każdego opowiadania.
Nie widać błędów, krzaczków też już nie ma, całkiem niezła robota =)

Napisany przez: Itilien 05.04.2003 13:06

Bardzo mi się podoba ten fick masz dobry styl. Mam nadzieje że niedługo pokaże się następna część czekam z niecierpliwością.

Napisany przez: Triad 05.04.2003 14:19

Psychopatko brawo. Naprawdę bardzo intersujące, i mi się podoba. Cieszę się,że tu trafiłam.Czekam oczywiście na c.d =)

Napisany przez: Ling 05.04.2003 15:19

jak na mój gust to jest bardzo fajne, ciekawie napisane. ktoś tu już wspomniał, że masz swój wyrobiony styl. zgadzam się smile.gif

Napisany przez: Brenda 05.04.2003 17:01

psycho, ja juz Ci nie raz mowilam, co sadze o Twoich ffickach =)
sa naprawde na poziomie, masz swietny styl, tworzysz swój własny klimat.. jak dla mnie troche mało, ale mimo wszystko bardzo mi sie podoba biggrin.gif

Napisany przez: alchemiczka 05.04.2003 17:52

Tylko imie ma ten gość za długie =P (i dobrze że ma ksywe, bo bym go nie zaamietała, chyba inni tez nie pamietajom i stąd ksywa =P)

Napisany przez: Psychopatka 05.04.2003 18:07

Dokladnie, poza tym w ficku bedzei wystepoala tylko ksywa... specjalnei maialo byc jebniete imie =)

Napisany przez: Witch 05.04.2003 18:21

Bardzo fajne, lużnie napisane, niezła tematyka, pomysłowość, jednym słowem na 5+

Napisany przez: Mara 05.04.2003 21:02

Naprawdę to opowiadanie bardzo m isie podoba chociaż nie ma jesce akcji biggrin.gif

Napisany przez: Psychopatka 06.04.2003 13:17

Dzieki za przychylne komentarze =) niedługo kolejna część.

Napisany przez: Psychopatka 06.04.2003 16:43

Kolejna część. Dla maniaków opowiadań, w których od pierwszej linijki jest szybka akcja: Nie czytajcie tego... Ja mam zasadę, najpierw przedstawić sytuację i bohaterów, potem wprowadzać zamieszanie. Więc jeszcze jeden, nieco - przynudnawy - dla niektórych part...


Po niedługiej chwili marszu weszli do niewielkiej gospody. Jak się okazało w środku była tak samo obskurna jak z zewnątrz. Odrapane ściany ozdobione były gustownymi czaszkami, a kwaśny odór wina otulał wszystko niczym gęsty, mglisty welon. Okna były małe i bardzo brudne, dlatego w izbie było dosyć ciemno.
- Witamy w karczmie starego Trida - rzucił Szakal rozglądając się leniwie. Kilka osób ukłoniło mu się służalczo. Rudowłosa pomyślała, że musiał być kimś liczącym się. Mężczyzna kazał jej usiąść przy ustawionym w kacie stoliku, a sam ruszył w stronę szynkwasu, gdzie zatopił się w rozmowie z właścicielem oberży. Karczmarz kilka razy zerkną na dziewczynę z ukosa. W czasie rozmowy z Szakalem pulchny człowieczek jąkał się lekko i zaciskał małe dłonie. Aria jednak nie miała czasu na wnikanie, co jest tego przyczyną, bo Szakal wrócił do stolika i postawił przed nią kufel z winem - Za nową znajomość - uśmiechną się siadając naprzeciw dziewczyny. - Powiedziałem Tridowi by użyczył ci pokój na nocleg.
Spojrzała na niego nie kryjąc zdziwienia. - Zawsze jesteś taki uczynny dla nowych znajomych?
Brązowowłosy wygodnie oparł się o poręcz lawy. - Wolimy tu od razu poznać, z kim ma się do czynienia. To oszczędza nam późniejszych, hmmm kłopotów, których i tak mamy dużo.
Rudowłosa zmarszczyła brwi.
- Nie wyglądacie na ludzie, których trapią jakieś zmory. - Stwierdziła obrzucając spojrzeniem zebrany w gospodzie, hałaśliwy tłumek. Szakal wydął z siebie bliżej nie zidentyfikowany dźwięk. Aria uznała go za ciche parsknięcie.
- Pozory mylą - rzekł pociągając kolejny łyk wina. - Tutaj krąży trochę dziwaków - dodal wpatrując się gdzieś w blat stołu. Aria od razu pomyślała o postaci spotkanej na przedmieściach, ale zachował tą myśl dla siebie.
- Powinienem cię chyba od razu uprzedzić, że w tym mieście od pewnego czasu mają miejsce dziwne rzeczy. Mawiają, że brukowanymi uliczkami pełza śmierć - w tym momencie jego przenikliwe, brązowe oczy uniosły się i zatrzymały na jej twarzy. Aria drgnęła, wylewając wino na stół. Trudno powiedzieć czy to dziwne wyznanie Szakala, czy raczej jego świdrujące spojrzenie przyprawiło ja o ciarki.
- Śmierć...?
Szakal skiną nieznacznie głową. - To dziwne miasto. Od paru lat, każdej wiosny znika tutaj kilkanaście osób... Dosłownie znika - tutaj zaakcentował.
Rudowłosa zmarszczyła brwi, a Szakal ciągną dalej. - Mówię ci to, bo myślę, że powinienem cię uprzedzić. To niebezpieczne miejsce. Zawsze ostrzegamy nowych przed tym, co może ich spotkać... Człowiek wychodzi z domu rano i na kolacje już nie wraca. Ludzie mawiają, że demony obrały sobie to miasto za kryjówkę... Przesypiają zimę, a wiosną budzą się wygłodzone, łaknące ludzkich dusz...
Aria zagryzła wargi. Głos Szakala powoli przemienił się w szept.
- Wypełzają z mrocznych, przegniłych szczelin, ślepe i osłabione. Szukają ofiary...
Nie jednej, lecz kilku, bo przywrócić siły swoim zatęchłym, martwym ciałom.
Dziewczyna przełknęła z trudem wino. W myslach widziała już widok okropnego demona, podobnego do rozkładającego się trupa. Demon ten rozpościera swe czarne skrzydła, a szponiastymi łapami chwyta jakiegoś nieszczęśnika... Starała się wyrzucić taki obraz z głowy. - I co dzieje się potem z tymi ludźmi? - Zapytała niepewnie.
- Gdy złapie ich demon? - Szakal uśmiechną się cynicznie. - Wtedy już nie ma ratunku. Nikt nie wie, co demony robią ze swoimi ofiarami. Nikt nie przeżył spotkania z nimi, a przynajmniej nie pozostał o zdrowych zmysłach.... Dlatego radziłbym być ostrożnym - zakończył ponuro. Aria nie odpowiedziała. Poczuła, że ma skostniałe ręce. Sposób mówienia Szakala przyprawiał ją o dreszcze. Coś było dziwnego w tym mężczyźnie. Miała wrażenie, że bije od niego ogromny, nieznany chłód.
- To wszystko to oczywiście domysły - rzekł Szakal zwyczajnym już tonem, drapiąc się po karku. - Równie dobrze ludzi może porywać coś innego. Jakieś zwierze albo grupa bandytów - wzruszył ramionami. Aria nie odpowiedziała. Nigdy nie była podatna na historię o demonach i potworach, porywających dziewice i dzieci. Jednak teraz z niewyjaśnionych powodów nie podeszłą do tego tak sceptycznie. Poczuła senność. Kwaśny odór i parna atmosfera karczmy przyprawiały zmęczoną dziewczynę o ból głowy.
- Przepraszam, ale chyba pójdę odpocząć. Powinnam zdrzemnąć się trochę po tej długiej podróży - uśmiechnęła się lekko. - Dziękuję za wszystko. Za miłe przywitanie, wino, ostrzeżenie...
- Nie lubię mieć długów wobec przyjezdnych - odrzekł z błyskiem w oczach.
- No, więc...No, więc do zobaczenia. - Rzuciła na odchodnym podążając za
karczmarzem, który miał wskazać jej pokój. Szakal w odpowiedzi uśmiechną się przyjaźnie. Jednak gdy dziewczyna znikneła w ciemności przegniłych schodów, na jego twarzy pojawił się zupełnie inny, trudny do odgadnięcia wyraz.

Napisany przez: ikar 06.04.2003 19:57

Wow... Psychopatko... Twoje opowiadania to jeden wielki haczyk... po prostu przykuwają uwagę i nie można się od nich odessać... a akcja tu była... stłamszona i utajona, ale wręcz cieknąca ze zdań...

Oczywiście bez małych literówek i pewnych rzeczy do przyczepienia się nie obyło... wink.gif - ale toto wsio jest do załatwienia smile.gif.

Jej.. brak mi słów... czekam więc dalej i oby następne części były przynajmniej równie "nieciekawe" biggrin.gif wink.gif

Napisany przez: Mara 06.04.2003 20:22

B. fajne biggrin.gif Mi się tak podoba piszesz tak fajnie ja nie mam zastrzeżen biggrin.gif

Napisany przez: Psychopatka 07.04.2003 11:44

Ach Ikar bo popadne w samozachwyt =) skrobne cos dzis pewnie bo rekelokcje mam i zero nauki =) acha , ludzisk ajak jush zadaliscei se trud by to przeczytac to bitte , skomentujcie, zebym wiedziala co sie podoba a co nie. Niom. To by bylo na tyle =)

Napisany przez: Sumiko 07.04.2003 11:45

Psychopatko to może daj tej Monice of Gryfindor jakieś lekcje czy cóś... Wiem, że z talentem człowiek się rodzi, albo nie, ale może udziel jej paru rad.
Co do fficku to już się wypowiadałam przed 'kasacją' forum, więc się powtarzać nie będę. szkoda tylko, że tak mało jest dobry fficków, a tak dużo chłamu...

Napisany przez: Villemo 07.04.2003 13:47

skoro tak upominasz się o tego komenta, to proszę: ;D

śliczne! wolę długie opisy niż akcję, więc mi się podoba.
jedno malutkie zastrzeżenie - troszkę za dużo razy powtarza sie tam demon pod koniec, ale to zauważą tylko czepliwi, a masy i tak będą zachwycone.
pędzę pisać swój fic, żebyś miała jakąś konkurencję, bo na razie IMO to najlepsze opowiadanie na forum happy.gif

Napisany przez: alchemiczka 07.04.2003 14:39

hehehe, ale Szakal zagadał, najpierw straszy tymi demonami, a potem tak ni z gruchy ni z pietruchy "Równie dobrze ludzi może porywać coś innego. Jakieś zwierze albo grupa bandytów", hehehehehee, dalej ;D

Napisany przez: Psychopatka 07.04.2003 14:44

Szakal jest nieco ekscentryczny... ale o tym sie dopiero przekonasz siostro =)

Napisany przez: alchemiczka 07.04.2003 14:54

mama nadzieje, ze niedługo =D

Napisany przez: Cornelia 07.04.2003 18:46

No poprostu brak mi słów. Pięknie, chodź oczywiście są malutkie błędy (literówki i interpunkcja - każdemu się zdarza). Gratuluję, już dawno żaden fick mnie tak nie wciągnął. Pisz dalej, będę czekać happy.gif

Napisany przez: Psychopatka 07.04.2003 20:55

Co do literowek to nei moja wina... klawiatura nei chec mi pisac polskich liter... w wordzei pisze, ale jak poprawiam cos na forum to nie chce... dlatego ciagle pisze bez polskich liter...

Napisany przez: Aeth 08.04.2003 10:32

Qrczę, no, jakie to fajne! Intryga się zacieśnia i w ogóle fabularnie jest świetnie! O stylu już mówiłam, więc się nie powtarzam, ale tylko mówię, że mi się to coraz bardziej podoba biggrin.gif . No i jak ja uwielbiam fantasy!!

Napisany przez: Angela 08.04.2003 14:20

Wow! To jest świetne. Po prostu brak mi słów. Czytałam opowiadanie z zapartym tchem. Nie mam żadnych zastrzeżeń. Masz perfekcyjny styl, fick jest strasznie ciekawy i wciągający. Oby tak dalej. Czekam na następną część^^

Napisany przez: Cassie 08.04.2003 15:39

NARESZCIE JAKIŚ NORMALNY FF!

nie jakieś moniki of gryffindor, normalny, genialny ffick genialnej Psycho.. ufff... ^^

Psycho, to jest świetne, pisz dalej =D

Napisany przez: Tajemnicza 08.04.2003 15:54

Nio Psycho.....spodziewałam się tego......że napiszesz świetny FF!!!Nie wiem cio powiedzieć. Jestem zauroczona. Nie ma błędów(może ja ich nie widze) Jest superaśnie mroczne ale nie dokońca. Jest tam taka nutka tajemniczości i ciekawości. Lekko sie mi tio czyta. Łatwo przedewszystkim powrócić. Chetnie przeczytam nastepnego bajeranckiego posta. Skąd ty wytrzasłaś tak świetny pomysł?? Nigdy bym na takie cos nie wpadła. A ta historyjka o smierci. Asz mnie dreszcze przechodziły. Uwielbiam taki klimacik. Czekam i czekam i post ma sie pojawić jak najwcześniej!!

Napisany przez: Psychopatka 08.04.2003 15:54

kocham was, kocham was, kocham was, a next part jush dzis wieczorem, bo " mamy czas, mamy czas, czas ni egoni nas" - bo sa rekolekcje =)

Napisany przez: Cornelia 08.04.2003 23:24

No ja mysle, ze napiszesz jak najszbciej! Czekamy!

Napisany przez: Psychopatka 09.04.2003 14:57

Next part... Można by go nazwać Aria's story=) Proszę o skomentowanie, co wam się podoba, co nie, co mam poprawić itd... Miłego czytania moich wypocin.


Aria kilka razy poślizgnęła się na pokrytych pleśnią schodach. Spojrzała z odrazą na gęste pajęczyny, oplatające każdy skrawek sufitu wąskiego korytarza, do którego weszli. Korytarz ten nie był w lepszym stanie niż cała reszta karczmy. Jednak ku miłemu zaskoczeniu Arii, pokój, w którym miała spędzić kilka najbliższych nocy, był całkiem porządny. W jednym rogu stało dość duże łóżko. Jak zauważyła schludnie i czysto pościelone. Karczmarz wręczył jej klucz i bez słowa wyszedł. Odetchnęła. Jej wzrok przyciągnęło zakurzone zwierciadło w kącie pokoju. Podeszłą w tym kierunku i spojrzała na brudną, szklaną powierzchnię. Patrzyła na nią wysoką dziewczyna, o bardzo jasnej cerze i olbrzymich błękitnych oczach. Aria mogłaby uchodzić za piękność. Jednak zniszczone, męskie ubranie i rozczochrane włosy nie dodawały jej uroku. Uśmiechnęła się blado do własnego odbicia i zrzucając płaszcz padła na łóżko. Po raz pierwszy od wielu tygodni miała okazję wypocząć na wygodnym posłaniu. Nie zdążyła nawet się rozebrać, bo sen mimo wczesnej pory przyszedł natychmiast.


Aria zbudziła się dopiero następnego dnia, około południa. Niechętnie otworzyła oczy. Jasne promienie zwinnie przenikały poprzez wąską szparę między zasłonami, zalewając mały pokoik nikłym światłem. Minęła chwila zanim dziewczyna przypomniała sobie gdzie się znajduje. Szeroko ziewając i przeciągając się usiadła na posłaniu. Siedziała tak chwilę niezbyt przytomnie. Jakby nie wiedząc, za co się zabrać. Nagle z otępienia wyrwał ją jakiś znajomy, przyjemny zapach. Zerknęła w stronę stolika, który stał w przeciwległym rogu i drgnęła lekko.
- Śniadanie?!...
Jej twarz rozświetlił szeroki uśmiech. Głód już mocno jej doskwierał i widok posiłku był przyjemną niespodzianką. - Śniadanie do łóżka... No, no - szeptała do siebie chwytając za mocno wypieczoną bułeczkę.- Ciekawe czy to też na zlecenie tego miejskiego stróża... - Uśmiechnęła się, pociągając łyk koziego mleka. Szybko zjadła, podeszła do okna i rozchyliła zasłony. Widok rozchodził się na niewielką brukowaną uliczkę. Dokładnie pod oknem pokoju znajdowało się wejście do karczmy. Nagle uśmiech zszedł z twarzy dziewczyny, dając miejsce goryczy. Westchnęła głęboko. Przypomniała sobie, czemu nie jest w domu. Czemu nie widzi swojego pięknego ogrodu, a ojciec nie wita jej uśmiechem. Zaklęła cicho. Nie potrafiła pogodzić się z własną głupotą, głupotą i naiwnością. Zacisnęła mocno wargi. Z domu naprzeciw gospody wyszła para młodych ludzi. Ona, delikatna i zwiewna. Oparta o ramię wysokiego, przystojnego mężczyzny. Rudowłosa patrzyła chwilę na parę znikającą za rogiem ulicy. Poczuła, że po policzkach spływają jej łzy.
- Nie Aria... Nie kretynko! - Syknęła na siebie ocierając twarz. Na darmo. Łzy wyrywały się z błękitnych oczy dalej. Chwyciła za płaszcz i wybiegła z pokoju. Musiał się przejść. Przemyśleć cos po raz setny, może tysięczny... Wpadła do głównej izby.
- Ja, ja musze wyjść!- Rzuciła do karczmarza widząc jego pytające spojrzenie.
- Twój koń jest w stajni obok gospody.. .Szakal kazał...
- Koń? Ach Tajfun... - Pokiwała spiesznie głową, nie słuchając go. - Tak, tak, dziękuję! - Niemal krzyknęła i wybiegła z karczmy. Uspokoiła się dopiero po kilkunastu minutach. Oddychała niespokojnie. Kolejny raz wróciła pamięcią do zdarzeń sprzed zaledwie kilku miesięcy.

Tak bardzo kochała Reida ...Byli idealną parą, zawsze razem, zawsze szczęśliwi. Setki wymienionych pocałunków, setki szeptów i sekretów... Co z tego, że był biedny? Ona miała majątek, miała posiadłość. Nic nie stało im na przeszkodzie. Nawet ojciec go polubił. Ręce jej drżały. Schowała je w obszernych kieszeniach. Sielanka trwała aż do tamtego pogodnego dnia. Jej ukochany zabił człowieka. Podobno to była jakaś uliczna bójka i działał w obronie własnej... - Akurat! - Warknęła spluwając. Wtedy też mu nie uwierzyli. Tylko ona jedna. Ona głupia. Wpadła na ten genialny pomysł. Poczuła znów stróżki ciepłych łez na policzkach.
Pomysł, który brzmiał: Wezmę winę na siebie! Wiedziała, że nie spotka jej śmierć, z opinią aniołka groziło jej najwyżej wygnanie. Natomiast Reid zostałby od razu powieszony. Nie miał dobrej reputacji. Oczywiście jej kochaś sprzeciwiał się temu pomysłowi, ale szybko zmienił zdanie. Pamiętała jak dziś. Wziął ja w ramiona i wyszeptał: - "Kiedy będzie po wszystkim ucieknę razem z tobą." Zapamiętała te słowa doskonale. Mieli wybudować mały domek na skraju Rubinowych gór i żyć tam długo i szczęśliwie, jak w bajce. Ale bajki rzadko stają się rzeczywistością...
Faktycznie skazano ją na wygnanie. Wysoka Rada chyba nie do końca uwierzyła w jej winę. Ale co mieli robić, skoro sama się przyznała? W takich małych miastach zawsze chcą mieć spokój z brudnymi sprawami i nie wnikają w szczegóły. Aria wiedziała, że nigdy, przenigdy, nie zapomni wzroku ojca. Wzroku pełnego wyrzutu i smutku, wzroku wilka, któremu odebrano jedyne szczenię. Nigdy nie dowie się, że jego córka była niewinna. To by go zabiło. Tak bardzo ja kochał. Niech myśli, że wygnano ja zasłużenie. Lecz nie ojciec był najgorszym ciosem. Najgorsze dopiero miało się wydarzyć. Trzeciego ranka po rozprawie, Reid miał na nią czekać przy bramie miasta. Nie zastała go tam. Po chwili oczekiwania, zdenerwowana dziewczyna ruszyła w stronę karczmy w środku osady. Miała nadzieje go tam zastać. Nie wyczuwała jeszcze nic podejrzanego. Może coś go zatrzymało?- Myślała. Ignorując pogardliwe spojrzenia ludzi, wtargnęła do gospody. Nie myliła się oczekując, że go tam znajdzie. Jej ukochany, jakby nigdy nic pił wino w otoczeniu pijaków i dziwek. Jedna wyjątkowo wulgarnie wyglądająca, siedziała bardzo blisko niego. Na widok Arii mężczyzna przestał się śmiać. Nagle stał się w jej oczach blady i wystraszony, niczym zapchlony kundel. Reid, zawsze taki mężny i dzielny, teraz wyglądał jak kogut oskubany z barwnych piór. Aria nie bardzo to wszystko rozumiała. W jej głowie powstało coś na kształt żelaznej bariery, nie dopuszczającej do mózgu znaczenia ujrzanych faktów. Po chwili odezwał się cicho:
- Widzisz Aria... Ja kocham inną, chciałam ci to powiedzieć wcześniej, ale nie było ostatnio okazji... - jąkał się lekko i starał unikać jej spojrzenia.
Potem niewiele pamiętała. Wiedziała, że po karczmie rozszedł się odgłos ciosu w twarz. Oczy zaszły jej krwawą mgłą wściekłości. Kilkoro ludzi, chyba strażników, brutalnie wykręciło jej ręce i wyrzuciło z gospody. Chyba tylko na błaganie ojca nie pobili jej mocniej. Wygnali ją jak psa poza granice miasta. Cud sprawił, że dali jej konia razem ze skromnym bagażem, ofiarowanym przez służkę. Nie wiedziała, co sprawiło, że wsiadła na wierzchowca i pognała przed siebie. Może to ogromny żal, a może ostre kamienie, które zaczęli ciskać w jej stronę. Najpierw były tylko łzy wstydu i beznadziejna wściekłość. Potem wszystko stopniowo ucichało, aż pozostała gorycz i wspomnienia. Od tamtego dnia tułała się od miasta do miasta. Nie widząc celu w przyszłości i chcąc zapomnieć przeszłość.
Usiadła na niewielkim kamieniu wystającym z ziemi i zwiesiła głowę. Myśli kłębiące się w umyśle dziewczyny sprawiły, że nawet nie zauważyła, że od pewnego czasu ktoś pilnie ją obserwuję.

Napisany przez: Villemo 09.04.2003 15:11

blink.gif
psycho, mówię ci...nie masz się czego wstydzić. ja rozumiem że ja mogę mieć wątpiwości ale ty z takim ficem...genialne, genialne, genialne.

i to nie jest żadna wazelina dry.gif

Napisany przez: ShiZ 09.04.2003 15:15

Nyo.
Jeden z najlepszych opowiadań na tym forum. Glebokie =). Klimacik, uczucia opisane wspaniale - genialne =)))

pzdr/

Napisany przez: Angela 09.04.2003 15:50

To najlepszy fick jaki kiedykolwiek czytałam. Jest po prostu genialny. Psycho, masz ogromny talent. Pisz szybko następną część smile.gif

Napisany przez: Cornelia 09.04.2003 16:02

Psychopatko - tylko pogratulować. (Jak to już mówiłam) Dwano nie czytałam tak dobrego ficka. Widać, że jesteś doświadczoną pisarką, a nie jak reszta - amatorka. Jeszcze raz gratuluję tak cudownego ficka i (nie będę oryginalna) czekam na next parta happy.gif

Napisany przez: Psychopatka 09.04.2003 16:04

Ja wiem czy tak doswiadczona... ciesze sie ze mam dla kogo pisac, dzieki za cieple slowa, to naprawde podnosi na duchu =)

Napisany przez: ikar 10.04.2003 00:00

Pierwsza myśl - więcej zdań złożonych (szczególnie na początku) proszę...
Druga myśl - świetne... po prostu wyśmienicie zbudowane przeżycia postaci, więcej - tak się wciągnąłem, że wręcz tylko przemykałem oczami po tekście - jedno wypływało z drugiego i pasowało do siebie... idę przeczytać jeszcze raz - muszę jakieś niedociągności znaleźć ^-^ wink.gif tongue.gif - trzeba się uczepić szczegółów, bo każda uwaga spowoduje, że będziesz jeszcze lepsza, a do całokształtu po prostu nie da się mieć uwag wink.gif.

Hmm - fragment zamieszania i zdezorientowania przy wychodzeniu z karczmy - wyśmienity - idę dalej ^^.

...

Po czterokrotnym jeszcze przeczytaniu tego opowiadania faktycznie znalazłem troszkę błędów stylistycznych, wrzuciłem ci je na gg ^^, ale (dobra powiem - równo trzy, prawie niewidoczne, na przykład "stopniowo ucichało <- stopniowo cichło" - więc serio musiałem mocno się przyglądać ^^), ale jest po prostu świetne i po podzieleniu na fragmenty i w całości.
Dalej - nie nudzi się nawet po kilkukrotnym przeczytaniu (sprawdziłem wink.gif ) i za każdym razem da się zauważyć coś nowego - a taką sztukę widziałem u zaledwie kilku autorów... (A'propos - jednym z nich jest Terry Pratchett, którego "Piramidy" przeczytałem już około 35 razy, a na pewno nie mniej niż 34, i za każdym razem widzę tam coś nowego i śmiesznego...)

Psycho - czekam na więcej ^^

Napisany przez: Psychopatka 10.04.2003 18:50

Dobra, macie akcje =) Jeśli to tak można nazwać... oczywiście proszę o komentarze =) Nawet bardzo proszę...

Otrząsnęła się z ponurych myśli. Dopiero teraz uzmysłowiło sobie, jak długo krążyła po mieście. Wczesną wiosną dni nadal nie były długie i noc bardzo prędko otulała wszystko swoim aksamitnym welonem.
- Koniec wspomnień, koniec użalania się.- Wyszeptała i podniosła się z głazu.
Ruszyła w kierunku karczmy, w której nocowała. Zatrzymał ją jednak nieprzyjemny głos.
- Hej ruda! Zaczekaj, nie zdążyłem się napatrzeć!
Aria odwróciła się błyskawicznie. Koło rozpadającego się domostwa stał jakiś człowiek, opierał się niedbale o zniszczony płot i mierzył ją ironicznym spojrzeniem. Aria pokręciła głową i ignorując mężczyznę ruszyła w swoją drogą.
- Do ciebie mówię ślicznotko.- Człowiek powoli zaczął podchodzić w jej stronę. Teraz
ujrzała brudne ubranie i obleśną, pijacką twarz. Wzdrygnęła się i przyspieszyła kroku. Gbur był sprawniejszy. Dziewczyna poczuła jak silna dłoń chwyta ją za ramię i przyciąga do piersi mężczyzny. Na twarzy czuła cuchnący oddech typka...
- Zabawimy się maleńka prawda? Miał pożółkłe zęby, a z ust ciekła mu ślina. Wyglądał jak wygłodzony prosiak. Aria uśmiechnęła się sztucznie.
- Ależ oczywiście... Może w kolejnym życiu! - W tym momencie z całej siły kopnęła go
w przyrodzenie i z szyderczym uśmiechem odskoczyła do tyłu.
- Ty suko!- Charczał mężczyzna. - Złapię cię, zabiję! Ze skóry żywcem obedrę!
Dziewczyna nie czekała na dalszy przebieg zdarzeń. Ruszyła szybkim biegiem przed siebie, jednak niemal od razu drogę zaszło jej kilku podejrzanie wyglądających mężczyzn. Zaklęła pod nosem, cofając się lekko. Obejrzała się za siebie. Obdartus zdołał już podnieść się z klęczek. Suną teraz w jej stronę, połyskując przekrwionymi oczami, niby pokraczna imitacją psa gończego. Była osaczona. Nie widziała jakiejkolwiek możliwości ucieczki. Ona sama przeciwko czwórce silnych mężczyzn... W każdym razie żywcem jej nie wezmą. Włóczenie się po obcych miastach zmieniło ją bardzo. Nie była już taką delikatną panienką z dobrego domu...
- No chodź kotku, bądź grzeczna, to nie będzie bolało. - Szeptał jeden z gburów,
podchodząc powoli. Zamachnęła się by uderzyć go w zarośniętą twarz, ale brutalnie wykręcił jej ramię.
- To Suka Dren! Sucz zapchlona! Bierz ją na siłę, a potem pozwól mi się z nią rozprawić!
- Zamknij się stary grzybie! Nie wiesz jak traktują się delikatne mięso? Pańskie mięso! Najlepsze mięso... Spojrzał jej głęboko w oczy.
- Zabieraj łapy! - Warknęła próbując wyszarpać ramię z uścisku łotra.
- Nie tak prędko.. Najpierw się lepiej poznamy. Przesuną dłoń po jej szyi, dotkną
policzka. Aria nie zastanawiał się długo. Z dziką pasją zatopiła zęby w ciele natręta. Człowiek rykną z bólu i odskoczył. Aria wykorzystała ten moment by ratować się ucieczką
- I co teraz zrobisz?... - Jeden z bandytów zagrodził jej drogę uśmiechając się cynicznie. W tym momencie dosięgną ją rozwścieczony cios skaleczonego mężczyzny. Uderzenie powaliło dziewczynę na kolana. Poczuła, że z rozciętej wargi cieknie krew.
- Pokaż mi teraz czy wszędzie jesteś ruda! - Warkną głucho. Otaczająca go banda parsknęła nieprzyjemnym śmiechem. Aria nie zdążyła zrobić najmniejszego ruchu, bo napastnik rzucił się na nią i przyparł do zimnej ściany jakiegoś opustoszałego domu. Poczuła jego rękę na swoim ciele, nie przestawała się jednak szarpać.
- POMOCY!!! NIE!!! - Rozpaczliwy krzyk rozerwał uliczkę.
- Każ jej być cicho! Niech się zamknie! - Jeden z mężczyzn był wyraźnie zdenerwowany
- POMO... - Zatkał jej usta brudną łapą. Dziewczyna czuła, że słabnie nie miała już siły
się wyrywać. Przymknęła oczy czekając na ból i wstyd. Jednak nic takiego nie nastąpiło. Usłyszała natomiast jakiś dziwny szelest, w tym samem momencie ciemny kształt zwalił się na jej oprawcę, zbijając go z nóg. Aria opadała na kolana, nieprzytomnie obserwując sytuacje. Zbir wyglądał na zdezorientowanego, podobnie jak reszta bandy. Tępo spoglądał w stronę przeciwnika. Aria na początku myślała, że to jakieś duże zwierzę. Myliła się, był to człowiek. Jej wybawca kucał na drodze, w pozycji rzeczywiście bardziej pasującej do dzikiego zwierzęcia. Nie mogła ujrzeć jego twarzy, miał zarzucony kaptur.
- Załatwić go! - Rykną gbur zrywając się z ziemi.
Aria drgnęła, wydawało jej się ze cztery potężne draby w mig rozprawią się z tym osobnikiem. Rozum kazał jej uciekać, ale nogi odmówiły posłuszeństwa. Tymczasem wybawiciel odsuną się przed ciosem rozwścieczonego mężczyzny. Był wyjątkowo zwinny i szybki. Jednym uderzeniem powalił napastnika.
- Załatwię cię gnojku... - Człowiek, którego uprzednio Aria kopnęła w krocze wyjął błyszczący sztylet i rzucił się na zakapturzonego. Tamten zrobił błyskawiczny unik podcinając mu nogi. Jednak lśniące ostrze zdążyło drasnąć mu ramie. Rozległ się cichy syk bólu, a zaraz potem jęk leżącego, spowodowany siarczystym kopnięciem przeciwnika. Zakapturzony odskoczył na bok, bez ostrzeżenia chwycił Arie za nadgarstek i pociągną za sobą. Przez chwilę wydawało jej się, że nie złapię równowagi, nogi miała zesztywniałe. Jednak krzyki mężczyzn sprawiły, że szybko odzyskała w nich czucie.
- Błagam zwolnij! - Jęknęła, czując, że nie wytrzyma, tempa. Nie zwrócił na to najmniejszej uwagi. Skręcili błyskawicznie w jedną z bocznych ulic, zbiry pochwyciły ten manewr i rzuciły się za nimi w dalsza pogoń. Aria słyszała wiatr świszczący w uszach, nowy towarzysz mocno ściskał jej nadgarstek i prowadził najciemniejszymi zakątkami miasta, z niespotykaną lekkością wymijając wszystkie napotkane przeszkody. Zatrzymali się niemal na krańcu osady, przy jakimś rozpadającym się domu. Napastnicy zostali w tyle. Jednak słychać było ich gniewne przekleństwa i stukot ciężkich butów. Nowy znajomy szarpną naglę dziewczynę w kierunku piwnicznego okienka opuszczonego domostwa. Z hałasem wpadli do środka brudnego pomieszczenia. Aria zaczerpnęła łapczywie powietrza wychwytując zapach stęchlizny i kurzu. Poczuła, że towarzysz puścił jej ramię.
- Gdzie jesteś? - Rzuciła rozglądając się niespokojnie po pomieszczeniu.
- Szzzzzzzzaa!.... - Rozległo się tuż za nią. Złapał ją za rękę i zaciągną w ciemny
kąt. Aria wstrzymał oddech. Usłyszała głosy dochodzące z zewnątrz.
- Nie mogli się po prostu rozpłynąć... to nierealne. - Mówił jeden z mężczyzn oddychając ciężko.
- Mówiłem żeby biec szybciej!- Rozległ się zimny głos, a zaraz po nim odgłos ciosu w twarz.
Odpowiedział mu płaczliwy jęk - Jak miałem biec? Boli mnie! Ta suka mnie kopnęła! Ledwo stoję...
- Szef cię żywcem wykastruję , jak opowiem mu o tym, że nie radzisz sobie z jedną dziwką! Nie będziesz musiał się już przejmować swoimi cennymi klejnotami...
Teraz Aria usłyszała stłamszony jęk i cichy śmiech pozostałych mężczyzn.
- Może weszli do piwnicy? Rudowłosa zauważyła, że w okienku pojawiła się czerwona, brudna twarz, łypiąca maślanymi oczkami. Wtuliła się w kąt. Jej towarzysz mocniej zacisną lodowatą dłoń na ręce dziewczyny. Twarz jednak błyskawicznie zniknęła
- Zwariowałeś! - Krzykną znów jeden z mężczyzn. - Chcesz żeby jakiś czart pozbawił cię głowy! Tutaj nikt o zdrowych zmysłach nie wejdzie. Nie słyszałeś co mówią ludzie?! Demony są w tym mieście!
- No i co?
- To nawiedzone miejsce. Tutaj nikt nie przychodzi od dawna... to przecież dom starych Margonów głąbie!
Rozległy się nerwowe szepty.- Zabieramy się stąd...- dokończył zimny głos.
Przez chwile słychać było dźwięki stłumionej rozmowy i szybkie kroki. Potem wszystko ucichło. Aria odetchnęła zerkając niepewnie na towarzysza.

Napisany przez: ikar 10.04.2003 20:06

Psycho... A ja się będę czepiał, znowu znalazłem literówki, znowu wybrałem moim kaprawym wzrokiem jedną czy dwie zmiany osoby (znaczy Aria powiedział), znowu mogę się trochę czepnąć interpunkcji... i czepnę się tego, że znowu jest genialne i do niczego ważnego nie da się czepnąć tongue.gif ...
Atmosferę zbudowałaś bardzo dobrze... Sam opis tego co się działo i przyspieszenie akcji jest pierwszej wody, ogólnie prawie same superlatywy... Ale wiesz - taka myśl mi się nasunęła - czy Aria czasem nie miała walczyć z tymi "demonami"? Tak mi toto wyglądało poprzednio... Z drugiej strony - to co zrobiłaś otworzyło wielkie możliwości, no i widać, że prowadzenie akcji również nie sprawia ci najmniejszych problemów...
Chylę czoła...

Napisany przez: Mara 10.04.2003 20:27

no, no, no. Zganidj psycho cio sobie myslałam jak czytałam te party. "Czemu ja nie umiem tak pisać?". No i czemu? Bo nie każdy rodzi się z takimi umiejętnosciami jak Ty smile.gif

Napisany przez: Villemo 11.04.2003 07:58

skoro tak bezczelnie się domagasz komenta to go masz:

super.

na więcej mnie nie stać o takiej porze _-_

Napisany przez: Psyche 11.04.2003 11:04

Nie jestem fanką fanatsy i tym podobnych choć nie przeczę ,że to czytuję ( w zasadzie to czytam prawie wszystko) więc treść mnie nie wciągnęła.
Połykasz trochę części opisów. Albo wstawiasz trochę mało pasujące porównania.
Poza tym połykasz jak już ktoś zauważył litery i tu wcale nie chodzi o polskie znaki.
Muszę przyznać, że zdecydowanie lepiej stylowo wyszłedł ci początek, ta część z "akcją" nie przypadła mi wogóle do gustu.

Nie będę wypisywała miejsc gdzie zuważyłam błędy bo niestety brak mi teraz czasu a w zasadzie Ikar już i tak wyłapał prawie wszystko.


Napisany przez: Sumiko 11.04.2003 12:22

Haaa, pomijając już treść, to cóż muszę napisać to czego mnie uczyli. Dialog w zasadzie ciekawy jest zawsze. Ale wiadomo samym dialogiem pisać nie można. Ważne, więc aby treść, opisy były ciekawe, bo kiedy do tego dorzuci się dialog to w zasadzie (i kawasie również) pozostaje już problem tylko treści. U Ciebie momęty 'bezdialogowe' są dobrze napisane, ciekawe i dość wywarzone.
Co do treści, to hmmmmm czytało mi się prawie równie dobrze jak Sapkowskiego (co dla niektórych wcale komplementem nie jest, ale dla mnie owszem), którego ja osobiście uwielbiam i bardzo cenie.
Po za tym zgadzamy się w tylu kwestiach (aż dziw bierze), że cóż chyba sama wiesz, że piszesz dobrze. Nie na chybcika, tylko myślisz przy tym, co w sumie wydawać by się mogło wcale nie dużym osiągnięciem, jednak patrząc przez pryzmat innych fficków obecnych na forum -wierz mi jest nim.
I co jeszcze. Ffick jest już u mnie 'zadyskietkowany' o czym chyba na GG wspominałam, więc pisz dalej ja to sobie dodam i będę mieć wreszcie coś dobrego do czytania (choć obecnie czytam już i tak 3 książki na raz, czego strasznie nie lubię), ale nevermind.
Jednym słowem PROFESJONALKA.

Napisany przez: Aeth 11.04.2003 16:04

No nie... W sumie to właściwie nie mam się czego czepnąć, może z małym wyjątkiem literówek, bo mnie to wciągnęło a wciągnięcie mi wystarczy. Jedyną rzeczą, która mnie osobiście się nie za bardzo podoba, jest postać głównej bohaterki, ale jest to tylko moja refleksja i do stylu, prowadzenia, treści nic nie mam, bo jest to świetne!!

Napisany przez: Psychopatka 11.04.2003 18:01

No wiec tak... dzieki za wszystkie komentarze. Naprawde cieszy mnie to ze ktos to czyta i ocenia =) mam dla kogo tworzyc. Co do literowek to ja wiem ze to okropne i wkurzajace... ale co ja moge? Jestem nerwowa strasznie i zawsze cos przeocze=) Mam nadzieje ze sie z tym uporam =)
Do Psyche- Wiesz, napisalas ze polykam opisy ... opisy w ostatnim parcei sa celowo skrocone i zrzucone na drugi plan... po prostu wyznaje zasade ze akcja to akcja i nei chec sie tam rozwlekac przy opisach. Ale szanuje twoje zdanie i dziekuje za szczera wypowiedz.
Do Aeth - to ze glowna postac Ci sie nie podoba nawet mnie ucieszlyo. Przynajmneij wzbudza jakies uczucia... szczerze mowiac to ja tesh za nai nie przepadam, bedem w tym ficku inne postacie, ktorym poswicilam w glowoie wiecej uwagi=) Jescze raz dzieki za komenty i pozdro dla wszystkich =)

Napisany przez: Psychopatka 11.04.2003 22:29

Mężczyzna stał chwilę bez ruchu, nasłuchując, po czym jakby nigdy nic wyszedł z ciemnego kąta i usiadł na jakimś rozpadającym się krześle na środku pomieszczenia. Aria nerwowo poprawiła porozdzierane w kilku miejscach ubranie. W piwnicy było ciemno, dziewczyna dojrzała zarysy poniszczonych sprzętów i wzdrygnęła się przed niemiłym zapachem zgnilizny.
- Dlaczego bali się tutaj wejść? - Zapytała niepewnie. Nie odpowiedział. Widziała w ciemności tylko parę błyszczących oczu.
- Ten dom naprawdę jest nawiedzony? Spojrzała z odrazą na kilka kości, które leżało jej u stóp. Nadal nie było odpowiedzi. Arie naglę naszła dziwna myśl. A może ten dziwak to jakiś morderca? Albo, co gorsza demon. Może specjalnie zaciągnął ją w takie miejsce i teraz się z nią rozprawi? Cofnęła się i ruszyła powoli w stronę okienka piwnicznego. Lśniące oczy powiodły za nią.
- Ja... Hmm... Ja chyba już pójdę....Dziękuję za pomoc, ale będą się o mnie martwić, powinnam już wrócić do domu. Mój ojciec i narzeczony będą bardzo źli. - Posłużyła się kłamstwem. Może pomyśli, że ktoś jej szuka i się przestraszy. Jednak postać w dalszym ciągu milczała. Aria zaczęła się rozglądać za czymś, co w razie czego mogłoby posłużyć jej za broń.
- Jest stąd jakieś wyjście prócz tych okienek...? Brak odpowiedzi ze strony zakapturzonego powodował jej coraz większe zdenerwowanie.
- Posłuchaj - zaczęła spiesznie. - Nie wiem, kim jesteś i mało mnie to obchodzi. Chcę stąd wyjść... I to jak najszybciej... W tym momencie jej wzrok padł na wąskie przegniłe schodki, prowadzące do wnętrza opuszczonego domu. Ruszyła w ich stronę, zatrzymał ją dziwnie brzmiący głos: - Nie radziłbym, tam jest nieprzyjemnie.
Aria skamieniała. - Nie boję się żadnych zmyślonych demonów - rzuciła, wiedząc że to nie do końca prawda.
- Nie mówię o demonach. - Głos był cichy i wyjątkowo spokojny. Właśnie ten spokój powodował, że dziewczynę ogarniał coraz większy niepokój.
- Co masz na myśli? Jednak na to pytanie już nie odpowiedział.
- Czego ode mnie chcesz?- Rzuciła gniewnie.- I przestań tak na mnie patrzeć rozumiesz!- Krzyknęła kopiąc jakąś kość. - Co to za upiorne miejsce? Kim byli ci Margonowie, o których mówiły te zbiry?!
- Ciszej...- wyszeptał. - Jeśli będzie potrzeba, to mogę czytać tylko z ruchu twych warg. - Aria poczuła dreszcze. W piwnicy było tak ciemno, że z trudem widziała własne dłonie, a co dopiero czyjeś usta. Nic więcej nie mówiąc, ruszyła w kierunku małego okienka. Było umieszczone dosyć wysoko. Za wysoko by mogła się podciągnąć. Zaczęła rozglądać się za czymś, na czym mogłaby stanąć. Wreszcie znalazła niewielki stołek. Podciąganie się zajęło jej chwilę czasu, siniaki nabyte w długiej drodze z miasta do miasta, nie działały dobrze na jej sprawność fizyczną. Starała się nie oglądać w kierunku bladych oczu. Wreszcie udało jej się znaleźć na poziomie okna, powoli zaczęła wychodzić z piwnicy. Sprawiło jej to trochę trudności, bo wyjście to było znacznie węższe od tego, którym dostali się do środka. Uniosła głowę do góry i krzyknęła przeraźliwie, niemal spadając z powrotem w brudną czeluść. Zaledwie kilka cali przed sobą widziała dwoje, olbrzymich, zielonych oczu. Oczu o dziwnych kocich źrenicach. Dopiero po kilku sekundach zorientowała się, że w czasie gdy ona męczyła się z podciągnięciem do okienka, jej wybawca zdążył wyjść tą drogą, którą weszli i okrążyć cały dom. Teraz chwycił ją za ramię i wyciągnął z ziemianki. Aria z trudnością podniosła się na nogi. Przed nią stała wysoka , lekko przygięta , patykowata postać. Wiatr powiewał potarganym, czarnym płaszczem, a żarzące się oczy wciąż skierowane były na dziewczynę. Nie miał już kaptura na głowie. Był to dosyć młody mężczyzna. Miał papierowo bladą twarz, a przez prawy policzek przechodziło pięć krwistych smug. Były to blizny, najprawdopodobniej pozostawione przez pazury jakiegoś zwierzęcia. Aria nie bardzo wiedziała jak się zachować. Wygląd mężczyzny przyprawił ją o cień niepewności. Stali w porośniętym gąszczem sadzie, wyglądającym równie nieprzyjaźnie co ciemna piwnica.
- Ja muszę iść...Martwią się o mnie. - Zaczęła rozglądając się niespokojnie. Jej wzrok zatrzymał się na krzyżu wystającym z ziemi.
- Przecież jesteś tutaj sama.- Na jego twarzy dojrzała cień uśmiechu, a w oczach pojawiły się dziwne iskierki.
- A skąd ty to możesz wiedzieć? - Zmarszczyła brwi. Starała się mówić jak najbardziej naturalnie.
- Widziałem cię, wczorajszego ranka...
Aria nagle drgnęła. Przypomniała sobie dziwną postać w czerni, którą spotkała na obrzeżach miasta.
- To ty wypoczywałeś na tej skale? - Zapytała z trudem ukrywając zdziwienie. W odpowiedzi skinął nieznacznie głową. Dopiero teraz zauważyła, że mocno krwawił z rozciętego ramienia.
- Jesteś ranny? Chciała podejść do niego, ale błyskawicznie się cofnął.
W jego oczach ujrzała nieufność.
- O co ci chodzi? Chyba się mnie nie boisz?- Uśmiechnęła się, jakby stwierdzenie strachu było czymś zabawnym. Stał w bezruchu w odległości kilku metrów od niej. Zapanowała nieprzyjemna cisza.
- Czy ten dom to jedna z kryjówek demonów, które podobno krążą po tym mieście? - Aria zadała pierwsze pytanie, jakie przyszło jej do głowy. Pobliźnioną twarz mężczyzny wykrzywił dziwny grymas.
- Nie ma demonów... - Odpowiedział wzruszając chudymi ramionami. - Mężczyzna zwany Szakalem ożywił te stare legendy.
- A co do tego ma Szakal?
Zielonooki pokręcił lekko głową. - To zły człowiek... - jego oczy rozbłysły dziwnym blaskiem.
- Widzę to w jego spojrzeniu, w jego mowie.- Mówił niemal szeptem.
Aria nie bardzo wiedziała, co odpowiedzieć. Co prawda nie znała dobrze Szakala, ale i tak wydał jej się bardziej godny zaufanie niż ten dziwny mężczyzna.
- Nie obchodzi mnie to - zaczęła powoli. - Jutro stąd wyjeżdżam. Za dużo wrażeń jak
na jeden dzień... - Nie wiedziała czemu, ale czuła, że powinna jak najszybciej opuścić to miasto. Zielonooki uśmiechną się dziwnie.
- Nie opuścisz Asghardu o poranku. Nikt nie wyjeżdża prędko z Miasta
Cieni...
- Co masz na myśli? - Wyszeptała kręcąc głową.
Nie zdążył odpowiedzieć, bo od strony ulicy usłyszeli hałas czyichś kroków i głos nawołujący imię dziewczyny.

Napisany przez: Villemo 11.04.2003 22:38

..ten fic bardzo dobrze robi mi na moje skołotane NEVRy... ślicznie

- To tyś wypoczywał na tej skale? ------> trochę źle stylistycznie, lepiej zmienić na "Tyś wypoczywał na tej skale" albo "ty wypoczywałeś"

happy.gif

Napisany przez: ikar 12.04.2003 11:08

No i jest praktycznie perfekcyjnie wink.gif pod względem formy (jeszcze żem wyłapał gdziesik coś z interpunkcji, ale właściwie, w celu przyspieszenia opisów jest może nawet lepiej niż bym zaproponował wink.gif. A treść i forma? Ile razy trzeba powtarzać, że są bardzo dobre... tongue.gif

Napisany przez: Mara 12.04.2003 15:11

oCywiście marcia musi skomentować! No to jest poprostu debeściarskie biggrin.gif Mi sie bardzo podoba biggrin.gif

Napisany przez: Brenda 12.04.2003 17:56

psajcho.. z kazda czescia jest coraz lepsze.. nie wiem jak Ty to robisz.. *_*
cudo :* masz wspaniały, wyrobiony styl.. im wiecej piszesz, tym lepiej ci to wychodzi.. =)

Napisany przez: Mara 12.04.2003 19:24

Ja sie brendziu zgodzę...ona świetnie pisze, aloe ona woli rysowac biggrin.gif

Napisany przez: Psychopatka 12.04.2003 19:31

Nie ze wole... ale rysuje lepiej niz pisze... no i rysuje od zawsze a pisze od hmm, niedawna.

Napisany przez: Cornelia 12.04.2003 20:25

Jeśli rysujesz lepiej niż piszesz to ja chcę zobaczyć twoje rysunki O_O Pewnie są prześliczne!

A co do ficka : czytam dalej i zdania nie zmieniam : jest wprost cudowny. Nic tylko czekać na dalsze części happy.gif

Napisany przez: Tajemnicza 12.04.2003 23:16

Psycho Nie mogę powiedziec cio otym myślę. Nie potrafie znaleźć słów. Lubię ten ff bardzo, nieee to mało powiedziane. Ja ten FF KOCHAM !!!!!!!!!!!!!!!& #33;!Jak ty tio robisz.?? Ten klimat ta akcja bohaterzy. Niesamowite.nio moshe bledaski malutkie sąAle na tio sie nie zwraca uwagi gdy czyta się ten genialny Fick. Nie mogę się doczekac next parta. Pisz go jak naj naj szybciej jak mozesz!! Plissssssss. Kocham was i ciebie szczególnie Psycho !!!

Napisany przez: Psychopatka 13.04.2003 15:04

Trochę dużo dialogu wyszło... no nic, dialog też musi być =) Starałam się go jak najbardziej poprzetykać opisami... sami oceńcie jak mi wyszło.


Nagle do sadu wpadła dwójka ludzi. Jeden miał słomiane włosy i szczurzą twarz, Aria nie widziała go wcześniej, drugim był Szakal. Widząc ją, podbiegł spiesznie, ale zatrzymał się w połowie drogi.
- Dobrze, że cię spotykam. Napadli mnie, ale ten człowiek mi pomógł i...- Urwała, widząc, że Szakal wcale jej nie słucha. Jego spojrzenie skierowane było na jej wybawiciela. Byli w tej chwili niemal tak samo bladzi, bladzi i nieruchomi jak dwa kamienne posągi. Oczy Szakala upiornie odbijały księżycowe światło. Dziewczynie wydało się, że stoi przed nią zupełnie obcy człowiek, że to nie ten sympatyczny mężczyzna z gospody. Wyglądał o wiele groźniej, a zarazem majestatyczniej. Poruszył się pierwszy, zrobił krok i w tym samym momencie zielonooki zniknął w gęstych zaroślach niczym sprawna puma. Aria drgnęła nerwowo. Stali tak chwilę w bezruchu. Wreszcie ciszę przerwał głos człowieka o szczurzej twarzy.
- Nic ci się nie stało? Aria dopiero teraz spojrzała w jego stronę. Nie mogła wiedzieć, że od czasu pojawienia się w sadzie bacznie ja obserwował.
- Nie, wszystko w porządku - odparła szybko. - Napadła mnie jakaś grupa zbirów, ale wtedy zjawił się ten dziwny mężczyzna... Zerknęła na Szakala, nie odezwał się ani słowem. Powoli podszedł do miejsca, w którym stał jej wybawca. Uklęknął i dotknął suchej trawy, Aria podchodząc bliżej zauważyła na niej krople krwi.
- No tak - wyszeptała do siebie - był ranny. Szakal uniósł spojrzenie i przyjrzał się jej wnikliwie.
- Napadł cię stary Dren ze swoją bandą - rzekł spokojnie. - Krążą jak psy po mieście i wyłapują wszystko co się rusza. Tutaj nie wolno włóczyć się po zmroku...
- Hej, Szakal!- Wtrącił się drugi człowiek. - Skoro jest ranny to może go złapiemy?
Szakal zmierzył go morderczym spojrzeniem.
- Czemu chcecie go łapać? - Aria zmarszczyła brwi. Bądź co bądź tamten dziwak jej pomógł, może nawet ocalił życie
- Bo on... - Zaczął jasnowłosy, ale drugi mężczyzna przerwał mu spiesznie.
- Bo on ciągle zapomina o tym, jakie prawa panują w tym mieście. Ale to nie ważne, takich kręci się tutaj na pęczki... Przynajmniej raz się na coś zdał - dodał kwaśno.
- Kim on jest? Był, był jakiś dziwny. - Zająknęła się, nie chcąc by zauważyli, że zielonooki wzbudził w niej strach. Szakal wykrzywił usta jakby chciała powiedzieć coś obraźliwego, w końcu rzekł tylko:
- Pantera...
- Słucham? - Aria nie bardzo zrozumiała,
- Nazywają go Pantera. - Wyjaśnił, a jego jasnowłosy towarzysz zaśmiał się kpiąco.
- Nie wiem jak on ma naprawdę na imię - ciągnął. - Właściwie chyba nikt nie wie. Pantera rzadko się chwali, w ogóle rzadko się odzywa. Mawiają, że żyję w przekonaniu, że jest zwierzęciem, co jest po części prawdą....Aria przypomniała sobie dziwne oczy tego mężczyzny i ciarki przeszły jej po plecach.
- Ale dość tego - skwitował Szakal. - Cmentarz to nie najlepsze miejsce do pogadanek w nocy...
- Cmentarz?!... Rozejrzała się niepewnie. Dopiero teraz oczom jej zaczęły ukazywać się kolejne krzyże. Wszystkie tak samo stare, zniszczone, pokryte zgnilizna i siecią pajęczyn, które niczym welon powiewały na lekkim wietrze. Momentalnie zrobiło jej się zimno na widok tych zapomnianych mogił.
- Mawiano, że Margonowie spuszczają na siebie klątwie zamieszkując dom przy cmentarzysku. Wreszcie musiała się dopełnić przepowiednia. - Rzucił z lekką drwiną jasnowłosy.
- Jaka przepowiednia?- Aria była już nie tylko przestraszona, teraz zaczynał się w niej pojawiać ciekawość.
- Kiedyś ci opowiem, teraz się zbieramy... - Rzekł niedbale Szakal, zerkając z ukosa na towarzysza.
- O tak, Szakal bardzo lubi takie opowieści - zachichotał jasnowłosy. - Wręcz je uwielbia i nigdy nie zawaha się raczyć nimi wszystkich wkoło... Aria dojrzała tylko, jak z nozdrzy Szakala wyrwał się obłok ciepłej pary. Miała wrażenie, że zaraz zionie ogniem niczym smok. Dopiero po chwili zorientowała się że para jest skutkiem chłodu, na który wcześniej nie zwracała uwagi. Kiedy wyszli z sadu, znów ujrzała wąską uliczkę, którą przed paroma chwilami mknęła bez tchu..
- A tak poza tym to nazywam się Artreus, jestem synem burmistrza, a zarazem jego następcą.- Jasnowłosy wypiął dumnie pierś. Szakal znów wypuścił większy kłąb pary, tym razem towarzyszyło temu ciche parsknięcie.
- Miło mi. Aria. - Uśmiechnęła się lekko, wciąż zerkając na Szakala. Przypomniała jej się opowieść o demonach, czy to faktycznie jakieś zmyślone historyjki, którymi ten człowiek po prostu lubi straszyć?
- On ma fioła... - Zaczął znów Artreus, wskazując na barczyste plecy mężczyzny, idącego przed nimi. - Ciągle gada o demonach, strzygach, topielcach i kto wie, jakich okropieństwach. Mało ludzi wierzy w te bajki , ale Szakal dalej prawi swoje. Nigdy nikt mu nie wmówi, że czarty i potwory nie istnieją. W tym momencie mężczyzna przystanął i odwrócił się do nich. W jego oczach ujrzała dziwne ogniki. - Daj spokój Arti. - Rzucił ponuro.
- Pora by nasza Pani zjadła i odpoczęła, a nie wysłuchiwała twoich wywodów. To był chyba pamiętny dzień w Asghard...Mam nadzieje ze inne będą pomyślniejsze.
Aria nie bardzo wiedziała, co odpowiedzieć - Nie będzie innych dni... -Zaczęła niepewnie. - Jutro stąd wyjeżdżam. Szakal otworzył szerzej oczy, ale nie powiedział nic, natomiast jasnowłosy wyglądał na zawiedzionego.
- Jutro? Dlaczego? To miłe miasto. Nie przejmuj się banda gburów,nie
zdążyłem nawet cię poznać. - Dodał z uśmiechem, który Aria ku jego nie ukrywanej radości odwzajemniła.
- Nie o to chodzi - pokręciła głową. - Naprawdę... Musze już jechać, i tak za dużo czasu straciłam. - W tym momencie głos jej się lekko załamał.
Nie wiedziała, kiedy stanęli przy niewielkiej karczmie. Jasnowłosy odłączył się mówiąc, że idzie sprawdzić czy w stajni wszystko w porządku. Aria ruszyła ku wejściu gospody, ale Szakal chwycił ja za ramie. Odwróciła się. Stał tuż przed nią. Dziewczyna wiedziała, że jest dość wysoka, ale mężczyzna przerastał ją o głowę. Poczuła się dziwnie mała i zagubiona w jego obliczu.
- Dokąd pojedziesz? - Zapytał tak cicho, że ledwo zdołała to usłyszeć. Wpatrywał się w nią, spod opadających na czoło,ciemnych włosów. Jego wzrok zatrzymał się na siniaku, którego nabawiła się przy spotkaniu z gburami. Aria rozchyliła usta. Przez moment miała ochotę wylać przed tym człowiekiem wszystkie swoje bóle i troski, opamiętała się w ostatniej chwili
- Do domu - skłamała krótko. Szakal spojrzał na nią uważnie. Zdawało jej się, że ujrzała w jego oczach cień współczucia.
- W takim razie życzę miłej podróży - rzekł powoli. - Ale najpierw dobrze się najesz i odpoczniesz, to się przyda. I na bogów dzięki, że Pantera był tej nocy w mieście...- uśmiechnął się do niej przyjaźnie

Napisany przez: Villemo 13.04.2003 15:37

nie mogę się chyba przyczepić, szkoda tylko, że tak mało o Panterze i jest tu opisana TYLKO droga do gospody=)

Napisany przez: Sumiko 13.04.2003 17:51

Psycho tylko proszę nie przesadź z dialogiem, bo naprawdę jest fajnie...

Napisany przez: Mara 13.04.2003 18:03

No no nieźle biggrin.gif Haha...ja sie nie czepiam nie patrze na literówki i na przecinki mi się podoba, więc z kim ona bedzie romansować wreszcie? biggrin.gif

Napisany przez: Psychopatka 13.04.2003 18:13

QUOTE (Sumiko @ 13-04-2003 17:51)
Psycho tylko proszę nie przesadź z dialogiem, bo naprawdę jest fajnie...

Nie mam zamiaru... w tym parcie wyszlo troche duzo tego dialogu... a porownujac do wczesnijeszych to sie wszystko rownowmiernie rozmieszcza... chyba =)

Napisany przez: Tajemnicza 13.04.2003 18:45

Psycho....nie ma sie do czego przyczepić jak jusz tio do literówek ale mnie tio nie przeszkadza. Najlepiej wychodza Ci opisy. Tio jest zaletą tego Ficka. Nie przesadzaj tesz właśnie z dialogami do bedzie takie ... gadane =]=] Nio poprostu super FF. To jest ten mój ukochany na nowym forum. Pierwsza klasa normalnie Koffam was wszystkich!!!!!!!!!!!!

Napisany przez: ikar 13.04.2003 19:07

He he - zawsze zna się znaleźć jakiś błąd - nie ma tak, żeby było idealnie ^^ a ja serio widzę, że poziom wszystkich piszących fice się podwyższa ^^ - a ten fic jest (przynajmniej) jednym z lepszych tongue.gif. No i zgodnie z zapowiedzią dało się coś (poza interpunkcją) wyłapać smile.gif.

"- Mawiano, że Margonowie spuszczają na siebie klątwie zamieszkując dom przy cmentarzysku. Wreszcie musiała się dopełnić przepowiednia. - Rzucił z lekką drwiną jasnowłosy.
- Jaka legenda?- Aria była już nie tylko przestraszona" <- w tym fragmenciku jest pewna niekonsekwencja - albo legenda, albo przepowiednia smile.gif.

Niom - przez przypadek, ale się pojawiła smile.gif

Napisany przez: Raven 13.04.2003 21:07

Psycho (mogę),twój ff całkowicie mnie oczarował.Piszesz zupełnie jak zawodowiec.Nic więcej nie potrafię powiedzieć.(żadne słowa nie wystarczą,by wyrazić,jak ulwielbiam twojego fica)Błędów niezauwarzyłam.

Napisany przez: Sumiko 13.04.2003 22:27

QUOTE (Psychopatka @ 13-04-2003 18:13)
QUOTE (Sumiko @ 13-04-2003 17:51)
Psycho tylko proszę nie przesadź z dialogiem, bo naprawdę jest fajnie...

Nie mam zamiaru... w tym parcie wyszlo troche duzo tego dialogu... a porownujac do wczesnijeszych to sie wszystko rownowmiernie rozmieszcza... chyba =)

No narazie jest ok. boję się tylko tak na zapas żebyś się nie rozchulała ^^

Napisany przez: Aeth 14.04.2003 08:30

Oj, bo znowu się powtórzę - super! Coraz bardziej mnie się to podoba i wciągnęło mnie. Założę się, że coś się w nocy stanie... biggrin.gif
Nie wiem, czemu czepiacie się dialogu. Umiejętnie napisany może całkiem porządnie służyć za treść a myślę, że tu jest naprawdę sprawnie wpleciony. Mnie się w każdym razie podoba. No i ten klimacik, taki mroczniutki ... ]:->

Napisany przez: Silda 14.04.2003 12:40

jestem pod wielkim wrażeniem. ktoś wcześniej napisał, że Twój styl przypomina Sapkowskiego, i ja się z tym zgadzam. =)nie piszesz banalnie i to jest też zaletą. poza tym, co się czepiacie dialogów, jest dobrze, a nawet bardzo, nie za mało opisów. znajdzie się trochę błędów [strUżka], ale nie rzuca się to w oczy zbytnio i nie psuje całokształtu. mogę powiedzieć: niech ta wena będzie z Tobą jeszcze długo =)

Napisany przez: Sumiko 14.04.2003 12:44

Dobra, dobra, nie sypcie tu za dużo komplementów, bo nam się Psycho rozbestwi.
A tak poważnie to ona już na pewno sama dobrze wie, że pisze bardzo dobrze.

Napisany przez: Psychopatka 14.04.2003 14:19

Naprawde bardzo, bardzo sie ciesez ze sie podoba =) Moze tego nie widac ale serio wkladam w tego ficka troche czasu... wiec dobrze ze to ktos czyta =) A co dialogu... tesh uwazam ze jest oki, ale nie moshna pisac samym dialogiem... bo wtedy robi sie monotonna gadanina. Jeszcze raz dzieki za opinie aaa i Sumiko nie rozbestwie sie =) to nie w moim stylu. Pozdro.

Napisany przez: Cornelia 14.04.2003 22:05

Nie mam się czego czepiać, jest wprost cudowne.
Tylko czasem denerwujące jest to, że wiele nazw[imiona bohaterów, nazwa miasta...] rozpoczyna się na literę'a' i [np. mi] się myli. Chociaż się mną nie przejmujcie - ja lubię wyolbżymiać niektóre rzeczy ^^
powiem krótko : pisz dalej ^^

Napisany przez: Psychopatka 14.04.2003 22:10

Na "A" powiadasz... no nie wiem... czy tak latwo pomylic Aria z Asghrad ... w kazdym razie Szakala z Pantera nie mylcie =) Bo w sumie i to i to zwierzak... ale tak wyszlo =) Pozdro.

Napisany przez: Sumiko 16.04.2003 10:56

No, ale czemu nie ma next parta... =(

Napisany przez: DarkLady 16.04.2003 12:23

To forum jest po to, by sie wypowiedziec, a wiec: Psychopatko, zarejestrowalam sie tu ponownie z powodu Twojego ff (czyt. bez tego nie moge wystukac recki), ale zanim zaczne, slowko do czytajacych. Ludzie, jestescie bezkrytyczni, Wasza sprawa, ale nie piszcie badziewia, pt. 'bledziki sie zdazaja, ale mi to nie przeszkadza'! Czytac nie umiecie?! A jak rzeczywiscie nie przeszkadza, to sobie takie komentarze darujcie. Tylko wkurzaja zwiedzajacego. Jedynie Ikar stara sie na tyle, zeby zawrzec tu sensowne mysli i jestem pewna, ze one Ci pomagaja. W koncu chyba po to umiescilas tu ten ff. Ale do rzeczy. Gdzies juz przeczytalam jakas prochniczna recke na Twoj temat, wiec jak zobaczylam cos Twojej produkcji, musialam sprawdzic. I przyznaje, ze pod wzgledem fabulki wyglada calkiem niezle. Wiecej nie napisze, bo na razie samego zrodla jest niewiele. Ale niestety zdazaja sie bledy w warsztacie tworczym. Po pierwsze: czasowniki zawierajace 'ą', w 3 os. lp. koncza sie na 'ł', np. krzyknąŁ, dotknąŁ, itp. Na poczatku myslalam, ze to literowka, ale to sie przewija caly czas, wiec w lekkim szoku, postanowilam Ci to zasygnalizowac. Poza tym interpunkcja. W zdaniach zlozonych brakuje sporo przecinkow. Rozumiem, ze w podrzednych z czasownikiem to zwykle przeoczenie, ale kladziesz sie w zdaniach z imieslowami. Jak dla mnie to spory zgrzyt. Poza tym w niektorych zdaniach zloznych zawierasz wiecej niz jedna mysl i przez ten przecinek robi sie chaos. Nie wiadomo, ktora z nich jest wazniejsza. Lepiej takie zdania rozbijac. W niektorych miejscach logika cos szwankuje. Wrzucilabym przyklady, zeby samej wody nie lac, ale dyskietka mi siadla. Jesli chcesz, dam je pozniej.
Btw dialogu, o ktory ktos sie rzucal. A niby jak przedstawia sie akcje? Samymi opisami? To nie pamietnik. Czytalam to tylko raz, ale moim zdaniem jest w porzadku. Tyle na dzis. C.d.n., jak odratuje dyskietke. Au revoir.

Napisany przez: Psychopatka 16.04.2003 13:25

Dziekuje Dark Lady za twoj komentarz =) Masz racej co do interpunkcji bywam cienka zdo do l... klawiatura ucina mi czesto polskie litery.... i choc wiem ze to l powinno byc to po prostu go urywa... po czesci moja. wina. Dzieki jeszcze raz za komentarz. Ale starac sie bede zeby te bledy wyeliminowac =) W koncu nikt mistrzem nie jest, a oceny Ikara faktycznei sa bardzo pomocne.
P.S. Co do bledow natury logicznej, to bylabym wdzieczna gdybys mi je wskazala, bo najbardziej sie ich boje.

Napisany przez: DarkLady 16.04.2003 13:35

Alez prosze bardzo. To chcesz te przykladziki? To nie ze zlosciwosci, tylko wskazowki na przyszlosc. Zreszta powiedzialam, ze dam, to tak zrobie. Ja wiem, ze moje komentarze bywaja wredne, ale krytyka konstruktywna zwykle na dobre ludziom wychodzi. Info dla ambitnych: Wojewodzki nie wie, co to znaczy 'konstruktywnie'. On zdupia ludzi dla ogladalnosci.

Napisany przez: Psychopatka 16.04.2003 13:39

Twoj koment nie byl wredny... powiedzials ze fabulka spoko, a bledy robie... i o tym wiem. I prosze o przykady/// albo na gg sie zlapmy jak mozesz...

Napisany przez: DarkLady 16.04.2003 13:48

Gg? Czyli mam rozumiec: "nie rob mi obciachu przy ludziach i daj w wersji private'? wink.gif Spoko. Podaj numer, zostawie wiadomosc, jak odzyskam dane.

Napisany przez: Psychopatka 16.04.2003 13:52

Wiesz co... nie wiem za kogo mnie masz. Ale nie naleze do ludzi ,ktorzy uwazaja ze bledy w ficku to obciach... wiec daruj se takei komentarze. Myslalam ze po prostu latwiej bedzei na gg. Mi to naprawd obojetne... jak Tobie wygodniej.. moj numer jest w moim profilu ale powtorze : 5398374
Jesli wolisz na forum to czekam =) Im szybciej tym lepiej dla mnie .

Napisany przez: DarkLady 16.04.2003 13:59

Mam lipny komp i niewiele czasu, wiec prosilam o nr. Mi tez w zasadzie obojetne, jak to przekaze. To mial byc zarck. Nie wiem czy zauwazylas taka mrugajaca mordke, ale niewazne. Najwyrazniej mi nie wyszedl. Gdybym tak myslala, jak sadzisz, moj komentarz no1 bylby wredniejszy. Chcialam tylko podrzucic CI kilka wskazowek, bo rozmawialysmy juz kiedys i mnie przekonalas. W koncu to forum jest po to, by probowac, pytac i uzyskiwac odp, czyz nie? Bo jak tak myslalam.

Napisany przez: Psychopatka 16.04.2003 14:03

Wlasne dlatego bardzo sie ciesze z takich komentarzy jak twoje... przecie samo chwalenie nie pozwaoli mi pisac lepiej =) Wiem co prawda ze pisze dobrze stylowo ale zgrzyty interpunkcyjne i czesto literowkowe a nawet ortograficzne zdarzaja sie az za czeso...A cop do zarciku to mordke przeoczylam, sory =)

Napisany przez: DarkLady 16.04.2003 14:09

Twoja wrodzona skromnosc wprost mnie powala wink.gif A przez te literowki, to chyba skretu szyjki dostane z uchachania (to btw posta wyzej). A jesli masz taka klawiature jak ja teraz (twarda, wyrobiona, litery nie wchadza, jesli nie walniesz z sila>=0,5 N), to zainwestuj w swoj rozwoj duchowy (i zdrowie palcow) i spraw sobie nowa wink.gif

Napisany przez: Psychopatka 16.04.2003 14:13

Hmmm skromnosc rlz a poza tym to chyba nie klawiatura sie zdupczyla... caly komp jest do bani, sama juz nie wiem. Jesli dostaniesz zawalu przez literowki to Ci po smierci swieczke zapale =) amen.

Napisany przez: DarkLady 16.04.2003 14:19

Chyle czola przed sercem pani, ale choc kosci juz nie te i w kregoslupie cos strzyka, a na siwej mej glowie Slonce odbija swe oblicze, nie zamierzam jeszcze odwiedzac krainy przodkow. Jednak wierze w Twa dobroc, Pani, I przychylnosc te serca zapamietam. Z wyrazami szacunku...
DarkLady
wink.gifwink.gifwink.gif

Napisany przez: Psychopatka 16.04.2003 14:23

Widze zes jest jednak prawa istota, serce twe mimo iz miewa momenty buntu i zwatpienia, oddane jest prawdzie i slusznosci... Dlatego mozesz liczyc na swieczke i wieniec,gdy oddech smierci zmrozi twe zacne lico.
Psychopatka =)

Napisany przez: ikar 16.04.2003 15:34

Niom. Dobra, koniec off-topicu - Psycho - czekamy na parta ^^

Napisany przez: DarkLady 16.04.2003 19:32

Obiecane przykładziki (pomyslalam, ze moze jednak dam to tutaj. Hope, ze jeszcze komus sie przyda):
'Przeleciała spojrzeniem równiną wkoło traktu' - z tym zdaniem jest wybitnie cos nie tak. Moze 'po rowninie' albo lepiej 'obrzucila spojrzeniem rownine...'

'Ludzie tutaj nie są zbyt wyrachowani dla przejezdnych' - wyrachowani? Nie czaje sensu, ale wydaje mi sie, ze w zamysle mialo byc uprzejmi/przyjazni

'Rudowłosa otworzyła lekko usta, zadał dobre pytanie' - przyklad dwoch mysli w jednym zdaniu. Kropka po 'usta', bo tak to sie czlowiek zastanawia, co ma piernik do wiatraka.

'Nie lubię mieć długów wobec przyjezdnych - odrzekł z błyskiem w oczach' - tu logika. Dlugi wobec przyjezdnych? A niby co on im jest winien? Skoro jest tym straznikiem, to raczej oni maja dlug wobec niego (bardziej moralny niz materialny) za ochrone i strzezenie porzadku. Widze, ze z tym gosciem kombinujesz cos szczegolnego, ale skoro podaje sie za straznika, to taka wlasnie w domysle jest jego rola, wiec tych dlugow zupelnie nie rozumiem.

Co z tego, że był biedny? Ona miała majątek, miała posiadłość. Nic nie stało im na przeszkodzie. Nawet ojciec go polubił. Ręce jej drżały. Schowała je w obszernych kieszeniach. Sielanka trwała aż do tamtego pogodnego dnia. Jej ukochany zabił


'powoli zaczął podchodzić w jej stronę' - maslo maslane; juz samo podchodzenie jest w zamysle czynnoscia niebyt szybka. zamienilabym na 'iść'

'koniec użalania się.- Wyszeptała' - kompozycja: to 'wyszeptala' jest opisem reakcji zewnetrznej do slow. To wciąż to samo zdanie, więc wywal te kropkę. Czesto tak niepotrzebnie rozdzielasz mowe bezposrednia od opisu narratora, a to strasznie daje po oczach. Looknij w pierwszej lepszej książce, jak wyglada interpunkcja w takich mieszanych wersjach. Kropka dopiero po komentarzu narratora.

'szybkim biegiem' - znow to maslo. Wiadomo, ze bieg jest związany z wieksza predkoscia. Jeżeli chciałaś ją podkreslic, to może odpowiedni byłby sprint?

'Mężczyzn' się za często powtarza w scenie napadu

'- Co masz na myśli? Jednak na to pytanie już nie odpowiedział.' - kompozycja: wyraźnie oddzielaj dialog od opisu. Estetyka tez jest istotna. Powinno być tak:
- Co masz na myśli?
Jednak na to pytanie już nie odpowiedział...'
W Twojej wersji to sie tak niezbyt ładnie zlało.

I to tyle na początek. Teraz czekam na następna część, bo przyznaje, ze mi sie spodobalo smile.gif Świeży, niesciagniety temat (a przynajmniej ja na takowy wczesniej nie trafilam) i nie mam pojecia, czego sie spodziewac po bohaterach. Zastanowily mnie te 'kocie oczy' Pantery, ale ze teraz kontakty rule, to spoko. No, mam nadzieje, ze 'fani' mnie nie zjedza wink.gif Au revoir

Napisany przez: Psychopatka 16.04.2003 19:38

Dzieki za komenta =) w niektórych przypadkach sie zgadzam w innych nie =) A fani Cie zjesc nie powinno bo nie rzeklas nic obrazliwego na temat tych moim wypocin =) To tylko rady, przynajmneij ja tak to odbieram. Pozdro.
P.S. A co? Czy gosc w ksiazce fantasy nie moshe miec kocich oczu? =) Wolny kraj, wolny wybor =)

Napisany przez: Psychopatka 16.04.2003 21:53

Niedługi parcik.. nie miałam czasu na więcej a chciałam dziś dać. Dałabym wcześniej ale nieco zmieniałam scenariusz =) Miało być drastycznie ale nie będzie. Miłego czytania.

Aria nie mogła zasnąć tej nocy. Już podczas rozmowy z Szakalem przed gospodą, pierwsze krople deszczu spadały na miasto. Teraz ulewa rozpętała się na dobre. Była to jedna spośród pierwszych wiosennych burz. Trochę nieśmiałych, a jednocześnie kapryśnych i groźnych. Aria z oczami wbitymi w sufit, dygotała słysząc grzmoty. Błyskawice co chwilę rozrywały niebo, rzucając na pokój bladą poświatę. Zawsze panicznie bała się burzy, tyle że nigdy nie była w czasie niej sama. Zawsze był blisko ojciec albo Reid... a teraz? Zadrżała otulając się szczelniej kołdrą. Deszcz ustał, a wiatr przestał nucić swą jękliwą pieśń, dopiero nad ranem. Aria jednak dalej nie mogła spać. Myśli kłębiły jej się w głowię i za nic nie chciały dać spokoju. Wiedziała, że nie chce wyjeżdżać z Asghardu, pragnęła zostać... bo dokąd miała jechać? Do kolejnej podobnej osady? Jak długo można krążyć z miasta do miasta, udając że wszystko jest tak, jak być powinno? Niespokojnie przewracała się z boku na bok. Wiedziała, że kiedyś trzeba zakończyć tą bezsensowną podróż. Zapomnieć o domu i rozpocząć gdzieś nowe życie. Najgorsze było to, że jakiś nieznany, cichy głosik szeptał w jej głowie stanowcze polecenie - " Wyjedź z tego miasta! Wyjedź jak najprędzej!"
Jakieś dziwne przeczucie kazało jej posłuchać tej rady, mimo że serce podpowiadało zupełnie inną drogę. Kiedy delikatne promienie zaczęły wypełzać znad horyzontu, dziewczyna wstała z łóżka i podchodząc do okna, zerknęła na miasto. Chciała je zapamiętać takim, jakim widziała teraz. Ciche i puste, skąpane w delikatnym słońcu odbijającym się w kałużach, pozostawionych przez nocny deszcz. Po chwili rozmyślania narzuciła swój zniszczony płaszcz i nie zastanawiając się dłużej, zeszła do głównej izby gospody. Nie zdziwiły ją pustki jakie tam zastała. W tak wczesnych godzinach porannych wszyscy porządni ludzie śpią. Przynajmniej tak zawsze mawiał jej ojciec... Po cichu wyszła z karczmy, żałując trochę, że nie udało jej się załapać na ostatni darmowy posiłek. Przez te dwa dni za wszystko płacił Szakal... Poczuła lekki zawód, że nie może się z nim pożegnać. Nawet miała zamiar zaczekać chwilkę, może zjawi się w gospodzie? Może zechce powiedzieć jej jakieś słowo na drogę? Jedną z mądrych rad, których strażnik powinien znać wiele. Co prawda żegnała się z nim wczorajszego wieczoru, ale podświadomie wiedziała, że liczy na coś więcej. Odgoniła te myśli, wmawiając sobie, że nie będzie przejmować się człowiekiem, o którym tak naprawdę nic nie wie. Przecierając podkrążone oczy i klnąc na siebie, że w takim stanie rusza w drogę, skierowała swe kroki w kierunku stajni.

Stajnia granicząca z gospodą była dość dużym, podłużnym pomieszczeniem. Konia tam mógł zostawić właściwie każdy, oczywiście pod warunkiem zapłaty właścicielowi, czyli staremu karczmarzowi, Tridowi. Aria miała nieodparte wrażenie, że ten człowiek nie dałby miejsca jej wierzchowcowi za darmo... czyli i tym zajął się Szakal?
- Ciekawe skąd to jego przezwisko - wyszeptała do siebie, uśmiechając się blado. Otworzyła bez trudu drewniane drzwi. Stara zasuwa nie wymagała specjalnej siły. Do mrocznego budynku wlał się strumień jasnego światła. Aria niespokojnie wciągnęła powietrze, poczuła dziwny, nieprzyjemny zapach. W stajni było wyjątkowo cicho. Po prawej stronie znajdowały się oddzielne zagrody dla zwierząt, po lewej kołki powbijane w ścianę, służące do przywiązywania koni, oraz pomieszczenia, w których przechowywano siano. Spojrzenie dziewczyny powędrowało ku wyłamanym drzwiom dwóch zagród. Zmarszczyła brwi i ze zgrozą spojrzała pod swoje nogi. Stała w kałuży krwi. Krew właściwie była wszędzie. Aria dopiero teraz zwróciła uwagę na tylną ścianę stajni i zasłoniła usta wydając z siebie przeraźliwy, zdławiony krzyk. Na tyle głośny by zbudzić wszystkich w okolicy. Cała ściana zbryzgana była krwią, a tuż pod nią leżały w dziwnej pozycji dwa końskie ciała. W jednym rozpoznała swego wierzchowca, niegdyś śnieżnobiały, teraz wyglądał jak kawał okrwawionego mięsa. Aria poczuła mdłości na widok roztrzaskanych łbów i grzyw zlepionych gęstą posoką. Miała ochotę wybiec ze stajni, ale nogi odmówiły posłuszeństwa. Stała więc jak wmurowana w posadzkę, wpatrując się w upiorne ciała martwych koni.

Napisany przez: Villemo 16.04.2003 22:06

Deszcz ustał, a wiatr przestał nucić swą jękliwą pieśń, dopiero nad ranem
pogrubiony przecinek jest niepotrzebny =]

poza tym starsznie któtko, jakoś mnie ten part nie zaciekawił [???]

Napisany przez: Silda 16.04.2003 22:20

czemu w takim momencie skończyłaś? ehh... ale fajne dałaś niektóre opisy, np. słońce odbijało się w kałużach, itd. to daje nastrój. no ale taki moment...

Napisany przez: Psychopatka 16.04.2003 22:27

Wescie... ja nie mam motorka w dupinie... spojrzcie jakie dlogie dawalam poprzednei party.... po prostu nie wyrabiam by pisac duuzo i szybko... jutro dam dokonczenie tego "epizodu" pozdro.

Napisany przez: ikar 17.04.2003 02:45

Heh Psycho... Znów pare razy przeczytałem tego parta i jeszcze trochę rzeczy wynalazłem ^^. Niektórych rzeczy po prostu się czepiam tongue.gif, ale nie mniej to moje odczucia wink.gif. Dobrze - co ja cię będę chwalić - piszesz wyśmienicie i z każdą chwilą coraz lepiej - a teraz zapraszam do poczytania tego, co żem wynalazł...

"nieznany, cichy głosik szeptał w jej głowie stanowcze polecenie - " Wyjedź z tego miasta! Wyjedź jak najprędzej!"
Jakieś dziwne przeczucie kazało jej posłuchać tej rady, mimo że serce podpowiadało zupełnie inną drogę. Kiedy delikatne promienie zaczęły wypełzać znad horyzontu, dziewczyna wstała z łóżka i podchodząc do okna, zerknęła na miasto. " <- Hmm - "Wyjedź jak najprędzej! - Jakieś dziwne przeczucie kazało jej posłuchać tej rady - i to mimo, że serce podpowiadało zupełnie inną drogę... [akapit] Kiedy delikatne..."

"Nawet miała zamiar zaczekać chwilkę, może zjawi się w gospodzie?" <- "chwilkę - może zjawi..."

"których strażnik powinien znać wiele" <- myślę, że jednak "których, jako strażnik, powinien znać wiele" byłoby lepsze - niezależnie od tego, czy chodzi o Szakala, czy też o strażnika jako zawód wink.gif.

"że liczy na coś więcej" <- "że liczyła na coś więcej"

"w takim stanie rusza w drogę" <- "wyruszy w drogę"

"zdławiony krzyk" <- heh - może jednak "urwany" - albo coś - z następnym zdaniem to troszkę nie bardzo koresponduje, acz jest ono już lepsze wink.gif - może brakuje jeszcze słowa "jednak" wink.gif

"niegdyś śnieżnobiały, teraz" <- "niegdyś śnieżnobiałego, a teraz"

"nogi odmówiły posłuszeństwa" <- "odmówiły jej posłuszeństwa"

Tego... nie ma to jak przeczytać parta kilka razy ^^ - po pewnym czasie już znałem go intuicyjnie prawie na pamięć... a wtedy starałem się zapominać o treści i na sucho analizowałem strukturę i to co się dzieje - a i pewnie i tak nie wyłapałem wszystkiego - po prostu tak chłonie się atmosferę tego co napisałaś, że przestaje się widzieć błędy i niedociągnięcia (to cecha dobrego opowiadania/dobrej literatury - widać ją też u innych, szczególnie w pewnych momentach, no, ale lekko licząc z 10 razy przeczytałem tego parta zanim znalazłem toto co znalazłem... wink.gif ) - smile.gif.

No i mam nadzieję, że dasz dokończenie tego epizodziku naprawdę szybko - przerwać w TAKIM momencie... wink.gif

Napisany przez: Mara 17.04.2003 12:46

Normalnie moze ja mam zwidy, ale jest troszke powtórzeń krew i Aria...ale to nic ;D Co do tego parta to bardzo drastyczny sad.gif

Napisany przez: Aeth 17.04.2003 17:56

Dobrze, że drastycznie! Drastytczność rlz! Ach, moja wrodzona delikatność.
Hmm, Psycho, trochę niektóre zdanka wydawały mi się za bardzo zamotane. Np. zdanie numer dwa - "Już podczas rozmowy z Szakalem przed gospodą, pierwsze krople deszczu spadały na miasto" - jak dla mnie bardziej pasowałoby słowo "spadły". Trochę mnie to zbiło z tropu. I nie wiem, może się czepiam, ale znowu trochę nie tak z przecinkami. Co nieco powinno być rozdzielone kropką. Ale tyle, już nie mówię!
Ha, z każdym partem opowiadanko coraz bardziej mnie wciąga!

Napisany przez: Psychopatka 17.04.2003 18:12

Co do przecinkow to macie racje ze sie czepiacie =) straszne czasami bledy w interpunkcji wale...A co drastycznosci... mialo byc drastycznie ale zmienialm scenariusz... i drastyczne sceny beda dopiero w przyszlosci... Dwa zmasakrowane konskie trupki to chyba jeszcze nie drastycznosc, nie =)

Napisany przez: Mara 17.04.2003 19:19

Hehe...nei wcale to nie jest drastycznie w ogóle kałuza krwi i ciała martwych koni to wcale nie drastyczne

Napisany przez: Aeth 17.04.2003 19:20

No, trochę drastycznie było, nie ma co. Biedne, niewinne koniki, zmasakrowane...

Napisany przez: Sumiko 17.04.2003 21:01

Gosh ja tam bym się nie czepiała przecinków czy ort. Sama niedale piszę i tak sobie mylę, że jeśi ludzie tu wkładają swoje fficki to nie po to, żeby się dowiedzieć jakie mają błędy ort tylko chcą znać subiektywną ocenę czytających. Tyle.
Co do samego fficka, to hmmm trzymasz poziom, tyle powiem, chyba wystarcz.

A co do skromności Psycho (i ogólnie) to powiem tak: jeśli ktoś wie, że robi coś dobrze to chyba nie powinien tego jakoś ukrywać. Wolę ludzi nieskromnych od tych skromnych fałszywie.

Napisany przez: Psychopatka 17.04.2003 22:16

Macie gniota... ja to czytam i prawie ze tne się... trace nadzieje ze umiem pisac. Oceniajcie jak tam checie...

Stary karczmarz Trid nie spał już od dawna. Poranek spędził na zliczaniu pieniędzy, co było jedną z najczęstszych czynności w jego życiu. Uważany powszechnie za skąpca i zrzędę nie marnował czasu na spotkania z przyjaciółmi, których zresztą nie posiadał. Mawiano, że całe życie spędził samotnie, pochłonięty jedynie zakładaniem nowych przedsięwzięć. Jego poprzednia karczma została zamieniona w popiół przez grupę
buntowników, którym odmówił noclegu, ale stary Trid nie załamywał się przeciwnościami losu."Szubienica" funkcjonowała bardzo sprawnie, przynosząc pulchnemu właścicielowi niemałe korzyści. Potem udało mu się wybudować w pobliżu stajnię. Okazało się to dobrym posunięciem, a już na pewno przynoszącym zyski w postaci brzęczących, złotych monet. Tego pogodnego ranka spokój karczmarza przerwał przeraźliwy krzyk młodej dziewczyny. Trid nie czekając długo schował przeliczane pieniądze do szafki i wybiegł w poszukiwaniu źródła owego głosu. Przetaczając swe spasłe ciało przez pustą ulice napotkał jasnowłosego mężczyznę, który najwidoczniej także został zaalarmowany krzykiem.
- Na Thora, co się stało? - Karczmarz dyszał ciężko, podtrzymując swój beczkowaty brzuch, który najwyraźniej mu ciążył.
- Głos dobiegał ze stajni... - rzekł Artreus niespokojnie drapiąc się po głowie. Nie zdążył nic więcej powiedzieć, bo stary Trid wyjątkowo szybkim jak na siebie biegiem pomknął w tamtą stronę. Jasnowłosy bez zastanowienia ruszył za nim. Wpadli bez ostrzeżenia do stajni. Karczmarz wydał z siebie tylko cichy jęk i zatrzymał się tuż za dziewczyną. Aria obrzuciła ich nerwowym spojrzeniem, ale mimo usilnych chęci nie dała rady nic powiedzieć. Była chyba za bardzo zdenerwowana. Zresztą mężczyźni nie czekali na jej słowa. Wpatrywali się tylko w ponury widok zmasakrowanych ciał.
- Cholera... to koń Szakala - Artreus splunął pod nogi. - Pójdę po niego, zostańcie tutaj.Jednak nim zdążył dojść do drzwi, drogę zagrodził mu wysoki mężczyzna. Szakal również usłyszał krzyk dziewczyny. Teraz niezbyt przytomnie spoglądał na jasnowłosego
- Szakal twój koń... - Artreus zaczął i od razu urwał, bo wzrok mężczyzny padł na końskie trupy.
Bez słowa wyminął jasnowłosego i rzucając krótkie spojrzenie Arii, podszedł bliżej ciał. Oczy miał podkrążone tak samo jak i niewyspana dziewczyna. Uklęknął przy jednym z wierzchowców i dotknął zakrwawionego łba, Aria widziała jego drżące ręce. Pokręcił głową, jakby nie bardzo wierząc w to co widzi i podniósł pytające spojrzenie na dziewczynę. Poczuła, że nadszedł czas by coś powiedzieć.
- Weszłam do stajni chcąc wyprowadzić konia - zaczęła spiesznie. - Miałam dziś wyjechać, no więc otworzyłam drzwi i wtedy... wtedy zobaczyłam te trupy... - głos się jej lekko załamał.
- I krzyknęłaś przeraźliwie, co nas zaniepokoiło i sprowadziło do stajni - dokończył Szakal podnosząc się z klęczek.
- Tak właśnie było... - skinęła głową.
- Czemu tylko wasze konie nie żyją? I co się z nimi u licha stało ? - Artreus starał się zachować spokój, co nie bardzo mu wychodziło.
- Bo tylko te dwa konie tutaj były - odezwał się dopiero teraz stary Trid. - Nikt więcej niezostawiał wierzchowców w stajni...
Spojrzenie Arii powędrowało od roztrzaskanych łbów na pokrwawioną ścianę. Nie wiedząc czemu, wypowiedziała głośno własne myśli: - Wyglądają jakby same się pozabijały, uderzając głowami o drewniane deski... Szakal niespokojnie drgnął. W tym samym momencie karczmarz wydał z siebie pogardliwe prychnięcie. - To niemożliwe moja panienko. Wiesz ile hałasu zrobiłyby dwa konie obijające się po stajni? Usłyszałoby to pół miasta.
- Nie w czasie burzy. - Szakal uśmiechną się gorzko, wycierając brudne z krwi ręce w koszulę.
- Ale co zmusiłoby konie do czegoś takiego? Chyba tylko jakiś paniczny strach - rzekł Artreus podchodząc bliżej i krzywiąc się z niesmakiem.
- Albo szaleństwo - Szakal wzruszył ramionami, a karczmarz wyglądał na coraz bardziej zdenerwowanego - Gdzie jest mały Bill? Gdzie jest chłopiec stajenny? On przecież tutaj sypia, musiał coś widzieć! Niech ktoś go poszuka - mówił niespokojnie. W tym momencie po twarzy Szakala przeszedł dziwny cień.
- Nie ma potrzeby go szukać... - Głos miał bardziej metaliczny niż zwykle. Podszedł powoli do stosu siana i odgarnął go szybkim ruchem. Aria wydała z siebie cichy jęk i zasłoniła usta. Na zakrwawionej posadzce leżał młody mężczyzna. Głowę miał wykrzywioną pod dziwnym kątem, a oczy wybałuszone, jakby przed śmiercią ujrzał coś straszliwego. Aria zwróciła uwagę na zęby wyszczerzone w grymasie, który kojarzył jej się jedynie z upiornym uśmiechem. Artreus wzdrygną się, a karczmarz poczuł mdłości. Szakal nachylił się nad ciałem.
- Ma ranę na tyle głowy. Myślę, że ktoś, bądź coś chciało go ogłuszyć, a gdy to nie dało rezultatów po prostu skręciło mu kark - rzekł beznamiętnie.
Ton Szakala nie spodobał się Tridowi. Karczmarz naglę wybuchnął niczym wulkan.
- Ktoś zabił dwa konie i człowieka! Czy na tobie to robi jakiekolwiek wrażenie?! - Podskakiwał jak mała piłka i wymachiwał gniewnie rękami. Nagle jego spojrzenie skierowało się ku Arii.
- To ty! To wszystko twoja wina! - Wskazywał ją grubym palcem i krzyczał dalej. - To ty sprowadziłaś na mnie nieszczęście, o Bogowie, ratujcie! Od początku wiedziałem, że będą z tobą kłopoty.
Aria rozchyliła usta w niemym zdziwieniu... Co ona mogła mieć tym wspólnego, prócz tego, że jej koń leży nieżywy?
- Trid, uspokój się... - powiedział cicho strażnik.
Jednak pulchny człowieczek wyglądał na całkowicie wyprowadzonego z równowagi.
- Trzy trupy leżą w mojej stajni! Nie zostawię tego zapomnieniu! To ona to zrobiła! Jestem pewien, że maczała w tym palce!
Artreus pokiwał głową jakby nad czymś się zastanawiając. Wreszcie rzekł:
- A czemu chciałaś tak wcześnie wyjechać? Nie myślałaś by coś zjeść przed podróżą?
Aria miała zamiar odpowiedzieć coś sensownego, ale karczmarz nie dopuszczał jej do zdania.
- Ona tego nie zrobiła... - odezwał się znów Szakal.
- Nikt normalny nie wyjeżdża o tak wczesnej porze! Chciałaś uciec..- mówił karczmarz - To pewnie nie ty krzyczałaś tylko jakaś niewinna istota, którą zamordowałaś przed chwilą. - Zaczął rozglądać się w poszukiwaniu kolejnego ciała.
- Panowie skończcie. - Głos Szakala stawał się coraz twardszy.
- Dajcie mi spokój - rzuciła gniewnie, do oczu zaczęły napływać jej łzy.
- Na razie jesteś jedyną podejrzaną. - Zauważył jasnowłosy, a karczmarz szczerze go poparł.
- Zamknijcie się wreszcie! - Szakal ryknął na całą stajnię, co przyniosło rezultaty bo i Trid i Artreus momentalnie umilkli, spoglądając spode łba na strażnika.
- Czy naprawdę jesteście aż tak głupi? Przecież to jasne, że tego nie zrobiła ta dziewczyna! Niby w jaki sposób?! Zresztą po co miałaby zabijać swego konia? Żeby pozostać w tym przeklętym mieście razem z takimi jak wy?!
Aria poczuła ogromną wdzięczność do tego mężczyzny. Przynajmniej on się za nią wstawił...
Trid odchrząkną niespokojnie.
- Nie wiem ... może to wiedźma, może użyła magii. A swego konia zabiła dla... dla niepoznaki! - Dodał obserwując ją bacznie.
- Oszalałeś?- Prychnął Szakal. - O ile pamiętam, to wczoraj wieczorem Arti był ostatni w stajni, może jego też oskarżysz?
Jasnowłosy słysząc te słowa, pokręcił głową i zaczął się spieszeni tłumaczyć. Szakal uciszył go ruchem dłoni.
- Trid, nie szukaj winnych ... wszyscy jesteśmy zdenerwowani, a Aria chyba najbardziej, więc dajmy jej spokój - rzekł spokojniejszym już tonem. Karczmarz jednak wyglądał na niepocieszonego.
- Mów co chcesz panie Tiran. Ale ta dziewczyna jest podejrzana i nie chcę jej widzieć w mojej gospodzie ani dziś, ani jutro, ani nigdy - syknął. Aria nie wytrzymała. Poczuła, że nie potrafi utrzymać już łez i narastających mdłości. Zasłaniając twarz dłońmi wybiegła ze stajni. W tym momencie Szakal złapał karczmarza za kołnierz koszuli i przyciągnął do siebie.
- To stary capie! Jeszcze jedno słowo a będziesz wyglądał jak biedny Billy, przysięgam. Daj jej spokój, rozumiesz?! - Warknął przeraźliwie, pod wpływem czego karczmarzowi po plecach przeszły ciarki. Starał się wyjąkać coś na swe usprawiedliwienie. Ale Szakal już go nie słuchał. Wybiegł ze stajni za dziewczyną, pozostawiając dwójkę mężczyzn zupełnie oniemiałych.
- Na miejscu twego ojca , Arti , zwróciłbym na niego uwagę- rzekł Trid poprawiając koszulę. -Ten człowiek sprawia wrażenie niebezpiecznego.


*W parcie tym pojawia się nazwa Thor, nie jest to imię wymyślone przeze mnie, lecz Bóg mitologii nordyckiej. Był synem Odina, bogiem grzmotów i piorunów. Interesuje się co nieco takimi rożnymi mitologiami wiec kilka nazw występujących w "Mieście Cieni" jest zapożyczonych =)
Także nazwa miasta " Asghard" ( w mitologii germańskiej Asgard bez "h") jest to wielki gród, siedziba Azów. Więcej rozpisywać się na ten temat nie będę, trzeba było tylko wyjaśnić, że te nazwy to nie dzieła mej wyobraźni lecz zapożyczenia.

Napisany przez: Villemo 17.04.2003 22:33

- Na Thora, co się stało?
- Trid, uspokój się...
- Na miejscu twego ojca, Arti, zwrócił bym na niego uwagę

---------> twoje ukochane przecinki... happy.gif

Wyłaź z tego doła artystycznego, ale to już! to wcale nie jest gniot kochana, świetnie napisany kawałek! Czuj się pochwalona i dowartościowana cool.gif



Napisany przez: alchemiczka 18.04.2003 11:32

Łał, ale się zrobiło krwawo, cholera.

Ja wiem, ja wiem! Bill zabił konie a potem popełnił samobójstwo! ;D

Napisany przez: Psychopatka 18.04.2003 16:35

OO tak... i po co mam dalej pisac skoro alchemiczka zgaduje wszystko =) Znalazlam w domku rysunek, ktory stworzylam juzs jakis czas temu, nie jest to wybitne dzielo, ale przedstawia glowna bohatereke =) Macie jako bonusa hie hie
Kliknij tutaj =)

Napisany przez: Silda 18.04.2003 16:45

całkiem niezła. ^^ bardzo podobnie ją sobie wyobrażałam, ale z bardziej rudymi włosami.

Napisany przez: Mara 18.04.2003 19:50

A mnie siem tam podoba...bardzo...nie zwracam uwagi na błedy...to opowiadanie wciaga coolaste jest smile.gif

Napisany przez: alchemiczka 19.04.2003 13:51

QUOTE (Psychopatka @ 18-04-2003 16:35)
OO tak... i po co mam dalej pisac skoro alchemiczka zgaduje wszystko

Pisz, pisz, bo przecież jeszcze nie wiemy jakie były motywy zbrodni Billa!
(co prawda ja się domyślam, Bill kochał się w Panterze, ale Patera kochał Szakala, więc Bill biedny cierpiał srodze, z zazdrości chciał zabić konia Szakala, ale przez pomyłke zabił konia Ari, dopiero potem trafił na konia Szakala, zabił go, a jak już to zrobił, to... aaa, już milczę, bo za dużo zdradzę ^^).

Napisany przez: Tajemnicza 19.04.2003 14:40

Psycho!!!!!!!Nie chciałabym się powtarzac po wszystkich ale inczej sie nie da.......To jest dzieło (pomijając te twoje kochaniutkie przecinki =)) Świetne. Mrok, tio jest kilimat. Ten ostatni part był świetny. Ta akcja, miejsce, wątek. I wogóle wszystko. Coś nieprawdodpodobnego. Tio jest mółj najnajnaj ulubiony Fick. Nie idzie tefgo opisać co myśle o tym Ficku. Pyscho siesteś BOGIEM FFów!!!!!!!!Cio do obrazka jest świetny. Moze prześlesz mi na gg jeszcze kilka?? Bardzo podobnie sobię Arię wobrażałam. Oddałas moje oczekiwania.

Napisany przez: Psychopatka 19.04.2003 19:48

Nie widze sensu w pisaniu dalszego tego opowiadania... alchemiczka zdradzila wam zbyt wiele, zmieniam scenariusz =)
Tajemnicza... stanowczo za wysoko mnie cenisz... az mi glupio

Co prawda nie mialo byc dzis parta... mial byc po swietach. Ale jakos mialam czas i napisalam dzis... wyszlo nawet dlozsze nish przypuszczalam. Jak zwykle prosze o komenty, wiecie... lubie je bardzo=)


Aria zatrzymała się przy płocie za stajnią i padła na kolana wymiotując. Wiedziała, że nigdy nie wymaże z pamięci tego okropnego obrazu. Obrazu bladej, straszliwej twarzy trupa...twarzy przypominającej potworną maskę z koszmaru. Na domiar złego zarzuty rozgniewanego karczmarza wciąż dzwoniły jej w uszach, przyprawiając o zawrót głowy. Zerwała się na nogi czując na ramieniu czyjś dotyk.
- Spokojnie, to tylko ja. - Szakal rozłożył dłonie w geście pojednania. Aria oddychała ciężko, spoglądając na mężczyznę, jakby nie była pewna czy jego intencje są dobre.
- Ja tego nie zrobiłam! - Potrząsnęła głową.- To nie moja wina! Poszłam tylko po konia!- Krzyczała gniewnie.
Szakal spoglądał na nią w milczeniu, to milczenie doprowadziło ją do napadu szalonej wściekłości.
- Czemu tak na mnie patrzysz?! Czego u licha chcesz?! Też uważasz, że jestem wiedźmą?! - Wybuchła, uderzając pięściami w jego pierś. - Uch... jesteś taki sam jak oni wszyscy, taki sam - syczała wściekle - Taki jak każdy mężczyzna! Co wy o mnie możecie wiedzieć?! Dla was zawsze byłam tylko zabawką, podłe potwory!
W tym momencie Szakal złapał ją za nadgarstki. Próbowała je wyszarpać, ale uchwyt mężczyzny był silniejszy. Aria jęknęła, nagle opuściły ją resztki sił, osunęła się na ziemię jak szmaciana lalka
- Ja tego nie zrobiłam - wyszeptała przez łzy i pokręciła bezradnie głową. Mężczyzna uklęknął przy dziewczynie.
- Oczywiście, że nie... - jego głos był spokojny i delikatny. Spojrzała mu w oczy, było w nich coś dziwnego, coś niespotykanego, coś co pociągało ją, za każdym razem gdy w nie patrzyła.
- Wybacz Tridowi - ciągnął Szakal. - Jest zdenerwowany... jak wszyscy. Ludzie zaczynają wpadać w panikę, to co się dzieje w tym mieście to istne szaleństwo. Trid był spokojny do dzisiejszego ranka. Trupy w jego stajni wyprowadziły go całkowicie z równowagi. Nie lubi szumu wkoło siebie, a teraz go nie uniknie, tym bardziej że wcześniej nie znajdowano żadnych ciał - dodał głucho. Aria nie powstrzymywała cieknących po policzkach łez. Zmarszczyła brwi zastanawiając się nad czymś wnikliwie.
- Pantera! - wypaliła.
Szakal spojrzał na nią pytająco.
- Pantera! Powiedział, że nie opuszczę Asghardu tego ranka! Skąd o tym wiedział? Musiał mieć z tym coś wspólnego!
Szakal przyglądał jej się uważnie, przez chwilę miała wrażenie, że zaraz ją poprze, jednak mężczyzna pokręcił lekko głową.
- Nie, to niemożliwe. Pantera to człowiek.
- No i co z tego?
- Żaden człowiek nie byłby w stanie tego zrobić. Trzeba potwornej siły by tak zmasakrować dwa konie... - jego spojrzenie powędrowało gdzieś ponad głową dziewczyny. - Zresztą jaki człowiek miałby sumienie? By zrobić coś takiego trzeba być potworem - wyszeptał z goryczą. Aria pomyślała , że to wszystko jest dla niej za bardzo pogmatwane. Szakal chyba też miał takie wrażenie, uśmiechną się blado i rzekł: - Asghard faktycznie cię nie rozpieszcza. Chodź ze mną... Odpoczniesz, zjesz coś, a potem pomyślimy co robić dalej. Chwycił ją za ramiona i podciągnął na nogi. Aria czuła ,że słabnie. Wszystkie trudy minionych miesięcy dały o sobie znać ze zdwojoną siłą. Zmęczenie, głód, ból, a przede wszystkim straszliwe, beznadziejne załamanie związana z brakiem jakiegokolwiek celu, odebrały jej w tym momencie cały zapał. Oparła się o pierś mężczyzny.
- Błagam, pomóż mi... - wyszeptała ostatkiem sił i straciła przytomność. Szakal pokręcił głową z miną głębokiego politowania i bez zastanowienia uniósł nieruchome ciało dziewczyny. Po jego twarzy przeszedł cień uśmiechu. - Mawiają, że pomaganie to moja praca...- wyszeptał.


Aria obudziła się czując, że leży w jakimś miękkim, ciepłym łóżku. Wydawało jej się przez chwilę, że jest we własnym domu, w swej sypialni. A może to wszystko to był tylko sen? Tylko koszmar i właśnie się zbudziła? Może Reid wcale jej nie zdradził, nie wygnano jej i nie trafiał do tajemniczego Miasta Cieni? Może to wszystko było fikcją? Przepełniona nadzieją otworzyła oczy i westchnęła głęboko zawiedziona. To nie był jej dom, o dziwo nie był to też ciasny pokoik w karczmie... Nagle jej uwagę przykuło coś innego. Dwoje dużych, czarnych źrenic przyglądających się jej wnikliwie
- Widzę, że się obudziłaś. Myśleliśmy, że prześpisz cała wieczność. - Młoda dziewczyna o śniadej cerze obnażyła w uśmiechu równe zęby. Aria zerwała się i oparła na łokciach.
- Kim jesteś?
Dziewczyna zaśmiała się w odpowiedzi i postawiła na stoliku tacę ze śniadaniem. - Zaczynasz dzień od pytań? Nie radzę, podobno to sprowadza nieszczęście. Ale jak sobie chcesz... Jestem służącą w tym domu. Zmywam tu podłogę i zmieniam pościel...
- Czyj to dom? - Aria zmarszczyła brwi, ignorując uszczypliwy ton dziewczyny.
- Znów pytanie? - Ciemnowłosa nalała mleka do dzbanka. - To dom pana Neggera, wynajmuje on pokoje ludziom z miasta. Ten pokój należy do pana Tirana... - dokończyła z pokrętnym uśmiechem.
- Gdzie on teraz jest? - Aria starała się, by jej ton ukazywał wyższość nad służącą.
- Nie mam pojęcia - wzruszyła smukłymi ramionami. - W mieście trwa panika związana z tym wypadkiem w stajni... Pewnie uspokaja ludzi. Powiedział, że zamieszkasz tutaj przez jakiś czas zamiast niego. Najwyraźniej cię polubił, gratulacje - dodała z lekką ironią.
- Co masz na myśli - warknęła niezbyt przyjaźnie. Ton ciemnowłosej wcale jej się nie podobał. Nie była przyzwyczajona do traktowania z góry i źle je znosiła. Służąca prychnęła.
- Przyniosłam ci śniadanie jak zwykłam robić. Szakal co prawda nigdy nic nie je, ale ty chyba powinnaś bo źle wyglądasz, z taką kondycją długo nie pociągniesz. - Puściła do niej oko i kręcąc kształtnymi biodrami wyszła z pokoju. Aria opadła bezwładnie na poduszkę. Czar nadziei że to wszystko było snem prysnął jak mydlana bańka na wietrze. No pięknie... znów na łasce tego strażnika... Zaczynała się czuć niezręcznie z tego powodu. Właściwie to czuła się jak wypluty, zużyty przedmiot, który do niczego się nie nadaje i nie potrafi sobie sam poradzić w codziennym życiu. Omiotła spojrzeniem pokój, w którym leżała. Był dość skromny, ale przytulny. Podłogę wyścielał miękki dywan, a w oknach wisiały bordowe kotary. Zauważyła, że ściany ozdabiało kilka obrazów. Szakal musiał tutaj rzadko bywać, wskazywał na to nienaganny porządek. Taki ład nie pasował jej do mężczyzny, chyba że ten Tiran to jakiś wyjątek. Usiadł na łóżku i sięgnęła po śniadanie.
- Jak zawsze głodna - wyszeptała z bladym uśmiechem. Trudno jej było uwierzyć, że dziewczyna, która niegdyś jadała tyle ile ptaszek, teraz pożera wszystko co znajdzie się w zakresie jej rąk. Uznała to za kolejną zmianę jaka w niej zaszła podczas wielomiesięcznej tułaczki.

Napisany przez: Mara 19.04.2003 20:18

No....ładnie smile.gif Podoba mi sie to opowiadanko smile.gif Ładne...naprawde nie widziałam wiekszych i mniejszych błędów biggrin.gif

Napisany przez: Villemo 19.04.2003 21:35

Właściwie to czuła się jak wypluty, zużyty przedmiot, który do niczego się nie nadaje i nie potrafi sobie sam poradzić w codziennym życiu - jak przedmiot moze sobie radzic w codziennym zyciu? happy.gif

Jak zawsze głodna - wyszeptała z bladym uśmiechem. - tu bym raczej wstawiła mruknęła, ale nie wiem, to w końcu twoje opowiadanie.

cóż mogę poza tym powiedzieć? nienaganne, niech inni się od ciebie uczą, miszczu;) tak mnie pochłonęło że nie zwracałam uwagi na przecinki [!!!]


Napisany przez: Psychopatka 19.04.2003 21:41

Nie ma marciu!!!Musialam skasowac komenta... a jesli to co wymyslilas bylo prawda? he? niech inni sie nie domysla hehhe. Villemo. Z tym przedmiotem specjalnie tak dalam... przedmioty radza se w codzinnym zyciu, zabawki noca ozywaja =) a z tym mruknela tez masz racje, nie wiem czemu dalam wyszeptala... kompletnie nie pasuje =)
PS. Sory wam.. gg mi siadlo.

Napisany przez: Silda 20.04.2003 02:45

mam pewną koncepcję co do scenariusza ficka, ale poczekam do końca. wtedy się okaże, czy miałam racje =) jestem teraz maksymalnie zamroczona, więc mogę eee z deka dziwnie się zabrać do ocenania, ale trudno. się mówi, czy tam pisze tongue.gif z miejsca znielubiłam tej służącej, jest wredna i złośliwa. ciakwie nakreśliłaś jej charakter. i to jej zdanie o zaczynanie dnia od pytania. taak, Twoje opowiadanko ma dzięki takim chwytom klimat. żeby się nie powtarzać, Aria popada w skrajności i przez to jest jeszcze bardziej złozona, niż ją o to podejrzewalam. na jaki zodiac ją kreowałaś? a stylistyka: w niektórych miejscach brakuje znaków przestankowych i innych, żeby lepiej podkreślić emocje, np.

- Ja tego nie zrobiłam - wyszeptała przez łzy i pokręciła bezradnie głową

- Ja tego nie zrobiłam... - wyszeptała przez łzy i pokręciła bezradnie głową
te trzy kropeczki wyraźniej wskazują na to, że ona szepce

- Spokojnie, to tylko ja. - Szakal rozłożył dłonie w geście pojednania

a tu mogłaś zrobić tak:
- Spokojnie, to tylko ja - Szakal rozłożył dłonie w geście pojednania

żeby myśl dokończyć. tak samo dwie linijki niżej.


i tego ficka kończysz, ma się rozumieć =)

Napisany przez: Sumiko 20.04.2003 13:50

QUOTE (alchemiczka @ 19-04-2003 13:51)
QUOTE (Psychopatka @ 18-04-2003 16:35)
OO tak... i po co mam dalej pisac skoro alchemiczka zgaduje wszystko

Pisz, pisz, bo przecież jeszcze nie wiemy jakie były motywy zbrodni Billa!
(co prawda ja się domyślam, Bill kochał się w Panterze, ale Patera kochał Szakala, więc Bill biedny cierpiał srodze, z zazdrości chciał zabić konia Szakala, ale przez pomyłke zabił konia Ari, dopiero potem trafił na konia Szakala, zabił go, a jak już to zrobił, to... aaa, już milczę, bo za dużo zdradzę ^^).

Ty wes z tego nie rob tandetego telenowelastego fficka, bo mi sie podoba, jak malo co tutaj...
Kurna musze sobie zdyskietkowac nowe party, a mi dyskietke wcielo =='

Napisany przez: Psychopatka 20.04.2003 13:51

ha Vis! Dzieki ze ty komentujesz tesh fabule, czyli ze np. postac ci sie podoba cool.gif badz nie podoba... bo nad wlasnei postaciami i wszelkimi mieszaniami akcji sie nameczylam. Aria ... Aria jest typem ryzpiesczonej panienki, jesli ktos tego nie widzi to powinien jush pochwycic =) A sluzaca? Sluzaca miala byc wredna hie hie. No i oczywoscie ze ficka skoncze =)

Napisany przez: Cornelia 21.04.2003 21:54

Dawno mnie tu nie było... ale nadrobiłam =]
Błędów ortograficznych nie zauważam, pewnie dla tego, ze sama większej wagi do tego nie przywiązuje ^^ Może nie jestem jakąś znawczynią, ale sądze, że moje uwagi trochę Ci pomogą. W poprzedniej częście znalazłam trochę błędów, a w tym tylko kilka obiło mi się o oczy cheess.gif

- Pantera! Powiedział, że nie opuszczę Asghardu tego ranka! Skąd o tym wiedział? Musiał mieć z tym coś wspólnego!
Szakal przyglądał jej się uważnie, przez chwilę miała wrażenie, że zaraz ją poprze, jednak mężczyzna pokręcił lekko głową.


- Pantera! Powiedział, że nie opuszczę Asghardu tego ranka! Skąd o tym wiedział? Musiał mieć z tym coś wspólnego!
Szakal przyglądał jej się uważnie. Przez chwilę miała wrażenie, że zaraz ją poprze. Jednak mężczyzna pokręcił lekko głową.

Szakal pokręcił głową z miną głębokiego politowania i bez zastanowienia uniósł nieruchome ciało dziewczyny. Po jego twarzy przeszedł cień uśmiechu. - Mawiają, że pomaganie to moja praca...- wyszeptał.

Szakal pokręcił głową z miną głębokiego politowania i bez zastanowienia uniósł nieruchome ciało dziewczyny. - Mawiają, że pomaganie to moja praca...- wyszeptał, a po jego twarzy przeszedł cień uśmiechu.

- Przyniosłam ci śniadanie jak zwykłam robić. Szakal co prawda nigdy nic nie je, ale ty chyba powinnaś bo źle wyglądasz, z taką kondycją długo nie pociągniesz.

- Przyniosłam Ci śniadanie jak to zwykłam już robić. Szakal co prawda nigdy nic nie je, ale ty chyba powinnaś bo źle wyglądasz - z taką kondycją długo nie pociągniesz.


To tyle, jeśli chodzi o fabułę to nadal nie mam się czego przyczepić, jest wprost cudowna. A co do rysunku - mniej więcej tak sobię Arię wyobrażałam, tylko myślałam, ze ma raczej krótkie włosy ^^


Napisany przez: ikar 21.04.2003 22:02

Nieee, Psycho, dziś jestem już za bardzo zmęczony... ale coś tego... odezwę się na gg - mam pewien wariacki pomysł - jeśli toto będzie to co myślę... tongue.gif Hi hi...

A'propos - sporo osób mnie już tu wyręcza wink.gif - odezwę się jutro i powiem, czy jeszcze coś wykryły moje zielone oczka wink.gif

Pozdroofka wink.gif

Napisany przez: Tajemnicza 21.04.2003 22:08

Psycho, natepny genalny part. Nie będe się ponościć emocjom przeciez z reszta wiesz cio myslę o tym ffie. Nie zwracam jusz uwagi na błędy. Poprostu patrze i czytam, czytam...czytam. Wciaga jak nic wcześniej. Proszę napisz coś dłuugaśnego. Czekam!!

Napisany przez: Psychopatka 21.04.2003 22:20

Cornelio, dzieki ze przykladasz sie do tego opowiadania i wnikliwie oceniasz. Co prawad uwazam ze w tym :

Szakal pokręcił głową z miną głębokiego politowania i bez zastanowienia uniósł nieruchome ciało dziewczyny. Po jego twarzy przeszedł cień uśmiechu. - Mawiają, że pomaganie to moja praca...- wyszeptał.

Nie popelnilam bledu zadnego ale to nie wazne... cool.gif cenie se Twe zdanie.


Ikarze moj... twoj szalony pomysl nie jest tak szalony jak sie wydaje =) Ale o tym bedzie chyba dopiero hmmm ...za jakies 3 party do przodu. Bo wloke sie z tym pisaniem...

Acha jak ktos zobaczy blad ortograficzny to niech glosno krzyczy! Staram sie unikac ale zawsze moshe sie zdarzyc... a to obniza poziom.

Napisany przez: Cornelia 21.04.2003 22:30

QUOTE (Psychopatka @ 21-04-2003 22:20)
Cornelio, dzieki ze przykladasz sie do tego opowiadania i wnikliwie oceniasz. Co prawad uwazam ze w tym :

Szakal pokręcił głową z miną głębokiego politowania i bez zastanowienia uniósł nieruchome ciało dziewczyny. Po jego twarzy przeszedł cień uśmiechu. - Mawiają, że pomaganie to moja praca...- wyszeptał.

Nie popelnilam bledu zadnego ale to nie wazne... cool.gif cenie se Twe zdanie.


Ikarze moj... twoj szalony pomysl nie jest tak szalony jak sie wydaje =) Ale o tym bedzie chyba dopiero hmmm ...za jakies 3 party do przodu. Bo wloke sie z tym pisaniem...

Acha jak ktos zobaczy blad ortograficzny to niech glosno krzyczy! Staram sie unikac ale zawsze moshe sie zdarzyc... a to obniza poziom.

Tak szczerze mówiąc, nie popełniłaś w żadnym z tych zdań jakiegoś okropnego błędu. To tylko moje ciekawskie oko i myśl przewodnia, by Cię za bardzo nie rozpieszczać, odnalazła te fragmenty happy.gif Nawet jeśli tego nie poprawisz, nie musisz się przejmować bo źle nie jest. Poprostu napisałam tak, jak ja uważałam, że powinno być, napisałam tak, jak ja bym napisała. Może te moje uwagi pomogą Ci w następnych odcinkach, na które, jak zawsze, czekam z niecierpliwością. cool.gif

Napisany przez: Psychopatka 21.04.2003 22:35

Ja rozumiem. I wiedzcie ze w mej roboczej wersji, ktora mam w wordzie wiele rzeczy poprawiam tak jak radzicie...na forum nei poprawiam nic procz ortografow i przecinkow... bo on mnie raza...a stylistyka... w sumie leje na moja stylistyke, pisze jak pisze. Ale dzieki za wszystkei porady, moshe zostanie slawna jak Rowling dzieki wam heheheeh. I nei rozpieszczajcie mnie bo sie rozbestwie =) Pozdro wszystkim czytajacym.

Napisany przez: alchemiczka 22.04.2003 11:58

Ja tam nie rozumiem tych wsyztkich waszych poprawek. Nie widzę różnicy między tekstem Psycho, a fragmentami przez was zmienionymi. Może dlatego, ze jestem umysłem ścisłym i nigdy nie zrozumiem literatury ^^".
A w tym ostatnim parcie najbardziej podobał mi się pokoik Szakala i zdanie ło tym, że nie powinno się zaczynać od pytań.

Napisany przez: Psychopatka 22.04.2003 12:32

QUOTE (alchemiczka @ 22-04-2003 11:58)
Ja tam nie rozumiem tych wsyztkich waszych poprawek. Nie widzę różnicy między tekstem Psycho, a fragmentami przez was zmienionymi. Może dlatego, ze jestem umysłem ścisłym i nigdy nie zrozumiem literatury ^^".
A w tym ostatnim parcie najbardziej podobał mi się pokoik Szakala i zdanie ło tym, że nie powinno się zaczynać od pytań.

Ja tesh ich czasem ni eozumiem siska... ale co zrobic. Wnikliwa ocena to dobra ocena, a ja sie moge z nia co najwyzej nie zgadzac.
I nie wiem co wiedzicie takiego chwytliwego w zdaniu tej sluzacej... wiadomo ze dnia sie od pytan nie zaczyna=)

Acha Hazel... i co fajnego jest w pokoiku Szakala? he? =)

Napisany przez: alchemiczka 22.04.2003 14:12

brak Szakala =D

Napisany przez: Tajemnicza 22.04.2003 20:48

Nio Psycho!! Prześwięcę cię!! Napisz coś. Ja czekam sad.gif i nic buuuuuuuu. Ja chce fica ja chce fica. Raczej ładnie poproszę. Psychopatko czy możesz coś skrobnąć dla wygłodniałych wilków?? Plisssssss zelka2.gif

Napisany przez: Mara 22.04.2003 21:10

Taj pewnie ze skrobnie ona nas tak nie zostawi biggrin.gif

Napisany przez: Psychopatka 22.04.2003 21:37

A macie! Totalna zalamka... niewykonczony, niedorobiony i wlasciwie bezsensowny part... i nie zaczynac czytania zanim krzakow nie usune!!!!



Aria szybko zjadła śniadanie, a jej spojrzenie powędrowała ku czystemu odzieniu, leżącemu na krześle obok. Czyli ktoś pomyślał by uprać te zniszczone szmaty... Lekko zdziwiona i mile zaskoczona szybko ubrała się i postanowiła bliżej przyjrzeć się pokojowi, w którym miała spędzić kilka najbliższych nocy. W jego rogu stało duże, drewniane biurko. Aria podeszła bliżej i przesunęła dłonią po chropowatym blacie. Nie powinna go dotykać... ten mebel pewnie skrywa własność Szakala. Doskonale pamiętała zasady moralne wpajane jej w dzieciństwie - nie wypada grzebać w cudzym mieniu. Wiedziała jednak, że zakazany owoc najlepiej smakuje. Tym bardziej , że ten strażnik intrygował ją od samego początku. Przez chwilę miała ogromną ochotę otworzyć stara szufladę i przekonać się co jest w środku.
- Dzień dobry, jak samopoczucie?
Podskoczyła pod wpływem znajomego głosu strażnika. - Dziękuję, dobrze... - wyjąkała.
- Doskonale, przyszedłem sprawdzić czy wszystko w porządku. i chyba znalazłem ci zajęcie.
- Słucham - otworzyła szerzej oczy.
- Pracę... za darmo w tym mieście nie dostaniesz konia, a chyba nie chcesz tu zostać na zawsze? Nawet gdybyś miała taki zamiar, to jednak lepiej żyć własnym kosztem - wyszczerzył zęby w uśmiechu.
- Och...tak.. - Aria poczuła, że się rumieni. - Oczywiście... chcę pracować, ale co do kosztów, to naprawdę nie musisz mi pomagać bo...
- Dobrze, dosyć - przerwał jej stanowczo. - Przecież nie mogłem cię zostawić przed tą stajnią. No ale wracając do tej pracy - ciągnął - pewien człowiek mieszka na końcu miasta , potrzebuje kogoś do posprzątania domu. Bo... chyba Ty umiesz sprzątać? - zapytał nieco ironicznie. Aria pokiwał spiesznie głową. Co prawda zawsze miała służbę, ale nie chciała wyjść przed Szakalem na osobę posiadającą dwie lewe ręce.
- Doskonale... Od czasu gdy żona mu choruje, cały dom ma na głowie i nie daje sobie rady. Dom jest duży, ale stary gospodarz ma hojne serce i dostaniesz sporo błyszczących monet za doprowadzenie wszystkiego do ładu. Tym bardziej po tym jak opowiedziałem mu, że to tobie zabili konia... Zawszy był wrażliwy na krzywdy zwierząt i kobiet. - Mówił Szakal, podchodząc do biurka i przekręcając klucz w zamku szuflady, która wcześniej tak intrygowała Arie.
- Jutro tam pójdę...- powiedziała jąkając się lekko.
- Jutro? Świetnie! To naprawdę dobra okazją. W tym mieście nie znajdziesz stałej pracy, musisz zadowolić się takimi jednorazowymi zajęciami. Pójdziesz z Nergai, to ta dziewczyna, która już pewnie powiedziała ci, że przez jakiś czas tutaj pomieszkasz.
Aria domyśliła się, że Nergai to ciemnowłosa służąca.
- A ty gdzie będziesz mieszkał przez ten czas? - Zapytała czując, że znów się rumieni.
- Mam trochę możliwości - po jego twarzy przeszedł dziwny cień. - A tak na marginesie... - podszedł do niej bliżej. Aria poczuła dziwne ciarki, które objawiały się zawsze gdy ten mężczyzna był tak blisko.
- To ci się przyda. - Wyjął zza pasa podłużny sztylet i podał dziewczynie. Aria niepewnie chwyciła broń i wbiła zdziwione spojrzenie w Szakala.
- To na wypadek jakby znów cię ktoś napadł, a Pantery nie było w pobliżu...
- Ach... dziękuję - Aria z niemałym podziwem spoglądała na sztylet , który właśnie stał się jej pierwszą bronią.
- Spotkamy się na kolacji. Posiłki są na dole, wspólnie z resztą mieszkańców. Trochę dziwne towarzystwo i trzeba się do nich przyzwyczaić. - rzucił Szakal i skierował się ku drzwiom.
- Poczekaj chwilę! - zatrzymał go przy samym wyjściu, odwrócił się niepewnie i spojrzał na nią tymi dziwnymi oczami.
- Chyba... chyba powinnam podziękować - teraz jej policzki było szkarłatnej barwy. Nigdy nie musiała dziękować ludziom za łaskę i dziwnie się przy tym czuła.
- Od początku ciągle mi pomagasz, a ja... ja nie nawet nie wiem jak bym mogła się odwdzięczyć - głos jej się załamał. Poczuła, że to co mówi brzmi żałośnie. Opuściła głowę, starając się by nie dojrzał jej wstydu. Szakal natomiast stał nie ukazując żadnych uczyć, odezwał się dopiero po chwili.
- Jeszcze znajdzie się okazja do odwdzięczenia się - rzekł z uśmiechem i wyszedł zamykając za sobą drzwi. Aria jeszcze chwilkę stała wpatrzona w nóż, który właśnie otrzymała.



Około dziewiętnastej, służąca zawiadomiła Arie o kolacji. Dziewczyna zeszła po drewnianych schodach do dość dużego salonu. Na drżących nogach podeszła do podłużnego stołu. Uwagę dziewczyny przykuła para dość sędziwych tęgich ludzi. Aria pomyślała, że to pewnie właściciele tego domu. Z trudem zdołała wykrztusić kilka słów przywitanie i usiadła w najbardziej oddalonym miejscu. Jakiś mężczyzna o wyłupiastych oczach zmierzył ją nieprzychylnym spojrzeniem. Ku swemu zdziwieniu nie dojrzała nigdzie Szakala. Pomyślała, że pewnie się spóźni. Jednak gdy nie zjawiał się dłuższy czas zrozumiała, że wcale go nie ujrzy.
- Przepraszam pana - zwróciła się od mężczyzny siedzącego obok.- Czy będzie dziś Pan Tiran na kolacji?
W odpowiedzi pokręcił głową - Raczej wątpię, on rzadko tutaj bywa. Ma pewnie setki innych spraw na karku.
Aria westchnęła lekko, w głębi serca poczuła znów dziwny zawód.
Zjadła więc szybko i jak najprędzej opuścić salon. Źle się czuła w gronie nieznanych jej ludzi. Robiło jej się ciężko na sercu gdy myślała o tym, że przed nią kolejny samotny wieczór. Sam na sam z własnymi rozterkami ... miała tego szczerze dosyć. Pochłonięta własnymi myślami, potknęła się o wystający stopień w pustym korytarzu.
- Patrz pod nogi - usłyszała przepełniony ironią głos, podobny do prychnięcia kota. Aria spojrzała w kierunku, z którego dobiegał i ścisnęła nerwowo wargi. Ciemnowłosa służąca stała oparta o poręcz schodów. Aria poczuła niesmak na sam jej widok. Brudna potargana sukienka, ze stanowczo za głębokim dekoltem i poplamiony fartuch nadawały dziewczynie odstraszający wygląd.
- Już się za nim stęskniłaś? - zapytała jadowicie, powoli podchodząc do Ari.
- O czym ty mówisz - rudowłosa pokręciła głową. Nergai wyszczerzyła swoje białe zęby w ironicznym uśmiechu.
- Nie widzisz go przez kilka godzin i już wypytujesz? Czyżbyś nie potrafiła sobie bez niego poradzić? Czy może.. - jej usta zbliżyły się do ucha Ari. - Czy może nie potrafisz wyrzucić z pamięci tych pięknych brązowych oczu?
Aria odepchnęła ją od siebie.
- Odczep się! Czego chcesz?
Ciemnowłosa parsknęła wulgarnym śmiechem.
- Liczysz, że zauroczysz go tym wiotkim, bladym ciałem? Przecież ty pewnie nawet kochać się nie umiesz ...
Aria nie wytrzymała, nikt nie będzie jej obrażał, a tym bardziej jakaś służka. Zamachnęła się by uderzyć ją w twarz, ale ciemnowłosa złapała ją za nadgarstek.
- Jeszcze raz podniesiesz na mnie rękę, a pożałujesz, przysięgam! - warknęła przyciągając ja bliżej siebie. - Myślisz, że jesteś kimś lepszym, bo pochodzisz z jakiejś szlachetnej rodziny? W tym mieście pochodzenie się nie liczy... Uważaj, bo śmierć lubi zgarniać takie jak ty - zmrużyła swe przepastne, czarne oczy. Aria spoglądała na nią w milczeniu.
- Czy ty mi grozisz?- wydusiła wreszcie z siebie, próbując wyszarpać ramię. Ciemnowłosa nie zdążyła jej odpowiedzieć, bo przeszkodził jej głos pana domu: - Nerai gdzie jesteś? Ktoś chyba musi posprzątać!
Kobieta niechętnie puściła nadgarstek Ari i niczym zjawa zniknęła w ciemności korytarza.

Napisany przez: Mara 22.04.2003 21:49

Nom wiesz...jak możesz mówić, że coś jest nie tak? No....Ty taka skromna...gdy tak dobrze wychodza Ci opowiadania..rzadko czytam opowiadania z dużym zainteresowaniem...a to czytam z jak najwiekszym smile.gif

Napisany przez: Tajemnicza 22.04.2003 21:49

Śuuuuuuperrrrrrer!!!!! Śiwetnie opisałaś ich spotkanie (służki i Ari) Wogóle cio tu dużo pisać. Kofffam ff koffam was ale najbardziej kofffamm forum i Psyśkę(sorki za zdrbnienie ale nie mogłam sie powstrzymac smile.gif) zelka1.gif

Napisany przez: Cornelia 22.04.2003 22:11

Jest jak zwykle świetnie, ale! Ale ja się lubię czepiać ^^

"Lekko zdziwiona i mile zaskoczona szybko ubrała się..."
Lekko zdziwiona a zarazem mile zaskoczona szybko ubrała się...

"- Doskonale, przyszedłem sprawdzić czy wszystko w porządku. i chyba znalazłem ci zajęcie.
- Słucham - otworzyła szerzej oczy. "

- Doskonale. Przyszedłem sprawdzić czy wszystko w porządku. No i chyba znalazłem ci zajęcie.
- Słucham? - Aria/dziewczyna otworzyła szerzej oczy.

"pewien człowiek mieszka na końcu miasta , potrzebuje kogoś do posprzątania domu.
pewien człowiek mieszkający na końcu miasta, potrzebuje kogoś do sprzątania w domu. <- jeśli chodzi o jednorazowe sprzątanie to rzeczywiście 'posprzątania', ale jeśli chodzi o pracę na dłuższą metę to lepiej pasuje 'sprzątania'

"Posiłki są na dole, wspólnie z resztą mieszkańców."
Posiłki są na dole, wspólne/ odbywające się wspólnie z resztą domowników. <- rozumiem, ze chodzi o ludzi mieszkających w tym domu, a nie o ludzi z miasta ^^

"Ma pewnie setki innych spraw na karku. "
Ma pewnie setki innych spraw na głowie. <- chyba to sformułowanie lepiej tu pasuje.

"Brudna potargana sukienka, ze stanowczo za głębokim dekoltem " potargana? nie kapuje. Może pognieciona?

No i to chyba tyle. Jest cudownie [to co powypisywałam, to tylko malutkie niedociągnięcia, które zauważyłam po wtórym przeczytaniu tego parcika =]. Czekam z niecierpliwością na dalsze części... [och, co się stanie, co się stanie??? rolleyes.gif ]

Napisany przez: Psychopatka 22.04.2003 22:31

Now wiec tak, najpierw dzieki za te rady ale mam kilka uwag co do nich =)

"Brudna potargana sukienka, ze stanowczo za głębokim dekoltem " potargana? nie kapuje. Może pognieciona?

POTARGANa - topotargana... chyba nie ma zadnego problemu w tym slowie?


"Ma pewnie setki innych spraw na karku. "---zdecydowanei KARKU... bo wyraz <glowa> byl linijke wyzej ,a ja nie lubie powtorzen...


"pewien człowiek mieszka na końcu miasta , potrzebuje kogoś do posprzątania domu.
pewien człowiek mieszkający na końcu miasta, potrzebuje kogoś do sprzątania w domu.

Chodzi o prace jednorazowa, jak powiedzail Szakal potem =)

Dobra... dosc tego mojego tlumaczenia sie =) Oceniajscei dalej.



Napisany przez: Cornelia 23.04.2003 16:45

QUOTE (Psychopatka @ 22-04-2003 22:31)
Now wiec tak, najpierw dzieki za te rady ale mam kilka uwag co do nich =)

"Brudna potargana sukienka, ze stanowczo za głębokim dekoltem " potargana? nie kapuje. Może pognieciona?

POTARGANa - topotargana... chyba nie ma zadnego problemu w tym slowie?


"Ma pewnie setki innych spraw na karku. "---zdecydowanei KARKU... bo wyraz <glowa> byl linijke wyzej ,a ja nie lubie powtorzen...


"pewien człowiek mieszka na końcu miasta , potrzebuje kogoś do posprzątania domu.
pewien człowiek mieszkający na końcu miasta, potrzebuje kogoś do sprzątania w domu.

Chodzi o prace jednorazowa, jak powiedzail Szakal potem =)

Dobra... dosc tego mojego tlumaczenia sie =) Oceniajscei dalej.

1. Poprostu słowo "potargana" w żaden sposób nie potrafi mi się skojarzyć z sukienką. Nie potrafi i już, więc to moje indywidualne odczucia ^^

2. Sorry tu mój błąd... Niedoczytałam unsure.gif [twój fick jest tak wciągający, ze trudno skupiać się na sczegółach ^^]

3. Toteż powiedziałam, że obie formy są dobre, zależnie tylko, o jak długi okres czasu chodzi =]

No to sobie chyba wszystko wyjaśniłyśmy ^^ Pisz dalej=]]

Napisany przez: ikar 24.04.2003 09:17

Psycho - ja tylko króciutko - na karku może być głowa, problemy są na głowie. Zdecydowanie ^^. Jeśli już to zmień to z poprzedniego zdania. Na razie się nie wypowiem, bo się okrutnie śpieszę i przeczytałem tylko ostatnie posty - nie parta (buuuu... - ale to się nadrobi ^^ tongue.gif )

Napisany przez: Psychopatka 24.04.2003 22:11

Bardzo, bardzo krótki odcinek. Właściwie nie miał istnieć...miałam zamiar w tym parcie dać inne wydarzenia... jednak one się znajdą w kolejnym. Postanowiłam bowiem przedstawić nieco dokładniej bohatera, który będzie miał znaczący wpływ na przebieg całej tej historii... no =)


Od pewnego czasu nikt nie chodził ulicami Asghard po zmroku. Każdy załatwiał swe sprawy jak najszybciej i gdy słońce chowało się za horyzontem, zamykał się w domu i nawet nie wyglądał za okno. Był to strach mocno przesadzony, a incydent w stajni jeszcze bardziej go pogłębił. Niemal wszędzie mówiono tylko o demonach, złych duchach i tajemnych mocach. Niektórzy pakowali cenniejsze rzeczy i opuszczali ponurą osadę, inni dochodzili do wniosków, że jak zginąć to na ojczystych śmieciach i skupiali się na modlitwach o łaskę dla siebie i bliskich. Tylko nieliczni mieszkańcy wciąż pozostawali odporni na dość nieprzyjemną sytuację w mieście. Do takich osób należał z pewnością człowiek, który w tą chłodną, wiosenną noc szedł pustą ulicą.
Miguel vel Tiran, powszechnie nazywany Szakalem, rzadko okazywał strach. Inną sprawą było to, że najczęściej on podsycał strach innych. W chłodne, deszczowe wieczory był głównym punktem zainteresowania w oberży "Szubienica". Siadał przy stole na środku gospody, zapalał fajkę i rozpoczynał jedną z mrocznych, pełnych tajemnic opowieści, których znał mnóstwo. Posiadał dar opowiadania i jakiś dodatkowy zmysł pozwalający bawić się ludzkimi obawami, jak tylko chciał. Jedno słowo wypowiedziane odpowiednim tonem, lub jedno przenikliwe spojrzenie, potrafiły zdziałać więcej niż cała opowieść wędrownego barda. Każdą z takich historii kończył podobnymi słowami:
- To oczywiście tylko legenda... nie wiadomo ile w tym prawdy&#8211; mówił niewinnym tonem, podczas gdy połowa zgromadzonych w karczmie ludzi była sina z niepewności. Raz po raz zerkali za siebie, by upewnić się, że do gardła nie sięga im żadna strzyga.
Właściwie nie wiedziano skąd Szakal przybył do Asghardu, ani jaki miał w tym cel. Ot po prostu pojawił się pewnego ranka, a wkrótce został strażnikiem. Zresztą nadawał się do tego zajęcia doskonale. Sprawny fizycznie, świetnie władający bronią, a do tego zawsze punktualny, solidnie wypełniający każdy obowiązek i uczynny. O tak... Szakal miał reputację jak najbardziej dobrą, wręcz świetną. Uzyskał opinię charyzmatycznego wojownika, stawianego za wzór do naśladowania i sprawiał wrażenie całkiem zadowolonego z życia i owej opinii.
W tej chwili otulił się szczelniej miękkim płaszczem i rozejrzał nerwowo po brudnej ulicy. Jakby sprawdzając czy na pewno nikt za nim nie idzie. Jeszcze jedną pozytywną jego cechą był wygląd zewnętrzny. Szakal mógł być uważany za mężczyznę pięknego. Na pierwszy rzut oka był właściwi doskonały. Wysoki i dobrze zbudowany, o wyrazistych rysach i pociągających, bursztynowych oczach. Wyglądał na nie więcej niż trzydzieści wiosen, ale trudno było stwierdzić ile lat miał naprawdę. Mawiano, że od czasu przybycia do Asghardu, nie zmienił się ani trochę. Rzeczywiście wyglądał ciągle tak samo. Niektórzy twierdzili, że nawet lepiej niż wtedy gdy go poznali. Nikt jednak nie widział w tym nic zadziwiającego. Stwierdzono, że Tiran dobrze się trzyma. Może to fakt że w towarzystwie często się uśmiechał, nadawał mu młodzieńczego, a nawet nieco chłopięcego wyglądu. Wspomnieć jednak trzeba, że gdy przebywał sam, z jego twarzy nie schodził dziwny, posępny grymas. Teraz również wyglądał jakby dręczyło go jakieś denerwujące bądź niemiłe wspomnienie.
Sprawnym skokiem przesadził niewysoki płot. Klnąc na kota, który przebiegł mu pod nogami, rozejrzał się raz jeszcze i narzucając kaptur, wyszedł poza granice miasta.

Mówiłam ze krótko =) nie bijcie... part opisowy bo jakoś byłam zobowiązana temu panu hie hie

Napisany przez: Villemo 24.04.2003 23:08

no moja kochana, przeczytałam...a gdzie więcej o Panterze? XD
jesteś b.dobrą pisarką, systematyczną i w ogóle...chylę czoła.
na razie nie zauważyłam, czegoś do zaczepienia sie...bravissimo.
[villka spada robic nowy lay]

Daj więcej o Panterze, blagam cieeeee... wink.gif

Napisany przez: alchemiczka 25.04.2003 08:08

Miguel vel Tiran?! Dopiero zauwazyłam jak się nazywa, asz, Szakla jest zajebicho, wolę Szakala niż Panterę (chociaż Panety nawet nie znam, ale Szakal to ładniejsza ksywa =D).

Napisany przez: Sir Momo Mumencjusz Mum 25.04.2003 13:45

Osztywżyciu!!!! Jak ja żyłem bez tego opowa??? Tylko kto jest tym złym??? Szerze powiedziawszy za nic nie chciało mnie siem tu wejść bo to aż 6 stron ma (póki co). Ale jak zasiadłem, to dotrwałem do końca. Fabuła genialna. Opisy genialne. Wszystko genialne. Ludzie, co wy za błędy widzicie???

Części następnych nam trzeba!!! Oby jak najdłuższe i często aktualizowane...

Napisany przez: Psychopatka 25.04.2003 13:50

Nie ma opowiadania bez bledow... wiem ze i ja je popelniam. Dlatego doskonala nie jestem, ale sie staram wink.gif dziekuje za mile komentarze =)

Vill, Pantera w next parcie =)

Napisany przez: DarkLady 25.04.2003 13:59

No dobra, pierdulkami typu przcinki i orty czestuje na poczatek. Nie ma sensu powtarzac w kolko tego samego, wiec wyprodukuje jakies sensowne zdanie.
Wow, ale to pokrecone @_@ Zaloze sie, ze w tym wszystkim Szakal macza palce. Zreszta wszyscy od poczatku to wiedza, ale nie lapie, jak ktos tam wczesniej wpadl na to, kto zabil konie. I jak w koncu z tym bylo? W kazdym razie musze przyznac, ze masz talent do intryg, Psychopatko. W kazdym parcie jest cos, co przykluwa uwage i wzmaga zniecierpliwienie przy oczekiwaniu na ciag dalszy. Like it.
Abstrachujac jeszcze po wypowiedzi poprzednich forumowiczow, nie uwazam Arii za rozpieszczona panienke. Moze taka byla jako dzieciak, ale teraz zycie niezle dalo jej w kosc i jej reakcje sa dla mnie zrozumiale. Kazdy by sie wpie***ł, majac do czynienia z taka chamska sluzaca.

Napisany przez: Tajemnicza 25.04.2003 14:09

Trzy dni nie było mnie na kompie...i jak usiadłam i włonczyłam forum weszłam odrazu tu i cio widze? Tylko jeden post z opowaidankiem? Dlaczego tak mało? A tak wogóle tio bardzo dobrze cheess.gif zrobiłaś opisując bliżej Szakala. Moga go lepiej poznać. Świetne opisy a w zupełności zgadzam się z Ikarem. Wszystko genialne i jak można życi bez tego Ficka...i bez Ciebie Psycho =) Trzymajcie się i całusy dla wszystkich =) Pa

Napisany przez: Psychopatka 25.04.2003 16:58

Dzieki dzieki... nie mam jeszcze new parta =) ale mam bonusa, na zyczenie Hazel hehehe... bardzo chciala zobaczyc Szakala w mym wykonaniu, wiec prosze =)

KLIKAJ TUTAJ!!!!!!!!!!!!!!& #33;!!!!!!!!!!!!!!&# 33;!!!!!!!!!!

Napisany przez: Sir Momo Mumencjusz Mum 25.04.2003 18:05

Śliczniutki rysuneczek (nabijam posty.... jeee)

Napisany przez: Villemo 25.04.2003 18:22

QUOTE (Psychopatka @ 25-04-2003 16:58)
Dzieki dzieki... nie mam jeszcze new parta =) ale mam bonusa, na zyczenie Hazel hehehe... bardzo chciala zobaczyc Szakala w mym wykonaniu, wiec prosze =)

KLIKAJ TUTAJ!!!!!!!!!!!!!!& #33;!!!!!!!!!!!!!!&# 33;!!!!!!!!!!

brak mi słów, jak zwykle zresztą, jak widzię twoje arty, śliczny jest!
narysuje jeszcze jak aria się kłóciła ze służącą [:'D], albo Panterkę...dyskryminujesz go wstrętnie, zdajesz sobie z tego sprawę? cheess.gif

Napisany przez: Psychopatka 25.04.2003 18:25

A dupa tam.... jeszcze i na niego przyjdzie czas. Na razie byla mowa o Szakalu.. zebyscie se go mogli dokladnie uksztaltowac w swoich glowach...

Napisany przez: Mara 25.04.2003 19:43

nNo i ceimu mi nie pwioedziałas ze dałas next parta? Cio? biggrin.gif A w łeb chcesz? ;D Fajnie bardzo fajnie opisane chyba sie zabujałam w szakalu biggrin.gif

Napisany przez: Padma Patil 25.04.2003 21:10

QUOTE (Psychopatka @ 25-04-2003 16:58)
Dzieki dzieki... nie mam jeszcze new parta =) ale mam bonusa, na zyczenie Hazel hehehe... bardzo chciala zobaczyc Szakala w mym wykonaniu, wiec prosze =)

KLIKAJ TUTAJ!!!!!!!!!!!!!!& #33;!!!!!!!!!!!!!!&# 33;!!!!!!!!!!

Ładniusi rysunek. tongue.gif Heh, całkiem inaczej go sobie wyobrażałam. smile.gif

Napisany przez: Psychopatka 25.04.2003 23:00

To wyobrazaj sobie go dalej, tak jak wyobrazasz... to tylko rysunek =)

Napisany przez: Abaska 26.04.2003 12:53

QUOTE (Psychopatka @ 25-04-2003 16:58)
Dzieki dzieki... nie mam jeszcze new parta =) ale mam bonusa, na zyczenie Hazel hehehe... bardzo chciala zobaczyc Szakala w mym wykonaniu, wiec prosze =)

KLIKAJ TUTAJ!!!!!!!!!!!!!!& #33;!!!!!!!!!!!!!!&# 33;!!!!!!!!!!

Ladnie, naprawde ladnie rysujesz ^^ jak profesjonalistka smile.gif A co do tekstu, to bardzo mi sie podoba nastroj tego ffa. Przeczytalam go od deseczki do deseczki i szczerze mowiac jestem mile zaskoczona ^^. Naprawde, jestes genialna!!

Napisany przez: Silda 26.04.2003 19:58

no no, talenta masz skrobania i długopisem, i ołówkiem. normalnie ten facet ma na twarzy wypisane Szakal. a opowiadanko, czy takie krótkie jak na part opisowy, to długie. właśnie, daj też cos o Panterze =)

Napisany przez: Villemo 26.04.2003 20:52

QUOTE (Vis @ 26-04-2003 19:58)
no no, talenta masz skrobania i długopisem, i ołówkiem. normalnie ten facet ma na twarzy wypisane Szakal. a opowiadanko, czy takie krótkie jak na part opisowy, to długie. właśnie, daj też cos o Panterze =)

właśnie, psycholu kochany...fanki pantery czekają 8>

Napisany przez: Abaska 26.04.2003 21:51

Panterka RLZ!! ^^

Psycho, weszlam na index twojej strony, weszlam w jeden obrazek... potem w drugi... potem w trzeci... PRZEPRZEPIEKNIE RYSUJESZ!! Szczegolnie mi sie podoba obrazek pt. kobieta ^^ Z ta harfa... Piekne... Naprawde, piekne... Jestes fenomenem ^^

Napisany przez: Psychopatka 26.04.2003 22:54

NIE CZYTAC ZANIM KRZAKOW NIE USUNE!!!!!



Sprzątanie starego domu, wraz z uszczypliwą Nerai nie należało do najprzyjemniejszych czynności. W porannej drodze Aria zachowywała zimną krew i starała się nie słuchać wywodów służącej. Piekło rozpętało się dopiero w domu, do którego szły. Ciągłe uwagi, docinki i polecania doprowadzały dziewczynę do białej gorączki. Wszelkie próby odparowania zaczepek ciemnowłosej kończyły się ognistymi rumieńcami na twarzy Arii. Od tego dnia rudowłosa miała już określone zdanie o Nerai - wredna żmija o ostrym języku i braku jakiegokolwiek wykształcenia. Wreszcie po prostu przestała słuchać niemiłych uwag. Choć było w nich trochę prawdy... Bo Aria faktycznie niezbyt dobrze radziła sobie ze zwyczajnymi domowymi pracami. Nerai wykrzywiała usta i prychała pogardliwie, widząc trud towarzyszki. Późnym wieczorem Aria czując, że pada z nóg, zmęczona całodziennym wycieraniem, odkurzaniem i zmywaniem, z niemałą radością zgarnęła trochę pieniędzy i posyłając wymuszony uśmiech pracodawcy, wyszła z domu. Poczuła ulgę, gdy Narai stwierdziła, że nie ma zamiaru z nią przebywać poza pracą i zniknęła w ciemnej ulicy.
- Pewnie wybrała się na sabat czarownic - warknęła Aria pod nosem i ruszyła brukowaną drogą w przeciwną stronę. Nie miała daleko do domu. "To tylko kilka ulic"- wmawiała sobie. Czuła się trochę niepewnie. Niespokojnie zacisnęła sztylet ofiarowany przez Szakala. Ciekawe czy potrafiłaby go użyć gdyby zaszła taka potrzeba? Spojrzał na błyszczące ostrze, księżycowe światło odbijało się w nim dając nikłą poświatę. Wzdrygnęła się mimo woli. Nigdy nie lubiła broni, kojarzyła jej się ze śmiercią i tymi wszystkim wojownikami, którzy żyją tylko po to by mordować. Szła brudną uliczką, niespokojnie zerkając na budynki wkoło. Zorientowała się, że to jakaś opustoszała dzielnica. W większości okien światła były pogaszone, a spora część domów wyglądała na opuszczone. Starając się nie spoglądać na to co leży w rynsztoku, przyspieszyła kroku. Nagle do jej uszu dotarł podejrzany szelest. Odwróciła się błyskawicznie, ale nie dojrzała nic w ciemności nocy.
- To tylko zmęczenie.. - mruknęła do siebie i ruszyła dalej, starając się nie myśleć o demonach i trupach ze stajni. Jednak akurat teraz te wspomnienia napływały... Tajemniczy odgłos powtórzył się znowu. Poczuła ponurą obawę, że ktoś jest w pobliżu. Na pewno ją śledzi i zaraz wyskoczy z jakiegoś zaułka... Postanowiła jednak, choć raz w życiu zachować zimną krew, a lśniący sztylet dodawał jej odwagi
- No dalej.. pokaż się - syknęła, rozglądając się bacznie i zaciskając ostrze w wyciągniętej ręce. Uważała, że to najlepszą pozycję do błyskawicznej obrony. Przekonała się jednak, że to mylne stwierdzenie. W ułamku sekundy ciemny kształt przebiegł koło niej, wyrywając broń z ręki. Aria potknęła się lekko, rozglądając w poszukiwaniu napastnika. Poczuła setki maleńkich mrówek na plecach. Ślepo wmawiała sobie, że nic jej się nie stanie, to byłaby przesada ze strony tego miasta... Stała chwilę bez ruchy i nagle nabrała dziwnego wrażenia. Była niemal pewna, że ktoś wnikliwie ją obserwuje. Bardzo powoli, z drżącym sercem obróciła się za siebie, z jej ust wyrwał się krótki krzyk. Widziała ciemną postać o płonących jak ogniki oczach. Postać stałą jakby nigdy nic, a w kościstej dłoni ściskała jej sztylet.
- Pantera... - wyszeptała dziewczyna, starając się wymyślić jakiś sensowny plan działania. Nic jednak nie przychodziło jej do głowy.
- Ehmmm... Możesz... To znaczy... Oddaj mi natychmiast nóż! - wyciągnęła rękę w jego stronę, szczerze wątpiąc, że da to jakiekolwiek rezultaty. Mężczyzna podszedł bliżej i zatrzymaj się w odległości kilku metrów, księżycowe światło uwydatniało jeszcze mocniej ostre rysy jego pobliźnionej twarzy, na której dostrzegła uśmiech. Podrzucił sztylet i sprawnie złapał w druga dłoń. Aria drgnęła
- Och przestań... to nie zabawka- warknęła tonem znawcy. - Zrobisz sobie krzywdę, oddaj ...
Pantera spojrzał na nią z rozbawieniem.
- Ja?- w jego głosie dosłyszała nutę drwiny. - To nie ja udaję mężczyznę....
Aria poczuła niezrozumiały lęk przed tym człowiekiem, tymczasem ów człowiek sprawnym ruchem pumy okrążył ja i zaszedł z drugiej strony.
- Nie wyglądasz jak inne kobiety...
- Oh... bo tak mi wygodniej... zresztą nie twoja sprawa... oddaj mi to!
- Dlaczego jesteś taka dziwna? - spojrzał na nią pytająco i uśmiechną się szeroko.
Aria teraz zamiast obawy poczuła gniew.
- Jeśli ja jestem dziwna, to jak nazwać ciebie?- warknęła pod nosem.
- Ruszyła ku niemu szybkim krokiem, ale odskoczył. Sprawiał wrażenie jakby dobrze się bawił kosztem dziewczyny.
- Posłuchaj, nie mam czasu na głupie zabawy... spieszę się!- rzuciła ogarniając włosy z czoła. Pantera wykonał ten sam ruch, tyle że jego włosy nie były rude, lecz czarne i sięgające co najwyżej ramion.
- Przestań ze mnie kpić -syknęła , zapominając całkowicie o strachu, teraz liczył się tylko honor, który tak dzielnie wpajał jej ojciec. Pantera otworzył szerzej oczy?
- Kipić?... Kipi mleko starej Margon!- zaśmiał się, podrzucając znów sztylet. Aria rozchyliła lekko usta, zaczynała nabierać przekonania, że ma do czynienia z wariatem.
- Nie KIPIĆ tylko KPIĆ - rzekła sceptycznie - to znaczy stroić żarty z kogoś.... jeśli o tym nie wiesz....
Wybuchnął głośnym śmiechem Aria także uśmiechnęła się blado
- No dobrze, teraz daj mi nóż - powiedziała spokojnie, podchodząc bliżej. Cofnął się błyskawicznie
- O co ci chodzi? Znów się mnie boisz? - w jej oczach pojawiły się zaczepne ogniki. Nie odpowiedział.
- A to weź go sobie jak chcesz - rzuciła niedbale. Odwróciła się na pięcie i szybkim krokiem ruszyła ulica. Tak jak podejrzewała zatrzymał ją głos:
- Mówiłaś, że opuszczasz miasto. Czemu ciągle tu jesteś?
Aria skamieniała. Dopiero teraz skojarzyła fakty. Stał przed nią ten sam człowiek, którego pierwszego podejrzewała o zabicie zwierząt i stajennego.
- Ktoś mi zabił konia - odpowiedziala spoglądając podejrzliwie na Panterę. Tamten momentalnie przestał się uśmiechać.
- Konia?
- Tak konia... zresztą Szakalowi też. Ale pewnie słyszałeś, mówi o tym całe miasto.
- Kiedy?
- Och przestań... myślisz, że uwierzę, że o niczym nie wiesz...- urwała bo wyraz twarzy mężczyzny faktycznie wyrażał zdziwienie zmieszane z niepokojem.
- Nie wiem - pokręcił głową. Sprawiał wrażenie niewinnego dziecka. Aria jednak nie potrafiła mu zaufać. Dla niej był w tej chwili mordercą, który w każdej chwili może zrobić z nią to co z biednym Billem.
- Ty jesteś przyjacielem Szakala? - zapytał nagle mrużąc duże oczy.
- Nie... to znaczy znam go... i lubię ale... - Aria poczuła, że się gubi. Pojęcie przyjaciel zawsze bardzo ceniła i mało kogo nim obdarzała.
- A co to ma do rzeczy? - zapytała nieco niepewnie, jakby myśląc, że znajomość z Szakalem może ważyć teraz o jej życiu.
Pantera uśmiechnął się gorzko. - Pewnie on ci to dał - wskazał na nóż, który ciągle ściskał w dłoni.
- A jeśli tak to co? Chyba powinnam mieć jakąś broń w tym przeklętym mieście.
- Broń? Przeciwko demonom? - uśmiechnął się dziwnie.
- Nie! Przeciwko takim jak ty! - rzuciła, po chwili żałując swego tonu. Pantera zmarszczył brwi.
- Nie musisz się mnie bać...
- Nie boje się - powiedziała, czując że głos jej zadrżał. Tak naprawdę bała się coraz bardziej. Mroczna i ponura atmosfera opustoszałej ulicy doprowadzała ją do szaleństwa.
Kocie oczy zalśniły jeszcze jaśniej. Bardzo powoli zaczął do niej podchodzić. Aria poczuła, że nogi się pod nią uginają. Patykowaty, demoniczny stwór o oczach jak lampiony zmierzał ku niej niczym dzikie zwierzę gotowe do skoku. W głuchej ciszy słyszała tylko bicie własnego serca. Jeszcze nigdy sekundy nie wlokły się tak niemiłosiernie długo. Zaczęła się cofać, potykając lekko o coś, co leżało jej pod nogami.
- Nie zbliżaj się... - wyszeptała pochylając się, by podnieść przedmiot leżący u stóp. Nie zareagował, był już niemal przy niej, wyciągnął ramie i w tym momencie dziewczyna zorientował się co znajduję się tuż pod jej ręką. Chwyciła błyskawicznie kawałek ostrego drutu i bez zastawienia zadała cios. Mimo szybkiego uniku ostry przedmiot rozorał mu pierś. Usłyszała cichy odgłos przypominający skowyt rannego psa. Odskoczył na bezpieczną odległość. W zielonych oczach malowało się zdziwienie pomieszane ze strachem, Dopiero teraz zauważyła, że w dłoni, którą do niej wyciągał trzymał nóż... więc chciał go po prostu oddać?...
- O nie... Poczekaj! - krzyknęła, dopiero teraz rozumiejąc swój błąd.
Ale Pantera jej nie słuchał, znikną w ciemności brudnego zaułka, pozostawiając ją na mrocznej ulicy z zakrwawionym drutem w drżącej dłoni.


No to macie Pantere swojego....duzo dialogu ale opisy sa niemal ciagle wiec prosze sie tu nie czepiac tego =) hehe

Napisany przez: Sumiko 27.04.2003 00:21

Oł siet... chyba ominęła jakiegoś parta, bo nie rozumiem, jak to wszystko... ide poszukać na strony wcześniej...

Napisany przez: Villemo 27.04.2003 08:22

śliczne, śliczneeee! szkoda tylko, ze taki koniec przygnębiający...biedny Pantera, sniff...
musisz poprawić kilka przecinków, ale co tam...cudo happy.gif !

Napisany przez: Sir Momo Mumencjusz Mum 27.04.2003 11:11

Hehehe - jeżeli napiszę tylko "super, pisz dalej", to Psycho zapewne najpierw mnie zabije, a później jeszcze sprofanuje me zwłoki biggrin.gif. No więc spróbuję coś bardziej konstruktywnego napisać.

Stała chwilę bez ruchy <- bez ruchu

- No dobrze, teraz daj mu nóż - powiedziała spokojnie <- powinno chyba być mi

Cofną się błyskawicznie <-cofnął

Stał przed nie ten sam człowiek <- przed nią

Kipić ?; Kiedy ? <- bez spacji

uśmiechną się dziwnie <- uśmiechnął

Więcej błędów nie znalazłem. Mam nadzieję, że wystarczy, bym zachował życie tongue.gif Opowiadanko jest genialne, i czekam na ciąg dalszy.


P.S. Super, pisz dalej

Napisany przez: Psychopatka 27.04.2003 11:58

Czemu ma byc koniec? Przecie drutem go nie zabila... spokojnie ludzie. spokojnie... =)

Napisany przez: Abaska 27.04.2003 12:07

UFF... Juz sie balam... ^^ Ale i tak panterka jest biedny...

Napisany przez: Psychopatka 27.04.2003 15:04

Dobra koniec off - topicu... przynajmneij tutaj nie robimy chlewu =) I nie Panterka tylko Pantera =) nie zdrabniajcie ich.... bitte! Nie wiem kiedy nekst part... albowiem egzaminy za pasem... sami rozumiecie.

Napisany przez: Silda 27.04.2003 15:23

hym hym, nieźle. tu raz Pantera defensywny, a za chwilę czysta ofensywa. podoba mi się, nigdy nie wiadmo do końca o co biega, trza się zastanawiać, co Ci po głowie chodziło =) a jak czytam o tej całej służce, bleh, małapiszon...

Napisany przez: Tajemnicza 27.04.2003 15:23

Ciewo tio napisałaś smile.gif Bardzo mi się podoba a szczególenie ten koniec smile.gif Takie...inee i ciekawe. Jak ty tak potraisz leko czarnoi i milutko pisać ??? Och moja madziulka. Pisz szybko next parta smile.gif !!

Napisany przez: Monika of Gryffindor 27.04.2003 15:34

No, ciekawe mi się podobało choć nie czytałam od począdku pisz dalej i tyle!!!

Napisany przez: Padma Patil 27.04.2003 15:49

A ja czytałam od początku i przyznam, że z parta na part jest coraz ciekawiej, z niecierpliwością czekam na kolejne. smile.gif

Napisany przez: Psychopatka 27.04.2003 15:49

QUOTE (Monika of Gryffindor @ 27-04-2003 15:34)
No, ciekawe mi się podobało choć nie czytałam od począdku pisz dalej i tyle!!!

Wiesz co? Jesli nie czytalas od poczatku to nie rozumiesz o co chodzi i tyle... wiec nei wiem po co komentujesz....

Napisany przez: Mara 27.04.2003 20:01

No świania z tej Ari biggrin.gif Normalnie lubie tez Pantere...no w ficku nie wychfyciłam błędów pewnie dlatego ze na nie nie zwrqcam uwagi tyko czytam biggrin.gif

Napisany przez: Tajemnicza 27.04.2003 22:02

Psycho sad.gif Napisz cos szybko bo umre sad.gif Napisz prosze. I cos szybkiego. DZIENKS góry smile.gif

Napisany przez: Psychopatka 27.04.2003 22:10

Szybkiego? Tzn... szybka akcja? Oj przykro mi... w tym opowiadaniu praktycznie nie ma szybkiej akcji... i niewiele takich momentow bedzie. A next part w srode albo czwartek. Teraz ide kuc dalej chemie....

Napisany przez: Aeth 28.04.2003 11:17

Yeeeesss! Nareszcie dorwałam się na neta i pierwszą rzeczą, jaką zrobiłam, było przeczytanie Twojego fica, Psycho. Dużo mnie ominęło, oj dużo, ale jestem zachwycona!! Treścią głównie, do stylu mogłabym się ciut doczepić, ale powiem tylko o powtórzeniach, które mi się w oczy rzuciły - za dużo powtarzasz imię "Aria". Moja refleksja. No nie, ale ten fic i tak jest genialny, naprawdę cholernie mi się podoba!! Wciąga jak nie wiem! Czekam na następną mroczą odsłonę Miasta Cieni!!
Zdrowionka, bo nie wiem, czy znowu nie zniknę.

Napisany przez: alchemiczka 28.04.2003 14:21

zajebiste, osz, zajebiste
(nie ma co się rozpisywać, przecież wiesz =P)

Napisany przez: ikar 28.04.2003 19:10

:) Nio... nareszcie udało mi się skomentować :) - mam nadzieję, że się aż tak bardzo nie gniewasz... :) Czytaj, popraw literówki i pisz następne opowiadanka - a - i powodzenia na klasówce ^^.

"spoglądała na sztylet , który właśnie stał się jej pierwszą bronią" <- Hmm... co tu jest nie tak...? (oprócz przecinka :P ) - pewnie będzie to to drugie zdanko... jakoś mi nie pasuje do Arii - to jej pierwsza broń? Tego... nie tego się spodziewałem... :)

"policzki było szkarłatnej barwy" <- może lepiej - "policzki były już szkarłatnej barwy"

"i dziwnie się przy tym czuła."<- skoro "nigdy" to tu raczej powinno być - "i dziwnie się teraz czuła" :)

"Około dziewiętnastej" <- bardzo ładnie - i tak ma być ^^ - zdecydowanie za dużo osób pisze liczebniki w opowiadaniach nie w sposób słowny. Liczbami pisze się je tylko przy numerach domów i przy innych, nielicznych okazjach ^^ - wreszcie to bardzo wyraźnie zobaczyłem :)

"Czy będzie dziś Pan Tiran na kolacji?" <- "Czy pan Tiran będzie dziś na kolacji?"

"Ma pewnie setki innych spraw na karku." <- jak mówiłem wcześniej - generalnie bardziej by pasowało głową, ale przyznaję rację... I wycofuję się z tamtej opinii - nie w tym zdaniu... Tak jak brzmi cały ten akapit - brzmi bardzo dobrze :)

"rozterkami ... miała" <- nie rób odstępu między trzykropkiem a poprzednim wyrazem, chyba, że ten trzykropek miałby odzwierciedlać jakąś niewypowiedzianą kwestię - która w 99% przypadków powinna być dodatkowo oddzielona poprzedzającym przecinkiem :)

Jest jeszcze troche literówek - generalnie związanych z brakiem polskiej litery - ale to kompletne przypadki ^^, niemniej - przeczytaj i zmień, aaa - Word ci ich nie wyłapie - bo są poprawnymi z jego punktu widzenia wyrazami... :) (np. "ja" zamiast "ją" ^^)

***

" Był to strach mocno przesadzony" <- może lepiej - "Ten strach był jednak mocno przesadzony, a incydent w stajni tylko jeszcze jakby pogłębił paranoję." - albo coś takiego - generalnie coś mi tu nie pasuje w tym, wziętym w cudzysłów, zdaniu. :).

"jak zginąć to na ojczystych śmieciach" <- tu chyba drobny błąd stylistyczny - ale... może być (ojczyste śmieci - własne śmieci, ale twój zamysł... :) ), no i druga rzecz: "jak zginąć, to na ojczystych śmieciach"

"Inną sprawą było to, że najczęściej on" <- może - "że to najczęściej on"

"mężczyznę pięknego" <- :P o mężczyznach raczej mówi się "przystojni", to o kobietach mówi się, że są "piękne"... :)

"nic zadziwiającego" <- chyba lepiej po prostu "dziwnego"

"Stwierdzono" <- Ajć! rani oczy - lepiej użyć zamiennika - "stwierdzono" należy raczej do języka urzędowego, niż literackiego... "widziano", "wiedziano", "mówiono", "mawiano", "widocznym było"... czy jeszcze inaczej :)

"fakt że" <- jak zauważyłaś - wypominam ci tylko gryzącą interpunkcję, albo nowe rzeczy ^^ - przecinek przed "że" ^^

***

"NIE CZYTAC ZANIM KRZAKOW NIE USUNE!!!!!" <- usuwaj takie rzeczy razem z krzakami ^^

"macie Pantere swojego" <- "macie swojego Panterę" :P

Jej... z odcinka na odcinek mam coraz mniej do poprawiania... :)

No i druga sprawa... tego... Psycho - coś chyba jest w mojej hipotezie :D - nie ma co - jak przeczytałem pewien fragment... :P mmm... oki - idę czytać dalej :)

No i przeczytałem :) ^^ długo to trwało... bo tak po prawdzie, to zacząłem totego ficka czytać coś koło 11:30... :P - no ale cóż - miałem trochę spraw na głowie :). No i czekam na następne części :)

Pozdrawiam! :)

Napisany przez: Cornelia 28.04.2003 21:37

Psycho, robisz nam czarną robotę, bo musimy się bardzo skupiac na błędach zamiast na treści jak czytamy, bo ty oczekujesz samej krytyki ^^
Ale muszem cię zmartwić : szukałam, szukałam i nic nowego nie znalazłam, a szósty raz czytać mi się nie chce [zresztą i tak mnie już wyrzucają ^^']

Oczywiście żartuję - przeczytałabym i z 20 razy twojego ficka. No więc trzymaj dalej ten poziom i daj nam jak najszybciej parcika ^^
zelka2.gif dla tej Psycho ^^'

Napisany przez: alchemiczka 29.04.2003 15:03

jak dobrze być sobie wolnym słuchaczem i nie musieć szukać dziur w całym... znaczy błędów ^^

Napisany przez: mena 29.04.2003 17:26

pewnie zaraz mnie ktoś zlinczuje ale lubie Nerai nie wiem dlaczego po prostu podoba mi się jej postać

poza tym bedę się powtarzac : Bardzo mi się podoba

Napisany przez: alchemiczka 30.04.2003 10:11

mena, to zdanie w nawiasie... sądzę, że raczej niewiele osób by sobie Twoje słowa skojarzyło tak jak Ty _-_

Napisany przez: Psychopatka 30.04.2003 20:11

Dłuuugaśny part wyszedł... szczerze mówiąc wyciełam pewien fragment, który będzie dopiero w next parcie... bo by było serio, serio za długo...



Szakal raz jeszcze rozejrzał się bacznie. Chciał uniknąć niepowołanego wzroku kogokolwiek... Jednak gdy jego bursztynowe oczy nie dojrzały nic podejrzanego, ruszył dalej. Trawiasta równina rozciągająca się wkoło Asghardu była jedyną granicą między tym miastem, a ponurą ścianą lasu, która straszyła swym ogromem i istotami żyjącymi po drugiej jej stronie. Nikt nie zapuszczał się w głąb tej ponurej puszczy, Szakal też nie miał takiego zamiaru. Wąską ścieżką między trawami szedł tak długo, póki równinny teren nie zaczął się zamieniać w pagórki i doliny. Stanął na zboczu trawiastego parowu i niespokojnie wciągnął powietrze w płuca. Panowała tu przeraźliwa cisza, jedynie wiatr był gościem tego ponurego miejsca. Jednak mężczyzna nie wyglądał na przestraszonego. Sprawnie zszedł boczną dróżką i stanął na dość dużej łące. Ciemność rozjaśniały gromady świetlików, unoszące się chmarami nad ziemią i przeraźliwa biel kwiatów, które znaczyły bardzo gęsto zieloną murawę. Ich duże, jasne płatki wprost zachęcały do zerwania i zatopienia się w słodkim zapachu. Wydawać się mogło, że cichy szum w dolinie to nie odgłos wiatru lecz śpiew setek roślin. Niejeden gorzko zapłacił za chęć rozkoszowanie się ich pięknem, bowiem kwiaty te, nazywane powszechnie leśnymi liliami, posiadły złudną zewnętrzną urodę. Ich opary były najzwyczajniej w świecie trujące. Szakal nie zwracając na nie najmniejszej uwagi, podszedł do gęstej kępy krzewów, zarastającej ścianę parowu. Dopiero po wnikliwym przyjrzeniu się, można było zauważyć, że w ścianie tej znajduję się wgłębienie. Mężczyzna najwyraźniej o tym wiedział, bo sprawnie przedarł się przez gąszcz i wszedł do niewielkiej jaskini. Wewnątrz panował ogromny chłód. Na środku groty połyskiwało niewielkie jeziorko, którego woda wydawała się smoliście czarna. Szakal ominął je i stanął przed tylną ścianą jaskini. Zacisnął dłoń na medalionie, który nosił na piersi, a drugą położył na nieruchomej skale. W tym momencie stało się coś, co każdy człowiek o zdrowych zmysłach uznałby za czary. Skała rozstąpiła się, ukazując czarny jak smoła tunel. Szakal jednak nie wyglądał na ani trochę zdziwionego. Obejrzał się raz jeszcze i zniknął w ziejącym mrokiem gardle. Skalna ściana natychmiast się zatrzasnęła, pozostawiając grotę w głuchej ciszy, przerywanej co chwile przez plusk maleńkich fal, obijających się o brzeg jeziorka.
W tunelu było całkowicie ciemno, mimo to mężczyzna szedł szybko i pewnie, jakby przebywał tę drogę setki razy. Po chwili marszu, ciemności zaczynały się przerzedzać, a tunel oświetlił blask pochodni. Była to ponura jaskinia, o przegniłych, wilgotnych ścianach i zatęchłym odorze unoszącym się w powietrzu. Szakal nie oglądając się na boki, zbiegł po wąskich schodach i stanął przed obszernymi wrotami. Na ich środku wyryty był znak, identyczny jak na medalionie, który nosił - dwie gwiazdy nałożone na siebie, a na środku symbol przedstawiający bawolą czaszkę. Szakal otworzył owe wrota w taki sam sposób jak ścianę w jaskini. Wszedł do wąskiego pomieszczenia, i napotkał kolejne drzwi, przystanął przed nimi nasłuchując, a jego usta wykrzywiły się w cynicznym uśmiechu. Mocnym kopnięciem sprawił, że wrota otworzyły się z hukiem. Szybkim krokiem wtargnął do olbrzymiej, ciemnej komnaty. Tuż przed sobą widział posąg, wykonany z jakiegoś krwistego kamienia. Posąg ten mógł przedstawiać jedynie boga, wyjętego z kart pradawnych ksiąg. Jednak mężczyźnie ani w głowie było oddawać mu hołd, splunął na kamienna posadzkę. Kilkadziesiąt zakapturzonych postaci zerwało się z klęczek pod wpływem wtargnięcia Szakala. Szeptały cicho między sobą, najwidoczniej zirytowane, że przerwał im modły. Nie zwrócił na nie większej uwagi. Ruszył wąskim przejściem pomiędzy postaciami i zerknąwszy krótko na posag boga, zniknął w drugim końcu komnaty.
Wszedł do kolejnej sali, podobnie mrocznej i przesyconej grozą. Wrażliwy człowiek pewnie wzdrygnąłby się czując dziwny, lodowaty chłód tego miejsca. Jedynym źródłem światła były błękitne płomienie, tańczące w kominkach po dwóch stronach sali, oraz pochodnia płonąca na czymś co przypominało ołtarz. Cała komnata wyścielona była skórami. Na jej środku stał pokaźnych rozmiarów stół, a ściany ozdobione były zwierzęcymi czaszkami. Szakal wbił oczy w mrok zalewający przeciwległą część sali, jakby oczekując, że zaraz coś się z niej wyłoni. Do jego uszu doszedł cichy szelest, a z mroku wyszła wysoka, chuda postać. Siwe włosy związane były na karku, a obszerna szata ciągnęła się po ziemi niczym welon.
Szakal schylił głowę i przyklęknął na jedno kolano.
- Pozdrawiam cię o wielki Kapłanie Rangh - rzekł sucho, po czym szybko wstał podchodząc do osoby w czerni.
- Witaj Szakalu - rozłożył dłonie zakończone długimi paznokciami. - To zaszczyt być jedyną osobą, przed którą schylasz głowę... nie licząc oczywiście Wielkiego Pana.
- Wszyscy się przed tobą płaszczą, wiec moja osoba nie powinna ci robić różnicy - uśmiechnął się pokrętnie - a przed "wielkim panem"- jak go nazywasz, głowy nie schylałem nigdy.
- No tak... zapomniałem o twej dziwnej ideologii. Ale proszę, proszę! - skinął kościstą dłonią. - Rozgość się, poczęstowałbym cię najlepszym winem, ale wiem, że alkohol ci nie służy - wyszczerzył nierówne zęby i usiadł w skórzanym fotelu. Ogień z kominka oświetlił jego obficie poznaczoną zmarszczkami twarz, jednak spojrzenie miał młode i bystre.
- Wiesz ... zawsze dziwnie się czuje gdy patrzę w te twoje brązowe oczy. Gdy stajesz przy mnie jako przystojny, młody mężczyzna o pogodnym uśmiechu... nie mogę się do tego przyzwyczaić, pewnie dlatego, że prawda jest nieco inna - uśmiechnął się cynicznie.
- Tak wygląda korzystniej - rzucił Szakal, rozglądając się leniwie po komnacie, jego wzrok zatrzymał się na skórze czarnej pantery, ozdabiającej ścianę.
- Och co to, to tak... ludzie i tak się już najedli strachu przez ciebie - powiedział siwowłosy.
Szakal prychnął. - Jeśli mówisz o historiach z demonami, to tylko ożywiłem stare legendy...
- No tak... podobno jesteś mistrzem takich opowieści. Poza tym muszę ci pogratulować Szakalu... - rzekł z uśmiechem. - Incydent z końmi był całkiem ciekawy - dodał, widząc pytające spojrzenie mężczyzny.
- Z końmi? Skąd wiesz, że to moja robota?
- Och...naprawdę uważasz, że jestem taki głupi? Kto inny miałby interes w zabijaniu konia młodej dziewczyny w przeddzień jej zamierzonego wyjazdu z miasta? Zresztą porozbijane łby... to do ciebie pasuje mój drogi.
Szakal w odpowiedzi skrzywił się lekko.
- Zdradź mi jedno... jak je uśmierciłeś? Intryguje mnie to od chwili gdy doniesiono mi o tym fakcie - w głosie siwowłosego czuć było ironię.
Szakal wpatrywał się w niego z lekkim niesmakiem.
- Dla kogoś kto potrafi wejść do ludzkiego umysłu, koński nie jest problemem - rzekł głucho.
Rangh zaśmiał się ochryple - Chcesz powiedzieć, że kazałeś im rozbić łby o ścianę?!
- Dokładnie... - przytaknął, jakby to było oczywiste.
- Czemu zabiłeś swojego wierzchowca?
Szakal zaklął pod nosem - A co miałem zrobić? To bydle robiło tyle hałasu, że nie sposób było go uciszyć. Darłoby się do rana... poza tym to wykreśla mnie z listy podejrzanych.
Oczy siwowłosego błysnęły niezrozumiale. - No to na konia mamy usprawiedliwienie, a co powiesz o człowieku?
Szakal ze świstem nabrał powietrza i głosem pełnym irytacji rzucił:
- Głupi Bill, wtykał nos w nie swoje sprawy, więc ogląda świat z innego wymiaru.
- Czemu zostawiłeś ciało?
- A co miałem robić?! Przywlec tutaj?! - wybuchnął - i tak miałem szczęście, że nie uciekł. Jeden trup mniej nie zaszkodzi, pławicie się tutaj w śmierci i zgniliźnie - dodał z goryczą.
- A ty śmiercią i zgnilizną się żywisz, więc nie podnoś głosu... - dokończył siwowłosy.
Szakal zmarszczył brwi, w jego oczach pojawił się ogień, który mógł zapłonąć tylko w spojrzeniu bestii.
- Co chcesz zrobić z dziewczyną? - zmienił nagle temat.
- No właśnie... dziewczyna. - Rangh pociągnął łyk wina. Bardzo dobrze, że ją zatrzymałeś...widać, że zapamiętałeś nauki, które ci wpajano. Widzisz... dziewczynę musisz tutaj przytrzymać przez dłuższy czas... będzie potrzebna - dodał mrużąc jasne oczy.
Szakal nie zadawał pytań, doskonale wiedział co oznaczają te słowa. Może gdyby Aria coś dla niego znaczyła, poczułby żal...ale on uczucia żalu nie czuł od wielu lat.... zresztą żadnego uczucia.
- Użyj wszystkiego by ją zatrzymać w mieście i niech ci ufa, bezgranicznie ufa. Wykorzystaj do tego te cudowne, pociągające spojrzenie.
Szakal stał chwilę ze zmarszczonym czołem, jakby szukając w myślach znaczenie tych słów. W końcu skinął posłusznie głową.
- Doskonale panie strażniku, a teraz wybacz mi. Wybrałeś złą porę na wizytę. Jestem zmęczony, muszę odpocząć i poddać się medytacji - odwrócił się i ruszył miękkim krokiem w stronę wyjścia komnaty.
- Ludzie zaczynają węszyć - rzucił głucho Szakal.
Siwowłosy przystanął i spojrzał na mężczyznę z bladym uśmiechem.
- To twoje zadanie by nie węszyli... niewygodnych zlikwiduj.
- Tak jest - padła krótka odpowiedź. Kapłan zmarszczył brwi i podszedł powoli do mężczyzny.
- Zadziwiające z ciebie stworzenie... przerywanie czyjegoś istnienia traktujesz jak zrywanie owoców w sadzie...
- Tak mnie stworzono - odpowiedział sucho, nawet nie spoglądając na Rangh'a. Siwowłosy położył mu dłoń na ramieniu.
- Na koniec chciałem ci przypomnieć - rzekł ledwo słyszalnym szeptem - przypomnieć, że to właśnie kobieta sprawiła, że cierpiałeś tak straszliwe męki i stałeś się tym kim jesteś... stałeś się potworem - uśmiechnął się jadowicie i zniknął poza drzwiami komnaty.
Szakal stał jeszcze chwile bez ruchu, wpatrując się w blade ogniki w kominku. Rangh mówił prawdę. Od lat Miguel vel Tiran nie był człowiekiem. Odebrano mu ludzkie uczucia i cechy... otrzymał w zamian nieśmiertelność i niewyobrażalną, nadprzyrodzoną moc. Na co dzień ukryty pod sztuczną maską sympatycznego strażnika, jedynie w tych podziemiach mógł odsłonić swe prawdziwe oblicze. Oblicze krwawej bestii, bezlitośnie i okrutnie wyszkolonej na demonicznego sługę cienia.


Kto czytał wnikliwie opowiadanie od początku się nie zdziwił, kto nie czytał ma surprajsa =) kto nadal obstaje przy lubieniu Szakala ma u mnie plusa... =)

Napisany przez: Sir Momo Mumencjusz Mum 30.04.2003 20:39

<brawo> <brawo> <hurra> <jupi> <etc> <etc> Fajno napisane tongue.gif

Nie mam za dużo czasu, by wymieniać te nieliczne błędy, jakie są (brat się wpycha), ale wyżej wspomniany osobnik napewno zaraz to zrobi. Dzięki, że dałaś parta dzisiaj (młotek okazał się niepotrzebny tongue.gif). Ciekawie napisane, i wciągające. I mimo wszystko trochę zadziwiające. Jak wrócę z wyjazdu, to tutaj powinien już się znajdować następny część tongue.gif

Napisany przez: Villemo 30.04.2003 20:44

jednak spojrzenie miał młode i bystre. - spojrzenie młode? nie wiem, coś mi tu nie pasuje:"D

żądałaś komenta do fabuły - tu nie ma wcale pantery [abaśka won, pantera to mój bohater 8>!]...kidding, kiddingXD

- Na koniec chciałem ci przypomnieć - rzekł ledwo słyszalnym szeptem - przypomnieć, że to właśnie kobieta sprawiała, że cierpiałeś tak straszliwe męki i stałeś się tym kim jesteś... stałeś się potworem - uśmiechnął się jadowicie i zniknął poza drzwiami komnaty. -----> i jak tu dalej nie czytac? temu haczykowi nikt się nie oprze.

zły szakal...hmmm...wolę takiego niz dobrego szakala. nie mam zastrzeżeń do fabuły, jest super tak jak jest.

howgh.

Napisany przez: ikar 30.04.2003 22:54

Hi hi - a więc jednak moje przewidywania się w pewien sposób sprawdziły wink.gif Niom - i jak tu dalej nie czytać... biggrin.gif

Psycho - piszpiszpisz dalej biggrin.gif

A teraz parę rzeczy, które wynalazłem wink.gif

"Chciał uniknąć niepowołanego wzroku kogokolwiek..." <- może "czyjegokolwiek niepowołanego wzroku"?

"posiadły złudną zewnętrzną urodę." <- "posiadały", a nawet "miały" (he he - tu taka mała reminescencja - moja pani od polskiego zawsze powtarzała - "nie mówcie mi, że ktoś "posiada" coś, bo to mi się zawsze kojarzy z posiadłością ziemską" tongue.gif, hi hi, może i nie do końca się z tym zgadzam, ale... coś w tym jest wink.gif )

"ale on uczucia żalu nie czuł od wielu lat.... zresztą żadnego uczucia." <- "lat... tak jak i zresztą żadnego innego uczucia."

"Na koniec chciałem ci przypomnieć" <- może "ci jeszcze przypomnieć" - skoro to już końcowa wskazówka... smile.gif

"niewyobrażalną, nadprzyrodzoną moc" <- może "niewyobrażalną, niemal nadprzyrodzoną, moc" - jakoś mi lepiej brzmi wink.gif

Oki - to byłoby na tyle chwilowo wink.gif - i ty również masz "niemal nadprzyrodzoną moc" przykuwania naszej uwagi... rolleyes.gif Czekamy na dalsze party wink.gif

Napisany przez: Tajemnicza 01.05.2003 11:36

Ha! Wiedzialam, żę to bedzie Szakal taki inny. Dobra jestem. Hheheheheh^^Świetne!! Nie widze błędów chociaż Ikar zawsze coś wyskrobie smile.gif Hehe^^ Świtnie opisujesz. Stważasz świetną atmosferę. Nie umiem tego określić. Coś wspaniałego. Wogóle. Bardzo fajnie zagadki ze tak powiem smile.gif Pisz szybko next parta, bo sie docekac nie moge!!

Napisany przez: Mara 01.05.2003 19:51

Heh...ja go lubie ale troche mniej... biggrin.gif Pamietasz psycho mniej wiecej przewidziałam to tyko wtedy mysłam ze zabił te konie ze wzgledu na Arie a tak dalej miałam racje biggrin.gif Fajnie...chociaż myślę, że strasznie dużo opisu dałas na początek ale potem to sie wyrównało bo i było trochę dialogu

Napisany przez: Anka 01.05.2003 21:23

Nie muszę chyba pisać, że fick jest naprawdę dobry. Strasznie wciąga, chciałam przeczytać jeden part i koniec, ale nie mogłam. Ile jeszcze częsci planujesz? Zostań pisarką, całe forum kupi Twoje książki smile.gif Pozdrawiam i szczęścia na egzaminie (bo chyba go piszesz) życzę smile.gif

Napisany przez: Psychopatka 01.05.2003 22:11

Duuuzo czesci... mam a lot of pomysly w glowie... wiec jeszcze troche Miasto Cieni pociagnie na tym forum... chyba ze mi sie pisac odechce, np. tak jak dzis...wtedy nie wiem jak to bedzie.

Napisany przez: Cornelia 01.05.2003 22:46

Psychoptako, ty nas nawet tak nie strasz! Nie wyobrażam sobie, że mogłabyś, od tak sobie,przestać pisać blink.gif

Wiedziałam, że to Szakal wub.gif ^^' Nie no, ja na serio już nie mam ochoty szukać błędów... No bo po co [jak kots już słusznie powiedział] szukać dziury w całym?

Jest fantastycznie. Naprawdę się nie mogę doczekać nexta. rolleyes.gif

Napisany przez: Psychopatka 03.05.2003 16:46

Korzystajac z nieuwagi rodzicow dostalam sie do netu... oni swiruja z tymi egzaminami... grrr. NIe mam next parta ale mam jeszcze jeden bonus =) ostatni , tym razem speszlaj for Villemo... i tak dalej nie wiem co ona w tym facecie widzi =) Pozdro

KLIKAJ TUTAJ

troche przypomina trupa ... ale tak wlasnie wyglada =) dobra dosc bonusow... to nie forum rysunkow tylko fickow, ide.

Napisany przez: Mya vel. Angelina 03.05.2003 21:18

Talent plastyczny to masz fenomenalny dziewczyno!

Co do ficka to już inna sprawa....błędy błędami zresztą nie chce mi sie ich szukać bo inni mają do tego można by rzec prawdziwy talent....tylko czegoś mi w tym opowiadaniu brakuje.
Nie pytaj mnie tylko czego bo naprawdę nie wiem, choć próbowałam do tego dojść. Czuję jakis niedosyt jak czytam twoje dzieło.Może to fabuła?...jak do tego dojde to na pewno napiszę!
Na razie życzę weny i powodzenia na egzaminach! wink.gif

Napisany przez: Psychopatka 03.05.2003 21:35

QUOTE (Mya vel. Angelina @ 03-05-2003 21:18)
Talent plastyczny to masz fenomenalny dziewczyno!

Co do ficka to już inna sprawa....błędy błędami zresztą nie chce mi sie ich szukać bo inni mają do tego można by rzec prawdziwy talent....tylko czegoś mi w tym opowiadaniu brakuje.
Nie pytaj mnie tylko czego bo naprawdę nie wiem, choć próbowałam do tego dojść. Czuję jakis niedosyt jak czytam twoje dzieło.Może to fabuła?...jak do tego dojde to na pewno napiszę!
Na razie życzę weny i powodzenia na egzaminach! wink.gif

Cos w tym jest ... myslalam, ze to moje odczucie, ze czegos tutaj brak... wiesz czasami autorzy maja dziwne podejscie do swoich opowiadan=) Ale widze, ze sie nie myle tym razem...skoro ty tesh masz podobne wrazenie... Jak to czytam to wydaje mi sie, ze cos jest nie tak... i za cholere nie moge wylapac co =( =( =(

Pozdrawiam.

Napisany przez: Psychopatka 05.05.2003 14:58

Pantera siedział na niewielkiej skale, tej samej, na której po raz pierwszy ujrzała go Aria. Krople krwi z rozciętej rany kapały powoli - Pac.. pac...
Na jasnym kamieniu pojawiały się czerwone plamy. Wpatrywał się w nie ze zmarszczonym czołem, w dłoni wciąż ściskając sztylet dziewczyny. Nie ból teraz przeszkadzał mu najbardziej. Gorsze dla niego było to, że tak wielu spraw nie potrafił pojąć. Nie rozumiał dlaczego ta rudowłosa istota go zraniła... przecież nie chciał jej zrobić krzywdy. Żadne zwierze nie atakuję bez powodu... Jego umysł na próżno próbował nadać sens ludzkim działaniom, z którymi się spotykał. Zawsze gdy starał się do nich zbliżyć, uciekali z krzykiem, bądź co gorsza zmuszali jego do ucieczki gradem strzał albo ostrymi kamieniami. Wtedy też nie rozumiał czemu bije z nich taki gniew. Może sposób myślenia Pantery byłby inny, gdyby nie spędził większości życia w samotności, wśród dzikich zwierząt i mrocznego lasu. Z czasem zaczynał coraz bardziej upodabniać się do rdzennego mieszkańca puszczy. W mieście uważano go za dziwaka lub wariata, dziwiono się, że potrafi władać ludzką mową. Pantera miał świetny zmysł słuchu, dogadywanie się ze zwierzętami nie sprawiało mu najmniejszego kłopotu, więc czemu miałby nie zrozumieć ludzi? Poza tym w jego pamięci zakodowały się wspomnienia z odległej przeszłości, kiedy to używano tego dziwnego języka wkoło niego.
W tym momencie w umyśle tego czarnowłosego, chudego mężczyzny pojawiło się jedno, mocne postanowienie - nigdy więcej nie zbliży się do tych istot. Czuł, że nie należy do ich świata i mimo, że tak bardzo go intrygowały nie miał zamiaru ryzykować kolejnymi ranami.


Aria leżała w miękkim łóżku, z oczami wbitymi w sufit. Nie zjadła dziś kolacji, była za bardzo zdenerwowana. Cały incydent z Panterą całkowicie wyprowadził ją z równowagi. Była pewna, że zakończy swoje życie na tej ciemnej ulicy, rozerwana przez niego na strzępy... myliła się. To ona okazała się tą, która zaatakowała. Wmawiała sobie przez cały czas, że działała w obronie własnej, że chciał jej zrobić krzywdę. Ale cichutki głosik w głowie szeptał coś innego. Teraz jedynym jej marzeniem było nie spotkać nigdy więcej tych olbrzymich, zielonych oczu. Wciąż widziała jego spojrzenie. Spojrzenie pełne zdziwienia i niemego wyrzutu. Trudno powiedzieć jak Aria by się poczuła, gdyby znała rozterki Pantery... Jednak nie miała pojęcia, że ból o wiele większy niż rana na piersi, sprawiła mu całkowita utrata zaufania do ludzi. Wiedząc o tym, poczułaby się pewnie jeszcze gorzej. Bowiem rudowłosa mimo całej niesprawiedliwości i zakłamania z jakimi spotkała się w swoim niedługim życiu, pozostała wciąż tą samą, naiwną i wrażliwą dziewczynką. Dziewczynką, która stara się bawić w dorosłą kobietę, a im dalej się w ta zabawę zapędza, tym bardziej odczuwa fakt, że jest tylko zwyczajną, szarą osobą i żadne szlacheckie tytuły nic nie dadzą jej w tym mieście. Nawet zwykła służka może nią pomiatać, a to że ma gdzie spać, zawdzięcza życzliwemu strażnikowi. Ta myśl bezsilności całkowicie ją podłamała. Skuliła się i przymknęła powieki aby usnąć. Jednak przeszkodziły jej głosy dochodzące z korytarza. Aria przez chwilę nie zwracał na nie uwagi. Jednak gdy głosy stały się głośniejsze, postanowiła sprawdzić co się dzieje. Powoli wstała i podeszła do drzwi. Rozchyliła je delikatnie. Przez niewielką szparę widziała trzy postacie. Jedną był jasnowłosy Artreus, w drugiej rozpoznała tęgiego pana domu, trzecią osobą, najbardziej schowaną w cieniu, okazała się Nerai.
Aria nie miała zamiaru ich podsłuchiwać. Jednak słowa, które usłyszała sprawiły, że nie mogła, bądź nie chciała się ruszyć z miejsca
- Szakal nie jest naiwnym szczeniakiem... to ostatnia osoba, która dałaby się zwieść czartom - rzucił oschle gospodarz domu.
- No nie wiem. Miał być wczoraj na kolacji... nie było go. Dziś nie pokazuje się cały dzień... to podejrzane, teraz nikt nie włóczy się po nocach. Po tym wypadku każdy boi się wyjść z własnego domu - Artreus mówił spiesznie i nerwowo.
- Widać Szakala nie dręczą nieuzasadnione obawy - warknęła Nerai. - Czasami znikał na kilka dni. Nie sądzę, że cos mu się stało.
- Skąd wiesz?- wtrącił się znów Artreus - może zło zauważyło, że Szakal stara się je wywęszyć i postanowiło go załatwić?
- Przestań krakać! - głos gospodarza domu był podniesiony. - Tiran to jedna z nielicznych osób, które nie dały się zwieść całej tej panice... Jego brak nie byłby nam na rękę.
- To wszystko przez ta rudą - warknęła Nerai - od czasu gdy się tutaj pojawiła, mamy same kłopoty.
- Co ty gadasz? - prychnął Artreus - co ona może mieć z tym wspólnego?
- Tego nie wiem, ale daję głowę, że to jakaś wiedźma. Trzeba ją stąd jak najprędzej wykurzyć...
- Och Arti nie słuchaj jej! - zaśmiał się pan domu - Nerai jest przewrażliwiona. Znienawidzi każdą kobietę, która zbliży się do Szakala choćby na krok... jest po prostu chorobliwie zazdrosna.
W tym momencie Nerai fuknęła wściekle i spływając ognistym rumieńcem, szybko zbiegła po schodach, znikając im z oczu. Aria nie przysłuchiwała się dalej rozmowie. Zamknęła cicho drzwi i osunęła się ma ziemię. "Czyli on jest kolejną ofiarą " - dzwoniło jej w głowie.
Świadomość, że Szakala mogło spotkać to co tego chłopca ze stajni, przyprawiała ją o dreszcze. Nie chciała myśleć co by się z nią stało bez jego pomocy. Pewnie gdyby się za nią nie wstawił, zostałaby stąd wygnana... a na tej suchej równinie czekałaby ją tylko śmierć. Jednak mimo wszystko nie o siebie bała się najbardziej. Bała się o niego... o tego przystojnego, życzliwego mężczyznę. Mężczyznę, do którego chyba każdy czuł sympatię. Poczuł się winna... może zło chcę dosięgnąć ją? A on jej pomaga, więc najpierw zniszczy jego. Zaczęła wyrzucać z siebie te ponure myśli, co okazało się niezwykle trudne. Zawsze gdy człowieka coś dręczy, nadchodzą te najokropniejsze przeczucia. Jakby siłą chciały wyssać z serca wszystko co optymistyczne. Aria doznawała teraz takiego uczucia. Zdawało jej się, że wszystko coraz bardziej blednie, że jej życie z czasem staje się coraz większym koszmarem.
Długo płakała tej nocy, nękana obawami i sprzecznymi myślami. Po bolesnym rozstaniu z pierwszą jej mi miłością, jaką był Reid, dziewczyna postanowiła, że nigdy już nie zaufa żadnemu mężczyźnie. Ku ironii, jej naiwne, dziewczęce serce przepełnione było bezgraniczną ufnością do osoby, za sprawą której spotkać ją miał okrutny los.

Napisany przez: Villemo 05.05.2003 15:54

pozniej napisze cos wiecej bo mi emma `maczosa zabierze...

super po prostu=)

Napisany przez: Mara 05.05.2003 16:22

No ja czytałam...ale jak an Ciebie to za dużo uczuć włożylas... smile.gif Normalnie błędów chyba żadnych... smile.gif

Napisany przez: Padma Patil 05.05.2003 16:36

A ja zauważyłam jeden błąd. Jedna litera źle smile.gif "osunęła się ma ziemię" powinno być osunęła się na ziemię. To tyle co do błędów. smile.gif Ogólnie jak zwykle mi się podobało (tongue.gif).

Napisany przez: Silda 05.05.2003 17:39

co Ty kombinujesz? =) zżera mnie ciekawość. a, i Pantera, niezły z niego men, lubię bladych =)
hm.. błędów jako takich nie ma, nic nie zaburza przejrzystości. =)

Napisany przez: Villemo 05.05.2003 19:14

no, mój rzemieśniku kochany, napiszę teraz coś więcej.
w kilku miejscach jak zwykle przecinki, ale naprawdę da się to znieść.
nie wiem czemu, na rysunkach i w twoich ficach bardziej podobają mi się faceci...nie wiem czemu [asz ten maczos pantera...asz asz asz **].
Pokazałaś klasę, uczucie tego niedostyku raczej nie daje o sobie znać.
chociaż może za mało poetycznych :"D porównań?

brawo =)

Napisany przez: Psychopatka 05.05.2003 21:22

QUOTE (_Marcia @ 05-05-2003 16:22)
No ja czytałam...ale jak an Ciebie to za dużo uczuć włożylas... smile.gif Normalnie błędów chyba żadnych... smile.gif

co to znaczy za duzo uczuc jak 'na mnie"? wlasnie to mnei wkurza... jak ktos mnie chce szufladkowac do czegos... pisalam wczesniej nieco oschle bo po prostu takie bylo zalozenie... jestem fankaprzedstawiania uczuc, wiec nie dziwcie sie, ze bedzei ich duuuzo.... To cale opowiadanie oparte jest na uczuciach.

Villemo... bo ja nie wiem czemu ale po prostu faceci lepiej mi wychodza bo bardziej sie staram =) baby są głupie =)

Napisany przez: Mya vel. Angelina 05.05.2003 22:22

QUOTE (Psychopatka @ 03-05-2003 21:35)
Cos w tym jest ... myslalam, ze to moje odczucie, ze czegos tutaj brak... wiesz czasami autorzy maja dziwne podejscie do swoich opowiadan=) Ale widze, ze sie nie myle tym razem...skoro ty tesh masz podobne wrazenie... Jak to czytam to wydaje mi sie, ze cos jest nie tak... i za cholere nie moge wylapac co =( =( =(

Pozdrawiam.

To uczucie to ja akurat dokładnie znam.
Dzięki niemu mam na kompie kilka opowów które nie wiadomo czy kiedykolwiek dojrzą światło dzienne bo też im czegoś brakuje.
Po kolejnym parcie jakby mi się już nieco rozjaśnia co do twojego ficka. Jeszcze jednak troche się z tym prześpię jak to mówią i może będziesz miała ze mnie jakiś pożytek. wink.gif

Napisany przez: Tajemnicza 05.05.2003 22:44

Psycho, brakuje mi jednego przecinka ale to jest szczegol. Bardzo dobrze opisałaś uczucia. Stwarzają one taką prawdziwą "tarczę" człowieka. Czyta się lekko i zwiewnie smile.gif Super. Co tu dużo pisać. Hehehe biggrin.gif Spoks. A co do bonusa, trochę inaczej sobie pantere wyobrazałam, ale tylko szata mi nie pasowała. smile.gif Ale to szczegol. Pisz szybko next parta bo siem doczekac nie moge@!!!!

Napisany przez: Sir Momo Mumencjusz Mum 06.05.2003 19:53

[klask, klask, klask] Budujesz atmosferę, budujesz. Parcik jak zwykle świetny. Dodaj jeszcze trochę Pantery - ale tak jak uznasz za stosowne. Ze specjalistką dyskutować nie będę. Czekam na parciocha i na Panterę

Napisany przez: Sumiko 07.05.2003 21:07

No kurczę nie chcę tu zaśmiecać topicku niepotrzebnymi komentami, ale heh... obiecałaś mi to wszystko razem przysłać, albo chociaż dać na stronę to sobie ściągnę. Sorki za tyle kłopotu, ale nie czytałam na bierząco i się pogubiłam... =( a przeczytać bym chciała całość.

Napisany przez: Eire 09.05.2003 22:04

przeczytałam to całe wszystkopod rząd. wydało mi się to bardzo dobre. zaczęłam czytać coś innego, co można by uznać za dobre. ale po przeczytaniu tego ficka nie wydawało mi się to juz interesujące. to jest dowód, że tejn fick ma swoją klasę. ktoś zauważył to już - świetnie opisujesz facetów i robisz z nich intrygujące postacie. i wreszcie uczucia - to jest coś co bardzo lubie czytać.

Napisany przez: alchemiczka 12.05.2003 15:25

Szakal jest wspaniały!

Napisany przez: Psychopatka 14.05.2003 13:59

Kolejna część... nawet przyjemna =) Krótko bardzo... nie mam głowy do pisania, tzn mam... ale jakoś sztywno mi idzie, a nie chcę zmaścić. Macie wiec malutki parcik.
Miłego czytania i proszę o komenty



Podczas gdy Aria niemal odchodziła od zmysłów z niepokoju, Szakal siedział na pozłacanym tronie w mrocznym podziemiu. Tron ten znajdował się tuż pod krwawym posągiem boga i był zapewne tronem niezwykłym, może nawet tronem świętym, lecz na pewno nie przeznaczonym dla osoby Szakala. Mężczyzna wyglądał jak obrazek, żywcem wyjęty z groteskowej książeczki, ośmieszającej wszystko co jest darzone czcią. Rozparty wygodnie, wyciągnął długie nogi i gryzł jakby nigdy nic dyniowe pestki, których skorupki lądowały na kamiennej posadzce.
Wiele lat minęło od tamtego dnia. Dnia kiedy to z własnej woli stał się sługą boga Varina, pana cieni i wszelkich demonów, bóstwa potężnego, które zyskiwało coraz więcej oddanych zwolenników na tych ziemiach. Ukryci pod czarnymi szatami kapłani, byli jedynymi mieszkańcami tej podziemnej twierdzy, odbudowanej przed laty, aby ukazać, że nie zapomniano tutaj o swym mrocznym władcy. Sługami Varina byli potężni magowie, lub po prostu zwyczajni kapłani, a prócz nich ktoś jeszcze
- Szakal.
Mimo tego, że chyba najrzetelniej wykonywał swe obowiązki, nie czcił Varina nigdy. Wręcz przeciwnie... kpił z niego. Kpił z wszystkiego i wszystkich wkoło. Wystarczała mu świadomość tego, że musi wykonywać swoje ponure zadanie. Zadanie, którym było zdobywanie ofiar, przeznaczonych do złożenia demonicznemu bóstwu. Szakal z funkcji tej wywiązywał się doskonale. Ukryty pod postacią strażnika o wyglądzie Miguela vel Tirana, jakim był niegdyś, zyskał zaufanie i otwarte pole do manipulowania ludźmi... do manipulowania uczuciami. A zdolność tą opanował doskonale. Trudno było uwierzyć, że stworzenie, które właściwie pozbawione było wszelkich skrupułów i delikatności , w czasie kilku sekund potrafiło wycisnąć łzy z oczu gbura lub wzbudzić śmiech załamanej wdowy. Istota umysłu była czymś, co Szakal opanował do perfekcji... Opanował w czasie długich lat w mrocznej pustce. Lat w czasie, których powoli z człowieka przekształcał się w bestię, stworzoną do jednego celu - zabijania.
A teraz siedział spokojnie i gryzł pestki...

Drzwi komnaty otworzyły się z nieprzyjemnym skrzypnięciem, po twarzy Szakala przeszedł uśmiech, uśmiech pozbawiony wesołości, uśmiech ostry i bezwzględny jak ostrze noża. Bursztynowe oczy zmrużyły się lekko, przyglądając postaci, która stanęła w ciemnej komnacie. Postacią tą był mężczyzna odziany w czarne szaty. Miał ciemne ulizane włosy, które teraz pogładził nerwowo.
- Widzę, że twoje ciało rozkoszuje się wypoczynkiem... w miejscu raczej do tego nie przeznaczonym - rzucił z sarkastycznym uśmiechem na wąskich ustach.
- No i co z tego?
- Och nic... nic prócz tego, że przychodząc się modlić, widzę demona na świętym Tronie Varina- syknął zjadliwie.
Szakal zaśmiał się obnażając zęby.
- Za wysoko mnie cenisz, nazywając demonem...Gdybym nim był, zabiłbym cię dawno temu , mój drogi Oterio.
Kapłan mruknął coś niezrozumiałego pod nosem. Znał doskonale posępne i przepełnione cynizmem oblicze Szakala, a mimo to nie czuł specjalnej obawy w tej chwili.
- Myślałem, że może trochę szacunku pomogłoby twojej udręczonej duszy.
- Nie mam duszy...
- Och... kiedyś pewnie miałeś. Może cos pozostało, jakaś nikła namiastka. Więc szacunek naprawę nie mijałby się z celem.
Szakal sprawnie zeskoczył z tronu. Spoglądał na kapłana z lekkim rozbawieniem, po czym odwrócił się od niego plecami i ruszył wzdłuż rzędu czaszek, ustawionych na podeście po obu stronach posągu. Wiele z nich było poobijanych, lub dziwnie zniekształconych, co wskazywało na niezbyt lekką śmierć tych ludzi.
- Trochę szacunku? - warknął podnosząc jedną z nich, w której brakowało sporej części skroni.
- Czy jej właściciel miał "trochę szacunku" ? Kto to w ogóle był? Jakiś wasz przyjaciel, którego żywcem oskalpowaliście w przypływie gniewu? Czy może ta śliczna dziewczyna, której zmiażdżyłem kark jakiś czas temu? Podobała ci się Oterio... widziałem twój wzrok jak umierała. Kiedy jęczała w bólach, jak oni wszyscy zresztą... - dodał beznamiętnie, przerzucając czaszkę do drugiej dłoni.
- Myślałem, że po ostatniej rozmowie z Rangh'em trochę zmieniłeś swe postępowanie. Widzę, że się myliłem. Mistrz znów będzie musiał dać ci kilka lekcji - rzekł oschle kapłan.
Szakal dopiero teraz przestał się uśmiechać. Po jego twarzy przeszedł cień gniewu.
- Chyba, że gustujesz w bólu - dodał Oterio z pokrętnym uśmiechem.
W tym momencie w sali rozległ się odgłos pękających kości. To Szakal cisnął czaszkę pod nogi kapłana z taką siłą, że roztrzaskała się w kawałki.
- Będę gustował w twoim bólu... kiedy żywcem wyrwę ci serce - warknął i szybkim krokiem ruszył ku wyjściu. - Masz wybitny talent do dwóch rzeczy. Do płaszczenia się przed Rangh'em i do wywoływania u mnie mdłości- rzucił na odchodnym i zniknął w ciemnościach.
Oterio stał jeszcze chwilę wpatrzony w rozbitą czaszkę, jakby zastanawiając się nad czymś usilnie. Rozmyślanie to przerwał mu jednak dotyk czyjejś dłoni. Odwrócił się błyskawicznie. Tuż za nim stał siwowłosy Rangh.
- Mistrzu ja...
- Szakal jak sądzę...- odpowiedział cichym głosem, przyglądając mu się uważnie.
- Jest całkiem bezkarny. Czasem aż nie chcę mi się wierzyć, że jest po naszej stronie - syknął czarnowłosy kapłan z lekką goryczą.
Rangh uśmiechną się blado.
- Póki w jego sercu jest gniew i nienawiść jest nasz... Zaczniemy się martwic, kiedy tego zabraknie.

Napisany przez: Nietoperka 14.05.2003 14:15

no dobra - chyba czas się ujawnić i tutaj... smile.gif

Opowiadanko całe jest super - wciąga, zapiera dech w piersiach i uzależnia... jak tylko przeczytałam pierwszego parta, wiedziałam, że pierwszą rzeczą jaką będę robić po wejściu na forum, to zobaczyć czy nie ma nic nowego w "Mieście Cieni" ... smile.gif

W ostatnim parcie jest kilka literówek (np. szacunki - zamiast szacunku), ale myślę, że to wynik przemęczenia i przyzwyczajenia się oczu do tekstu... smile.gif

Resztę błędów wyciągnie Ikar, bo już widzę, że parta czyta i pewnie za chwilę bedzie komentował tongue.gif

Już czekam na dalsze części...

Pa rolleyes.gif

Napisany przez: Silda 14.05.2003 19:16

hmm.. trochę się tutaj zamotałam, nie do końca rozróżniłam, do kogo należała wypowiedziana kwestia w dialogu. w ogóle, było mało konkretów. chwilowy spadek formy.. mam nadzieję, że nie na długo =)

Napisany przez: Mara 14.05.2003 19:27

Nom...no to miał byc przyjemny part? biggrin.gif Wątpie biggrin.gif Fajnie jest...może bylo troszke powtórzeń, albo mi się zdawało? No to wszystko...

Napisany przez: Abaska 14.05.2003 20:01

Hmm... Juz mi sie zdaje, ze wiem, co bedzie w najblizszym czasie... Szakal pozbedzie sie wrogich uczuc i odejcie od tego "zgromadzenia" ^^ Nie mam weny, wiec nie mysle jak to inaczej nazwac... Psycho, ten part wcale nie byl taki przyjemny... Szczegolnie jak sobie wyobrazalam, co oni z tymi ofairami robili... UGH!!

Napisany przez: Sir Momo Mumencjusz Mum 14.05.2003 21:31

Ludzie! Bez przesady... A kto zostanie złym bohaterem? Zwłaszcza, że Psycho wyraźnie pisała: "Od lat Miguel vel Tiran nie był człowiekiem. Odebrano mu ludzkie uczucia i cechy..." i dużo podobnych.

Do Psycho - nie przejmuj się i pisz dalej. Choćby dla jednego zagubionego osiemnastolatka...

Napisany przez: Abaska 15.05.2003 13:34

Dzizus!! Sir Momo!! Ty masz 18 lat?! Jacy wy wszyscy starzy jestescie... Ja mam za tydzien dopiro 13 ):

Wiem, ze ten post bedzie skasowany _^_

Sir Momo!! Mi sie po prostu zdaje, ze jak takie cos nastapi, to powoli bedzie sie zblizal koniec opowiadania...Ale mam nadzieje, ze to nie nastapi ^^

Napisany przez: Psychopatka 15.05.2003 13:38

Jaki koniec opowiadania co? Czy ja mowilam ze je koncze?

posty pokasuje przy kolejnym parcie ( te niepotrzebne posty)

Napisany przez: Sumiko 15.05.2003 14:06

Patrz obiecałam dziś przeczytać całe, ale wyjść musiałam, dopiero niedawno wróciłam... (I co się głupio tłumacysz? ><).
Ale przeczytałam więcej niż połowę i na tej podstawie mogę powiedzieć to co zauważyłam (nie wiem czasem czy się nie powtórzę, ale nevermind).

Opisy są ciekawe, a to jest sztuka. No bo dialogi to ciekawe są zazwyczaj, ale jak jeszcze nie-dialogi fajnie się czyta to jest naprawdę dpbrze.
Po za tym chyba czytasz dużo książek, bo masz naprawdę bogate słownictwo. Bardzo mało jest powtórzeń. Nie ma też nachalnych opisów ubrań, co strasznie mnie u innych irytuje.
Z rzeczy bardziej sybiektywnych to... Pantera ma 'Wiedźmińskie' oczy =))) Mniam...
No i napiszę jeszcze to co pisałam Ci na GG (dla innych co może to czytają, to niech się pouczą). W scenie 'walki' nie ma czegoś takiego, że zjawia się Pantera i wszystkich rozwala, co w większości opowiadań ( i mam tu na myśli nie tylko te z forum) tak ie dzieje...
Gdzieś się tylko pogubiłam jak oni z tej piwnicy wyleźli, potem na cmentarzu z Szaklem i Artim... czegoś tu nie zrozumiałam, to muszę jeszcze raz przeczytać.

A już tak ogólnie pisać to nie będę, że mi się bardzo podobao, i że ma swój niepowtarzalny klimat, bo i po co skoro to chyba wiesz =)
A... i nie widzę tu zbyt ielkiej 'brutalności'. Czytałam bardziej brutalne rzeczy =)
Ale może daj gdzieś ostrzerzenie dla tych 'wrażliwszych' co by potem nie mówili, że ich nie ostrzegałaś =)

Napisany przez: ikar 15.05.2003 14:54

[QUOTE=Nietoperka]Resztę błędów wyciągnie Ikar, bo już widzę, że parta czyta i pewnie za chwilę bedzie komentował [/QUOTE]

Niom, czytałem ^^, ale nie miałem siły komentować wink.gif Może się dzisiaj poprawię wink.gif

"może nawet tronem świętym" <- moim zdaniem - niepotrzebnie powtórzyłaś "tronem" ^^

"które zyskiwało coraz więcej oddanych" <- chyba lepiej byłoby zapisać to w stronie czynnej smile.gif - "zyskującego"

"Sługami Varina byli potężni magowie, lub po prostu zwyczajni kapłani," <- zmieniłbym na coś w rodzaju "Sługami Varina byli zarówno potężni magowie, jak i zwykli duchowni" (dla ustrzeżenia się od podwójnych "kapłanów" smile.gif )

"Miguela vel Tirana, jakim był niegdyś" <- może lepiej "którym był niegdyś"? smile.gif

hihi - już kolejny raz czytam zdanko "A teraz siedział spokojnie i gryzł pestki..." <- dałbym tu początek "ale", ale jest good ^^, teoretycznie humorystyczne, ale podkreśla też bezwzględność Szakala... smile.gif

"syknął czarnowłosy kapłan z lekką goryczą" <- chyba ładniej brzmiałoby "syknął z goryczą czarnowłosy kapłan"

Widzę, że powoli zaczyna się szukanie rozwiązania fabuły, a w każdym razie pierwiosnki sposobu na w miarę dobre zakończenie (w znaczeniu happy endu ^^ ), no, ale mam nadzieję, że to dopiero jeszcze dłuuuugo przed nami ^^, mam rację? ^^

Milusio smile.gif No i chyba jednak na stałe zmienię kolejność czytania wink.gif Co by ci tu jeszcze napisać... hmm... a niech będzie pościarsko tongue.gif "pisz dalej" tongue.gif ^^

Pozdro! smile.gif

Napisany przez: Abaska 15.05.2003 16:27

Eire, ja 23 maja ^^


Psycho... Eeee... No qrde, czy ja zawsze musze byc zle zrozumiana? Wiem ze nie masz zamiaru konczyc tego!! Eff... Ja chyba mowie po jakiemus innemu... Napisalas, ze cos tam bedzie zle dla tego zakonu, jak on sie stanie dobry (no, w skrocie). No wiec ja mowie, ze FF najprawdopodobniej skonczy sie (co nastapi w daleeeeekiej przyszlosci) na tym, ze Szakal wlasnie bedzie dobry, itepe, zapali mu sie lampka we lbie, lub cos w tym stylu...

Eff... Nie wiem, po co ja tlumacze, bo i tak mnie nikt nie zrozumie...)))):

Napisany przez: Psychopatka 15.05.2003 17:24

Przpraszam, myslalam ze chodzilo Ci o to ze fick zbliza sie do konca. Zle zrozumialam ajm sorry...
Co do tego ze Szakal stanie sie dobry. Kazdy mozhe miec wlasna teorie wiec szanuje twe domysly =) i nie dementuje ich. Ale pragne zauwazyc, ze wielu z was postrzega Szakala wciaz jako czlowieka... ktory moshe ot tak po prostu sie nawrocic....myslalam ze dosyc przejzyscie opisalam jego postac...
W kolejnych partach jasniej to przedstawie.

Napisany przez: Tajemnicza 15.05.2003 18:00

Psycho Psycho Psycho. DLaczego tak mało??????!!!!!!!!! Myślałam ze mi sie przez te kilka dni nazbierają 2 stronki a tu? Jeden part (ważne ze wogóle cosik) A coosz. Nie bede sie powtarzać ze jest super.itp. U osttnim parcie takie dziwne cosik bylo. Inna atmosfera albo cus. nie wiem. Bardzo się cieszę ze ten fick na jusz tyle stron bo na to zasługuje!!

Napisany przez: Mara 15.05.2003 19:06

Tak jak powiedziała gdy z Tobą rozmawiałam...coś topornie Ci idzie...gdzie to uczucie? smile.gif Pisałas tak ciekawie a teraz? Latam wzrokiem od linijki od linijki nie zaczytując sie dobrze smile.gif Może mały odpoczynek?

Napisany przez: Psychopatka 15.05.2003 19:12

Topornie mowisz... a moshe ten part taki po prostu mial byc... suchy i bezuczuciowy... nikt o tym nie pomyslal? ... Mozhe mi nie wyszedl.. nei wiem, a przrwy nie ma po co robic.

Napisany przez: Mara 15.05.2003 19:14

Osz..Ty...no możliwe że taki miał być...ja nie wiem...nie jestem Tobą i nie pisze smile.gif Ale troszkę więcej uczucia by się przydało smile.gif

Napisany przez: Padma Patil 15.05.2003 20:44

QUOTE (Tajemnicza @ 15-05-2003 18:00)
DLaczego tak mało??????!!!!!!!!! Myślałam ze mi sie przez te kilka dni nazbierają 2 stronki a tu? Jeden part (ważne ze wogóle cosik).

No właśnie tongue.gif:P Za mało... biggrin.gif A wracając do ostatniego parta (nie w tym sensie, że to koniec tongue.gif) to po 1 jak zwykle bardzo ciekawy part ale czegoś mi w nim brakowało smile.gif, po 2 było troszkę błędów, literówek itp, No to by było na tyle smile.gif

Napisany przez: ikar 15.05.2003 21:15

A gdzie wy chcecie uczucia... biggrin.gif

Przeca Szakal NIE MA UCZUĆ co było już podkreślane aż do przesady... =="

No i ten mniam fragmencik

QUOTE
A teraz siedział spokojnie i gryzł pestki...


Przecież on podkreśla to genialnie wręcz... Istota bez uczuć nie ma uczuć, a w każdym razie innych niż udawane. Coś się może "uczłowieczyć" w Szakalu, ale czy to faktycznie będzie Miguel? Przecież człowiek natychmiast by oszalał od przypomnienia sobie, chociażby pobieżnego, co robił Szakal... Nawet o to więc go nie podejrzewajcie...

Psycho zapewne ma jakiś pomysł - i daje to do zrozumienia - na rozwiązanie tej sytuacji, więc zamiast posądzać Szakala o uczucia ( tongue.gif ) czytajcie i czekajcie na kolejne party ^^, nio? turned.gif smile.gif

Napisany przez: Abaska 15.05.2003 21:21

dobrze, ja juz nic nie bede mowic. i chyba zle zrozumialam opowiadanie i czesci dotyczace Szakala... Chyba po prostu nie moge uwierzyc w to, ze jest jaki jest  shutup.gif  

Napisany przez: Cornelia 17.05.2003 17:27

Psycho... zawiodłam się... dwa tygodnie mnie nie ma na forumku a tu tylko DWA parciki. Ale nie mówię, że są hoho turned.gif Szczególnie ten ostatni bardzo mi się podobał. Błędów nie wyłapałam [nio chyba, że literówki]. No i ja nie rozumiem loodzi. Przecież powiedziałaś, że Szkal jest bezuczuciowy no i to samo wychodziło z tego ostatniego parta. Zresztą co ja tam będę gadać. Przecież iesz, że jest super holiday.gif

Napisany przez: Psychopatka 17.05.2003 21:01

Na początku wróce do sprawy Szakala... wlasciwie ja nie rozumiem calego zamieszania. Jak mozna nie wierzyc ze jest jaki jest? Mi by bylo raczej trudniej uwierzyc w to ze taki dobry, mile i uczynny z niego facet...
Ale nie wazne... oto kolejny part. Nieco inny klimatycznei nish wczesniejszy wink.gif



Aria nie potrafiła dłużej wytrzymać w ciasnym pokoju. Dusiła się w nim, dusiła się własnymi myślami i obawami. Zawsze się tak czuła, gdy coś nie dawało jej spokoju... jakby odcinano jej dopływ powietrza. Podniosłą się z podłogi i wyszła, zamykając drzwi najciszej jak tylko potrafiła.
Było bardzo wcześnie... na pewno wszyscy domownicy spali, a dziewczyna nie miała najmniejszej ochoty ich budzić, jeszcze posypałyby się wrogie słowa i niemiłe uwagi. Zbiegła po schodach, modląc się w duchu, by nie spotkać pyskatej Nerai. Ciemnowłosa służąca była ostatnią osobą, która powinna ją widzieć w takim stanie... Czyli z podkrążonymi, czerwonymi od łez oczami. Przeszła przez salon i rozglądając się niespokojnie otworzyła drzwi. Świeże powietrze dostało się do jej płuc, od razu poczuła się nieco lepiej. Zmrużyła oczy i spojrzała na niebo. Ciężkie, ołowiane chmury wisiały nisko nad ziemią, a zimny wiatr targał koronami pobliskich drzew. Opuściła wzrok i skamieniała. Tuż przed nią, na schodach werandy, siedział mężczyzna. Był odwrócony do niej plecami i najwyraźniej pogrążony we własnych myślach. Aria przetarła oczy, by upewnić się, że w tym co widzi nie ma złudzenia.
- Cienie zbierają się nad miastem... - rzekł, wpatrując się w chmury i nie spoglądając na rudowłosą.
- Szakal...?!
Odwrócił się do niej, jego twarz rozjaśnił uśmiech.
- Dzień dobry.
Aria otworzyła usta ze zdziwienia. Była pewna, że już nigdy go nie ujrzy... a on jakby nigdy nic siedział na schodach i uśmiechał się lekko. Przez myśl jej przeszło, że to duch. Ale Szakal na ducha nie wyglądał, podniósł się powoli i otrzepując ubranie, podszedł do dziewczyny.
- Coś się stało? - zapytał mrużąc oczy. Widać zaintrygowała go jej zdziwiona mina
Aria pokręciła głową.
- Nie... to znaczy tak - rzucił spiesznie - Myślałam... wszyscy myśleli że Ty... - zająknęła się, ciągle nie wierząc własnym oczom - że Ty...
- Że stałem się kolejną ofiarą jakiejś bestii albo seryjnego mordercy?- dokończył z lekkim rozbawieniem.
Spuściła wzrok, rumieniąc się, ale szybko podniosła go znowu. Uśmiechał się ciągle i spoglądał na nią dziwnym wzrokiem. Wzrokiem politowania pomieszanego z sympatią.
- Po prostu odwiedziłem przyjaciela mieszkającego na przedmieściach... Zagadaliśmy się, wspominając dawne dzieje, no i się zasiedziałem... że tak to nazwę. Nie mieliście się czym martwic, a szczególnie ty. Nawet gdyby coś mi się przytrafiło, nie powinnaś się tak denerwować - dodał znacząco.
Wiedział, że to nieprawda. Wyczuwał na odległość, jak przeżywała to, że mogła go już nie ujrzeć... wyczuwał i śmiał się w duchu, że jej reakcje są takie, jakich oczekiwał.
Arii wydało się teraz, że wszystkie jej problemy odpływają w dal. Świat stał się nagle o wiele prostszy i jaśniejszy, niż jeszcze przed chwilką. Czuła w sercu ogromna radość, radość której nie potrafiła wytłumaczyć, i poczuła chęć zrobienie czegoś, co jeszcze niedawno uznałaby za głupie. Bez zastanowienia rzuciła się temu wysokiemu mężczyźnie na szyję i przytuliła najmocniej jak tylko potrafiła. Przy nim czuła się bezpiecznie... nie umiała tego wyjaśnić. Nie mogła widzieć, że źrenice Szakala, który objął ją ze śmiechem, rozszerzyły się gwałtownie
- Tak się bałam... - wyszeptała cichutko.
Pogładził jej włosy i zbliżył usta do ucha - Strach jest największym wrogiem... lepiej poddać się nadziei i wierze.

Nerai wstała jak zwykle wcześnie rano. Klnąc na bałagan jaki zastała w salonie, chwyciła wiadro z resztką warzyw z kolacji, chcąc nakarmić nimi zwierzęta w oborze. Zatrzymała się jednak przy oknie, z którego rozpościerał się widok na werandę. Wiadro z warzywami upadło z trzaskiem na podłogę. Pieści dziewczyny zacisnęły się kurczowo w niemej wściekłości. Widziała Arie, uwieszoną na szyi Szakala... a on jakby nigdy nic obejmował ją i coś szeptał do ucha. Po chwili rudowłosa odsunęła się od mężczyzny i pogrążyli się w rozmowie.
Nerai zagryzła wargi niemal do krwi. Widok Szakala nie napełnił ją taką radością jak Arie. Spodziewała się, że nic mu nie jest i pewnie się gdzieś włóczy. Przez te wszystkie lata poznała go doskonale. Znała jego zwyczaje, sposób bycia, mówienia. Wiedział o nim wszystko, a tak przynajmniej jej się wydawało. Była na każde jego zawołanie, każde skinięcie ręki, kaprys... a ta smarkula przyjeżdża jakby nigdy nic i od razu pada mu w ramiona! - dzwoniło jej w głowie.
Ciemnowłosa czuła, że gotują się w niej uczucia, najchętniej wybiegłaby teraz na werandę i wyrwała te wszystkie rude włosy z tej parszywej głowy. Powstrzymała się jednak i widząc, że dwójka ludzi ruszyła wolnym krokiem w kierunku wejścia do domu, chwyciła za wiadro i spiesznie zniknęła na zapleczu. Dopiero zamykając za sobą drzwi, odetchnęła i przysiadła na przegniłych, drewnianych schodkach. Widziała przed sobą stadko kur i kaczek, a z obory dolatywał nieświeży zapach... tak wyglądała jej ponura codzienność. Zaklęła szpetnie pod nosem i w tym momencie, ku jej zgrozie, poczuła jak do oczu cisną jej się łzy. Nie, nie będzie się mazgaić! Nigdy tego nie robiła. Życie nauczyło ją bycia twardą... ale łzy nie słuchały jej myśli. Po chwili przestały gnieść się w oczach. Dwie cienkie stróżki spłynęły po śniadych policzkach i powoli kapały na schody. Pochyliła głowę, czując na karku pierwsze krople chłodnego deszczu. Przez lata wmawiała sobie, że jej życie może stać się bajką. Bajką którą nigdy nie było...a teraz traciła powoli wiarę w szczęście i księcia, który podarowałby jej to, czego tak bardzo pragnęła, podarowałby jej coś czego nigdy nie zaznała - miłość.
- Nerai do cholery nie ociągaj się! Wstawaj z tych schodów! - krzyk gospodarza rozerwał wilgotne powietrze.
Przez ciało służącej przeszedł dreszcz.
Podniosła się, ocierając policzki. Na jej twarzy malował się gniew, pomieszany ze zdecydowaniem. Rozganiając kopniakami drób, ruszyła w stronę obory.

Napisany przez: Villemo 17.05.2003 21:11

a mi się bardziej podobają takie bezuczuciowe, oschłe party, a nie tu - takie wzruszające, gdzie połowa bohatrów płacze, od tego mam Ludzi Lodu =)

jakieś krzaki ci zostały, powinnas to usunac...jest dobrze, ale daj cos z ostra akcja, albo bardziej melanholijnego...

daj pana Panterę i po kłopocie 8>

Napisany przez: Sir Momo Mumencjusz Mum 18.05.2003 14:02

yyy... no fajne... yyy... no... yyy... podoba mi się... yyy... super... yyy... co by tu jeszcze... yyy... yyy... pisz dalej... yyy... daj Panterę.. yyy...


Reasumując - piszesz za rzadko. dawaj częściej party (no i mogły by być dłuższe). Nie mam za dużo do napisania, ale ponieważ spice world to jednak nie to, co bym chciał... tongue.gif

Napisany przez: Psyche 18.05.2003 18:36

well...dawno nie czytałam więc musiałam troche nadrobić i szczerze przyznaję, że trochę za dużo zdradziłaś na temat Szakala. Te całe podkreślanie jego braku człowieczeństwa wyszło trochę tak jakbyś chciała nam na siłę to wcisnąć. Poza tym stracił całą swoją tajemniczość.
Pozostaje nam już tylko Pantera ( jego mroczna przeszłość dalej jest tajemnicą i oby tak dalej bo nie będzie nad czym dumać)
Ostatni part wyszedł ci nieźle. Pomijając drobne błędy( głównie natury literowej ). Opisywanie uczuć wychodzi ci świetnie.

A tak na marginesie czy Pantera nie jest jakimś powinowatym Szakala. W końcu mają zwięrzątkowate imionkano i mimo wyraźnych animozji jeszcze obaj chodzą po tym świecie ( znaczy się twoim fickowym światku).

Napisany przez: Psychopatka 18.05.2003 18:46

Rozumiem ze wielu pasjonowala w tym ficku wlasnie ta atmosferka kryminalu... ze tak to nazwe, nie bylo wiadomo co i jak, kto i jak itp...
Ale szczerze mowiac to ten fick nie mial tak wygladac... nie mialo byc zagadak ani nic takiego. Szakala musialam ujawnic, zrobilam to i tak pozniej nish zamiarzalam=) Mowisz, ze za bardzo podkreslam jego bezuciowosc. Tesh tak uwazam... ale co z tego skoro ludzie i tak widza w nim dobrego kolesia?

Poza tym Szakala przeszlosci nie znacie. Nie wiecie ani co... ani dlaczego... ani jak... wiec jest chyba jeszcze bardziej tajemniczy nish na poczatku.

Napisany przez: Mara 18.05.2003 19:32

Na 100% lepsze od tamtego parta...teraz było wciągające i normalnie zarąbiste smile.gif Fajnie napisałaś smile.gif Życze dalej weny...no i czekam na next party smile.gif

Napisany przez: Tajemnicza 19.05.2003 21:55

Romantycznie siem robi, romantycznie. Hehehehe... Fajnie opisane jest to cco ta służka czuje. Własnie jakos tak fajnie ci wyszło. Niby taka twarda zawsze a teraz nagle sie rozkleiła. Ten part był bardzo wciągający. Chciałam isc po herbate ale poszłam dopiero kiedy skonczylam czytac. biggrin.gif biggrin.gif Hehehe czarodziej.gif Mam humorek, niedługo muszem isc bo kochany tatus krzyczy. O matko. Ide, papapapa

Napisany przez: ikar 22.05.2003 12:20

Heyka smile.gif Psycho - a gdzie jest nowy part? smile.gif - to ja tu mam masę egzaminów i nie mogę za dużo bywać na forum, ale czemu nie ma jeszcze parta? :>

No, to skoro już tu piszę... smile.gif - fajnie przedstawiłaś tu stronę uczuciową smile.gif - i jak to powiedział Matoos - "skąd u Szakala takie słowa - wiara, miłość, ee?" smile.gif - fajne smile.gif. No i "biedna" Nerai... smile.gif Choć w sumie... Nerai mniej ucierpi - bo już zdąży przeboleć stratę Szakala, a na Arię wiadomość o tym, kim jest spadnie jak grom z jasnego nieba...

Moim zdaniem przedstawiłaś go w odpowiednim momencie... teraz dla nas, czytających, będzie bardziej widoczne to, co robi, i będziemy mogli pełni fascynacji czytać i zadawać sobie pytanie - kiedy oni to wreszcie odkryją... Tylko musisz nas dobrze poprowadzić... No i jeszcze bardziej przykładać się do partów, wiesz, apetyt rośnie w miarę jedzenia, i mamy teraz dość wygórowane wymagania wink.gif. No nic, wierzę w ciebie i proszę o następny part smile.gif

"wyrwała te wszystkie rude włosy" <- tak jak mówiłem, "kłaki" chyba byłyby bardziej obrazowe. A reszta - troszkę interpunkcji jak zwykle, no i nie wiem, czy za bardzo nie starasz się unikać powtórzeń smile.gif - zresztą jak większość smile.gif. Takie unikanie ich na siłę, czasem jest gorsze niż samo powtórzenie. Jeśli unikasz - spróbuj zrobić to w sposób niezauważalny - tak, żebyśmy nie mogli się domyślić, że chcesz zamienić jakiś wyraz smile.gif - zawsze możesz na przykład zrobić to zaimkami smile.gif.

Napisany przez: Cornelia 24.05.2003 20:35

no więc :
po 1: za rzadko piszesz
po 2 : fragment : "a on jakby nigdy nic obejmował ją i coś szeptał do ucha. Po chwili rudowłosa odsunęła się od mężczyzny i pogrążyli się w rozmowie.
Nerai zagryzła wargi niemal do krwi. Widok Szakala nie napełnił ją taką radością jak Arie. Spodziewała się, że nic mu nie jest i pewnie się gdzieś włóczy. Przez te wszystkie lata poznała go doskonale. Znała jego zwyczaje, sposób bycia, mówienia. Wiedział o nim wszystko, a tak przynajmniej jej się wydawało. Była na każde jego zawołanie, każde skinięcie ręki, kaprys... a ta smarkula przyjeżdża jakby nigdy nic i od razu pada mu w ramiona!" powtarza się "jakby nigdy nic". <<wiem, że jest w miarę daleko od siebie, ale tak jakoś to się zauważa. moim zdaniem coś trzeba z tym zrobić
po 3 : nie mam innych zastrzeżeń. jest super poprostu[ylko, ze za rzadko!!! turned.gif pisz, proszę Cię!

z poważaniem ^^ Corny

Napisany przez: Abaska 25.05.2003 12:35

QUOTE (Psychopatka @ 18-05-2003 18:46)
(...) ale co z tego skoro ludzie i tak widza w nim dobrego kolesia? (...)


Psycho... Tylko ja tak powiedzialam, nie widze wiecej komentarzy tego typu. Dlaczego wiec piszesz, ze ludzie widza w nim dobrego kolesia, skoro sadzi tak o nim tylko jeden ludz?

Napisany przez: Psychopatka 25.05.2003 12:39

Nie tylko Ty tak myslisz... nie wszyscy co to czytaja sie wypowiadaja na forum. Ale nie wazne, nie mam ochoty prowadzic off topico na temat Szakala... i tak bede go przedstawiac tak jak ja chce i tyle =) A odbieranie jego jest dowolne, Pozdrowka.

Napisany przez: Psychopatka 25.05.2003 18:49

Kurde... znów namieszałam.. jakieś dziwne te moje party się robią.




Przygarbiona postać przebiegła między wysokimi trawami, kołysanymi chłodnym wiatrem. Pantera zatrzymał się, oddychając ciężko i oglądając się niespokojnie, wszedł na brukowaną uliczkę. Był głodny. Mało powiedziane, był bardzo głodny. Brak zapału do polowania na ptaki, skusił go, do odwiedzenia ponurego miasta. Doskonale wiedział, że na tych ulicach leży mnóstwo skarbów, a przynajmniej on je skarbami nazywał. Nigdy nie potrafił zrozumieć, jak ludzie mogą marnować tyle jedzenia... Bezszelestnie przemknął uliczkami i wpadł na dużych rozmiarów plac. Wkoło zapadał zmrok i wszystko topiło się w szarości. Uśmiechnął się, widząc stos kości. Na placu zawsze można było znaleźć wiele resztek, wyrzuconych przez kupców odpadków, albo towarów zgubionych przez kupujących. Teraz przysiadł na ziemi i zaczął ogryzać suchy gnat. Rozejrzał się wkoło, węsząc niczym pies i chwytając w garść nadgniłą marchew. Wyostrzony słuch dał mu do zrozumienia, że ktoś się zbliża. Mężczyzna nawet nie drgnął, oczekiwał na dalszy bieg zdarzeń. A zdarzenia popłynęły, jak pchnięte ogromna siłą... Na placu rozległ się gardłowy krzyk.
- Łapcie go! Łapcie tego potwora! Tym razem mi nie ucieknie!
Pantera odwrócił się błyskawicznie i mimowolnie uśmiechnął. Tuż za nim stał tęgi kupiec.. Czarnowłosy pamiętał go doskonale. Nie tak dawno temu podwędził mu sporo świeżego mięsa. Od tamtego czasu gruby jegomość stał się jednym z najgorętszych jego wrogów. Teraz stał wskazując go oskarżycielsko palcem. Jego krzyki i wyzwiska sprowadziły na plac, grupkę przechodzących obok ludzi. Kilku mężczyzn widząc Panterę, wyjęło miecze. Cofnął się powoli, nieco zawiedziony tym, że nie może dłużej ucztować. Tym czasem kupiec pieklił się dalej. Czarnowłosy zlekceważyłby to, gdyby nie kamień, który przeciął powietrze tuż przy jego uchu. Wzdrygnął się na ten odgłos i chciał szybko wycofać się w boczną uliczkę, ale kupiec zabiegł mu drogę. Jego przekrwione oczy wybałuszone były nienaturalnie, a na ustach pojawił się złośliwy uśmiech
- I teraz cię mam suczy synu! - ryknął i rzucił się w kierunki Pantery, który błyskawicznie zrobił unik i przypadł do ziemi w pozycji dzikiego zwierzęcia.
- Na co się gapicie?! łapać go!!! - darł się grubas, machając pulchnymi łapskami. Kilkoro mężczyzn o niezbyt przytomnych spojrzeniach momentalnie skoczyło w kierunku mężczyzny. Nie mieli jednak szans... ich cel z cichym chichotem uniknął ciosu i powalił jednego z przeciwników. Nikt nie mógł się równać w walce z istotą wychowaną w głuszy... A na pewno równać się z nią nie mogły zwyczajne mieszczuchy. Pantera Błyskawicznie rozprawił się z kolejnym napastnikiem i wyminął dwóch pozostałych, dzikie ryki bólu i wściekłości dzwoniły mu w głowie. W tym momencie poczuł, że grunt ucieka mu spod nóg, upadł na ziemię, czując, że coś szarpie go za kostkę, to kupiec trzymał go mocno i za nic nie chciał puścić. Z głuchym warkotem wymierzył przeciwnikowi siarczyste kopniecie, jednak nie zdążył się podnieść bo zwalił się na niego kolejny człowiek. Bez zastanowienie chwycił ostry odłamek kamienia i z pasją wbił w gardło przeciwnika. Ciepła krew trysnęła mu prosto w twarz. Oswobadzając się spod ciężaru charczącego mężczyzny, wykorzystał chwilę nieuwagi i zniknął w ciemnej ulicy. Serce kołatało mu w piersi jak nigdy dotąd... krew przeciwnika zakleiła mu oczy, otarł je spiesznie i ze zgrozą usłyszał głosy mężczyzn, którzy ruszyli za nim w pościg. Usłyszał koło ucha kolejny świst, tym razem strzały nie kamienia. Przyspieszył biegu i zniknął w ciemnym zaułku. Nagle poczuł, że na coś wpada, odskoczył gotowy do zadania kolejnego desperackiego ciosu, ale znieruchomiał. Tuż przed nim stała rudowłosa istota. Ta sama istota, która jeszcze niedawno rozerwała mu pierś jakimś żelastwem. Lekko chwiała się, otrząsając po zderzeniu. Mężczyzna poczuł, że pętla zaciska mu się na gardle. Tuż za sobą słyszał głosy rozwścieczonej bandy, a przed nim stała osoba, której obawiał się równie mocno. Jednak nie dane mu było dłużej rozmyślać, bowiem mężczyźni byli bardzo blisko. Aria wychwyciła wrogie głosy i ujrzała rozszerzone z nerwów i strachu oczy Pantery. Zagryzając mocno wargi, otworzyła silnym kopnięciem pobliską komórkę na drewno.
- Szybko! - krzyknęła, dając mu do zrozumienia, że ma tam wejść.
Spoglądał na nią niepewnie. W tym momencie Aria zrobiła coś, na co wcześniej nigdy by się nie odważyła - złapała go za ramię i najzwyczajniej wepchnęła do komórki, zamykając za nim drzwi. Zrobiła to dosłownie w ostatniej chwili, bo na ulice wypadła grupa mężczyzn uzbrojonych w łuki i miecze. Zatrzymali się widząc rudowłosą
- Panienko czy widziałaś...
- Och tak - skinęła spiesznie głową - taki dziwny człowiek... albo raczej bestia! Przebiegł tedy, skierował się tam.
- Tam?
- Tak, tak... tam! - mówiła szybko wskazując im brudną, boczną uliczkę.
- Dziękuję panienko ... - wydyszał kupiec - uważaj bo to niebezpieczny morderca, ale szybko go złapiemy - dodał i paroma przekleństwami skierował bandę we wskazanym przez dziewczynę kierunku. Aria poczekała aż jego krzyki ucichną, po czym z drżącym sercem weszła do komórki. Na początku w ciemności nie dostrzegła nic. Dopiero po chwili ujrzała w koncie parę lśniących oczu. Zadawała sobie pytanie co ona najmądrzejszego robi...to ten głupi honor kazał jej mu pomóc... a jeśli faktycznie racja była po stronie ścigających go mężczyzn? Wtedy nie daruje sobie tego do końca życia...
- Już odeszli - powiedziała lekko drżącym głosem.
Pantera drgnął niespokojnie i skierował się ku spróchniałym drzwiom , ale zastąpiła mu drogę.
- Poczekaj... mogą być ciągle w pobliżu - nie miała zamiaru teraz się z nim rozstawać. O dziwo nie czuła strachu tylko ciekawość. Jednak Pantera najwyraźniej nie miał ochoty na bliższe poznawanie dziewczyny, bo zaczął krążyć niespokojnie po pomieszczeniu.
- Wtedy nie chciałam ci zrobić krzywdy... teraz też nie chcę ... zraniłam cię bo.. bo myślałam, że masz wrogie zamiary - dokończyła niepewnie.
Zielone oczy zabłyszczały dziko.
- Chce wyjść...- rzucił i wyminął Arie, poczuł jej uścisk na ramieniu. Nagle do
jego umysłu doszedł sygnał. Sygnał mówiący o tym, że ludzki dotyk oznacza tyle samo co ból. Cała dzikość jego natury zebrała w sobie, wyszarpał ramię i silnym ciosem pchnął dziewczynę na ścianę. Aria jęknęła z bólu pomieszanego ze strachem. Mężczyzna przyparł ją do muru. Wtedy rudowłosa zrozumiała swój błąd, błąd który tak często w życiu popełniała... Nigdy nie wyzbędzie się naiwności, a to co dziś uczyniła, jej ojciec nazwałby igraniem z ogniem. Kilka cali przed sobą widziała płonące, kocie źrenice, a lśniące zęby wyszczerzony były w typowo zwierzęcym grymasie. Arii wydawało się, że serce podchodzi jej do gardła... teraz pewnie zemści się na niej za tą ranę na piersi. Aria widziała już najczarniejsze scenariusze swej przyszłości.
- Nie jestem twoim wrogiem - wyjąkała, czując na twarzy jego ciężki, gorący oddech.

Napisany przez: Villemo 25.05.2003 19:22

um sexi lova...**
jakiś taki tem part...no nie wiem. Dziwny.
ale i tak mi się podoba...
Panteraaaaaaa wub.gif

Napisany przez: Sir Momo Mumencjusz Mum 25.05.2003 19:23

Przeczytałem... i nie wiem co napisać... skończyły mi się logiczne komplementy... fajno, że jest Pantera... i fajno zakończyłaś - można się spodziewać, że w następnym parcie będzie Pantera znowu... ale mondre zdania piszę... no nic... podoba mi się nadal...


gupi koment, ale jest ;P

Napisany przez: Abaska 25.05.2003 19:56

Panterka powrocil!! (Yeeest!!). Chociaz musze przyznac, ze w dziwnym dosyc stylu... Eee... Nie no, nie wiem, jak to slowami opisac... Hmm... Tak mysle i nic nie pishe przez 5 minut chyba, ale nic nie wymysle, wiec na temat owego stylu nic nie powiem ^^" No i... Kurcze, nie wiem, czy powinnam to powiedziec, bo ktos znowu powie cos na temat mojego komenta... a, co mi tam. No wiec... Ta ostatnia scena przypomniala mi trochu takiego ficka... Hmmm... Co to bylo? "Historia z piorem" czy cos tak. No mimo wszystko mi tu jakims romansem zalecialo z tym oddechem... Wiem, ze to raczej nie siest mozliwe, ale... To takie dziwne jest to zakonczenie parta... no dziwne...

Ach tam, ja jush nie komentuje, bo ktos mnie jeszcze posadzi, ze dopatruje sie w tym romansu rolleyes.gif . Dobra, mniejsza o to. Czekam na next part!!

Napisany przez: Psychopatka 25.05.2003 20:17

No hmm.. twoje kojarzenie z romansem jest trafne =) Fakt w opowie Aeth bylo cos takiego... tyle ze tam malfoy nie rzucal hermiona o sciane i nie dzialal w akcje ostatecznej desperecji... a tak mozna okreslic zachowanie Pantery, który jest zdenerwowany, zmeczony i nie bardzo wie co ma robic... wiec nie wiedze w scenie przywalenie Arii do sciany nic romantycznego. Przynajmneij na razie =)

A co do romansu... wszystko jest mozliwe, ale w sensownym czasie i okolicznosciach. Pozdro.

Napisany przez: matoos 26.05.2003 19:41

W końcu zebrałem się na odwagę, coby ocenić ficka Psycho. Kobieto, ty masz talenta takiego, ze wszystkie inne ficki na tym forum powinny podwinąć ogony i BIEGUSIEM wskoczyć do najbliższego jeziorka...

Ale mam też zastrzeżenia:

Degustbus est non disputandum, ale opisy według mnie to NIE jest najważniejsza część opowiadania... Jakbym był na twoim miejscu to skupiłbym się bardziej na dialogach, bo tutaj Ci trochę brakuje. Mała rada, jeśli można: postaw się w sytuacji, w jakiej znajdują się bohaterowie, wczuj się po prostu. To tak jak z aktorstwem. Wtedy wszystko staje się proste...

Za to opisy przeżyć wewnętrznych bohaterów na najwyższym poziomie, po prostu chylę czoła...

To chyba tyle. A i jeszcze jedno postać Pantery kogoś mi przypomina, ale to machnę kiedyś na privie, jak mnie najdzie, bo pewności nie mam. Na razie powiem tylko, że nie chodzi mi o Leppera... tongue.gif

Napisany przez: Psychopatka 26.05.2003 19:49

QUOTE (matoos @ 26-05-2003 19:41)
W końcu zebrałem się na odwagę, coby ocenić ficka Psycho. Kobieto, ty masz talenta takiego, ze wszystkie inne ficki na tym forum powinny podwinąć ogony i BIEGUSIEM wskoczyć do najbliższego jeziorka...

dzieki za uznanie... choc w troceh przesadzasz co do tego talentu...

Masz racje... w tym ficku rozpedzilam sie z opisami, lubei opisy=) speszjal for ju postaram sie polozyc wiekszy nacisk na dialogasy... ale to sie hmm w ostatnich partach tak opisowo zrobilo, wczesniej bylo wiecej dialogu, czas to wyrownac =)

Co do Pantery... mi tesh on kogos przypomina... w sumie wiele osob, bo obrazuje on w pewien sposob grupe ludzi o okreslonych cechach charakteru... nie pisze jakich ... bo kazdy neich go odbiera jak chce, tak jak i Szakala, jesli moshesz to skrobnij na GG albo priva z kim Tobie on sie kojarzy, bede wdzieczna znajac twe odczucia , pozdro i jeszcze raz dzieki za komentarz.

Napisany przez: Tajemnicza 26.05.2003 22:30

Suuuuuuuuuuuuuuper!!!Nie wiem co powiedzeć. Świetnie opisane i wogóle rolleyes.gif rolleyes.gif rolleyes.gif rolleyes.gif cry.gif cry.gif cry.gif cry.gif cry.gif Cuuuudo. Nie ma błędów. Matko jakie to ciekawe!!! Pisz szybko next parta!!Nie moge sie doczekać. O ludzie zaraz eksploduję z wrażenia. Najlepszy part chyba ze wszystkich (jak na razie)Czekam na następne równie ciekawe parciki!!!Powodzenia i pozdrófffa dla wszyyyyyyyyyskich maniaków i wogóle ludkóff na zabujanym świecie biggrin.gif:D:D

Napisany przez: Psychopatka 28.05.2003 20:25

Komentujcie, komentujcie... bo ja sie nie mecze na darmo =)


Pantera stał nieruchomo jak kamienny posąg. Silnymi ramionami przyparł rudowłosą do ściany. Uczucie, które w tej chwili w nim płonęło, można by nazwać zamętem, ogromnym zamętem. Oczy zaszły mu krwawą mgłą wściekłości i nienawiści do ludzi... nienawiści, która zakorzeniła się w nim głęboko i czasami mimowolnie ukazywała się w świetle dziennym. Czuł jej strach, czuł, że drżała i zadawał sobie bezsensowne pytanie - co teraz ma zrobić? Czy zostawić ją w spokoju i zniknąć gdzieś w ciemności nocy, czy rozerwać jej gardło tak jak tamtemu mężczyźnie na placu? Oba wyjścia zdawały się mieć pozytywne i negatywne strony.. może gdyby Pantera potrafił wszystko spokojnie przemyśleć, zdecydowałby się na jakieś. Ale w takich okolicznościach trudno mu było się skupić. Jednak nagle ta drobna istota wypowiedziała słowa... słowa, które dziwnie zakłuły go w sercu.
- Nie jestem twoim wrogiem...
Spoglądał jej w oczy i instynktownie uwierzył. Poczuł gdzieś w głębi żołądka dziwne uczucie... Z jego twarzy zszedł wrogi grymas, powoli odsunął się, puszczając dziewczynę. Aria z cichym jękiem złapała się za ramię i osunęła na kolana. Ujrzał, że jakaś wystająca drzazga rozerwała jej rękaw i drasnęła ramie. Po jasnej skórze ciekła powoli krew. Pantera wpatrzony był w tą czerwoną smugę ze zmarszczonym czołem. Szybko przeniósł spojrzenie na jej duże błękitne oczy i usta rozchylone w chęci wypowiedzenia jakichś słów. Nie chciał jej skrzywdzić, naprawdę nie chciał. Sam nie wiedział czemu, przypadł na kolana koło niej.
- Nie... to nic tylko draśnięcie - rudowłosa istota uśmiechnęła się niepewnie - Teraz przynajmniej jesteśmy kwita...
Spojrzał na nią pytająco, nie bardzo rozumiał sens tych słów.
- Pomogłam tobie, tak jak ty mi kiedyś... Zraniłam cię, a teraz skaleczyłam się przez ciebie, w obu przypadkach działaliśmy myśląc, że druga osoba ma złe zamiary... i oboje się myliliśmy.
Pantera poczuł, że lodowate macki oplatają mu gardło i nie pozwalają wydusić ani słowa. Wreszcie jednak zdobył się na odwagę
- Przepraszam....
- Nie przepraszaj... właściwie nie masz za co, lepiej pomóż mi wstać.
Chwycił jej dłoń i podciągnął do góry.
- O tak .. dziękuję... teraz, teraz myślę, że możemy chyba wyjść z tej śmierdzącej komórki, ta banda powinna być już daleko... Zdradzisz mi, czemu cię ścigają?
Wzrok Pantery powędrował gdzieś w kierunku zakurzonej ziemi.
- Gruby człowiek mnie nienawidzi... Nie spodobało mu się, że jestem głodny.
- Stąd ta krew na policzku? - dziewczyna dopiero teraz zauważyła czerwoną, świeżą plamę. Wcześniej nie zwróciła na nią uwagi, bo w towarzystwie szerokich blizn faktycznie nie rzucała się w oczy.
Nie odpowiadał, jego oczy błyszczały dziwnie. Aria rozchyliła usta, chcąc coś powiedzieć, ale powstrzymała się. Domyśliła się, że doszło do jakiejś krwawej bójki. Mimo wszystko nie potrafiła się teraz zmusić na choćby cień niechęci wobec niego. Ten wychudzony, obdarty człowiek, który jeszcze przed chwilą zachowywał się jak bestia, wzbudzał w niej sympatie.
- Idź już - powiedziała powoli - uciekaj, zanim znów się tutaj zbiorą, wtedy może nie będę mogła ci już pomóc.
Skinął posłusznie.
- Jak cię nazywają ? - zapytał.
- Arianne... ale przyjaciele mówią mi Aria.
- A ja jestem przyjacielem?
Dziewczyna otworzyła szerzej oczy. Powinna przewidzieć, że odbieranie jej słów przez Panterę nie jest takie samo jak przez zwyczajnego człowieka... bo Pantera zwyczajnym człowiek nie był. Spojrzała w zielone duże oczy i oddychając głęboko rzekła:
- Oczywiście.
Zmarszczył lekko brwi - Aria... ładnie - rzucił i zniknął w ciemnej ulicy.
Stała jeszcze chwilę samotnie, zupełnie zapominając o piekącej ranie.
- Ciekawy jesteś czarnowłosy... - wyszeptała do siebie.

Pantera był zupełnie zatopiony w dziwnych myślach. Do dzisiaj uważał, że wszyscy ludzie są podobni, a tymczasem ta rudowłosa istota wydawała się być zupełnie inna... Była dla niego miła, może ta jakieś ich magiczne sztuczki? Wiedział, że powinien być ostrożny, ale dziwne uczucie w głębię żołądka nie pozwalało mu myśleć trzeźwo... i tym uczuciem na pewno nie był głód.
- Proszę, proszę, proszę... - szyderczy głos przerwał mu rozmyślanie. Pantera spojrzał błyskawicznie w kierunku, z którego dobiegał. Ujrzał wysoką postać, która stała oparta o mur jednego z domów.
- To takie wzruszające... brudny dzikus w romantycznej scenerii z młodą dziewczyną, piękna i bestia. Jest nas już dwóch...
Pantera wzdrygnął się lekko, na widok tej twarzy. Doskonale znał te bursztynowe oczy i wyraziste rysy. Osoba Szakala nie była mu obca, mężczyzna ten rzucał mu się zawsze w oczy... było w nim coś dziwnego, jakiś chłód, który czarnowłosy poczuł również teraz.
- Pewnie w tej twojej pustej, kudłatej głowie, zalśniła myśl, że możesz w niej znaleźć jakąś bratnią dusze... albo i coś więcej - mówił dalej strażnik, powoli podchodząc do oniemiałego Pantery. - Ale widzisz, czasami spotykają nas przykre niespodzianki i chyba cię zasmucę, bo prędzej wypruje ci flaki, niż pozwolę byś jej tknął! - warknął głucho.
Pantera chciał go powalić doskonale wypracowanym ruchem, ale Szakal był szybszy, lśniące ostrze błysnęło i dotknęło gardła Pantery.
- Jeszcze jeden krok a przysięgam, że odrąbie ci łeb. Stój więc spokojnie i wysłuchaj mnie do końca. Pragnę ci zdradzić, że mogę w każdej chwili oddać cię w ręce ludzi, którzy krążą niedaleko, szukając właśnie ciebie. Zabicie obywatela miasta... hmm za to chyba grozi jakaś kara? Kto wie... może zamknięcie w ciasnym wiezieniu? Co o tym myślisz? To chyba nie to o czym marzysz.
Czarnowłosy poczuł niemiłe ciarki. Oddychał niespokojnie, wpatrując się w chłodne oczy Szakala, który mówił dalej:
- Nie obchodzi mnie co sobie myślisz, gdzie żyjesz, co żresz i co masz zamiar dalej robić... zostawię to w spokoju, ale jest jeden warunek - tutaj urwał na chwilę, opuszczając miecz.
- Nigdy, przenigdy nie chcę widzięć cię w towarzystwie tej dziewczyny.
Pantera zacisnął wargi, zmuszając się, do nie wypowiadania ani słowa.
- Natomiast... natomiast jeśli twoja zwierzęca żądza zwycięży i jednak będziesz się za nią włóczył - oczy Szakala zalśniły upiornie.
- Chyba nie chcesz umierać w taki sposób? Widziałeś to prawda? Ciągle to widzisz i bardzo boisz się tego losu...Wiem o czym myślisz... wiem czego się lękasz - źrenice strażnika rozszerzyły się gwałtownie. Ich twarze znajdowały się w odległości kilku centymetrów. Pantera był pewien jednego... to nie były ludzkie oczy. Zacisnął mocno szczęki, na jego policzkach pojawiły się twarde wzgórki.
- Szakal położył dłoń na jego chudym ramieniu. Czarnowłosy wzdrygną się, czując ten dotyk, ale jakaś nieznana siłą nie pozwoliła mu się poruszyć. Strażnik zbliżył usta do jego ucha.
- Opowiadałeś komuś, o czym mówi pieśń, niosąca się po samotnej dolinie?- wyszeptał z lekką ironią. Pantera drgnął i odpychając mężczyznę, odskoczył na kilka kroków, jego pierś poruszała się niespokojnie.
Twarz Szakala wykrzywiła się w ironicznym grymasie.
- Wiec przemyśl moją propozycję. A teraz wynoś się stąd, zanim moja łaska przeminie... no już! Szybko!
Czarnowłosy nabrał w płuca zimnego powietrza. Przez tak krótki moment miał nadzieję, że te istoty są inne, mylił się. Nie chciał mieć nic wspólnego z ludźmi, to nie był jego świat... Bolesne zdarzenia z przeszłości przypomniane przez Szakala, uderzyły ze zdwojoną siłą. Biegiem pomknął w stronę lasu, jak najdalej od tego miasta...Jak najdalej...

- Ludzie to jednak marne istoty, nieprawdaż Miguelu - mówił do siebie Szakal. - Ich wszystkie głupie zasady, żądze, radości - szeptał, oglądając ostrze swego miecza - biedna, żałosna rasa Miguelu...właśnie dlatego musiałeś umrzeć. Gatunek ludzki jest skazany na wymarcie, jeśli się ich nie wytępi, to za kilkaset lat zabije ich własna głupota - umilkł, widząc czarnego kota, przebiegającego ulicą. Zmarszczył brwi. Zwierzę zatrzymało się i spojrzało na niego swoimi przenikliwymi oczami. Mężczyzna przykucnął, wyciągając rękę. O dziwo kot podszedł do niego i zaczął się łasić.
- Jesteście jak zwykłe zwierzęta, tylko chyba jeszcze bardziej naiwni - mówił, podnosząc kota na wysokość swojej twarzy.
- Wasz istnienie jest z góry przesądzone. Rodzicie się w jękach waszych suczych matek, żyjecie w bezsensownej pogoni za materialnymi śmieciami, a potem... - pogładził zwierzę po karku
- Potem robi się weselej ...
Na głuchej ulicy rozległ się odgłos miażdżonych kości i przeraźliwy pisk, który urwał się chrapliwie.
- To właśnie tak często prowadzi was na dno... zaufanie, drogi Miguelu... wbrew pozorom nie tak trudno je wzbudzić.

Napisany przez: ikar 29.05.2003 11:01

Oh yeah!... Psycho - ... to chyba najlepszy z dotychczasowych partów! Tak gdzieś po środku poczułem zwątpienie, bo myślałem, że skoro jest tak długi, to nie uda ci się utrzymać tej atmosfery, nastroju i poprawności do końca... Chylę czoła... Udało ci się... Jestem zachwycony smile.gif Wielkie brawa.

Co więcej - przy pierwszym czytaniu nie rzucił mi się w oczy żaden błąd - może poza troszkę nadmiernym jak dla mnie unikaniem powtórzeń wink.gif - ale tak jest zwykle, gdy coś mnie zainteresuje bardziej i wciągnie... Nie zamierzam czytać tego parta w poszukiwaniu błędów smile.gif - chcę zostawić chociaż jeden taki biggrin.gif - tym bardziej, że po prostu bardzo mi się podoba smile.gif.

Napisany przez: Sir Momo Mumencjusz Mum 29.05.2003 20:56

Zdecydowanie bardzo ciekawe. Pozostawia po sobie pytanie: kim jest Pantera dla Szakala? Chwalić nie będę bo Ty i tak wiesz, że mi się baaardzo podoba. Mam nadzieję, że jak najszybciej dasz nową część...

Napisany przez: Cornelia 29.05.2003 22:32

blink.gif ohmy.gif To jest poprostu świtne. Czytałam z zapartym tchem... jeden z najlepszych partów tego opowiadania [tak jak to już powiedział Ikar]. Mnie nęka tylko jedno pytanie czego[oprócz ludzi] lęka się pantera? no i prawdopodobnie Szakal o tym wiei postara się to wykorzystać. Dovbra kończe filozofować i tak mnie nikt nie rozumie. Poprostu kłaiam się twojemu talentowi, Psychopatko.

Napisany przez: Psychopatka 31.05.2003 15:20

Dziwny odcinek. Brawa dla tego, kto go zrozumie. Proszę o komentarze, bardzo ładnie proszę.




W życiu w nicości istnieje jeden przyjaciel. Towarzyszy mi od wieków... jest wewnątrz. Jak robak wdziera się we wszystkie zakamarki mojego umysłu... w kościach roznosi się pył... Jest moją przeszłością , teraźniejszością i przyszłością... jest moim ojcem, bratem i powiernikiem. Jest nauczycielem. Nawet wtedy gdy zawalą się mogiły pradziadów... Gdy ostatni kwiat zegnie się i runie w przepaść. On pozostanie. Wciąż ze mną. Wciąż nucąc swą pieśń. Wciąż wtapiając się w gorycz i samotność. Moim przyjacielem jest ból... a dalej jest tylko pustka.




Szakal szedł pustą ulicą, otuloną welonem nocy. Był zgarbiony, a jego wzrok wbity był w ziemię. Sprawiał wrażenie całkowicie zatopionego we własnych myślach. Nagle podniósł głowę i rozejrzał się bystro, nasłuchując. Jego dłoń odruchowo powędrowała ku rękojeści miecza, zatrzymała się jednak w pół drogi. Poczuł lodowaty dotyk na karku ... dłoń opadła bezwładnie w geście zrezygnowania, po czym zacisnęła się kurczowo.
- Czego chcesz....
Wkoło rozległ się śmiech. Upiorny, nieludzki chichot, niknący gdzieś w innym wymiarze. Mężczyzna zaklął pod nosem. Tuż przed nim, dosłownie z nikąd, zmaterializował się smukłą postać. Długie sploty jasnych jak len włosów powiewały na wietrze, a twarz o delikatnych rysach wykrzywiła się w uśmiechu. Szakal spoglądał na nią z mocno zaciśniętymi ustami. Istota zaśmiała się dziko i dosłownie rozpłynęła w siwej mgle.
- Do cholery... nie mam nastroju na głupie zabawy, czego....
Urwał, zginając się z cichym syknięciem. Znów stała przed nim. Błękitne oczy błyszczały w świetle księżyca, a biała dłoń dotknęła jego szyi. Oddychał ciężko, starając się nabrać powietrza w płuca, które rozrywał mu straszliwy ból.
- Przestań... - warknął.
Uśmiechała się drwiąco, okrążając go jak zwierze ofiarę.
- Czego znów chcesz? - zawołał, nie spuszczając jej z oczu.
- Pytanie brzmi - czego ty chcesz? - ostry głos zadźwięczał mu w głowie. Szakal zmrużył oczy i rzucił się, chcąc ją uderzyć, ale zniknęła nim zdążył jej tknąć. Usłyszał jej chichot za sobą.
- Mówiłem, że nie mam ochoty na zabawę z tobą...
- To już nie zabawa... nie sądzisz?
Przesunęła dłoń po jego szyi i zatrzymała się na piersi.
- Czuję bicie twego serca... czy to nie jest odpowiedź na jedno z pytań , które cię dręczą? Ja też mam pytanie. Dlaczego go nie zabiłeś? Dlaczego pozwoliłeś mu odejść? Nie sądzisz, że to nie było rozsądne?
- Postawiłem mu warunek, postąpiłem słusznie.
- Tak uważasz? - w jej oczach pojawił się błysk - Myślałam, że twą zasadą jest niszczenie niewygodnych przeszkód... czyżbym się myliła. Pożałowałeś go?
- Wiesz dobrze, że nie... - pokręcił głową.
- Nie? Czyli to prawda, że ludzie nie mają dla ciebie żadnego znaczenia...to tylko pył na wietrze. Tak właśnie o nich myślisz? Albo chciałbyś myśleć...
Błyskawicznie wyciągnął miecz i zadał cios, ale ostrze przecięło powietrze.
- Dlaczego tak traktujesz kobiety? - spytała z ironią.
- Ty... ty nie jesteś kobietą... niczym nie jesteś - pokręcił głową z obłędem w oczach - Ty nie istniejesz!
Znów usłyszał dziki śmiech, ale tym razem głośniejszy i bardziej natarczywy.
- Mylisz się, to Ty nie istniejesz - zaczęła powoli, dotykając ustami jego szyi.
- Ty żyjesz miedzy dwoma światami - ani żywy, ani umarły... Tak jak on, nie wiesz nawet kim jesteś. Dlatego go oszczędziłeś? Widzisz podobieństwo? Nigdy nie będziecie podobni, bo ty nie jesteś taki jak on, nie jesteś tym czym on.
Oczy Szakala rozszerzyły się. Ale nie były to bursztynowe oczy Miguela vel Tirana, były to oczy nie ludzkie, przeraźliwie blade i nabiegłe krwią... zimne i martwe.
- Został w mnie w spokoju - powiedział powoli kręcąc bezradnie głową.
Objęła go i zbliżyła usta do jego ust.
- Czuję, że drżysz... Wiem coś czego nie wie nikt... znam wszystkie twoje myśli, znam wszystkie twoje żądze... co czujesz? Powiedz mi o tym, co czułeś przed laty? Chce posłuchać tej historii z twoich gorących ust.
Padł na kolana.
- Proszę, zostaw mnie - wycedził. Był słaby, był bardzo słaby...
- Wiesz, że to nie możliwe. Wiem jak mnie nienawidzisz, jak nienawidzisz siebie. Lecz tylko ja znam twe myśli, gdy snujesz się nocą po zatęchłych korytarzach swego umysłu... to takie ponure ścieżki.
Spojrzał prosto w jej chłodne oczy.
- Ty nie istniejesz - warknął - nie istniejesz! NIE
ISTNIEJESZ!!!
Zaśmiała się, obnażając białe zęby.
Szakal słyszał tylko szum i szepty, dziesiątki szeptów, setki szeptów, tysiące... Wszystkie wdzierały się w niego i raniły tak boleśnie, jak armia os. I nagle wszystko ucichło...
Rozejrzał się nieprzytomnie po pustej ulicy i odetchnął. Cały dygotał, z czoła spływały mu strużki zimnego potu. Drżącą dłonią dotknął trupio sinego policzka, pod skórą poczuł sieć pulsujących żył.
- Nie... błagam nie... - szeptał do siebie, mrużąc nieludzkie oczy. Targnął nim kolejny
zryw bólu. W Asghardzie tej nocy rozległ się potworny głos, przeraźliwy skowyt wyrażający gniew i nienawiść... niewyobrażalnie wielką nienawiść.

Napisany przez: ikar 31.05.2003 15:47

Mmm, nastrojowe smile.gif Daje troche do myślenia, i, przynajmniej mi, sporo wyjaśnia smile.gif (i mam trochę myśli na pewien temat wink.gif ). Niezły pomysł smile.gif - no, ale niech każdy ma szansę pomyśleć o tym sam wink.gif

Co do opowiadanka - przeczytaj jeszcze raz i usuń literówki smile.gif - utrzymuj formę Psycho i pisz jeszcze więcej smile.gif (nawet jak skończysz zawsze możesz dać prequela, sequela, albo jakieś poboczne opowiadanko z tymi bohaterami (zawsze możesz dać otwarte zakończenie wink.gif biggrin.gif ), no, ale na razie - pisz ^^ ).

Napisany przez: Villemo 31.05.2003 18:34

prosisz-masz =)

nooo...dawno mnie tu nie było, ale jak już przeczytałam, orzekam co następuję:
miodek.

- Objęła go i zbliżyła usta do jego ust. ---> to w tekście wygląda jakby było jeszcze jedną kwestią w dialogu, a przecież nie jest...
poza tym uwag krytycznych raczej brak, pantera był i mogłam się popodniecac...asz.

star.gif star.gif star.gif star.gif star.gif


Napisany przez: Sheila 31.05.2003 19:42

Psycho, tylko parę literówek...
I tak właściwie, to nie mam się do czego jeszcze przyczepić

Napisany przez: Tajemnicza 31.05.2003 22:21

No coosz, co tu dużo móffić. Super!! i tyle biggrin.gif Ostatni post rozumiem tak pół na pół. Widać ze Szakal miał baaaardzo ciekawą przeszłość. Ale żęby on sie potworo-kobiety bał?? Dziffie się. Ale coosz. Jest bardzo ciekawe. Cieszę się żę mogę się przynnajmniej przy tym Ficku rozerwać. Weszłam tylko na moment, chciałam zobaczyć tylko ten fick, bo mam zamiar jutro wejść, a teraz bede oglondać po raz którys dalszy ciśg władcy pierścienia "dwie wieże" Dobra Psycho. Trzymaj się i pisz duuużo dla nas. Papapapapa....do jutra biggrin.gif

Napisany przez: Psychopatka 31.05.2003 22:44

Milo mi ze sie podoba... ale mam pytanie

Taj, gdzie tam bylo napisane ze on sie boi tej istoty...?

Napisany przez: Sir Momo Mumencjusz Mum 31.05.2003 22:52

Nio Psycho... romansidło jak nic... te wstawki erotyczne... te półsłówka... widać, że od początku chciałaś pisać w takich klimatach, ale Ci nie wyszło... pozwolisz mi zgadnąć co będzie dalej? Szakal załamany spotkaniem ze swoją dawną kochanką pocieszy się w ramionach Pantery. Przypadkiem zauważy ich Aria, której uczucia sa rozerwane pomiędzy tych dwojga. Kiedy jednak zauważy, z jakim uczuciem darzą się obaj panowie, wróci do swojego rodzinnego miasta jako córa marnotrawna. Zostanie przyjęta z radością, ponieważ przywiezie ze sobą Nerai, z którą weźmie ślub, i tym samym dopełni przeznaczenia. I wszyscy będą żyć długo i szczęśliwie...


Z mojej strony tylko jedna prośba - wprowadź trochę ostrzejsze sceny miłosne... może trochę klimatów sadomaso? Czekam z niecierpliwością na dokończenie tego dramatycznego romansa...

Napisany przez: Psychopatka 31.05.2003 22:54

Ach Sir Momo! Tys jeden zrozumial moje opowiadanei w pelni! Lecz zamilknij... albowiem niech inni domysla sie tego sami... Amen...


Off topis skasuje sie potem.

Napisany przez: Sir Momo Mumencjusz Mum 03.06.2003 22:19

Oto Twoja rekompensata -


LUDZIE!!! NABIJCIE TEJ WREDNEJ PSYCHOPATCE DO ŁBA, ŻE MA UMIEŚCIĆ TU NOWEGO PARTA JAK NAJSZYBCIEJ



dziękuję za uwagę

Napisany przez: Psychopatka 03.06.2003 22:26

NO KOMENTOWAC!!!! WYTYKAC MI BLEDY!!! NO NO NOOOO DLA KOGO JA TO PISZE?!!!! DLA SIEBIE? DLA WUJA GIENKA???
NEIN
NEIN
NEIN
JESTEM WREDNA PSYCHOPATKA I LADNIE PROSILAM O KOMENTY... A WY TO MACIE GDZIES!!! WIEC SIE OBRAZE!!!!
i bede chlipic... razem z Momcusiem... ktory twierdzi zem jest wredna cry.gif

Napisany przez: Sir Momo Mumencjusz Mum 03.06.2003 22:27

Jesteś WREDNA!!!!!! HAHAHAHAHAH

Napisany przez: Nietoperka 04.06.2003 00:28

Chyba zgodzę się z Sir Momo... jesteś wredna, bo nie chcesz dać ludziom poczytać Twojej twórczości, chociaż już usychają z tęsknoty za Panterą, Szakalem, Arią, ... crying.gif
Nie daj się więcej prosić i umieść coś nowego, bo wszyscy czytający poumierają i nie będziesz miała dla kogo pisać.. tongue.gif

A jak można wytykać błędy, w czymś, co ich nie zawiera??? Po co powtarzać sugestie innych???

Piszesz naprawdę świetnie i nie przestawaj tego robić, bo nietoperze sa krwiożercze i znajdą wszystkich, którzy im podpadną biggrin.gif biggrin.gif biggrin.gif rolleyes.gif

Napisany przez: Psychopatka 04.06.2003 15:49

CHodzi Ci o to na lawce? Czy o legitymacyjne? Sliczna to ja nie jestem... a ze wygladam na wredna i straszna... nigdy tak nie mowilam =)

Napisany przez: ikar 04.06.2003 15:52

QUOTE
CHodzi Ci o to na lawce? Czy o legitymacyjne? Sliczna to ja nie jestem...


Psycho - nie kłóć się z Anką biggrin.gif


(offtopic biggrin.gif )

Napisany przez: Anka 04.06.2003 15:57

Hmm, szukam w pamięci... Chyba legitymacyjne, chociaż to drugie może widziałam. Nie wiem :/ Wstaw je jeszcze raz, pliss smile.gif Już kasuję oba posty wink.gif i czekam na kolejnego długiego parta. Właśnie jesteś śliczna i sympatycznie wyglądasz smile.gif

Napisany przez: Megan 05.06.2003 19:01

Rzeczywiście, bardzo wciągające. czytając je odczuwałam pewien dreszczyk. udało ci się stworzyć w nim tajemniczą atmosferę

Napisany przez: anagda 06.06.2003 16:21

Akurat to przeczytałam i powiem szczerze, że jestem pod wrażeniem! Supcio! Napisz szybciutko następnego parta!

Napisany przez: Layla 06.06.2003 18:55

Właśnie przeczytałam twoje opowiadanie Psychopatko i muszę powiedzieć, że jestem oczarowana!!!!! Naprawde masz dziewczyno talent!!!!!!!! Jak zaczełam czytać to po prostu nie mogłam się oderwać puki nie doszłam do końca. Napisz szybciutko kolejną część bo nie moge sie doczekać co się stanie dalej!!!!!!!

A tak na marginesie to witam wszystkich bo jestem tu po raz pierwszy

Napisany przez: ikar 06.06.2003 19:38

Witaj Layla - na powitanie zmień avatarka tongue.gif - ten już zajęty przez kogoś o ile mi się dobrze zdaje smile.gif

Psycho - noooo - nie każ mi nabijać postów w oczekiwaniu na parta biggrin.gif - skasuj totego, ale napisz żesz tego parcioszka biggrin.gif biggrin.gif biggrin.gif

Napisany przez: Mara 07.06.2003 17:02

No b. mi się podoba jak piszesz Psycho smile.gif Od Twoich opowiadań trudno się było oderwać smile.gif Ja tam nie mam co do Twojego stylu żadnych zastrzeżeń...więc oby tak dalej smile.gif

Napisany przez: Sir Momo Mumencjusz Mum 08.06.2003 12:26

I gdzie ten parcioch?

Napisany przez: Sheila 08.06.2003 16:40

Wiecie, jaka ze mnie kretynka???
Przeczytałam pierwszego parta i od razu wysłałam komenta, a potem się kapnęłam, że tego jest 11 stron!
No i teraz muszę się zrekompensować.

Psycho, stanowczo nie powinnaś tu pisać.
Powinnaś raczej pisać w zaciszu swojego gabinetu, wydawać takie dzieła, jak to i zarabiać na tym grubą kasę.
Z drugiej jednak strony, my tutaj chyba byśmy się zapłakali, więc może
DASZ W KOŃCU NASTĘPNEGO PARTA???!!!

Napisany przez: Sol z Ludzi Lodu 08.06.2003 19:54

Sheila, nie przesadzajmy... Mimo tych wszystkich zachwytów nie całkiem się z nimi zgodzę. Fakt faktem, że pomysł ciekawy, ale znów wykonanie mi nie pasuje. Jest taki prostym językiem napisane, przystępnym, ale to zaleta, chodzi o to, że fabuła jest trochę banalny, ale co tam. Jest ciekawe i tego nie poddawajmy zaprzeczeniom. Po drugie masz problemy z interpunkcją, jak mówili wcześniej. Dochodzi do tego mylenie się w osobach. Raz, ba nawet więcej razy zauważyłam, że Aria była określana mianem mężczyzny "- Tak tez myślałam - odrzekł nie spuszczając go z oczu" to pewnie literówka. Chociaż to nie jeden raz. Następne hm.nie za bardzo też pasowało mi wyrażenie "Wkrótce napełnisz te puste boki taką ilością owsa jaką zdołasz" napełnia się raczej żołądek, a nie boki... po tym zostaje jeszcze "przez chwilę stała w rozterce" może lepiej by brzmiało przez chwilębyła w rozterce, bo chyba stać w niej się nie da. Ostatnia sprawa to polskie litery. Są, są, są, a potem nagle ich nie ma, potem znów isę pojawiają i tak w kółeczko. A czasem są w nieodpowiednich miejscach. Na początku było najwięcej właśnie takich błędów, z czasem albo przestałam zauważać albo po prostu ich nie było. No i pozostała zachęta, pisz dalej, bo czytać będę, skoro już zaczęłam smile.gif

Napisany przez: Psychopatka 08.06.2003 22:50

Heh Droga Soll, dziekuje za opinie.
Polskie litery to sprawa klawiatury ktora czasami nei chec ich pisac =) zmiana plci to problem naturli literowek...interpunkcja - tu sie zgodze.

A co do banalnej fabuly... oj Soll Soll... Twoje zdanie, ja nie przecze i chyba fakt hmmm,odbioru tego opowiadania... B zapewniam Cie,ze fabula tutaj banalna nie jest... tylko widzisz, wielu ludzi, na pierwszy plan wyciaga opisane zdarzenie... i mowi < aa banalna opowiastka>... tyle ze mi nie chodzilo o wartka akcje i powalone orginalne pomysly... wsadzilam tutaj kilka waznych mysli, czy ktos zrozumie i zauwazy to jego sprawa.

A wyglad opowiadania mial sprawiac wrazenie banalnego... bo to miala byc zwyczajna opowiesc fantasy...miasto jakich wiele, ludzie jakich wiele... potworasy itp... a jesli ktos zauwazy ta niezwyklosc to bede mu wdzieczna

Dzieki za uwage =)

Napisany przez: matoos 09.06.2003 11:41

Ja tylko taki "mały" błedzik zauważyłlem, ale nie w tym najnowszym parcie tylko w tym poprzednim.

QUOTE
Kilkoro mężczyzn o niezbyt przytomnych spojrzeniach momentalnie skoczyło w kierunku mężczyzny.


Po pierwsze: Nie ma czegoś takiego jak "Kilkoro mężczyzn". Jak wszyscy o których mówisz to mężczyźni to jest ich kilku. Chyba że masz tam jakieś hermafrodyty. Wtedy spoko.

No i w tym samym zdaniu występuje powtórzenie wyrazu mężczyzna. Ale to maleńki błędzik.

Więcej błędów nie pamiętam...

Jeśli chodzi o najnowszy part, to nie zauważyłem błędów. Ale zauważyłem delikatną zmianę klimatu. I to na lepsze (przynajmniej dla mnie). Jak utrzymasz ten klimat do końca, masz u mnie słoik nutella.gif biggrin.gif

A i jeszcze jedno! Domagam się sceny miłosnej pomiędzy Panterą a Szakalem! Przecież to widać, ze między nimi coś iskrzy! tongue.gif

Napisany przez: Padma Patil 09.06.2003 15:54

QUOTE (matoos @ 09-06-2003 11:41)
A i jeszcze jedno! Domagam się sceny miłosnej pomiędzy Panterą a Szakalem! Przecież to widać, ze między nimi coś iskrzy! tongue.gif

Taa... =D Pantera rzuci się na Szakala, świadkiem zdarzenia będzie Aria, która zakochana w Szakalu, podejdzie do niego i sprzeda mu siarczystego liścia smile.gif Potem zrozpaczona i załamana pójdzie do Nergai... =P Sceny miłosne rlz... =P =P =P =P laugh.gif tongue.gif

Napisany przez: Sol z Ludzi Lodu 09.06.2003 17:37

Droga Psychopatko, Sapkowski to nei jest, na pewno. Może ja jedna przychodze na to forum odpocząc od męczenia się w szkole(bo jej nie lubię) i poczytać sobie coś miłego, a twój ff niewątpliwie, jak pisałam w poprzednim poście, jest ciekawy. Jeśli ma jakiś ukryty sens, a fabuła nie jest banalna, to przykro mi bardzo, bo ja nie będę się starała głębiej go interpretować czy szukać jakiegoś ukrytego sensu. Jeśli takowy posiada, to super, bo to się żadko zdarza. Pozdro:) i napisz next parta.

Napisany przez: Psychopatka 09.06.2003 19:33

A czy ja mowilam ze to ma byc na poziomie Sapka? =) Przyjmuje twe zdanie, tylko chcialam cos wyjasnic.. a glebszy sens... heh, nie szukaj, sam sioe znajdzie pod koniec opowa. ( mam nadzieje )

Napisany przez: Tajemnicza 09.06.2003 19:55

Psycho, dlaczego nie piszesz. Tak długo mnie nie było a ty nic nie piszesz. Myślałam ze sobie poczytam.... Ale coosz chyba za dużo myślę. Hehehe. Spoko. BARDZO PODOBA MI SIĘ TEN FICK I CZEKAM NIECIERPLIWIE NA NASTEPNE PARTY!!!No więc pSychopatko bierz się do roboty. I witaj Sol spowrotem wokół formuowiczów. Cieszę się, żę wróciłaś!!!!!

Napisany przez: Sir Momo Mumencjusz Mum 13.06.2003 11:36

Qrde jego nać... Dokończ żesz to, bo jak nie... to dostaniesz ode mnie płytę z 150 h. hip-hopu na mp3!!!!

Napisany przez: Narine 13.06.2003 17:21

I gdzie następna część? Ostatni part był 2 tygodnie temu... cry.gif Psychopatko, nie męcz nas dłużej biggrin.gif

Napisany przez: Abaska 14.06.2003 18:43

Brak weny, mowisz? cry.gif No, ale nic... Tolkien swoje dzielo pisal przez 60 lat, wiec Tobie zostaje jeszcze ponad 59 do skonczenia tego =) Poczekamy =) A na razie: weny zycze smile.gif

Napisany przez: ikar 15.06.2003 17:08

Hejeczka smile.gif Może jednak usiądziesz i coś skrobniesz? To ja tu sobie nadrabiam już któryś dzień zaległości, a TY jeszcze nie napisałaś parcika? Oj nieładnie...

Sol - a ty się ucz od Psycho jak pisać smile.gif Ja też swoje zastrzeżenia mam, błędy, o których mówiłaś - i ja o nich mówiłem, ale na serio Psycho pisze naprawdę dobrze... A, że ma styl, w którym przesadza (wg mnie) z epitetami (przymiotnikami), to jest jej sprawa... Bardzo długo jej to wypominałem, ale w końcu zrozumiałem, że to jej styl, i to właśnie te przymiotniki nadają pewnego specyficznego klimatu temu fickowi...
Psycho - odblokuj się smile.gif i pisz smile.gif. Proszę smile.gif.

Napisany przez: avalanche 15.06.2003 18:02

A ja wiem czemu Psycho nie pisze tongue.gif - BO MA DZISIAJ URODZINKI! holiday.gif i imprezka na całego.......nie wymagajcie od niej za dużo. I tak bardzo długo pisze Miasto Cieni i to na bardzo wysokim poziomie a wy sie niecierpliwicie że następny part jeszcze nie opublikowany.

A tak na marginesie (społecznym laugh.gif ....tak tak....walnieci ludzie rlz!) to życze ci Psycho wszystkiego najlepszego czarodziej.gif i oczywiście weny, żebyś zawsze nas zaskakiwała coraz to nowymi pomysłami oraz nowymi świetnymi partami do Miasta Cieni (sory że nie daje komentów ale czasu brakuje....postaram sie jednak od czasu do czasu coś ci tu skrobnąć rolleyes.gif )

WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO PSYCHO!

Napisany przez: Psychopatka 15.06.2003 22:48

- Czy ty oszalałaś?!!! Kompletnie straciłaś rozum!! Jesteś głupsza niż myślałam - krzyczała Nerai, kręcąc się niespokojnie po kuchni.
- Co cię to właściwie obchodzi ? - warknęła Aria, zawijając rękę mokrym opatrunkiem. Ku jej wściekłości musiała akurat wpaść na tą wredną służącą... gdyby nie ona wszystko by było w porządku, a fakt zranionej ręki nie wyszedłby na jaw.
- Idiotka... nie potrafisz nawet upilnować siebie! - mówiła dalej czarnowłosa, bardziej do siebie niż Arii. - Przecież on mnie zabije... miałam cię pilnować.
- Nie jestem dzieckiem - zaperzyła się.
- Jesteś!!! Nie można cię zostawiać na chwilę samej. Bogowie nas pokarali takim gościem jak ty... obyś się wyniosła prędko z tego miasta, pokaż mi tą rękę! No już! Masz szczęście, że to nie jest głęboki... chociaż... mogłoby się wdać zakażenie i byłoby po tobie. Przyniosłabym ci zwiędłą różę na grób.
Rudowłosa wyrwała ramię, klnąc cicho.
- No nie obrażaj się już, bo faktycznie nie pożyjesz długo, opatrzę to szybko, a potem ani słowa nikomu. Nie chce stracić pracy przez ignorantkę jaką jesteś i....
Urwała bo do kuchni wszedł akurat jasnowłosy syn burmistrza.
- Jednak panienka powróciła... już się niepokoiliśmy. Pół miasta biega, szukając Pantery, podobno rozpłatał gardło staremu Benowi , była jatka jakich mało - zaśmiał się ochryple. W tym momencie Nerai znieruchomiała.
- Pantere? Był w mieście??
- Tak - pokiwał znacząco głową - kręcił się podobno po rynku, nie wiem po co. Dorwali go, więc zabił Bena. Jeśli go złapią, szubienica będzie miała nowy ciężar.
Nerai prychnęła.
- Nie złapią... zresztą postąpił słusznie. Ben był brudnym opojem, a Pantera nie zrobiłby mu krzywdy bez powodu.
- Ten dzikus zginie. Czarne chmury zbierają się nad nim coraz gęściej i ty o tym wiesz moja droga.
- Mówicie tak od lat!- rzuciła oschle. W jej głosie Aria wychwyciła chrapliwą nutę.
- A ty od lat zapalczywie go bronisz, ciekawe czemu?
Nerai spąsowiała i wyszeptała coś pod nosem. Aria przysłuchiwała się rozmowie z niemałym zaciekawieniem, zdziwiło ją, że ta pyskata służka broni Pantery. Chwilowo miała już ochotę powiedzieć jej o spotkaniu z ciemnowłosym, powstrzymała się w ostatniej chwili. Tymczasem Artreus ciągnął dalej:
- Moja Nerai... burmistrz jutro wyda rozkaz. Jeśli jeszcze raz pokaże się w mieście, każdy ma obowiązek strzelać.
- Strzelać? Z tego badyla, który nosisz na plecach i nazywasz łukiem?- warknęła wściekle.
- Za jego głowę ma być wyznaczona nagroda, więc ja też wezmę udział w obławie na bestie. Biedny wyrzutek - zakpił mężczyzna, ignorując ostre słowa kobiety. Nerai warknęła coś niezrozumiałego pod nosem i wyszła z kuchni, zatrzaskując drzwi za sobą. Aria nie miała ochoty przebywać sam na sam z mężczyzną, który zawsze starał się ją zauroczyć oklepanymi sposobami. Bąknęła coś na pożegnanie i szybko zawijając rękę, pobiegła do swego pokoju. Całym sercem pragnęła, by Pantera nie dostał się w ich ręce, nie wiedziała czemu... bardzo nie chciała by cokolwiek mu się stało.



Biegł przez las szybciej niż zwykle, ale tym razem w jego oczach malowała się wściekłość. Nienawidził ich, nienawidził. Parszywe, pokraczne istoty! Zatrzymał się, dysząc ciężko i słysząc głośne bicie swego serca. Uderzył pięścią w konar grubego drzewa... poczuł ból. Uderzył jeszcze raz. Prócz nich nienawidził siebie. Nienawidził tego ciała... zauważał podobieństwo między sobą a nimi i wściekał się na samą myśl, że coś może ich łączyć, że jest tym czym oni. Z jego gardła wydostał się dziki krzyk, jakby chciał zwrócić na siebie uwagę ponurej, milczącej puszczy. Potężnym ciosem przełamał konar drzewa na pół, gdyby ktoś teraz go zobaczył, zapewne uciekałby z krzykiem. Jednak wkoło było cicho i pusto. Żadnego z leśnych mieszkańców nie interesował ból płonący w sercu młodego człowieka. Jedynie liście drzewa zaszumiały głośniej, jakby w niechęci do tego czarnowłosego chudzielca. Ten spokój polany rozjuszył go jeszcze bardziej. Zaczął zrywać z siebie potarganą koszulę. Nie chciał wyglądać jak oni.. nie będzie tego nosił. Jednak znieruchomiał, dotykając głębokich blizn na piersi. Jego oczy rozszerzyły się, jakby ujrzały jakieś straszliwy obraz z przeszłości. Westchnął lekko, spuszczając głowę. Widział rząd mrówek, maszerujących tuż pod jego dłońmi. Nagle napotkały ogromną wodę, dla nich nieprzebyte morze. Z zielonych oczu powoli kapały łzy... łzy których znaczenia nie potrafił wyjaśnić, nie potrafił zrozumieć, a co najgorsze powstrzymać. Padł na wilgotną trawę, chciał by ta noc trwała wiecznie, pod jej osłoną nic mu nie groziło, tutaj nie dosięgną go żadne ich czary. To jest jego dom... Jest , był i będzie, po kres wszystkiego...

Lis złapany w sidła odgryza swą łapę. Człowiek rozgina kraty i miażdży żelazem kajdany. Ptak leci w dal, nie znając przyszłości, nie wiedząc gdzie jego dom... Bo istnieje wolność...istota tak wielka i niedoceniona.
Słyszę gdy jęczy stłamszona w odgłosie mych kroków... dotrze wkrótce do umysłu, a wtedy znikną więzy... Oczy moje ujrzą anioła.


Oczy Szakala płonęły jak dwie gwiazdy pośród ciemności, usta były mocno zaciśnięte, a mięśnie karku napięte i drżące. Mógł przewidzieć, że usłyszy takie słowa.
- Zapominasz CZYM jesteś Szakalu, zapominasz PO CO tu jesteś - mówił Kapłan Rangh, powoli przechadzaj się po swej komnacie, w koncie Orterio uśmiechnął się cynicznie. Szakal nie odpowiadał, pochylił jeszcze niżej głowę, jakby usilnie starając ukryć się przed świdrującymi oczami kapłana.
- Co masz na swoje usprawiedliwienie?
- Zrobiłem to, co uważałem za słuszne - odpowiedział tak cicho, jakby sam nie był pewien swej racji.
Nie zdążył dokończyć, bo kapłan przerwał mu uderzając pięścią w blat stołu.
- Wiec się omyliłeś Szakalu! - krzyknął - Nie jesteś tutaj od myślenia, tylko od wykonywania tego, do czego zostałeś stworzony, do zabijania! A ty pozwoliłeś mu odejść!
- I co w tym takiego karygodnego?- warknął z lekkim wyrzutem.
- Co? - kapłan błysnął jasnymi oczami - pytasz co? Myślisz, że on ci nie wejdzie w drogę? Nie udawaj... Czujesz tą więź, która pojawia się między nim i ją. To na razie cienka niteczka, ale jeśli jej nie usuniesz, to zamieni się w grubą linę, której nie przerwiesz nawet ty. Wiesz dobrze, że ten dzikus jest sprytniejszy od wszystkich mieszczuchów razem wziętych.
Szakal prychnął pod nosem.
- Wiem mój drogi, jak bardzo skołatany jest twój biedny umysł, ile okropnych myśli i wizji cię nawiedza i nie zawaham się twierdzić, że jesteś szaleńcem - mówił spokojniej Rangh, z nuta drwiny w głosie - ale nie będę tolerował głupiej litości, bez względu na to jak bardzo poprzestawiane masz w tym swoim zwierzęcym łbie.
Szakal uniósł głowę, zdawało się, że powoli traci panowanie nad sobą, drżał niespokojnie. Rangh uśmiechnął się mrużąc oczy - Myślisz, że nie słyszę, gdy rzucasz się po korytarzach i wykrzykujesz jej imię... pamiętasz jak ją zabijałeś, prawda?
W tym momencie Szakal całkiem stracił panowanie nad sobą, z jego gardła wydobył się zwierzęcy ryk, rzucił się na kapłana z dziką pasją, lecz nim zdążył go tknąć, ogromna siła zatrzymała go i rzuciła na ścianę komnaty. Padając z jękiem na posadzkę, poczuł jak niewidzialna siła, nie pozwala mu się ruszyć. Wbił wściekłe spojrzenia w kapłana. Rangh miał mocno zaciśnięte usta , podszedł bliżej i wykonał ruch dłonią, pod wpływem którego Szakal zwinął się z jękiem.
- Czy nie uważasz, że na zbyt dużo sobie pozwalasz? Widzę, że błędem było wypuszczenie cię. Twoje miejsce to ciemny loch. Tam możesz obcować z samym sobą, w prawdziwej postaci, której tak bardzo nienawidzisz. Jeśli jeszcze raz w jakikolwiek sposób się przeciwstawisz, przysięgam, że spotka cię kara - zakończył sucho.
W oczach Szakala nie malował się już gniew, teraz dojrzeć w nich można było beznadziejną bezradność, opuścił głowę oddychając ciężko.
- Tak jest mój...mój Panie - wyszeptał z goryczą. W ciemnym kącie Orterio uśmiechnął się jadowicie.
- W takim razie zejdź mi z oczu!
Mężczyzna powoli wstał i nie spoglądając na Rangh'a wyszedł z komnaty, widział przed sobą tylko mrok. W jego głowie od tylu lat gnieździło się jedno pragnienie... teraz jeszcze głośniej dawało o sobie znać. Przysiadł pod jednym z filarów i odetchnął głęboko. Bolało go ramię, którym uderzył o twardą ścianę. To nie prawda, że nie odczuwał bólu...wydawało mu się tak, bo zwyczajny ból nie mógł się równać z tym co przeżył... ale czy na pewno przeżył? Nie potrafił sobie uświadomić, że długie dni w mroku, kiedy stawał się potworem, były powolnymi latami śmierci Miguela vel Tirana... lecz czy na pewno śmierci? Taki właśnie był, ani żywy ani martwy. Spoglądał na kamienne chimery ozdabiające komnatę. To jest jego dom... Jest, był i będzie, po kres wszystkiego.

Napisany przez: matoos 16.06.2003 09:38

QUOTE (Psychopatka @ 15-06-2003 22:48)
Nie chce stracić pracy przez ignorantkę jaką jesteś i....

Pomine taki mialenki blad jak za duzo kropek tongue.gif, i zajme sie troche powazniejszym. Nie uwazasz, ze zamiast tego powyzej, ladniej by bylo gdybys napisala np.: Nie chce stracic pracy przez taka ignorantke jak ty!, albo cos w tym stylu?

QUOTE
W oczach Szakala nie malował się już gniew, teraz dojrzeć w nich można było  beznadziejną bezradność, opuścił głowę oddychając ciężko.

Nie wiem czemu, ale strasznie mi sie nie podoba sformulowanie "beznadziejna bezradnosc"... Nie da rady tego zastapic czym innym? Np. Teraz mozna bylo w nich dojrzec tylko bezradnosc, or sth. Czy slowo beznadziejna jest tam naprawde konieczne?

To tyle konstruktywnej krytyki, tera moge sie pozachwycac.
<Matoos zachwyca sie. W biurze nagle zapada cisza, wszystkie oczy kieruja sie w strone tanczacego na stole szalenca. Krotkie, rzeczowe Cool przeszywa powietrze, po czym sprawca zamieszania siada z powrotem do notebooka.>

Phew. Bylo ciezko, ale sie pozachwycalem. biggrin.gif

Pozdro!

Napisany przez: Syriiuszka 16.06.2003 10:42

- Mój Boże... - jęknęła Syriiuszka podczas czytania trzeciej strony - Ile jeszcze?! hm... Dobra, narazie moje obserwacje do końca trzeiej strony... "Pantera" to w porównaniu z "szakalem" dosyć płytki nick - albo tak mi się przynajmniej wydaje... szakal brzmi hm... bardziej interesująco =D. Ech... (westchnienie) dobra, 4 strona... a wiesz co, Psycho? Mi tam absolutnie nie przeszkadza duża ilośc dialogów, wręcz przeciwnie bo ja dialogi uwielbiam =D
heh, wiem, że jestem boska, bo nawet komenty czytam więc... powiem że w Panterze to własnie oczka są najfajniejsze =D (strona 4, dialog Dark Lady - psycho =D )
Gishes.. kolejny part... miałam iść do lekarza dzisiaj ==" Chyba mi się to nie uda =D
Ech... strona piąta =="
Wiesz co? Nie podoba mi sie że Szakal za nią wyleciał. Ja chcę żeby on był zły. Ja chcę żeby to on pozabijał te koniki!!! (bunt =D) To na pewno on!
"Aria zatrzymała się przy płocie za stajnią i padła na kolana wymiotując. " <-- uch, jak romantycznie =D
"- Czemu tak na mnie patrzysz?! Czego u licha chcesz?! Też uważasz, że jestem wiedźmą?! - Wybuchła, uderzając pięściami w jego pierś. - Uch... jesteś taki sam jak oni wszyscy, taki sam - syczała wściekle - Taki jak każdy mężczyzna! Co wy o mnie możecie wiedzieć?! Dla was zawsze byłam tylko zabawką, podłe potwory! " <-- psycho, to jest normlanie telenowela....
"W tym momencie Szakal złapał ją za nadgarstki." <-- a nie mówiłam? =D
"Oparła się o pierś mężczyzny" <-- PSYCHO! To czytają DZIECI!!!
"Aria obudziła się czując, że leży w jakimś miękkim, ciepłym łóżku. " <-- no bez przesady... ==" że niby co ona robi w jego łóżku?
=D dobra, już kończę =D
A i tak uważam że ta służąca jest płatną dzi.. znaczy panią do towarzystwa szakala =D. Czytamy dalej, kolejny part...
och! 6 strona! Dobra, połowa już za mną... i nie mówiłam? Ta służąca jst zazdrosna.. haha, jestem genialna =D
Psycho... ja chcę więcej pantery =="
"no moja kochana, przeczytałam...a gdzie więcej o Panterze? XD
jesteś b.dobrą pisarką, systematyczną i w ogóle...chylę czoła.
na razie nie zauważyłam, czegoś do zaczepienia sie...bravissimo.
[villka spada robic nowy lay]

Daj więcej o Panterze, blagam cieeeee..." <-- o właśnie, zgadzam sie z Villemo =D Ja chcę panterę =D

"- Jeśli ja jestem dziwna, to jak nazwać ciebie?- warknęła pod nosem.
" <-- kie kie... ale tekst =D
Bu.. ta wredna jędza skaleczyła moje panterę... T T
kolejna strona...
jee... znowu ten szakal, cały czas szakal, ja chcę panterę! szakal jest gupi =="
HA! Wiedziałam że to on zabił konie.. ja jestem jednak genilna =D
Strona 8.
JEST! PANTERA! (Siris czyta)
"- Och Arti nie słuchaj jej! - zaśmiał się pan domu - Nerai jest przewrażliwiona. Znienawidzi każdą kobietę, która zbliży się do Szakala choćby na krok... jest po prostu chorobliwie zazdrosna. " <- wspominałam już, że jestem genialna?
strona 9.
No kiedy wreszcie bęzie Pantera.. T T
Stronka 10 =="
Jeest =D
Uch uch =D Kocham takie party.. ja chcę jeszcze! Jak teraz walniesz mi szakala, co zapewne zrobisz, to zwariuję =="
JEST! pantera! Dziękuję Psycho =D

Dobra, ja chcę dalej... i chcę... chcą żeby Pantera pocałował tą laskę.. tak =D Dokłądnie tego brakuje mi do pełni szczęścia =D
Cp kryć, ffick genialny...

Napisany przez: Psychopatka 16.06.2003 13:09

To masz pecha Syrii bo ja wole Szakala... =) ta postac jest ciekawsza.

Napisany przez: Narine 16.06.2003 17:13

Kolejny ciekawy part. Błędów prawie żadnych nie zauważyłam, były dwie literówki i jak Matoos już napisał w jednym miejscu za dużo kropek smile.gif Widać, że poświęcasz fickowi trochę czasu. Dopracowane zdania, prawie żadnych błędów smile.gif To naprawdę dobry fick.

Tradycja musi być, a jak biggrin.gif "Super! Pisz dalej!" A tak serio, pisz dalej smile.gif Czekam na następną część.

Do fanek Pantery: Co wy w nim widzicie? biggrin.gif laugh.gif tongue.gif

Napisany przez: Sir Momo Mumencjusz Mum 16.06.2003 17:18

Hurra!!! Nastał nowy part!!! Jestem tak szczęśliwy, że nic logicznego już to nie wymyślę... SIUPEL!!!

Napisany przez: ikar 16.06.2003 23:30

Psycho - uczłowieczanie Nerai? smile.gif I to nawet sensowne smile.gif

Trochę rzeczy rozwiązujesz w sposób w jaki sobie to wyobrażałem, ale jednak sporo mnie jeszcze zaskoczyło biggrin.gif - i dobrze... i szkoda jednocześnie - bo za szybko wink.gif - ale wakacje za pasem smile.gif

Pozdrawiam i pisz dalej biggrin.gif - nie ma to jak przyjemność oglądania Matoosa na stole biggrin.gif (jak się zgodzi, to prześlę Ci przez gg jeden z jego tańców tongue.gif [aaau! Matoos, nie bij biggrin.gif ]

Napisany przez: matoos 17.06.2003 09:10

QUOTE (ikar @ 16-06-2003 23:30)
(jak się zgodzi, to prześlę Ci przez gg jeden z jego tańców tongue.gif [aaau! Matoos, nie bij biggrin.gif ])

Heh, czemu mialbym się nie zgodzić... Psycho, lubisz Kazika? Jak tak to nie oglądaj tego biggrin.gif

Napisany przez: Syriiuszka 19.06.2003 20:24

uch uch ahahahhhaa a ja mam orginał rysunku Pantery hahaha i widziałam się z Pyshco a ta chamka nie powiedziała mi NIC co dotyczyło fabuły chociaż ją naciskałam jak choelra... ale dorba nowina ludu, dzisiaj bedzie nowy part =D

Napisany przez: Psychopatka 19.06.2003 20:25

No moshe kolo 23.. bo przed chwial na chate wrocilam =) wiec sie nieciesz za bardzo haha

Napisany przez: Syriiuszka 20.06.2003 06:31

Dupa, nie ma. A tak się napaliłam T T

Napisany przez: Psychopatka 20.06.2003 22:55

Ficxka nie zdazylam.. jutro powinen byc jush na 1000 %.. ale macei bonusa...

http://republika.pl/marita121314/rysunki/panterka.JPG

Napisany przez: Syriiuszka 21.06.2003 07:43

O ty mendo jedna znowu nie ma ffi... ooo... PANTERA! Khie khie, Panterka się cieszy z deszczu, ale sexi rysunek =D (tylko rączki ma z leksza zjebane, albo paraliż z tej radości go dorwał =P)

Napisany przez: Psychopatka 21.06.2003 16:30

Mialo byc wiecej o Panterze... ale Psycho postanowila wprowadzic lekkei zmiany...


Rozmowa, którą Aria przeprowadziła z Szakalem na temat polowanie na Panterę, miała charakter dwóch suchych zdań ze strony mężczyzny. Dziewczyna zauważyła, że nie wgłębiał się chętnie w ten temat, ale nie miała na tyle odwagi by spytać go, dlaczego unika rozmów o tym czarnowłosym. Zresztą Szakal wydawał jej się jakiś dziwny... miał ciągle podkrążone oczy i spojrzenie wbite gdzieś w dal, jakby myślami przebywał setki mil stąd. Był też bladszy i stanowczo chudszy niż wtedy gdy ujrzała go po raz pierwszy. W głębi ducha martwiła się trochę o niego, ale zawsze gdy mówiła komuś o swych spostrzeżeniach, uspokajano ją słowami - " O niego martwić się nie musisz".
Zastanawiało ją też, co dzieje się z tajemniczym Panterą. W jej głowie istniały domysły, że nie pojawia się w mieście pewnie z powodu nagonki urządzonej na niego. Dlatego wybierając się na wieczorny spacer, spowodowany chęcią oderwania się od uszczypliwego zrzędzenia Nerai. Nie przypuszczała, że napotka właśnie tego intrygującego ją człowieka. Wieczór był monotonny i zwyczajny. Nawet ptaki wydawały się być zbyt rozleniwione końcem wiosennego dnia i nie raczył jej uszu swym śpiewem. Pamiętała przestrogi Szakala, by nie chodzić o zmroku... ale jeszcze zmrok nie zapadł, a ona zdąży wrócić do domu przed zmierzchem.
Sama nie zauważyła, kiedy wyszła poza granice miasta. Na piaszczystą drogę padały promienie powoli zachodzącego słońca, tą sama drogą tu wjechała... pamiętała ten dzień doskonale. Zatopiona w swych myślach dziewczyna, nie zauważyła pary zielonych oczu, bacznie ją obserwujących. Pantera z głośnym biciem serca, siedział oparty o niewielką skałę. Poznał ją od razu i nie wiadomo czemu poczuł pętle zaciskającą mu się na gardle. W głowie dzwoniły mu groźby Szakala...coś na kształt splotu oślizgłych płazów podchodziło mu do gardła. Tymczasem Aria stanęła na drodze i zakładając ręce na piersi, spojrzała na tarczę zachodzącego słońca. Kiedyś uwielbiała takie widoki... ostatnio jakoś nie myślała o pięknie natury, a może wydoroślała? Mężczyzna przyglądał się smukłej postaci z mieszanymi uczuciami. Najmądrzej byłoby się wycofać, ale czemu zawsze musi postępować mądrze? Nie miał czasu się dłużej zastanawiać bo odwróciła się i napotkała parę zielonych oczu. Przez jej ciało przeszedł lekki dreszcz. Chwila, o której myślała od poprzedniego spotkania z nim, właśnie nastąpiła. Ale tym razem nie pozwoli tego zmarnować. Musi się czegoś dowiedzieć o nim... po prostu musi, bo inaczej jakiś natrętny, mało stworek rozerwie ją od środka.
- Witaj - rzuciła z przyjaznym uśmiechem, siląc się by jej słowa brzmiały naturalnie.
Zielone oczy zmrużyły się lekko, ale ich właściciel nawet nie drgnął.
- Co tu robisz? Podziwiasz jak ja zachód słońca?
Pantera spojrzał na świetlistą tarcze, która niemal całkowicie skryła się za horyzontem. Przez chwilę zastanawiał się nad czymś, po czym wstał powoli i nie wiedząc czemu, podszedł bliżej kobiety. Mało go teraz interesowały groźby Szakala. Zresztą Szakala tutaj nie było... A błękitne spojrzenie tej istoty wabiło go bardziej niż cokolwiek na świecie.
- Ty pewnie ciągle oglądasz jakieś piękne widoki, co? - zapytała z lekką drwiną. Starała się mówić spokojnie, choć postać czarnowłosego stającego zaledwie par kroków przed nią, wcale jej tego nie ułatwiała. Po raz pierwszy nie był przygarbiony... stał wyprostowany i smukły, wydał jej się przez to jeszcze chudszy i stanowczo wyższy niż wcześniej.
Do głowy Pantery wpadł nagle pewien pomysł, szalony pomysł. Sam nie widział co było jego źródłem, ani co chciał poprzez niego uzyskać.
- Chodź ze mną - powiedział głosem tak zwyczajnym i pełnym prostoty, że Aria otworzyła szerzej oczy.
- Słucham???
- Chodź... pokażę ci mój dom - uśmiechnął się. Miał nadzieję, że jego las spodoba się tej istocie. Do dziś nie miał okazji pokazywać im tych wszystkich miejsc, ona będzie pierwsza.
- Nie wiem.. nie wiem czy mogę, zbliża się zmrok - zaczęła powoli, ale zielone oczy wpatrywały się w nią z takim uporem, że trudno jej było odmówić, tym bardziej, że oczy te należały do osoby, o której chciała się dowiedzieć jak najwięcej.
- Do...dobrze - zająknęła się, spoglądając w kierunku osady, jakby obawiając się czyjegoś niepowołanego spojrzenia.
W odpowiedzi wyszczerzył zęby w uśmiechu.
- Za mną ! - rzucił i pomknął poprzez wysokie trawy, w kierunku mrocznej ściany lasu.
- Za tobą.... tak Aria, weź się w garść. Poczekaj chwile, hej !!!- zawołała, starając się nadążyć za czarnowłosym
- Obyś tego nie żałowała - wyszeptała do siebie, podwijając nogawki przydługich, męskich spodni, które wadziły jej w biegu.

W czasie gdy Aria spotkała Panterę, Szakal kręcił się nie spokojnie po dużym salonie domu. Coś go dręczyło... coś mu nie pasowało. Przeczuwał głęboko w sobie, jakieś dziwne wydarzenia, które miały nastąpić, bądź już nastąpiły. Przez pewien czas nie potrafił ich z czymkolwiek skojarzyć. Ale po kilku godzinach bólu głowy, przypomniał mu się fakt istnienia pewnej ważnej osoby... a raczej dwóch osób.
- Nerai, gdzie jest Aria?
Czarnowłosa służąca znieruchomiała pod wpływem tego pytania.
- Nie wiem panie, powiedziała, że wychodzi. Pewnie włóczy się gdzieś po mieście.
Bursztynowe oczy gwałtownie uniosły się na dziewczynę.
- Kiedy wyszła? - głos miał tak zimny, że Nerai poczuła ciarki
- Nie wiem panie... kilka godzin temu, było jeszcze jasno i...
Szakal nie słuchał jej dalej, zaklął cicho i wyszedł z salonu, zostawiając oniemiałą służącą w wyjątkowo podłym z nastroju. Wypadł na ulicę, czując, że wszystko się w nim kotłuje. Doskonale przeczuwał, że Aria łazi gdzieś po mieście w samotności... a teraz pewnie już nie w samotności. Pantera nie dawał mu spokoju, trudno było opisać jak żałował, że wtedy go nie zabił... Niech no się tylko okazja nadarzy, on się postara by te paskudne, kocie oczy nie ujrzały więcej słońca. Nagle przystanął i rozejrzał się uważnie. Stał przy jakimś opuszczonym gospodarstwie. W brudnym bajorze taplały się ptaki. Szakal wyczuł zapach zgnilizny i skrzywił się lekko, ale nie to było przyczyną jego niepokoju. Wyostrzony słuch dał mu do zrozumienia, że ktoś od pewnego czasu za nim idzie. Udał jednak, że to lekceważy i ruszył dalej, jednak każdy mięsień jego ciała był napięty i gotowy do uniku lub ataku. Nagle do jego uszu doszedł świst, w ułamku sekundy mężczyzna uniknął ciosu i silnym kopnięciem powalił napastnika. Teraz widział kto go śledził... brudna banda miastowych łotrów, z którymi miał delikatnie mówiąc " ostre" kontakty. Ci sami ludzie nie tak dawno temu zaatakowali Arie, wtedy pomocny okazał się Pantera, ale Szakal nie przepuścił okazji postraszenia starego Drena... A Dren jak widać chciał się teraz zemścić. Szakal błyskawicznie dobył miecza, broniąc się przed ostrzem jednego ze zbirów. Był świetnym szermierzem, ale banda napierająca na niego z wszystkich stron nie była łatwym przeciwnikiem. Widział grad iskier, pryskających spad zderzającego się żelaza i nagle osłabł. Syknął z bólu, czując jak potworny cios w plecy łamie mu żebra. Padł na kolana plując krwią, w głowie mu wszystko wirowało.
- Ty brudny gnoju - warknął Dren, śmiejąc się chrapliwie - Mówiłem, że kiedyś się z tobą policzę, nie wolno mi wchodzić w drogę rozumiesz!- rzucił, kopiąc Szakala z taką siłą, że tamten zwiną się na twardej ziemi. Drena bardzo bawiło, pastwienie się nad strażnikiem, więc mówił dalej.
- Nie wiem w jaki sposób, taki kundel jak ty może mieć taką opinie w tym mieście. Chyba przez te wszystkie głupie baby, które skoczyłyby za tobą w ogień.
Szakal nie odpowiedział, zebrał natomiast wszystkie siły, jakie skrywała jego ludzka postać i bez ostrzeżenia rzucił się na kpiącego Drena.. Mężczyzna przez chwilę nie bardzo wiedział co się dzieje, świadomość odzyskał, czując lodowate palce Szakala na gardle, palce zaciskające się z potworną siłą... Trudno powiedzieć, co go ocaliło, chyba zwyczajny głupi przypadek. Mózg, któremu brakowało tlenu, przestawał pracować prawidłowo, gościła w nim panika. W tym momencie jakiś zakodowany impuls, kazał prawej dłoni, wyciągnąć zza pasa przeciwnika długi sztylet. Szakal nie zdążył się cofnąć, lodowate ostrze przebiło pierś na wylot. Zimne palce zelżyły swój uścisk. Dren zaczerpnął powietrza, cofając się z przestrachem w oczach i trzymając się za posiniałą szyję. Strażnik zachwiał się i padł na kolana. Rozszerzony oczy nie ukazywały nic. Klęczał tak chwilę bez ruchu, z kącika ust powoli spływała stróżka krwi.
- Celny cios... szkoda że musisz umrzeć - wyszeptał i padł na ziemię z cichym jękiem. Dłonie zacisnęły się w konwulsyjnym ruchu i zaraz potem znieruchomiały.
- Cholera... zabiłeś go!
Dren drgnął lekko... jego kompan miał racje. Szakal był martwy.

Napisany przez: Sir Momo Mumencjusz Mum 21.06.2003 16:41

Szakal zginął... a przecież jest nieśmiertelny... oj, czuję, że Psycho coś kombinuje ^^ Dawaj neksta, bo będę jęczał ^^

Napisany przez: Tajemnicza 22.06.2003 16:27

Bradzo fajniutkie. Tak samo sobie pod koniec pomyślałam Sir Momo. On jest nieśmiertelny!! Mmmmmm.....ciekawie się robi. Zjajdasz dużo ogonków od ą i ę, ale nie robisz błędów ortograficznych i innych. Ale jak sama powiedizałaś "to dopiero połowa sukcesu" Ale mi sie strasznie podoba. Pisz tak dalej a zajdziesz daleko. Fick zyskuje coraz większą popularność biggrin.gif biggrin.gif biggrin.gif

Napisany przez: Sol z Ludzi Lodu 22.06.2003 16:37

To pewnie jakaś zagrywka, mająca na celu zbicie innych z tropu, a on pewnie i tak będzie żył tongue.gif To tlyko moje domysły, ale być może sięmylę
"oczy wpatrywały się w nią z takim oporem" - może lepiej oczy wpatrywały sięw nią z takim uporem ??
I to na tyle dzisiaj smile.gif

Napisany przez: Psychopatka 22.06.2003 16:40

taak mialo byc uporem... to literówka =) =) =) zaraz poprawie.

Napisany przez: avalanche 22.06.2003 16:50

Nyo^^ to może ja dam komenta - bardzo mi sie podobało a najbardziej sposób jaki opisywałaś walkę Szakala z tymi łotrami (mnie zawsze ciągnie do krwi tongue.gif ) dlatego duży plusik tongue.gif

już się nie mogę doczekać......co z Szakalem będzie? unsure.gif

Napisany przez: Narine 22.06.2003 18:27

Mnie również się podobało =) No właśnie, co z Szakalem =P Co do błędów... chyba gdzieś jakieś literówki były, a może mi się zdawało =P Czekam na następnego parta no i jeszcze "Super! Pisz dalej!" =P

Napisany przez: matoos 23.06.2003 09:28

QUOTE (Psychopatka @ 21-06-2003 16:30)
Zimne palce zelżyły swój uścisk.

Wydaje mi się, że nie to miałaś na myśli, co uzyskałaś... Zimne palce zelżyły swój uścisk? Że niby co, sklęły go? Może chciałaś napisać, że Uścisk zimnych palców zelżał? biggrin.gif

Poza tym błędem znalazłem parę braków przecinków, i uporczywe przenoszenie miejsca orzeczenia w zdaniu, ale to chyba część stylu tego opowiadania... biggrin.gif

Jeśli chodzi o fabułę to znowu mnie wyprzedziłaś... Jestem zaskoczony... Ale podoba mi się takie rozwiązanie, chociaż i tak wiem swoje... Mogę się domyślać, co będzie dalej biggrin.gif I sądzę, że moje domysły mają dużą szansę powodzenia...

Pozdrawiam!

Napisany przez: Psychopatka 23.06.2003 13:23

QUOTE (matoos @ 23-06-2003 09:28)
QUOTE (Psychopatka @ 21-06-2003 16:30)
Zimne palce zelżyły swój uścisk.

Wydaje mi się, że nie to miałaś na myśli, co uzyskałaś... Zimne palce zelżyły swój uścisk? Że niby co, sklęły go? Może chciałaś napisać, że Uścisk zimnych palców zelżał? biggrin.gif

Poza tym błędem znalazłem parę braków przecinków, i uporczywe przenoszenie miejsca orzeczenia w zdaniu, ale to chyba część stylu tego opowiadania... biggrin.gif

Jeśli chodzi o fabułę to znowu mnie wyprzedziłaś... Jestem zaskoczony... Ale podoba mi się takie rozwiązanie, chociaż i tak wiem swoje... Mogę się domyślać, co będzie dalej biggrin.gif I sądzę, że moje domysły mają dużą szansę powodzenia...

Pozdrawiam!

Moze i racja... z palcami dziwnie zabrzmialo, ale co tam, wiadomo o co chodzi =)

Przecinki olewam... mam wakacje, a to co tutaj publikuje to nei dzielo sztuki tylko opowiastka dla przyjemnosci, dlatefgo wybaczcie ale zarowno one jak i literowki moga sie pojawiac.. bo nie mam czasu wnikliwie sprawdzac... i tak zawsze cos przeocze...

Tak... ja w ogole mam dziwny styl... epietety, te orzeczenia itd... ale tak pisze i pisac bede... gdybyw szyscy pisali tak samo i czysto zrobiloby sie nudno, wiec macie Psycho - orginała =)


No zobaczymy... co z Twych domyslow sie urealni =) jesli to tam mozna nazwac... mam nadzieje ze dokoncze ten fick zanim se na wakacje wyjedziesz... Pozdrawiam.

Napisany przez: ikar 25.06.2003 13:42

Młahaha - fajny part ^^ i ciekawi co wymyślisz biggrin.gif - tym bardziej, że nic o tym nie mówisz biggrin.gif a to wzmaga zaciekawienie biggrin.gif biggrin.gif biggrin.gif - nooo - czekam biggrin.gif

" Dlatego wybierając się na wieczorny spacer, spowodowany chęcią oderwania się od uszczypliwego zrzędzenia Nerai. Nie przypuszczała, że napotka właśnie tego intrygującego ją człowieka. " <- to jest jedno zdanie ^^ - tak mi się szczególnie rzuciło w oczy. Jest też trochę innych, ale co tam ^^ ja też mam wakacje biggrin.gif biggrin.gif biggrin.gif tongue.gif - a styl - ja już się przyzwyczaiłem i mi się podoba ^^.

Pozdro!

Napisany przez: iskra 26.06.2003 23:05

Psycho, ty masz coś z głową, franco jedna!!! biggrin.gif Nikt normalny takiego CZEGOŚ nie jest w stanie napisać!!! smile.gif Jestem pod WIELKIM wrażeniem wink.gif Podobało mi się bardzo happy.gif

W sumie faktycznie niektóre rzeczy sa standardowe (przynajmniej dla mnie), ale przedstawienie ich mistrzowskie happy.gif

Gratulacje Psycho smile.gif trzymaj tak dalej!

ps. Pantera.. cute *.* wiedzialam ze jemu mozna zaufac, wiedzialam.... nie dobry Szakal, nie dobry, ale jaki pociągający tongue.gif


Napisany przez: Tajemnicza 27.06.2003 21:40

Mmmmmmm...psycho. Dlaczego nie piszesz?? Czekam tylko na twoją następną część. Mam nadziję ze sie ona szybko pojawi. Zyczę ci duzej i długiej weny!!!

Napisany przez: Psychopatka 28.06.2003 13:20

Cholernie nostalgicznie... az sie rzygac moshe wam zachciec. Ale trudno, poart dla wrazliwych uczuciowo hie hie



Zatrzymali się na jakiejś obszernej polanie. Aria oddychała ciężko i dopiero po chwili rozejrzała się wokoło. Trawiasta przestrzeń upstrzona była setkami kwiatów. Biel, czerwień, błękit... wszystkie zdawały się blade pod osłoną księżycowej nocy. Przechadzała się wśród tych kwiecistych kobierców i gromad świetlików, raz po raz zerkając na Panterę.
- Co to za miejsce?
Nie odpowiedział. Spojrzał tylko na nią tymi swoimi dziwnymi oczami. Po czym odwrócił głowę i ruszył wąską ścieżką w głąb lasu. Aria pospieszyła za nim. Od początku rzucało jej się w oczy to jaki był sprawny i szybki. Szedł znów przygarbiony, rozglądając się czujnie na boki. Aria z niemałym zachwytem spoglądała na otaczający ich las. Przestała się odzywać, wiedząc, że Pantera i tak nie odpowiada na jej pytania. Nie mogła pojąc faktu, że kompletnie się go nie obawia... domyślała się co powie Szakal, gdy usłyszy o tej jej leśnej wędrówce... o ile usłyszy. Uśmiechnęła się do siebie.
- Dokąd mnie prowadzisz, co? Powinnam być w mieście, jest środek nocy.
- Pokaże ci dolinie
- Dolinę? Jaką dolinę?
Pantera zaśmiał się cicho - Dolinę Cieni, to niedaleko. W tym mieście mówią, że to dolina martwych dusz...
- Ty w to wierzysz?
Zatrzymał się, spoglądając na nią jakoś dziwie. Przez chwile Arii wydawało się, że chce jej o czymś powiedzieć, ale on tylko pokręcił przecząco głowa. Wspinali się po niewielkiej skarpie na wzgórze. Dziewczyna czuła, że zaczynają ją bolec nogi i plecy. Nie była przyzwyczajona do długich marszów, Reid nie zabierał jej na takie spacery, to stanowczo nie było w jego stylu. Odetchnęła, gdy stanęła na równym gruncie...pod stopami rosła miękka trawa. Oddychając ciężko, spojrzała przed siebie, jej ciało przeszedł lekki dreszcz. Powoli podeszła do postaci, stojącej na zboczu skarpy.
- Na bogów... jak tu pięknie! - tylko tyle zdołała wydusić z siebie, spoglądając na pagórkowaty krajobraz, po którym raz po raz przelewały się cienie. Aria doskonale wiedziała, że to iluzja spowodowana wiatrem i księżycowym światłem, odbijającym się od traw. Ale nie mogła oderwać od tych niewysokich wzgórz oczu. Cichy szum działał na nią tak kojąco. Nie starała się uporządkować włosów, które roztańczyły się na wietrze. Wreszcie przestała zachwycać się doliną i skierował spojrzenie na towarzysza.
- Tutaj mieszkasz?
Pantera uśmiechnął się blado - Mieszkam wszędzie...tutaj też. Ludzie rzadko tędy chodzą. Mawiają, że to miejsce jest przeklęte...
- A jest?
- Nie wiem... Wy opowiadacie dziwne historie. Często nie wiadomo co jest prawdą a co łgarstwem.
- Czyli nic się nie stanie, jak zejdę do tej doliny?
Spojrzał na nią uważnie.
- A chcesz tego?
Nie odpowiedziała, nie musiała. Widział to w jej błękitnych oczach. Z jego ust wydobył się cichy śmiech.
- Chodź za mną - szarpnął ją za ramię i pociągnął w dół trawiastego zbocza. Już po chwili czuła zapach kwiatów i słyszała wiatr grający swą ponurą melodię.
Aria po raz pierwszy szła przy nim ramię w ramie, wcześniej biegł przodem, bądź odskakiwał, gdy próbowała się zbliżyć. Teraz ta bariera jakby osłabła. Dziewczyna nie wiedziała co jest tego powodem. Nie domyślała się, że jest pierwszą istotą ludzką, która wędruje z nim po tym malowniczym miejscu. Pewnie nie miałaby odwagi tu wejść, gdyby zdążyła usłyszeć opowieści krążące o Dolinie Cieni.
Wypytywała go o wszystko co z lasem związane. I o dziwo znał odpowiedzi na każde jej pytanie.. znana mu była każda roślina, każde zwierze. Opowiadał tak, jakby sprawiało mu to przyjemność. Nie pytała skąd zna tak dobrze ludzką mowę. Ale stwierdziła, że dość długo musiał przebywać wśród ludzi i nawet dzikość lasu nie zabiła w nim niektórych nawyków.
Wreszcie zmęczeni przysiedli na zielonej murawie. Pantera rozłożył się ma ziemi i spojrzał w gwiazdy. Aria przyglądała mu się od samego początku ich spotkania i ciągle dostrzegała coś innego i ciekawego. Coraz bardziej rzucało jej się w oczy to jaki był chudy i wyniszczony. Domyślała się, że marnie jadał i nie wiele spał. O głębokie blizny na policzku nie miała odwagi wypytywać. Zresztą sadziła, że i tak nie uzyskałaby odpowiedzi.
- Lubisz patrzeć w gwiazdy? - Spytała, unosząc spojrzenie ku niebu. Skinął nieznacznie głową.
- Nie lubię gdy spadają...
Aria zmarszczyła brwi, przypomniały jej się opowieści o tym, że spadająca gwiazda zwiastuje czyjąś śmierć.
- Uczeni w moim mieście mawiali, że spadające gwiazdy to oddalone o setki, tysiące mil odłamki słońca. Podobno opadają czasem na ziemię i to coś wróży. Nie wiem co, nie słuchałam ich wtedy i nie pamiętam dokładnie.
Pantera nawet na nią nie spoglądał, oczy miał nadal wbite w niebo, jakby próbował tam dojrzeć coś niezwykłego, niestety bez skutku.
- Gwiazdy to bogowie... - zaczął powoli.
- Bogowie?
- Tak. Każda grupa istot na ziemi ma swe własne bóstwo. Posiadają je ludzie, wilki, orły, mrówki, a nawet trawy i stokrotki, na których teraz siedzisz. Podobno waszym bogiem jest słońce...Pewnego dnia bóstwo wygasa i wtedy jego ogień spada z Wielkiego błękitu. To oznacza, że nadszedł kres jakiegoś rodzaju istnienia. Bezpowrotny koniec dla skrawka świata. To smutne.
Aria spoglądała na niego szeroko otwartymi oczami. Zerknęła w górę i poczuła dziwny dreszcz. Może to prawda? Historia o bogach bardziej do niej przemówiła niż latające kawałki słońca...
- Skąd o tym wiesz?
Zmarszczył brwi - Las mi opowiedział...
- Las? Chcesz powiedzieć, że rozmawiasz z lasem. Drzewa nie mówią... chyba - dodała nieco sceptycznie.
Dopiero teraz spojrzał w jej stronę. Nie tylko spojrzał, ale i podniósł się, siadając tuż przed nią.
- Mówią... tylko wy nie potraficie tego usłyszeć, bo nie chcecie słuchać. Drzewa znają mnóstwo opowieści, rosną tutaj od setek lat. Widziały więcej niż każdy człowiek. Jak większość roślin i bestii Wsłuchaj się...
Aria uśmiechnęła się lekko.
- W takim razie o czym śpiewają kwiaty w tej dolinie?
Oczy Pantery nabrały dziwnego wyrazu. Coś na kształt pustki odbiło się w wąskich źrenicach. Wbił je gdzieś w dal, a potem szybko opuścił.
- To smutna pieśń... nie znam jej sensu i znać nigdy nie chciałam - rzucił szybko, nie spoglądając w jej stronę. Aria rozchyliła lekko usta, ale nie odpowiedziała nic. Nastała głucha i niezbyt przyjemna cisza.
- Jest naprawdę późno... chciałabym przed świtem być w domu, żeby mnie nie szukano. Odprowadzisz mnie?

Napisany przez: iskra 28.06.2003 13:31

Bardzo ładnie happy.gif

Ja nie wiem, ale jak czytam to opowiadanie to się strasznie wczuwam... Oczami wyobraźni widze wszystkie wydarzenia... To jak jakiś dopracowany film... Nawet "Stynide" na mnie tak nie podziałało wink.gif Podoba mi się.

Acha, i pisz więcej bo czuje niedosyt happy.gif

Powered by Invision Power Board (Trial)(http://www.invisionboard.com)
© Invision Power Services (http://www.invisionpower.com)