Czego Nie Było W VII Tomie, czyli niewyjaśnione wątki i teorie
Projektowanie stron internetowych General Informatics, oferta kolonii Harry Potter Kolonie dla dzieci Travelkids | Szybki i bezpieczny 24h | Pomoc Szukaj Użytkownicy Kalendarz |
Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
Czego Nie Było W VII Tomie, czyli niewyjaśnione wątki i teorie
voldzia |
26.07.2007 22:58
Post
#76
|
Prefekt Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 367 Dołączył: 20.08.2004 Skąd: Łódź Płeć: Kobieta |
W takim razie co ruszało się w krzakach, Twoim zdaniem? wiewiórka?
Nigdy nie będę na ich miejscu, ale nie sądzę, by wpadnięcie na pomysł, że miecz służy do rozwalania horcruxów zajął mi tyle czasu. To samo z resztą przykładów. edit: Zresztą jak Nagini miałaby ich zobaczyć, skoro byli pod peleryną? No, chyba że jako wąż miała jakieś nieludzkie cechy sprzyjające rozpoznawaniu ludzi w inny sposób, niż wzrokiem, ale jak w takim razie udałoby jej się poruszać w ciemnosciach? Ten post był edytowany przez voldzia: 26.07.2007 23:02 |
PrZeMeK Z. |
26.07.2007 23:15
Post
#77
|
the observer Grupa: czysta krew.. Postów: 6284 Dołączył: 29.12.2005 Płeć: wklęsły bóg |
Węże wyczuwają świat głównie węchem.
A Voldemort podejrzewał, że Harry odwiedzi Dolinę Godrika, więc i tak by go tam dopadł. Swoją drogą, dziwne macie chwilami zarzuty. Jeśli chodzi o "rozszerzony epilog", chciałem tylko wiedzieć, co z Luną. Cieszę się, że okazało się, co się okazało. -------------------- Hey little train, wait for me I once was blind but now I see Have you left a seat for me? Is that such a stretch of the imagination? |
owczarnia |
27.07.2007 00:05
Post
#78
|
Bagheera Grupa: czysta krew.. Postów: 4378 Dołączył: 20.07.2005 Płeć: Kobieta |
QUOTE(owczarnia @ 26.07.2007 00:17) No właśnie co do Lupina to ja mam strasznie mieszane uczucia odkąd się dowiedziałam, że on wcale nie był przeznaczony do odstrzału... Zginął, bo Rowling postanowiła darować życie panu Weasleyowi . Nie żebym nie lubiła pana Weasleya, ale... no. No i proszę... QUOTE(J.K. Rowling) "Lupin and Tonks were two who were killed who I had intended to keep alive. … It's like an exchange of hostages, isn't it? And I kept Mr. Weasley (Ron's father) alive. He was slated to die in the very, very original draft of the story." Źródło -------------------- Welcome back, plus one. we missed you!
|
voldzia |
27.07.2007 01:33
Post
#79
|
Prefekt Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 367 Dołączył: 20.08.2004 Skąd: Łódź Płeć: Kobieta |
Zgadza się, że węchem, ale ciężko mi ocenić, czy wąż, stojąc wyprostowany, z kiepsko rozwiniętym zmysłem wzroku, mógłby wejść po schodach. Coś tu się kupy nie trzyma i myślę, że nie ma czego tutaj drążyć. Nagini w książce miała ludzkie zmysły. nie wiem, w jaki sposób została zamieniona w człowieka, ale np. czarodzieje po wypiciu E. Wielosokowego przejmują zmysły osoby, w którą się zamienili. Być może podobnie było z Nagini, w jakikolwiek sposób udało się ją zmienić w staruszkę, której nazwiska nie będę próowała napisać .
Moim zdaniem moje zarzuty są słuszne. Nie lubię, jak scharakteryzowana bezpośrednio przez autora postać przy charakterystyce pośredniej okazuje się zupełnie inna, albo jak przez długi, długi czas postać jest konkretnie charakteryzowana, dzięki czemu postrzegam ją tak, a nie inaczej, a pod koniec okazuje się, że robi coś zupełnie sprzecznie z dotychczasową charakterystyką. Tak samo, jak nie byłabym zadowolona, gdyby Hagrid zaczął mówić literackim językiem, Snape stałby się wylewny, a Draco Malfoy zacząłby podrywać Hermionę. Ten post był edytowany przez voldzia: 27.07.2007 01:36 |
hazel |
27.07.2007 01:45
Post
#80
|
czym jest fajerbol? Grupa: czysta krew.. Postów: 3081 Dołączył: 24.12.2005 Skąd: panic room Płeć: kaloryfer |
Hehe, to nie polecam czytać fanfików, bo w większości występuje przynajmniej jeden z tych elementów. Ewentualnie występują krzyżówki typu: Snape podrywający Hermionę, czy Draco mówiący językiem literackim poematy na cześć Hagrida.
Co do Nagini - była niejako steroana przez Voldemorta, miał z nią stały kontakt (dosłownie) duchowy, więc nie widzę problemu, że przemieniła się pod wpływem tej części magii, która w niej spoczywała. Ten post był edytowany przez hazel: 27.07.2007 01:45 -------------------- The voice in my head doesn’t think I’m crazy. |
Pszczola |
27.07.2007 01:54
Post
#81
|
Mistrz Różdżki Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 1243 Dołączył: 30.08.2004 Skąd: Sto(L)ica |
Poza tym, że ciało pani Bagshot było naszprycowane czarną magią, której nawet doświadczony czarodziej nie byłby w stanie zrozumieć, myślę, że zwłoki mogły byłć kierowane na zasadzie Inferni. Hazel, zgadzam się. Poza tym Nagini miała w sobie część duszy Voldemorta i zapewne część jego zdolności (trochę jak w przypadku Harry'ego). I nie sądzę, by Nagini zamieniła się w człowieka, a raczej była to sprawka Voldemorta. Jej misją było oczekiwanie na Pottera.
Ten post był edytowany przez Pszczola: 27.07.2007 01:56 -------------------- “so far from God and so near to Russia”
|
PrZeMeK Z. |
28.07.2007 00:15
Post
#82
|
the observer Grupa: czysta krew.. Postów: 6284 Dołączył: 29.12.2005 Płeć: wklęsły bóg |
Zastanawiałem się nad tym, dlaczego Voldemort uznał, że tylko on kiedykolwiek odkrył Pokój Życzeń i dlaczego ukrył tam horkruksa. Przecież tam były tysiące innych przedmiotów!
Wymyśliłem, że gdy Voldemort odnalazł pokój pełen ukrytych rzeczy, uznał, że pojawiły się one specjalnie po to, by mógł ukryć tam swojego horkruksa. Jestem skłonny w to uwierzyć, bo wiemy, jaki był arogancki i przekonany o własnej niezwykłości. Nie uznał nawet za stosowne użyć do ochrony horkruksa żadnych klątw, wierząc, że tylko on odkrył Pokój. (Poza tym, będąc w zamku tylko podczas krótkiej wizyty w sprawie rozmowy o pracę, nie miał na to zbyt wiele czasu). Brzmi chyba prawdopodobnie. -------------------- Hey little train, wait for me I once was blind but now I see Have you left a seat for me? Is that such a stretch of the imagination? |
voldzia |
28.07.2007 03:21
Post
#83
|
Prefekt Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 367 Dołączył: 20.08.2004 Skąd: Łódź Płeć: Kobieta |
No, na pewno tak było. Nie sądzę, by jakiś pokój, choćby miał miliony półek i szafek, mógłby coś ukryć, gdyby nic w tych szafkach nie było. Swoją drogą, chętnie spędziłabym w takim pokoju trochę czasu... czytając te wsyzstkie książki i przeglądając wszystkie magiczne przedmioty o niesamowitych cehcach, które ludzie chcieli ukryć .
|
Katon |
28.07.2007 11:06
Post
#84
|
YOU WON!! Grupa: czysta krew.. Postów: 7024 Dołączył: 08.04.2003 Skąd: z króliczej dupy. Płeć: tata muminka |
Hmmm. Arogancją Voldemorta musimy też wytłumaczyć fakt, że nigdy nie rozważał nawet możliwości, że Harry mógłby być horcruxem.
|
Pszczola |
28.07.2007 13:59
Post
#85
|
Mistrz Różdżki Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 1243 Dołączył: 30.08.2004 Skąd: Sto(L)ica |
Sam Voldemort tak naprawdę mało o Horcruxach wiedział. Był pewny, że gdyby coś złego się z nimi działo, na pewno by to poczuł. Nie mówiąc już o tym, że przyzwyczaił się kierować Nagini, a Potterem sterować nie mógł. Ale żeby zignorować oczywiste połączenie ich umysłów? Zdolności Harry'ego np. wężoustość? Tak, był głupcem.
-------------------- “so far from God and so near to Russia”
|
hazel |
28.07.2007 17:14
Post
#86
|
czym jest fajerbol? Grupa: czysta krew.. Postów: 3081 Dołączył: 24.12.2005 Skąd: panic room Płeć: kaloryfer |
Ostatnio przyszła mi do głowy jeszcze jedna sprawa. Od dawna już pojawiały się pytania, dlaczego Slytherin jeszcze istnieje, skoro jest swoistą wylęgarnią śmierciożerców. Rowling, i nie tylko ona, odpowiadała, że to co widzimy, to świat widziany oczami Pottera, że nie wszyscy są źli, że to tylko stereotyp, że finalnie wszystkie domy tworzą jedność, wraz ze wszystkimi swoimi zaletami i wadami.
Dlatego szkoda, że nikt z domu Salazara Slytherina nie został w Hogwarcie podczas ostatniej bitwy. Nie mówię o Malfoyu, Crabbie i Goyle'u, bo oni mieli trochę inne zamiary, niż pomoc w walce z Voldemortem. Owszem, w ostatecznym rozrachunku pomogli w zwycięstwie dobrej strony (Malfoy powstrzymał Lorda przed przejęciem Elder Wand, Goyle (czy tam Crabb) rzucił zaklęcie, które zniszczyło Diadem, ale żaden z nich nie zrobił tego rozmyślnie. A szkoda, bo Rowling dobrze by zrobiła, gdyby pokazała, że w Slytherinie była chociaż jedna osoba, która jednoznacznie opowiedziała się po stronie dobrych. -------------------- The voice in my head doesn’t think I’m crazy. |
kkate |
28.07.2007 17:30
Post
#87
|
Czarodziej Grupa: slyszacy wszystko.. Postów: 894 Dołączył: 10.03.2004 Płeć: Kobieta |
mhm. dokładnie. no, chyba że jako argument, że Slytherin nie jest tak do końca 'zły' przyjmiemy słowa Harry'ego do syna w epilogu. te, że Snape, najodważniejszy człowiek, jakiego znał, był właśnie z tego domu, hm?
poza tym, z tego co zauważyłam, Rowling nie wyjaśniła sprawy łuku i zasłony w Departamencie Tajemnic. owszem, Syriusz definitywnie został uznany za zmarłego, ale co z jego ciałem...? strasznie szkoda mi Lupina i Tonks. jak dla mnie ich śmierć była zupełnie niepotrzebna. zupełnie. no, ale skoro Rowling tak zadecydowała... miała do tego pełne prawo w końcu :] tym bardziej pokazała, jak okrutna jest wojna... Ten post był edytowany przez kkate: 28.07.2007 17:59 -------------------- just keep dreaming.
|
Zwodnik |
28.07.2007 20:05
Post
#88
|
Prefekt Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 341 Dołączył: 05.04.2003 |
QUOTE(hazel @ 28.07.2007 16:14) Dlatego szkoda, że nikt z domu Salazara Slytherina nie został w Hogwarcie podczas ostatniej bitwy(...) A szkoda, bo Rowling dobrze by zrobiła, gdyby pokazała, że w Slytherinie była chociaż jedna osoba, która jednoznacznie opowiedziała się po stronie dobrych. Na osłodę masz Slughorna. Mimo swojego tchórzostwa i wygodnictwa zostaje i walczy. Ba, pojedynkuje się z samym Voldemortem. Między innymi dlatego byłem niemal pewien, że Slughorn nie okaże się finalnie jakimś podstępnym czarnym charakterem. To by zbyt dobitnie potwierdzało, że wszyscy ślizgoni są do niczego. Co do pozostałych...cóż, wydaje mi się, że to była logiczna konsekwencja cech, jakie przypisywane są ślizgonom (dom - "wylęgania śmierciożerców" nie wyczerpuje tematu). Ślizgoni zawsze dbają przede wszystkim o własny biznes i własną skórę. A że nie wierzyli w zwycięstwo ? Cóż, biorąc pod uwagę atmosferę w domu wężą trudno się dziwić. P.S. No i Snape... -------------------- AMOR PATRIAE NOSTRA LEX...
|
Pszczola |
28.07.2007 22:06
Post
#89
|
Mistrz Różdżki Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 1243 Dołączył: 30.08.2004 Skąd: Sto(L)ica |
Snape przede wszystkim, ale nawet Malfloy poszedł w końcu po olej do głowy. Pamiętacie scenę w ich posiadłości? Draco i "może" to Hermiona i Ron, ale przecież nie był pewny... I Harry też się nadawał do Slytherina. A! R.A.B. też z tego domu! Ale prawda, chociaż kilku uczniów mogłoby zostać w Hogwarcie by walczyć. Niestety Voldemort wspomina, że niektórzy z nich stanęli po stronie Śmierciożerców podczas tej samej bitwy (przynajmniej tak mi się wydaje, jeszcze nie czytałam drugi raz VII tomu).
Brakowało mi zmieniaczy czasu (czy jak im było?). Byłam prawie pewna, że jeszcze się pojawią. Kolejna nietrafiona teoria. Ten post był edytowany przez Pszczola: 28.07.2007 22:08 -------------------- “so far from God and so near to Russia”
|
voldzia |
28.07.2007 22:24
Post
#90
|
Prefekt Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 367 Dołączył: 20.08.2004 Skąd: Łódź Płeć: Kobieta |
Śmierć Tonks i Lupina była potrzebna, czy Wam się podobała, czy nie. Ostatnia książka bez śmierci tak wielu bliskich osób nie byłaby wiarygodna. Wojna jest wojną. Na wojnie nie każda śmierć ma wielkie znaczenie, nie każda jest potrzebna, tak samo powinno być w książce. To smutne, że umarł Fred, Zgredek i wszyscy inni bohaterowie, ale bez ich śmierci ta książka nie byłaby książką prawdziwą. Nie pokazałaby, jak wiele kosztowało zwycięstwo. Szkoda, że enie zginął nikt z głównych bohaterów. Ja osobiście chciałabym, żeby zginęła Cho... nie dlatego, że jakoś strasznie jej nie lubię, po prostu uważam, że jej śmierć byłaby ładnym zakońćzeniem wątku. Taka śmierć, która w sumie nie poruszyłaby nas za bardzo, ale jednak ten cień sentymentu zrobiłby swoje...
|
Pszczola |
28.07.2007 22:32
Post
#91
|
Mistrz Różdżki Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 1243 Dołączył: 30.08.2004 Skąd: Sto(L)ica |
Myślę, że tę rolę spełnił Colin. Dokładnie takie uczucia jego śmierć wywołała. Znaliśmy go, ale nie obchodził nas zbytnio. Heh, pomyśleć, że udało mu się poprzednio wyjść cało z konfrontacji z bazyliszkiem.
Jeżeli chodzi o śmierć Tonks i Lupina, zgadzam się z Tobą. Do tego "rocznik 60 musiał umrzeć". Przepraszam, nie pamiętam, kto to napisał. Trzeba było zamknąć ten rozdział. Ech, Remus, Lily, Syriusz, James i w końcu Severus. Pięciu genialnych czarodziejów szlag trafił. Szczególnie ostatnią trójkę. Nie żebym zapomniała o Peterze, ale ten brak umiejętności próbował nadrobić w wyjątkowo paskudny sposób. Ten post był edytowany przez Pszczola: 28.07.2007 22:33 -------------------- “so far from God and so near to Russia”
|
voldzia |
28.07.2007 22:45
Post
#92
|
Prefekt Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 367 Dołączył: 20.08.2004 Skąd: Łódź Płeć: Kobieta |
No, możliwe, że Colin już spełnił tę rolę, ale mimo wszystko z Cho kiedyś Harry'ego jakieś tam uczucia łączyły. Fajnie by było, gdyby po tych latach w końcu oddała życie w walce o wspólne pokonanie Voldemorta. Miałaby też powód związany ze stratą Cedrika. Tak czy inaczej, jest jeszcze ponad czteredzieści zmarłych czarodziejów, których nazwisk nie znamy... każdy może sobie na tę listę wstawić dowolne osoby.
|
Pszczola |
28.07.2007 23:06
Post
#93
|
Mistrz Różdżki Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 1243 Dołączył: 30.08.2004 Skąd: Sto(L)ica |
A nie 50?
E, rola Cho się skończyła. Najważniejsze, że wróciła by walczyć, mimo że przedtem opowiedziała się po stronie Marietty. I już skończyła Hogwart, więc tym bardziej nie musiała stawiać się na wezwanie. Ale najbardziej podobał mi się powrót Wooda. Jak on się wywiedział o wydarzeniach w szkole, nie mam pojęcia. Ale zawsze go lubiłam. Ten post był edytowany przez Pszczola: 28.07.2007 23:07 -------------------- “so far from God and so near to Russia”
|
kazia |
29.07.2007 02:08
Post
#94
|
Kafel Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 14 Dołączył: 28.07.2007 Skąd: z kapusty Płeć: Kobieta |
zboczę z głównego tematu,ale hm... czy wy też macie takie wrażenie,że Snape przyćmił postać Jamesa Pottera? jak czytałam książkę to aż chciałam,żeby jego ojcem był samotny, cierpiący Snape,a nie taki "arogancki";P James Potter. szczerze mówiąc, po tej części jakoś w ogóle przestał mnie obchodzić jego prawdziwy ojciec, taki niedojrzały w porównaniu ze Snapem, nawet widać odzwierciedlenie tego w epilogu. chociaż z kolei, to Snape był jednym z głównych bohaterów,a ojciec Harrego zginął,nie był aż tak ważny w tej współczesnej fabule i tak naprawdę nie znamy dokładnie historii jego postaci i co takiego zrobił,że cudowna Lily go wybrała, więc nie mogę mówić,że nie zasłużył na bycie ojcem Harrego Pottera
|
voldzia |
29.07.2007 12:14
Post
#95
|
Prefekt Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 367 Dołączył: 20.08.2004 Skąd: Łódź Płeć: Kobieta |
A, faktycznie chyba 50, pomyliło mi się, że 50 było razem z Fredem, Lupinem, Tonks, ale rzeczywiście chyba oprócz nich było 50 ciał.
E tam... postać Jamesa znamy tylko ze wsopmnień Snape'a, wiadomo, ze on postrzegał jego osobę trochę inaczej. James miał wady, jak każdy, ale na pewno miał też wiele zalet, o których nie wiemy. |
kkate |
29.07.2007 13:15
Post
#96
|
Czarodziej Grupa: slyszacy wszystko.. Postów: 894 Dołączył: 10.03.2004 Płeć: Kobieta |
no jasne, przecież sporo innych osób powtarzało też, jakim to wspanialym człowiekiem był James. pewnie, że miał wady. ale liczy się całokształt.
Snape.... no pod sam koniec wszystko się wyjaśniło, a on zyskał w oczach każdego z nas. przeczuwałam że tak będzie a już kiedy przeczytałam tytuł rozdziału: "Prince's Tale"... co do Lupina i spółki, cieszę się przynajmniej, że to stało się dopiero pod koniec ostatniego tomu. -------------------- just keep dreaming.
|
Pszczola |
29.07.2007 15:26
Post
#97
|
Mistrz Różdżki Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 1243 Dołączył: 30.08.2004 Skąd: Sto(L)ica |
James Potter w końcu dojrzał. On i Syriusz byli aroganckimi, próżnymi bubkami do jakiegoś piątego roku, ale potem się zmienili. Voldemort rósł w siłę, ludzie ginęli, Potter opowiedział się po stronie dobra. Snape swoją decyzją o przystąpieniu do szeregów Śmierciożerców, pokazał jak niedojrzały był emocjonalnie. Harry, który też radosnego dzieciństwa nie miał, nigdy nie zboczył z właściwej ścieżki.
A zachowanie Snape'a, kiedy Harry zaczął naukę w Hogwarcie? Stary a wyżywał się za dawne rany na chłopcu, który nie był odpowiedzialny za czyny ojca. Albo samego Snape'a, który nieświadomie zakończył życie swojej miłości, a z chłopca uczynił sierotę. Ten post był edytowany przez Pszczola: 29.07.2007 15:28 -------------------- “so far from God and so near to Russia”
|
kazia |
29.07.2007 15:48
Post
#98
|
Kafel Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 14 Dołączył: 28.07.2007 Skąd: z kapusty Płeć: Kobieta |
masz rację,dlatego napisałam,że pewnie James w końcu zasłużył na miłość Lily,a Ty bardzo dobrze to wyjaśniłaś.
to pewnie przez mój sentyment do Snape'a, popełnił dużo błędów, ale rozumiem, czemu się "mścił" na Harrym ( co nie znaczy,że akceptuję), hm...ciężko tak chronić kogoś, kto jest synem Twojej ukochanej i człowieka, który zawsze Cię gnębił w szkole, jak to powiedział Dumbledore "widzisz w nim to, co chcesz zobaczyć" Snape cały czas okłamywał siebie, i nie chciał zaakceptować faktu, że syn Jamesa Pottera może być taki sam jak Lily |
Pszczola |
29.07.2007 16:21
Post
#99
|
Mistrz Różdżki Grupa: Magiczni Forumowicze Postów: 1243 Dołączył: 30.08.2004 Skąd: Sto(L)ica |
A raczej, że Harry tak naprawdę ma serce i dobroć Lily. Ach! I te oczy...
-------------------- “so far from God and so near to Russia”
|
Katon |
29.07.2007 16:24
Post
#100
|
YOU WON!! Grupa: czysta krew.. Postów: 7024 Dołączył: 08.04.2003 Skąd: z króliczej dupy. Płeć: tata muminka |
Snape poza tym, że kochał Lilly był paskudnym typkiem. Kompleksiarzem zafascynowanym Czarną Magią, czystością krwi i przyszłą potęgą. James zwykłym aroganckim przystojniaczkiem, ale z sercem na właściwym miejscu. Zachwycając się postawą Snape'a później i roztrząsając wybór Lilly warto pamietać o tym podstawowym fakcie.
Snape jest symbolem ocalenia przez miłość. Ocalenia z sideł zła. Wydobycia przez nią na powierzchnię człowieka tego co w nim gdzieś głęboko najlepsze. Snape nie był dobrym człowiekiem. Wybrał dobro, bo miał tą jedną wewnętrzną latarnię, która nie dała mu stoczyć się w otchłań. A Dumbledore umiał takie rzeczy zauważać. |
Kontakt · Lekka wersja | Time is now: 21.05.2024 15:28 |